rozwińzwiń

Warstwy, czyli obrazy miasta

Okładka książki Warstwy, czyli obrazy miasta Grzegorz Kosson
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Warstwy, czyli obrazy miasta
Grzegorz Kosson Wydawnictwo: Słowa i Myśli literatura piękna
144 str. 2 godz. 24 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Słowa i Myśli
Data wydania:
2013-11-20
Data 1. wyd. pol.:
2013-11-20
Liczba stron:
144
Czas czytania
2 godz. 24 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363566128
Średnia ocen

7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Odkrywanie warstw/warstew/warstwów*



1897 360 182

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
12 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
40
20

Na półkach: ,

"Warstwy, czyli obrazy miasta" Grzegorza Kossona to książka napisana szyfrem. Nie mam tu na myśli kwestii stylistycznej, bo ta, po zaakceptowaniu konwencji, jest nienaganna. Zakodowane są nazwy miejsc, zjawisk i nazwiska. Nie jest to Enigma, a w dobie Internetu złamanie kodu nie nastręcza problemów, jednak wymaga od czytelnika zaangażowania. W moim przypadku wysiłek nie poszedł na marne. Na potrzeby recenzji przedstawię parę elementów książki, które, mam nadzieję, ułatwią Wam decyzję o ewentualnej lekturze.

Na początku zjednał mnie fragment o sekwojażu i ruksaku. Wywód o torbach podróżnych na przełomie wieków zamienia się w metaforyczną analizę tragicznych losów miasta, w którym mija czas spokoju (symbolizowanego przez starannie wykonany i solidny sekwojaż) i nastaje epoka zamętu, nagłej ucieczki i mozolnej tułaczki (prosty, workowaty, poręczny ruksak). Co więcej na podstawie tych dwóch... hm... narzędzi autor opisuje ewolucję języka, kształtującą go historię i przenikanie się kultur. Jak dla mnie, perełka. Oczywiście to tylko moja interpretacja. Jak na prozę z aspiracjami poetyckimi przystało, pomiędzy "Warstwami" prowadzi wiele tropów. Które jednak każdy musi odnaleźć sam.

Rozbrajającym elementem książki są wątki autobiograficzne. O ile pierwsza część książki poetyką przypomina “Silmarillion” Tolkiena, to reszta jest osobistym rozliczeniem autora z miejscem, w którym dorastał. Przypomina, że każdy ma swój plac, górę, zieleniak, czy budkę z lodami, które wspomina z rozrzewnieniem. "Warstwy" to właśnie taki opis świata - subiektywny i baśniowy.

Co więcej te “zwierzenia varsavianisty” przemawiają do mnie. Domyślam się kim są "jeźdźcy ze Wschodu i Zachodu". Dzięki wyszukiwarce internetowej znalazłem "Górę Cwila" i "pomnik Jeźdźca Chłopca". Nadal nie rozszyfrowałem “Generała Filizofa” i “Ostatnich Ogrodników”. Jednak nic straconego, mam wrażenie, że to dopiero początek podróży po poezji Kossona. "Jak oni mogą tu mieszkać? Myślała pewnie w duchu. Patrząc na zapalone światełka w blokach. Jedno palące się światełko oznaczało cztery samotne osoby. A zgaszone dwie." Takich smaczków jest więcej.

To, co pierwsze przykuwa uwagę, ja opisuję na końcu. Jeśli miałbym znaleźć jeden powód, dla którego warto kupić książkę, to byłyby to prace współautora komiksów "566 kadrów" i "Mikropolis". Na okładkę i grafiki składają się zmontowane fotografie z przełomu XIX i XX wieku. Dennis Wojda odczytał je na nowo i zakodował, nadając im nowe znaczenie. (Swoją drogą, może warto zorganizować wystawę grafik z książki? Zimowy wieczór, przytulna kawiarnia, zdjęcia na sztalugach opatrzone fragmentami "Warstw". Byłoby pysznie!)

Skąd mój entuzjazm dla prac Wojdy? Swojego czasu rozkoszowałem się lekturą książki o legionach Piłduskiego, pięknie wydanej, ozdobionej kolażami w podobnym stylu. Jak widać, motyw z Prousta, odnosi się nie tylko do wypieków. ;) Lektura "Warstw" skłania do takich "poetyckich" przemyśleń i właśnie za to autorowi i grafikowi należą się dzięki. I chociaż “Nowe bloki” Vienia nie współgrają mi z wrażliwością autora, to “pieśń o Warszawie” Kossona kupuję bez mrugnięcia okiem.

Zresztą. Co będę gadał. Sami podyskutujcie z autorem. 11 lutego będzie miał spotkanie autorskie w jednym z warszawskich empików (tak przynajmniej twierdzi facebook). Ja się wybieram.

czytacz

"Warstwy, czyli obrazy miasta" Grzegorza Kossona to książka napisana szyfrem. Nie mam tu na myśli kwestii stylistycznej, bo ta, po zaakceptowaniu konwencji, jest nienaganna. Zakodowane są nazwy miejsc, zjawisk i nazwiska. Nie jest to Enigma, a w dobie Internetu złamanie kodu nie nastręcza problemów, jednak wymaga od czytelnika zaangażowania. W moim przypadku wysiłek nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Jeśli szukasz książki, która zapewni ci szybką i łatwą rozrywkę - nie sięgaj po „Warstwy”. To nie jest książka „na jedną noc”, którą można po prostu porzucić, odstawić i zapomnieć. Tego nie czyta się jednym tchem. Przeciwnie. Oddech trzeba brać częściej niż zwykle – po każdym akapicie, zdaniu, nawet słowie. Bo wszystko tu jest ważne, nie wolno pominąć ani jednej litery, ani jednego znaku.

„Warstwy” to książka, z którą tworzy się związek. Nie jakiś tam przelotny romans, ale prawdziwy, dojrzały, duchowy związek. Możesz próbować się bronić, ale wraz z każdą stroną wchodzisz w ten świat coraz głębiej i głębiej, widzisz, rozumiesz więcej. Z wzajemnością, bo czujesz, że ktoś odziera cię również z twoich „warstw” i sięga tam, gdzie dopuściłeś niewielu.

Każdy z nas ma swój Ursynów. Miejsce, które znamy od podszewki, w którym każda ulica, ławka, kamień ma wyjątkowe znaczenie, wiąże się z jakąś historią. Dlatego, czytając opowieść Autora, poznajemy nie tylko jego bardzo osobisty świat, ale też stajemy nagle oko w oko z własną przestrzenią, o której już dawno zapomnieliśmy, do której tak rzadko powracamy.

„Warstwy” rzeczywiście (co im się zarzuca) trudno jest czytać szybko. Pourywane zdania, poszatkowana składnia, przecinki i kropki nie tam, gdzie byśmy się ich spodziewali. Ale to wyłącznie zaleta. Dzięki temu zwracałam uwagę na słowa, które w przeciwnym wypadku zapewne by mi umknęły, nie doceniłabym ich. Ten zabieg sprawia, że proste na pierwszy rzut oka zdania nabierają nowego, zaskakującego sensu.

Tekst jest podzielony na niewielkie fragmenty. Przestrzeń między nimi jest jak znak STOP. Oczywiście dzisiaj to zupełnie niemodne – mam na myśli zatrzymywanie się, myślenie. Chcemy szybkiej rozrywki, książek z porywającą, wartką akcją. A tu co trzecie zdanie - pauza. Ten oryginalny układ treści daje nam możliwość czytania każdego fragmentu z osobna, jakbyśmy czytali wiersz. I muszę przyznać, że żadna z tych malutkich cząstek nie rozczarowuje.

„Warstwy, czyli obrazy miasta” to również świetnie opowiedziana historia Warszawy. Historia, w której nie daty są ważne, ale ludzkie wrażenia, uczucia, spojrzenia, drobne gesty. To one, splecione na zawsze z jakimś elementem przestrzeni miasta, tworzą całość. Dzięki temu nawet czytelnikom, którzy nie znają stolicy zbyt dobrze, wydaje się ona bliska.

„Warstwy” to dzieło, z którym z przyjemnością można spędzić kilka długich, mroźnych wieczorów. Przyjemność jest tym większa, że książka została pięknie wydana. Widać ogromną dbałość o każdy szczegół. Kupowałam tę pozycję z nadzieją na dobrą literaturę i nie rozczarowałam się, nie żałuję ani jednaj złotówki.

Jeśli szukasz książki, która zapewni ci szybką i łatwą rozrywkę - nie sięgaj po „Warstwy”. To nie jest książka „na jedną noc”, którą można po prostu porzucić, odstawić i zapomnieć. Tego nie czyta się jednym tchem. Przeciwnie. Oddech trzeba brać częściej niż zwykle – po każdym akapicie, zdaniu, nawet słowie. Bo wszystko tu jest ważne, nie wolno pominąć ani jednej litery,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2326
121

Na półkach: , , ,

„Warstwy czyli obrazy miasta” – cóż za świetny tytuł! A cóż za irytujący sposób opowiadania!

„Warstwy” to pełna metafor i zakodowana opowieść o mieście, którego nazwa nigdy nie pada wprost - głosi krótki tekst na tylnej stronie obwoluty. Po przeczytaniu książki jednego jestem pewna – rzeczywiście zakodowana i to tak, że nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, o co chodzi.

Wielkiej tajemnicy nie zdradzę, gdy napiszę, że rzecz dotyczy Warszawy. Informuje o tym zresztą wprost okładka. Okładka w warstwie graficznej interesująca, bo i sama książka została wydana z dużą dbałością o jej wygląd. To zasługa lubelskiego Wydawnictwa Słowa i Myśli i autora projektu graficznego i ilustracji Dennisa Wojdy. Ilustracje jego autorstwa można obejrzeć na stronie www.dennissimo.com lub denniswojda.com/portfolio/warstwy/.
Co więc nie tak?

Pomysł, przyznaję, podoba mi się: opowiedzieć historię miasta jako opowieść warstw, w których gromadzi się życie ludzi, przedmiotów, słów. "To miasto było warstwami. (…) każde pokolenie budowało je na nowo. Dodając swoje cegły spraw. Opowieści. Dni. Stawiając mury słów. Dokładając swoją warstwę." Autor przygląda się (metaforycznie! - to przekleństwo tej książki) historii Warszawy. Zastanawiam się, czy dobrze lokalizuję początki tego zainteresowania w Warszawie XIX-wiecznej, takiej trochę z ducha Prusowskiej (wystawy, przedmioty)? Nasycenie tekstu rusycyzmami chyba ten czas usprawiedliwia. Cóż, chciałabym mieć pewność, ale jej nie mam. Zgubiłam się w tej opowieści , w której "pojawia się szereg postaci, miejsc, nazwanych przez autora tak jakby byli to bohaterowie czy zdarzenia z Baśni z 1000 i jednej nocy – Jeźdźcy Wschodu, Ujarzmiacze Rzeki, Ostatni Władca, Wielka Rzeźbiarka, Kamienny Ogród, Wielka Szpica..." . Autor zaplanował swoja książkę jako "grę z czytelnikiem, w której chodzi o to, by mógł on te rzeczy odkodować". Starałam się, naprawdę się starałam. Niewątpliwie dzięki autorowi poczytałam o prezydentach Warszawy, tak bardzo mnie męczyło, kim konkretnie jest Generał Filozof. Nic to jednak nie dało. Choć wiem, kim jest ten generał, orientuję się w innych osobach, miejscach, zdarzeniach, to nie rozumiem opowieści dalej. Może powinnam jeszcze zapoznać się z historią melioracji Wisły? Rzeka odgrywa wszak w opowieści znaczącą rolę.

Kiedy przebrnie się przez Warszawę XIX-wieczną, naturalną koleją rzeczy pojawia się opowieść o XX-wiecznej. Nacisk położony jest na historię powojenną. (Wstyd się przyznać, ale nie wiem, które fragmenty mówią o rzeczywistości wojennej. Może wszystko kryje się pod słowem „nawałnica”, a może jestem aż taką ignorantką?). Czytelnik przenoszony jest przede wszystkim na Ursynów, jak domyślam się, dzielnicę, w której wychował się autor. Ursynów będzie centrum świata opisywanego. Oraz pojawią się osobiste wspomnienia autora.

Cóż, nie jestem z Warszawy, może za mało wiem, za mało rozumiem z historii miasta, żeby uczestniczyć w tej grze. Przepraszam autora, jeśli przeczyta moją marną opinię. Myślę jednak, że książka powinna być dla czytelnika przyjemnością, nie męką.

Największą wadą książki jest sposób opowiadania. Tu, niestety, nie mam żadnych skrupułów. Wybór stylistyki jest chybiony. Tekst nie jest ciągły, a jakiś taki bardziej impresyjny. Tu grupka zdań? słów?, tam trzy, więcej lub mniej. Ponadto rozdzielanie zdań na cząstki, czasem logicznie, czasem nie, jest po prostu koszmarne. I prowadzi do błędów składniowych i interpunkcyjnych. Oto próbka stylu:
"Dni rzek stały się płynącą i pulsującą blizną cierpienia. Widoczną szczeliną. Granicą świata. Barierą nie do przebycia. Miejscem, gdzie historia wzięła oddech. Zatrzymała nawałnica." – rozpoczyna się opowieść. Do dziś nie rozumiem, co z tą nawałnicą. I także: "Przedmioty. Które przynależąc do niezrozumiałego dla nich świata. Razem z nimi złożyli do grobu. I razem z nimi odeszły." Nie wiem, kto złożył te przedmioty do grobu, bo przecież nie najeźdźcy, przeczy temu zaimek. Oraz: "Uciekając, ręce musiały być wolne." Ręce uciekały? Autor ma wyraźnie problem z imiesłowowym równoważnikiem zdania.

Takich kwiatków, niestety, jest sporo. Choć autorowi na szczęście nie udaje się rygorystycznie w przyjętej metodzie zapisu zdań utrzymać, to marne to pocieszenie dla czytelnika. Autor musi zwyczajnie popracować nad stylem. Bywa zbyt potoczny, na przykład gdy pisze, że "warstwy robiły sobie kawały". A wydaje mi się, że to nie współgra z próbą uniwersalizacji doświadczeń Warszawy.

Mam zastrzeżenia co do wartości niektórych refleksji, np. "W mieście przestrzeń łączyła się z czasem, a czas z przestrzenią. I trwały w symbiozie. Gdy jedne warstwy nakładały się na drugie. Jak poziomy tortu. Gdzie ciasto miesza się i nie wiadomo. Gdzie kończy się keks, a zaczyna krem." Wydaje mi się, że w torcie jednak wiadomo, gdzie ciasto, a gdzie krem.

Niestety, nie podobała mi się ta książka. Niezgrabna stylistyka, poziom refleksji, sposób autoprezentacji autora, zbytnia metaforyzacja, wszystko to męczyło mnie bardzo. A taki ładny tytuł ma ta książka.

„Warstwy czyli obrazy miasta” – cóż za świetny tytuł! A cóż za irytujący sposób opowiadania!

„Warstwy” to pełna metafor i zakodowana opowieść o mieście, którego nazwa nigdy nie pada wprost - głosi krótki tekst na tylnej stronie obwoluty. Po przeczytaniu książki jednego jestem pewna – rzeczywiście zakodowana i to tak, że nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, o co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1089
999

Na półkach: ,

To miasto było warstwami. Śmiechem historii. Powstawało. Upadało. Powstawało. Zmieniało nazwę pisaną w literach, które wcale nie przypominały liter. Upadało. Odchodziło. Wracało. Ale trwało. Jako warstwa. A każde pokolenie budowało je na nowo. Dodając swoje cegły spraw. Opowieści. Dni. Stawiając mury słów. Dokładając swoją warstwę. To miasto było polem bitwy. Pomiędzy dziś a wczoraj. (s. 21)
Grzegorz Kosson opowiada o Warszawie w niecodzienny sposób. Zamiast konkretów używa wyszukanego kamuflażu, co sprawia, że historia nabiera baśniowego zabarwienia. Ważna jest rzeka, fabryka i ogród, wśród bohaterów na pierwszy plan wysuwają się Jeźdźcy Wschodu, Ujarzmiacze Rzeki i Nowi Ludzie. Żadnych dat, żadnych nazwisk. Pozostają aluzje, symbole i idee, które na szczęście dość łatwo dają się rozszyfrować. "Warstwy..." można czytać również jak czułą opowieść o bliskim sercu miejscu. To wrażenie potęgują nastrojowe ilustracje Dennisa Wojdy.
Całość rozpisana jest na krótkie akapity, te z kolei na krótkie zdania lub na pojedyncze słowa. Ma to swój urok, niestety ulotny – myślę, że podział tekstu na rozdziały wprowadziłby do historii pewien ład, którego nieco tu brakuje. Zastanawia ilość miejsca poświęcona Ursynowowi, jeszcze bardziej dziwi wtręt o drodze 66 w Stanach Zjednoczonych. Tak czy owak, jest to raczej książka dla starszych niż młodszych czytelników, będąca próbą opowiedzenia o mieście w oryginalny sposób. Nie do końca udaną, ale dobrze rokującą na przyszłość.
http://czytankianki.blogspot.com/2014/01/warstwy-miasta.html

To miasto było warstwami. Śmiechem historii. Powstawało. Upadało. Powstawało. Zmieniało nazwę pisaną w literach, które wcale nie przypominały liter. Upadało. Odchodziło. Wracało. Ale trwało. Jako warstwa. A każde pokolenie budowało je na nowo. Dodając swoje cegły spraw. Opowieści. Dni. Stawiając mury słów. Dokładając swoją warstwę. To miasto było polem bitwy. Pomiędzy dziś...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1
1

Na półkach:

Bardzo dobra ksiażka.

Bardzo dobra ksiażka.

Pokaż mimo to

avatar
28
3

Na półkach:

Polecam, magicznie i tajemniczo o mieście...

Polecam, magicznie i tajemniczo o mieście...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    149
  • Przeczytane
    15
  • Posiadam
    5
  • Warszawa
    2
  • 2013
    1
  • Ulubione
    1
  • 2014
    1
  • Top_of_the_top
    1
  • Miasto moje, a w nim
    1
  • 2019
    1

Cytaty

Więcej
Grzegorz Kosson Warstwy, czyli obrazy miasta Zobacz więcej
Grzegorz Kosson Warstwy, czyli obrazy miasta Zobacz więcej
Grzegorz Kosson Warstwy, czyli obrazy miasta Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także