A teraz idę na Maksa! 10 lat w śpiączce i powrót

Okładka książki A teraz idę na Maksa! 10 lat w śpiączce i powrót Lucrezia Tresoldi
Okładka książki A teraz idę na Maksa! 10 lat w śpiączce i powrót
Lucrezia Tresoldi Wydawnictwo: Jedność biografia, autobiografia, pamiętnik
272 str. 4 godz. 32 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
E adesso vado al Max! Massimiliano Tresoldi. 10 anni di
Wydawnictwo:
Jedność
Data wydania:
2013-10-30
Data 1. wyd. pol.:
2013-10-30
Liczba stron:
272
Czas czytania
4 godz. 32 min.
Język:
polski
ISBN:
9788376607528
Tłumacz:
Krystyna Kozak
Tagi:
śpiączka wiara cud miłość wypadek
Średnia ocen

7,7 7,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,7 / 10
7 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
342
160

Na półkach: , ,

Stan wegetatywny (potocznie zwany śpiączką) od zawsze jest dla ludzi czymś ciężkim do zrozumienia. Sama ostatnio, po przeczytaniu książki „Zostań, jeśli kochasz” Galye Forman (w której właśnie główna bohaterka była w śpiączce),zaczęłam zastanawiać się, jak wygląda życie osoby, która jest nieprzytomna, nie ma z nią kontaktu. Czy ktoś taki wie, co wokół niego się dzieje? Żeby czegoś więcej dowiedzieć się o stanie wegetatywnym, postanowiłam przeczytać książkę „Teraz idę na Maksa!”, która jest zbiorem wspomnień Lucrezii Tresoldi, mamy Maksa, który przez 10 lat był w śpiączce i… wybudził się!

„Życie, jeśli się je przyjmie z miłością i wdzięcznością, pokazuje każdemu z nas, jakie jest nasze prawdziwe oblicze. I to właśnie stanowi istotę: brać je na poważnie i do końca”

Gdy rodzice Massimiliano dowiedzieli się o wypadku swojego syna, bardzo ciężko przyjęli tę informację. Na początku było niedowierzanie, strach, niepewność, jednak z czasem podjęli konkretną decyzję – będą walczyć o życie syna do samego końca. Okres, gdy Maks był w śpiączce był ciężki oraz bardzo intensywny dla całej rodziny i przyjaciół, jednak nikt nawet nie dopuszczał myśli, że Massimiliano już się nie wybudzi. Od samego początku był traktowany normalnie – jakby cały czas z nimi był, jakby wszystko słyszał i rozumiał (co później okazało się słusznym przypuszczeniem).

Szczególna rolę w rehabilitacji i powrocie do zdrowia syna miała jego mama. Lucrezia od samego początku wiedziała, że musi walczyć o syna, cały czas miała nadzieję na powrót jej dziecka do świata. Także cały czas była wsparciem dla przyjaciół i rodziny, nikomu nie pozwalała wątpić, że Maks jest z nimi obecny. Stąd też, osoby, które w tamtym czasie przychodziły odwiedzać Massimiliano jednomyślnie mówiły, że w tym domu nie panuje atmosfera smutna jak powinno się przypuszczać, przeciwnie – w domu państw Tresoldi było zawsze tłoczno, gwarno i wesoło.

Książka „A teraz idę na Maksa” podzielona jest na dwie części. Pierwsza, pod redakcją Pino Ciociola, opowiada dzieje, czas śpiączki Maksa. Część ta napisana jest przez samą jego mamę. Lucrezia opowiada całą historię od czasu wypadku aż do momentu przebudzenia. W opowieści tej dominują najważniejsze momenty, bez zbędnego przytaczania informacji mało istotnych, które miały niewielkie znaczenie. Część druga – redakcja Lucia Bellaspiga – przedstawia świadectwa różnych osób, które znały Maksa. Wśród nich są wypowiedzi zarówno bliskiej rodziny, przyjaciół, ale także osób, które o Maksie dowiedzieli się chociażby na różnych spotkaniach, w szkole, a jego historia bardzo ich poruszyła i nauczyła bardzie szanować życie każdego człowieka.

„Idealny przyjaciel to ten, kto kocha bez osobistej korzyści. To również ten, kto całym sobą jest gotowy przyjąć drugiego człowieka. To ten, kto pragnie ofiarować się innym w darze. ”

Kogo można nazwać prawdziwym przyjacielem? Bez wątpienia, przyjaciele Maksa byli wyjątkowi. Gdy chłopak zapadł w śpiączkę nie odwrócili się od niego, lecz nadal go wspierali, pomagali jego rodzinie. Historia przyjaźni tak wielu osób wydaje się wręcz niemożliwa. Rodzina Tresoldi w swoim domu gromadziła wielu młodych ludzi, którzy bezinteresownie przychodzili by pomóc, by być z Maksem. Może niektórzy mieli czasami wątpliwości, czy to ma sens, lekarze mówili, że on jest jak roślinka, jednak, jak się okazuje, to poświęcenie nie było daremne – Maks się wybudził, a obecna jego postawa jest dowodem na to, że wszystko jest możliwe.

„Masz rację, kiedy mówisz: „z życiem nie ma żartów”, ponieważ jest pełne niespodzianek, jakie w ciągu kilku chwil mogą wywrócić cały nasz świat radykalnie i nieodwracalnie.”

To jedna z krótszych, ale także ciekawszych, biografii jakie miałam okazje do tej pory czytać. A to między innymi dlatego, że nie ma w niej zbędnych informacji, co więcej – nie ma w niej nawet wielu dat, które sprawiają, że czytelnikowi się mieszają i mylą. W tej książce przytoczone są tylko najważniejsze, najistotniejsze momenty z okresu, gdy Maks był w stanie wegetatywnym i gdy się wybudził. Dlatego, muszę się przyznać, że gdy doszłam do rozdziału opisującego wybudzenie Massimiliana, lekko się zdziwiłam; pomyślałam sobie: „Ale jak to możliwe, przecież on dopiero niedawno miał wypadek, a na okładce jest napisane, że wybudził się po dziesięciu latach?”. Może tak jest dlatego, ponieważ jest to biografia, a nie dziennik czy pamiętnik. Po prostu nie ma tu zapisanego dzień pod dniu, rok po roku, tego, co działo się u rodziny Tresoldi – ale jest za to opisana heroiczna walka, wielka miłość, nieustająca wiara i nadzieja, że Maks cały czas jest z nimi i niedługo wybudzi się, potwierdzi, że cały czas był, wszystko pamięta.

„Maks dwoma palcami pokazuje telewizor, dając nam do zrozumienia, że zawsze wszystko słyszał.”

Na temat śpiączki (stanu wegetatywnego) ciągle wiemy niewiele. Ludzie wychodzą z tego stanu czasami po wielu latach, a czasu po roku, dwóch. Jednak nie wiadomo do końca, od czego to wszystko zależy. W Polsce od 2013 roku działa dziecięca klinika Budzi, założona przez Ewę Błaszczyk i Fundację „Akogo?”, w której wybudzonych zostało już kilkanaście dzieci. Osoby dorosłe niestety ciągle jeszcze budzone są w domach lub innych, niewyspecjalizowanych szpitalach, choć miejmy nadzieję, że już nie długo to się zmieni. Z informacji prasowych wynika, że klinka, która miałaby wybudzać osoby dorosłe jest już w planach.

„Kochaj życie tylko dlatego, by je przeżywać. Być człowiekiem to coś, co znajduje się w naszej duszy i nie zależy od tego, jak jesteśmy dobrzy w mówieniu czy pisaniu.”

Książka ta jest pięknym dowodem na to, jak bardzo cenne jest życie. Niezależnie od tego czy jesteśmy zdrowi czy niepełnosprawni powinniśmy doceniać każdą chwilę, ponieważ każdy dzień jest wielkim darem. Książkę tę polecam zdecydowanie wszystkim, ponieważ powinna ona każdego nauczyć doceniać to, co ma. Na mnie zrobiła wielkie wrażenie, tak, że na podsumowanie zacytuję tekst pewnej znanej piosenki, która bardzo mi tu pasuje: „Dziś wiem, życie cudem jest, co chcę, mogę z niego mieć”. Dlatego, od teraz, zanim zaczniemy marudzić, zastanówmy się, czy naprawdę nasza sytuacja jest „najgorsza”.

Stan wegetatywny (potocznie zwany śpiączką) od zawsze jest dla ludzi czymś ciężkim do zrozumienia. Sama ostatnio, po przeczytaniu książki „Zostań, jeśli kochasz” Galye Forman (w której właśnie główna bohaterka była w śpiączce),zaczęłam zastanawiać się, jak wygląda życie osoby, która jest nieprzytomna, nie ma z nią kontaktu. Czy ktoś taki wie, co wokół niego się dzieje?...

więcej Pokaż mimo to

avatar
377
198

Na półkach: , , , , ,

Stan wegetatywny (zwany potocznie śpiączką) to stan, w którym osoba jest przytomna, ale pozbawiona świadomości. W praktyce oznacza to, że ktoś w pewien sposób odbiera bodźce z otoczenia, ale często jest to widoczne tylko po wykonaniu drobiazgowych badań np. rezonansem magnetycznym. Świat filmu zbudował nieco spłaszczony obraz tego schorzenia neurologicznego. Większość z nas myśli, że „przebudzenie” może nastąpić od tak i nie spowodować żadnych daleko idących konsekwencji. Tak naprawdę, by pacjent w pełni „wrócił” do rzeczywistości często potrzeba nie dni, ale tygodni, a nawet miesięcy. Na każdy sukces składa się praca wielu specjalistów. Ważne jest też wsparcie rodziny. Wydaje mi się, że zachowanie nadziei na wyzdrowienie kogoś bliskiego, jest czasem czynnikiem napędzającym działania innych. Książka, którą chcę przybliżyć, to prawdziwa historia odważnej kobiety wierzącej i walczącej o „powrót” do życia swojego syna, pomimo wielu trudności i często ograniczonego wsparcia instytucji powołanych do pomocy w takich sytuacjach. Jest to też poruszająca opowieść o sile mentalnej chłopaka, który poniekąd zaprzeczył nauce i zjednoczył wokół siebie grono niezwykłych przyjaciół, których motywuje do dziś.
Było lato 1991 roku. Dwudziestoletni Massimiliano Tresoldi wracał z wakacyjnego wypoczynku, którym był nieco rozczarowany. W tym czasie jego matka podświadomie wyczuwa zagrożenie, choć nie może wiedzieć, iż jej syn nie wróci do domu jak zwykle z uśmiechem na twarzy, opowiadając o beztroskich chwilach nad wodą. Wystarczy jeden telefon i głos w słuchawce, by spełniły się najgorsze obawy. Rodzina jedzie do szpitala, myśląc, iż to tylko zwykła formalność. Nie mogą uwierzyć, że Maks uległ ciężkiemu wypadkowi i jest na granicy życia i śmierci. „Przecież on jest wakacjach. To musi być ktoś inny” - powtarzają sobie w myślach. Fakty jednak temu przeczą. Zdruzgotana Lucrezia widzi swojego syna podpiętego do aparatury podtrzymującej jego oddech. Lekarze nie pozostawiają nawet cienia nadziei. Każą przygotować się na najgorsze. Każdy telefon budzi lęk. Mijają jednak godziny, potem dni, a młody Włoch wciąż żyje. Jego stan nadal jest krytyczny, a nowa diagnoza wcale nie pociesza – permanentny stan wegetatywny.
W matce rodzi się bunt. W pewnej chwili, tylko ona wierzy, że to nie koniec. Walczy z całych sił, by zapewnić chłopcu najlepsze warunki leczenia, zrażając do siebie niemałe grono lekarzy. Czara goryczy przelewa się, kiedy kobieta odkrywa, że jej syn zamiast rehabilitacji pobudzającej dostaje leki uspokajające. Podejmuje szaleńczą decyzję i żąda wypisania Massimiliano na własną prośbę, by opiekować się nim w domu.
Zaczynają się próby organizacji leczenia na „własną rękę”. Z wielkim trudem ostatecznie udaje się zebrać sporą grupę wolontariuszy i ludzi dobrego serca, którzy poświęcają swój czas, by pomóc Maksowi. Wszyscy starają się traktować „śpiącego” normalnie. Nie brak wśród tytanicznej pracy przyjacielskiego śmiechu kolegów i relacji z meczów ukochanej drużyny piłkarskiej AS Roma. Jednak powoli entuzjazm przygasa. Gdy Lucrezia nie ma już siły, nagle jej wysiłki zostają nagrodzone.
Książka składa z dwóch oddzielnych części. Pierwsza to bardzo intymny pamiętnik matki, która z rozbrajającą szczerością opisuje swoje wzloty i upadki w walce o życie najbliższej osoby. Poznajemy również samego Massimiliano – niezwykłego, pozytywnego wojownika, który nieustannie zaraża innych radością życia. Pozycję uzupełnia zestaw listów udowadniających, że historia Włocha miała wpływ na postrzeganie świata przez wielu młodych ludzi.
Narratorka, Lucia Bellaspiga i Pino Ciociola publikacją przedstawiają niejako katolicką odpowiedź na historię Eluany Englaro, której losy śledziła cała Italia, a także niemała część Europy. Dziewczyna po wypadku, który odniosła w 1992 roku, była w stanie wegetatywnym przez jedenaście lat. Na prośbę ojca, kobieta po miesiącach batalii sądowych i protestów wielu środowisk, przestała być sztucznie karmiona i w efekcie zmarła. To miało niemały wpływ na rodzinę Tresoldi, która będąc religijna nie akceptowała takiego wyboru. Może właśnie głęboka wiara sprawiła, że bliscy Maksa nie ustali w wysiłkach.
Książkę polecam wszystkim, a nie tylko młodym ludziom, jak głosi okładka. Mało wszak na polskim rynku wydawniczym tak budujących relacji osób, które pokonały chorobę lub nadal z nią walczą.


(Pierwotnie tekst ukazał się na blogu pod adresem: http://inna-perspektywa.blogspot.com/2014/01/lucrezia-tresoldi-lucia-bellaspiga-i.html)

Stan wegetatywny (zwany potocznie śpiączką) to stan, w którym osoba jest przytomna, ale pozbawiona świadomości. W praktyce oznacza to, że ktoś w pewien sposób odbiera bodźce z otoczenia, ale często jest to widoczne tylko po wykonaniu drobiazgowych badań np. rezonansem magnetycznym. Świat filmu zbudował nieco spłaszczony obraz tego schorzenia neurologicznego. Większość z nas...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    16
  • Przeczytane
    10
  • Posiadam
    3
  • Medycyna
    1
  • 2011-2014
    1
  • Mam do przeczytania
    1
  • Chcę w prezencie
    1
  • 2013
    1
  • Z życia
    1
  • Przeczytane do 2023 roku
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki A teraz idę na Maksa! 10 lat w śpiączce i powrót


Podobne książki

Przeczytaj także