rozwińzwiń

Zielone kalosze

Okładka książki Zielone kalosze Wanda Szymanowska
Okładka książki Zielone kalosze
Wanda Szymanowska Wydawnictwo: Novae Res literatura piękna
192 str. 3 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2014-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-03-01
Liczba stron:
192
Czas czytania
3 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379421312
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
84 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
806
82

Na półkach:

Ciężko wymagać czegoś więcej od tego typu literatury. Przyjemnie spędzony czas. Czyta się z łatwością i ciekawością. Autorka porusza również takie problemy jak alkoholizm czy przemoc, więc nie jest tylko cukierkowo. Na pewno sięgnę po kolejną część.

Ciężko wymagać czegoś więcej od tego typu literatury. Przyjemnie spędzony czas. Czyta się z łatwością i ciekawością. Autorka porusza również takie problemy jak alkoholizm czy przemoc, więc nie jest tylko cukierkowo. Na pewno sięgnę po kolejną część.

Pokaż mimo to

avatar
120
119

Na półkach:

Małżeństwo było w przypadku Antoniny zniewoleniem na własne życzenie. Przez trzydzieści lat kobieta robiła dobrą minę do złej gry i trwała u boku męża alkoholika, znosząc jego obelgi i wyssane z palca (albo raczej butelki) oskarżenia. Pewnego dnia postanawia zmienić coś w swoim życiu i uciec… Dokąd? Tam gdzie pieprz rośnie, raki zimują , czyli do małej wsi Ruczaj Dolny, którą (jakby to powiedziała moja babcia) „diabeł na ogonie zgubił”. Antonina mimo braku sprecyzowanych planów na przyszłość i źródła utrzymania, oddycha pełną piersią. Chłonie wolność, która w tym wypadku pachnie lasem, polnym błotem i potrawami przyrządzanymi przez nieco wścibską, ale dobroduszną ekspedientkę Stenię. W tej ostatniej Antonina pod niemodnym, bezkształtnym ubraniem i spalonymi trwałą ondulacją włosami, tworzącymi na głowie misterny wiecheć, dostrzega dobre serce, szczere intencje i … bratnią duszę. Stenia mimo niełatwego życia u boku nadużywającego alkoholu Mundka, wzorowo wywiązuje się z małżeńskich obowiązków i aktywnie uczestniczy w życiu lokalnej społeczności. Jako pierwsza wyciąga rękę do Antoniny, wyposaża ją w zielone kalosze i załatwia ekipę remontową w osobie Edka, który spokojnie mógłby kandydować o tytuł „złotej rączki”. W zamian za okazane serce, Antonina postanawia uczynić ze Steni damę świadomą własnej wartości. Czy jej się to uda? Czy wytworna i przyzwyczajona do miejskich wygód odnajdzie się w przytłaczającej, wiejskiej rzeczywistości i odzyska spokój ducha? A może spotka mężczyznę, którego warto pokochać?
Powieść „Zielone kalosze” Wandy Szymanowskiej ukazuje polską #wieś w krzywym zwierciadle. Rysujący się przed czytelnikiem obraz wcale nie jest przyjemny, ale zmusza do myślenia. Uzależnieni od alkoholu mężczyźni, uciemiężone kobiety, brak ambicji, ukrywanie przemocy domowej to nie czarny scenariusz ani horror. To przykra i szara „wiejska” rzeczywistość, którą Wanda Szymanowska przedstawia na kartach swojej powieści bez koloryzowania i zbędnych zdobień. Opisywana historia ma charakter przenośny i symboliczny. Tytułowe „#kalosze” stanowią bowiem ochronę przed błotem i brudem dotychczasowego życia małżeńskiego Antoniny a ich zielony kolor symbolizuje nadzieję na lepsze jutro. Autorka jak zwykle zachwyca polotem, lekkim piórem, humorystycznym spojrzeniem i zgrabnym przemycaniem problematyki o charakterze społecznym do treści. Jestem zachwycona tą powieścią wydaną nakładem Wydawnictwa Novae Res i polecam ją każdemu jako kobieta, mieszkanka wsi (czy wieśniaczka- jak kto woli😂) pochodząca z miasta i wielbicielka dobrej literatury 😉 W końcu nigdy nie jest za późno by zawalczyć o swoje szczęście!

Małżeństwo było w przypadku Antoniny zniewoleniem na własne życzenie. Przez trzydzieści lat kobieta robiła dobrą minę do złej gry i trwała u boku męża alkoholika, znosząc jego obelgi i wyssane z palca (albo raczej butelki) oskarżenia. Pewnego dnia postanawia zmienić coś w swoim życiu i uciec… Dokąd? Tam gdzie pieprz rośnie, raki zimują , czyli do małej wsi Ruczaj Dolny,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
536
370

Na półkach: ,

To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam. Odpowiada mi styl i sposób pisania. Treść książki też niczego siebie. Jednak trochę brakowało mi odpowiedniego zakończenia. Tak jakby miała nastąpić następna część, a jej nie ma.

To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam. Odpowiada mi styl i sposób pisania. Treść książki też niczego siebie. Jednak trochę brakowało mi odpowiedniego zakończenia. Tak jakby miała nastąpić następna część, a jej nie ma.

Pokaż mimo to

avatar
59
11

Na półkach:

Wspaniała książka z resztą jak wszystkie Pani Wandy

Wspaniała książka z resztą jak wszystkie Pani Wandy

Pokaż mimo to

avatar
568
395

Na półkach: , , ,

Antonina z dnia na dzień porzuca dotychczasowe życie i przeprowadza się na wieś. Tam musi zaczynać niemal od zera, znaleźć dom, doprowadzić go do stanu nadającego się do zamieszkania, pozyskać nowych przyjaciół, znaleźć pracę i uwierzyć, że podjęła dobrą decyzję.
Ruczaj Dolny, bo tam osiada nasza bohaterka, okazuje się da niej przyjazny, a już szczególnie ludzie go zamieszkujący. Tak samo Tonia okaże się być aniołem stróżem dla niektórych zagubionych dusz. Chociaż tych "aniołów" spotkamy tam więcej. Kiedy już Antonina poczuje, że odnalazła swoje miejsce, przyjdzie czas na rozliczenie z przeszłością.


To kolejna książka Wandy Szymanowskiej, którą mam na swoim czytelniczym koncie.
Kolejny raz, dałam się porwać cudownej, ciepłej, choć momentami gorzkiej historii o ludziach takich jak my. Czasem zagubionych, czasem zbyt subtelnych, kiedy trzeba wyłożyć kawę na ławę, a jeszcze kiedy indziej okrutnych ponad nasze wyobrażenia.

Autorka ma talent do kreowania bardzo wiarygodnych bohaterów, nie wyolbrzymia ich problemów, zasypując nas zbędnymi opisami, epatując co chwila dramatem. Ona przedstawia życie takie, jakie bywa, we wszystkich jego aspektach. Czasem bywa różowo, radośnie, więc w i "Zielonych kaloszach" nie zabraknie humoru, takiego w najlepszym wydaniu, a czasem jest ciężko i boleśnie, o czym przekona się nie tylko Tonia.

Co podobało mi się najbardziej w tej historii? Przedstawiona przyjaźń pomiędzy Antoniną a Stenią. To taki przykład na to, że nie trzeba zjeść z człowiekiem przysłowiowej beczki soli, by móc nazywać go przyjacielem.
Przyjaźń to bezinteresowność i wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka. To zaufanie, wiara i zrozumienie bez słów. Takiej przyjaźni nic niestraszne. Tak też te dwie kobity to takie bratnie dusze z problemami osobistymi, które przy obopólnym wsparciu mają wielką moc. One po prostu musiały się spotkać, by móc odmienić swój los.



Oprócz tej dwójki na kartach książki znajdziecie całą plejadę bardzo interesujących postaci, jednych polubicie, innych zdecydowanie nie. Poznacie zasady panujący w małym Ruczaju Dolnym, a także zobaczycie kawałek wielkiego świata.
Polecam serdecznie, a sama lada moment zaczynam "Niebieskie sandały"

Antonina z dnia na dzień porzuca dotychczasowe życie i przeprowadza się na wieś. Tam musi zaczynać niemal od zera, znaleźć dom, doprowadzić go do stanu nadającego się do zamieszkania, pozyskać nowych przyjaciół, znaleźć pracę i uwierzyć, że podjęła dobrą decyzję.
Ruczaj Dolny, bo tam osiada nasza bohaterka, okazuje się da niej przyjazny, a już szczególnie ludzie go...

więcej Pokaż mimo to

avatar
114
97

Na półkach:

" Zielone kalosze" to pierwsza z czterech książek serii obuwniczej napisanej przez Panią Wandę Szymanowską. Opowieść Tosi, bawi, wzrusza, a także przyczynia się do wyciągania przez czytelnika życiowych morałów. Pokazuje, że w każdym wieku można coś zmienić- trzeba wyłącznie CHCIEC! Antonina, kobieta po 50-tce, postanawia odmienić całkowicie swoje życie, wyprowadza się do Ruczaju Dolnego, chcąc uciec od przeszłości. Szuka spokoju i wytchnienia, spełnienia siebie. Czy jej się to uda? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź w książce.
Autorka ma lekkie piórko, dzięki czemu książka wciąga od pierwszej strony. Myślę, że każda kobieta znajdzie w Tosi cząstkę siebie. Przecież każda z nas jest marzycielką, która często odrzuca swoje marzenia, aby przyczynić się do ich spełniania przez innych. Główna bohaterka po latach uświadomiła sobie, że przede wszystkim warto żyć dla siebie. Odrzucić toksyczne znajomości, które często burzą nam poczucie własnej wartości, ciągną nas w dół zamiast piąć ku górze. Kolejnym odważnym krokiem w przód jest wyjazd do Egiptu. Tosia porzuca zielone kalosze, wkłada na nogi niebieskie sandały i leci po raz kolejny szukać szczęścia.

" Zielone kalosze" to pierwsza z czterech książek serii obuwniczej napisanej przez Panią Wandę Szymanowską. Opowieść Tosi, bawi, wzrusza, a także przyczynia się do wyciągania przez czytelnika życiowych morałów. Pokazuje, że w każdym wieku można coś zmienić- trzeba wyłącznie CHCIEC! Antonina, kobieta po 50-tce, postanawia odmienić całkowicie swoje życie, wyprowadza się do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
495
237

Na półkach: ,

Takie dobre babskie czytadło. Antonina po trzydziestu latach małżeństwa z człowiekiem, który się nią nie interesuje, ucieka i znajduje dom na wsi (takim w zasadzie małym miasteczku). Znajduje tu życzliwych ludzi - sklepową Stenię, Edka, panią Zosię. Reaktywuje zapuszczony dom kultury. Kibicuje jej córka Marysia, mieszkająca w Berlinie.Akcja toczy się wartko, czasem nawet jakby zbyt wartko.

Takie dobre babskie czytadło. Antonina po trzydziestu latach małżeństwa z człowiekiem, który się nią nie interesuje, ucieka i znajduje dom na wsi (takim w zasadzie małym miasteczku). Znajduje tu życzliwych ludzi - sklepową Stenię, Edka, panią Zosię. Reaktywuje zapuszczony dom kultury. Kibicuje jej córka Marysia, mieszkająca w Berlinie.Akcja toczy się wartko, czasem nawet...

więcej Pokaż mimo to

avatar
759
708

Na półkach:

Na zmiany nigdy nie jest za późno, czasem warto przyznać się do porażki, przełknąć obawę przed opinią innych, pożegnać dawne błędy i ponownie zawalczyć o swoje szczęście. Tak właśnie postąpiła Antonina, której małżeństwo ani trochę nie przypominało wyśnionej bajki. W końcu zrozumiała, iż nie ma sensu dalej cierpieć przy mężu tyranie, który dba wyłącznie o siebie. Alkohol, awantury, a przede wszystkim brak okazywania miłości, doszczętnie zniszczyły ów związek, a arogancja małżonka tylko utwierdziła kobietę w fakcie, iż brak dla nich jakiejkolwiek przyszłości. Tosia postanawia raz na zawsze odciąć się od przeszłości, wyjeżdża na wieś, gdzie pragnie odetchnąć, szczerze przemyśleć całą sytuację i podjąć zupełnie nowy etap. Wierzy, że uda jej się rozpocząć tu lepsze życie, gdzie sama będzie o sobie decydować, robić to, co sprawi jej szczęście, uwolni się od dotychczasowych trosk.



Czy Antonina uratuje się od demonów przeszłości i odnajdzie w nowym miejscu upragniony spokój i szczęście?



Czy spotka tu bratnią duszę, która wprowadzi do jej życia więcej optymizmu?



A może kobieta z miasta wcale nie zostanie zaakceptowana przez małą wiejską społeczność?


"Kiedyś był dla niej wszystkim, całym światem. Uważała, że żaden mężczyzna na świecie nie jest tak przystojny jak on, żaden nie jest lepszym fachowcem niż on, nikt nie potrafi tak czarująco bawić towarzystwa jak on… Teraz przekonana jest, że żaden inny mężczyzna na świecie nie potrafiłby urządzić takiego piekła na ziemi swojej żonie…"




To już moje kolejne spotkanie z twórczością pani Wandy Szymanowskiej i jak zwykle, nie zawiodłam się ani trochę. Autorka ma niesamowity talent do opowiadania o wyjątkowo trudnych sprawach w niesłychanie lekki, przystępny sposób. "Zielone kalosze" to następna subtelna historia z mocnym przesłaniem, której bohaterowie zmagają się z problemami, jakie mogłyby zdarzyć się każdemu z nas.



Niezwykle sugestywny język sprawia, iż automatycznie utożsamiamy się z postaciami, stają się nam bliskie, rozumiemy ich rozterki i pragniemy pomóc im pokonać wszelkie trudności. Liczne zwroty akcji zaskakują, potęgują napięcie, wzbudzają wulkan emocji i powodują, że kartki same przelatują przez palce, bo pragniemy jak najprędzej dotrzeć do finału.



Autorka wykreowała fantastycznych, autentycznych bohaterów, dlatego ich historia przemawia do czytelnika niewiarygodnie silnie. Posiadają całą paletę wad i zalet, targają nimi intensywne emocje, z którymi nie zawsze sobie radzą. W ich życiu nie brakuje strachu, niepewności, dokonują trudnych wyborów, boją się także opinii innych, dlatego nie zawsze potrafią odważyć się zawalczyć o własne szczęście. Stajemy się też naocznymi świadkami ich ogromnej przemiany, która jest skutkiem spotkania dwóch odmiennych światów. Nasze bohaterki, choć początkowo zdają się być całkowitym przeciwieństwem, idealnie się uzupełniają. Wzajemnie uczą się od siebie, wspólnie mają szansę wkroczyć na ścieżkę pomyślności.



"Pierwszy raz Mundek pobił ją parę lat po ślubie. Ukrywała ten incydent, przed światem, bo było jej wstyd. Bała się , co ludzie powiedzą. Wstydziła się przed dziećmi."



Powieść idealnie pokazuje, na czym polega życie z człowiekiem uzależnionym od alkoholu, stosującym przemoc. Dostrzegamy jak związek z takim partnerem wyniszcza kobietę, obniża jej samoocenę, odbiera siłę walki, sens istnienia. Wbrew pozorom, wcale nie jest łatwo wyrwać się z takiej dramatyczne sytuacji, zakończenie owej relacji wymaga niesłychanie wiele determinacji, a przede wszystkim wsparcia od bliskich. Osoba, która kieruje się tylko opinią innych, boi się ich reakcji, wiele traci, staje się bierna, zamiast dążyć do realizacji marzeń czy pragnień. Nasze bohaterki udowadniają, iż nigdy nie jest za późno na szczęście, wolność, czy miłość, motywują nas do działania, napełniają serce wiarą oraz nadzieją, że wszystko jest możliwie, wystarczy tylko się odważyć.



Autorka w genialny sposób ukazała również, jak wygląda życie w takim malutkim miasteczku, gdzie wszyscy się znają, a ich głównym zajęciem jest wzajemna obserwacja. Czymś naturalnym stało się spożywanie przez mężczyzn napojów alkoholowych niemal od samego rana. Tutejsze kobiety nie tylko się z tym pogodziły, ale bez zastanowienia usługują swoim partnerom, sprzątają, piorą, gotują wspaniałe posiłki i nawet nie myślą, by się przeciwstawić. Brak tu także ciekawszych rozrywek, panuje też przyzwolenie na pasywność i głupotę wójta. Sami niestety również nieszczególnie dążą do zmian czy rozwoju.



"Człowiek jest w zasadzie istotą przyzwyczajoną do życia w stadzie i źle znosi długotrwałą samotność. Sam ze sobą się nudzi, bo wydaje mu się, że nikogo tak dobrze nie zna, jak siebie samego. Jednak raz na jakiś czas każdy lubi pozagłębiać się w zakamarki własnego umysłu."



"Zielone kalosze" to niezwykle wartościowa, sugestywnie opowiedziana historia o prawdziwej kobiecej przyjaźni, która dodaje otuchy, wiary i siły, by uwolnić się z toksycznych relacji. Niesłychanie ciepła, przesycona zabawnymi dialogami, napawa optymizmem i wiarą, iż nigdy nie jest za późno na zmiany, w każdym wieku można spełniać marzenia, wystarczy tylko chcieć. Główną siłą napędową tej książki są fantastyczni, perfekcyjnie nakreśleni bohaterowie oraz autentyczność przekazu, który wywołuje prawdziwy wulkan emocji, porusza serce do granic. Przede wszystkim jednak uświadamia, na czym powinien polegać związek. Tu nie ma miejsca na przemoc, służbę, podporządkowywanie się, tracenie własnego ja. Powieść przypomina nam kobietom, że musimy się szanować i tego samego wymagać od partnera, a jeśli relacja jest destrukcyjna, najlepszym rozwiązaniem jest jej zakończenie. Ta wyjątkowa pozycja nie tylko funduje czytelnikom niesłychaną rozrywkę, ale także motywuje i dodaje wiary we własne siły. Polecam gorąco!

Na zmiany nigdy nie jest za późno, czasem warto przyznać się do porażki, przełknąć obawę przed opinią innych, pożegnać dawne błędy i ponownie zawalczyć o swoje szczęście. Tak właśnie postąpiła Antonina, której małżeństwo ani trochę nie przypominało wyśnionej bajki. W końcu zrozumiała, iż nie ma sensu dalej cierpieć przy mężu tyranie, który dba wyłącznie o siebie. Alkohol,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
145
127

Na półkach: ,

Myślę, że to lektura obowiązkowa w sytuacjach kryzysowych każdej kobiety – gdy Ci jest smutno i źle, ta historia z pewnością poprawi humor i sprawi, że nadzieja zabłyśnie i w Twoim serduchu!

Myślę, że to lektura obowiązkowa w sytuacjach kryzysowych każdej kobiety – gdy Ci jest smutno i źle, ta historia z pewnością poprawi humor i sprawi, że nadzieja zabłyśnie i w Twoim serduchu!

Pokaż mimo to

avatar
779
200

Na półkach: ,

Chętnie sięgam po książki Pani Wandy. Dobrze się je czyta, są lekkie, a jednocześnie poruszają ważne tematy. ''Zielone kalosze'' to pierwsza część trylogii obuwniczej, którą chciałam przeczytać odkąd przeczytałam o czym opowiada ta książka. Lubię takie lekkie historie, dlatego coraz częściej sięgam po takie pozycje.

Antonina jest dojrzałą kobietą, która postanawia zacząć nowy rozdział w swoim życiu. Po trzydziestu latach nieudanego małżeństwa z mężem alkoholikiem pragnie poukładać swoje życie na nowo. Przyjeżdża do wsi Ruczaj Dolny i to właśnie tutaj zaczyna się jej walka o samą siebie i o szczęście. Wynajmuje nieduży domek, poznaje mieszkańców wsi i nareszcie czuję się naprawdę wolna. W jej życiu zaczynają się poważne zmiany, które zaczynają się od zakupu zielonych kaloszy. Czy uda się Antoninie odnaleźć szczęście? Czy rzeczywiście będzie w końcu wolna od przeszłości i problemów?

Czasami dopadają nas takie chwile, w których po prostu mamy czegoś dość. Chciałoby się wtedy gdzieś uciec czy schować i uwolnić od otaczających problemów. Nie każdy znajduje w sobie odwagę żeby coś zmienić w swoim życiu, ale główna bohaterka odnajduje w sobie tę siłę i zaczyna wszystko od nowa. Antonina to kobieta, którą da się lubić i która udowadnia, że może być lepiej, że warto o siebie zawalczyć i warto pokonywać życiowe trudności. To bohaterka, która zmaga się z problemami, które są realnymi problemami wielu kobiet.

Muszę przyznać, że bohaterów drugoplanowych również polubiłam (no może z małymi wyjątkami),a najbardziej Stenię. Tosia nieoczekiwanie nawet dla samej siebie będzie miała pozytywny wpływ na niejedną osobę we wsi, a szczególnie dla Steni będzie dużym wsparciem. Autorka bardzo dobrze przedstawiła nam bohaterów i ich relacje. Ukazała też jak ważna i cenna jest przyjaźń, walka o marzenia i o szczęście. Ta pozycja przedstawia nam również życie kobiety, której nie wszystko w życiu się udało, ale pomimo tego nie poddaje się i walczy o swoje. Pokazuje nam, że samotna kobieta może sobie poradzić, że warto zmierzyć się z problemami. Kolejny raz bardzo przyjemnie czytało mi się książkę Pani Wandy. Jak już wcześniej pisałam - lubię styl autorki i to, że jej książki są takie lekkie pomimo ważnych tematów, które poruszają.

''Zielone kalosze'' to książka, która porusza ważne tematy, ale jest przy tym lekka i ma w sobie sporo optymizmu. Pozwala spojrzeć na pewne sprawy inaczej, daje nadzieję i wzbudza ciepłe uczucia. Pokazuje nam, że warto zawalczyć o swoje szczęście. Nie jest to łatwe, ale warto znaleźć w sobie siłę, bo jest to możliwe i nie jest na to nigdy za późno. Problemy były i będą, ale warto się z nimi zmierzyć, bo to my jesteśmy odpowiedzialni za swoje życie i za to czy będzie w nim lepiej. Może dla niektórych to zwykła i banalna historia, ale mi bardzo się podobała, bo wiele pozytywnego można wyciągnąć z tej lektury. Z zainteresowaniem śledziłam losy bohaterki i nie miałabym nic przeciwko gdyby niektóre wątki były jeszcze bardziej rozbudowane, a książka byłaby dłuższa. Lubię takie historie i myślę, że warto zapoznać się z twórczością autorki.

''Człowiek jest w zasadzie istotą przyzwyczajoną do życia w stadzie i źle znosi długotrwałą samotność. Sam ze sobą się nudzi, bo wydaje mu się, że nikogo tak dobrze nie zna, jak siebie samego. Jednak raz na jakiś czas każdy lubi pozagłębiać się w zakamarki własnego umysłu.''

https://czytam-wszystko.blogspot.com

Chętnie sięgam po książki Pani Wandy. Dobrze się je czyta, są lekkie, a jednocześnie poruszają ważne tematy. ''Zielone kalosze'' to pierwsza część trylogii obuwniczej, którą chciałam przeczytać odkąd przeczytałam o czym opowiada ta książka. Lubię takie lekkie historie, dlatego coraz częściej sięgam po takie pozycje.

Antonina jest dojrzałą kobietą, która postanawia zacząć...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    91
  • Chcę przeczytać
    81
  • Posiadam
    29
  • 2014
    4
  • 2015
    2
  • Egzemplarze recenzenckie
    2
  • 2016
    2
  • Ebook
    2
  • Egzemplarz recenzencki
    2
  • Wanda Szymanowska
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zielone kalosze


Podobne książki

Przeczytaj także