rozwińzwiń

Dzieci kapitana Granta - cz.2

Okładka książki Dzieci kapitana Granta - cz.2 Juliusz Verne
Okładka książki Dzieci kapitana Granta - cz.2
Juliusz Verne Wydawnictwo: Hachette Polska Cykl: Duża trylogia vernowska (tom 1) Seria: Kolekcja Juliusz Verne powieść przygodowa
Kategoria:
powieść przygodowa
Cykl:
Duża trylogia vernowska (tom 1)
Seria:
Kolekcja Juliusz Verne
Tytuł oryginału:
Les enfants du capitane Grant
Wydawnictwo:
Hachette Polska
Data wydania:
2015-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2015-01-01
Język:
polski
ISBN:
9788328202443
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
16 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
63
60

Na półkach: ,

To jedna z moich do niedawna zaległych książek, która jakimś cudem przetrwała nienaruszona od 1982 roku, czyli od kiedy żyję. Ponad czterdzieści lat zalegała na półkach dwóch mieszkań, a jedyne co z niej znałem to obrazki, bo często za dzieciaka oglądałem je bez czytania, jako że czytanie takich grubych książek i w ogóle czegokolwiek poza komiksami wydawało mi się wtedy absurdalnym wyczynem. Jednak człowiek się starzeje i tak na przykład mój tata na starość czyta w ciągu roku więcej książek, niż ja ciągu swojego dotychczasowego życia. Wniosek z tego przydługiego wstępu jest taki, że do czytania większość z nas chyba po prostu musi dorosnąć. Tu spoiler – książkę przeczytałem, nie było jednak łatwo, wydawało mi się, że będę się męczył aż do jej końca, bo czytanie zdawało się stać w miejscu, pomimo wertowanych codziennie stron.

Widziałem, że przebrnięcie przez tak długą powieść przygodową będzie niełatwe, bo nie jest to jeden z moich ulubionych gatunków literackich, a przynajmniej nie tego typu przygody preferuję. Wolę książki przygodowo-historyczne Waltariego, a "Dzieci Kapitana Granta" to była dawniej czysta rozrywka dla młodzieży, mająca dać poczuć się czytelnikom, jakby sami zwiedzali świat i to w czasach, gdy pewnie trudno było o atlas geograficzny. Dzisiaj ludzie oglądają filmy dokumentalne w wysokiej jakości, każdy zakątek świata wydaje się zbadany, a wielu podróżuje po świecie i tego typu książki nie mają szans być odkrywcze, starzejąc się, zostają zaledwie zapisem przeszłości. Miałem jednak nadzieję, że wciągnę się najzwyczajniej, tak jak wciąga się widz śledzący jakikolwiek długi serial telewizyjny. Nie było to jednak takie proste, jak mogło mi się to z początku wydawać, bo o ile niewiarygodna i raczej mało możliwa akcja ze znalezieniem listu w butelce zaczęła się dosyć szybko, sama podróż morska nie wydała mi się ani trochę ciekawa. Nie ratowały tego wrażenia wielokrotne zejścia na ląd. Nie jest to jedynie zarzut subiektywny, te same opinie czytałem już na forum, a mianowicie nieznośne encyklopedyczne wykładanie czytelnikom ciekawostek naukowych, które trudno sobie dziś wyobrazić, że mogły dawniej rajcować czytelników. Dobrze, przyznam takiemu podejściu sens, bo nie da się zarzucić pisarzowi, że dzielił się zbyt rozległą wiedzą, która była albo jest nieprzydatna. Wiele rzeczy bardzo się zmieniło od czasu napisania "Dzieci Kapitana Granta", ale jakże wiele pozostało niezmienionych... Głupszy od zapamiętania choćby paru procent z podanych w tej grubej książce faktów nie będę. Tylko że książka przygodowa to ma być ekscytująca podróż pełna niebezpieczeństw, a nie wykład na uczelni. Trzeba powiedzieć jasno – kosztem tempa i ogólnego wrażenia z czytania, autor podzielił się z czytelnikiem całą masą naukowych detali i maksymalnym urealnieniem podróży bohaterów. Czy było warto? Nie każdy będzie w stanie przez to przebrnąć.

Początek opowieści, choć mało wiarygodny, zapowiada ciekawą lekturę, bo i akcja przenosi się w całkiem krótkim czasie w kilka miejsc. Bohaterowie zdają się być interesujący, ale dla mnie bardziej ze względu na tak mocną inność od tych dzisiejszych ludzi, niż ze względu na jakieś specyficzne cechy, umiejętności. Raczej chodzi o miłą odmianę, bo dawniej inaczej wyglądała kobiecość, męskość, a i dzieci zachowywały się, jakby chciały dorosnąć szybciej, tyle że nie pod względem wygód, ale z chęci bycia odpowiedzialnym i pomocnym. Niestety, dłuższe obcowanie z załogą Duncana zaczyna męczyć zanim jeszcze opuści ona pokład daleko od Europy, czyli punktu wyjściowego.

Znudzenie czytelnika powoduje zbyt mała dramaturgia wydarzeń, niekończące się uprzejmości każdej z postaci i jeszcze więcej encyklopedycznych ciekawostek naukowych, których i tak nie jesteśmy w stanie zapamiętać, więc przelatują one niczym prognoza pogody, podczas której zamyślamy się tak mocno, że kiedy się kończy, pytamy osoby obok nas na kanapie – "to w końcu ile będzie stopni?".

Subiektywnie dodam, że nie podoba mi się żadna przygoda na oceanie, ani w Ameryce Południowej, a nawet nie wierzyłem, że coś jeszcze ciekawego może mnie czekać na kolejnych stronach książki, tak bardzo przygody na kontynencie amerykańskim wydały mi się monotonne, jak te pustkowia przemierzane przez bohaterów.

Całość zaczęła nabierać rumieńców dopiero w drugiej połowie książki, kiedy poszukujący Kapitana Granta podróżnicy trafili do Australii. Chyba mały to spoiler, jeśli napiszę, że w całej książce chodzi właśnie o podróż po całej kuli ziemskiej, więc odwiedzonych miejsc możemy się spodziewać niemało. Nie chodzi nawet o to, że kraina Aborygenów jest ciekawsza od reszty zaliczonych podczas podróży krajów, ale o samych ludzi, jakich spotykają po drodze tytułowe dzieci oraz reszta załogi. Pierwszy raz mają oni do czynienia z bezwzględną podłością i śmierć zagląda im w oczy znacznie bardziej namacalnie, niż podczas dotychczasowych dramatycznych wydarzeń. Może jest w tym coś, co znam z seriali telewizyjnych, czyli zżycie się z bohaterami opowieści ze względu na długi czas spędzony "z nimi". Pamiętam telenowele, na które byłem skazany podczas obiadów w latach 90-tych. W ogóle nie interesowały mnie te historie, ale chcąc nie chcąc po latach patrzenia na te tanie romanse, ciekaw byłem, jak to wszystko się skończy. Podstępność przestępców, którzy w niedawno odkrytej Australii byli codziennością nie inną od tej z realiów Dzikiego Zachodu, w zderzeniu z niewinnością części załogi Duncana oraz szlachetnością tych dzielniejszych, powoduje mały szok, bo do tej pory żadnego zagrożenia nie można było traktować z zbyt poważnie – wszystkie te zdarzenia od porwania po katastrofy pogodowe, dzikie zwierzęta i tak dalej, od razu pachniały dramatyzowaniem, które po prostu musi skończyć się dobrze. Wraz z nowym punktem podróży, czyli Australią, to się zmienia. Kiedy naszym bohaterom zostaje jakby wbity nóż w plecy, wszystko czyta się lepiej. Kiedy zależy nam na ich bezpieczeństwie, bo autor zdejmuje parasol ochronny i zostawia nas w niepewności niemal do końca książki, wszystko zmienia się na lepsze – z perspektywy czytelnika rzecz jasna, nie bohaterów, którzy mają przechlapane. Kiedy już wydaje nam się, że gorzej być nie może, Australia okazuje się wcale nie być ostatnim lądem, który wita i żegna zrezygnowanych bohaterów w nieprzyjemny sposób. Chcę tylko podkreślić, że jeśli ktoś wytrzyma do połowy książki, dalej powinien mieć już z górki.

"Dzieci kapitana Granta" mają jeszcze tę zaletę, że chociaż zostały napisane przez Juliusza Verne'a w czasach już porewolucyjnej Europy Zachodniej, powieść zawiera ogrom wartości, które dziś kręcą łezkę w oku czytelnika, wywołując tęsknotę za czasami ludzi honoru, bogobojnymi, pracowitymi, odważnymi nastolatkami, kobiecością dziewczyn, polowaniem na zwierzynę w warunkach przetrwania jako oczywistością, światem nie do końca jeszcze odkrytym, pełnym niewiadomych, lądami czekającymi na ich opisanie, na poznanie ich historii oraz człowieka nie jako tego, który według Discovery / National Geographic jest "nowotworem planety", ale wyjątkowego stworzenia, którego misją jest "czynienie sobie ziemi poddaną".

Nie bez znaczenia jest wydanie z 1982 roku, które posiadam. Data ma wpływ na opisy związane z historią lub polityką, rzecz jasna już mniej z geografią. Ciekaw jestem, czy w nowych wydaniach jest odnośnik do hasła "loże masońskie". Jeśli tak, to co zastanawiam się, co by tam dziś napisano, bowiem tamtejsi cenzorzy PRL, propagandyści tego słusznie minionego ustroju lat musieli mieć ciekawą pracę, znajdując podobne hasła i obowiązkowo redagując je zgodnie ze słynną już "Czarną Księgą Cenzury PRL".

To jedna z moich do niedawna zaległych książek, która jakimś cudem przetrwała nienaruszona od 1982 roku, czyli od kiedy żyję. Ponad czterdzieści lat zalegała na półkach dwóch mieszkań, a jedyne co z niej znałem to obrazki, bo często za dzieciaka oglądałem je bez czytania, jako że czytanie takich grubych książek i w ogóle czegokolwiek poza komiksami wydawało mi się wtedy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1002
359

Na półkach: , , ,

Dorastałam w czasach bez Internetu, gdy źródłem wiedzy o świecie, była nauka w szkole i słowo pisane: prasa, encyklopedie, książki popularnonaukowe i beletrystyczne - o ile autor miał odpowiednio duży zasób wiedzy.
Jednym z takich autorów jest Juliusz Gabriel Verne (1828 - 1905) – francuski pisarz, jeden z pionierów gatunku science fiction. Napisał ponad 100 powieści podróżniczych, fantastyczno-naukowych, historycznych, geograficznych, kryminalnych, sztuk teatralnych i wierszy. Część jest mniej lub bardziej znana do dziś, o części wiedzą nieliczni. Przetłumaczone na ponad 90 języków obcych były czytane na całym świecie.
Jego książki odkryłam jako nastolatka, gdy zaczytywałam się książkami przygodowymi i spodobały mi się tak bardzo, że wracałam do nich wielokrotnie, czytając "po całości" lub wybrane fragmenty. Zachwyciłam się żywą i interesującą akcją, różnorodnymi bohaterami, mnóstwem informacji z geografii, biologii, historii i techniki.
Najczęściej sięgałam po "Dzieci kapitana Granta" - bo i ciekawe to było niezmiernie, i wzruszające, i nie sposób było ogarnąć całości w jednym czytaniu, tyle jest w tej książce przeróżnych wiadomości, geograficznych przede wszystkim. Przy każdej okazji dzieli się nimi z towarzyszami wyprawy (no i z czytelnikami) jeden z głównych bohaterów, Jakub Paganel, światowej sławy geograf, człowiek o olbrzymiej wiedzy.
A okazji miał niemało, bo jest to opowieść o wyprawie lorda Glenervana, zorganizowanej, by odszukać zaginionego kapitana Harry'ego Granta. Z wiadomości jaka dotarła do rąk Glenervana, było wiadomo, że statek kapitana rozbił się na 37 stopniu szerokości geograficznej półkuli południowej - niestety długości geograficznej nie dało się odczytać. Nie zrażony tym lord decyduje się wyruszyć i szukać - kapitana lub śladów po nim - wzdłuż 37 równoleżnika ...
Jest w tej powieści wszystko to, co potrzebne, by zainteresować czytelników. Wartka akcja, mnóstwo przygód, budzący sympatię bohaterowie, tubylcy - Indianie z Patagonii, Aborygenowie i Maorysi - z egzotycznych krain, bandyci, humor i smutek, pościgi, ucieczki, przyjaźń, lojalność i pomaganie sobie w potrzebie. I jest to dobrze napisane, czyta się samo i chwilami trudno się oderwać.
Takie wrażenia miałam czytając tę książkę jako nastolatka, w latach 60-tych XX wieku, w mniej więcej sto lat od jej wydania.
Czytając ją teraz, w roku 2023, czyli w kilkadziesiąt lat od pierwszego czytania i w 155 lat od jej powstania, dalej mi się podoba, na pewno wrócę do niej jeszcze nie raz.
Ale! - na wiele spraw patrzę teraz inaczej, m. in. na kolonializm, "cywilizowanie" podbitych ziem i traktowanie tubylców nie jak ludzi. I dlatego nie będę zaprzeczać, że powieść trochę się zestarzała i jest trochę naiwna - właśnie przez głoszenie powszechnych wówczas poglądy o znaczeniu i wyższości nad innymi białego człowieka, Europejczyka.
A mimo to wciąż jest jedną z fajniejszych powieści przygodowych jakie znam. Jeśli przymkniemy oko na jej "niedzisiejszość", czytając będziemy po prostu pamiętać, że czas jej powstania i czas w niej opisywany były takie jakie były, a teraz żyjemy inaczej, to możemy znakomicie się bawić przygodami grupy odważnych ludzi, którzy bez wahania wyruszyli na pomoc bez żadnej pewności, że im się uda ...
Kto sięgnie po "Dzieci kapitana Granta" - myślę, że nie pożałuje.

Dorastałam w czasach bez Internetu, gdy źródłem wiedzy o świecie, była nauka w szkole i słowo pisane: prasa, encyklopedie, książki popularnonaukowe i beletrystyczne - o ile autor miał odpowiednio duży zasób wiedzy.
Jednym z takich autorów jest Juliusz Gabriel Verne (1828 - 1905) – francuski pisarz, jeden z pionierów gatunku science fiction. Napisał ponad 100 powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1086
324

Na półkach:

Strasznie długo męczyłam się z tą książką. Jednocześnie jest to kolejna książka Verne'a, która była dobra, ale nie wywołała we mnie żadnego efektu wow. Jak dla mnie najlepsza była końcówka, choć czytanie o samej wyprawie i poznawanie specyfiki poszczególnych kontynentów i obszarów było fascynujące momentami.

Strasznie długo męczyłam się z tą książką. Jednocześnie jest to kolejna książka Verne'a, która była dobra, ale nie wywołała we mnie żadnego efektu wow. Jak dla mnie najlepsza była końcówka, choć czytanie o samej wyprawie i poznawanie specyfiki poszczególnych kontynentów i obszarów było fascynujące momentami.

Pokaż mimo to

avatar
41
16

Na półkach:

Dzieło do bólu Vernowskie. A przez to aż tak dobre. Bohaterowie dość prości, fabuła naprawdę ciekawa, liczne opisy historii danych miejsc oraz ich geografii działają tu w 100% na korzyść książki, lecz mogą kogoś nużyć, to zależy od indywidualnych preferencji czytelnika. Oczywiście wiadomo - należy pamiętać, że jest to literatura XIX wieczna. Mamy archaizmy, pewne elementy będące już zapomniane (pewnie słusznie) przez współczesną literaturę, co trzeba brać pod uwagę. Dodaje to jednak wręcz magii książce Zdecydowanie polecam.

Dzieło do bólu Vernowskie. A przez to aż tak dobre. Bohaterowie dość prości, fabuła naprawdę ciekawa, liczne opisy historii danych miejsc oraz ich geografii działają tu w 100% na korzyść książki, lecz mogą kogoś nużyć, to zależy od indywidualnych preferencji czytelnika. Oczywiście wiadomo - należy pamiętać, że jest to literatura XIX wieczna. Mamy archaizmy, pewne elementy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
345
280

Na półkach: , , ,

Wspaniała podróż przez morza, oceany, kontynenty i wyspy.
Dla fanów tematów morskich i świetnej przygody pozycja obowiązkowa.
Poza tym duża dawka wiedzy z zakresu geografii i historii.
Taki już jej urok.
Jest bardzo dobrze !!

Wspaniała podróż przez morza, oceany, kontynenty i wyspy.
Dla fanów tematów morskich i świetnej przygody pozycja obowiązkowa.
Poza tym duża dawka wiedzy z zakresu geografii i historii.
Taki już jej urok.
Jest bardzo dobrze !!

Pokaż mimo to

avatar
251
159

Na półkach: ,

Bardzo dobra przygodowa książka.
Jedynym jej minusem jest nadmiar faktów i geografii. Dla tych, którzy lubią takie rzeczy na pewno będą równie interesujące jak reszta opowieści.
Co do samej przygody nie mam nic złego do powiedzenia, wręcz przeciwnie. Nie obyło się bez trudów ze strony natury jak i człowieka, bohaterowie nie mieli łatwej wyprawy. Był niepokój o ich losy i ciekawość czy wszystko skończy się dobrze.
Paganel i Mac Nabbs to moi faworyci.
Polecam!

Bardzo dobra przygodowa książka.
Jedynym jej minusem jest nadmiar faktów i geografii. Dla tych, którzy lubią takie rzeczy na pewno będą równie interesujące jak reszta opowieści.
Co do samej przygody nie mam nic złego do powiedzenia, wręcz przeciwnie. Nie obyło się bez trudów ze strony natury jak i człowieka, bohaterowie nie mieli łatwej wyprawy. Był niepokój o ich losy i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
776
548

Na półkach:

Pozycja przygodowa, pełna informacji geograficznych, przyrodniczych oraz kulturowych.
Pisana w innym wieku, ale dla mnie bardzo interesująca.

Pozycja przygodowa, pełna informacji geograficznych, przyrodniczych oraz kulturowych.
Pisana w innym wieku, ale dla mnie bardzo interesująca.

Pokaż mimo to

avatar
3762
3704

Na półkach:

Wiedza, fantazja autora, przygoda, postacie mogące stanowić przykład postępowania, dobro zwycięża itp. Czyli udany sentymentalny powrót do najlepszych wzorców z książek dziecięco-młodzieżowych.

Wiedza, fantazja autora, przygoda, postacie mogące stanowić przykład postępowania, dobro zwycięża itp. Czyli udany sentymentalny powrót do najlepszych wzorców z książek dziecięco-młodzieżowych.

Pokaż mimo to

avatar
844
221

Na półkach:

Jest to typowy Juliusz Verne, jest dużo przygód, niespodziewanych zwrotów akcji, jedynym minusem książki są opisy historyczne których według mnie jest za dużo.

Jest to typowy Juliusz Verne, jest dużo przygód, niespodziewanych zwrotów akcji, jedynym minusem książki są opisy historyczne których według mnie jest za dużo.

Pokaż mimo to

avatar
448
213

Na półkach: ,

Jedna z moich ulubionych powieści tego autora.

Podczas rejsu żaglowcem DUNCAN szkockiego lorda i jego żony zostaje złowiony rekin. Z brzucha ryby wypada butelka z listem. Jeden tekst w trzech językach. Wszystkie kartki są trochę uszkodzone, dlatego rozszyfrowanie listu z konieczności jest zgadywaniem. Okazuje się, że autorem przesyłki jest tajemniczy kapitan Grant. Z racji tego, że to również Szkotem, zostaje podjęta decyzja o rozpoczęciu akcji poszukiwawczo-ratowniczej. Do ekipy ratunkowej dołączają tytułowe dzieci zaginionego kapitana oraz ekscentryczny i roztargniony naukowiec - Paganel. Trafia on na statek przez pomyłkę i postanawia zostać i pomóc.

Wyprawa z pierwotnie planowanej wycieczki przeradza się w niebezpieczną ekspedycję pełną fantastycznych przygód. Bohaterowie w poszukiwaniu rozbitka, trzymając się 37 równoleżnika (południk w liście był nieczytelny) odwiedzają Amerykę Południową, wyspy na Atlantyku i Oceanie Indyjskim, Australię i Nową Zelandię. Walczą z bandą wyjętych spod prawa złoczyńców w Australii, mają być zjedzeni przez ludożerców na Nowej Zelandii, prawie zabija ich wulkan, lawina, niemal toną podczas powodzi na argentyńskiej pampie, jednego z członków wyprawy w Andach porywa kondor...

Czy znajdą kapitana Granta? Czy wrócą w komplecie do Szkocji? Jaki udział w wyprawie będzie miał ponadprzeciętnie roztargniony Paganel?

Polecam!

Jedna z moich ulubionych powieści tego autora.

Podczas rejsu żaglowcem DUNCAN szkockiego lorda i jego żony zostaje złowiony rekin. Z brzucha ryby wypada butelka z listem. Jeden tekst w trzech językach. Wszystkie kartki są trochę uszkodzone, dlatego rozszyfrowanie listu z konieczności jest zgadywaniem. Okazuje się, że autorem przesyłki jest tajemniczy kapitan Grant. Z racji...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 466
  • Chcę przeczytać
    900
  • Posiadam
    617
  • Ulubione
    68
  • Przygodowe
    32
  • Teraz czytam
    31
  • Dzieciństwo
    24
  • Chcę w prezencie
    16
  • Juliusz Verne
    13
  • Klasyka
    11

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dzieci kapitana Granta - cz.2


Podobne książki

Przeczytaj także