Milczące dziedzictwo

Okładka książki Milczące dziedzictwo Michał Czapliński
Okładka książki Milczące dziedzictwo
Michał Czapliński Wydawnictwo: Nowy Świat literatura piękna
140 str. 2 godz. 20 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Nowy Świat
Data wydania:
2013-10-09
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-09
Liczba stron:
140
Czas czytania
2 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788373865075
Średnia ocen

4,0 4,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,0 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
97
39

Na półkach:

Ta książka jest świetna! Zaledwie dzień temu skończyłam "1984", a dziś trafiłam na "Milczące dziedzictwo". Przeczytałam jednym tchem i muszę rzec iż to "1984" naszych czasów.
Główny bohater Leonardo jest bardzo podobny do Winstona - buntuje się przeciwko systemowi, który chce obalić lub chciałby, żeby został obalony. Ma trudne relacje z matką i wykazuje się brakiem empatii oraz zimnymi emocjami oraz ciągłym analizowaniem (mieleniem) rzeczywistości w głowie. Autor zawarł w książce trafne podsumowanie dzisiejszego świata - manipulacje człowiekiem za pomocą nowej technologii. Jest tutaj również odpowiednik O'Briena w postaci Lazaro , który również twierdzi, że błędem jest mu ufać i który z początku pokazuje się z dobrej troskliwej strony po czym ujawnia swoją prawdziwą sadystyczną twarz. Do pewnego momentu "Milczące dziedzictwo" i "1984" idą łeb w łeb w podobnym tonie - mamy tutaj również dużo "nauczania", rozmów miedzy Leo a Lazaro, wyjaśniania jak działa dzisiejszy świat i system, który nami rządzi. Tak naprawdę dzisiaj jak i w świecie opisanym w "1984" mamy analizę sposobów zniewalania ludzi, użyta jest do tego inna technologia. Obie te książki zostały przeze mnie mocno pokreślone, bo naszpikowane są wartościowymi cytatami. "Milczące dziedzictwo" to krótka forma, to książka esencja - mogłaby być dłuższa, ale w tej formie spisuje się bardzo dobrze. Naprawdę polecam!
ps. jedyne co mam do zarzucenia to ohydna okładka!

Ta książka jest świetna! Zaledwie dzień temu skończyłam "1984", a dziś trafiłam na "Milczące dziedzictwo". Przeczytałam jednym tchem i muszę rzec iż to "1984" naszych czasów.
Główny bohater Leonardo jest bardzo podobny do Winstona - buntuje się przeciwko systemowi, który chce obalić lub chciałby, żeby został obalony. Ma trudne relacje z matką i wykazuje się brakiem...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
272
149

Na półkach: ,

Przyznam szczerze, że miałam ogromny problem z oceną tej książki. Mała objętość, wygodna czcionka. I chyba za to te dwie gwiazdki. Bo innych plusów raczej brak. Nie nazwałbym tego nawet poważną literaturą. Bo cóż tu mamy? Główny bohater, próbujący nie iść z nurtem rzeki, ale pod prąd. Winą za swoje niepowodzenia obarcza wszystkich, tylko nie siebie. W końcu posuwa się do czegoś, co normalnej osobie nigdy nie przyszłoby do głowy. Ciężko tu mówić o tym, że dosięgła go sprawiedliwość. Bo jakim prawem ktoś daje sobie pozwolenie na sądzenie innych ludzi? Podsumowując, nie polecam. Nudna, bezpłciowa treść, która nie pozostawia nic w pamięci oprócz niesmaku i zdegustowania.

Przyznam szczerze, że miałam ogromny problem z oceną tej książki. Mała objętość, wygodna czcionka. I chyba za to te dwie gwiazdki. Bo innych plusów raczej brak. Nie nazwałbym tego nawet poważną literaturą. Bo cóż tu mamy? Główny bohater, próbujący nie iść z nurtem rzeki, ale pod prąd. Winą za swoje niepowodzenia obarcza wszystkich, tylko nie siebie. W końcu posuwa się do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
429
48

Na półkach: ,

Są książki o których nie wiem co powiedzieć/napisać. Są książki, które same za siebie mówią wszystko. Są też takie, które mnie odrzucają, mimo to czytam dalej, męczę się, ale coś w nich widzę... Coś... Takie coś miało właśnie Milczące dziedzictwo Michała Czaplińskiego, co więcej, miało też dwa poprzednie elementy... Mała książeczka a taka zagadka...

Leonardo ma dwadzieścia trzy lata, dopiero co zmarł jego ojciec, z czym młody człowiek nie potrafi się pogodzić, jego najlepszy przyjaciel popełnił samobójstwo a promotorka po raz kolejny odrzuciła jego pracę licencjacką. Już wcześniej Leo nie należał do typowych przedstawicieli młodego pokolenia. Stronił od rówieśników, zapierał się rękami i nogami przed współczesnymi technologiami, twierdząc iż internet, telefony komórkowe i telewizja to samo zło. Nie chciał się dać podporządkować innym jednocześnie odgradzając się od ludzi. Ostatnie wydarzenia jednak zrobiły w jego umyśle większy misz-masz, niż miał wcześniej miejsce. Wcześniej, według moich kryteriów, był dziwny, później całkiem mu odbiło.

Matka nigdy go chyba nie rozumiała. Zapewne chcąc go zmobilizować do nauki postawiła warunek - studiujesz, mieszkasz ze mną; przerywasz studia, wyprowadzasz się. Przez jakiś czas Leo ukrywał przed nią swoją decyzję udając, że codziennie grzecznie chodzi na zajęcia. W rzeczywistości opracowywał plan zemsty. Dla mnie było to kompletnie bezsensowne, głupie, szczeniackie i sama nie wiem co jeszcze... Podpalić wydział w momencie, gdy przebywało tam najwięcej osób, i zabić w ten sposób setki osób - jakakolwiek sympatia do bohatera w tym momencie mnie opuściła. Mimo to czytałam dalej zastanawiając się czy dopadnie go sprawiedliwość... I dopadła - w osobie Pana Sprawiedliwość.

Lazaro, nazywany też Pan Sprawiedliwością, to zagadkowa postać; pisze powieści, na których zarobił miliony, mieszka w zamku i co pół roku organizuje tajemnicze spotkania. Leonardo spotyka go przypadkiem - a przynajmniej tak mu się wydaje. Po czasie dowiaduje się co go łączy z dziwnym mężczyzną... Gdybym ja się dowiedziała, że przez całe życie byłam przez kogoś podglądana, że mój ojciec był pośrednim sprawcą śmierci czyjejś żony i synka i że ten ktoś nagle się do mnie odzywa, wie, że podpaliłam uniwersytet i zabiłam ludzi a mimo to proponuje schronienie - cóż, uciekałabym, aż by się za mną kurzyło. Leonardo jednak przystaje na propozycję i pojawia się w zamku Lazaro. Miałam wrażenie, iż był tak zadufany w sobie, że nie dostrzegał niebezpieczeństwa i nie rozumiał, że może zapłacić za popełnione zbrodnie.

Jak wcześniej monologi Leo mnie nudziły, tak jego rozmowy z Lazarem wręcz odrzucały. Nie przez to, co mówili, ale sposób, w jaki autor je przedstawił. Nie było kompletnie żadnych wstawek co bohater robi w danej chwili, czy się uśmiecha, krzywi, zastanawia nad słowami, nic... Kwestie były wypowiadane jedna po drugiej, nawet scenariusz do filmu zawierałby więcej emocji niż ta powieść! Pamiętam jeden moment w trakcie lektury - po dłuuuuugiej rozmowie nagle pojawiła się wzmianka o koniu, zdziwiłam się do tego stopnia, że aż wróciłam kilka stron wcześniej do fragmentu, gdzie faktycznie było napisane, że Leonard wybrał się z Lazarem na konną przejażdżkę... Cóż, mniej by mnie chyba zaskoczyło, gdyby zwierzę włączyło się do rozmowy.

Milczące dziedzictwo ma niewiele stron, gdyby nie sposób, w jaki autor starał się przekazać swoje myśli i opisać historię Leonarda, myślę, że spokojnie skończyłabym ją w góra dwie godziny. Niestety to nie było możliwe, książka nie wciąga, ale wręcz męczy. Być może nie zrozumiałam przekazu, może nie dostrzegłam myśli, jaką Michał Czapliński próbował zawrzeć w swojej publikacji, jednak fakt jest faktem, wynudziłam się i umęczyłam jakbym czytała "cegłę" a nie 130-stronicową powieść. Moimi podstawowymi zarzutami są słabe dialogi oraz zbytnie przekombinowanie postaci Leonarda, jak na jedną cienką książkę to zbyt wiele. Momentami jego uwagi nawet wzbudzały u mnie irytację, innym razem tylko śmiech. W niektórych przypadkach uważam to nawet za plus dla autora, nie zawsze muszę lubić bohaterów powieści, ważne, by w ogóle wzbudzali we mnie jakieś uczucia, ale Leo to wyjątek potwierdzający regułę - nie podoba mi się gówna postać=nie podoba mi się cała książka.

Zakończenie powieści było bardzo przewidywalne, aż się dziwiłam, że Leonard nie domyślił się niczego. Po tym, jak odkrył czym są tajemnicze spotkania Lazaro, co kryją lochy jego zamku i zgodził się na wzięcie udziału w odegraniu głównej roli przedstawieniu wielkanocnym, tylko patrzyłam kiedy dobrnę do ostatniej strony. Historia miała pewien potencjał, skłoniła mnie trochę do myślenia, jednak całokształt wszystko zepsuł. Chciałabym napisać cokolwiek pozytywnego o Milczącym dziedzictwu, ale nie jestem w stanie. Może komuś przypadnie do gustu, ja dziękuję. Nie polecam.

Są książki o których nie wiem co powiedzieć/napisać. Są książki, które same za siebie mówią wszystko. Są też takie, które mnie odrzucają, mimo to czytam dalej, męczę się, ale coś w nich widzę... Coś... Takie coś miało właśnie Milczące dziedzictwo Michała Czaplińskiego, co więcej, miało też dwa poprzednie elementy... Mała książeczka a taka zagadka...

Leonardo ma dwadzieścia...

więcej Pokaż mimo to

avatar
664
378

Na półkach: ,

Wspominałam jakiś czas temu,że ostatnimi czasy trafiam na dosyć dziwną literaturę. Nie powiem, niekiedy takie nietypowe publikacje wywołują we mnie pozytywne wrażenia, jak było tym razem?
Poznajemy młodego mężczyznę, studenta mieszkające wraz z matką. Na pozór zwykły dwudziestotrzyletni Leo nie wydaje się kimś szczególnym, ale tylko przez pierwsze zdania. Tak właśnie zdania. Zagłębiając w lekturę jego postać zaczyna irytować. Czym? Podejściem do życia, świata ogólnie całej egzystencji. Mężczyzna buntuje się przeciwko wszystkiemu. Dosłownie. Według niego społeczeństwo jest zniewolone, zmuszone wykonywanie czynności, które tak naprawdę nie dają żadnej przyjemności. Jako,że niedawno zmarł jego ojciec myślami często wędruje do tematu śmierci. Kiedy jego promotorka po raz kolejny odrzuca pracę i nakazuje nanieść stosowne poprawki Leo postanawia rzucić studia, mało tego rodzi się w nim chęć zemsty, do której z pełną precyzją się przygotowuje.
Z matką żyje w dość oschłych relacjach, ponieważ kobieta twierdzi , iż jej syn nie zachowuje się jak normalny młodzieniec. Jej zdaniem jest chory umysłowo.
Tymczasem były student zaczyna "bawić" się w Pana Boga wymierzając sprawiedliwość na niewinnych ludziach będąc przekonanym, iż jego uczynek był jednym słusznym. Po wszystkim opuszcza dom rodzinny, zmieniając swój wygląd żyje z dnia na dzień. Po pół rocznej tułaczce przypadkiem poznaje nieznanego mu mężczyznę o imieniu Lazaro, który posiada spore informacje na temat młodzieńca...

Jeżeli do tej pory mówiłam,że czytałam dziwne książki, tak teraz zupełnie nie wiem co myśleć.
Leo był naprawdę "oryginalny" , mało tego jak dla mnie zakrawał na niepoczytalnego. Fakt jego przemyślenia czasami miały konkretne odniesienie do teraźniejszego życia, bo prawdą niestety jest,że ludzie nie potrafią żyć swoim własnym życiem bez styczności z telewizją, internetem oraz telefonami komórkowymi. Uwięzieni w pętli czegoś co sami sobie stworzyli. Z tym mogę się zgodzić. jednak całość jest napisania tak specyficznie, ciężko było przebrnąć przez te strony, których naprawdę było niewiele. Lazaro uważający się za kogoś kto pewnego dnia wymierzy sprawiedliwość całemu światu. Ogólnie chwilami zastanawiałam się jaki jest przekaz tejże książki. Coś musi w niej być, tylko czemu ciągle było odniesienie do władzy boskiej.
Szczerze powiedziawszy zmęczyło mnie czytanie. Nie zrozumiałam tego co autor chciał powiedzieć przez swoją publikację. Dwóch mężczyzn mający problem w odnalezieniu się wśród panującego trybu życia, postanawiają się mu sprzeciwić.
Mnie osobiście Milczące dziedzictwo nie przypadło do gustu, jednak uważam,że każdy powinien wyrobić sobie o niej własne zdanie. Z chęcią przeczytam inne recenzje, może dowiem się czegoś czego sama nie wyczytałam między wierszami ?

Wspominałam jakiś czas temu,że ostatnimi czasy trafiam na dosyć dziwną literaturę. Nie powiem, niekiedy takie nietypowe publikacje wywołują we mnie pozytywne wrażenia, jak było tym razem?
Poznajemy młodego mężczyznę, studenta mieszkające wraz z matką. Na pozór zwykły dwudziestotrzyletni Leo nie wydaje się kimś szczególnym, ale tylko przez pierwsze zdania. Tak właśnie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    5
  • Posiadam
    2
  • Chcę przeczytać
    1
  • 2014
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Milczące dziedzictwo


Podobne książki

Przeczytaj także