Nocny pociąg do Lizbony
- Kategoria:
- literatura piękna
- Tytuł oryginału:
- Nachtzug nach Lissabon
- Wydawnictwo:
- Noir sur Blanc
- Data wydania:
- 2015-02-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2015-02-12
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788373925182
- Tłumacz:
- Magdalena Jatowska
- Tagi:
- Berno Lizbona miłość nauczyciel podróż Portugalia poszukiwanie sensu życia poszukiwanie szczęścia próba samobójcza przyjaźń refleksja Szwajcaria
Deszczowy poranek w Bernie. Raimund Gregorius jak co dzień idzie do szkoły, w której od wielu lat uczy języków klasycznych. Na moście Kirchenfeld widzi piękną nieznajomą, szykującą się do samobójczego skoku…
Wkrótce potem berneńskiemu nauczycielowi wpada w ręcę książka portugalskiego autora, Amadeu de Prado. Pod wpływem tych dwóch okoliczności Gregorius, samotny intelektualista, w jednej chwili porzuci dotychczasowe uporządkowane życie. Nocnym pociągiem podąży do Lizbony za przewodnik mając książkę Portugalczyka, z którą nie rozstaje się ani na chwilę. Poruszony do głębi zawartymi w niej refleksjami o miłości, przyjaźni, odwadze, lojalności, samotności i śmierci, Gregorius pragnie dowiedzieć się jak najwięcej o Amadeu de Prado. Odnajduje osoby bliskie portugalskiemu pisarzowi - ich wspomnienia ukazują coraz to inne fakty z życia tego zagadkowego człowieka, który, jak się okazuje, był także genialnym lekarzem i uczestnikiem ruchu oporu przeciw dyktaturze Salazara. Stanie się on dla Gregoriusa „złotnikiem słów”, mistrzem odkrywania nieznanych dotąd aspektów życia.
Czy jednak na pewno można wkroczyć w życie kogoś innego i naprawdę je zrozumieć? Wyrwać się z dotychczasowej egzystencji i jedną decyzją radykalnie zmienić swój los – czy warto to robić?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Kolekcjoner rozczarowań
Co lub kto - tak naprawdę - decyduje o tym, kim jesteśmy i jak wygląda nasze życie? Co zostaje, gdy odrzucimy zachowawcze i, jakże wygodne i zdejmujące z nas odium odpowiedzialności i winy, wyjaśnienia naukowe typu „geny i wychowanie”? Fatum, środowisko, klimat, kultura? Przeszłość i doświadczenia? Lub może nasze własne wybory – te świadome i nie? A jeśli wysunąć bezczelnie niefalsyfikowalną tezę, że definiują i warunkują nas słowa? Gdyby były to nasze własne słowa: wypowiadane, napisane i przemilczane oraz słowa innych: akceptujące i odrzucające, uczące i puste, zachwycające i obrzydzające, kształtujące i destrukcyjne, wreszcie znaczące i nijakie? Ryzykowna ta hipoteza jest tym ciekawsza, że absolutnie nie mieści się w żadnej z uczonych teorii, dowodów i innych naukowych iluzji wyjaśniających - ani z dziedziny nauk przyrodniczych, ani z psychologii ewolucyjnej. Czy to nie fascynujące, że człowiek – jako jedyny gatunek na świecie – nadaje tak wielkie znaczenie mowie, stanowiącej nie tylko rodzaj komunikacji (i generator jej zakłóceń, jak pamiętamy z „Małego Księcia”),ale także siłę napędową i motyw działania rodzaju ludzkiego jako całości i jego poszczególnych osobników z osobna? Słowa niosą nienawiść lub miłość, przywołują wspomnienia lub czyjąś obecność, wzbudzają zainteresowani lub odpychają, mają moc budowania i niszczenia. To zadziwiające, że słowa (odrzucenia, pogardy) mogą popchnąć zarówno do unicestwienia siebie lub innej osoby, ale także (słowa miłości, oddania) do powołania do życia nowego człowieka. Mogą one także odebrać nadzieję lub ją ofiarować, wywołać radość lub rozpacz, stworzyć poczucie bliskości lub samotności, zabrać na wyżyny uwielbienia lub w otchłań poniżenia. Opisując czyjeś życie często stosujemy cezurę „pierwsze słowo – ostatnie słowa”, cytujemy znaczące powiedzenia czy żarty, a w przypadku znanych osób przytaczamy ważne zdania lub credo życiowe.
Słowa odgrywają decydującą rolę w tej książce, nie tylko dlatego, że ją tworzą. Ich wpływ na ludzkie życie jest jednym z głównych tematów tej opowieści. Pewnego dnia Raimundusa Gregoriusa, ponadpięćdziesięcioletniego nauczyciela gimnazjalnego i filologa klasycznego o ustabilizowanym i przewidywalnym życiu, spotyka coś nieoczekiwanego – w drodze do pracy zauważa na moście pewną kobietę. Wpatruje się ona w toń za barierką z zamiarami jednoznacznie samobójczymi, a na pytanie zaniepokojonego mężczyzny odpowiada ona jednym słowem, które – niewinne w swej prostocie – wywraca jego życie do góry nogami. Robiąc coś dziwnego, przez co przekracza granicę między sobą a obcym i rozbija dystans między dwojgiem nieznajomych, cudzoziemka wytrąca nauczyciela z trybów rutyny. Kierowany niepokojem bohater odwiedza hiszpańską księgarnię i kupuje tajemniczy tom w języku portugalskim autorstwa niejakiego Prado. W sercu mężczyzny, za sprawą nieznajomej i zniszczonej książki, budzi się przedziwne pragnienie porzucenia wszystkiego i odbycia podróży w poszukiwaniu autora woluminu i opisywanych przez niego miejsc, a może w poszukiwaniu samego siebie. Raimundus, nazwany przez uczniów Mundusem (jako filolog z niezwykłą pamięcią do tekstów łacińskich, greckich i hebrajskich nosił w sobie cały świat) przeczuwał, że (…) najprostsza droga, by zyskać pewność co do samego siebie, polegała na poznaniu i zrozumieniu kogoś obcego * (…). Porzuca zatem swój uporządkowany, precyzyjnie zaplanowany świat w Bernie i – zaskakując wszystkich, a zwłaszcza samego siebie - wyrusza w nieznane rejony własnego losu i obcego kraju na krańcach Europy.
Życie nie jest tym, co przeżywamy, jest tym, co wyobrażamy sobie, że przeżywamy - mógłby powtórzyć główny bohater książki za Amadeu Inácio de Almeido Prado – cieniem człowieka, za którym goni, choć nigdy go nie poznał. Myśl tę można odnieść zarówno do ułożonego i zaplanowanego życia filologa, jak i do jego emocji odczuwanych podczas lektury dzieła Prado, kupionego w księgarni. Podobne refleksje towarzyszą czytelnikowi, podążającemu za wyobrażonymi emocjami bohatera, kierowanego zdaniami niezwykłego tomu, jak i własnymi odczuciami towarzyszącymi odkrywaniu słów z książki w książce. Pojawia się w związku z tym pytanie: jak wiele znaczeń i różnych emocji niesie ze sobą każde z naszych ludzkich doświadczeń? Czy ta wieloznaczność i różnorodność emocjonalna, dobroczynna, bo umożliwiająca nam odmienne spojrzenie czy ocenę naszego życia z dystansu, nie jest jednocześnie pewnego rodzaju przekleństwem, ponieważ wielość możliwych odczytań wydarzeń z własnego życia z góry skazuje nas na wybiórczość i fragmentaryczność jego oglądu? Pięknie ujmuje to autor książki: Jeśli naprawdę jest tak, że możemy przeżyć tylko małą część tego, co się w nas znajduje – co dzieje się z resztą?
Książka obfituje w piękne słowa, znaczące zdania i akapity, które niosą mądrość i mają siłę wpływania na czytelnika. Może jedną z najbardziej istotnych, przynajmniej dla piszącej te słowa, okazują się przemyślenia na temat roli rozczarowań w życiu. Zdaniem pisarza są one istotą poznania siebie, bowiem: Ktoś, kto naprawdę chciałby dowiedzieć się, kim jest, musiałby być nieustającym, fanatycznym kolekcjonerem rozczarowań, (…) rozczarowanie to (…) chłodny, uspokajający balsam, który otwiera nam oczy na prawdziwe oblicze nas samych. Raimundus nie dał sobie wcześniej szansy, by się sobą rozczarować. Bezlitośnie perfekcyjny i przerażający w swojej doskonałości jako nauczyciel i człowiek budził w swoich uczniach i najbliższej kobiecie raczej lęk i respekt niż szacunek i zaufanie. Młoda żona opuściła go po kilku latach małżeństwa dla przeciętnie inteligentnego i zwyczajnie omylnego mężczyzny, a żadnemu z uczniów, nawet najlepszym, nie udało się przebić muru dystansu i zbliżyć do nauczyciela. Znamienne, że to w Portugalii, w Lizbonie i innych miejscach kluczowych dla Prado, filolog daje się porwać emocjom, podejmując decyzje pod wpływem chwili, zmieniając także swój wygląd i doświadczając zawodności własnego, doskonałego do tej pory, umysłu, a także przekraczając kolejne bariery w kontaktach z ludźmi.
Jedną z ważnych postaci książki, w istocie tytułową, jest także Lizbona – miasto pełne nostalgii, saudade. Czytelnik ma okazję pospacerować po niej niespiesznie wraz głównym bohaterem, zaglądając w jej wąskie uliczki, obdrapane domostwa i podwórka oraz małe kawiarnie, snując refleksje z dala od wszelkich tras turystycznych, chłonąc klimat tego niezwykłego miejsca. Lizbona jest jak tajemnicza kobieta, której oblicze kryje wiele sprzeczności, a jej natura jest złożona, fascynująca i wymaga wysiłku i czasu, by dać się poznać, ale niemożliwa do zgłębienia do końca. To miasto Fernanda Pessoi, pisarza i poety o wielu osobowościach, żeglarzy odkrywających nowe lądy, zakonników kontemplujących złożoność ascetycznego życia oraz słońca, które wywołuje melancholię. Dzięki doskonałemu pióru Pascala Merciera można nie tylko poczuć oddech tego miejsca, ale także zapragnąć je zobaczyć (lub odwiedzić po raz kolejny, jak w przypadku recenzentki),a nawet poczuć potrzebę ponownej lektury książki właśnie tam, w przynależnymi jej otoczeniu.
Czwarte już polskie wydanie „Nocnego pociągu do Lizbony” jest czytelnym dowodem na jego ważką i inspirującą czytelników rolę. Dzieło porusza kwestie pamięci, wyborów, uczuć i ich wpływu na życie nasze oraz innych ludzi, mówi też o strachu, walce o swoje ideały oraz o miłości i zdradzie. Jak przystało na literaturę najwyższej próby przynosi ona nie tylko mnóstwo zaskoczeń, piękna i niejednoznacznej mądrości, ale także stawia nam wiele pytań dotyczących ludzkiej kondycji. Czy nasze życie mogłoby wyglądać inaczej? Kim bylibyśmy, gdybyśmy dokonali innych wyborów? Co stałoby się, gdybyśmy w jednej chwili rzucili wszystko i wyjechali? Można próbować uzyskać odpowiedzi na te pytania podejmując inne niż zwykle działania lub porzucając wszelkie plany, rutynę i kontrolę. Kolejną możliwością, jak już czytaliśmy, jest przeglądanie się w zwierciadle literatury, czyli poznawanie siebie przez losy innych osób. Istnieje jeszcze trzeci sposób – jest nim połączenie odkryć literackich z wyjściem poza rutynę w każdym z obszarów codziennego życia, z nieustanną świadomością twórczej roli rozczarowań. Aby naprawdę poznać siebie warto zostać kolekcjonerem rozczarowań. Bowiem i w życiu, i w literaturze wszystko może zawieść, ale to (…) wyobraźnia jest naszą ostateczną świętością (…).
Jowita Marzec
* Wszystkie cytat pochodzą z recenzowanej książki
Oceny
Książka na półkach
- 1 038
- 541
- 119
- 41
- 28
- 10
- 9
- 6
- 6
- 6
OPINIE i DYSKUSJE
"Gregorius zrobił to, co robił zawsze, gdy czuł się niepewny: otworzył książkę."
•
"Wiesz, myślenie jest drugą najpiękniejszą rzeczą. Najpiękniejsza jest poezja. Gdyby istniało poetyckie myślenie i myśląca poezja - to byłby raj."
•
"Życia nie jest tym, co przeżywamy, jest tym, co wyobrażamy sobie, że przeżywamy."
•
"Czy jest tak, że wszystko, co robimy, robimy ze strachu przed samotnością?
Czy to dlatego rezygnujemy ze wszystkich tych rzeczy, których żałujemy pod koniec życia? Bo dlaczego trzymamy się zrujnowanych małżeństw, zakłamanych przyjaźni, nudnych
przyjęć urodzinowych? Co by się stało, gdybyśmy zrezygnowali z tego wszystkiego, powstrzymali podstępny przymus
i pozostali wierni samym sobie? Gdybyśmy pozwolili wytrysnąć fontannie naszych uciskanych pragnień i wściekłości
z powodu ich zniewolenia? (...)"
•
Cytatów zaznaczyłam mnóstwo. Cudowna opowieść. Nie wiem czemu tak długo zwlekałam z jej przeczytaniem, ale wiem, że będzie jedną z moich ulubionych książek.
Historia zaczyna się w Bernie. Nauczyciel języków klasycznych Raimund Gregorius dzięki dwóm przypadkowym zdarzeniom - spotkaniu nieznajomej Portugalki i odkryciu pewniej portugalskiej książki - porzuca swoje dotychczasowe życia i wyjeżdża nocnym pociągiem do Lizbony. Tam będzie podążał śladami autora książki Amadeu de Prado.
Czy - jak czytamy w opisie wydawcy - "na pewno można wkroczyć w życie kogoś innego i naprawdę je zrozumieć? Wyrwać się z dotychczasowej egzystencji i jedną decyzją radykalnie zmienić swój los – czy warto to robić?"
Polecam sprawdzić samemu, zanurzyć się w rozmyślania o filozofii, religii, życiu.
To bardzo piękna i mądra powieść!
@wschod_bug
"Gregorius zrobił to, co robił zawsze, gdy czuł się niepewny: otworzył książkę."
więcej Pokaż mimo to•
"Wiesz, myślenie jest drugą najpiękniejszą rzeczą. Najpiękniejsza jest poezja. Gdyby istniało poetyckie myślenie i myśląca poezja - to byłby raj."
•
"Życia nie jest tym, co przeżywamy, jest tym, co wyobrażamy sobie, że przeżywamy."
•
"Czy jest tak, że wszystko, co robimy, robimy ze strachu...
Nie potrafiłem się wciągnąć, a przecież jest tu wszystko, co lubię literacko. Zagadka pewnej książki, bohater zbyt inteligentny na życie, podróż w nowe miejsce i tajemniczy bohaterowie... nawet język, piękny przecież.
A jednak wolę "Jeśli zimową nocą podróżny...", do tego pociągu Pana Merciera wsiąść nie mam ponownie ochoty
Nie potrafiłem się wciągnąć, a przecież jest tu wszystko, co lubię literacko. Zagadka pewnej książki, bohater zbyt inteligentny na życie, podróż w nowe miejsce i tajemniczy bohaterowie... nawet język, piękny przecież.
Pokaż mimo toA jednak wolę "Jeśli zimową nocą podróżny...", do tego pociągu Pana Merciera wsiąść nie mam ponownie ochoty
Wstał i wyszedł.
Dziwna to opowieść. Krótka fabułka opisana na ponad trzystu stronach. Do tego książka w książce, rozterki i traktat filozoficzny w większości jałowy, aż napatoczy się myśl trafiającą do świadomości, ale wtedy uderza jak kowalski młot.
Jeszcze historia najnowsza Portugalii przemycona w sposób oczywisty i niespodziewany zarazem. Pomieszanie z poplątaniem z satysfakcjonująco rozczarowującym zakończeniem dla wolno czytających.
Idealną ilustracją doświadczenia czytelniczego jest kemping na brudnej podłodze opuszczonego liceum, w nowych ciuchach, z okularami na nosie, których oprawki nie pasują do ostatnich pięćdziesięciu lat wegetacji.
Wstał i wyszedł.
więcej Pokaż mimo toDziwna to opowieść. Krótka fabułka opisana na ponad trzystu stronach. Do tego książka w książce, rozterki i traktat filozoficzny w większości jałowy, aż napatoczy się myśl trafiającą do świadomości, ale wtedy uderza jak kowalski młot.
Jeszcze historia najnowsza Portugalii przemycona w sposób oczywisty i niespodziewany zarazem. Pomieszanie z poplątaniem z...
Dawno nie przeżyłem tak dziwnej przygody jak podczas czytania tej książki, chyba ostatnio podczas poszukiwania straconego czasu z pewnym Marcelem. Najpierw był zachwyt, taki mniej więcej stustronicowy. Zaczęło mi się nawet coś wydawać, mianowicie że znalazłem najodpowiedniejszy dla mnie typ powieści. A potem był zjazd, straszny. Uderzył we mnie infantylizm, pretensjonalność, świadome, nieświadome, nie wiem, niemniej były faktem. Zrobiło się tak źle, że rozważałem nawet porzucenie lektury i miałem nadzieje, że może w końcu przestaną mi się wydawać różne rzeczy. Brnąłem jednak dalej przez coraz większe błoto tylko po to by potem żałować decyzji o dokończeniu lektury. I nagle na ostatnich kilkudziesięciu stronach zaświeciło słońce, nie dosłownie oczywiście, ale tak zaświeciło, że zacząłem, znowu smakować to danie nożem i widelcem, pomalutku, czytając większość tekstu po kilka razy aby nie umknęło mi ani jedno słowo, ani jedna genialna myśl, spostrzeżenie. Summa summarum kończyłem lekturę z żalem, że to już koniec i ochotą na jeszcze. Pomimo zadziwiających mielizn ilość genialnych, dających do myślenia kwestii dotyczących natury człowieka i w ogóle wszechrzeczy była w tej książce imponująca. Czy zapomnę tę lekturą? Nie sądze abym dał radę. I ostatnia kwestia. Taka powieść została bestselerem? Serio? Żyjemy Szanowni zatem, jeszcze nie zginelim, moim skromnym oczywiście.
Dawno nie przeżyłem tak dziwnej przygody jak podczas czytania tej książki, chyba ostatnio podczas poszukiwania straconego czasu z pewnym Marcelem. Najpierw był zachwyt, taki mniej więcej stustronicowy. Zaczęło mi się nawet coś wydawać, mianowicie że znalazłem najodpowiedniejszy dla mnie typ powieści. A potem był zjazd, straszny. Uderzył we mnie infantylizm,...
więcej Pokaż mimo toKsiążka Merciera opowiada o Gregoriusie, mężczyźnie po pięćdziesiątce, nauczycielu języków klasycznych w gimnazjum w Bernie, który wiedzie życie niezwykle uporządkowane. Codziennie o tej samej porze udaje się do szkoły, jego wiedza i wymagania są legendarne, uczniowie jednocześnie boją się go i podziwiają. I nagle niespodziewane zdarzenia: spotkanie pewnej Portugalki i przypadkowo zdobyta książka napisana po portugalsku sprawiają, że ten całkowicie przewidywalny, zachowujący się jak robot człowiek ma nieodparte pragnienie wywrócenia swego życia do góry nogami. Może po prostu widzi, że jego tak uporządkowany żywot jest w gruncie rzeczy bardzo smutny i pusty. Zatem Gregorius niespodziewanie porzuca Berno i wyjeżdża nocnym pociągiem do Lizbony.
W Lizbonie Gregorius intensywnie uczy się portugalskiego, głównie po to by czytać wyżej wspomnianą książkę. Jej autor, Amadeu de Prado był lekarzem, miał dosyć dramatyczne życie i zmarł przed 30 laty. Głównym celem Gregoriusa staje się jak najgłębsze poznanie de Prado, więc dociera do przyjaciół i krewnych Amadeu, ludzi, którzy go wciąż pamiętają. Odtwarzanie historii życia lekarza staje się jego prawdziwą obsesją. Właściwie cała książka opowiada o poszukiwaniu prawdy o drugim człowieku, zadaje Mercier pytanie: czy możemy tak naprawdę dogłębnie poznać inną osobę na podstawie świadectw krewnych i przyjaciół?
Przy okazji stawia autor intrygujące pytania filozoficzne. Stosuje w tym celu metodę książki w książce, bowiem Gregorius obficie cytuje de Prado. Niemniej rozważania de Prado są dla mnie często zbyt spekulatywne, szczegółowe, mętne, to takie rozszczepianie włosa na czworo, przykład; „Kiedy jesteśmy sobą? Kiedy jesteśmy tacy jak zawsze? Tacy, jakimi się widzimy? Czy tacy, jakimi byliśmy, kiedy paląca lawa myśli i uczuć grzebała pod sobą wszystkie kłamstwa, maski i oszustwa wobec samych siebie? To inni ludzie się skarżą, że ktoś nie jest już sobą. Może naprawdę oznacza to, że przestał być taki, jakim byśmy chcieli, żeby był? Czy zatem nie chodzi zaledwie o coś na kształt wojennego zawołania przeciw burzeniu tego, do czego się przyzwyczailiśmy, zamaskowanego jako troska i obawy o rzekome dobro drugiego człowieka?”
Można książkę Merciera traktować jako rzecz o sile przyjaźni czy o lojalności, te dwie wartości były bardzo ważne w życiu de Prado, ale powtarzam, dla mnie to głównie traktat o próbie zrozumienia drugiego człowieka, o chęci wniknięcia w jego duszę.
To pięknie napisana, dosyć głęboka książka, ale jakoś mnie nie przekonała, nie porwała, nie straciłem dla niej serca, bywa...
Książka Merciera opowiada o Gregoriusie, mężczyźnie po pięćdziesiątce, nauczycielu języków klasycznych w gimnazjum w Bernie, który wiedzie życie niezwykle uporządkowane. Codziennie o tej samej porze udaje się do szkoły, jego wiedza i wymagania są legendarne, uczniowie jednocześnie boją się go i podziwiają. I nagle niespodziewane zdarzenia: spotkanie pewnej Portugalki i...
więcej Pokaż mimo toNieosiągalny wymiar czytelniczego doznania, przepiękna i wyjątkowa.
Nieosiągalny wymiar czytelniczego doznania, przepiękna i wyjątkowa.
Pokaż mimo toNie jest jeszcze tak źle z literaturą współczesną, skoro ta powieść odniosła sukces i do tego została sfilmowana, w dobrej obsadzie (w roli głównej Jeremy Irons, a w pozostałych m.in. Bruno Ganz, Tom Courtenay, Charlotte Rampling, Lena Olin, Melanie Laurent). Wyreżyserował Bille August, a oryginalnych – książkowych - plenerów dostarczyły Lizbona i Berno, gdzie rozgrywa się akcja utworu.
Powieść wygląda tak, jakby napisano ją sto lat temu. Dialogi składają się z długich i przemyślanych wypowiedzi, gdzie nikt nikomu nie przerywa, a każda myśl jest dokończona. Do tego jeszcze czytelnik poznaje bogate życie wewnętrzne bohatera – Raimunda Gregoriusa – „Mundusa”. Pięćdziesięciosiedmioletni nauczyciel licealny nagle – pod wpływem przypadkowego spotkania – poddaje się podróży swojego życia śladem pewnej książki i jej autora. A co najbardziej zaskakujące, spotka na swojej drodze przeważnie równolatków lub nawet ludzi o jedno pokolenie starszych. Jednym słowem powieść bez szans na nominację w plebiscycie na tym portalu.
Chociaż akcja rozgrywa się na początku XXI wieku, do tego jeszcze chronologicznie, to jednak spotkania i wspomnienia rozmówców bohatera a także teksty nowo odkrytego przez niego lizbońskiego lekarza – myśliciela cofają nas do lat 50-tych, 60-tych i początku 70-tych XX wieku, kiedy to Portugalią rządził dyktatorski reżim Salazara i jego następców, przed wojną sympatyzujący z faszystowskimi Niemcami i Włochami. Ale to nie jest powieść o brawurowych akcjach, kombatanctwie czy martyrologii (chociaż jedna z postaci do tego nawiązuje). To raczej beletrystyczna wersja mikro-historii, czyli dobrze udokumentowanych losów człowieka zabłąkanego w tryby historii przez wielkie „H”, a także tych, którzy się z nim zetknęli.
Koncept tej fabuły można porównać do obierania dorodnej cebuli. Kolejne zdejmowane przez Mundusa warstwy odsłaniają coś coraz bardziej zaskakującego i smutnego, skłaniającego do łez.
Jedna z postaci określiła „wielkiego nieobecnego” mianem ateistycznego kapłana. I w istocie była to osoba żyjąca w ogniu sprzeczności, próbująca za wszelką cenę zachować swoje człowieczeństwo i wobec reżimu, jego ofiar, czynnych przeciwników, bliskich i przyjaciół, własnych pragnień i społecznych powinności. Zdawać by się mogło, że dobór imion – „miłujący Boga” i „Ognisty” wyznaczył mu ten los.
A tam, gdzie nie ma wolności, między kwiaty wkradają się chwasty. I nie chodzi o ludzi, ale o zło, jakiemu ulegają i ci, walczący w słusznej sprawie. I dopiero ostatnie spotkanie Mundusa w trakcie podróży przekonuje, że ziarno, które obumarło wydało swój plon.
Wielką zaletą powieści jest ukazanie kontrastu pomiędzy nowoczesnością, a starym światem, jakże głębszym i ciekawszym. Takim, w którym ludzie słuchali, patrzyli i rozmawiali ze sobą a nie o sobie, spędzali godziny na takich rozrywkach jak szachy czy koncerty, zaś podróżowali pociągami. I mieli tak wiele do powiedzenia, a tak niewielu dziś chce ich słuchać.
Znakomite melancholijna lizbońskie fado, skomponowane przez szwajcarskiego zegarmistrza.
Nie jest jeszcze tak źle z literaturą współczesną, skoro ta powieść odniosła sukces i do tego została sfilmowana, w dobrej obsadzie (w roli głównej Jeremy Irons, a w pozostałych m.in. Bruno Ganz, Tom Courtenay, Charlotte Rampling, Lena Olin, Melanie Laurent). Wyreżyserował Bille August, a oryginalnych – książkowych - plenerów dostarczyły Lizbona i Berno, gdzie rozgrywa się...
więcej Pokaż mimo toTa powieść to prawdziwe olśnienie. Stawia wiele pytań na temat kondycji naszego życia, tego, jak postrzegamy naszą rzeczywistość i jak czasami warto dać unieść się chwili. Polecam tę perełkę! I szkoda, że nie przetłumaczono innych powieści tego autora.
Ta powieść to prawdziwe olśnienie. Stawia wiele pytań na temat kondycji naszego życia, tego, jak postrzegamy naszą rzeczywistość i jak czasami warto dać unieść się chwili. Polecam tę perełkę! I szkoda, że nie przetłumaczono innych powieści tego autora.
Pokaż mimo to"Nocny pociąg do Lizbony" Pascala Merciego i "Złotnik Słów" Amadeo Prado
Jak może zabrzmieć słowo, żeby zmienił się cały świat....
Na początku było słowo...
Czy słowo, które ZMIENIA, musie być słowem WAŻNYM - tym co NIESIE konsekwencje, tym co DAJE nowe życie...
Jeśli słowo - jedno słowo - ma, czy też może mieć taką siłę, to jaką moc może mieć na przykład jedna książka, czy literatura choćby jednego narodu... Jest poniedziałek, a może wtorek, a może nawet środa... Tak samo może być styczeń, czy listopad, zima, wiosna czy jesień. Tak więc jest jakiś dzień, kiedy niespodziewanie, jedno słowo zmieniło życie Raimunda Gregoriusa - głównego bohatera książki Pascala Merciego. Miało być jak zwykle - samotny spacer do szkoły, praca nauczyciela, popołudniowa lektura ulubionych klasyków. Normalny dzień, który miał się skończyć tak jak zwykle. Nagle coś się zaczyna dziać: przypadkowe spotkanie w niezwykłych okolicznościach i wypowiedziane słowo. Uporządkowane, przewidywalne życie intelektualisty, nauczyciela i pasjonaty języków klasycznych zmienia się w przygodę. Słowo wypowiedziane w nieznanym mu, współczesnym języku (mało tego, dotychczas określanym jako bezwartościowy, bo współczesny właśnie język) poraża Gregorisa siłą wyrazu, akcentem, brzmieniem - czaruje go i pociąga za sobą. W pierwszej chwili nawet nie zdaje sobie sprawy, że to słowo "Portugales" tak go ujęło, najpierw zdaje mu się, że to postać nieznajomej pięknej Portugalki, jej niezwykła sytuacja i zachowanie. Pierwszym krokiem Gregoirusa jest niespodziewana opuszczenie uczniów w trakcie lekcji, kolejnym wyruszanie do pierwszego miejsca (według niego),gdzie mógłby spotkać się z nieznajomą - antykwariatu z książkami hiszpańskojęzycznymi. Tam przypadkowo trafia na książkę "Złotnik słów" Portugalczyka Amadeu Prado. Teraz zaczyna się podróż - szybkie decyzję i powolne szperanie w ułamkach opowieści, faktach. Gregorius postanawia wyruszyć z rodzinnego Berna do Lizbony w poszukiwaniu autora kupionej książki. Z miejsca postanawia również nauczyć się portugalskiego by tłumaczyć samodzielnie teorie Prado. Stopniowo pierwszy cel podróży - znalezienie dziewczyny - przekształca się w docieranie do historii niezwykłego życia lekarza Prado, jak się okazuje niezwykłego myśliciela i filozofia. Jak to zwykle, w takiej podróży bywa, poszukujący odkrywa nie tylko życie kogoś innego, ale samego siebie, prawdę o sobie: nowe możliwości, sprawdzanie się w sytuacjach, w których nigdy nie miał szans się sprawdzenia podczas z górą 50 lat życia. Taki trop, w innych powieściach już się pojawiał, że wymienić tylko: "Cień wiatru" Carlsa Zafona, "Miasto Śniących Książek" Valtera Moeresa, "Nowe życie" Orhana Pamuka. Ale cóż z tego, jeśli kolejna taka powieść nadal jest świeża, ciekawa, inna. Ponadto w "Nocnym pociągu do Lizbony" fragmenty " Złotnika słów" to jakby perły, które rzucone w tekst rzeczywiście czarują i już czytelnik nie zadaje pytania: "co to za książka, która ujęła Gragoriusa?", "czy warta tego oczarowania?". I jasnym się staje, że tak, może Złotnik był filozofem niebanalnym, dogłębnie analizującym swoje myśli i odczucia. Ponadto Złotnik to człowiek z krwi i kości, jednocześnie lekarz, filozof, członek ruchu oporu, z zagmatwana historią swoje go życia, namiętnościami itp. Jego biografia - stopniowo budowana - pokazuje jego wielowymiarowość i znaczący wpływ na życie innych. Książka Merciego to doskonale skonstruowana opowieść o podróży, szukaniu odpowiedzi, rozsmakowana w szczegółach, które wymagają skupienia, ciszy i totalnego rozsmakowania się.
"Nocny pociąg do Lizbony" Pascala Merciego i "Złotnik Słów" Amadeo Prado
więcej Pokaż mimo toJak może zabrzmieć słowo, żeby zmienił się cały świat....
Na początku było słowo...
Czy słowo, które ZMIENIA, musie być słowem WAŻNYM - tym co NIESIE konsekwencje, tym co DAJE nowe życie...
Jeśli słowo - jedno słowo - ma, czy też może mieć taką siłę, to jaką moc może mieć na przykład jedna książka, czy...
"Kochany pamiętniczku, posłuchaj jakie mam głębokie, licealne refleksje o życiu i nie tylko. W dodatku egzotyczne, portugalskie". Długo się męczyłem z tą smutnawą książką, odnoszę wrażenie, że jest przereklamowana. Mam mięszane uczucia. Łatwo ją sparodiować, wytykając nudę, sztuczność i miejscami kiczowatość, z drugiej jednak strony jest w tym pewien potencjał. Ekranizacja z Ironsem jakby zgrabniejsza, lżejsza, ale też nie porywa.
"Kochany pamiętniczku, posłuchaj jakie mam głębokie, licealne refleksje o życiu i nie tylko. W dodatku egzotyczne, portugalskie". Długo się męczyłem z tą smutnawą książką, odnoszę wrażenie, że jest przereklamowana. Mam mięszane uczucia. Łatwo ją sparodiować, wytykając nudę, sztuczność i miejscami kiczowatość, z drugiej jednak strony jest w tym pewien potencjał. Ekranizacja...
więcej Pokaż mimo to