Gdy tylko przeczytałem opis książeczki i dowiedziałem się, że główny bohater to słoń o imieniu Puzon, pasjonujący się skakaniem o tyczce, coś zaiskrzyło. Na co dzień nie gustuję w słoniach-lekkoatletach, ale przytrafiło mi się coś, w rodzaju miłości od pierwszego wejrzenia.

Puzon, wraz z Torbą - Kangurem, postanawiają uciec z zoo i ruszyć wprost w ramiona miejskiej dżungli. Celem jest, rzecz jasna dotarcie do Afryki - do prawdziwej, nieurbanistycznej dżungli. Torba wpada na pomysł by wyruszyć tam tramwajem - Puzon ma jednak lepszy plan - polecą tam latającym dywanem. Proste.
Dwójka niezwykłych bohaterów przeżywa w miarę standardowe - z naszego punktu widzenia - miejskie przygody. Jadą tramwajem, stają się ofiarami rozboju, zatrzymuje ich policja, trafiają na grupę kiboli niezadowolonych z ich wyglądu (słoń ma na sobie koszulkę konkurencyjnego klubu). Autor bardzo zabawnie komentuje w ten sposób widzianą z naszych okien panoramę.

Całość może i jest dość naiwna i naciągana - ale koniec końców to opowieść dla dzieci. Rolę tę spełnia bardzo dobrze - zabawny humor, ciekawe postaci, i krzywe zwierciadło wydarzeń widywanych od czasu do czasu na ulicach... Polecam. Można sobie w dość prosty i niewymagający wysiłku sposób poprawić nastrój. Miłość może i nie wytrzymała próby czasu, ale pozostało po niej sporo dobrych odczuć i uśmiechu.

Gdy tylko przeczytałem opis książeczki i dowiedziałem się, że główny bohater to słoń o imieniu Puzon, pasjonujący się skakaniem o tyczce, coś zaiskrzyło. Na co dzień nie gustuję w słoniach-lekkoatletach, ale przytrafiło mi się coś, w rodzaju miłości od pierwszego wejrzenia.

Puzon, wraz z Torbą - Kangurem, postanawiają uciec z zoo i ruszyć wprost w ramiona miejskiej...