rozwińzwiń

Katolickie Państwo Narodu Polskiego

Okładka książki Katolickie Państwo Narodu Polskiego Jan Józef Lipski
Okładka książki Katolickie Państwo Narodu Polskiego
Jan Józef Lipski Wydawnictwo: Aneks historia
227 str. 3 godz. 47 min.
Kategoria:
historia
Wydawnictwo:
Aneks
Data wydania:
1994-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1994-01-01
Liczba stron:
227
Czas czytania
3 godz. 47 min.
Język:
polski
ISBN:
1897962053
Tagi:
onr falanga piasecki dmowski
Średnia ocen

6,0 6,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Karta nr 114 / 2023 Juozas Baltušis, Tatiana Czernawina, Antoni Dudek, Zbigniew Gluza, Aleksandra (Ola) Hnatiuk, Jan Józef Lipski, Redakcja Magazynu Historycznego KARTA, Małgorzata Sopyło
Ocena 7,3
Karta nr 114 /... Juozas Baltušis, Ta...
Okładka książki Listy 1957–1991 Jerzy Giedroyć, Jan Józef Lipski
Ocena 0,0
Listy 1957–1991 Jerzy Giedroyć, Jan...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,0 / 10
4 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
607
564

Na półkach:

„Co do stanowiska Klubu wobec PAX-u nie było żadnych wątpliwości. Jeszcze w październiku 1956 r. Klub uchwalił rezolucję, domagającą się wykluczenia Bolesława Piaseckiego z Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. Następnie w r. 1957 zorganizował zebranie, po święcone rozlicznym publikowanym w tym czasie artykułom Piaseckiego: ton wypowiedzi, jak łatwo się domyślić nie był przychylny dla Piaseckiego. Ale decydującą chyba rzeczą była, napisana w r. 1959, przez jednego z czołowych działaczy Klubu, Jan Józefa Lipskiego, książka na temat ideologii kierowanego przez Piaseckiego przed wojną stronnictwa O.N.R. – Falanga. Lipski podpisał na tę książkę umowę z wydawnictwem "Książka i Wiedza". Niezależnie od tego po jej napisaniu zaproszono go na kilka zebrań dyskusyjnych, na których miał referować różne jej fragmenty. Pierwsze takie zebranie odbyło się w Związku Literatów, gdzie zjawiła się cała masa osób z otoczenia Piaseckiego i gdzie doszło do bardzo burzliwej z nimi dyskusji. Drugie takie zebranie miało się odbyć w Klubie, ale wygłoszenie referatu zostało w ostatniej chwili zakazane przez władze. Co więcej, umowa wydawnicza została z Lipskim zerwana i zarówno on jak i ówczesny przewodniczący Klubu, Aleksander Małachowski, zostali w trybie karnym pozbawieni pracy. Był to jedyny w dziejach Klubu przypadek, kiedy władze zdecydowały się środkami administracyjnymi nie dopuścić do wygłoszenia referatu i odbycia się dyskusji. Fakt, że podlegającym takiej szczególnej ochronie tematem była O.N.R. – Falanga ma niewątpliwie swoistą wymowę.” (Witold Jedlicki „Klub Krzywego Koła” Paryż 1963 s. 56)

To właśnie ta książka. Chyba mogłaby być napisana lepiej.

Piętnując „bepistów” (skrót od Bolesława Piaseckiego) autor nie zawsze robił to zręcznie. Na ogół powtarzał ich słownictwo:
„Kogo bepiści mieli na myśli, pisząc o Żydach? Jasne, że przede wszystkim ludzi wyznania mojżeszowego czy też narodowości żydowskiej. Po bankructwie ideologii asymilatorskiej – szybko zanikała zawsze bardzo nieliczna formacja "Polaków wyznania mojżeszowego". Ci byli dla oenerowców i endeków z pewnością Żydami (czy raczej "żydami"),bez względu na niuanse ortograficzne odróżniające konotację wyznaniową i narodowościową. Ale to nie koniec. Żydami dla bepistów (i w ogóle oenerowców oraz endeków) byli również neofici chrześcijańscy (zwani przeważnie w Polsce "przechrztami" lub "wychrztami"),bez względu na swoją deklarację narodową. "Chrzest nie może w niczym zmienić sytuacji prawnej żydów" czytamy w jednym z dokumentów programowych grupy. Radykalniej stawia sprawę artykuł programowy w "Jutrze": "Wychrzczenie się nie powinno powodować żadnej zmiany w prawach ani dla wychrzty ani dla jego potomków". Czy projektowane rozwiązania pociągnięto by bardzo głęboko w przeszłość, włącznie z śledztwem tyczącym "czystości rasowej" ? Wiadomo, że prasa bepistów traktowała jako Żyda np. A. Słonimskiego – mimo że przyszedł na świat w rodzinie już chrześcijańskiej (…) Gdy chce się takim "prawom" poddać ludzi należących do innego narodu – można to określić jako zbrodnicze konsekwencje nacjonalizmu. Jeśli jednak rozciąga się to na osoby takie – by poprzestać na postaciach z dziejów międzywojennego i powojennego katolicyzmu, jak np. siostra Landy z Lasek, Rafał Blüth lub Jerzy Zawieyski – termin "nacjonalizm" nie starcza, dołącza się tu bowiem przesłanka pochodzeniowo-rasowa.” (s. 124)
Czy
„Również niewątpliwie rasistowską koncepcję narodu przedstawił Wojciech Kwasieborski : "Węzły, zespalające człowieka z narodem, wybiegają daleko poza sferę jego świadomości i najczęściej nie poddają się jej codziennej kontroli. Jednostka nie zdaje sobie zazwyczaj sprawy z ich siły i ich roli w swej duszy. Korzenie ich tkwią bowiem w rozległej sferze instynktu, w odwiecznym głosie krwi. […] Człowiek rodzi się z narodowymi dyspozycjami w psychice." Na prawach dygresji zauważę, iż ani autor cytowanej wyżej broszury, ani żaden inny publicysta bepistowski (a jak zaraz zobaczymy – nie sam tylko Kwasieborski myślał w ten sposób) nie próbowali odpowiedzieć sobie ani nam na pytanie, jak w takim razie wyglądają narodowe dyspozycje w psychice tych wszystkich działaczy ONR niemieckiego czy np. litewskiego pochodzenia, których w tej organizacji nie brakowało. Rezultatem takich poglądów winna być myśl, że mamy tyle ras, ile narodów – ale w tej sprawie nie ma najmniejszego śladu konsekwencji: jest rasa aryjska, pojawia się rasa słowiańska i rasy-narody. No i mówi się dużo o narodach, rasach, krwi (to jest bodajże synonim rasy) zdegenerowanych bądź też zdrowych.” (s. 126)

W zapodanych cytatach nie widać czegokolwiek, co zasługiwałoby na miano rasizmu.

„O ile jednak przynależność do "rasy żydowskiej" gwarantuje ostrą repulsję ze strony Aryjczyków – to aryjskość biologiczna, pochodzeniowa, nie daje bynajmniej gwarancji, że taka repulsja i tak nie nastąpi: "Cały szereg polskich rasowo powieściopisarzy i krytyków jest przesiąkniętych żydowszczyzną." Nie sądzę, by ten ostatni cytat osłabiał ogólną diagnozę, że nacjonalizm bepistów jest rasistowski, natomiast otwiera on rozległą perspektywę na przyszłe możliwości manipulacyjne. W publicystyce tej chętnie używano też wyrażenia jeszcze mniej zobowiązującego niż słowo "aryjski" – mianowicie "obcość rasowa". Posługują się tym zwrotem np. W. J. Grabski, E. Dowgiałło-Narbutt i inni, a znaczy to też prawie nic, jest to sygnał emocjonalny, na który oenerowcy chcieliby wytresować społeczeństwo – by każdy jego członek reagował bezbłędnie wybuchem nienawiści i agresji. Ciekawe, że mimo pewnych tradycji ideologicznych w Polsce – rasizm bepistów kieruje się niemal wyłącznie ku Żydom. Od Duchińskiego bodajże, przez F. Konecznego, ciągnie się w Polsce wątek wyjaśniania, słusznie czy niesłusznie opisywanego specificum kultury polityczno-społecznej Rosji więcej niż wpływami turańskimi, bo w ogóle tezą o powstaniu narodu-mieszańca. Ale bepiści mimo to jakoś nie wymyślają Rosjanom od Mongołów i Tatarów, a zresztą nie próbują też tłumaczyć wyższości rasowej Polaków (czy Słowian) nad Niemcami czy Francuzami. (…) Niemniej jednak – dość nieoczekiwanie jak na polską sytuację geograficzną i etniczną – znaleźć można w prasie falangistowskiej dwie wycieczki… antymurzyńskie. Obydwie tyczą zresztą tego samego: wpływów murzyńskich w muzyce. B. Płachecki i W. Kwasieborski nie lubili widać jazzu, ale formułowali swoją fobię nie w języku estetyki, ani przez czysto emocjonalną ekspresję niezadowolenia. Płachecki dojeżdża Murzynom w pauzie między pogróżkami wobec Żydów – a Kwasieborski wylicza jednym tchem "charkot żydowskiej literatury i murzyńskiej muzyki", wszystko zapewne po to, byśmy nie wątpili w ich rasizm.” (s. 129)

Chociaż połączenia „rasa żydowska”, „aryjski” czy „obcość rasowa” zostały (i słusznie) wzięte w cudzysłów, jednak brak wyraźnego zaznaczenia, na przykład takiego:
„czy zwróciliście uwagę, że wymieniając aż szesnaście ras ludzi współczesnych w ogóle nie wspomniałam o rasie aryjskiej, semickiej, germańskiej czy słowiańskiej? Nie wspomniałam zaś dlatego, że z punktu widzenia naukowego nie ma w ogóle takich ras. Nie ma rasy aryjskiej lub semickiej, rozumiecie? Jeśli ktoś twierdzi inaczej (jak na przykład hitlerowcy),wiedzcie, że ten człowiek nigdy nit zetknął się z nauką i że po prostu gada głupstwa.
– To, na przykład, Żydzi nie należą do rasy semickiej? – zdziwił się Tell.
– Oczywiście, że nie należą, ponieważ nie ma, jak mówiłam, takiej rasy. (…) Znakomity polski antropolog prof. Czekanowski podaje, że przed wojną Żydzi w Warszawie posiadali ponad dwadzieścia pięć procent przymieszki nordycznej i ponad dwadzieścia procent przymieszki śródziemnomorskiej, resztę zaś stanowiła rasa armenoidalna, laponoidalna i orientalna.” (Zbigniew Nienacki „Wyspa Złoczyńców” koniec rozdziału 15)

Więcej zapowiada jak przynosi następujący wywód:
„w "Falandze" z roku 1937 ukazał się niepodpisany, a więc redakcyjny artykuł, w którym znajduje się teza najbardziej godząca w koncepcję utożsamiania z sobą rasy i narodu, czy też widzenia w tych pojęciach dwóch aspektów dotyczących tej samej zbiorowości: "Nie ma narodu, który by był jednej, czystej rasy. Każdy naród jest mieszaniną ras." Czy jest szansa uzgodnienia tego zupełnie rozsądnie brzmiącego zdania z całym materiałem dokumentacyjnym dotąd przedstawionym ? Czy stwierdziwszy zarysowujące się dość wyraźnie sprzeczności wystarczyłoby poprzestać na poinformowaniu o nich ? Niestety, cytowany artykuł nie rozwija tematu i nie daje wystarczająco bogatego materiału do ewentualnych interpretacji. Niewątpliwie wynika z niego, że idea "jeden naród – jedna rasa" nie obowiązywała w ONR "Falandze", przynajmniej w momencie opublikowania tego artykułu. Sądzę jednak, że w niczym akurat nie osłabia to oceny roli antysemityzmu w ideologii bepistów. Myślę, że przyczyną tych rozbieżności mogła być potrzeba potwierdzenia przynależności do narodu polskiego Polaków ze świadomości, lecz nie z pochodzenia – jednak z wyłączeniem Żydów. Z Polakami pochodzenia niemieckiego, ukraińskiego, czeskiego, francuskiego – można było sobie poradzić przy pomocy przydawki : "aryjski". Ale czy do rasy aryjskiej można było zaliczyć również Polaków pochodzenia tatarskiego czy ormiańskiego ? Czy więc na przykład jeden z bohaterów walki piłsudczyków o niepodległość Polski, przyjaciel Piłsudskiego Aleksander Sulkiewicz, mógłby być uważany za Polaka, gdyby jego "aryjskość" była warunkiem sine qua non ? Interpretację tę można podważyć, przede wszystkim wskazując, że oenerowcy nie odznaczali się precyzją ani porządkiem w myśleniu i jest wysoce prawdopodobne, że "argument z Sulkiewicza i Teodorowicza" przeciw koncepcji "jeden naród – jedna rasa" w ogóle mógł nie przyjść im do głowy, mimo że rozporządzali sporą garścią publicystów zdolnych do wykonywania bardziej skomplikowanych operacji intelektualnych. Ale rzeczywiście jakoś rzadko korzystali z tych możliwości. Gdyby zaś interpretacja ta była trafna – wynikałby z niej niezwykle ciekawy wniosek : że bepiści byli rasistami, ale w specyficznym sensie tego terminu. Można by tu bowiem mówić o "rasizmie negatywnym", gdzie jedynym pozytywnym układem odniesienia są Żydzi, a przez opozycję do nich, przez negację istnieją "nie – Żydzi", których nie sposób w kategoriach rasowych określić inaczej niż właśnie tylko jako nie – Żydów.” (s. 131)
Po słusznej uwadze o „rozsądnie brzmiącym zdaniu”, reszta niezbyt zrozumiała, byli „rasistami swoistymi” gdyż wykluczali należących do tej samej rasy, co oni, różniących się wyznaniem swoim bądź przodków. Rasistowskie były jedynie zdania w rodzaju „Wykluczone być muszą z twórczości artystycznej polskiej wpływy murzyńskie” (s. 223),jak autor zaznaczył rzadkie, a do tego nijak nie dotyczące Semitów.

Przydałby się tu cytat np. taki „O osławionych ustawach norymberskich dr Julius v. Medeazza głosił w r. 1941 na łamach czasopisma "Deutsches Recht" ("Niemieckie Prawo"),iż "przez oparcie kwestii żydowskiej na zasadach rasowych i przez stworzenie ustaw norymberskich pozbawiono raz na zawsze oparcia wszelkie ewentualne próby maskowania się przez ścisłą i jednoznaczną definicję pojęcia >Żyd<". Dr v. Medeazza nader roztropnie oddzielał tu ustawy norymberskie od zasad rasowych – z którymi nie miały one n i c wspólnego. Definicja ustaw norymberskich opierała się bowiem całkowicie na zasadzie wyznaniowej – przy czym hitlerowcy stworzyli tu swoistą konstrukcję dziedzicznego obciążenia wyznaniem : zmiana wyznania jeszcze przez parę pokoleń nie chroniła przed następstwami posiadani przodka innego wyznania.” (Andrzej Józef Kamiński „Hitlerowskie obozy koncentracyjne i ośrodki masowej zagłady w polityce imperializmu niemieckiego” 1964 s. 95n, podkr. Piratki)

Lipski cytował też takie połączenia:
„rytualnym smrodem zalatujący główny filar "Wiadomości Literackich", lansowany w szkołach średnich i powszechnych rabin swego narodu – Julian [ ? ] Tuwim” (s. 146)
„Poezja polska rozpaczliwie i samotnie walczy z zakłamaniem spadku po Leśmianach i Tuwimach o szczerość w tworzeniu i polskość.” (s. 222)
„Przy okazji innego ataku na Słonimskiego, Tuwima i Wittlina jako pacyfistów czytamy : "Gdyby tych trzech łajdaków w życiu swym więcej nie napisało ani słowa, te trzy zdania wystarczą, aby sznur stał się ich nieodwołalną przyszłością".” (tamże)

Można by dla porządku zauważyć, iż wytwory Tuwima nie ograniczały się do wierszy o lokomotywie czy Słoniu Trąbalskim. Upodobanie do prostackich wyrażeń i to w dużym zagęszczeniu nie wszystkim podobać się musi. Kolega Lipskiego z KORu, o sympatie do ONRu nie podejrzewany, o „Balu w Operze” napisał: „ilekroć odczytuję go na nowo, czuję jednocześnie wciąż ten sam nieopanowany podziw i żywiołową niechęć” (Stanisław Barańczak „Tablica z Macondo” 1990 s. 29) „W roku 1939 przenikliwy krytyk Ludwik Fryde opublikował swój równie bystry co miażdżący pamflet "Klęska Juliana Tuwima". Jakkolwiek o "Balu w Operze" nie ma tu mowy, trudno do dziś znaleźć lepszą analizę przyczyn tego splotu słabości i mistrzostwa, wielkości i płycizny, którego właśnie Bal jest najbardziej uderzającym przykładem.” (tamże, s. 43)
Sprawdzam, co takiego napisał ów recenzent (padł w 1942 ofiarą brunatnego terroru). Otóż „Na Tuwimie – satyryku mści się jego naturalistyczna, anty – humanistyczna postawa wobec życia i sztuki; opętany przez upiory, wyżywający się w ślepej walce, nie może zdobyć się na suwerenność artysty wobec kreowanych tworów. Jego satyry nie mają wesołości, lekkości, swobody poetyckiej; jego dowcip nie uskrzydla rzeczywistości, nie przenosi nas w radosną krainę absurdu, lecz tylko z pasją uderza w realność, wyszydza ją i zniekształca.” (Ludwik Fryde „Wybór pism krytycznych” Państwowy Instytut Wydawniczy 1966 s. 430)

Później zaś Tuwim rymował coś takiego:
„gdzie mieszkał Włodzimierz Lenin, Złóż kwiatek. To był przyjaciel tych prostych ludzi” („Do córki w Zakopanem”),
„Z wiecznie żywym herosem Stalinem” („Do narodu radzieckiego” swoją drogą był taki naród?)
czy „ukochanego nauczyciela, swego brata, obrońcy, nauczyciela, prawodawcy sumień – Józefa Stalina” (mowa z 8 marca 1953).

„Nikt w Polsce, nawet stalinowskiej, nie mówiąc już o latach po-stalinowskich, nie mógł właściwie nikogo zmusić do napisania czegokolwiek (poza pisaniem życiorysów na Rakowieckiej czy Koszykowej),zmyślania, fabrykowania faktów, "upiększania" i "wzbogacania" materiałów bezpieki, no i, tym bardziej, do podpisania tego typu "twórczości".” (Leopold Unger „Anty-Kultura” 1992 s. 9)

P.S.
W recenzji
https://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/7009/czas-strachu-czas-p...
można przeczytać:
„Czesław Miłosz ze wstrętem odnosił się do polskiej myśli endeckiej oraz faszyzacji życia społecznego dokonywanej przez brunatne oenerowskie bojówki. Nieprzypadkowo w "Traktacie poetyckim" noblista pisze: Jest ONR–u spadkobiercą partia.”
Może należałoby znaleźć bardziej wiarygodny autorytet niż „były poputczik Miłosz” (jak napisał Sergiusz Piasecki, nie Bolesław).
Socjolog, który w przeciwieństwie do Miłosza był w Peerelu więziony, zauważył „Otóż rolę taką do pewnego stopnia pełni partia rumuńska. PZPR nie jest nawet spadkobiercą ONR-u.” (Jakub Karpiński „Ewolucja czy rewolucja” Paryż 1975 s. 135)

„Co do stanowiska Klubu wobec PAX-u nie było żadnych wątpliwości. Jeszcze w październiku 1956 r. Klub uchwalił rezolucję, domagającą się wykluczenia Bolesława Piaseckiego z Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Jedności Narodu. Następnie w r. 1957 zorganizował zebranie, po święcone rozlicznym publikowanym w tym czasie artykułom Piaseckiego: ton wypowiedzi, jak łatwo się...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    7
  • Przeczytane
    4
  • Przeczytane 2023
    1
  • Posiadam
    1
  • Inne
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Katolickie Państwo Narodu Polskiego


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne