Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty

Okładka książki Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty Dominika Spietelun
Okładka książki Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty
Dominika Spietelun Wydawnictwo: Universitas biografia, autobiografia, pamiętnik
290 str. 4 godz. 50 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty
Wydawnictwo:
Universitas
Data wydania:
2014-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2014-01-01
Liczba stron:
290
Czas czytania
4 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324223398
Tagi:
biografia Witkacy kobiety muzy Universitas Dominika Spietelun malarstwo
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1753
1752

Na półkach:

Otrzymałam zaproszenie!
Na spotkanie autorskie z Dominiką Spietelun. Doktorem nauk humanistycznych, badaczką związków zachodzących pomiędzy literaturą a innymi dziedzinami sztuki, autorką tej publikacji, będącej pokłosiem doktoratu – jak przeczytałam wewnątrz zaproszenia. Moją uwagę zwróciło to ostatnie wyrażenie – „pokłosie doktoratu”. Mając rozbieżne doświadczenia z tego typu publikacjami, od udanych, jak „Biały z zazdrości” Omara Sangarego, po mniej udane, jak „Ich Miasto” Anis D. Pordes, z ostrożnością, ale i z zaciekawieniem wypożyczyłam tę pozycję. Lubię być przygotowana do tego typu spotkań.
Już podtytuł trochę mnie zaniepokoił – „kobiety w egzystencji i dziele artysty”. Nie można było prościej? – pomyślałam. Skoro praca opuściła środowisko akademickie i trafiła do szerszego grona odbiorców, to nie przystępniej byłoby – kobiety w życiu i twórczości artysty?
Otóż nie!
Egalitaryzm w literaturze też ma swoje granice. Zrozumiałam to po przeczytaniu wstępu i pierwszego rozdziału poświęconemu Witkacemu, w których autorka zdecydowanie i wyraźnie podkreśliła znaczenie, zakres i pojemność pojęcia „egzystencja”, która w kontekście Witkacego nijak ma się do pojęcia „życie”. Słuszność moich spostrzeżeń potwierdziła sama autorka w rozmowie po oficjalnym spotkaniu, a co ujęła w tym zdaniu – „Jest to świadomy, chociaż z pozoru anachroniczny może zamysł, aby badać biografię artysty, rozpoznaną nie w perspektywie sumy faktów zewnętrznych, lecz jako celowo kształtowaną przez niego autokreację, będącą spełnieniem własnego zamysłu twórczej egzystencji, i badać – mówiąc językiem Marii Janion – nie biografię, a egzystencję.” To seria tomów „Transgresje” Marii Janion była inspiracją dla właśnie takiej postawy metodologicznej w tej pracy badawczej.
I w tym też zamyśle kryje się innowacyjność tej pracy doktorskiej.
Autorka wyszła z założenia, że należy „pokazać, że jeszcze nie wszystko powiedziano, że to, co już powstało, należy do przeszłości, a trwające dziś domaga się nowego, innego, świeżego spojrzenia, czytania, uaktualnienia treści znanych, zinterpretowania adekwatnego do teraźniejszości.” I ta świeżość oraz inność kryje się we wnikliwym spojrzeniu w istotę postaci jego twórczości, ponieważ w dotychczasowych opracowaniach nie są „analizowane psychologicznie, jako bogate wewnętrznie osobowości.” Nie było jednak ambicją autorki analizowanie wszystkich bohaterów, ale ich ścisłą i starannie wybraną grupę – kobiety.
Dlaczego?
Na to pytanie odpowiem cytatem – „Spójrzmy na dzieła Witkiewicza. Ile tam kobiet... Karty powieści, dramatów, obrazy, pastele, rysunki, fotografie, a na nich roje kobiet, ich ciał wijących się, ich twarzy wykrzywionych jakby grymasem metafizycznym, ich pełnych ust i wielkich skośnych oczu. To portrety kobiece, niepowtarzalne, jedyne w swoim rodzaju, portrety, które nie powstałyby, gdyby pierwowzory nie zainspirowały artysty, gdyby nie jego muzy. Rzeczywiste kobiety, które pojawiły się w egzystencji Witkacego, były tak stymulujące, że przeszły z realnego świata w świat sztuki, który zdominowały, nadając mu swoisty charakter.”
Stąd podział pracy na pięć części.
Pierwsza zawierała informacje o Witkacym jako kreatorze własnej egzystencji. Autorka nie bała się w niej ukazać własnego obrazu Witkacego, starając się obalić jego legendę. Unikała Witkacego narkomana i „wariata z Krupówek”. Przeciwstawiała się odważnie wnioskom znanych i uznanych biografów i badaczy twórczości artysty, stawiając własne tezy i udowadniając je argumentami. Przy okazji dowiedziałam się, że jeden z rozdziałów pracy został pominięty w tej publikacji, jako nie do przejścia dla przeciętnego odbiorcy, bo poświęcony światopoglądowi artysty o dużej dozie filozofii. I to było jedyne ustępstwo autorki, i dokładnie w takiej formie, na rzecz egalitaryzmu w literaturze. Pozostałe cztery części poświęciła najbardziej znaczącym kobietom – Irenie Solskiej, Jadwidze Janczewskiej, Jadwidze Witkacowej i Czesławie Oknińskiej- Korzeniowskiej. A ponieważ, jak wcześniej wspomniałam, autorka jest badaczką kontekstów interdyscyplinarnych, zajęła się nie tylko literaturą, ale i malarstwem, rysunkiem oraz, bardzo niedocenianą w twórczości Witkacego, fotografią. Wybór bliższej analizy tychże dziedzin sztuki zależał od obrazu kobiety, który malowała słowami. To rzadkość w pracy doktorskiej. O ile wstęp i pierwszy rozdział był bardzo „naukowy”, o tyle pozostałe rozdziały poświęcone jego czterem muzom miały charakter dynamicznej, pełnej skrajnych emocji opowieści o nieprzeciętnych ludziach, silnych osobowościach uwikłanych w związki i zależności, które miały ogromny i determinujący wpływ na Witkacego, włącznie z przenoszeniem tychże realiów do sztuki.
Każdy rozdział niósł ze sobą inną, odmienną od wcześniejszego, atmosferę, chociaż wszystkie składały się na jeden spektakl dramatyczny w teatrze życia.
Irena Solska - fatalna i demoniczna kochanka odzwierciedlona w dramatach.
Jadwiga Janczewska - narzeczona uwieczniona w fotografiach. Niewinna, krucha, młodziutka, która, popełniając samobójstwo, przyczyniła się „do kryzysu światopoglądowego i egzystencjalnego Witkacego”. Nikt nie przypuszczał, że to właśnie ona „ukaże artyście tragizm bytu, absurdalność rzeczywistości, pustkę i nicość”.
Jadwiga Witkiewiczowa - żona-przyjaciel, której obraz autorka oddała najwszechstronniej, bo i materiałów źródłowych zachowało się najwięcej – obrazy, literatura, fotografia, ale przede wszystkim listy do niej liczone w tysiącach. Przyjemność oglądania (są ozdobione rysunkami),czytania i dotykania miałam dawno temu, kiedy dział rękopisów w Książnicy Pomorskiej im. S. Staszica w Szczecinie, która jest w ich posiadaniu, był bardziej przystępny dla czytelników. W obecnej chwili można liczyć na ewentualne wystawy, które biblioteka organizuje. Ostatnią, poświęconą Witkacemu i udostępniającą między innymi treść listów, zwiedzałam w grudniu 2015 roku.
I ostatnia muza Witkacego - Czesława Oknińska-Korzeniowska. Destrukcyjna kochanka i współuczestniczka a zarazem świadek (uratowany!) samobójczej śmierci artysty.
Każda z tych kobiet funkcjonująca w życiu Witkacego w roli męża, przyjaciela oraz kochanka została ukazana w tych kontekstach we wspomnieniach osób ją znających ze świata artystycznego, spośród przyjaciół lub rodziny, jak i w twórczości artysty jako pokłosie jego przeżyć, emocji i treści życia w postaci wybranych dramatów, listów, obrazów i fotografii.
Dwa ostatnie w osobistej interpretacji autorki.
Tego dowiedziałam się w rozmowie, kiedy wspomniałam, że w tej pracy jest ona sama. A dokładniej jej pasja i wysoki poziom empatii w zdaniach, które niosły mnie, oddając tragizm sytuacji i dramat bohaterów opracowania oraz wachlarz targających nimi emocji od miłości po depresję. Wtedy też autorka opowiedziała mi o stosowanym sposobie interpretacji dzieła – wpatrywanie się w obraz lub fotografię, analizowanie szczegółów, „wczucie się” w przekaz, by ubrać doznania w słowa. Dlatego te fragmenty rozdziałów były krótkie, ale głęboko wchodzące w intymność postaci, a przez to bardzo treściwe.
Po co to wszystko?
Aby pokazać, że Witkacy nie tworzył według schematu. Dzięki spojrzeniu, które opisała autorka, można dostrzec lub otrzymać możliwość ujrzenia złożoności „wykreowanej postaci, zewnętrzną i wewnętrzną atrakcyjność, inteligencję, talent, wrażliwość, delikatność, siłę, zatem to, co najważniejsze – wewnętrzne bogactwo osobowości. To zaś doprowadza nas do sedna, do poznania całości dzieła Witkacego.”
I coś w tym jest!
Będąc w Bałtyckim Teatrze Dramatycznym im. Juliusza Słowackiego w Koszalinie na przedstawieniu „Szewców” w bardzo uwspółcześnionej wersji, odbierałam przede wszystkim jego ponadczasowy, wręcz profetyczny przekaz na temat społeczeństwa i jego kondycji. Dzięki tej pozycji mogę dopełnić go treścią skupioną na bohaterach, których głębi psychologicznej (o korzeniach powstania nie wspominając) nie dostrzegałam, bo nie znałam. Ta pozycja to brakujący element we współczesnych opracowaniach oraz interpretacjach twórczości i biografii artysty, spajający i ukazujący je panoramicznie.
Czy obalający legendę tak, jak chciała autorka?
Może tę powierzchowną, powszechnie znaną, ale dla mnie, trwającą nadal, chociaż już w zupełnie innym kontekście – legendy nie tylko artysty, ale przede wszystkim nieprzeciętnego człowieka.
Autorka postarała się nie tylko o rzetelną treść opracowania zilustrowaną interpretowanymi obrazami i fotografiami, o bogaty wybór źródeł dokumentalnych, ale i o piękno języka narracji. Dawno nie czytałam tak dopracowanego stylistycznie, gramatycznie i ortograficznie tekstu. Czułam, że kryje się za tym nie tylko dokładność, dbałość o szczegóły i rzetelność, ale i czas powstawania pracy. Nie myliłam się. Na pytanie o to nurtujące mnie zagadnienie odpowiedziała – 6 lat!
Sześć lat przelewania fascynacji Witkacym, które zaczęło się dawno temu od tego albumu z jego obrazami. Fascynacji, której efekt pierwotnie nie miał ukazać się szerszemu odbiorcy, bo nie taka myśl autorce towarzyszyła podczas pisania. Namówił ją do tego jeden z jej promotorów. I chwała mu za to! Nigdy nie wiadomo, kto, kiedy i dzięki czemu lub komu stanie się fanem Witkacego. A jest ich sporo, sądząc po ilości osób przybyłych na spotkanie. Zwłaszcza że Witkacy jest wielkim nieobecnym w programach nauczania szkoły ponadgimnazjalnej.
Ja się pytam decydentów – dlaczego?
http://naostrzuksiazki.pl/

Otrzymałam zaproszenie!
Na spotkanie autorskie z Dominiką Spietelun. Doktorem nauk humanistycznych, badaczką związków zachodzących pomiędzy literaturą a innymi dziedzinami sztuki, autorką tej publikacji, będącej pokłosiem doktoratu – jak przeczytałam wewnątrz zaproszenia. Moją uwagę zwróciło to ostatnie wyrażenie – „pokłosie doktoratu”. Mając rozbieżne doświadczenia z tego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
392
85

Na półkach: ,

http://papierowa-komnata.blogspot.com/2014/07/109-witkacowskie-muzy-kobiety-w.html

Stanisław Ignacy Witkiewicz – ekscentryk, wiecznie nieszczęśliwy fantasta, poszukujący sensu życia. Filozof, teoretyk literatury, pisarz, fotograf, malarz. Niezwykła osobistość, która całą swą egzystencję zamieniła w sztukę. Nawet samobójstwa dokonał w iście witkacowskim stylu. Ten oto człowiek był też wyjątkowo podległy głosom serca. Przez jednych uznawany za erotomana i pantoflarza, dla innych był kimś pokroju Don Juana tudzież Casanovy. Jakkolwiek by nie było, przez życie Witkiewicza przewinęło się wiele kobiet. Niektóre z nich wywarły ogromny wpływ na egzystencję artysty – to o nich właśnie pisze Dominika Spietelun w Witkacowskich muzach.

Książka traktuje o czterech kobietach, których drogi zbiegły się ze ścieżką Witkacego. Kanon muz otwiera Irena Solska – kochanka artysty, wybitna aktorka, a prywatnie piękna femme fatale. To ona była pierwszą istotną damą w życiu młodego Stasia. Nią się inspirował, dla niej pisał i fotografował. Ona też była przyczyną pierwszego miłosnego zawodu, choć para do końca pozostała wiernymi przyjaciółmi. Następnie Spietelun opisuje Jadwigę Janczewską – narzeczoną twórcy, która popełniła samobójstwo, na wiele lat naznaczając Witkacego widmem tego wydarzenia. Młoda dziewczyna przyczyniła się do podróży artysty w tropiki – Nowa Gwinea przesyciła twórczość malarza egzotycznymi motywami. Trzecią muzą jest Jadwiga Unrużanka. Kobieta-żona, kobieta-powierniczka, kobieta-przyjaciel. Nieugięta i dumna, przez lata była adresatką Listów do żony – przepełnionych miłością i egzystencjalnym bólem monologów Stanisława. Kanon zamyka Czesława Oknińska – młodziutka kochanka, którą Witkiewicz niejako stworzył. To ona towarzyszyła mu, gdy artysta podjął decyzję o samobójstwie. To ona nie podjęła prób uratowania go, czego nigdy sobie nie wybaczyła.

Nie ulega wątpliwości, iż kobiety w życiu Witkiewicza zajmowały szczególną rolę. Były inspiracją, wypełniały swoimi barwnymi charakterami egzystencjalną pustkę, z jaką zmagał się dramaturg. Dominika Spietelun opisując te cztery bohaterki, interpretuje ich żywoty przez pryzmat dzieł Witkacego, w których odnajdziemy odbicie owych kobiet. Autorka bierze na warsztat powieści, obrazy, dramaty, listy – słowem: wszystko.

Pasjonującą lekturę urozmaicają doskonale podobierane cytaty, wkładki ze zdjęciami i obrazami. Spietelun imponuje czytelnikowi nie tylko przygotowaniem merytorycznym (setka najrozmaitszych pozycji w bibliografii),ale również poczuciem humoru i przenikliwością, które czynią lekturę Witkacowskich muz wspaniałą podróżą ku granicom poznania, fantastyczną przejażdżką w głąb psychiki autora Nienasycenia, na wskroś jego artystycznej wrażliwości.

Autorka posiada jednak znaczącą wadę – zdolność do nadinterpretacji. Nie jest żadną tajemnicą, iż nadinterpretacja bywa sposobem interpretacji, jednak niektóre dywagacje Spietelun są zdecydowanie na wyrost, co mocno kontrastuje z doskonałą znajomością biografii Witkacego. Za przykład może posłużyć próba interpretacji obrazu pt. Kompozycja z nosorożcem przez pryzmat śmierci Jadwigi Janczewskiej. Autorka Witkacowskich muz rozwodzi się na temat postaci na pierwszym planie, która według niej jest małą dziewczynką. Nóżki dziecka są rozrzucone i znajdują się ponad głową, co świadczy o utracie przez dziewczynkę życiowej podpory, stabilności, to zaś rozchwianie było przyczyną samobójczej śmierci. Nie jestem znawczynią sztuki, ale już na pierwszy rzut oka widzę, że opisywana postać w żadnym razie nie przypomina dziecka. Suknia wybitnie niedziecięca, rysy twarzy, fryzura, mocno podkreślone (pomalowane?) usta – gdzie tu niewinność, gdzie dziewictwo, o którym pisze Spietelun? Poza białą szatką, która w istocie może symbolizować czystość, nie znajduję w tej kobiecie rys Jadwigi Janczewskiej, co nieco na siłę czyni autorka książki.

Podobne, nieco przesadzone dywagacje dotyczą jeszcze kilku innych obrazów. W jednym autorka przyrównuje bohaterkę do mitologicznej Wenus, choć obraz nie posiada absolutnie żadnych znamion, mogących odesłać odbiorcę do antyku. Dużo lepiej natomiast wypada interpretacja fotografii – Dominika Spietelun już nie wybiega daleko poza dzieło, skupia się na świetle, kadrze, pozie modelki – jej interpretacje mają solidne fundamenty i zdają się nie mijać zbytnio z intencjami autora zdjęć.

Najlepiej natomiast wypada interpretacja dzieł pisanych, głównie listów i powieści Witkacego. Są to naprawdę solidne rozmyślania na temat bohaterek książki i ich wpływu na twórczość Stanisława Ignacego. Spietelun posiłkuje się wieloma cytatami, trafnie dobranymi i bez dwóch zdań powiązanymi z rzeczywistymi kobietami. Do moich ulubionych części Witkacowskich muz należy próba zmierzenia się z listami Witkiewicza do żony – Jadwigi Unrużanki. Te fragmenty są najbardziej emocjonujące, dramatyczne, humorystyczne – iście witkacowskie. Dzięki lekturze rozdziału o Cesarzowej Zjednoczonej Witkacji, Staś jawi mi się dokładnie taki, jakim chciałam go zobaczyć – targany sprzecznymi emocjami, wiecznie goniący za inspiracją, poszukujący metafizycznych przeżyć.

Jedna jest jeszcze kwestia, która staje się solą w oku, gdy myślę o pracy Dominiki Spietelun. Jej próby ścisłego związania opisywanych kobiet z twórczością artysty są bez dwóch zdań imponujące, jednak odnoszę wrażenie, że autorka nie podołała zadaniu. Książka jest fascynująca, jest doskonale zredagowana, pomysł interpretacji Witkacego przez pryzmat jego kobiet również należy do rzędu tych niebanalnych. Problem w tym, iż w każdym rozdziale znajdziemy dwie osobne części – suchą biografię opisywanej postaci, a następnie opis dzieł Witkacego, które tej postaci dotyczą. Przyznam, że liczyłam na coś więcej. Dostrzegam próby, ale efekt mnie nie zadowala. Sądziłam, iż autorka pójdzie za przykładem swego mistrza, dokona niedokonanego, doprowadzi do złączenia materii z antymaterią – chciałam metafizycznej breji ociekającej demoniczną kobiecością; dostałam teorię i tylko teorię. To wciąż więcej niż nic, a jednak nie mogę powiedzieć, bym była w stu procentach usatysfakcjonowana.

Witkacowskie muzy polecam wszystkim fanom Stanisława Ignacego Witkiewicza. Autorka przytacza wiele teorii, jej interpretacje na ogół wydają się poparte solidnymi przesłankami, a lekkie pióro umila lekturę. Spojrzenie na twórczość tego wyjątkowego artysty od strony jego kobiet to dość innowacyjna metoda, mająca swoje podstawy w życiu literata. Ponadto, praca Dominiki Spietelun pozwala na dokonanie samodzielnych interpretacji, co z pewnością jest zajęciem interesującym i rozwijającym. Nie przejmowałabym się zbytnio moimi wymaganiami – Witkacy jest dla mnie mistrzem, którego wciąż odkrywam, a odkryć nie mogę – stąd też moje utyskiwania. Pomimo fiaska na tym polu, Witkacowskie muzy to wciąż lektura nadzwyczaj ciekawa i godna uwagi.

http://papierowa-komnata.blogspot.com/2014/07/109-witkacowskie-muzy-kobiety-w.html

Stanisław Ignacy Witkiewicz – ekscentryk, wiecznie nieszczęśliwy fantasta, poszukujący sensu życia. Filozof, teoretyk literatury, pisarz, fotograf, malarz. Niezwykła osobistość, która całą swą egzystencję zamieniła w sztukę. Nawet samobójstwa dokonał w iście witkacowskim stylu. Ten oto...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2556
839

Na półkach: , ,

http://slowemmalowane.blogspot.com/2014/03/dominika-spietelun-witkacowskie-muzy.html

http://slowemmalowane.blogspot.com/2014/03/dominika-spietelun-witkacowskie-muzy.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    19
  • Przeczytane
    6
  • 2014
    1
  • sztuka i kultura
    1
  • Reportaż/Biografia
    1
  • Z polecenia
    1
  • Biografie
    1
  • ARCHITEKTURA / SZTUKA
    1
  • Historia najnowsza
    1
  • ♥ Witkacjada
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Witkacowskie muzy. Kobiety w egzystencji i dziele artysty


Podobne książki

Przeczytaj także