34/21
Fajna ale przesłodzona

34/21
Fajna ale przesłodzona

Łykam wszystko od Mariany Zapata, bo to co "wychodzi spod je pióra" to zazwyczaj świetne książki, ale tej trochę się bałam. Nie martwcie się, obrazy z tej książki nie wypalą się Wam pod powiekami :) Będzie za to dużo śmiechu i zabawy. Czytałam tę powieść z bananem na twarzy, a jak powiedziałam mężowi, że czytam love story z porno-przemysłem w tle to tylko przewracał oczami. To duże uproszczenie, bo książek Zapaty nie da się w ten sposób uprościć. Wszystko jest przemyślane i naprawdę świetnie się to czyta.

Łykam wszystko od Mariany Zapata, bo to co "wychodzi spod je pióra" to zazwyczaj świetne książki, ale tej trochę się bałam. Nie martwcie się, obrazy z tej książki nie wypalą się Wam pod powiekami :) Będzie za to dużo śmiechu i zabawy. Czytałam tę powieść z bananem na twarzy, a jak powiedziałam mężowi, że czytam love story z porno-przemysłem w tle to tylko przewracał...

Lekka powieść, w tle świat porno. Chwilami zabawna, ale przesłodzona, nienaturalna i w końcu nudna. Liczyłam na nieco więcej... ale nie ujął mnie styl autorki. Przeczytałam, ale nie sięgnę po więcej:)

Lekka powieść, w tle świat porno. Chwilami zabawna, ale przesłodzona, nienaturalna i w końcu nudna. Liczyłam na nieco więcej... ale nie ujął mnie styl autorki. Przeczytałam, ale nie sięgnę po więcej:)

Nie wiem co napisać. Najpierw przeczytałam Kulti i wszystko to, co podobało mi się w Kulti, tu mi przeszkadza. Mówi się, że jeśli jest coś dobre, to po co to zmieniać. Ale na miłość boską, nie dotyczy to książek. Nie można po prostu korzystać z tego samego schematu przy każdej następnej książce. Znów mamy dwójkę fajnych bohaterów, którzy najpierw się przyjaźnią przez 3/4 książki, a potem jednak dochodzą do wniosku, że to jednak miłość. Czuję się oszukana. To już było w "Kulti". Daj nam coś nowego Zapata!

Nie wiem co napisać. Najpierw przeczytałam Kulti i wszystko to, co podobało mi się w Kulti, tu mi przeszkadza. Mówi się, że jeśli jest coś dobre, to po co to zmieniać. Ale na miłość boską, nie dotyczy to książek. Nie można po prostu korzystać z tego samego schematu przy każdej następnej książce. Znów mamy dwójkę fajnych bohaterów, którzy najpierw się przyjaźnią przez 3/4...

polecam

polecam

Czy ta książka była dobra? ciężko powiedzieć, zaczynała się dość ciekawie, ale...... co za dużo to nie zdrowo. Zbyt dużo wulgarnych wyrażeń, zbyt dużo dziwnych sytuacji, zbyt dużo opisów sytuacji niepotrzebnych, a historia głównej bohaterki, no cóż przeczytać można, ale czy na długo zostanie ta książka w pamięci.... u mnie na pewno nie.

Czy ta książka była dobra? ciężko powiedzieć, zaczynała się dość ciekawie, ale...... co za dużo to nie zdrowo. Zbyt dużo wulgarnych wyrażeń, zbyt dużo dziwnych sytuacji, zbyt dużo opisów sytuacji niepotrzebnych, a historia głównej bohaterki, no cóż przeczytać można, ale czy na długo zostanie ta książka w pamięci.... u mnie na pewno nie.

Uśmiałam się przy niej :)

Uśmiałam się przy niej :)

Bardzo fajna książka -lekki i zabawny romans .
Przeczytałam ją bardzo szybko i biorę się za inne tej autorki.
Polecam

Bardzo fajna książka -lekki i zabawny romans .
Przeczytałam ją bardzo szybko i biorę się za inne tej autorki.
Polecam

"I'd do this all over again a hundred times as long as I met you in the end."

"Lingus", to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mariany Zapata, która, z tego co zdążyłam się o niej dowiedzieć, jest królową tzw. "slow burn". Nie trudno się domyślić, co kryje się pod tą definicją - akcja rozgrywa się naprawdę wolno. Tak wolno, że przy 20% książki wciąż opisywane były wydarzenia z tego samego dnia! Nie jestem fanką ślimaczego tempa w książkach, ale styl Pani Zapata jest naprawdę przystępny.
"Lingus" poza świetnymi postaciami i powolną akcją jest także niesamowicie zabawny. Wielokrotnie parskałam śmiechem, kiedy w mojej głowie dana sytuacja nabierała kształtu i mimo motywu przewodniego jakim tutaj jest świat gwiazd porno, co może być dla niektórych osób zbyt wiele, było naprawdę super.
Co mi jednak najbardziej przeszkadzało, to chyba takie ogólne szczęście wszystkich postaci dookoła, troszkę przesłodzone, ale jednocześnie oryginalne, więc nie czepiam się aż tak bardzo. No i mogłoby być bardziej dynamicznie, ale to tylko moje osobiste zdanie. Z pewnością jeszcze sięgne po którąś powieść Mariany, i mam nadzieje na podobne doświadczenia co te tutaj. Gorąco polecam.

"I'd do this all over again a hundred times as long as I met you in the end."

"Lingus", to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mariany Zapata, która, z tego co zdążyłam się o niej dowiedzieć, jest królową tzw. "slow burn". Nie trudno się domyślić, co kryje się pod tą definicją - akcja rozgrywa się naprawdę wolno. Tak wolno, że przy 20% książki wciąż opisywane były...

Zbieram szczękę z podłogi po przeczytaniu :),ale postaram się sklecić kilka sensownych zdań komentarza :) Policzki bolały mnie od śmiechu w trakcie czytania, kilka razy wręcz wybuchłam niepohamowanym prychnięciem, co powodowało takie jakieś dziwne spojrzenia domowników. Małż pytał wtedy „a z głową wszystko ok.?” a ja czytałam dalej i modliłam się, żeby czytnik wytrzymał takie intensywne użytkowanie. Książka jest absolutnie genialna, od pierwszych literek urzeka „swojskością” i humorem, pochłania czytelnika bez reszty i absolutnie nie jest to czas stracony :) Pokochałam absolutnie wszystkich jej bohaterów (łącznie z Yodą),każdy z nich był barwnie przedstawiony przez autorkę, przez co miałam wrażenie, że najnormalniej w świecie wydawali się tacy „żywi” tu i teraz. Tristan to 100% słodziaka, szczery, przeuroczy, zabawny, przystojny… jednym słowem same ochy i achy :) Kat natomiast urzeka swoim ciepłym, miłym, przyjaznym usposobieniem. Zawsze skora do pomocy, ale zwariowana kiedy trzeba, taka „równa” dziołcha :) Tristan i Kat – jak dla mnie duet idealny, genialnie się uzupełniają. Friend zone u nich nie wypala i dzięki Bogu!!!, bo nie potrafią bez siebie funkcjonować :),nie nudzą się ze sobą i uzupełniają nawzajem i pasują do siebie niczym dwa kawałki puzzli. Pozostali członkowie paczki Kat to bardzo ciekawa grupa … prawniczka, gej i gwiazda porno, samo to zestawienie mówi samo za siebie :). Polecam :)

Zbieram szczękę z podłogi po przeczytaniu :),ale postaram się sklecić kilka sensownych zdań komentarza :) Policzki bolały mnie od śmiechu w trakcie czytania, kilka razy wręcz wybuchłam niepohamowanym prychnięciem, co powodowało takie jakieś dziwne spojrzenia domowników. Małż pytał wtedy „a z głową wszystko ok.?” a ja czytałam dalej i modliłam się, żeby czytnik wytrzymał...