Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach

Okładka książki Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki
Okładka książki Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach
Bartosz JastrzębskiJędrzej Morawiecki Wydawnictwo: Fundacja Sąsiedzi reportaż
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Fundacja Sąsiedzi
Data wydania:
2014-10-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-10-01
Język:
polski
ISBN:
9788364505058
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Ojczyzna dobrej jakości. Reportaże z Białorusi Katarzyna Brejwo, Rafał Grzenia, Julia Jurgens, Eva Lene Lorzer, Jędrzej Morawiecki, Katarzyna Moskalewicz, Aneta Prymaka-Oniszk, Kaja Puto, Aliona Szabunia, Ziemowit Szczerek, Agnieszka Wójcińska
Ocena 6,3
Ojczyzna dobre... Katarzyna Brejwo, R...
Okładka książki Patrząc na Wschód Piotr Brysacz, Wojciech Górecki, Jacek Hugo-Bader, Maciej Jastrzębski, Michał Książek, Jędrzej Morawiecki, Włodzimierz Pawluczuk, Wacław Radziwinowicz, Magdalena Skopek, Wojciech Śmieja, Andrzej Stasiuk, Mariusz Wilk
Ocena 7,4
Patrząc na Wschód Piotr Brysacz, Wojc...
Okładka książki Ani żadnej wyspy. Rozmowy o Rosji i Ukrainie Piotr Brysacz, Jędrzej Morawiecki
Ocena 7,5
Ani żadnej wys... Piotr Brysacz, Jędr...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
95 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
7
5

Na półkach:

Warta polecenia. Napisana przystępnym językiem dla czytelnika. Ukazuje świat odległy i inny od naszego. Przeczytanie książki zajęło mi cztery wieczory, czytałam z przyjemnością,

Warta polecenia. Napisana przystępnym językiem dla czytelnika. Ukazuje świat odległy i inny od naszego. Przeczytanie książki zajęło mi cztery wieczory, czytałam z przyjemnością,

Pokaż mimo to

avatar
90
77

Na półkach:

Historie niczym z baśni. Kultury i duchowość odległa od zachodnioeuropejskiej o lata świetlne. Tajemnicze obrzędy, nieżyjący przodkowie rządzacy życiem potomków, synkretyzm religijny, a wszystko to napisane językiem poetyckim w rytmie traktatu filozoficznego. Po lekturze można się zastanowić czy aby nie zostawić na spodeczku ciasteczek dla przodków? Może lepiej to niż złamać nogę?
Buriacja wciąga - mnie wciągnęła

Historie niczym z baśni. Kultury i duchowość odległa od zachodnioeuropejskiej o lata świetlne. Tajemnicze obrzędy, nieżyjący przodkowie rządzacy życiem potomków, synkretyzm religijny, a wszystko to napisane językiem poetyckim w rytmie traktatu filozoficznego. Po lekturze można się zastanowić czy aby nie zostawić na spodeczku ciasteczek dla przodków? Może lepiej to niż...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
377

Na półkach:

(2014)

„Jedziemy do szamanów miejskich, tych zanurzonych wśród składów i fabryk. Kamłających wśród bloków, karmiących ciasteczkami biurowe duszki i modlących się do strzegących miasta trzech zachodnich staruch. Ujrzeć chcemy szamanizm niezwykły, nieodwracalnie spleciony z buddyzmem, porwany, potrzaskany przez komunizm, odtwarzany przez naukowców, którzy z początkiem lat 90. wdziali szamańskie szaty. Szamanizm sięgający do pierwotnych części mózgu i aspirujący do nowoczesności, szamanizm anarchiczny i korporacyjny zarazem” (str. 12-13). Jest rok 2011*, końcówka zimy – autorzy wsiadają w pociąg Kolei Transsyberyjskiej i udają się do stolicy Buriacji – Ułan Ude, słynącego z największej głowy Lenina. Poznają miasto zza szyb tramwajów, pieszo i jako pasażerowie japońskich SUV-ów, notują obserwacje oraz przeprowadzają wywiady. Działają również w tajdze, poza terenem zurbanizowanym, odwiedzają duchownych buddyjskich i ich świątynie, oglądają owoo i przystrojone drzewa. Dla poszerzenia perspektywy jadą na kilka dni (?) do Ułan Bator, gdzie rozmawiają z polskim misjonarzem oraz następca Chambo-lamy. Nagrywanie rozmów zajmie im marzec i kwiecień, do faktycznej wiosny. Jak na tak krótki okres, gromadzą sporo materiału, który mówi wiele o współczesnym szamanizmie, choć niekoniecznie zaświadczając o jego miejskiej odrębności.

Opisywany szamanizm nie jest odmienny od tego uprawianego w tajdze czy stepie, jest w pełni ludowy i zgodny z oczekiwaniami odbiorców. Po zacytowanym wstępie można by się spodziewać jakiegoś eklektyzmu, osobliwego łączenia skrajności w celu uatrakcyjnienia praktyki, uczynienia jej bardziej widowiskową lub bliższą współczesnym wyznawcom – jednak o niczym podobnym nie ma w tekście mowy, jeśli zdarzają się odstępstwa od tradycji, to nie jest to ostentacyjne i skalkulowane na widowiskowość, ale wynika z warunków bytowych, niekiedy również pewnej niewiedzy co do tradycji czy przyjętych zwyczajów. Niezależnie od tego gdzie się szamanizm uprawia, pod blokiem czy za jurtą, w grę wchodzą te same mechanizmy. Świeże elementy wkradają się w ramach adaptacji do nowych okoliczności, konieczności pogodzenia wierzeń tradycyjnych z chrześcijaństwem czy niemożności odseparowania od nowinek technicznych, odmiennego trybu życia, itd.

Szamanizm wywodzi się z wierzeń i praktyk pierwotnych, plemiennych – jest jak język przed kodyfikacją: lokalny i zmienny – ewoluuje, polega na improwizacji i kreatywności. Ciężko szamana egzaminować lub zarzucać mu jakąś niepoprawność** – każdy ma swoje metody, tylko od jego charyzmy i zaangażowania będzie zależało czy klient odejdzie zadowolony, zapłaci i wróci za jakiś czas, czy też poszuka kogoś innego. Oczywiście znajomość folkloru jest istotna, ale to nie są nauki ścisłe. Fantazja pomaga maskować niewiedzę lub rozszerzyć dany obrządek, nie zubaża go – a wzbogaca. Analizując to zagadnienie trzeba postawić sprawę jasno – szamanizm nie polega na konsekwentnym odtwarzaniu określonych praktyk, na faktycznym łączeniu się z duchami poprzez wypracowane regułki i zaklęcia – to jest teatr. Teatr którego Buriaci potrzebują aby oswoić swoją doczesność, poradzić sobie z problemami które ich przerastają, na które jako jednostki nie mają często wpływu. Pop się pomodli, lama doradzi pokorę, a szaman odprawi rytuał i zadziała aktywnie w naszej sprawie. Nawet jeśli nic z tego nie będzie – podejmie próbę. Da nadzieję, otworzy na nowe możliwości, pomoże znaleźć wyjaśnienie i pogodzić się z daną sytuacją. Jest zatem potrzebny.

Odwiedzający takiego pośrednika zakładają, że ma realny kontakt z sacrum, widzi i słyszy więcej niż inni, szaman również w to wierzy, a im więcej pracuje, tym jego wiara staje się głębsza. Co istotne, buriaccy szamani nie wylewają za kołnierz, wielu z nich ma zdiagnozowane choroby psychiczne, dolegliwości które deformują ich ogląd na rzeczywistość i pozbawiają spokoju. Tak jak przed wiekami, tak i dziś, szamanami zostają ludzie tragicznie doświadczeni: traumą, chorobą, kalectwem, rzekomym objawieniem. Zwykłe sny są przez nich interpretowane są jako kontakt ze światem nadnaturalnym, duszami przodków, demonami lub „gospodarzami” miejsca – rodziny oraz bliscy utwierdzają ich w tym przekonaniu. Racjonalne głosy również padają, z wielu stron, ale wobec zalewu innych opinii i lęku przed zlekceważeniem sił wyższych – są ignorowane. W końcu nikt nie chce ściągnąć na siebie przekleństwa. Dochodzi do tego także fakt, że Związek Radziecki był krajem bez religii, gdzie kulty były piętnowane i praktykowane pokątnie. Federacja Rosyjska działa odmiennie, wspiera rozwój uznanych wyznań (wie że religia to wentyl bezpieczeństwa i narzędzie kontroli). Nie powinno więc dziwić że marginalny szamanizm się rozwija, a starsi praktycy chcieliby aby znalazł się on wśród tych wspieranych. I trwał.

W deklarację z początku reportażu wbudowany jest błędna myśl, że mamy do czynienia z szamanizmem tradycyjnym, retro, oraz tym hybrydowym, pożenionym z New Age, różnymi odłamami chrześcijaństwa, reaktywowanym bez kontaktu z korzeniami, odtwarzanym. Pewnie bywa i tak, być może nie jest to rzadkie – ale książka takich świadectw nie dostarcza.
Bohaterowie robią co mogą, i po prostu kontynuują to co wypracowali przodkowie. Dawniej nie żyli w miastach, dzisiaj tak, i dlatego tam podtrzymują i rozwijają swoje tradycje, niekiedy poprzez rekonstrukcje tego co archaiczne, a jednocześnie uznawane jako typowo szamańskie.

Reportaż jest obszernym zbiorem wypowiedzi szamanów i szamanek, niekiedy również osób niezwiązanych z szamanizmem (opowiadających o duchowości i sprawach bieżących regionu, temat szamanizmu ledwie zahaczających).
Nie mamy tu niestety żadnego porównania jak przebiega seans tradycyjny, a jak „miejski”. Brakuje informacji co do standardów, ram w jakich porusza się pośrednik między światem duchów a ludzi. Opublikowano wiele obszernych wypowiedzi, ale zabrakło równie rozbudowanego komentarza. Aby taki napisać, trzeba by posiedzieć w Ułan Ude zdecydowanie dłużej lub wesprzeć się wiedzą fachowców – szkoda że tego nie zrobiono.

Rozmówcy autorów twierdzą że mamy dziś ogromny wysp szamanów, w dodatku inicjowanych ekspresowo, co więcej dochodzi do prób zrzeszenia i rejestracji, tak by stanowić konkretną, formalną siłę, przeciwwagę dla zorganizowanego, wspieranego przez państwo buddyzmu i prawosławia (oraz islamu). Jest to sztuczne i podyktowane polityką wewnętrzną Federacji Rosyjskiej, ale – co niestety w książce nie pada – jest to też w jakiś sposób analogiczne do sytuacji ze statusem lokalnych wierzeń Japończyków w okresie Meiji (1868–1912). Shintō zyskało wówczas status religii państwowej, i zachowało go do momentu wkroczenia Amerykanów (1945) i demontażu praktyk nacjonalistycznych.
Shintoizm ma wiele wariantów lokalnych, lokalne istoty nadprzyrodzone, ich hierarchie, mity i legendy. Nie wymaga aktu nawrócenia, po prostu jest, jako integralny składnik rzeczywistości w którym nie ma rozdziału między sacrum a profanum – podobnie jest w przypadku rdzennych wierzeń syberyjskich, ale również tych z obu Ameryk, Australii, Afryki, starożytnego Bliskiego Wschodu, a w czasach przedchrześcijańskich także barbarzyńskiej Europy (Europy Celtów, Germanów, Słowian, oraz innych, wcześniejszych ludów). W istocie jest to stan „naturalny” (pierwotny) – wierzenia starożytnych były żywe, zmieniały się – każda grecka wyspa miała swoją wersję mitu, swoje opowieści, niekiedy względem siebie sprzeczne. Zamiast jednego panteonu – kilka lub kilkanaście, każdy z odmienną hierarchią.

Nowoczesne religie bazują na konkretnych doktrynach i wyborach pism, utrwalają je i czynią z nich fundament; starają się zarządzać rzędami dusz i nadają ton – pokazują co się sprawdza, jakie działania mają realną siłę, jakie pomagają uzyskać dofinansowanie, określone nadania lub udział w zyskach i kontroli społecznej. Uczestnictwo w odwiecznej symbiozie oficjalnej religii i struktur państwowych. Część szamanów aspiruje do tego grona. Nie chcą by zastąpili ich kapłani innych kultów, by tradycja przegrała z powszechnie aprobowanym buddyzmem czy chrześcijaństwem. Mają dziś silną konkurencję, i wyciągają wnioski.

Autorzy zaznaczają, że chodzi im o szamanów praktykujących w terenie zurbanizowanym – „Chcieliśmy po prostu opowiedzieć o szamanach-blokersach” mówi Jędrzej Morawiecki w wywiadzie dla polskiego radia*** – jednak nie to jest tu najistotniejsze, ale fakt, że szamani muszą się zaktywizować by spełnić oczekiwania odbiorców. Otwierać na nowe problemy, które mimo nowoczesnej otoczki są identyczne z tymi doświadczanymi wcześniej, przez poprzednie generacje. I to właśnie robią.

_________
* Czas akcji: marzec (str. 35); zima 2011 (w mediach mówi się o awarii elektrowni w Fukushimie [11.03.2011]); prima aprilis [1 kwietnia] (str. 173).
** Oczywiście dążenie do pojednania i wspólnego działania różnych grup szamańskich będzie wymuszało uchwalenie jakichś standardów. W zasadzie te już istnieją – funkcjonują w końcu wyobrażenia jak dany obrządek powinien wyglądać, co zawierać, są też jakieś stopnie wtajemniczenia – nie zmienia to jedna faktu, że szaman ma na ogół wolną rękę i działa solo, poza kontrolą. (Na pewno są również praktyki realizowane grupowo, cykliczne obrzędy i posługi świąteczne, funkcjonuje również system przyuczania, niemniej nie wiąże to rąk sprawnym samoukom – tutaj liczy się samozaparcie i charyzma).
*** "Cztery zachodnie staruchy": opowieść o szamanach-blokersach [01.10.2014] https://www.polskieradio.pl/9/1364/Artykul/1247348,Cztery-zachodnie-staruchy-opowiesc-o-szamanachblokersach



Mimo tych mankamentów, książka robi dobre wrażenie i warto ją przeczytać. Obok świadectw prezentujących faktyczny obraz dzisiejszego szamanizmu, znajdziemy tu troszkę elementów prozy podróżniczej i interesujące opisy Ułan Ude. Jest to napisane bardzo zgrabnie, w dobrym stylu – miejscami nieco poetycko, ale w dalszym ciągu klarownie i zrozumiale. Co istotne, autorzy nie traktują nas jak idiotów. Ewidentnie piszą taki reportaż jaki sami chcieliby przeczytać. (Za to wielki plus).

Brakuje natomiast fragmentów które tworzyłyby jakiś rdzeń. Wiele wniosków wyciągamy z wypowiedzi rozmówców, co jest dobrym rozwiązaniem, stawiającym na inteligencję czytelnika, nie powinno jednak skłaniać autorów do rezygnacji z podzielenia się własnymi obserwacjami i ustaleniami fachowców.

Można odnieść wrażenie, że do książki władowano wszystko co udało się przetłumaczyć i obrobić. W przypadku polskiego misjonarza z Mongolii, dostajemy ciekawe świadectwo odnośnie lokalnej duchowości i zapotrzebowań biedniejszej ludności, odbiegające jednak od tematu reportażu, i tym samym dosyć dygresyjne. Spełnia swoją rolę, ale jest zbyt obszerne. Tak naprawdę kilka skróconych wypowiedzi plus komentarz upchane na maksymalnie dwóch stronach wystarczyłyby w zupełności.
W wersji na które zdecydowali się autorzy dostajemy coś, co wyłuskuje nas ze zgłębianego tematu i sprawia wrażenie umieszczonego w książce nieco przypadkowo, z rozpędu.

Gdyby książka była prezentowana jako reporterski wyjazd śladami buriackiej duchowości i szamanizmu, zbiór różnych obserwacji – wypadłaby lepiej. Wtedy taka forma byłaby na miejscu.
Przez cały czas czekamy na to, aż ci miejscy, osobliwi szamani, objawią nam swoje oblicze – zaprezentują przenoszenie złego ducha do tamagochi albo seans z udziałem śnieżącego telewizora. Coś co nas zaskoczy i skonfunduje. Tymczasem wszystko co czytamy jest bardzo tradycyjne i typowe...

Jeśli ktoś będzie chciał ująć to zagadnienie w sposób bardziej popularyzatorski, w ramach artykułu lub własnej książki – znajdzie tu masę materiałów z pierwszej ręki które mu w tym pomogą. Osobiście w tym dostrzegam największą wartość pracy Bartosza Jastrzębskiego (1976) i Jędrzeja Morawieckiego (1977).


Przydałby się jakiś doświadczony redaktor który podpowiedziałby co zmienić by książka wydawała się bardziej przemyślana i tworzyła dopracowaną konstrukcję uplecioną tak, że nie idzie się do niczego przyczepić. Ktoś trzeci.



„Zachodnie staruchy” – czymkolwiek są – wzmiankowane są w tekście zaledwie pięć razy:

„– Tego miasta [Ułan Ude] strzegą trzy zachodnie babcie, trzy staruchy [...]” (str. 112).

„Sasza Pachiejew [...] wypowie wreszcie tajemnicę miejskich staruch, pozwoli odnaleźć czwartą z nich” (str. 126).

„Pachiejew wita się z trzema zachodnimi staruchami, bo trzech zachodnich babć, które pilnują Ułan Ude, nie wolno pomijać” (str. 266).

„Na niebo wchodzi powoli czwarta starucha” (str. 271).

(Oraz na str. 13, w fragmencie cytowanym na początku).

Niestety wpisanie w Google frazy „три западные бабушки + Улан-Удэ” nic nie daje. Kompletnie nic.
Początkowo zakładałem, że chodzi o głazy lub formacje skalne (ewentualnie góry),jednak końcówka sugeruje, że mogą to być gwiazdy (planety),lub trzy obiekty na ziemi i jedno ciało niebieskie. Czy tym obiektem może być konkretna instalacja, rzeźba? Niestety autorzy nie zdecydowali się tego wyjaśnić.



W wywiadzie jakiego autorzy udzieli serwisowi Xiegarnia.pl (2014),opublikowanym na YouTube, padło wiele zdań których zabrakło w książce:

„[...] elementy azjatyckie [...] w pierwszej książce, w Krasnojarsku zero, no nie są jeszcze takie wyraźne, ale gdzieś nam tam już zaczęło, zaczęliśmy czuć jakąś woń, i spotykać się z ludźmi, z pierwszymi szamanami, i pojawił się taki pomysł, kiedy byliśmy na seminarium w Rosyjskiej Akademii Nauk, że, że być może warto by pojechać jeszcze dalej, chociaż no, wiedzieliśmy też, że wiąże się to z pewnym ryzykiem ponieważ jedziemy do Buriacji, a tam, no zetkniemy się z takim zupełnie już innym kręgiem kulturowym. O tyle o ile będziemy chcieli wejść w Buriatów – a taki się właśnie pomysł pojawił, żeby badać buddyzm i szamanizm (ostatecznie skoncentrowaliśmy się na szamanizmie) – no to wiedzieliśmy że będziemy tymi ludźmi z zewnątrz, że już nie będziemy mieli tego, tej możliwości niejako wtopienia się w ten, w tą społeczność [...] Nie wiedzieliśmy czy to w ogóle wyjdzie, czy będą chcieli z nami rozmawiać, czy będziemy potrafili ich czytać, czy będziemy potrafili skłonić do rozmowy, czy będziemy te rozmowy w stanie pojąć – ale interesowało nas to, [...] jakie formy przybierają takie poszukiwania religijne, w takim obszarze w którym tymi pierwotnymi, tradycyjnymi, najbardziej »naturalnymi« religiami są [...] buddyzm w odmianie tybetańskiej [...] a z drugiej strony jeszcze straszy, jeszcze bardziej archaiczny szamanizm. Interesowało nas to, przede wszystkim co z tego przetrwało. [...] na ile to są rzeczywiście... istnieje jakaś ciągłość, przekaz tradycji, przekaz jakichś praktyk, a na ile jest to na siłę odtwarzane, czy wręcz jest to jakieś cepeliowskie, prawda, czy jest to jakieś przedstawienie dla turystów – o co właściwie, o co właściwie w tym wszystkim chodzi” (Bartosz Jastrzębski).

„[...] staliśmy pod Rosyjską Akademią Nauk w Moskwie i obserwowaliśmy, byliśmy po obserwacji tegoż seansu, szamana – bardzo nietypowego zresztą, bo to było związane też z pomiarem fal mózgowych, czyli zderzenie takiej nowoczesności z czymś co wydawało się bardzo archaiczne, i wtedy staliśmy smagani wiatrem gdzieś pośród tego budynku Rosyjskiej Akademii Nauk, na placu, i pamiętam że Bartek mówi, że to jest kolejna rzecz [...] musimy tam [do Buriacji, na Daleki Wschód] pojechać” (Jędrzej Morawiecki).

Bartosz Jastrzębski i Jędrzej Morawiecki – wywiad [2014]
https://www.youtube.com/watch?v=eaj-Vljwcgc
(Spisywane ze słuchu. Reportaż jest obszernym komentarzem do książki „Cztery zachodnie staruchy”).



Ułan Ude jest sporym miastem, zajmującym dużą powierzchnię. Liczy sobie jakieś 377 km², czyli zaledwie o 140 mniej niż Warszawa [517,24 km²] (!). [Jakuck ma zaledwie 122 km², Irkuck 277 km² a Władywostok 331,16 km², Czyta za to aż 534 km² – choć na mapie nie wygląda na duży ośrodek miejski]

Jeśli od Warszawy odłączymy obszar odpowiadający dawnej Pradze-Południe* i nowo przyłączonej Wesołej, uzyskamy miasto o powierzchni zbliżonej do stolicy Buriacji.

_________
* W skład dawnej Pragi-Południe – do 1994 – wchodziła dzielnica o tej samej nazwie oraz dzisiejszy Wawer i Rembertów bez kawałka Kawęczyna.



W pokrewnej tematyce, w ramach lekkiej lektury (dla laika):

Milczący Lama. Buriacja na pograniczu światów – Albert Jawłowski (2016)
(Książka o buddyzmie – druga strona medalu. Mimo pewnych wad konstrukcyjnych warto się zapoznać).

Szamańska choroba – Jacek Hugo-Bader (2020)
(Nie czytałem, i póki książka nie znajdzie się w normalnej dystrybucji nie zamierzam – w opcji z najtańszą wysyłka kosztuje 53.90 PLN i jest to póki co jedyna opcja wejścia w jej posiadanie [!]. Nie jest to cena adekwatna do objętości – napisał ją Hugo-Bader, więc na pewno jest to przyjemne czytadło, ale nie za taką ilość złotówek. Autor odwiedzał Bajkał kilkakrotnie, między innymi z synem, i w jego starszych książkach są o tym reportaże).

Mongolia. Wyprawy w tajgę i step – Bolesław A. Uryn (2005)
(Coś tam o szamanach było, co konkretnie – nie pamiętam, ale książka mi się podobała. Troszkę za dużo o survivalu i wędkarstwie, ale pada to i owo o ałmasach oraz potworach z jezior. Ponadto zawiera piękne zdjęcia północnej Mongolii).

Szamani, mumie, ałmysy – Wojciech Grzelak (2006)
(Pasmo Ałtaju ciągnie się zachód od Bajkału, kawał drogi, ale klimaty podobne co w Sajanach, przynajmniej dla Europejczyka. Jest tu troszkę wstawiania kitu odnośnie Yeti, ale poza tym pozycja ciekawa i bardzo przyjemna).

Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów. Konno przez Azję Centralną – Ferdynand Ossendowski (1923)
(Książka o której można gadać godzinami, mimo nieokiełznanej, niepoprawnej autokracji – bardzo ciekawe świadectwo antropologiczne i działająca na wyobraźnie podróż do przeszłości. Książka legenda, z którą zetknąłem się przy okazji tematu Agharty, pod koniec lat 90. albo na początku dwutysięcznych – podczas audycji Nautilus w radiu Zet. Jakimś cudem udało mi się kupić w Empiku „Zaginiony świat Agharti” [1997*] gdzie były fragmenty tej książki, niekiedy znaczą odstające faktograficznie od polskiego oryginału (!).
W ramach uzupełnienia warto sięgnąć po biografię barona von Ungern-Sternberga Jamesa Palmera, oraz biografię samego Ossendowskiego, napisaną przez Witolda Michałowskiego).

* Data polskiego wydania, teraz już są wznowienia i książkę można mieć za grosze. Posiadam dosyć zmaltretowany egzemplarz z ceną wyższą niż okładkowa. Nie wiem jak to się stało, ale wtedy nie żałowałem tego zakupu.

Przez Urianchaj i Mongolię. Wspomnienia z lat 1920–1921 – Kamil Giżycki (1929)
(Urianchaj, czyli dzisiejsza Tuwa – graniczy z Buriacją poprzez wąski przesmyk na wschodzie, ludność turkojęzyczna, ale genetycznie mongolska, pierwotnie wyznająca szamanizm, obecnie głównie buddyzm tybetański – żyją również po drugiej stronie południowej granicy, w Mongolii. Książka zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie i utrwaliła moją fascynację Syberią. Mniej tajemnicza niż bestseller Ossendowskiego, ale czytała mi się lepiej. Polecam).

Mongolia – Elżbieta Dzikowska (2008)
(Album ze zdjęciami partnerki Tony’ego Halika, w dobie internetu nie ma tak naprawdę większego sensu ładować w to pieniędzy, ale łapie się do zestawienia, więc wymieniam. Zbiór pięknych kadrów, barwnych i wyraźnych, pomijających niestety to co w odczuciu ogółu szpetne, np. pejzaże miejskie Ułan Bator, osiedla jurt, itd.).



Uwagi (do wydania pierwszego z 2014, Fundacja Sąsiedzi): str. 26 – „osób” do skasowania; str. 44 – Buriaci pytają o Smoleńsk – chodzi oczywiście o katastrofę lotniczą z 10 kwietnia 2010, my to kojarzymy, mimo wszystko warto wstawić przypis; str. 43-44 – „Niechaj atłasowe ciepło rozleje się po członkach [...]” – od tych słów aż do nowego akapitu – rozmyślania oderwane od narracji, mocno przesadzone (w wywiadzie dla Xiegarnia.pl, dostępnym na YouTube, autorzy wspominają, że pilnowali się wzajemnie: „tu i tu za bardzo poleciałeś, to trzeba skrócić, usunąć itd.” – ten fragmencik niestety umknął uwadze jednego ze współautorów); str. 45 – w jaki sposób wchodzą do hotelu, skoro przed chwilą raczyli się w nim trunkami?; str. 117 – sytuacja identyczna jak na str. 45 – dostajemy konkretną informację: bohater wraca do szpitala kontynuować leczenie, wcześniej jednak nie pada że go opuścił – nie do końca jasna narracja, do skorygowania; str. 137 – oprócz ostatecznej ekshumacji w 2002, wcześniej doglądano ciała kilkakrotnie, wymieniono nawet sarkofag (!); str. 231 – bezustannie (nieustannie); str. 239 – wielokropek składający się z dwóch znaków przestankowych (zamiast z trzech); str. 249 – „Nie tylko z Ułan Ude i Buriacji. Zjechali się tu także szamani, którzy kamłają nad Bajkałem” – tak etniczna Buriacja jak i republika autonomiczna o tej samej nazwie (Бурятия/Буряад Улас) leżą nad jeziorem Bajkał (!); str. 265 – z sam (sam z).

+ Znaki nierówności zamiast cudzysłowów zagnieżdżonych (w całej książce).

W książce autorzy konsekwentnie piszą o milicji (str. 59, 82, 85) – tymczasem jeszcze przed ich przybyciem do Ułan Ude, rosyjska milicja została rozwiązana: „1 marca 2011 roku milicja rosyjska została zlikwidowana na mocy ustawy o stróżach prawa i porządku, wszyscy milicjanci otrzymali wypowiedzenia i status »pełniących obowiązki« przed trójstopniową weryfikacją poprzedzającą zatrudnienie w powołanej jednocześnie policji” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Milicja_w_Rosji).

(2014)

„Jedziemy do szamanów miejskich, tych zanurzonych wśród składów i fabryk. Kamłających wśród bloków, karmiących ciasteczkami biurowe duszki i modlących się do strzegących miasta trzech zachodnich staruch. Ujrzeć chcemy szamanizm niezwykły, nieodwracalnie spleciony z buddyzmem, porwany, potrzaskany przez komunizm, odtwarzany przez naukowców, którzy z początkiem lat...

więcej Pokaż mimo to

avatar
228
42

Na półkach:

Moje ulubione reportaże to te, które samą narracją są w stanie pokazać nam te momenty, w których z otaczającej nas rzeczywistości wyziera coś więcej, coś nieuchwytnego, pewna tajemnica, ukryty porządek świata. W takich książkach autorzy nie muszą silić się na rozległy komentarz, bo upragniony efekt przychodzi im zupełnie naturalnie.

Taką właśnie książką są dla mnie "Staruchy", poruszające się bardzo zręcznie po grząskim gruncie wierzeń i rzeczywistości nadprzyrodzonej. Już sam podtytuł "reportaż o duchach i szamanach" zapowiada lekturę pełną paradoksów i problemów, z którymi czytelnik będzie musiał się zmierzyć w jej trakcie. Kulminacyjnym momentem, do którego zmierza narracja, jest kongres zjednoczeniowy buriackich organizacji szamanistycznych, będący odpowiedzią na wyzwania współczesności: odrodzenie duchowości w byłym Związku Radzieckim, ekspansja zorganizowanych religii, zderzenie z kapitalizmem i biurokracją współczesnego państwa epoki Internetu. Trudno wyobrazić sobie lepszą okazję do zastanowienia się nad naszą duchowością, potrzebą transcendencji oraz sposobami, w jaki są one brane w karby administracji i wyceniane, spieniężane.

Struktura książki jest dla czytelnika bardzo przyjazna, nie jesteśmy zalewani falą informacji. Mamy więc trochę rozmów, trochę opisów życia w Ułan Ude, trochę tła historycznego, spojrzenie ze strony nauki oraz wszystkich zaangażowanych religii. W środkowej części książki w ramach udanego przerywnika autorzy opisują swój wypad do Mongolii, gdzie szamanizm także jest silny, jednak jeszcze bardziej niż w Buriacji zagrożony przez buddyzm i chrześcijaństwo.

Szczegółowe opisy obrzędów kamłania i bryzgania, opowieści o życiowych trajektoriach szamanów i ich klientów, syberyjskie zderzenie buddyzmu, chrześcijaństwa i tengryzmu niezawodnie zmusi nas do przemyślenia swojej relacji z duchowością, skłoni też do zastanowienia się nad kwestią miejsca religii we współczesnej Polsce i Europie. Warto przeczytać, bo to pozycja nie tylko dla zainteresowanych tematem.

Moje ulubione reportaże to te, które samą narracją są w stanie pokazać nam te momenty, w których z otaczającej nas rzeczywistości wyziera coś więcej, coś nieuchwytnego, pewna tajemnica, ukryty porządek świata. W takich książkach autorzy nie muszą silić się na rozległy komentarz, bo upragniony efekt przychodzi im zupełnie naturalnie.

Taką właśnie książką są dla mnie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
709
486

Na półkach:

Ciekawy temat reportażu, po który sięgnęłam z premedytacją. Bardzo męczące były opisy autorów. Za dużo natchnienia, poezji. Może nie jestem znawcą ale brakuje konkretnych myśli, oddzielenia liryki od epiki. Choć tyle marudzenia z mojej strony, nie żałuję czasu spędzonego na lekturze.

Ciekawy temat reportażu, po który sięgnęłam z premedytacją. Bardzo męczące były opisy autorów. Za dużo natchnienia, poezji. Może nie jestem znawcą ale brakuje konkretnych myśli, oddzielenia liryki od epiki. Choć tyle marudzenia z mojej strony, nie żałuję czasu spędzonego na lekturze.

Pokaż mimo to

avatar
571
31

Na półkach: ,

„Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach.” Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki. Fundacja Sąsiedzi
Reportaż z wyprawy za naszą wschodnią granicę, w którą udali się Bartosz Jastrzębski, doktor filozofii oraz Jędrzej Morawiecki, doktor filologii słowiańskiej i socjologii. Z reportażem duetu Jastrzębski i Morawiecki spotykam się po raz pierwszy. W swojej książce opisują podróż jaką odbyli poszukując współczesnych szamanów. Aby ich odnaleźć udają się do Buriacji i Mongolii, opuszczają „Miasto-Bez Końca” i jadą do miejsca, gdzie styka się szamanizm, kultura chińska i turecka, gdzie współczesna technologia, internet, sieci komórkowe nie zakłócają komunikacji z duchami, gospodarzami żywiołów. Szamanizm – jak czytamy w książce to potężna duchowość, która nie zna granic rasowych, administracyjnych, kulturowych. Według wyznawców swoją siłę czerpie z kosmosu i tylko szamanizm ocali ludzkość przed światową katastrofą. Po przeczytaniu relacji z drogi do jednej z większych osad szamańskich stopniowo poznajemy ich obrzędy, czytamy opisy transów oraz historie ludzi którzy byli nawiedzani przez duchy swoich przodków i nie potrafili sobie z nimi poradzić. Wyznawcy szamanizmu, relacjonują swoje problemy ze zdrowiem, pracą, kłopoty finansowe, które najczęściej wynikają z ignorancji otaczających ich duchów, a zniknęły po złożeniu ofiary, po odprawieniu szamańskich rytuałów. Znajdziemy również wypowiedzi przeciwników szamanizmu, głos ludzi, którzy starają się racjonalnie wytłumaczyć to co się dzieje w odległych osadach i większych miastach, w tym krótkim rozdziale możemy poznać relację lekarzy którzy wyjaśniają szkodliwy wpływ szamanizmu na swoich podopiecznych. Po przeczytaniu książki dochodzę do wniosku, że autorzy w pełni wysłuchali przestrogi szamanki Wali, aby opisując co widzieli „nie zabili tego co subtelne, jak wszyscy ci odwiedzający nas naukowcy o głowach turystów…Bo wszystkie nasze tragedie, cierpienia, opowieści o naszej wędrówce mają służyć temu ludowi, tej ziemi”. Książkę na początku czytało mi się dość opornie, ale po przyzwyczajeniu się do stylu autorów poznawanie szamanizmu było bardzo przyjemną przygodą. Książkę polecam wszystkim miłośnikom tego co nie wyjaśnione oraz dobrego reportażu.

„Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach.” Bartosz Jastrzębski, Jędrzej Morawiecki. Fundacja Sąsiedzi
Reportaż z wyprawy za naszą wschodnią granicę, w którą udali się Bartosz Jastrzębski, doktor filozofii oraz Jędrzej Morawiecki, doktor filologii słowiańskiej i socjologii. Z reportażem duetu Jastrzębski i Morawiecki spotykam się po raz pierwszy. W swojej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
34
7

Na półkach:

Otoczka magii, kultury, tajniki szamanizmu, opowieści o duchach, które przemawiają i chcą być słuchane - podane niestety w dość chaotycznej formie. Dobre fragmenty reporterskie, świetnie wychwycone sceny mieszają się z naukowymi dywagacjami, defincjami, długimi cytatami z rozpraw czy książek historycznych.

Otoczka magii, kultury, tajniki szamanizmu, opowieści o duchach, które przemawiają i chcą być słuchane - podane niestety w dość chaotycznej formie. Dobre fragmenty reporterskie, świetnie wychwycone sceny mieszają się z naukowymi dywagacjami, defincjami, długimi cytatami z rozpraw czy książek historycznych.

Pokaż mimo to

avatar
1798
1138

Na półkach: ,

Europejczyk wierzy w wiele rzeczy. Wierzy w pieniądze, władzę, prognozę pogody, wierzy w to co mówią w telewizji, piszą w Internecie, czasem wierzy w Boga lub jakąś siłę wyższą kierującą światem. Normalne jest dla niego komunikowanie się z oddalonymi o tysiące kilometrów bliskimi. Jednak istnieje strefa życia i świadomości, którą bez wahania wkłada między bajki a każdego kto twierdzi inaczej skłonny jest z marszu skierować na badania psychiatryczne. To sfera duchów, szamanów i bezpośredniej ich ingerencji we współczesny świat. Dla nas, Europejczyków, szamanizm brzmi jak powrót do czasów prehistorycznych. Istnieją jednak miejsca gdzie zjawisko to stanowi normalności, a wręcz przeżywa swój renesans.

Reportaż Bartosza Jastrzębskiego i Jędrzeja Morawieckiego koncentruje się na obszarze współczesnej Buriacji i Mongolii. Opowiada fascynującą historię o podróży w świat duchów i szamanizmu. I nie jest to jakiś Ciemnogród. Szamanami zostają ludzie wykształceni, z tytułami naukowymi. Odnaleźli oni życiową równowagę w balansowaniu pomiędzy światem żywych i ich przodków. Ich relacje odsłaniają tajniki ruchu, odbudowę po czasach komunizmu oraz pokazują jak bardzo zakorzeniony jest w społeczeństwie. Pokazują świat gdzie nowoczesność miesza się z wielopokoleniową tradycją, realizm z metafizyką.

Autorzy stają się dla czytelnika oczami i uszami. Przebiegają azjatyckie miasta by pokazać to co najważniejsze, zebrać i wysłuchać najważniejszych bohaterów. Patrzymy na tę fascynującą rzeczywistość wyposażeni w podstawową wiedzę antropologiczną i etnograficzną by potem móc wyciągać własne wnioski. Patrzymy i uczymy się szanować tę kulturę jakże inną od naszej. Polecam!

Europejczyk wierzy w wiele rzeczy. Wierzy w pieniądze, władzę, prognozę pogody, wierzy w to co mówią w telewizji, piszą w Internecie, czasem wierzy w Boga lub jakąś siłę wyższą kierującą światem. Normalne jest dla niego komunikowanie się z oddalonymi o tysiące kilometrów bliskimi. Jednak istnieje strefa życia i świadomości, którą bez wahania wkłada między bajki a każdego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
202
129

Na półkach:

http://swiatwgblondynek.blogspot.com/2016/02/7522016-cztery-zachodnie-staruchy.html

http://swiatwgblondynek.blogspot.com/2016/02/7522016-cztery-zachodnie-staruchy.html

Pokaż mimo to

avatar
1522
1314

Na półkach:

Dla mnie to było zbyt szamańskie doświadczenie, lektura tej książki. Rozumiem, że autorzy chcieli oddać ducha swojej podróży, ale nie poprawiło mi to odbioru. Najlepiej czytało mi się fragment o Mongolii.
Zdecydowanie Rosja to stan umysłu.

Dla mnie to było zbyt szamańskie doświadczenie, lektura tej książki. Rozumiem, że autorzy chcieli oddać ducha swojej podróży, ale nie poprawiło mi to odbioru. Najlepiej czytało mi się fragment o Mongolii.
Zdecydowanie Rosja to stan umysłu.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    212
  • Przeczytane
    115
  • Posiadam
    42
  • Teraz czytam
    8
  • Ulubione
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Reportaż
    3
  • Reportaże
    3
  • 2015
    2
  • Polska
    2

Cytaty

Więcej
Jędrzej Morawiecki Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach Zobacz więcej
Jędrzej Morawiecki Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach Zobacz więcej
Jędrzej Morawiecki Cztery zachodnie staruchy. Reportaż o duchach i szamanach Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także