Fresk

Okładka książki Fresk Magda Szabó
Okładka książki Fresk
Magda Szabó Wydawnictwo: Czytelnik literatura piękna
215 str. 3 godz. 35 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Freskó
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1960-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1960-01-01
Liczba stron:
215
Czas czytania
3 godz. 35 min.
Język:
polski
Średnia ocen

7,4 7,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,4 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1173
1149

Na półkach:

Wiemy, że każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób, ale opisana w tym przejmującym studium przypadku jest mega dysfunkcyjna. Kolejna wybitna to pozycja węgierskiej autorki. I jeden z najmocniejszych znanych mi literackich „portretów rodziny we wnętrzu”.

Dom kalwińskiego pastora na węgierskiej prowincji w połowie lat 50. to kłębowisko żmij. Choć to chwila przed pogrzebem pastorowej, nie słychać tu tkliwych dzwonków miłości („W życiu swoim nie widział domu, w którym byłoby tak mało miłości, jak na plebanii”).

Może mniej słychać, ale za to widać i czuć zastarzałe i wciąż nowe pretensje o wszystko lub o cokolwiek. („W tym domu o wszystkim nieprzyjemnie mówić”). Nie tylko buzuje, ale i raz za razem wybucha nienawiść. Jawna - w przeciwieństwie do romansu. Niekochające się małżeństwa. Bicie dzieci i przemoc psychiczna na porządku dziennym. Uczuciowa pustynia. Ohydny konformizm wobec komunizmu. W efekcie: ucieczki czy wygnania bez powrotów.

Nic dziwnego, że sporo tu odchyleń od normy, a może właśnie odwrotnie: zapewne to właśnie jest normą, skoro tę wyznacza większość.

Być może to z tego wszystkiego wynikał - co nie jest to powiedziane wprost, ale mamy prawo tego domniemywać, stan pastorowej, dużo wcześniej oddanej do szpitala psychiatrycznego. A ta Edith wydaje się zarazem i ofiarą, i sprawcą:

”Dziewiętnastoletnią Edith jeszcze w dniu ślubu trzeba było wybić, żeby poszła do urzędu stanu cywilnego”.

„Tylko dzieci swoich nie kochała. Co prawda, nie było za co ich kochać”.

„Straszne, że Edith umarła jesienią. Mogła sobie przecież umrzeć wiosną albo latem, a nie akurat wtedy, gdy kiedy się tak szybko marznie”.

Świetny jest chwyt Szabo, aby narrację po kolei prowadził – ze swego punktu widzenia - każdy z członków tej podstawowej komórki społecznej i… I każdy ma gorsze, lub co jeszcze gorsze: zupełnie mylne zdanie o pozostałych niż ci o nim. A ryba psuje się od głowy – głową rodzinki jest wysoki urzędnik kościoła kalwińskiego, spolegliwy wobec komunistów, postać chyba najbardziej odstręczająca („Biskup, który ma obłąkaną żonę.... Też pomysł! Ojciec wtedy zaczął pić”.)

Pastor ma własne pojecie o dosłowności Pisma. „+Ty to powiedziałeś! – łkała Annuska. – Czy nie powiedziałeś ostatnio: nakarmijmy łaknących”+. Na bicie odpowiedziała słowami Pana, a jego własne kazanie obróciła przeciwko niemu”.

„Ojciec bił ją stale; krzycząc, zakrywała sobie siedzenie i złorzeczyła, póki starczyło jej oddechu”.

”Z powodu tej nogi w gipsie ciężko mu było bić ją.”

„Wydaje się dziwne, żeby dorosły silny mężczyzna brał się do bicia dwudziestoletniej dziewczyny”.

„Ani kąska dla Annuski przy jego stole, dopóki się nie upokorzy przed Bogiem i przed nim”.

„Jak dobrze, że jedno z nich zostanie potępione, drugie zaś zbawione; nawet zbawienia nie można by znieść razem z Annuską”.

„Wczoraj w nocy płonął ogniem tak potężnym, że nawet potop nie zdołałby go ugasić. Janka nie czekała ani chwili, nawet nie dotrwała momentu, aż ucichnie jego sapanie. (…) Gdyby nóż leżał w szufladzie szafki nocnej, zamordowałby Jankę”.

”Nie wiem, co się w sypialnym dzieje w nocy, kiedy się czasami budzę. Coś tam się odbywa, coś dziwnego. Czy mój Tatuś robi wtedy Mamie krzywdę?”.

A główna bohaterka, Annuska po prostu była silną kobietą. Miała bowiem odwagę w wieku 20 lat uciec z takiego domu rodzinnego. Choć wyklęta przez ojca, przyjeżdża ona z Budapesztu na pogrzeb matki („Byli święcie przekonani, że wstyd powstrzyma wszystkich niepożądanych od przyjazdu na pogrzeb (…)

„Będzie to ciekawe widowisko, aby tylko nie trwało zbyt długo”. I rzeczywiście, sam pogrzeb i b r a k przyjęcia zajmuje może 1/5 objętości książki. Bo i tak najważniejsza jest - że się tak wyraża - oprawa….

I tylko jeden uczestnik tej żało(s)nej uroczystości coś więcej przeżywa: „Co mu tam ich płacz, niech zawodzą wszyscy domownicy, nikogo z nich nie pożałuje, aby tylko nie łkała ta dziewczyna”.

Ciężka, pełna prawdy o ludziach książka (niektóre wątki – m.in. podprogowa pogarda dla seniorów - podobne do „Piłata”).

Szczególnie mnie interesujące są tu reminiscencje „oblężenia sprzed 10 lat”. Oczywiście chodzi o obronę sprzymierzonych ze sobą Węgrów i Niemców przed Armią Sowiecką na przełomie lat 1944-45…

I takie postawy w rodzinie pastora: „Czerpał ze szkatułki, którą stary Zucker wcisnął mu przed zlikwidowaniem getta w Tarba. Szczęście, że starca spalili, przykre byłoby, gdyby domagał się zwrotu szkatułki. Dobrze mu tak, bo na co jakiemuś Żydowi tyle kosztowności”.

„Kiedy zaś weszli Rosjanie, tylko ta wariatka Janka zrobiła z tego jakąś wielką rzecz. A te dwie, Janka, która obwiązała głowę chustką jakiejś starej baby i sadzą poczerniła sobie twarz, oraz Kati, która wciągnęła na siebie wszystkie suknie, by żołnierze jej czegoś nie skradli…”.

PS Tłumacz zdaje się dosłownie przetłumaczył powszechnie przyjętą polską nazwę Partii Drobnych Rolników jako Stronnictwo Drobnych Posiadaczy. A może uczynił to, w 1960 r., celowo. Ta niezależna partia jako jedyna - w państwach, które po II wojnie trafiły pod sowiecki wpływ – wygrała w demokratycznych wyborach, co potem komuniści i tak odmienili. W Polsce zadbano, by w ogóle to nie było możliwe.

Wiemy, że każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób, ale opisana w tym przejmującym studium przypadku jest mega dysfunkcyjna. Kolejna wybitna to pozycja węgierskiej autorki. I jeden z najmocniejszych znanych mi literackich „portretów rodziny we wnętrzu”.

Dom kalwińskiego pastora na węgierskiej prowincji w połowie lat 50. to kłębowisko żmij. Choć to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
463
374

Na półkach:

Lubię, gdy Magda Szabó sieje spustoszenie w głowie, wynajduje niechciane obrazy z domowego ogniska i nadaje im solidne oprawy w swoich powieściach. „Fresk” otwiera jej prozatorską twórczość, tworzy zręby literackiego DNA, dla którego charakterystyczne pozostają szaruga komunizmu, odległy Budapeszt i dopełniające się tragedie nosicieli rodzinnych tajemnic. W tej powieści nic nie dzieje się bez przyczyny, a zbliżający się pogrzeb żony kalwińskiego pastora stwarza okazję do przypomnienia światu, jak poirytowany i konserwatywny ojciec potrafi zdominować cudze życie, zwłaszcza znienawidzonej córki Annuski. Wyrodne dziecko, nieobyczajne i w dodatku niewdzięczne, bo uciekło z patriarchalnego przybytku, czego nie zmienia śmierć żony, skoro nie skłania pastora do głębszych refleksji. Magda Szabó jest świetną portrecistką. Jej uwadze nie umykają najdrobniejsze gesty, spojrzenia, a nawet milczenie. Śmierć matki Annuski to tylko pretekst do opowiedzenia wielowymiarowej historii o destrukcji rodziny, która we „Fresku” chyli się ku upadkowi. W duchu kalwinizmu usprawiedliwia się karcenie i przywoływanie do pionu, bo liczy się skromność oraz ogłada, a te nie budzą cudzych podejrzeń, nie przyciągają krzywych spojrzeń, zamykają usta wszystkim ciekawskim. „Fresk” Magdy Szabó broni się z każdej możliwej strony i nic nie jest w stanie nadwątlić tej powieści.

Lubię, gdy Magda Szabó sieje spustoszenie w głowie, wynajduje niechciane obrazy z domowego ogniska i nadaje im solidne oprawy w swoich powieściach. „Fresk” otwiera jej prozatorską twórczość, tworzy zręby literackiego DNA, dla którego charakterystyczne pozostają szaruga komunizmu, odległy Budapeszt i dopełniające się tragedie nosicieli rodzinnych tajemnic. W tej powieści nic...

więcej Pokaż mimo to

avatar
787
787

Na półkach: ,

45/180/2022
Uwielbiam te powieści Szabo. Niby nic się w nich nie dzieje, a jednak mnóstwo. Cała gama uczuć, wspomnień, wyobrażeń. Pod tym względem wszystkie jej książki (tak sądzę, wszystkich jeszcze nie czytałam) są podobne.
W tej powieści wszystko koncentruje się wokół Annuski, która dziewięć lat temu wyjechała z domu (właściwie to uciekła przed toksyczną rodzinką),nie było z nią w ogóle kontaktu, a teraz przyjechała na pogrzeb matki. Matka w ocenie innych straciła rozum (sami tego nie możemy ocenić, bo poznajemy ją tylko w cudzych wspomnieniach). No, przy takim mężu jak ten jej amant, to trudno pomieszania zmysłów nie dostać. Rodzina mieszka w miasteczku, z całym stereotypowym klimatem małego miasteczka (plotki, podglądactwo itp.),a mężuś jest pastorem. Kalwińskim. Bardzo ekstremalnym. Prezentów nie. Obrazów na ścianach nie. Ładnych przedmiotów nie. Dobrze chociaż, ze myć im się pozwalał… W pakiecie jest jeszcze druga córka (starsza siostra Annuski) z mężem i córką. W pakiecie, czyli wszyscy mieszkają w tym samym domu. Mąż też niczego sobie tyranek, wygryzł starego teścia z pastorowej posadki. Do tego poznajemy jeszcze dwie osoby, kogoś w rodzaju dawnych służących / pracowników pastora (tych pracowników nie jestem pewna, bo chyba im nie płacił),a także matkę nieboszczki, czyli teściową kalwinisty-ekstremisty oraz adoptowanego przez niego chłopaka (już dorosłego). Teściowa wymalowana jak diva w Las Vegas, a przysposobiony synalek kradnie z domu książki. I tak wszyscy kiszą się we własnym sosie, przeżywają wyjazd / ucieczkę Annuski, jedni jej nienawidzą, inni kochają, widać, że obojętna nie jest nikomu.
A kończy się powieść tak, że Annuska po pogrzebie wraca do domu. Czyli jakby nic się nie wydarzyło. Zyskuje jej babcia (matka świeżo pogrzebanej zmarłej),bo Annuska będzie się nią opiekować. Ma też plan wspomóc jednego z dawnych służących, ale czy on tę pomoc przyjmie – nie wiadomo. Nie wiadomo też, niestety, czy jej starsza siostra puści w trąbę swojego antypatycznego mężulka, do czego namawia ja nawet jej kilkuletnia córka. Szkoda, że ten wątek nie został zakończony.
Bardzo dobra książka. Coś jest takiego w tych postaciach, że mało która jest mi obojętna. Albo mnie wkurzają, albo mi się podobają, albo czytam z politowaniem… I mimo tego, że jest co czytać (książka nie jest opasła, ale za to nie ma w niej dialogów, tylko ciągły tekst),leci się przez nią piorunem. Wprawdzie nadal uważam, że najlepsze z najlepszych tej autorki jest Świniobicie (może dlatego, że pierwszy raz czytałam w wieku pacholęcym i mam sentyment),ale Freskowi też niczego nie brakuje.
A tytułowy fresk? Pojawia się dosłownie, a znaczenia przenośnego każdy sam może szukać i pewnie każdy coś innego znajdzie.

45/180/2022
Uwielbiam te powieści Szabo. Niby nic się w nich nie dzieje, a jednak mnóstwo. Cała gama uczuć, wspomnień, wyobrażeń. Pod tym względem wszystkie jej książki (tak sądzę, wszystkich jeszcze nie czytałam) są podobne.
W tej powieści wszystko koncentruje się wokół Annuski, która dziewięć lat temu wyjechała z domu (właściwie to uciekła przed toksyczną rodzinką),nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1372
198

Na półkach: , , ,

Z wielkim trudem zdobyta książka,ostatnia brakująca. Kto dzisiaj tak pisze? Młoda Magda Szabo daje nam przedsmak późniejszej twórczości.

Z wielkim trudem zdobyta książka,ostatnia brakująca. Kto dzisiaj tak pisze? Młoda Magda Szabo daje nam przedsmak późniejszej twórczości.

Pokaż mimo to

avatar
1282
1282

Na półkach: ,

Konstrukcja " Fresku " osnuta jest wokół pogrzebu . Na " ostatnie pożegnanie " Edit , od wielu lat chorującej na schizofrenię żony kalwińskiego pastora zjeżdża się cała rodzina . Także jej izolująca się od rodziny matka , a przede wszystkim córka Annuska . Skonfliktowana z ojcem dziewczyna dziewięć lat wcześniej uciekła z domu , jej ponowne pojawienie się doprowadzi do wyciągnięcia z rodzinnych szaf wszystkich zetlałych szkieletów . Słowem - będzie się działo . Świetnie nakreślone psychologicznie postacie . Jak zwykle u Pani Szabo , wieloletni rodzinny konflikt , a smaczek jest w tym że to konflikt w rodzinie pastora i na plebanii...

Konstrukcja " Fresku " osnuta jest wokół pogrzebu . Na " ostatnie pożegnanie " Edit , od wielu lat chorującej na schizofrenię żony kalwińskiego pastora zjeżdża się cała rodzina . Także jej izolująca się od rodziny matka , a przede wszystkim córka Annuska . Skonfliktowana z ojcem dziewczyna dziewięć lat wcześniej uciekła z domu , jej ponowne pojawienie się doprowadzi do...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

„Fresk” Magdy Szabo to bezsprzecznie dobra powieść. Nawet bardzo dobra, jeśli nie miało się do czynienia z innymi utworami tej autorki, a zwłaszcza z późniejszym o dwa lata „Świniobiciem”. Obie książki są bowiem do siebie bardzo podobne – chwilami miałam wrażenie, że ich bohaterowie mieszkają w bliskim sąsiedztwie i doskonale się znają.

Za sprawą „Fresku” ponownie trafiamy na węgierską prowincję lat 50-tych, problemy bohaterów wydają się dziwnie znajome: niespełnione miłości, małżeństwa z rozsądku, konflikty międzypokoleniowe, klasowe i ideologiczne. Najbardziej uderza rozpad więzi rodzinnych; członkowie rodzin Mathe i Kun żyją stadnie, ale - poza nielicznymi wyjątkami – pozostają sobie obcy. Oczywiście na własne życzenie, ponieważ wolą snuć domysły na temat bliskich niż podjąć rozmowę.

Co myślą bohaterowie, czytelnik wie dokładnie, jako że w „Fresku” Szabo zastosowała polifoniczność – zabieg wykorzystywany w kolejnych książkach wielokrotnie. Głosu udzieliła wszystkim osobom dramatu, w przeważającej części odstręczającym typom: co drugi to zazdrośnik albo hipokryta, co trzeci zgorzknialec. Najbardziej dostaje się dwóm duchownym oraz młodemu komuniście, odmalowanym wyjątkowo grubą kreską. Pisarce dobrze udały się natomiast postaci kobiece – od kilkuletniej, bystrej Zuzanki po zniedołężniałą prababkę rozpamiętującą lepsze czasy.

Przyznaję, że historia Annuszki, która przyjeżdża w rodzinne strony na pogrzeb matki po dziewięcioletnim wygnaniu z zimnego, surowego domu, jest wciągająca. Mniej przyjemne jest już niestety odnotowywanie chwytów, które dają się zaobserwować w innych powieściach Szabo. Jeszcze nie szablon, ale sprawdzone wzorce. W dużych odstępach czasowych mogą cieszyć.

http://czytankianki.blogspot.com/2015/07/fresk.html

„Fresk” Magdy Szabo to bezsprzecznie dobra powieść. Nawet bardzo dobra, jeśli nie miało się do czynienia z innymi utworami tej autorki, a zwłaszcza z późniejszym o dwa lata „Świniobiciem”. Obie książki są bowiem do siebie bardzo podobne – chwilami miałam wrażenie, że ich bohaterowie mieszkają w bliskim sąsiedztwie i doskonale się znają.

Za sprawą „Fresku” ponownie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    14
  • Chcę przeczytać
    14
  • 104/2014
    1
  • Nieopisane
    1
  • Posiadam
    1
  • 2018
    1
  • Biblioteczka Ady
    1
  • Poszukiwane
    1
  • Posiadamy
    1
  • Literatura węgierska
    1

Cytaty

Więcej
Magda Szabó Fresk Zobacz więcej
Magda Szabó Fresk Zobacz więcej
Magda Szabó Fresk Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także