Zelota. Życie i czasy Jezusa z Nazaretu

Okładka książki Zelota. Życie i czasy Jezusa z Nazaretu Reza Aslan
Okładka książki Zelota. Życie i czasy Jezusa z Nazaretu
Reza Aslan Wydawnictwo: Burda Publishing Polska biografia, autobiografia, pamiętnik
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Zealot
Wydawnictwo:
Burda Publishing Polska
Data wydania:
2014-05-20
Data 1. wyd. pol.:
2014-05-20
Data 1. wydania:
2013-08-01
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377787748
Tłumacz:
Patryk Gołebiowski

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
93 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
33
4

Na półkach:

Książka, która powinna stać się lekturą szkolną.
Dla Chrześcijan lektura obowiązkowa ;]

Książka, która powinna stać się lekturą szkolną.
Dla Chrześcijan lektura obowiązkowa ;]

Pokaż mimo to

avatar
475
235

Na półkach: ,

Bardzo mnie interesuje postać Chrystusa, a raczej dokładnie mówiąc Jezusa historycznego i fenomen religii chrześcijańskiej. Jak tylko znajdę taką pozycję, momentalnie chcę ją przeczytać. Ta książka była momentami nudna (analiza cytatów biblijnych) nieco zawiła (różnego rodzaju akcje rewolucyjne i wszystkie postaci z tym związane). Ale też sporo ciekawych rzeczy o Jezusie się dowiedziałam. Dziwi mnie nadal, że wśród tylu "mesjaszy"" w Palestynie, właśnie Jezus został zapamiętany i wytworzyła się coś, co przekształciło się w jedną z największych religii świata.

Bardzo mnie interesuje postać Chrystusa, a raczej dokładnie mówiąc Jezusa historycznego i fenomen religii chrześcijańskiej. Jak tylko znajdę taką pozycję, momentalnie chcę ją przeczytać. Ta książka była momentami nudna (analiza cytatów biblijnych) nieco zawiła (różnego rodzaju akcje rewolucyjne i wszystkie postaci z tym związane). Ale też sporo ciekawych rzeczy o Jezusie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
610
567

Na półkach:

Książczyna zyskała większy rozgłos niż zasługiwała. Powiela to, co twierdził był Samuel George Frederick Brandon w „Jesus and the Zealots: A Study of the Political Factor in Primitive Christianity” (Manchester 1967). „Jego zdaniem żaden z podstawowych poglądów zelockich nie był Jezusowi obcy. Jego protest w świątyni, któremu miały towarzyszyć przemoc i grabież, należy rozumieć jako akt rewolucyjny, który wywołał ingerencję władz. Jezus umarł jakoby śmiercią zeloty. Od zelotów różnił się jedynie tym, że zwracał się w pierwszym rzędzie przeciwko kapłańskiej arystokracji, uważał bowiem, że to ona stanowi największą przeszkodę w usunięciu rzymskiego władztwa. Cena, jaką przyszło Brandonowi zapłacić za jego tezę, była dość wysoka. Musiał on bowiem zinterpretować Ewangelię Marka, którą bierze za punkt wyjścia, jako utwór napisany po to, aby świadomie przesłonić zelockiego Jezusa, jako apologię rzymskich chrześcijan powstałą pod wrażeniem zwycięstwa Tytusa nad Żydami.” (Joachim Gnilka „Jezus z Nazaretu” Kraków 1997 s. 26n, tłum. Juliusz Zychowicz) Wcześniej Robert Eisler w „Iesous Basileus ou Basileusas” (Heidelberg 1929) pisał, że w Niedzielę Palmową „Jezus został przez lud dosłownie obwołany królem Izraela, podobnie jak wojsko w czasach republiki obwoływało zwycięskich wodzów imperatorami. Eisler powołuje się przy tym na Łk 19,38, według którego lud wołał do Jezusa: "Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach!" Jako dalszy dowód służy mu analogiczne ustanowienie króla Agryppy II przez lud, który – według hebrajskiego Josippona – przy jego wjeździe do Jerozolimy wołał: „Ratuj nas, królu! Nie chcemy już być poddanymi Rzymian". Ale nie tylko to: uważa on, co więcej, że Jezus przybył do stolicy z wielką gromadą powstańców i po aklamacji ludu obsadził Jerozolimę oraz teren świątyni. (…) Zdaniem autora Jezus został oczywiście pokonany przez Rzymian, a Jego zbrojne powstanie było przyczyną Jego egzekucji.” (s. 329) Byli czy są inni podobni „badacze”.

Jak zapewnia Aslan „prowadziłem studia religijne, zagłębiając się w Biblię już nie jako bezrefleksyjny apologeta (unquestioning believer),ale wnikliwy badacz (inquisitive scholar). Kiedy odrzuciłem założenie, że wszystko, co czytam, jest prawdziwe w dosłownym sensie (literally true),zdałem sobie sprawę z istotniejszej prawdy zawartej w tekście (more meaningful truth in the text),prawdy świadomie oddzielonej od wymogów historii (truth intentionally detached from the exigencies of history). Jak na ironię, im więcej wiedziałem o życiu Jezusa historycznego, o burzliwym świecie, w którym żył, i o brutalności rzymskiej okupacji, której się przeciwstawił, tym bardziej mnie on fascynował. (…) dwie dekady wnikliwych badań naukowych na temat źródeł chrześcijaństwa (two decades of rigorous academic research into the origins of Christianity)” itp. itd. Po tak gorliwych zapewnieniach należałoby oczekiwać czegoś więcej niż zdań w rodzaju: Jezus „był pełen sprzeczności, jednego dnia głosił wykluczenie na tle rasowym (message of racial exclusion): "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela" (Mt 15,24),kolejnego dobroduszny uniwersalizm: "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28,19)”. Pierwsze z zacytowanych zdań jest odpowiedzią skierowaną do Kananejki, jak dodaje Mk 7, 26 „poganki” (ελληνις „Greczynki”),cóż w tym rasowego ? Gdyby poczytał dalej, może zauważyłby, ze usilna prośba zostaje spełniona.

Czy też, że dopiero gdy „cesarz Teodozjusz (zm. 395 r.) uczynił z ruchu wędrownego żydowskiego kaznodziei państwową religię, co stanowiło moment narodzin tego, co dziś nazwalibyśmy ortodoksyjnym chrześcijaństwem (made the itinerant Jewish preacher’s movement the oɽcial religion of the state, and what we now recognize as orthodox Christianity emerged)”. Zatem co było wcześniej ?

„właśnie ów ruch, nie jego założyciel, przyciągnął uwagę historyków z drugiego wieku: Tacyta (zm. 118 r.) i Pliniusza Młodszego (zm. 113 r.). Obaj wspominają o Jezusie z Nazaretu, ale piszą o nim niewiele, z wyjątkiem pojmania i egzekucji (both of whom mention Jesus of Nazareth but reveal little about him, save for his arrest and execution)”
Co Pliniusz pisze o „pojmaniu i egzekucji” ?
Otóż nic.
Odnośne zdanie z doniesienia do cesarza o chrześcijanach brzmi „essent soliti stato die ante lucem convenire: carmenque Christo, quasi Deo, dicere” czyli „mieli zwyczaj w określonym dniu o świcie gromadzić się i śpiewać na przemian pieśni ku czci Chrystusa jako Boga” (tłum. Anna Świderkówna).
Gość w ogóle to czytał ?

Jak uzasadnia postawioną w tytule tezę? Otóż „ukrzyżowanie było karą, którą Rzymianie wymierzali praktycznie wyłącznie za wichrzycielstwo (cruciɹxion was a punishment that Rome reserved almost exclusively for the crime of sedition, przekład nieścisły, powinno być: przestępstwo buntu)” Z czego to wziął? Juliusz Cezar pojmawszy piratów, którzy go wcześniej więzili, ukrzyżował ich, jak im to obiecał, choć wedle Swetoniusza jakoby łaskawie kazał wpierw ich uśmiercić i powiesić zwłoki („Boski Juliusz” 74). P. też Anna Tarwacka „Termin "pirat" w pismach Cycerona : inwektywa czy coś więcej?” i „Stosowanie rzymskich ustaw karnych wobec piratów”. Wedle tegoż Swetoniusza Galba, zanim został cesarzem, miał ukrzyżować obywatela rzymskiego za trucicielstwo („Galba” 9). Za uprawianie czarów groziło spalenie, za wtajemniczenie w sztuki magiczne ukrzyżowanie lub rzucanie lwom (Magicae artis conscios summo supplicio adfici placuit, idest bestiis obici aut cruci suffigi. Ipsi autem magi vivi exuruntur ) Sententiae Pauli 5, 23, 17 Ad legem Corneliam de sicariis et veneficis (komentarz do ustawy korneliańskiej o skrytobójcach i trucicielach). Źródło późne, lecz dotyczy ustawy Korneliusza Sulli z czasów przedchrześcijańskich. Obrabowanie świątyni wedle Ulepiana było karane „wieszaniem”, jednak po zniesieniu ukrzyżowania przez Konstantyna przekaz mógł być interpolowany za Justyniana i zapewne chodziło o ukrzyżowanie (o czym pisałam przy Daniela Ropsa „Kościół pierwszych wieków”).

„Oczywiście w Jerozolimie określenie "arystokracja posiadająca ziemię" odnosiło się właściwie wyłącznie do kapłanów, a w szczególności do grupy zamożnych rodzin kapłanów, które podtrzymywały kult świątyni i które, w związku z tym, były zobowiązane do zbierania w imieniu Rzymu podatków i danin oraz trzymania w ryzach coraz bardziej buntowniczych mieszkańców - za co były sowicie wynagradzane.” (Of course, in Jerusalem, “landed aristocracy” more or less meant the priestly class, and specifically, that handful of wealthy priestly families who maintained the Temple cult and who, as a result, were charged by Rome with collecting the taxes and tribute and keeping order among the increasingly restive population - tasks for which they were richly compensated)
Kapłani to robili? Wielcy właściciele ziemscy? Czym byli wynagradzani?
Zawsze mi się zdawało, że za pobór podatków odpowiadali τελώνες (np. Mt 5, 46 nieściśle tłumaczeni jako „celnicy”). Coś się zmieniło ?
Jak podaje Jóżef Flawiusz „Arcykapłan Ananiasz [wcześniejszy], zdobywał wielki rozgłos zjednując sobie szczególniejszą przychylność i poszanowanie u obywateli. Hojnie szafował pieniędzmi i starał się pozyskać względy zarówno Albinosa [prokuratora], jak i arcykapłana śląc im nieustannie dary (δώροις). Dobrał sobie jako służbę (οἰκέτας) ludzi najniegodziwszych (πάνυ μοχθηρούς),którzy pospołu z awanturnikami udawali się na klepiska i przemocą grabili dziesięcinę należną kapłanom, a jeśli się kto opierał nie szczędzili mu razów. Arcykapłani postępowali tak jak ich słudzy i nikt nie mógł się im przeciwstawić. Wskutek tego kapłani, którzy z dawien dawna żyli z dziesięciny, umierali wówczas z głodu.” („Dawne dzieje Izraela” 20, 9, 2 tłum. Jan Radożycki) jednak z pobieraniem podatków nie ma to wiele wspólnego.

„Ogólnie tolerancyjni (generally tolerant) wobec obcych kultów, Rzymianie byli jeszcze bardziej wyrozumiali wobec Żydów i czci, jaką oni okazywali Jedynemu Bogu – co Cyceron skrytykował jako "barbarzyński przesąd" żydowskiego monoteizmu. Rzymianie być może nie rozumieli żydowskiego kultu, jego dziwnych praktyk i obsesji na punkcie rytualnej czystości – "Bezbożne tam wszystko, co u nas jest święte – jak pisał Tacyt – a na odwrót dozwolone jest u nich to, co u nas za zakałę uchodzi"– ale go tolerowali.”

Można by Tacyta zacytowac więcej.

Za Tyberiusza „Rozprawiano też nad wygnaniem egipskich i żydowskich kultów religijnych i przyszło do uchwały senatu, żeby cztery tysiące osób z warstwy wyzwoleńców, które zarażone były tym zabobonem, a posiadały wymagany wiek, na wyspę Sardynię zawieziono, w celu stłumienia tam bandytyzmu; a gdyby niezdrowy klimat śmierć ich spowodował, mała byłaby to strata; wszyscy inni mieli Italię opuścić, o ile by się przed oznaczonym terminem bezbożnego kultu nie wyrzekli.” (Tacyt „Roczniki” 2, 85 tłum. Seweryn Hammer)

Za Kaliguli Kaligula „doszło do zatargu między zamieszkałymi w Aleksandrii Żydami i Grekami. Obie strony wybrały po trzech posłów i wysłały do Gajusza (Kaliguli). W liczbie posłów wysłanych przez Aleksandryjczyków był niejaki Apion, który obsypywał Żydów rozmaitymi oszczerstwami, zarzucając im, między innymi, że nie oddają należytej czci Cezarowi. Gdy bowiem wszyscy poddani państwa rzymskiego stawiają Gajuszowi ołtarze i świątynie i w ogóle oddają mu cześć boską, to sami tylko Żydzi uważali za hańbę wznosić mu posągi i przysięgać na jego imię. Z takimi to i innymi przykrymi oskarżeniami wystąpił Apion, myśląc, jak można było oczekiwać, że rozgniewa Gajusza. Wtenczas stojący na czele poselstwa żydowskiego Filon, brat Aleksandra alabarchy, mąż słynący z wielu przymiotów i wykształcony w filozofii, gotował się do wystąpienia, aby odeprzeć zarzuty, lecz Gajusz nie pozwolił mu ust otworzyć rozkazując precz odejść sprzed swego oblicza, a tak bardzo był rozgniewany, iż nikt nie wątpił, że srogo Żydów ukarze. Filon dotknięty zniewagą, odszedł i powiedział do towarzyszących mu Żydów, aby byli dobrej myśli, bo Gajusz wprawdzie okazał im swój gniew słowami, a w rzeczy samej uczynił Boga swym wrogiem. Gajusz srodze rozjątrzony, że sami tylko Żydzi tak dalece nim wzgardzili, wysłał legata Petroniusza, jako następcę Witeliusza w Syrii, poleciwszy mu wkroczyć z silną armią do Judei i postawić jego posąg w świątyni Bożej, jeśli Żydzi dobrowolnie się na to zgodzą: gdyby jednak trwali w uporze, miał ich siłą oręża pokonać i rozkaz wypełnić.” (Flawiusz „Dawne dzieje” 18, 8, 1n)

„Tolerancja” jedyna w swoim rodzaju.

Na tym kończy się kawałek dostępny za darmo, wystarczy by wiedzieć, ile to warte.

Dalszy ciąg opisany z większym znawstwem
https://www.biola.edu/blogs/good-book-blog/2013/a-response-to-zealot-by-reza-aslan
i http://teologia.deon.pl/jezus-rewolucjonista-rezy-aslana/

Książczyna zyskała większy rozgłos niż zasługiwała. Powiela to, co twierdził był Samuel George Frederick Brandon w „Jesus and the Zealots: A Study of the Political Factor in Primitive Christianity” (Manchester 1967). „Jego zdaniem żaden z podstawowych poglądów zelockich nie był Jezusowi obcy. Jego protest w świątyni, któremu miały towarzyszyć przemoc i grabież, należy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
378
377

Na półkach:

(2013)
[Zealot: The Life and Times of Jesus of Nazareth*]

„Książka ta jest próbą odtworzenia, w miarę możliwości, Jezusa jako postaci historycznej, Jezusa sprzed powstania chrześcijaństwa: świadomego politycznie żydowskiego rewolucjonisty, który dwa tysiące lat temu przemierzał ziemie Galilei, przygarniając uczniów do swojego mesjanistycznego ruchu. Chciał ustanowić królestwo Boże, ale misja się nie powiodła, kiedy po butnym wkroczeniu do Jerozolimy i zuchwałym ataku na świątynię został pojmany i stracony przez Rzymian za wichrzycielstwo. Książka mówi również o tym, jak po porażce planu Jezusa jego uczniowie nie tylko zaczęli inaczej pojmować charakter jego misji i tożsamości, ale postrzegali też w inny sposób istotę i koncepcję żydowskiego Mesjasza” (str. 30).

Oprócz analiz i cytatów, książkę współtworzą wstawki, które czyta się jak fragmenty dobrej powieści. Pod kątem literackim tekst jest udany. Miejscami tłumaczenie wymaga drobnych poprawek, zmiany kilku słów lub szyku zdania, ale poza tym całość czyta się przyjemnie**.
Na poziomie merytorycznym – jest bardzo sensownie. Autor (1972) jest dosyć umiarkowany, swoje dociekania prowadzi w sposób przemyślany i nie stara się wzbudzać kontrowersji, być może niekiedy jego spekulacje nie są trafne (zwłaszcza te, w których odnosi się do intencji poszczególnych postaci) ale poza tym, i kilkoma drobnymi potknięciami, które wynikają bardziej z nieuwagi niż głębokich błędów myślowych – to co pisze trzyma się kupy.

Dostajemy od Aslana realistyczny obraz Judy i ziem dawnego Izraela, niespokojnej, wschodniej prowincji, z lokalnym kultem który utrudniał zaprowadzenie Pax Romana, oraz wiarygodny portret Jezusa, który z samozwańczego proroka awansował do pozycji naczelnego bóstwa w nowym, atrakcyjnym kulcie, rozpropagowanym w cesarstwie przez św. Pawła.

Autor nie rozwodzi się nad kwestiami nadprzyrodzonymi. Piszę trochę o cudach, ale nie decyduje się na szersze omówienie zagadnienia. Temat zmartwychwstania i późniejszych materializacji również pomija, traktując to jako fikcję powstałą już po wydarzeniach historycznych***. Nie porusza też tematu rzekomego małżeństwa Jezusa.

______________
* Angielskie słowo „zealot”, podobnie jak „assassin” – wywodzi się od konkretnego ugrupowania, jednak intencją autora nie było włączanie swojego bohatera do tego stronnictwa (choć ewidentnie bawi się tą dwuznacznością). Dlatego, zamiast określenia członka żydowskiego stowarzyszenia polityczno-religijnego [gr. ζηλωται, zelotai; hebr. קנאים, kannaim], w polskim przekładzie powinno pojawić słowo oddające aktualne znaczenie, tj.: gorliwiec, żarliwiec albo fanatyk (tak samo jak w przypadku słowa „assassin”, które przetłumaczonoby jako morderca, zabójca lub skrytobójca). Autor sam o tym pisze, podkreślając, że działalność zelotów przypada okres kiedy Jezus już nie żył. (Na Wikipedii stoi coś przeciwnego: „Pierwszy raz wystąpili w roku 6 pod przywództwem Judy Galilejczyka przeciw rzymskiemu spisowi ludności przeprowadzanemu przez Kwiryniusza, który stłumił to powstanie. Z czasem wyodrębnili się z nich jeszcze bardziej fanatyczni sykariusze. Oba ugrupowania odegrały wiodącą rolę w powstaniu w latach 66–73. Zelota stał się w języku polskim rzeczownikiem pospolitym oznaczającym ogólnie fanatyka, osobę nadgorliwą, zaślepioną ideologicznie” [https://pl.wikipedia.org/wiki/Zeloci]. W przypadku nieformalnych grup, zawiązywanych na gorąco, w odpowiedzi na aktualne potrzeby, to pod jak nazwą przejdą do historii zależy od ludzi spoza stronnictwa – ofiar, sympatyków lub obserwatorów. Może stąd ta rozbieżność). Aslan regularnie określa Jezusa „zelotą”, pisze że ktoś był gorliwy [zealous?] lub odznaczał się gorliwością [zeal?], jednocześnie podkreślając, że nie chodzi o przynależność do stronnictwa. Świadomie eksploatuje ten wyraz oraz pochodne, co wiąże się z chęcią ugruntowania w czytelniku określonego postrzegania Jezusa, podkreślenia nastroju epoki, oraz osiągnięcia konkretnego literackiego efektu. Nie byłoby jednak źle, gdyby czasem skorzystał z synonimów.
** Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski (2014).
*** Jezus jako postać historyczna, czyli ten faktyczny, prawdziwy Jeszua ben Josef: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jezus_historyczny



JEZUS HISTORYCZNY

„Na współczesnych ilustracjach chrześcijańskich wydawnictw widzimy utrwalony obraz Jezusa wędrującego po starożytnym Izraelu; słońce oświetla jego jasne włosy, lecz nigdy nie przyciemnia jego skóry. Tak wygląda chrześcijański misjonarz w otoczeniu uczniów. Niektórzy z nich już piszą Ewangelie, by utrwalić święte słowa żywego boga.
Już wskazaliśmy oczywistą skazę tego obrazu, Jezus był bowiem Żydem. Miał ciemną karnację jak [typowy] Palestyńczyk, a nie jasną, tak jak Europejczyk z północy. Istnieje jednak drugie przekłamanie w tym wizerunku, równie ważne, lecz mniej znane: w tym czasie nie istniały jeszcze Ewangelie, a tym bardziej Nowy Testament czy chrześcijaństwo. Świętymi księgami które czytał Jezus i jego uczniowie, były księgi judaistyczne” (Michael Baigent, Archiwum Jezusa* [The Jesus Papers: Exposing the Greatest Cover-Up in History, 2006], 2007, str. 95).

„Czy [...] istniała jedna, czy kilka form Pawłowego chrześcijaństwa? Czy w dwóch pierwszych wiekach naszej ery istniało jedno, czy wiele chrześcijaństw? Czy któraś z form chrześcijaństwa pozostała w zgodzie z religią głoszoną przez Jezusa? Czy tradycja ewangeliczna może być w kilku – a może i wielu – miejscach przekłamana?

[...]

1. [historyczny Jezus] Urodził się i wychował jako Żyd i nigdy nie uważał, że oddala się od judaizmu i Boga Izraela. [Nie zakładał nowej religii, kultu własnej osoby – nie pretendował do miana boga.]

2. Głosił apokaliptyczną wersję judaizmu. [Wierzył że kres dziejów jest blisko.]

3. Oczekiwał nadejścia Syna Człowieczego [kosmicznego sędziego z niebios zapowiedzianego przez proroka Daniela – używając określenia B. T. Ehrmana], który przyjdzie z nieba na sąd jeszcze za życia jego uczniów.

4. Odrzucał faryzejską skrupulatność w przestrzeganiu Prawa Mojżeszowego. [Jednak nie ignorował tradycji judaistycznej, obrzezania, koszerności, rytualne czystości itd.]

5. Uczył o potrzebie wiary w Boga i uważał, że całe Prawo Mojżeszowe streszcza się w nakazie miłości bliźniego.

[...]

1. Nadchodzącym sędzią świata będzie Syn Człowieczy**. [Nie Jezus.]

2. Przed sądem można się obronić, przestrzegając Prawa Mojżeszowego w interpretacji Jezusa. [W chrześcijaństwie św. Pawła nakazy z Tory nie mają znaczenia, liczy się wiara w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.]

3. Wiara oznacza ufność pokładaną w to, że Bóg da swojemu ludowi swe (przyszłe) królestwo. [Chrześcijanin musi wierzyć żarliwie w Jezusa, jego ofiarę i zmartwychwstanie.]

4. Doniosłość Jezusa polega na tym, że głosi on koniec świata i przedstawia prawdziwą wykładnie Prawa Mojżeszowego. [Dla Pawła najważniejsza jest ofiara za grzechy świata i powrót między żywych.]

5. Koniec świata rozpoczął się za życia uczniów Jezusa, którzy przyjęli jego nauki i zaczęli wcielać je w życie. [Dla Pawła i jego wiernych początkiem końca była śmierć Jezusa na krzyżu.]

[...]

Paweł wierzył, że Jezus odgrywa kluczową rolę w zbawieniu ludzi, Jezus tymczasem nauczał, że jego rola polega na głoszeniu końca świata, proroczym wezwaniu do poprawy i wyłożeniu poprawnej interpretacji woli Bożej objawionej w Biblii hebrajskiej. Paweł rzadko wspominał te nauki. Dla niego liczyła się tylko ofiarna śmierć Jezusa i jego wywyższenie przez Boga poprzez wskrzeszenie ze zmarłych. Ocaleni, jak głosił, zostaną tylko ci, którzy uwierzyli w Chrystusa, który powstał z martwych.
[....] czy Jezus i Paweł reprezentowali tę samą religię?” (Bart D. Ehrman, Nowy Testament. Historyczne wprowadzenie do literatury wczesnochrześcijańskiej [The New Testament: A Historical Introduction to the Early Christian Writings, 2013], wydawnictwo CiS, 2014, str. 482-488).

„[...] Jezus nie był członkiem stronnictwa zelotów, które wszczęło wojnę z Rzymem, ponieważ ugrupowanie to powstało dopiero trzydzieści lat po jego ukrzyżowaniu. Jezus nie był też brutalnym rewolucjonistą, marzącym o zbrojnym powstaniu, choć jego poglądy na przemoc były dużo bardziej złożone, niż często się uważa.
Ale jeżeli przyjrzeć się uważnie słowom i czynom Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej – wydarzeniom, które doprowadziły do jego aresztowania i egzekucji – trudno zaprzeczyć jednemu: Jezusa ukrzyżowali Rzymianie, bo jego mesjańskie dążenia zagrażały interesom Rzymu okupującego Palestynę, a jego gorliwość była niebezpieczna dla władz świątyni” (omawiany tytuł, str. 130).

Z tego co sobie przypominam, tego nie było nigdy na lekcji religii. Iesus czyli Joszua, prosty Żyd z Galilei, działał w ramach tradycji judaistycznej, w ramach tego w czym żył od kołyski, on i jego sympatycy. Interesowali go współwyznawcy, i nie miał ambicji prozelitycznych obejmujących cały znany świata – nie interesowali go poganie zamieszkujący brzegi Morza Śródziemnego, poddani Partów, Arabowie czy Kuszyci, a już na pewno nie starożytni Chińczycy, narody Indii, Sarmaci czy Majowie, o których istnieniu nie mógł mieć pojęcia***. Nie był oryginalny, także dziś pojawią guru którzy tworzą własne sekty, również bazując na tym, co wypracowali wyznawcy innych religii – oferując nową jakość i zbawienie. Także oni głoszą, że kres jest bliski, i ci którzy zignorują wezwanie do odnowy moralnej stracą wszystko: zginą lub poniosą karę.

Już od momentu pierwszej katechezy, kiedy rozpoczął się mój proces indoktrynacji – byłem odporny na historię Jezusa. Zupełnie mnie nie pociągała, a jego ofiara wydawała się bezcelowa, wręcz absurdalna. Nie potrzebowałem boga-człowieka, boga który zszedł między ludzi – ani jako pośrednika, ani pocieszyciela. Spowiedź, jako akt umożliwiający zmazanie wszelkich grzechów, pozorne oczyszczenie (nie mające żadnego wpływu na sumienie, a tym samym poczucie winy****),rytualne przyjmowanie komunii – tj. ciała Chrystusa – oraz inne praktyki, nie były dla mnie atrakcyjne. Dziwi mnie tylko jedno, czemu tak niewielu myślało wówczas podobnie?

______________
* Książkę czytałem tak dawno, że zatarła się w mojej pamięci. Jest dobrze napisana i w miarę przyzwoicie przełożona: początek jak z Wołoszańskiego [pan od Sensacji XX wieku], w dobrym stylu, poza tym troszkę autokreacji, stopniowanie napięcia oraz poszerzanie objętości poprzez rozbudowane wątki poboczne (z uwagi na fakt, że tytułowe archiwum to raptem dwa listy...). Autor (1948-2013) gonił za sensacją – świadom oczekiwań odbiorcy; obok interesujących, ważnych uwag i faktów (takich jak te z cytowanego fragmentu),prezentował również mniej sensowne treści, trochę fantazjował i zmyślał. Poza tym, to było umiejętne wstrzelenie się w szum, jaki wywołał wówczas kryminał Dana Browna (a zatem również sprawne odcinanie kuponów od własnej publikacji z lat 80.). Nie przekonał mnie, ale uważam, że takie rozważania są potrzebne – choćby jako trening dla mózgu.
Baigent to współautor bestsellera „Święty Graal, Święta Krew” [The Holy Blood and the Holy Grail / Holy Blood, Holy Grail, 1982]. Opracowanie to mix faktów historycznych, zwykłej fikcji i spekulacji (np. jeden z informatorów, który pozował na depozytariusza wielkiej tajemnicy, został po latach zdemaskowany jako wielki oszust). Pamiętam, że poszczególne elementy układanki słabo do siebie pasowały. Książka zawiera wiele błędów, opiera się na sfałszowanych dokumentach i kontrowersji... ale skłania do zadawania pytań. Jeśli kogoś popchnie to w kierunku rzetelniejszych pozycji, być może będzie miał szansę przekonać się, że choć prawda wygląda nieco inaczej, i tak jest ciekawa. A co ważne – sprzeczna z tym co serwuje Kościół.
„Święty Graal, Święta Krew” stało się podstawą dla „Kodu Leonarda da Vinci” [The Da Vinci Code] (2003) – jeszcze większego hitu Dana Browna, zekranizowanego raptem trzy lata po premierze. Trójca Baigent-Leigh-Lincoln wytoczyła pisarzowi proces za plagiat, który przegrała. Utrzymywali, że „Święty Graal, Święta Krew” to książką historyczna, nie fikcja, efekt ich żmudnego śledztwa – sąd uznał, że skoro tak, ustalenia historyczne nie mogą stanowić ich własności intelektualnej, i oddalił ich roszczenia jako bezzasadne. (To się nazywa ironia losu...).
** Aslan ma inną teorię, zgodną z tradycją chrześcijańska – wedle niego Syn Człowieczy to po prostu Jezus (str. 197-207). W sekcji komentarzy wyjaśnia pokrótce czemu łączy proroka Jezusa z Synem Człowieczym (str. 338-342). Ma to sens. Poza tym ciężko oddalić myśl, że mamy tutaj sporą przestrzeń do interpretacji, także poprzez sprzeczności, które sugerują, że sami autorzy nie mieli jednolitej koncepcji.
*** W pierwszym stuleciu naszej ery, na całej Ziemi żyło jakieś 250 milionów ludzi – niewiele, ale poszczególne populacje były rozsiane po wszystkich kontynentach z wyjątkiem Antarktydy – od Ziemi Ognistej po Kamczatkę. Jak jeden Jezus, nie mający praktycznie żadnej wiedzy o geografii i rozmieszczeniu ludności – nie wspominając już o niskiej mobilności – mógł być zbawicielem dla całego świata? Nawet biorąc pod uwagę wersję Kościoła, że od tego byli jego uczniowie, apostołowie którzy posiedli dar posługiwania się wszystkimi językami, co z tymi którzy nie mieli szansy dowiedzieć się o Chrystusie? Przecież Bóg skreśla ich w ten sposób już na starcie! Czemu zdecydował się na fiki-miki tylko z dziewicą Miriam? Co z pannami Xianmei albo Xoc? Dlaczego nie ma murzyńskiego ani indyjskiego wariantu Jezusa, innych synów bożych którzy działając razem zrobiliby więcej? Albo inaczej – po co komplikować – Bóg ma do dyspozycji całe niebo, czemu nie objawi swojej oferty bezpośrednio? Albo podczas snu, w ciągu jednej nocy, w płomieniu ogniska, w blasku księżyca – jakkolwiek, byle masowo. Aby dotrzeć do wszystkich i nikt nie miał wątpliwości, że nie padł ofiarą złych duchów. A przede wszystkim, jaki jest sens umrzeć na krzyżu, z ręki oprawców, dla siebie samego, i jednocześnie modlić się do własnej osoby? (Zakładając, że Jezus jest awatarem Jahwe). W jaki sposób ten akt odkupuje wszystkie winy?
**** Wydaje mi się, że świadczyło to dobrze o mojej moralności. Jako dzieciak byłem przekonany, że jeśli zrobię coś złego – np. wyrządzę komuś krzywdę, trwale zdestabilizuję jego życie i nijak nie będę mu w stanie zadośćuczynić – to nic nie zmaże mojej winy. Że to już pójdzie na moje konto – stanę się osobą niegodną zaufania. Nie będę mógł patrzeć w lustro, jeść ani spać... Chrześcijanie potrzebują potencjalnej kary aby powstrzymać się od niegodziwości, ale reszcie wystarczy wewnętrzny imperatyw. Nie martwią ich piekielne katusze, tylko fakt, że komuś niewinnemu, kto nijak sobie nie zasłużył – będzie źle. To się nazywa empatia. Niestety chrześcijanom jej brakuje.



UWAGI MERYTORYCZNE (wyd. 2014):
Str. 21 (i dalej) – w czasach Jezusa nie było jeszcze Palestyny*: cesarz Hadrian zmienił nazwę kraju z Juda/Judea (łac. Iudaea) na Syria Palaestina (Syria palestyńska, czyli filistyńska [od Filistynów]) po stłumieniu powstania Bar-Kochby, w roku 133 n.e. (czyli za karę),i jeszcze za czasów rzymskich skrócono to do Palestyny. Co ciekawe, w niemalże wszystkich opracowaniach mówi się o Palestynie, a nie np. Kanaanie, w tym przypadku środkowym i południowym. (Aslan odnosi się do tego krótko w przypisie).
Po powstaniu Machabeuszów w II w. p.n.e. Judea/Juda odzyskała niezależność. W połowie I w. p.n.e. (między 63 p.n.e. a 55 p.n.e.) dostała się w sferę wpływów rzymskich. Początkowo Rzymianie zarządzali Judeą za pośrednictwem lokalnych władców. Od 6 r. n.e. obszar Judei, Samarii i Galilei – jako Judea – stał się częścią prowincji Syria – takie informacje znajdziemy po polsku [https://pl.wikipedia.org/wiki/Judea], jednak autor pisze o Judei jak o osobnej prowincji, i tak zaznaczana jest na mapach historycznych; na angielskiej Wikipedii przeczytamy: „6 CE the Roman Empire deposed Herod Archelaus and converted his territory into the Roman province of Judea [!]” [https://en.wikipedia.org/wiki/Judea] oraz „Judaea […] was a Roman province [!] which incorporated the regions of Judea, Samaria and Idumea, and extended over parts of the former regions of the Hasmonean and Herodian kingdoms of Judea” [https://en.wikipedia.org/wiki/Judaea_(Roman_province].
W książce: „[...] w 6 roku, kiedy to Judea oficjalnie stała się prowincją Rzymu, gubernator Syrii, Kwiryniusz, […] ogłosił spis powszechny, [...]” (str. 71) + „Potem, w 6 roku, kiedy Judea oficjalnie została prowincją Rzymu, a gubernator Syrii Kwiryniusz ogłosił spis powszechny ludności, [...]” (str. 85-86). Judea stała się częścią prowincji Syria, czy była jednak samodzielnym podmiotem administracyjnym w randze prowincji? Informacje są sprzeczne. Jak to było de facto, można przeczytać w Historii Żydów w Starożytności (2020).
[Filistyni (zaliczani do tzw. Ludów Morza),na podstawie badań DNA klasyfikowani jako Europejczycy, osiedli na południowym wybrzeżu Kanaanu między XII a VII wiekiem p.n.e., w III wieku p.n.e. ulegli hellenizacji, najsławniejszy Filistyn to legendarny Goliat z Gat.]

* Albo już nie było. Dr hab. Łukasz Niesiołowski-Spanò dowodzi, że już w starożytnej Mezopotamii tereny południowej Syro-Palestyny określane były jako mat-Palasztu, co wywodzi się od rozdających tam karty Filistynów.

Str. 22 – „przywódca rozbójników Ezechiasz, Szymon z Perei, Juda Galilejczyk, jego wnuk Menchem, Szymon syn Giorasa i Szymon bar Kosiba [Bar-Kochba] – wszyscy oni mieli mesjańskie ambicje i wszystkich spotkała za to w Rzymie śmierć” – czy wszyscy oni zginęli w Rzymie, w Wiecznym Mieście? Bar-Kochba stracił życie w twierdzy Betar, Szymon z Perei został zdekapitowany w Judei, z kolei Szymon bar Giora (syn Goriosa) został stracony w Rzymie, tak jak pisze autor... Może chodziło o Imperium Rzymskie?

Str. 24 – oprócz czterech ewangelii mamy jeszcze tzw. apokryfy – pisma które nie weszły do kanonu, uważane za nienatchnione i deprecjonowane przez Kościół (co nie wydaje się zasadne),mowa o nich nieco dalej, na str. 26-17.

Str. 24 – św. Paweł z Tarsu (5/10-64/67) nie był uczniem Jezusa. Twórca chrześcijaństwa otwartego na nie-Żydów nigdy nie spotkał Chrystusa, zainteresował się jego osobą już po ukrzyżowaniu. „Uczeń” powinno być w cudzysłowie.

Str. 29/117/119/195 – obecnie kwestionuje się wygnanie po 70 r. n.e., po zburzeniu Trzeciej Świątyni (patrz: Shlomo Sand – Kiedy i jak wynaleziono naród żydowski [2008]). Opis zniszczenia jaki serwuje za Józefem Flawiuszem (37-94+) jest zdecydowanie przesadzony.

Str. 53 – a) historycy podają w wątpliwość fakt tych bestialskich rzezi, oblężeń i całego procesu zdobywania Kanaanu (przynajmniej w formie przedstawianej w Biblii – pisze o tym sam Aslan, w kolejnej książce pt. „Bóg. Ludzka historia” [God. A Human Story, 2017]); b) w Stary Testamencie przeczytamy nie tylko o niszczeniu i mordzie, znajdziemy tam też nieco bardziej wyrachowane, praktyczne podejście – Hebrajczycy oszczędzają wybranych jeńców, wedle określonych kryteriów, aby ci stali się ich dożywotnimi niewolnikami, grabią tubylczy dobytek i uprowadzają cały inwentarz: „[...] uprowadzili w niewolę kobiety i dzieci madianickie oraz zagarnęli jako łup wszystko ich bydło, stada i cały majątek. Spalili wszystkie miasta, które tamci zamieszkiwali, i wszystkie obozowiska namiotów. Zabrawszy następnie całą zdobycz, cały łup złożony z ludzi i zwierząt, przyprowadzili jeńców, zdobycz i łup do Mojżesza, kapłana Eleazara i całej społeczności Izraelitów, [...] rozgniewał się Mojżesz na dowódców wojska, na tysiączników i setników, którzy wracali z wyprawy wojennej. Rzekł do nich: «Jakże mogliście zostawić przy życiu wszystkie kobiety? One to za radą Balaama spowodowały, że Izraelici ze względu na Peora dopuścili się niewierności wobec Pana. Sprowadziło to plagę na społeczność Pana. Zabijecie więc spośród dzieci wszystkich chłopców, a spośród kobiet te, które już obcowały z mężczyzną. Jedynie wszystkie dziewczęta, które jeszcze nie obcowały z mężczyzną, zostawicie dla siebie przy życiu [aby służyły wam za nałożnice i pomoc domowa]” (Księga Liczb, rozdział 31, https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=170).

Str. 65 – są głosy, że w czasach Jezusa Nazaret nie istniał, a jego przydomek należy odczytywać inaczej: „Termin »Nazorejczyk« oznacza »Świętego Pana«, Sługę Bożego, kapłana, i nie ma związku z (fikcyjną) miejscowością Nazara/Nazaret, wymyśloną na którymś z kolei etapie redagowania Słowa Bożego” (http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,9863/k,2).
„[...] określenie Nazarejczyk, towarzyszące imieniu Jezusa w dokumentach nowotestamentowych, w żaden sposób nie wskazuje na jego miejsce pochodzenia, a raczej należy wiązać je ze słowem w języku aramejskim Nazirá, jakim określani byli ci, którzy złożyli, na stałe lub tymczasowo, śluby czystości i wstrzemięźliwości, nie obcinając przy tym włosów przez cały okres obowiązywania złożonych ślubów” (Marcello Craveri, La vita di Gesù za Lao Zen, Tak wymyślono chrześcijaństwo, wyd. STAPIS, 2019, str. 31).
„[...] Iesus Nazoraios oznacza »Jezus z sekty nazirejczyków«, a nie Jezus z Nazaretu czy też Jezus Nazarejczyk. Ktoś jednak mógłby zaoponować, mówiąc, że dzisiaj miasto Nazaret istnieje i jest miejscem nieustających pielgrzymek. Jednakże uważna analiza archeologiczna, historyczna, literacka i geograficzna całkowicie wyklucza, by współczesne miasto Nazaret było tym samym miastem co opisane w Ewangelii. Co więcej, zyskujemy przekonanie, że zostało ono wymyślone, być może w IV wieku, i skodyfikowane podczas krucjat, na użytek łatwowiernych pielgrzymów chrześcijańskich [...]” (Lao Zen, Tak wymyślono chrześcijaństwo, wyd. STAPIS, 2019, str. 32-33). Aslan wspomina o nazirejczykach dopiero na str. 283, sugerując że Jakub, brat Jezusa, był członkiem ich stronnictwa oraz na samym końcu, w komentarzach: „Bruce Chilton pisze o ślubie nazireatu, który Paweł musi złożyć, [...] Chilton wierzy, że nie dość, że Jakub [brat Jezusa] był naziejczykiem, ale był nim też Jezus. Jego zdaniem nazywanie Jezusa Nazarejczykiem jest konsekwencją mylnego odczytania terminu »nazirejczyk«”(str. 362).

Str. 66 – nie „midraszu” ale „midraszy” – tych jest sporo, autorowi nie chodzi o któryś konkretny.

Str. 84 – „To właśnie dzięki gorliwości powstała kraina Izrael, gdyż zagorzali wojownicy Boży oczyścili ją z obcokrajowców i bałwochwalców” – dramat polega na tym, że Hebrajczycy „oczyścili” Kanaan przede wszystkim z KRAJOWCÓW. To o czym pisali autorzy Biblii, to – mówiąc językiem współczesnym – CZYSTKA ETNICZNA (!).

Str. 146 – starożytne Seforis (Cippori) nie leży nad Jeziorem Galilejskim [Morzem Galilejskim, Jeziorem Tyberiadzkim, Genzaret, Jam (morze) Kinneret], znajduje się mniej więcej w połowie drogi między tym zbiornikiem a Morzem Śródziemnym. Od Seforis do jeziora w linii prostej jest jakieś 25 km. Sensowniej byłoby napisać, że znajduje się w Dolnej Galilei.

Str. 149 – „Prawdziwym darem Kafarnaum było wspaniałe morze, [...]” – autor ma na myśli Jezioro Galilejskie, określane niekiedy Morzem (hebrajska nazwa to Morze Kinneret). O tym, że miasto leży nad zbiornikiem wodnym, na stronie już padło.

Str. 209 – świątynia Heroda jako symbol hegemonii Rzymu nad Judeą? Architektonicznie i pod kątem faktu kto zlecał przebudowę – w jakiś stopniu tak, przede wszystkim jednak było to miejsce modlitwy, serce życia duchowego regionu. Gdyby Trzecia Świątynia realnie pełniła taką funkcję – Rzymianie by jej nie burzyli.

Str. 347 – to że osoba wskrzeszona pozostaje śmiertelna, nijak nie przeczy definicji terminu wskrzeszenie (przywrócenie do życia). Aslan pisze że możemy mówić tutaj tylko o uzdrowieniu, bo Łazarz pozostaje śmiertelnikiem, jednak jeśli analizujemy tekst dokładnie pod tym kątem, tj. zgodności tekstu literackiego z doktryną, to wszystko trzyma się kupy: Niech przemówi Pismo: „[...] «Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić» [powiedział Jezus]. Uczniowie rzekli do Niego: «Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje». Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: «Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego!» Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: «Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć».
Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. [...] Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie». Rzekła Marta do Niego: «Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» 27 Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat». [...] A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». [...] Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!» Niektórzy z nich powiedzieli: «Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł?» A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: «Usuńcie kamień!» Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: «Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie». Jezus rzekł do niej: «Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?» Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał». To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: «Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!» I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: «Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić!»” (Ewangelia wg św. Jana, rozdział 11, https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=350&slowa=%B3azarz). Magia voodoo, zombie? Nie:
„Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. [...] Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa” (Ewangelia wg św. Jana, rozdział 12, https://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=351&slowa=%B3azarz). Wedle tej narracji Łazarz był martwy, jego ciało już gniło. Ale Jezus doprowadził do regeneracji tkanek, puścił prąd po neuronach, uruchomił serce i przywołał duszę Łazarza. Fragment z rozdziału 12 wskazuje, że jego procesy biologiczne były po tym wydarzeniu w normie (nie rozpada się, nie śmierdzi, siedzi i je). Oczywiście sugestia, że Łazarz mógł być w śpiączce, i że faktycznie został „dobudzony” – jest sensowna, ale jeśli rozpatrujemy zasadność terminu „wskrzeszenie” – to jest ona absolutnie pełna.

Str. 355 – tutaj Aslan cytuje Swetoniusza (ok.69-130),który skreślił taki fragment: „Żydów wypędził [Klaudiusz] z Rzymu za to, że bezustannie wichrzyli podżegani przez jakiegoś Chrestosa” – passus znany, wielokrotnie przytaczany aby zaznaczyć, że Rzymianie nie rozróżniali początkowo żydów od chrześcijan, albo żeby wykazać, że Chrystus nie umarł, i za panowania czwartego cesarza (41-54) kontynuował swoje posłannictwo, również w stolicy. Co do tej drugiej kwestii, wyjaśnienie jakie przytacza Adam Ziółkowski może być dla sympatyków Dana Browna rozczarowujące – historyk podaje ten sam fragment, w nieco innym tłumaczeniu („wzbudzających rozruchy z poduszczenia jakiegoś Chrestosa”) i pisze tak: „[...] chrestos – »szlachetny«, wymawiało się tak samo jak christos – »namaszczony«, »pomazaniec« [...]” (Historia Rzymu, Adam Ziółkowski, 2004, dodruk z 2008).

UWAGI TECHNICZNE:
Str. 20 – „[...] których imiona posłużyły za ich nazwy [...]” (którym się je przypisuje); str. 25 – „[...] przez osobę wymienioną w jej nazwie” (przez osobę której się ją przypisuje); str. 47 – krzakami (krzewami?); str. 48 – tutaj tłumacz (a może i autor) trochę się zamotał, ze zdania wynika że prowincja była stolicą, co gorsza obszar o którym mowa nie był samodzielną prowincją a częścią większego obszaru administracyjnego (choć co do tego chyba nie ma zgody); czytając te kilka zdań, można odnieść wrażenie, że nie wiadomo tak do końca czy idzie o Jerozolimę czy Judeę; str. 49 – „greckie kulturę i idee” (greckie ideały i kulturę / grecką kulturę i wzorce); str. 52 – jedynego boga (jedyne bóstwo – stosując synonim unikamy brzydkiego powtórzenia); str. 92 – cesarza Rzymu (rzymskiemu cesarzowi); str. 102 i dalej – dowódca świątyni (termin wojskowy – czytelnik nie wie czy chodzi o lidera buntowników czy kogoś w rodzaju głównego zarządcy – Eleazar był oczywiście dowódcą tej części powstańców, która zajmowała kompleks świątynny); str. 108 – to nie prośba, to sugestia; str. 110 – „jednak” do skasowania i myślnik w miejsce średnika; str. 112 i dalej – partia Zelotów (frakcja, stronnictwo); str. 130 – na brzegach (nad brzegami?); str. 150 – powstało (powstanie); str. 155 – nim (niego); str. 157 – odprawiającym czary (uprawiającym); str. 200 – innej nazwy (innego miana); str. 210 – „już” do skasowania; str. 238 – nazywanie (ogłaszanie); str. 257 – czyjej (której); str. 258 – zwykły nawias w zwykłym nawiasie; str. 273 – „Jakuba, Piotra i Jana” (Jakub, Piotr i Jan – bez odmiany); str. 277 – „[...] trosk o ubogich” (niezamożnych – podmianka poprawiłaby stylistykę, byłoby to zasadne pod kątem tego co padło wcześniej); str. 281 – Pawła-Pawła; str. 294 – Jordanu (Jordanii); str. 310 – „boskiego charakteru Boga” [krokodylowego charakteru krokodyla...]; str. 358 – kropka zamiast znaku zapytania (tryb pytający).

Sykaryjczycy lub sykariusze. Końcówka pierwszego wariantu wprowadza w błąd, nadaje określeniu znamion identyfikacji etnicznej – a przecież nie o to chodzi. „Sykariusze” brzmi zdecydowanie lepiej, i jest adekwatna dla stronnictwa politycznego.

Autor delikatnie się powtarza – o pewnych faktach wspomina po kilka razy.



BONUS VIDEO: filmy dokumentalne nt. Jezusa i początków chrześcijaństwa (przeklejam nazwy plików – tak pewnie będzie to najłatwiej odszukać). To nie są sensacyjne treści w rodzaju Chrystus w Tybecie, poszczególne programy starają się odmalować nastroje społeczne, opowiadają o pomijanych faktach i próbują czytać między wierszami.

Jezus Historia chrześcijaństwa_Męczennicy

Jezus Historia chrześcijaństwa_Chrześcijanie

Jezus Historia chrześcijaństwa_Mesjasze

Jezus-inne.spojrzenie

NGC-Ewangelia.wedlug.Judasza

01_Cuda Jezusa

02_Cuda Jezusa

03_Cuda Jezusa

1_Biblijne_tajemnice_-_Zwoje_znad_Morza_Martwego_[TVRip]_[XviD-KilKr]_[Lektor_PL]
Biblijne_tajemnice_-_Calun_turynski_[TVRip]_[XviD-KilKr]_[Lektor_PL]

Na_Biblijnym_indeksie_-_Tajemnice_apostolow_[TVRip]_[XviD-KilKr]_[Lektor_PL]

Na_Biblijnym_indeksie_-_Zagadki_Starego_Testamentu_[TVRip]_[XviD-KilKr]_[Lektor_PL]
Tajemnice.Biblii-Apokalipsa.PL.

Tajemnice.Biblii-Rywale.Jezusa.PL.

Tajemnice chrześcijaństwa Gwoździe z krzyza

Tajemnice chrześcijaństwa_Mesjasz przed Jezusem

Tajemnice chrześcijaństwa_Wezuwiusz i strach przed Bogiem

40 nieznanych dni Jezusa DVBRip XviD KilKr Lektor PL arc. pl.pondzovcl P.Konarski

(lub: Biblia - Co działo się z Jezusem przez 40 dni po 'zmartwychwstaniu')

Krewni Chrystusa (dokument) Lektor

Napis na całunie turyńskim - film dokumentalny. Lektor PL

Pierwotne Chrześcijaństwo - film dokumentalny. Lektor PL

Pierwszy Jezus [2009]

Tajemnicza rodzina Jezusa

Sekret kodu Leonarda Da Vinci

zkldv.tvrip.xvid.rerip-poltv [zagadka kodu Leonarda da Vinci]

(Dodatkowo warto przesłuchać omówienia dostępne na kanałach YouTube: Śmiem Wątpić, Racjonalista.tv i pokrewnych).

Człowiek z Ziemi [The Man from Earth] (2007) – niskobudżetowy film SF o „Jezusie”. Dobry materiał na opowiadanie, w zasadzie nie wymaga wizualizacji. Mamy tu podobny patent jak w Foreście Gumpie (1986/1994),główny bohater również spotyka ważne osobistości, z różnych epok, i wpływa na losy świata. (Streszczenie: https://en.wikipedia.org/wiki/The_Man_from_Earth). To, że spotyka tak wiele postaci historycznych z którymi wchodzi w interakcję, działa na niekorzyść historii, odejmuje jej nieco prawdopodobieństwa, ale można zobaczyć. Z uwagi na kameralność historii, byłby z tego niezły teatr telewizji.

Mesjasz [Messiah] (2020) – pod kątem fabularnym typowy serial, napisany tak aby wprowadzić dużą liczbę bohaterów, spleść ich losy i ciągnąć to póki będzie zainteresowanie; liczne uproszczenia i błędy techniczne (w rodzaju powiększenia ignorującego problem pikseli),trochę naiwny... ale dobrze pokazuje jak ludzie dopowiadają sobie „prawdę”. Kim był Jezus? Tym kim ludzie chcieli by był. Słowo klucz: INTERPRETACJA.



BOŻE NARODZENIE – DLACZEGO W GRUDNIU?

Żadna z ewangelii nie wskazuje daty urodzin Chrystusa. „Według dostępnych źródeł święto wprowadzono najpierw w Rzymie w IV lub pod koniec III wieku.
Z przekazów Klemensa Aleksandryjskiego [ok. 150-212] wiadomo, że różne daty były podawane za dzień narodzin Chrystusa: 19 kwietnia, 20 maja, a Klemens wskazywał na dzień 17 listopada. W II wieku n.e. w Egipcie pojawiło się święto Bożego Narodzenia obchodzone w Pierwszym Peretcie w dniu 6 stycznia, dokładnie jedenastego dnia Tybi – dniu urodzin boga Słońca Ajona – patrona misteriów mitraistycznych czy Ozyrysa boga śmierci i odrodzonego życia, bardzo stary kult sięgający połowy III wieku p.n.e. [...] Rocznica urodzin Chrystusa została przeniesiona przez Kościół w roku 353 na dzień 25 grudnia, czyli na dzień narodzin Mitry niepokonanego boskiego Słońca [Sol Invictus].
Kult Mitry był bardzo popularny w Rzymie oraz na Bliskim Wschodzie. Gdy chrześcijaństwo stało się religią państwową, chrześcijanie, aby osłabić kult Mitry, przyjęli, że 25 grudnia, do tej pory obchodzony jako dzień urodzin Mitry, będzie dniem narodzin Jezusa. Święto Bożego Narodzenia zostało chętnie zaakceptowane, ponieważ było wariantem pogańskiego święta Ajona – święta przesunięcia Słońca. Celebracja święta dokonywała się w podziemnym adytonie w nocy z 24 grudnia na 25 i około północy spełniano obrzędy konsekracyjne. O świcie wierni uczestniczyli w procesji z miejsca kultu, niosąc statuetkę dziecka jako symbol urodzonego Boga-Słońca przez dziewicę nazywaną Dea Caelestis (Tanit),obca bogini rzymska (peregrina sacra)” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Bo%C5%BCe_Narodzenie). Ponadto w starożytnym Rzymie od 17 do 23 grudnia obchodzono saturnalia.

21/22 grudnia ma miejsce zimowe przesilenie*. Dzień zaczyna się wydłużać, kończy się okres ciemności – dla wszystkich społeczności agrarnych, których rytm życia dyktowały pory roku, uzależnionych od dobrej pogody, jest to czytelny i zdecydowanie pozytywny komunikat: świat się nie kończy, za trzy miesiące będzie wiosna – wszystko się odrodzi. Data urodzin Jezusa jest więc czysto symboliczna, wskazana z uwagi na pobudki polityczne i zimną kalkulację. Podobnie jest z Wielkanocą, która również zastępuje święta związane z naturalnym cyklem, wiosną i odrodzeniem przyrody (np. germańską Ostarę),co pasuje do chrześcijańskiego mitu zmartwychwstania.

Pierwsi chrześcijanie nie stroili choinki, nie doprowadzali do ogólnokrajowej hekatomby karpi ani nie dzielili się opłatkiem. To wszystko albo zostało wymyślone na poczekaniu, w zastępstwie czegoś co funkcjonowało wcześniej, albo zostało zaczerpnięte z praktyk ludowych, „pogańskich” – na różnych etapach historii. Wbrew powszechnemu mniemaniu, tradycja to nie jest coś stałego, przekazywanego 1:1, z pokolenia na pokolenie – podlega modyfikacjom, podyktowanym różnymi względami – od czynników ekonomicznych po ideologiczne.

W „Full Metal Jacket” (1987) sierżant Hartman budzi całą kompanię, oznajmia, że właśnie mamy Boże Narodzenie, a po chwili wszyscy stoją na baczność i śpiewają „Happy birthday Jesus, Happy birthday to you!”. Nie wiemy kiedy urodził się Jezus, ale istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo aby miało to miejsce 25 grudnia.

Całe chrześcijaństwo zbudowane jest na kłamstwie. Fikcje założycielskie służą za podstawę dla zmyśleń średniego kalibru, a te z kolei dla lżejszych. To jest zamek z kartonowych pudeł. Wiatr historii zadmie, i w końcu się rozpadnie – zostaną tylko zamokłe strzępy.

Może kiedyś nie będzie masowego ścinania świerków i jodeł (tylko po to, aby potem zalegały pod śmietnikiem); przejadania się i chlania na umór, tak by później to odchorować (zażywając środek na zgagę, przeczyszczenie lub kaca); kupowania zbędnych, niepotrzebnych gadżetów – które podobnie jak choinka, trafią do kosza (tylko nieco później); strojenia się ponad stan, jak przysłowiowy stróż w Boże Ciało; brania pożyczek typu chwilówki; toksycznej rywalizacji z rodziną, dzikich awantur, obgadywania, oraz typowego, polskiego zakłamania. No i niepotrzebnego marnowania prądu – na te wszystkie lampki, kiczowate renifery i mikołaje.

Jednym z lepszych filmów o Świętach – i o Polsce w ogóle – to „Cicha noc” z 2017. Święta są tu wprawdzie tylko pretekstem aby opowiedzieć o moralnej kondycji Polaków, jednak one same, sportretowane takimi jakie są, bez lukru – też dają do myślenia.

______________
* Oczywiście dla półkuli północnej.

(2013)
[Zealot: The Life and Times of Jesus of Nazareth*]

„Książka ta jest próbą odtworzenia, w miarę możliwości, Jezusa jako postaci historycznej, Jezusa sprzed powstania chrześcijaństwa: świadomego politycznie żydowskiego rewolucjonisty, który dwa tysiące lat temu przemierzał ziemie Galilei, przygarniając uczniów do swojego mesjanistycznego ruchu. Chciał ustanowić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
15
2

Na półkach:

Pozycja obowiązkowa dla każdej dociekliwej osoby pragnącej poznać wzorce zaczerpnięte przez kulturę wiary rzymsko-katolickiej i okoliczności historyczne towarzyszące tworzeniu kultu postaci ewangelicznej Jezusa Chrystusa. Nie jest to praca stricte naukowa, raczej popularno-naukowa z dziedziny historii, napisana bardzo przystępnym, powiedziałbym nawet - literackim językiem (czyta się niemalże jak powieść) z bardzo bogatymi przypisami do znanych światu nauki źródeł badawczych. W przeciwieństwie do innych pozycji zajmujących się historią postaci Jezusa czy Kościoła rzymsko-katolickiego nie stara się oceniać czy porównywać źródeł, ale rzucać światło na mroczne tajemnice najpotężniejszego w historii dziejów ludzkości imperium, naświetlać historyczne tło powstania kultu najbardziej rozpoznawalnej współcześnie postaci sprzed ponad 2000 lat. Książka może być lekturą kontrowersyjną dla osób o bardzo silnym poczuciu wiary, tak jak to głosił opis na stronie biblioteki, jednak dla pasjonatów historii, ludzi ciekawych i dociekliwych rządnych poznania świata i jego historii lektura tej książki może być bardzo interesującym przeżyciem. Ponad 400 stron pochłonięte w kilka dni. Nie jest łatwo dostępna jednak w mojej ocenie warta zachodu.

Pozycja obowiązkowa dla każdej dociekliwej osoby pragnącej poznać wzorce zaczerpnięte przez kulturę wiary rzymsko-katolickiej i okoliczności historyczne towarzyszące tworzeniu kultu postaci ewangelicznej Jezusa Chrystusa. Nie jest to praca stricte naukowa, raczej popularno-naukowa z dziedziny historii, napisana bardzo przystępnym, powiedziałbym nawet - literackim językiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
63
34

Na półkach:

Jakieś trzysta lat temu wśród uczonych i badaczy Pisma Św. popularna stała się metoda odczytywania Ewangelii jedynie poprzez nowoczesne, historyczne metody, by stworzyć prawdziwy portret Jezusa. Ta książka irańskiego religioznawcy również podąża tą drogą, opierając się na starej hipotezie mówiącej, że Jezus był żydowskim buntownikiem rzucającym wyzwanie kapłanom Świątyni Jerozolimskiej, a przede wszystkim, rzymskiej potędze wojskowej, która zdominowała ziemię Izraela.

Metoda ta działa mniej więcej tak: koncentrując się na jednym aspekcie życia Jezusa, znajduje się wszystkie fragmenty Ewangelii, które wyróżniają ten aspekt i uznaje je za wiarygodne pod względem historycznym, a następnie określa pozostałe fragmenty jako niehistoryczne spekulacje ewangelistów. Tak więc w ciągu ostatnich trzech wieków Jezus był przedstawiany jako wyłącznie eschatologiczny prorok, wędrowny głosiciel nadchodzącego królestwa, magik, rewolucjonista społeczny, herold oświeconej etyki lub cyniczny filozof itd. Oczywiście, na wszystkie te tożsamości można znaleźć dowody w Ewangelii, ale problem polega na tym, że te portrety niezmiennie nie przedstawiają pełni Jezusa - dziwnej, zniewalającej, nieuchwytnej i niezwykle złożonej postaci, która się wyłania z dokładnej lektury Nowego Testamentu.

Autor uzasadnia głoszoną tezę tym, że motywowani religijnie rewolucjoniści byli często spotykani w Palestynie w czasach Jezusa oraz tym, że umarł ostatecznie śmiercią zwykle zarezerwowaną dla agitatorów i podżegaczy, którzy stanowili zagrożenie dla rzymskiego autorytetu. Jezus, jak stwierdza, pasuje do wzoru ustanowionego przez Menachema, Judasza Galilejczyka, Szymona syna Giorasa, Szymona bar Kochby i wielu innych rewolucjonistów, którzy pretendowali do miana Mesjasza i których zapędy ukrócili rzymianie. Według Aslana Jezus rzeczywiście umarł na rzymskim krzyżu, ale nie powstał z martwych. By przekonać czytelnika autor wielokrotnie przedstawia wysoce kontrowersyjne interpretacje fragmentów Nowego Testamentu, nie czyni jednak wielkiego wysiłku aby je uzasadnić.

Jego wnioski rodzą więc kilka pytań. Co z niezwykłym naciskiem Jezusa na niestosowanie przemocy i miłość do wrogów (czego trudno oczekiwać po zelocie)? Najwyraźniej, głosi Aslan, jest to wymysł późniejszych chrześcijan próbujących zdobyć przychylność społeczeństwa rzymskiego. Co z wyraźnym twierdzeniem Jezusa, że jego królestwo "nie jest z tego świata"? Najwyraźniej są to słowa, które Jan Ewangelista włożył w jego usta. Co z jego praktycznie stałymi odniesieniami do modlitwy, życia duchowego i zaufania do Boskiej opatrzności? Jedynie pobożne zmyślenia. A co z opowieściami o jego pomocy dla Zacheusza czy kobiety przy studni, uzdrowieniem Bartymeusza, wskrzeszeniem Łazarza i innymi działaniami mającymi niewiele związku z aktywizmem anty-rzymskim? No cóż... Jak widać ogromne połacie Ewangelii i wczesnochrześcijańskiej tradycji muszą zostać usunięte, by zrobić miejsce dla portretu, który maluje autor.

A przecież nikt już nie pamięta (oprócz historyków) o tych żydowskich rewolucjonistach, czego o Jezusie powiedzieć nie można. Najwyraźniejszym znakiem, że ktoś nie był Mesjaszem, byłaby jego śmierć z rąk wrogów Izraela, ponieważ miał on być wyzwolicielem. I właśnie dlatego ci buntownicy zostali tak szybko zapomniani. Ale przecież chrześcijaństwo wynurzyło się z innych ruchów mesjanistycznych. Paweł powtarzał raz za razem: Iesous Christos, co po grecku znaczy Jezus Mesjasz. Jak on i inni ewangeliści mogli głosić mesjanistyczną tożsamość ukrzyżowanego przestępcy, gdyby nie uważali, że pomimo swojej haniebnej śmierci rzeczywiście pokonał wrogów Izraela? I jak mogli dojść do tego wniosku inaczej niż poprzez jego zmartwychwstanie? Uważam, że najbardziej przekonującym wyjaśnieniem (na gruncie historycznym) powstania i trwałości ruchu chrześcijańskiego jest właśnie to, co Aslan i podobnie myślący badacze uważają za późniejszy wymysł wspólnoty. A sam Jezus jest o wiele bardziej interesujący i przekonujący niż powierzchowna karykatura oferowana przez autora.

Jakieś trzysta lat temu wśród uczonych i badaczy Pisma Św. popularna stała się metoda odczytywania Ewangelii jedynie poprzez nowoczesne, historyczne metody, by stworzyć prawdziwy portret Jezusa. Ta książka irańskiego religioznawcy również podąża tą drogą, opierając się na starej hipotezie mówiącej, że Jezus był żydowskim buntownikiem rzucającym wyzwanie kapłanom Świątyni...

więcej Pokaż mimo to

avatar
197
198

Na półkach:

Zapraszam do posłuchania na YouTube (ok 2 min):
https://www.youtube.com/watch?v=Z21kLhgQ2Ys

Lub do przeczytania:
https://pandunia.pl/?p=371

Zapraszam do posłuchania na YouTube (ok 2 min):
https://www.youtube.com/watch?v=Z21kLhgQ2Ys

Lub do przeczytania:
https://pandunia.pl/?p=371

Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
685
525

Na półkach:

"W czasach Jezusa mnóstwo innych ludzi przemierzało Judeę i Galileę z grupą własnych uczniów, by uzdrawiać chorych, dokonywać cudów, zapowiadać koniec świata i oczywiście mienić się mesjaszem" – pisze Reza Aslan, autor biografii Zelota. Życie i Czasy Jezusa z Nazaretu. Pisząc tę książkę wykorzystał prace wielu autorów chrześcijańskich. Główna teza opracowania, to wskazanie, że Jezus – inaczej, niż powszechnie się uważa – nie był przeciwnikiem przemocy, ale jej zwolennikiem, że dążył do obalenia siłą władzy Rzymu, że był nieudanym rewolucjonistą, jednym słowem – zelotą.
Ale rozczaruje się każdy, kto będzie szukał w tej książce wyłącznie biografii Jezusa historycznego. Dzięki pracy Autora doceniamy, jakiej ekwilibrystyki intelektualnej wymagało stworzenie - powstałych długo po śmierci Jezusa - pism (Ewangelii i Dziejów Apostolskich). Upadek Jerozolimy, utopione we krwi żydowskie powstania i ostateczne utwierdzenie hegemonii Rzymu wymagało od Żydów nadzwyczajnej zręczności, aby nadal móc trzymać się własnej wiary, oddawać cześć Bogu i jednocześnie uniknąć represji ze strony Rzymu. Historycznie dopiero wtedy pojawiła się nieodzowna potrzeba rozdzielenia tego, co cesarskie od tego, co boskie. Cytaty, którymi tak często posługujemy się przekonani o pokojowym nauczaniu Chrystusa, w rzeczywistości pojawiły się (włożone w jego usta) dopiero w Ewangeliach.
Ta swoista dekonstrukcja dziejów pisma, odczytywana powinna być zgodnie z ważnym założeniem poczynionym przez samego Autora: „Koncepcja historii jako krytycznej analizy dających się zbadać i zweryfikować wydarzeń z przeszłości jest nowożytnym wynalazkiem; idea ta byłaby zupełnie obca autorom Ewangelii, dla których historia była kwestią ujawniania nie faktów, lecz prawd". I dalej: „mniej niż to, co się dzieje, interesowało ich, co to znaczy. (...) Nieistotne jest, jak współcześni odbierają cudowne czyny Jezusa. Wiemy tylko, jak postrzegali je ludzie w jego czasach. Na tym polega prawda historyczna”.
Książkę czyta się jednym tchem. Nie dlatego, że w nowym świetle ukazuje postać Jezusa (może nawet nie do końca nowym - przecież już w latach 60. XX w. pojawiła się głośna książka S.G.F. Brandona Jesus and the Zealots, nawiązująca zresztą do pism twórcy krytycznych badań nad Ewangeliami, XVIII-wiecznego autora Reimarusa). To, co naprawdę fascynuje w trakcie lektury, to niebywałe zdolności marketingowe Ewangelistów, niezwykła zręczność z jaką o 180 stopni odwrócili wizerunek historycznego Jezusa, tworząc całkiem nowy obraz Chrystusa "teologicznego".
Przerazić może natomiast skuteczność ich wysiłków. Jak pisze Aslan (omawiając zabiegi "wybielające" Piłata): "(...) ułożona przez Marka wyłącznie w celu ewangelizacji historia, która miała zdjąć z Rzymu odpowiedzialność za śmierć Jezusa, z czasem nabiera absurdalnego wydźwięku, stając się zarzewiem liczącego sobie dwa tysiące lat chrześcijańskiego antysemityzmu".
Nie podzielam niepojętych dla mnie obaw, że opracowanie to wstrząśnie czyjąś wiarą: sądzę, że osobom wierzącym postać Zbawiciela potrzebna jest niezależnie od faktów historycznych. Z kolei ci, którzy pragną dociekać prawdy historycznej, mają zapewnione dzięki tej książce kilkanaście wspaniałych godzin intelektualnej przygody historycznej. Jeżeli do tego pokusić się o równoległe weryfikowanie zawartości poszczególnych ewangelii - to uzyskamy fantastyczną łamigłówkę. Śledztwo, którego tropem możemy podążać wraz z Aslanem.

"W czasach Jezusa mnóstwo innych ludzi przemierzało Judeę i Galileę z grupą własnych uczniów, by uzdrawiać chorych, dokonywać cudów, zapowiadać koniec świata i oczywiście mienić się mesjaszem" – pisze Reza Aslan, autor biografii Zelota. Życie i Czasy Jezusa z Nazaretu. Pisząc tę książkę wykorzystał prace wielu autorów chrześcijańskich. Główna teza opracowania, to wskazanie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
334

Na półkach: , ,

Nazwisko autora stało się znajome przy okazji nieodżałowanych „Reszteczek/The Leftovers”, serii telewizyjnej, przy której pełnił on rolę konsultanta merytorycznego. Następnie pojawiło się w kontekście Chrupka-u-władzy, tj. pana Trumpa, oraz stacji CNN. Ani razu nie zwróciłam większej uwagi na tak burzliwą kwestię, jaką najwyraźniej jest dla wielu wyznanie Rezy Aslana. Może to naiwne, idealistyczne myślenie, aczkolwiek wydaje mi się, że nawet w czasach napięć, naukowiec powinien być w stanie zachować przynajmniej pozory obiektywizmu, chociażby z szacunku dla własnej pracy badawczej. Aslan to naukowiec-zawodowiec potrafiący uzasadnić wysuwane w „Zelocie…” tezy, nawet te kontrowersyjne, i wyjawić na nie odpowiednie „kwity”.

Przede wszystkim jednak to nie tyle historia Jezusa historycznego (sic!),co dekonstrukcja dziejów pisma, czyli nawet nie jego zawartości. Za klucz do odczytania książki niech posłuży cytat: „Koncepcja historii jako krytycznej analizy dających się zbadać i zweryfikować wydarzeń z przeszłości jest nowożytnym wynalazkiem; idea ta byłaby zupełnie obca autorom Ewangelii, dla których historia była kwestią ujawniania nie faktów, lecz prawd". I dalej: „mniej niż to, co się dzieje, interesowało ich, co to znaczy”. Wnioski może niezupełnie rewolucyjne, a stawiają Sprawę w całkowicie innym świetle. Kontynuujmy: „Nieistotne jest, jak współcześni odbierają cudowne czyny Jezusa. Wiemy tylko, jak postrzegali je ludzie w jego czasach. Na tym polega prawda historyczna”. Z innych quasi rewelacji nadmienię jeszcze tylko, że – jak się okazuje – idea śmierci i zmartwychwstania była nieznana w judaizmie i starożytności, tak samo jak niedopuszczalna była koncepcja „boga-człowieka”, a ewangeliści mieli nikłe pojęcie o żydowskim Prawie i zwyczajach.

By nie przeciągać bardziej tej kompilacji, dodam tylko, że dla ludzi chcących odczytać „Zelotę…” wyłącznie z poziomu wiary musi być to pozycja rozczarowująca. Szkoda, że nie dla wszystkich rzeczy nie mogą współistnieć, wzajemnie się nie wykluczając.

Nazwisko autora stało się znajome przy okazji nieodżałowanych „Reszteczek/The Leftovers”, serii telewizyjnej, przy której pełnił on rolę konsultanta merytorycznego. Następnie pojawiło się w kontekście Chrupka-u-władzy, tj. pana Trumpa, oraz stacji CNN. Ani razu nie zwróciłam większej uwagi na tak burzliwą kwestię, jaką najwyraźniej jest dla wielu wyznanie Rezy Aslana. Może...

więcej Pokaż mimo to

avatar
134
131

Na półkach:

Ciekawa rzecz. Właściwie najmniej ciekawa w tej książce jest sama książka - jeżeli ktoś choć trochę interesował się tematem większość faktów będzie znał, inne sobie przypomni. Ciekawa dla mnie jest sama idea, z którą szczerze mówiąc mam spory problem - mianowicie, autor stwierdza bez ogródek, że o tym jaki jest Jezus, to się nigdy nie dowiemy, bo poza pokompilowanym, poprzepisywanym i wysoce niewiarygodnym nowym testamentem, raz jeden zająknął się o nim Józef Flawiusz - ale zasadniczo jest to nieistotne, bo ważny jest właśnie ten Jezus, stworzony przez Pawła z Tarsu, Św. Jana i kilkaset późniejszych lat kształtowania się doktryny chrześcijańskiej (wiadomo, kształtuje się w dalszym ciągu nawet teraz, ale ustawmy gdzieś granicę, może być w 325 n.e., sobór nicejski). Ja, szczerze mówiąc, trochę tego nie mogę objąć rozumieniem - to trochę tak jakbym z pełną uwagą i skupieniem przysłuchiwał się dyskusji o napędzie statku Enterprise. Można na to szybko odpowiedzieć, że "trekkies" nie są drugą najliczniejszą religią świata która istnieje dwa tysiące lat, rodziła i kończyła konflikty zbrojne na skalą niespotykaną, hodowała całą bliską mi cywilizację od oceanu po tajgę. Ja na to muszę powiedzieć - no tak, ale nadal mi trudno. Nie tylko mi, widzę i sprawdzam, szybki rzut oka na dwie najczęściej oceniane recenzje pokazuje że zmagam się z tym w nie-chwaląc-się, lepszym stylu.
Muszę wyznać, że nie rozumiem o co koniec końców chodziło autorowi. Albo w pewnym momencie zaczął się miotać, albo użył skrótów myślowych za którymi laik jak ja nie nadążył - ale nie wiem co w książce robi tytuł, kiedy autor pisze jak byk na którejś stronie że jego zdaniem Jezus nie był Zelotą. Z tymi zelotami też miesza, pisze że nie mógł być zelotą bo zeloci zaczęli działać po jego śmierci, gdzie indziej pisze o Ezechiaszu w 6 roku n.e. i ja nie wiem, czy miał na myśli sykaryjczyków, czy użył jakiejś szybkiej przenośni, czy po prostu mu się pomyliło. Cała teza o wojowniczości Jezusa oparta jest na jednym wersie z Mateusza/Łukasza (ten o mieczu, nie będę guglował) - i też nie wiem, jaki jest sens analizowania słowo po słowie ewangelii jeżeli akapit wcześniej udowodniło się, że nie było żadnego Marka, Mateusza, Jana, Łukasz ewentualnie może był, a Paweł z Tarsu jest gorszy niż rzymianie (Reza Aslan strasznie nie lubi Pawła z Tarsu - to muszę dalej postudiować). Podkreślam - nie mówię, że nie ma sensu, piszę, że autor mi tego sensu nie wyjaśnił, a sądzę, że powinien. Nie sposób pisać o "Zelocie" nie przypominając sobie Kosidowskiego - "Zelota" jest zdecydowanie mniej nachalny, wydaje mi się też, że bardziej wszechstronnie opracowany, choć odnoszę wrażenie że Kosidowski zawarł w swojej książce więcej informacji, reza aslan chyba znacznie bardziej wybierał. Przypomniał mi (albo powiedział po raz pierwszy, trudno już stwierdzić) o tym że Paweł i Jakub wyznawali praktycznie dwa zupełnie inne wyznania, pisze o tym czy Jezus urodził się w Betlejem czy w Nazarecie, czy był sąd przed Sanhedrynem (używa przy tym bardzo ciekawej logiki, nie mnie sądzić czy dobrej czy złej),czy Piłat w ogóle widział Jezusa na oczy, czy jezus mógł dyskutować z kapłanami w świątyni - wszystko to ciekawe, ale nic nowego - kto chciał wiedzieć, ten wie, kto nie chciał, temu zostaje wiara w rzeczy ostateczne. Ciekawe rzeczy pisał o tym dlaczego zmieniła się cała wiara - o różnicach pomiędzy aramejskim a greką, o tym jak żydzi trafiali do rzymskich miast, shellenizowanych - pisze dużo o Galilei i Judei czasów Jezusa, pisze dużo o "synu bożym' (to nie syn Boga!) i "synu człowieczym" (i to jest interesujące) to wszystko jest bardzo ciekawe. Ale - nie wiem o co tyle hałasu. Na koniec, odnośnie Pawła z Tarsu którego autor ewidentnie szczerze nie znosi, podczas lektury cały czas myślałem o fragmencie: "(...) chodzi za mną taki jeden z kozim pergaminem i bez przerwy pisze. Ale kiedyś zajrzałem mu do tego pergaminu i strach mnie zdjął. Nie mówiłem dosłownie nic z tego, co tam zostało napisane.(...)". I moim zdaniem wystarczyłoby tyle, po co pisać całą książkę. No dobrze, zobaczymy co pan Aslan ma do powiedzenia o Mahomecie,z którym jak rozumiem łączą go stosunku służbowe.

Ciekawa rzecz. Właściwie najmniej ciekawa w tej książce jest sama książka - jeżeli ktoś choć trochę interesował się tematem większość faktów będzie znał, inne sobie przypomni. Ciekawa dla mnie jest sama idea, z którą szczerze mówiąc mam spory problem - mianowicie, autor stwierdza bez ogródek, że o tym jaki jest Jezus, to się nigdy nie dowiemy, bo poza pokompilowanym,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    135
  • Przeczytane
    107
  • Posiadam
    38
  • Teraz czytam
    6
  • Historia
    4
  • Ulubione
    3
  • historia
    2
  • Religia
    2
  • 2014
    2
  • Religia
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zelota. Życie i czasy Jezusa z Nazaretu


Podobne książki

Przeczytaj także