rozwińzwiń

Ślepy demon. Sieciech

Okładka książki Ślepy demon. Sieciech Witold Jabłoński
Okładka książki Ślepy demon. Sieciech
Witold Jabłoński Wydawnictwo: superNOWA Cykl: Słowo i miecz/Słowiańska apokalipsa (tom 2) fantasy, science fiction
333 str. 5 godz. 33 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Słowo i miecz/Słowiańska apokalipsa (tom 2)
Wydawnictwo:
superNOWA
Data wydania:
2015-04-15
Data 1. wyd. pol.:
2015-04-15
Liczba stron:
333
Czas czytania
5 godz. 33 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375780918
Tagi:
dynastia piastowska słowiańska fantasy
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
67 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
193
186

Na półkach: ,

Mara (Zywia ) i Nostrzyk ożywiają wielkiego maga pogańskiego Kościeja aby przywrócił wiarę starych bogów , więc ten wybiera miecz a dokładnie chłopca sierotę przygarniętego przez Jaksę aby zrealizować poprzez chłopca swój plan .Czyli niby typowe od zera do bohatera ,ale nie do końca .Niby sporo się dzieje , manipulacje i przebieranki maga , walki na miecze , polityka ,ale nie przekonała mnie jakoś ta książka. Postacie jakieś schematyczne bez wyrazu .
Pojawia się , Zbigniew Herman(tu trochę lepiej z charakterystyką tej postaci ,ale za mało ) i Bolesław Śmiały.

Mara (Zywia ) i Nostrzyk ożywiają wielkiego maga pogańskiego Kościeja aby przywrócił wiarę starych bogów , więc ten wybiera miecz a dokładnie chłopca sierotę przygarniętego przez Jaksę aby zrealizować poprzez chłopca swój plan .Czyli niby typowe od zera do bohatera ,ale nie do końca .Niby sporo się dzieje , manipulacje i przebieranki maga , walki na miecze , polityka ,ale...

więcej Pokaż mimo to

avatar
163
159

Na półkach: ,

Koło dziejów biegnie, mijają pokolenia, zmienia się wiara i zwyczaje, stare przemija, nowe nastaje... Tylko czas wciąż płynie tak samo, nieubłaganie...
Witold Jabłoński jako miłośnik rodzimej, słowiańskiej kultury dał już temu wyraz w niejednej ze swych książek. W ostatniej przeczytanej przeze mnie pt. "Ślepy demon. Sieciech" ukazuje to szczególnie, łącząc to z perspektywą upływającego czasu.
Akcja powieści rozgrywa się średniowiecznej Polsce za rządów Kazimierza Odnowiciela i Bolesława Śmiałego. Główny wątek fabuły opiera się na walce chrześcijan z poganami, ukazanej nie tylko na tle dynastii Piastów, ale również Jadźwingów, zamieszkujących lasy na wschód od Mazowsza oraz spory na tronie kijowskim. Wielość sytuacji, a problem tak naprawdę jeden: kto ma władzę świecką, zyskuje również władzę nad duszami poddanych, decydując o wierze dominującej. Nie musi to być bezpośrednie zarządzenie, wystarczą tylko umiejętnie dobrane pionki, którymi łatwo da się manipulować. Jak z tym walczyć? Otwarcie czy pod maską? Dostosować się? Przyjąć nowe rozwiązania, nową wiarę?
Głównym bohaterem powieści teoretycznie jest tytułowy Sieciech. Wywodzi się z rodu Toporczyków, szanowanego i poważanego. Mimo trudnego dzieciństwa wyrasta na rozsądnego, silnego i ambitnego mężczyznę, jednak gdzieś pod spodem przebija się chęć zemsty, pomszczenia doznanych krzywd i odzyskania wolności dla wiary przodków. Wie, czego chce, jednak pewnej osobie łatwo na niego wpłynąć samymi obietnicami, przez co staje się bezwolną kukiełką w rękach wytrawnego gracza.
Sieciech jest jeden, ale to niejedyna postać, która wybija się na pierwszy plan. Trafia się tu jeszcze nie przez przypadek sam Kościej Nieśmiertelny. Czarodziej, wyznawca i posłannik Chorsa, ciemnych mocy, obudzony ze snu po wielu latach przez upiory krwawą ofiarą, by dokonać zemsty na krystowiercach, pomieszać ich szyki i wzbudzić na nowo chwałę dawnych bogów. Mężczyzna z kosturem, kryjący się pod niedźwiedzim futrem z nieodgadnionym wyrazem oczu, czający się z boku, by dopaść nieświadomą ofiarę i zmanipulować ją. Potrafi też zmieniać swą postać, z łatwością się kamufluje, wtapia w otoczenie, choć jest coś, co go zdradza. Gra na gęślach, zna się na ziołach, prowadzi konszachty z pewną damą oraz nagle znika. Kto uważny, może pozna się na jego naturze, lecz tym samym jego życie zagrożone. Działa sobie tylko znaną logiką, czasem jego czyny zdają się nietrafione, lecz kto wie, co czyha za rogiem przyszłości?
Luba i Krystyna grają tu chyba tylko epizodycznie, są ozdobą, siłą napędową niesnasek między mężczyznami. Znają się na ziołach, mają intuicję, lecz nic ponad to. W tle wydarzeń rozmywają się i nikną. Jako wyznawczynie starej wiary, muszą kryć się z tym, by nie popaść w niełaskę otoczenia. Ich świat mija, powoli, lecz nieubłaganie.
Nie można też zapomnieć o dwóch najważniejszych postaciach historycznych, Bolesławie Śmiałym i Władysławie Hermanie. U Jabłońskiego dwie skrajności, choć bracia. Jeden piękny, silny, ambitny i charakterny, drugi - brzydki, słaby, chorowity i bezrozumnie dający sobą manipulować. W rodzinnym łonie tkwi zarzewie nieszczęścia Polski. Konflikt o władzę, kobietę, może dary Doli. Jednak nie można dać się zwieść na manowce. Bolesław nie jest tak idealny, a Władysław tak zły. U tego pisarza nie spodziewajcie się łatwych schematów. Do jasnych i ciemnych charakterów dolewa szarości, przez co kreacja bohaterów zyskuje i staje się bardziej autentyczna, a najlepiej zobaczycie to właśnie na przykładzie tych dwóch Piastów.
Powieść skupia się wokół, już wspomnianego, konfliktu chrześcijaństwa i pogaństwa. Obydwa nie stronią od przemocy i przelewu krwi. Krystowiercy pod maską miłości i miłosierdzia nawracają mieczem, wybijając nieraz całe rodziny. Poganie walczą między sobą o ziemie oraz przeciw nowej wierze. Bez względu na przypisanie się do konkretnej grupy, ludzie są tacy sami, kieruje nimi ten sam instynkt, te same potrzeby. Braciszek Terlik, Otto a Kościej - jak niewiele trzeba, by wmieszać się w tłum. Ponadto spójrzcie na zachowanie księdza Stanisława czy jego niemieckich przyjaciół. O czym prawią? Co jest dla nich najważniejsze? Władza czy ludzie? Jak chcą osiągnąć swoje cele? Tak, w tym momencie otwierają się oczy. To nie tylko wyobraźnia autora, takie rzeczy działy się przez całe wieki i zapewne dziś nie są odosobnione. Jak świat światem, chciwość ludzka nie zna granic.
Lud Słowa, czyli Słowianie muszą ukrywać swą wiarę, jeśli chcą żyć. Ostatkiem sił walczy Arkona, gdzie chronią się niedobitki żerców i współplemieńców, ostoja dawnych dni i wartości. Świat, który gnie się pod mieczem krzyża. Przeszłość ustępuje, lecz nie poddaje się tak łatwo. Słowiańska wiara, kultura, zwyczaje... w powieści Jabłońskiego to naprawdę bogaty wątek. To nie tylko Arkona, ale i zwyczaje codzienne jak przygotowywanie wywarów, zbieranie ziół, ludowe przyśpiewki, czasem pewne elementy opieki nad kobietą w połogu czy noworodkiem. Jest też składanie ofiar, przywoływanie bogów, np. Żemine, Swarożyca, Chorsa czy Welesa. Pojawiają się także biesy, m.in. wilkołak, strzygoń, zmora, wiła, utopiec, upiór i kilka innych, nienazwanych bezpośrednio.
Autor próbuje tu też rozstrzygnąć zagadnienie zemsty. Czy oprawca nie wydaje sam na siebie wyroku? Czy zawsze jest tak słodka jak mówi przysłowie, czy jednak może mieć gorzkawy posmak? Mści się Kościej, Krystyna, Sieciech i Boranie, lecz dokąd ich to prowadzi? Czy sami siebie nie skazują na zgubę? Urażona duma czy honor domagają się pomsty, lecz czasem cena jest zbyt wysoka, więc lepiej zastanowić się nawet dwa razy.
Kolejne rozdziały przeplatają życie Sieciecha, wątki kijowskie, dworskie, leśne Jadźwingów, przeskakując między nimi. Pozorny chaos, krok po kroku, rozjaśnia się, prowadząc do klamry fabuły, jaką jest Zbigniew, potomek Władysława Hermana. To, co pozornie odległe, zaczyna się łączyć dzięki niemu. Chors wiedzie ku niemu. Co planuje dla Piastów? Czym chce ich uraczyć?
"Ślepy demon. Sieciech" to lektura napisana charakterystycznym dla Witolda Jabłońskiego stylem, ale mam wrażenie, że jest inna od pozostałych jego książek, tzn. dosadniejsza, brutalniejsza, ukazująca podłość ludzkiego charakteru w pełnej krasie. Występują tu wspaniałe opisy krajobrazów, bogata kreacja bohaterów, wielowątkowość, naturalne dialogi, poetyckie pieśni, tajemnicze rytuały, ale pod skórą czuje się zimny powiew wiatru zwiastującego kłopoty, wewnętrzny niepokój, jakby ktoś nas obserwował i czyhał na nasze najmniejsze potknięcie. Ten pisarz umie budować klimat i wie jak grać emocjami czytelnika.
Samą książkę czyta się bardzo szybko, wręcz się ją pochłania, lecz odnoszę wrażenie, że niektóre z poruszanych wątków mogłyby być szerzej omówione, np. zmiana wierzeń Gandów, więź między Kościejem a Zbigniewem, ludowe zwyczaje Luby, tajemna gra Kościeja na gęślach, opanowany przez złe siły "klasztor" w Kijowie. Jednak jest nadzieja, ponieważ zapowiada się kolejny tom, gdzie być może część z tych zagadnień zostanie rozwiązana.
"Ślepy demon. Sieciech" to lektura z pogranicza fantastyki i przygodówki, inspirowana rodzimą historią i wiarą, którą spotkać można co krok. Warto wniknąć w bogaty świat malowany słowami Witolda Jabłońskiego, by choć trochę zrozumieć przed jakimi dylematami moralnymi stawali nasi przodkowie, będący na rozdrożu między pogaństwem a chrześcijaństwem, między młotem a kowadłem... To świat brutalny, pełen bólu i cierpienia z niewielką domieszką szczęścia i uśmiechu. Tu miłośnicy Słowiańszczyzny odnajdą coś dla siebie, tj. dawne zwyczaje i wartości, bogów i biesy, elementy świata minionego, nawet takie o których nie chce się pamiętać, ale i takie, które próbuje się reaktywować. Konflikt Piastowiców jest tylko tłem do znacznie poważniejszych spraw, których waga jest aktualna do dziś. Zatem, warto się pochylić nad tą pozycją pisarza i poświęcić jej nieco uwagi. Może ktoś odnajdzie tu wskazówkę dla siebie? Inspirację? Wg mnie takie książki uczą i nie pozostawiają obojętnym na poruszane kwestie. Dlatego, choćby tylko po to, warto po nie sięgnąć i zatopić się w świecie przedstawionym, by wyłowić te perełki i przemielić je tak, by wnioski z nich zastosować we własnym życiu i uniknąć błędów, nieraz bardzo kosztownych, bohaterów.
https://loslibros-wehikulczasu.blogspot.com/2021/01/84-slepy-demon-sieciech-witolda.html

Koło dziejów biegnie, mijają pokolenia, zmienia się wiara i zwyczaje, stare przemija, nowe nastaje... Tylko czas wciąż płynie tak samo, nieubłaganie...
Witold Jabłoński jako miłośnik rodzimej, słowiańskiej kultury dał już temu wyraz w niejednej ze swych książek. W ostatniej przeczytanej przeze mnie pt. "Ślepy demon. Sieciech" ukazuje to szczególnie, łącząc to z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
162

Na półkach:

Apologia pogaństwa.
Właściwie rodzimowierstwa.
Autor bardzo nie lubi określenia pogański, ale dawną wiarę – jakakolwiek by ona nie była – bardzo sławi. Niestety, zbyt łatwo daje się to odczuć.

Bóg jeden raczy wiedzieć w co tak naprawdę ci nasi przedchrześcijańscy przodkowie wierzyli. Podobno w Swarożyca, Świętowita i Welesa oraz tym podobne bractwo z wieloma głowami i dosyć niejasnymi atrybutami, a w pozycjach dotyczących mitologii słowiańskiej chętnie znajdują się odwołania do jakiegoś paradygmatu indoeuropejskiego z konieczną w tym wypadku trójcą, którą najlepiej – bo najbardziej obeznana – obrazuje ta starogrecka: Zeus, Posejdon i Hades. Niby u nas miała istnieć podobna, choć kto to wie. Pozostawione nam zapiski można określić eufemistycznie: jako cokolwiek niejasne, a obyczaje niepewnego źródła. Ale nasze rodzimowierstwo w tych kultach odnajduje jakąś szczerą, archetypiczną, słowiańską prawdę, choć z lekka zaśniedziałą. Witold Jabłoński odnajduje aż tak, że tych dawnych – ale takich bardziej prężnych wyznawców – nazywa kultystami. Trochę zazgrzytałem zębami przy użyciu takiegoż określenia, co najmniej zalatującego naszą, a nie tą tysiąc lat drzewiej temu minioną epoką.

Autor wyraźnie ustawia się w gronie tych, którzy sławią te dawne religie. Co w nich odnajduje? Były przecież krwawe. Chrześcijaństwo wobec nich jest zdecydowanym postępem cywilizacyjnym, bo nawet jeśli opornym wybijano zęby, to nie urywano głów. Wręcz na kartach swej powieści nie ukrywa, że wyznawcy Chrystusa przelewali mniej krwi niż kultyści Dadźboga. Świątynie i świat chrześcijański także ładniejsze niż dość ponure budowle Arkony. Aż mi dziwnie, że sławiąc tak drogie Mu rodzimowierstwo, tak niekorzystnie je naświetla. Zdecydowanie zdumiewająca taktyka.
Bo że mu bliżej do tych niechrześcijan, to widać po malunku obmierzłych typów reprezentujących Jezu Krysta i tych Mu jakoś bliższych, jakoś godnych, choć skrzywdzonych pogan. Bo chrześcijanie uwielbiają dzieci katować, sięgać po cudze żony i seksualnie napastować młodzieńców. Problem taki, że ci rodzimowiercy jednak reprezentują świat stojący niżej, przez to właśnie nędzniejsze budowle, krwawe ofiary i to, co wiemy o porządku prawnym i ekonomicznym. Mianowicie nasi pogańscy przodkowie słynęli z tego, że na potęgę sprzedawali swych współbraci, dopiero jako chrześcijanie ograniczyli ten proceder. Wydawałoby się, że Autor, jeśli już, to raczej powinien opowiedzieć się po stronie, akurat tu wyraźnego postępu cywilizacyjnego, a On nie. Jakoś tak wstecznie.

Można byłoby mi zarzucić, że czepiam się tego rodzimowierstwa bez dania mu racji, a ono takie prawe i bliskie natury, jak to widać po Jadźwingach, wprost dzieciach lasu. No i Autor ma prawo do własnych wizji, której taki profan jak ja, dotknięty nieuleczalna niewiarą w to, że prymitywizm może być bardziej humanitarny od cywilizacji, zrozumieć nie potrafi. Może tak być, że będąc ograniczony tymi cywilizacyjnymi zdobyczami i tysiącleciem narzuconej nam obcej kultury, podlegam schematom, tłumiącym prawdy naturalnego Słowianom rodzimowierstwa.
I gdyby książka Jabłońskiego była dobrze napisana, nie miałbym nic na swoją obronę, ale przynajmniej zyskałbym pewność co do tych moich ograniczeń. Niestety, ze względu na to jak została napisana, nie zyskałem. W sąsiadujących ze sobą partiach tekstu Autor umieszcza takie wyrażenia jak: dzierżyć i manewr. Jedno zalatuje archaizmem, drugie wyraźnie przynależy naszym czasom. To sąsiedztwo bardzo niezgrabne. Są też ci nieszczęśni kultyści i w ogóle język nam współczesny, niekiedy tylko doprawiony witeziami, co niby ma pełnić jakąś rolę stylizacji, robiąc przede wszystkim dziwaczne wrażenie.
Przyznam także, ze nie pojmuję układu całości, podzielonej na sześć rozdziałów, poprzedzielanych wieloma latami. Nie wiem, czemu takie one istotne, w jaki sposób popychają akcję do przodu. W ogóle akcja jakaś przyczynkowa, rwąca się, wydarzenia nie wiadomo na jakiej zasadzie wiązane. Niby czemu one takie kluczowe, za to inne nie?
Bohaterowie ze swymi motywacjami są nieprzekonujący. Z trudem – co ja piszę – nie da się rozumowo zaakceptować dlaczego Krysta – żona Sieciecha – decyduje się go porzucić. Później czemu on z tym łatwo się godzi. W ogóle sens postępowania tych postaci stoi na bakier z logiką, o wiarygodności psychologicznej nie wspominając. To jakieś niewydarzone ekscesy, poparte na dodatek cudownymi objawieniami, kiedy nagle bohaterowie niespodziewanie odkrywają cudze sekrety. To nieumotywowane i wkurzające użycie zapchajdziury, jaką jest metoda deus ex machina.
Cały sens snucia tej opowieści dziwaczny, bo główny sprawca – Kościej – wie, że powodzenia nie odniesie. Rodzimowierstwa nie przywróci, nieco tylko odwróci nieuchronny triumf chrześcijaństwa. To na Swarożyca i Welesa, po co się stara?!

Zamysł Jabłońskiego w zamierzeniu miał być obrazoburczy. To nierzadkie, szczególnie wtedy, kiedy ma się nie za wiele do powiedzenia, ukryć się za odważnym głoszeniem gorzkich prawd. A ja bym wolał za Herbertem, by jeśli już mnie kuszono i te pokusy miałbym odrzucać, to takie ładne. Wtedy byłoby trudniej i z siebie samego musiałbym coś wydusić. Niechby Autor uwodził estetycznymi obrazkami, niecodziennymi bohaterami, tragizmem dokonywanych przez nich wyborów, piękną frazą, bogactwem opisów i wieloznacznych dialogów. Ale nie muszę się starać, bo kuszenie rodzimowierstwem parciane, bezsensowne i ogólnie brzydkie. A Jabłoński specjalnie się nie trudzi, byle jak klepie tę agitkę wyższości przyrodzonego Słowianom rodzimowierstwa nad narzucone, wraże chrześcijaństwo. W rezultacie nie potrafiąc uwieść tą dawną wiarą, strzela Panu Bogu w okno.

Kiedyś czytałem coś Witolda Jabłońskiego. Dalibóg nie wspomnę tytułu, ale wydawało mi się to niezłe. Albo głupi byłem – co możliwe, albo Autor tu się pogubił. „Ślepego demona” przyswajałem źle, bohaterowie wypadali miałko, a szczególnie obrazoburcze i takie „odważne” wstawki jak chociażby homoseksualizm Bolesława Śmiałego robiły wrażenie naciąganych.
Wiem, że ocenę zawyżam, ale niech tam, dam temu rodzimowierstwu szansę, choć w takim wykonaniu ochota ku temu zdecydowanie mniejsza. Ale nie zachęcam. Pamiętajcie, że ta ocena na ujdzie, cokolwiek naciągana.
Cztery gwiazdki.

Apologia pogaństwa.
Właściwie rodzimowierstwa.
Autor bardzo nie lubi określenia pogański, ale dawną wiarę – jakakolwiek by ona nie była – bardzo sławi. Niestety, zbyt łatwo daje się to odczuć.

Bóg jeden raczy wiedzieć w co tak naprawdę ci nasi przedchrześcijańscy przodkowie wierzyli. Podobno w Swarożyca, Świętowita i Welesa oraz tym podobne bractwo z wieloma głowami i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
218
17

Na półkach: ,

Autor cały czas trzyma klimat. Choć moim zdaniem słowo i miecz ciut lepsze. Pozycja godna polecenia każdemu miłośnikowi literatury fantastycznej lub miłośnikowi słowiańskiej mitologii.

Autor cały czas trzyma klimat. Choć moim zdaniem słowo i miecz ciut lepsze. Pozycja godna polecenia każdemu miłośnikowi literatury fantastycznej lub miłośnikowi słowiańskiej mitologii.

Pokaż mimo to

avatar
1046
290

Na półkach: ,

Ciekawa i dobrze napisana książka dla kogoś pragnącego chwilowej ucieczki od rzeczywistości. Nie jest to najambitniejsza literatura - choć równie jej daleko do tandetnych produkcyjniaków - lecz jest to dzieło wystarczająco ciekawe by zapewnić godziwą dawkę rozrywki. Jeśli komuś odpowiadała poprzednia część to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa również ta znajdzie jego uznanie.

Ciekawa i dobrze napisana książka dla kogoś pragnącego chwilowej ucieczki od rzeczywistości. Nie jest to najambitniejsza literatura - choć równie jej daleko do tandetnych produkcyjniaków - lecz jest to dzieło wystarczająco ciekawe by zapewnić godziwą dawkę rozrywki. Jeśli komuś odpowiadała poprzednia część to wedle wszelkiego prawdopodobieństwa również ta znajdzie jego uznanie.

Pokaż mimo to

avatar
30
8

Na półkach:

Kolejny tom cyklu Słowo i miecz. W tej książce wolniej rozwija się akcja,
lecz za to promieniuje w większą ilość bujnych opisów.
Na moje oko tą część bardziej zapełnia element fantasy niż słowiańskie mity

Kolejny tom cyklu Słowo i miecz. W tej książce wolniej rozwija się akcja,
lecz za to promieniuje w większą ilość bujnych opisów.
Na moje oko tą część bardziej zapełnia element fantasy niż słowiańskie mity

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    165
  • Przeczytane
    85
  • Posiadam
    54
  • Fantastyka
    6
  • Fantasy
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Polska
    2
  • Ulubione
    2
  • Słowianie
    2

Cytaty

Więcej
Witold Jabłoński Ślepy demon. Sieciech Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także