rozwińzwiń

Donikąd

Okładka książki Donikąd Konrad Czerski
Okładka książki Donikąd
Konrad Czerski Wydawnictwo: Oficynka Seria: Szpunt do Antałka literatura piękna
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Szpunt do Antałka
Wydawnictwo:
Oficynka
Data wydania:
2014-03-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-03-01
Język:
polski
ISBN:
9788364307133
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
25 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
87
87

Na półkach:

Książka, która wbrew tytułowi i niestandardowej fabule jednak dokądś Czytelnika prowadzi. Dokąd, pozostaje wyłączną sprawą czytającego. Niełatwa. Nieoczywista. Momentami depresyjna i niezabiegająca zbyt nachalnie o uwagę opowieść o pustce, osamotnieniu i desperackim poszukiwaniu celu. W momentach krytycznych już tylko o rozglądaniu się za motywacją do owych poszukiwań. Głównego bohatera nie ogranicza jednak czas ani pieniądze. Ze spokojem i bez zobowiązań może oddać się rozmyślaniom nad sensem wszystkiego… Od razu brzmi bardziej kusząco.

Kiedy w książce bohaterem jest pisarz, wraz z nim pojawia się opowieść w opowieści. W Donikąd jest nie inaczej. Jedna ciekawsza od drugiej, choć nie zawsze łatwo uchwycić jej sedno. Czasem trzeba po prostu przyznać, iż owa opowieść istnieje bez wnikania w jej treść. Ufamy Autorowi i dajemy się ponieść zawiłej historii szczęśliwi tą chwilą, w której wreszcie mamy czas na przemyślenie własnych, nie do końca przepracowanych spraw. Droga, którą kroczy bohater jest na tyle symboliczna i uniwersalna, że wybrać się w nią wolno każdemu.

Oczyszczenie. To pierwsze słowo, które się nasuwa po przeczytaniu.

Strata. Pustka po niej. Pustka również przed samą stratą. Definiowanie siebie i potwierdzenie lub zaprzeczenie własnemu talentowi. Szlifowanie umiejętności kontaktowania się z drugim człowiekiem. Uczenie się uczuć. Rozpacz i depresja po kolejnych nieudanych próbach. Przypadek. Przeznaczenie. Ostatecznie odkrycie powiązań między wszystkim co się w życiu postaci Donikąd wydarza.

Mistrzowskie pióro Czerskiego zupełnie nie zdradza, iż to debiutancka powieść. Zadziwia rozmiar opisanego tymi subtelnymi zdaniami świata. Z Czerskim pole widzenia się poszerza, obnażając dotąd nieuświadomione. I pozostaje mieć jedynie zupełnie uzasadnione pretensje, że ta panoramiczna obserwacja trwa tak niemiłosiernie krótko. Za krótko by dojść. Donikąd.

Książka, która wbrew tytułowi i niestandardowej fabule jednak dokądś Czytelnika prowadzi. Dokąd, pozostaje wyłączną sprawą czytającego. Niełatwa. Nieoczywista. Momentami depresyjna i niezabiegająca zbyt nachalnie o uwagę opowieść o pustce, osamotnieniu i desperackim poszukiwaniu celu. W momentach krytycznych już tylko o rozglądaniu się za motywacją do owych poszukiwań....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1753
1752

Na półkach:

"…szkatułkowa powieść egzystencjalna" – przeczytałam na okładce książki.
I wszystko jasne. Miałam dwie drogi podejścia. Mogłam się przestraszyć, bo to określenie kojarzy mi się z dużą dawką filozofii, na którą trzeba mieć ochotę, czas i moment w życiu. Mogłam też sięgnąć po nią chętnie (i tak zrobiłam),ciekawa pióra i głosu młodego pokolenia, będąc gotową na roztrząsanie, analizowanie, zastanawianie się, a może nawet na polemizowanie z bohaterami. A było ich tutaj dużo, wśród których troje najważniejszych. W trzech osobno snutych historiach.
Pierwszy Bruno, przyznający się do przypadłości mającej wiele wspólnego ze schizofrenią oraz rozdwojeniem jaźni i z tego powodu walczący ze swoim drugim ja, Kadukiem. Młody mężczyzna mieszkający we Wrocławiu, zapatrzony w siebie, walczący z niemocą weny twórczej debiutującego pisarza, próbujący odnaleźć autora książki nabytej na targu staroci.
Drugi Utaguri, główna postać kupionej powieści. "Człowiek znikąd, który zmierza donikąd", niestrudzenie wędrujący w retroświecie przyszłości krainy Gen’ei.
Trzeci bohater to kobieta, Sophie, żyjąca jak współczesna eremitka w sercu nowojorskiego Manhattanu, próbująca przepaść w Bogu, by w intymnej relacji z nim nosić na sobie grzechy innych. Być nikim, a jednak obecną w świecie bardziej niż inni.
Wszyscy troje tworzyli osobne (na pozór!),osobiste, indywidualne historie o poszukiwaniu sensu życia odpowiednio na płaszczyźnie psychicznej, filozoficznej i religijnej, które wraz z rozwojem fabuły zaczynały się łączyć w niespodziewanie kojarzonych punktach stycznych. Poszukiwania przez Brunona autora-widma kupionej książki prowadziły go donikąd, a jednocześnie do początku historii Sophie.
Fikcja mieszała się z rzeczywistością, świadomość z podświadomością, bohaterowie wymyśleni, z postaciami urojonymi i osobą rzeczywistą (autor wprowadził siebie do powieści),a tytuł książki czytanej przeze mnie był zarazem tytułem powieści czytanej przez Brunona. Jednak nie ustalenie prawdy stanowiło istotę tej powieści, tylko ukazanie stwierdzenia, że idziemy znikąd i zmierzamy donikąd, próbując w tej wędrówce znaleźć cel, sens albo przynajmniej algorytm przypadkowości. Temat banalny i, co ciekawe, ale i niebezpieczne, bez podanych i narzuconych treści filozoficznych, rozważań, analiz i tekstów do roztrząsania, za to ukazanych odmienną, kontrastową, zróżnicowaną treścią życia bohaterów. Tak odtwórczo poprowadzony temat stwarzał ryzyko pojawienia się nudy. Autor uchronił przed nią opowieść po pierwsze szkatułkową formą powieści z elementami detektywistycznymi, sekretami, tajemnicami i nieprzewidywalnością rozwoju wątków, które ostatecznie umiejętnie ze sobą połączył. Po drugie językiem narracji przekazu bogatym w skojarzenia, innością spojrzenia na te same obrazy, alternatywnością doboru słów i odwagą w łamaniu schematów znaczeniowych pojęć. Autor nie widział zniszczonej okładki, ale "książkę ogołoconą z okładki przez lubieżny czas", a banknot o wysokim nominale był… soczysty. To dla tego pryzmatu patrzenia, płynnego przechodzenia od stylu wypowiedzi w liście poprzez opis do monologu, dobierania określeń do rzeczowników, do których ja nigdy bym ich nie przypisała, dla tego bawienia się słowami budującymi nowe jakości dla powszechnych rzeczy, idei, zjawisk, a jednocześnie z zachowaniem umiaru w prostych, często krótkich, nierozbudowanych zdaniach, czytałam tę opowieść urzeczona.
Pisać odtwórczo na temat mocno wyeksploatowany, będąc kreatywnym w formie powieści i języku przekazu – oto przepis na ciekawy debiut.
naostrzuksiazki.pl

"…szkatułkowa powieść egzystencjalna" – przeczytałam na okładce książki.
I wszystko jasne. Miałam dwie drogi podejścia. Mogłam się przestraszyć, bo to określenie kojarzy mi się z dużą dawką filozofii, na którą trzeba mieć ochotę, czas i moment w życiu. Mogłam też sięgnąć po nią chętnie (i tak zrobiłam),ciekawa pióra i głosu młodego pokolenia, będąc gotową na roztrząsanie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
469
363

Na półkach:

Główny bohater to Bruno, który za nic nie wie, czego chce od życia i jak się w nim obracać.
Książka sama w sobie jest jeszcze bardziej zawiła, niż jej bohater, a czytając ją miałem wrażenie, jakbym miał przed sobą miks "Mistrza i Małgorzaty" (wątku mistrza),"Końca Pana Y" i "Cienia Wiatru".

Główny bohater to Bruno, który za nic nie wie, czego chce od życia i jak się w nim obracać.
Książka sama w sobie jest jeszcze bardziej zawiła, niż jej bohater, a czytając ją miałem wrażenie, jakbym miał przed sobą miks "Mistrza i Małgorzaty" (wątku mistrza),"Końca Pana Y" i "Cienia Wiatru".

Pokaż mimo to

avatar
57
55

Na półkach:

Główny bohater, Bruno, właściwie to nie wie czego tak naprawdę chce od życia, co chce dać w zamian, nie wie dokąd zmierza, czyli zmierza donikąd. Bardzo duży wpływ na jego losy ma książka o znamiennym tytule "Donikąd". Poszukiwania autora doprowadzają, po przez zawiłe drogi do przypadkowego spotkania uroczej amerykanki, która jest tym poszukiwanym autorem. A czy tak naprawdę, tych dwoje nie jest stworzonych przez innego autora, epizodu z życia Bruna, tłumacza Konrada?????????????

Główny bohater, Bruno, właściwie to nie wie czego tak naprawdę chce od życia, co chce dać w zamian, nie wie dokąd zmierza, czyli zmierza donikąd. Bardzo duży wpływ na jego losy ma książka o znamiennym tytule "Donikąd". Poszukiwania autora doprowadzają, po przez zawiłe drogi do przypadkowego spotkania uroczej amerykanki, która jest tym poszukiwanym autorem. A czy tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
483
401

Na półkach: , , ,

„Dla mnie jesteś pan człowiekiem znikąd, który zmierza donikąd (...)”. str. 171

Głównym bohaterem powieści jest Bruno Werner, w chwili kiedy go poznajemy, dowiaduje się, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Chłopak przyjmuje tę wiadomość, jakby zginął jakiś daleki krewny, owszem kochał rodziców, ale praktycznie ich nie znał, gdyż byli w ciągłych rozjazdach. Dwudziestosześcioletni, nie ma własnej rodziny, prócz brata, z którym nie utrzymuje kontaktów, ponadto nie ma wykształcenia wyższego, obowiązków, ani nawet prawa jazdy, czy pracy zarobkowej. Po śmierci rodziców Bruno przeprowadza się do Wrocławia, tam też zaczyna pisać swoją debiutancką powieść.

Pewnego dnia, będąc na targu, zatrzymuje się przy jednym ze straganów, gdzie jego uwagę przyciąga pewna książka, którą decyduje się kupić. W ten sposób staje się właścicielem „Towards Nowhere”, czyli „Donikąd”. Początek książki bardzo intryguje Bruna, dlatego postanawia poszukać informacji o autorze i wydawcy. Jednak książka nie posiada wzmianki ani o jednym, ani o drugim, brak w niej informacji, które to wydanie, brak również daty oraz numeru stron, książka pisana jest ciągiem, bez akapitów ani podziałów na rozdziały. Internet również milczy na temat danej powieści, co bardziej podsyca ciekawość Bruna. Natrętna niewiadoma nie daje mu spokoju, dlatego postanawia odnaleźć autora powieści.

„Odrzucenie sprawia, że zaczynam szukać. Za jego przyczyną po mało emocjonujących przygodach trafiam do papierowego labiryntu. Długo szukam wyjścia, aż dociera do mnie, że poruszanie się po zakamarkach tego świata, fascynacja jego pięknem, relacje z napotkanymi tam postaciami same w sobie są upragnioną ucieczką i że jeśli stale się przemieszczam, żyję.”. str. 9

Książka Donikąd pióra Konrada Czerskiego jest jego debiutancką powieścią. Pierwsze, co nasunęło mi się po przeczytaniu książki to WOW. Mało kto potrafi pisać tak naprawdę o niczym, ale tak barwnym językiem, że ciężko jest się oderwać od lektury. Autor z przymrużeniem oka naśmiewa się z głównego bohatera, który przez niemalże 30 lat był leniem patentowanym, nie wiedział, czego od życia oczekuje i nie miał żadnego planu na przyszłość. Pewnego dnia się budzi i stwierdza, że zostanie wielkim pisarzem, ale prawdopodobnie przypuszczał, że książka sama się napisze, a swoje lenistwo tłumaczył wiecznym brakiem weny.

„Miarowe tykanie zegara kroi wieczność na jednosekundowe interwały. Wpatruję się w zamazane odbicie swojej twarzy majaczące na ekranie monitora. Na ponurej bieli nie odznacza się żadna treść – ani jedno zdanie, które choć w części przysłoniłoby zrozpaczone spojrzenie nieudacznika, nic, co dawałoby nadzieję, że pod koniec dnia wstanie on z krzesła z poczuciem satysfakcji. A im bardziej wbijam wzrok w białą planszę, tym bardziej nic na niej nie widzę.”. str. 122

Czerski wtrącił do książki kilka wątków fabularnych, które na końcu książki pięknie układają się w spójną całość. Jednym z nich jest przedstawienie życia Bruna, jego rodziny, romansu oraz pisanie debiutanckiej powieści. Drugi watek to poszukiwanie autora książki Donikąd i chęć jego bliższego poznania, mowa tutaj o tajemniczym Daremo Inai. Ostatnim jest zobrazowanie Sophie – młodej angielki oraz pewnej seniorki Lorny Hill, która opowiada nieco ze swojej przeszłości. Ciekawe jest, że w powieści znajduje się postać Konrada Czerskiego, kim jest mężczyzna? Zakończenie jest totalnym zaskoczeniem. Niby niewielkich rozmiarów książka z okładką bardzo minimalistyczną, ale za to środek, jaki ciekawy. Nigdy nie spodziewałabym się takiej historii, która jest notabene bardzo oryginalna. Chyba mam nosa do książek, bo wpadają mi w ręce same powieści godne polecenia.

„Nie kieruje mną próżność, lecz lęk, gdyż znowu zawisłem pomiędzy nicością a nieskończonością, a wokół mnie rozpościera się papierowa pustka.”. str. 290

Bruno oprócz na lenistwo cierpi jeszcze na rozdwojenie jaźni, któremu przypisuje wszystkie złe wyskoki, czy to pobicie do nieprzytomności chłopaka, czy podpalenie domu. To nie on robi, jak sam twierdzi, lecz jego gorsza natura, czyli Kaduk. Kim jest Kaduk, tego nikt nie wie, wiadomo jedynie, że stoi tuż obok Bruna i w atakach towarzyszy mu niczym cień.

Kończąc. Jestem w pełni zadowolona z lektury. Historia jest tak pozytywnie zakręcona, że autor mógłby pokusić się o napisanie kryminału, myślę, że trudno byłoby odkryć zbrodniarza. Dlatego, że w Donikąd rozwiązanie całej zagadki jest na wyciągnięcie ręki, ale autor tak sprawnie manipuluje czytelnikiem i dawkuje informacje z umiarem, że ostatecznie zakończenie mnie zaskoczyło. Powieść jest świetnie skonstruowana, z żywymi bohaterami, adekwatnymi do sytuacji dialogami oraz z niesztampową fabułą. Jestem pewna, że nie jest to książka dla każdego, ale zachęcam do sięgnięcia po nią. Polecam osobą, które zadają sobie podstawowe pytanie: dokąd zmierzają? Także czytelnikom, którzy lubują się w powieściach filozoficznych.

„Dla mnie jesteś pan człowiekiem znikąd, który zmierza donikąd (...)”. str. 171

Głównym bohaterem powieści jest Bruno Werner, w chwili kiedy go poznajemy, dowiaduje się, że jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Chłopak przyjmuje tę wiadomość, jakby zginął jakiś daleki krewny, owszem kochał rodziców, ale praktycznie ich nie znał, gdyż byli w ciągłych rozjazdach....

więcej Pokaż mimo to

avatar
112
66

Na półkach:

http://ksiegoteka.blogspot.com/2016/04/donikad-konrad-czerski.html

Szkatułkowa powieść egzystencjalna z bohaterem o wyraźnych cechach werterycznych. Zapowiada się poważnie.

Na wstępie pragnę Was uspokoić. Więc uspokajam Was: spokojnie, to nie Werter, nawet nie Wokulski, chociaż Bruno faktycznie ma z nim wiele wspólnego - egocentryczny i wyalienowany, zdecydowanie ekstrawagancki w sposób właściwy tylko artystom. Albo też pseudoartystom. I ta sprawa bardzo mnie zaniepokoiła, jako że koszmar romantyzmu mam już za sobą, a teraz ON POWRACA. Z tym że w nowej odsłonie, bardziej współczesnej i mniej egzaltowanej, co niesie za sobą szereg konsekwencji takich jak: "wow, genialne nawiązanie", albo: "Wokulski, wyjdź."

Zaczęłam już coś tam pisać o fabule, ale jednak skasowałam, bo chciałabym pozostać jeszcze chwilę przy Brunie. W gruncie rzeczy, jego postać sama w sobie jest tak charakterystyczna i wielowymiarowa, że tworzy całą powieść. Metafizyczne przemyślenia Bruna wypełniają szczelnie wszystkie linijki i akapity, piętrzą się wers po wersie i budują niesamowitą piramidę, na której szczycie... zawsze zaczyna budować się nowa.
I teraz, bez żadnych nadinterpretacji, główny bohater odzwierciedla osobowość autora, który to nawet się z tym nie kryje, a nawet pozwala sobie na drobne żarciki w swoim kierunku, bawiąc się autoironicznymi wstawkami. A w ogóle to Konradów Czerskich jest jeszcze więcej, ale nie odbierając Wam przyjemności, odeślę do samodzielnej lektury, żeby wytropić każdego z nich. Fajna zabawa, polecam.

Szkatułkowa powieść, raczkująca już w pozytywizmie (coś każe mi myśleć, że Czerski to fan XIX-wiecznej literatury) wydaje się być w tym wypadku najlepszym rozwiązaniem. Gdyby nie to, w "Donikąd" zapanowałby totalny chaos i cała misternie utkana intryga poszłaby na marne. Ale autor dokonał najlepszego wyboru i, pozwalając się ponieść wodzom fantazji i szaleństwa, stworzył trzy historie, które rozdział po rozdziale miały odkrywać przed czytelnikiem coraz więcej i coraz śmielej, jednak zawsze pozostawiać po sobie mgiełkę tajemnicy. Albo wprowadzać nowe, nieodgadnione wątki.
Ale wyjścia z labiryntu niewiadomych nie ma. Jest tylko ponowne wejście, trochę jak Incepcja. Sen w śnie, nie wiesz gdzie jesteś, nie wiesz, czego szukasz, a wszystkie zwodnicze znaki prowadzą tylko... donikąd.

Skoro zbliżam się do końca recenzji, to wspomnę o początku, który doprowadził mnie do konsternacji, bo akcja zaczyna się dziać... jakby od środka. Czerski nie traci czasu na zbędne zabiegi wprowadzania, nie zwodzi czytelnika żadną grą wstępną i przystępuje do akcji bezpardonowo. Po prostu wchodzi w mózg, bez zaproszenia, rozsiada się wygodnie i zaczyna robić TO, czemu żaden Książkoholik nie będzie w stanie się oprzeć.

"Donikąd" to zdecydowanie proza niezależna, chociaż raczej nie wybitnie awangardowa, bo miejmy na uwadze polskie standardy czytelnicze i w ogóle ten wielki entuzjazm w stosunku do nowości. Także jak na XXI wiek, Czerski spisał się co najmniej wspaniale, mnie rozłożył na łopatki i tyle. Niesamowite to, jak Czerski połączył innowacje i świeże wątki z dobrze znanym (i wcale nie oklepanym) szablonem romantyczno-pozytywistycznej literatury.

http://ksiegoteka.blogspot.com/2016/04/donikad-konrad-czerski.html

Szkatułkowa powieść egzystencjalna z bohaterem o wyraźnych cechach werterycznych. Zapowiada się poważnie.

Na wstępie pragnę Was uspokoić. Więc uspokajam Was: spokojnie, to nie Werter, nawet nie Wokulski, chociaż Bruno faktycznie ma z nim wiele wspólnego - egocentryczny i wyalienowany, zdecydowanie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2446
2372

Na półkach:

Debiut powieściowy, ale nie literacki, i to "widać, słychać i czuć". W odróżnieniu od rzeszy polskich pisarzy, a szczególnie pisarek, Czerski zna język polski i umie się nim posługiwać. A to bardzo dużo !!! Ma do tego talent pisania o niczym i to tak ciekawie, że czytałem omawianą książkę z dużą przyjemnością.
O niczym !! I o nikim, bo Bruno nie jest nawet antybohaterem. Jest 28-letnim samotnikiem z przymusu, bo nawet duże pieniądze nie pomogły mu znależć przyjażni czy miłości, jak również nie ułatwiły mu zdobyć jakiegokolwiek zawodu, fachu czy dyplomu.
Czerski mruga porozumiewawczo okiem do czytelnika, podkreślając nieudacznictwo i egotyzm pisarza in spe, któremu zawsze coś staje na drodze w tworzeniu "arcydzieła". A co on robił przez 28 lat ? Już sam pomysł przymierzania się patentowanego lenia do pisania tuż przed trzydziestką jest groteskowy, a wyjazd dla odpoczynku do Hiszpanii dopełnia kpinę autora ze swego bohatera. Bo czym się on zmęczył ? On jest BUFONEM. Nieroba zaprosiła kobieta na kolację, wynajęła hotel, a on się zrywa, bo poczuł WENĘ; BĘDZIE PISAŁ! Co za POZER ! I oczywiście nie napisał pół słowa. Sorry, napisał, ale podarł ! W związku z tym nie sposób brać poważnie wszelkich jego dywagacji egzystencjalnych.
I teraz następuje niespodzianka. Nasz Bruno odwiedza tłumacza przysięgłego Konrada Czerskiego, o którym wspominały wrocławskie menele, jako o początkującym pisarzu. Ten fakt rozpoczyna niesamowitą serię zdarzeń, powiązań i rozwiązań, świadczących o niezwykłej pomysłowości autora, pogodzie ducha, jak i poczuciu humoru. Nie mogę więcej nic powiedzieć, ale ze zdziwienia mnie się gęba rozdziawiła i pozostała taką do ostatniej strony. I przeczytałem ostatnie zdanie:
"Co pan na to ?"
- zamknąłem książkę, a gdy po chwili oprzytomniałem, uśmiechałem się dalej i już wiedziałem, że "pan na to" da bez wahania 10 gwiazdek. Duże Brawa dla Autora!!!

PS Wielu recenzentom kojarzy się ta proza z Murakami. A i owszem; przede wszystkim z egotycznym nierobem Okadą z "Kroniki ptaka nakrętacza".

Debiut powieściowy, ale nie literacki, i to "widać, słychać i czuć". W odróżnieniu od rzeszy polskich pisarzy, a szczególnie pisarek, Czerski zna język polski i umie się nim posługiwać. A to bardzo dużo !!! Ma do tego talent pisania o niczym i to tak ciekawie, że czytałem omawianą książkę z dużą przyjemnością.
O niczym !! I ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
545
462

Na półkach: ,

Nie często zdarza się nabyć nowość a tu jeszcze na dodatek wpada mi debiut. Po 1/3 tekstu powiedziałem do siedzącej obok mnie kobiety słowami autora "nie jest to intelektualny wzwód". Kiedy na następnej stronie przeczytałem że coś tam " nie dźga go po genitaliach" chciałem książkę odłożyć. Ale dobrze że tego nie zrobiłem. Może nie jest to Twardoch Szczepan ale ten debiut zaskakuje a chwilami nawet oczarowuje. Książka w książce, jest taki wątek, momentami nuży ale gdy "Donikąd" będziemy mieli za sobą to otworzy się przed czytelnikiem inteligentny Konrad Czerski. Dalej musicie moi drodzy radzić sobie sami. Acha, podobno książki nie ma już w Matrasie. Bardzo interesujący pisarz... może coś z niego będzie !

Nie często zdarza się nabyć nowość a tu jeszcze na dodatek wpada mi debiut. Po 1/3 tekstu powiedziałem do siedzącej obok mnie kobiety słowami autora "nie jest to intelektualny wzwód". Kiedy na następnej stronie przeczytałem że coś tam " nie dźga go po genitaliach" chciałem książkę odłożyć. Ale dobrze że tego nie zrobiłem. Może nie jest to Twardoch Szczepan ale ten debiut...

więcej Pokaż mimo to

avatar
398
58

Na półkach: , , , ,

[...]

(...) „Donikąd” wytycza przynajmniej kilka dróg interpretacji i refleksji, a trochę też sprowadza na manowce, jeśli spodziewaliśmy się historii prostszej i żwawiej opowiedzianej. To od nas zależy, którą drogą pójdziemy i czego się doszukamy w pierwszej kolejności. Powieści egzystencjalnej? Może utworu o potędze słów, książki o książce i Księdze życia? Lektury o dojrzewaniu do miłości i odpowiedzialności? Gry z tradycją literacką? Jedno jest pewne — warto „Donikąd” (czyt. „Wszędzie”) pójść i na dłużej zatrzymać się przy tym debiucie — niegłupim, ambitnym, nadspodziewanie udanym.

Całość recenzji na portalu Qfant:

http://www.qfant.pl/review/8226-2/

[...]

(...) „Donikąd” wytycza przynajmniej kilka dróg interpretacji i refleksji, a trochę też sprowadza na manowce, jeśli spodziewaliśmy się historii prostszej i żwawiej opowiedzianej. To od nas zależy, którą drogą pójdziemy i czego się doszukamy w pierwszej kolejności. Powieści egzystencjalnej? Może utworu o potędze słów, książki o książce i Księdze życia? Lektury o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1095
591

Na półkach: , ,

Z wielką niewiadomą przed tym, co mnie spotka przy lekturze sięgnęłam po debiut literacki Donikąd pióra Konrada Czerskiego. Już opis na okładce
„Donikąd to szkatułkowa powieść egzystencjalna. Jej pełna zwrotów akcja rozpięta jest pomiędzy Nowym Jorkiem lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku a współczesnym, ale fikcyjnym Wrocławiem, zahaczając o zanurzoną w bezczasie krainę Gen`ei. Oprócz pytania o kierunek, w którym zmierza człowiek, powieść ta dotyka jednocześnie zagadki istnienia, jako takiego”
sugeruje, jaka to będzie powieść. Czy podołałam tak trudnemu zagadnieniu, które starał się przedstawić autor? Czy udało mu się udzielić odpowiedzi na postawione pytania?

Bruno Werner, egocentryk, po śmierci rodziców otrzymuje w spadku rodzinną fortunę. Jednak to jego brat przejmuje rodzinną firmę, a nasz bohater przejmuje jedynie okrągłą sumkę i nadal nic nie robi. Nie pracuje, nie studiuje, za to ma marzenie, aby napisać książkę. Niestety jak się okaże ta dość trudna droga może doprowadzić naszego bohatera donikąd. W swej podróży natrafia na poruszającą książkę niejakiego Daremo Inaia. Niestety nic więcej nie potrafi znaleźć o autorze, gdyż jakby się wydawało to człowiek widmo. Bruno rozpoczyna podróż z bohaterem książki. Do czego ona go doprowadzi?

Konrad Czerski, rocznik 1977, anglista, absolwent Podyplomowego Studium Przekładu na UW. Uprawniony do nauczania języka angielskiego w kolegiach kształcenia ustawicznego na terenie Wielkiej Brytanii. Tłumacz przysięgły i tłumacz literatury. Jako autor porusza się w obszarze szeroko rozumianej literatury postmodernistycznej. Donikąd jest jego debiutancką powieścią.

Egzystencjalizm według Wikipedii, to kierunek filozoficzny, którego przedmiotem badań są indywidualne losy jednostki ludzkiej, wolnej i odpowiedzialnej, co stwarza uczucie „lęku i beznadziei istnienia”. Ideą jest przekonanie, że człowiek, jako jedyny z wszystkich bytów ma bezpośredni wpływ na to, kim jest i dokonując niezależnych wyborów wyraża swoją wolność.

Już od samego początku nie potrafiłam się wdrożyć w lekturę. Nie miałam okazji złapać się czegokolwiek, co pociągnęłoby mnie w historię i nie wypuściło aż do końca lektury. Sam bohater również mnie do siebie nie przekonał. Drażnił mnie na każdym kroku swoim postępowaniem, wypowiedziami, całą swoją postacią. Pierwszy raz miałam taki wstręt do głównego bohatera, który snuje swoją nudną nic niewnoszącą historię.
Książka strasznie mi się dłużyła, nie raz miałam ochotę cisnąć ją w kąt i poczekać aż obrośnie kurzem. Tak naprawdę to jestem sama przerażona tym, jak ja ją odebrałam. Żadna inna wcześniej powieść tak mnie nie irytowała. Może wynika to z tego, że Bruno sam się przyznaje, że cierpi na chorobę psychiczną i jego specyficzne wywody po prostu do mnie nie trafiały.

Historia opowiedziana jest z kilku perspektyw: śmierć rodziców i wszelkie emocje z tym związane, cichy romans z młodą businesswoman oraz poszukiwania autora książki. Niestety wiele razy autor zapętla się w historie i niestety gubi się pomiędzy swoimi opowieściami, wiele razy się powtarza, co tylko mnie irytowało jeszcze bardziej. Lektura na tyle była chaotyczna, że gdy zmuszona musiałam do niej wracać, to tak naprawdę nie wiedziałam, na czym skończyłam i musiałam cofać się kilka stron wstecz. Nie lubię takiego zabiegu i uważam go za czas stracony.

Starałam się znaleźć coś, co mnie w tej historii zainteresowało, zaintrygowało, odnaleźć jakikolwiek malutki plus, aby tak negatywnie lektura, której poświęciłam tyle czasu, nie wypadła. Niestety na staraniach się skończyło. Możliwe, że Donikąd to nie jest lektura dla mnie.

Z wielką niewiadomą przed tym, co mnie spotka przy lekturze sięgnęłam po debiut literacki Donikąd pióra Konrada Czerskiego. Już opis na okładce
„Donikąd to szkatułkowa powieść egzystencjalna. Jej pełna zwrotów akcja rozpięta jest pomiędzy Nowym Jorkiem lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku a współczesnym, ale fikcyjnym Wrocławiem, zahaczając o zanurzoną w bezczasie krainę...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    33
  • Chcę przeczytać
    23
  • Posiadam
    10
  • Teraz czytam
    2
  • Powieści i opowiadania
    1
  • Polska
    1
  • Poczekalnia 📚
    1
  • 2014
    1
  • Nieostre Granice
    1
  • Sprzedam/wymienię
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Donikąd


Podobne książki

Przeczytaj także