Nightwood

Okładka książki Nightwood Djuna Barnes
Okładka książki Nightwood
Djuna Barnes Wydawnictwo: New Directions klasyka
170 str. 2 godz. 50 min.
Kategoria:
klasyka
Wydawnictwo:
New Directions
Data wydania:
2000-01-01
Data 1. wydania:
2000-01-01
Liczba stron:
170
Czas czytania
2 godz. 50 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780811216715
Inne
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Czas Literatury nr 1(13) 2021 Djuna Barnes, Marta Bijan, Wojciech Bonowicz, Bogdan Burliga, Jerzy Franczak, Małgorzata Lebda, Krzysztof Lisowski, Anna Marchewka, Maciej Miłkowski, Anna Nasiłowska, Alicja Rosé, Agata Tuszyńska, Maciej Wnuk, Jacek Wojciechowski, David Zábranský
Ocena 0,0
Czas Literatur... Djuna Barnes, Marta...
Okładka książki Literatura na Świecie nr 5-6/2017 (550-551) John Ashbery, Djuna Barnes, Brigid Brophy, Mary Butts, Redakcja pisma Literatura na Świecie
Ocena 10,0
Literatura na ... John Ashbery, Djuna...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
6 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
108
55

Na półkach:

Ostępy nocy to nasze miejsca gdzie Bianka ja i muzyka: oddech posągów, cisza obrazów. Duchy lasu migające i coś z niczego jak gwiazdy na niebie. Drzewa budzą we mnie jakiś lęk. Są takie piękne. Wśród starych krzewów kamelii myśli płyną swobodnie, przenikają przeszłość i przyszłość, odwiedzają ciemne jaskinie. Miękkie, lubieżne, narkotyczne cienie. Wdycham zapach pąków i świeżej żywicy, nad głową widzę splątane gałęzie, w srebrnej poświacie i - jak lunatyk wędrujący we śnie - wkraczam cicho Tam. – Jak wysoko! W półmroku ogrodu niebiańskie drzewo gwiezdne obwieszone wilgotnymi nocnobłękitnymi owocami. Przybieram postać dźwięku i światła. Na moim czole księżyc nie zachodzi, na ustach ogień i gitara. Dusza moja zerwała swe więzy i wzbiła się w sferę, gdzie błyszczy konstelacja Czterech Szlachetnych Prawd. Nadleciał żuraw; cień na trawie zostawił, spadł majowy deszcz. Księżyc zaczął toczyć się. srebrzyć i błyszczeć, teraz już zimny przedmiot, z dala od ziemskiej krwi, ziemskiego ognia, ale piękny twardy i jasny. Czas i miejsce nie istnieją. Na cienkiej kanwie rzeczywistości fantazja snuje i tka nowe wzory. I wtedy ja - świadom, że nikt mnie nie słyszy - ciągnę swą opowieść o wszystkim, co dotąd widziałem, o wyspach, falach, przylądkach, o posągach patronów słonecznej i księżycowej światłości. Cisza i kamienie - to wystarczy. Na wargach sierocych, w ich zranionym cieniu wyrasta kwiat alchemii. Stoisz teraz obok mnie. Potrzebuję Cię jak wiatr potrzebuje drzew by spełniać się jak księżyc przez poezję. Noc rozdaje uśpionym kwiatom gwiezdną materię. Czy łabędzie pojęły me orędzie?

Ostępy nocy to nasze miejsca gdzie Bianka ja i muzyka: oddech posągów, cisza obrazów. Duchy lasu migające i coś z niczego jak gwiazdy na niebie. Drzewa budzą we mnie jakiś lęk. Są takie piękne. Wśród starych krzewów kamelii myśli płyną swobodnie, przenikają przeszłość i przyszłość, odwiedzają ciemne jaskinie. Miękkie, lubieżne, narkotyczne cienie. Wdycham zapach pąków i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
504
504

Na półkach:

„Ostępy nocy” Djuny Barnes to rozbuchana barokową bujnością proza. Stylistyczna ekwilibrystyka, równie fascynująca, co męcząca. Dawkować trzeba ją ostrożnie, po trochu, bo tak, jak po nadmiernie sytym obiedzie może rozboleć brzuch, tak po przyswojeniu zbyt dużej dawki zdań wielokrotnie złożonych, pieczołowicie spiętrzonych, naszpikowanych porównaniami, dygresjami, często nie powiązanymi z niczym monologami, z wyszukanym słownictwem – z pewnością rozboli głowa. Jeśli jednak będziemy zagłębiać się w tę prozę powoli, delektować się nią, jak dobrym trunkiem, z pewnością docenimy, jak bardzo jest smakowita i warta naszego trudu. Słowom wzniosłym, pompatycznym, towarzyszą określenia rubaszne, niezwykle rozbudowane porównania wylewają się wartką strugą z kart książki, opisom erotycznych fascynacji towarzyszą rozważania egzystencjalne, dotykające samej esencji istnienia człowieka. Jest w tym jakiś przyciągający urok jakby zamierzchłej, kunsztownej prozy.

„Długie, rokokowe korytarze, ciężkie od pluszu i złotych ornamentów, zaludniały fragmenty rzymskich pociągów, białe i niestanowiące spójnej kolekcji: noga biegacza, wyniośle odwrócona głowa jakiejś matrony z kawałkiem torsu, puste, ślepe oczodoły, którym źrenice dawał każdy ruchomy cień, tak, że to na co wyglądały, było dziełem słońca”. Ten fragment powieści stanowi zarazem trafną jej charakterystykę. Mnóstwo w niej osobliwych elementów, każdy w sobie osobno interesujący, lecz zdający się nie przystawać do reszty. Pozorny bałagan, który przy wnikliwszym wczytaniu się w treść, zyskuje efekt uporządkowania, dopasowania. Te wszystkie modernistyczne zabiegi i eksperymenty na tkance powieści przesłaniają dość skutecznie jej jądro. Ale nie zniechęcajmy się. Bohaterowie bowiem to postaci pełnokrwiste, nakreślone mocną kreską, wręcz przerysowane. Reprezentują środowisko dobrze znane autorce, która swoją bujną młodość spędziła w samym centrum europejskiej bohemy artystycznej lat 20-tych i 30-tych. Poznała wielu artystów, w tym również wybitnie ekscentrycznych, którzy dostarczyli jej nieświadomie materiału do budowania sylwetek bohaterów powieściowych.

Mamy więc Robin, wiotką femme fatale, o posturze młodego chłopca. W jej orbicie krążą wpatrzeni w nią niczym w obraz, admiratorzy, mężczyźni i kobiety pospołu. Każde z nich jest inne, a wszyscy odurzeni urokiem rzucanym przez Robin jakby bezwiednie, bez żadnego z jej strony wysiłku. Oto Nora, zrównoważona i nieśmiała. Obok Jenny Petherbridge, która „była mistrzynią przesłodzonych zdań i zbyt serdecznych uścisków”, a „gdyby musiała wymyślić własny słownik, składałby się on z dwóch wyrazów: „ach” i „och” Do tego nie sposób nie wspomnieć porzuconego męża, szczycącego się niekoniecznie należnym mu tytułem szlacheckim, mającego wysokie aspiracje, którym jednak do końca nie potrafi sprostać. Żyd, ukrywający swoje pochodzenie pod maską arystokratycznego sznytu i chrześcijańskiego pozoru.

Odważnie poruszony problem miłości lesbijskiej i biseksualnej autorka również zaczerpnęła z własnego życia. Bohaterowie płoną z namiętności do kapryśnej Robin, która łaskawie obdarza ich względami, by wkrótce wyssanych i przeżutych wypluć i ruszyć na poszukiwanie nowych wrażeń i miłości. Powiernikiem nieszczęśliwych kochanków zostaje Matthew O`Connor, doktor bez dyplomu, gadatliwy, wszędobylski i na tyle przebiegły, by zawsze innym zostawić kłopotliwy obowiązek płacenia rachunków. Wysłuchuje zwierzeń, wplatając w rozmowę coraz to nowe dygresje, z których każda daje mu asumpt do wygłoszenia następnej, często zupełnie bez związku. Sens tych opowieści często nam umyka, co zmusza do powtórnego, uważniejszego przeczytania tekstu. I wtedy nagle objawia się to, co najważniejsze, a co było przemyślnie ukryte w plątaninie słów. Tak to brniemy dalej, krok do przodu i dwa kroki w tył, złaknieni nowych historii i ciekawi, dokąd nas one zaprowadzą. Przy czym tematy poważne, jak na przykład, czym jest smutek, czy jaka jest natura nocy, która potrafi nadać rzeczom i zdarzeniom dodatkowego znaczenia, mistycznej wagi, którą niweczy światło dnia, ustępują miejsca historyjkom zupełnie innego kalibru, opowieściom o Murzynie Nikka walczącym w cyrku z niedźwiedziem, czy też wyglądowi paznokci u stóp. Wszystko to, czasem poważne i melancholijne, równoważone jest nutą kpiny, rubasznego humoru albo dobrodusznego uśmiechu.

Taka zabawa formą i zróżnicowanie treści zachęcają do przewracania kolejnych stron, które odsłonią nową tajemnicę, jak ta skrywana przez poczciwego doktora. Zmysłowość uwięziona w niedoskonałych ciałach, gwałtowne namiętności, zdrady i porzucenia, trójkąty i inne miłosne roszady – to właśnie buduje atmosferę powieści, trochę duszną, lekko zwariowaną, gdzie przesada i nadmiar, wręcz karykaturalne przerysowanie, „inność”, która w podanej dawce zdaje się już normą, z jednej strony odpychają, a z drugiej nie pozwalają książki odłożyć. Klimatem, rodzajem obrazowania, tematyką w końcu, powieść przywołuje skojarzenia z filmami Almodovara czy Felliniego. Cyrk, kreacja, teatr, homoseksualizm, biseksualizm i transwestytyzm, a przy tym jedyne w swoim rodzaju sformułowania. Kobiety „o ciężkich spódnicach, za sprawą których kobiety rosły wszerz, a samą swoją masą prasowały bujne pastwiska – z tak ciężkim Bogiem w sercach mogły w ciągu siedmiu dni zadeptać cały świat” – wystarczy przeczytać i już mamy obraz tych kobiet pod powiekami. Albo opis Frau Mann, tańczącej w cyrku na trapezie: „jej nogi miały w sobie prężność charakterystyczną dla robotników wysokościowych; w nadgarstkach było coś z drążka, w chodzie – coś z pokrytej mieloną korą areny”. To opisy niezwykłe, przykuwające uwagę same w sobie, budzące skojarzenia i zachwycająco inteligentne. Charakterystyka Jenny „Nosiła kapelusz wielki jak blat, a na nim wszystko oprócz bieżącej wody” niby niewiele o niej mówi. To przecież tylko opis kapelusza. A jednak, gdy zapoznamy się z powieściową Jenny, zrozumiemy, że to przecież cała ona, jako żywo. To właśnie skrywa w swoich ostępach ta rozkoszna powieść. Pełna zdobień, sztukaterii, lambrekinów i pozłotek, pozornie zupełnie do siebie nie pasujących elementów, bogata w gargantuicznie rozrosłe frazy, sprawiająca wrażenie przerostu formy nad treścią. I gdy już, znużeni, zamierzamy ją odłożyć, znów natrafiamy na fragment godny oprawienia w ramki. Jeśli więc nawet forma góruje nieco nad treścią, to jakaż ta forma jest wyborna!
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

„Ostępy nocy” Djuny Barnes to rozbuchana barokową bujnością proza. Stylistyczna ekwilibrystyka, równie fascynująca, co męcząca. Dawkować trzeba ją ostrożnie, po trochu, bo tak, jak po nadmiernie sytym obiedzie może rozboleć brzuch, tak po przyswojeniu zbyt dużej dawki zdań wielokrotnie złożonych, pieczołowicie spiętrzonych, naszpikowanych porównaniami, dygresjami, często...

więcej Pokaż mimo to

avatar
703
109

Na półkach: ,

Proza trudno uchwytna, przypominająca marzenie senne. Pozostawia jakieś wrażenia, obrazy, niewiele konkretów. I jak we śnie: gdy człowiek próbuje przyjrzeć się bliżej materii oraz konstrukcji (a więc słowom i zdaniom),okazuje się, że nie ma w nich logiki. Znaczenia się rozmywają i trudno w nich szukać sensu. Można to docenić (a więc daję 4 gwiazdki),jednak mnie ta powieść przede wszystkim zirytowała i zmęczyła. Wydmuszka.

Proza trudno uchwytna, przypominająca marzenie senne. Pozostawia jakieś wrażenia, obrazy, niewiele konkretów. I jak we śnie: gdy człowiek próbuje przyjrzeć się bliżej materii oraz konstrukcji (a więc słowom i zdaniom),okazuje się, że nie ma w nich logiki. Znaczenia się rozmywają i trudno w nich szukać sensu. Można to docenić (a więc daję 4 gwiazdki),jednak mnie ta powieść...

więcej Pokaż mimo to

avatar
559
405

Na półkach:

Druga lektura po dwóch latach. I na pewno nie ostatnia. Fabuła rachityczna, pretekstowa, ale: galeria postaci, freak show a rebous, fin de siecle w całej okazałości i całym swoim przegnitym rozpadzie. Nie jestem w stanie odczytać całej intertekstualnej warstwy książki Djuny Barnes, ale wywrotowość języka i postaci nie pozwalała mi się od niej oderwać choć nie jest to nic prostego w czytaniu.

Druga lektura po dwóch latach. I na pewno nie ostatnia. Fabuła rachityczna, pretekstowa, ale: galeria postaci, freak show a rebous, fin de siecle w całej okazałości i całym swoim przegnitym rozpadzie. Nie jestem w stanie odczytać całej intertekstualnej warstwy książki Djuny Barnes, ale wywrotowość języka i postaci nie pozwalała mi się od niej oderwać choć nie jest to nic...

więcej Pokaż mimo to

avatar
208
64

Na półkach: , ,

Przepięknie wydane małe arcydziełko. To nie jest fabuła, to jest przygoda z językiem.

Przepięknie wydane małe arcydziełko. To nie jest fabuła, to jest przygoda z językiem.

Pokaż mimo to

avatar
992
790

Na półkach: ,

Oto proza zawiesista składniowo, rozbuchana leksykalnie, kwiecista i pstra, egzaltowana, pełna udziwnionych meandrów, ostentacyjnych figur oraz żywiołowych zagrań. Nie można w tej kwestii zarzucić autorce braku wyobraźni, ani umiejętności w zabawie słowem. Sięgając po ten utwór trzeba mieć jednak na uwadze, iż taka barokowa stylizacja podszyta została sporą dawką literackiego snobizmu, lub też stanowi po prostu element wywrotowy, swego rodzaju kontrowersyjny eksperyment, któremu się poddamy lub też któremu powiemy stanowcze „nie”.

Marcin Szuster, tłumacz Ostępów nocy, wyjaśnia w posłowiu, iż język tej powieści jest „gęsty i nieprzejrzysty, bogaty leksykalnie i kapryśny składniowo, pełen kalamburów, obsesyjnie wielogłosowy, perfidnie wyrachowany, niekiedy hipnotyczny i transowy, chwilami pretensjonalny i manieryczny”. Najszczersza to prawda, Djuna Barnes zaserwowała, bowiem dość ekscentryczny językowy konglomerat, który stanowi serce, a zarazem, tuż obok tematyki wpisującej się w nurt literatury LGBT (jaką dość powierzchownie jednak podejmuje),najmocniejszy punkt książki.

Fabuła zepchnięta została tutaj na drugi plan, niewyraźnie majaczy w tle, przytłoczona, wspomnianym już wyżej rozbuchanym stylem. Koncentruje się na życiu Robin Vote, ekscentrycznej Amerykanki mieszkającej w Paryżu w latach dwudziestych XX w. Robin wychodzi za mąż za żydowskiego z pochodzenia wiedeńczyka – Feliksa, rodzi mu dziecko, po czym rezygnuje z życia rodzinnego na rzecz lesbijskiego romansu z Norą Flood. Związek ten nie wytrzymuje próby czasu, Robin pozostawia zrozpaczoną Norę i ucieka z kolejną kochanką za wielką wodę. Załamana Nora prosi o pomoc Irlandczyka, doktora i transwestytę, Matthew O’Connora, który przy sposobności staje w centrum fabuły i niepotrzebnie kradnie resztę opowieści.

O ile do tego momentu, głównie za sprawą barokowego stylu oraz tematyki obejmującej problem homoseksualizmu, książkę czyta się z niemałą fascynacją, o tyle wraz z pojawieniem się O’Connora, zaczyna robić się mdło. Zawiłe, monotonne, podszyte filozoficzną nutą egzystencjalne wynurzenia doktora stają cię zawiłe i drażniące, a językowy i tematyczny potencjał powieści ginie pod rozbuchanym ego ww. postaci.

Trzeba przyznać, iż jest to książka pełna niewysłowionego artyzmu, na czasy, gdy powstała dość odważna, a być może i kontrowersyjna, napisana w zdecydowanym modernistycznym duchu, dzięki której Djuna Barnes wytyczyła mocne działa w walce o równouprawnienie. Uczyniła to jednak w sposób dość marginalny, pozostawiając odbiorcę z poczuciem niedosytu. Maskuje go niepowtarzalny klimat. Jest mroczny i napięty, dekadencki i groteskowy.

Tym samym, Ostępy nocy nie są powieścią dedykowaną każdemu. To książka osobliwa i teatralna, jątrząca i przygniatająca, nieustępliwa i męcząca jednocześnie, a przy tym wyjątkowo mocno zapadająca w pamięć. Piękno języka i zalążek istotnej problematyki, które nie zostały w sposób należyty zbilansowane. W tym przypadku trud włożony w lekturę nie rekompensuje jej, a pozostawia jedynie z nieprzyjemnym poczuciem przerostu formy nad treścią. Szkoda.

www.bookiecik.pl

Oto proza zawiesista składniowo, rozbuchana leksykalnie, kwiecista i pstra, egzaltowana, pełna udziwnionych meandrów, ostentacyjnych figur oraz żywiołowych zagrań. Nie można w tej kwestii zarzucić autorce braku wyobraźni, ani umiejętności w zabawie słowem. Sięgając po ten utwór trzeba mieć jednak na uwadze, iż taka barokowa stylizacja podszyta została sporą dawką...

więcej Pokaż mimo to

avatar
328
50

Na półkach:

Może to istotnie arcydzieło prozy modernistycznej, a może po prostu żenujący wyraz frustracji spowodowanej zazdrością o kochankę.
W posłowiu tłumacz usiłuje przekonywać, że „Ostępy nocy” mieszczą głębsze treści, ale nawet on nie potrafi wskazać, o czym ta książka jest. Stąd niedaleko więc do konstatacji, że o niczym, że to jedynie bardzo efektowna językowo wydmuszka.
I tak jak głównym atutem znanych osób jest fakt, iż są znane, tak też największym magnesem kultowych „Ostępów nocy” zdaje się być ich kultowy, umocowany głównie pozaliteracko status.

Może to istotnie arcydzieło prozy modernistycznej, a może po prostu żenujący wyraz frustracji spowodowanej zazdrością o kochankę.
W posłowiu tłumacz usiłuje przekonywać, że „Ostępy nocy” mieszczą głębsze treści, ale nawet on nie potrafi wskazać, o czym ta książka jest. Stąd niedaleko więc do konstatacji, że o niczym, że to jedynie bardzo efektowna językowo wydmuszka.
I tak...

więcej Pokaż mimo to

avatar
404
282

Na półkach: , ,

WERTEPY SŁOWA I WYKLUCZENIA

Lubiany przeze mnie i wielokrotnie cytowany czeski pisarz Petr Šabach w jednej ze swoich powieści napisał: „Bo niby jak odróżnić mądrą książkę od normalnej? To proste jak drut. Ja rozpoznaję mądrą książkę po tym, że zwykle jej nie rozumiem”. Zapyta ktoś – a cóż właściwie ma to wspólnego z klasycznym przykładem modernizmu w literaturze, legendarną powieścią nie mniej legendarnej Djuny Barnes (1892-1982),„najsławniejszej nieznanej pisarki”, jak sama zwykła o sobie mawiać? Ano to, że przyjmując zaproponowane przez Šabacha kryteria, „Ostępy nocy” to książka bardzo mądra.

Książka, będąca owocem kilkunastoletniego pobytu autorki w Europie, po raz pierwszy ukazała się w 1936 roku, w wydawnictwie Faber and Faber, z przedmową T.S.Eliota, który akcentował w niej poetyckie walory języka powieści, zapowiadał „spotkanie z wielkim dokonaniem stylistycznym”, a nawet dostrzegał u Barnes „rodzaj nieuchronności i grozy, który jest bliski tragedii elżbietańskiej”. Rzeczywiście, nie sposób patrzeć na „Ostępy nocy” inaczej niż jak na nieokiełznany stylistyczno-lingwistyczny eksperyment. Estetyka „Ostępów nocy” wydaje się być silnie spowinowacona z joyce’owską, której nadrzędnym celem była próba morderstwa gatunku powieściowego. I jest w tym coś na rzeczy, zważywszy na fakt, że Djuna Barnes przyjaźniła się z autorem „Ulissesa”, co przecież zobowiązuje.

Postrzeganie „Ostępów nocy”, przede wszystkim jako eksperymentu jest o tyle uzasadnione, że fabularne fundamenty tego utworu są wyjątkowo skromne, by nie rzec wątłe. Oto niejaki Feliks Volkbein, włoski Żyd, udający arystokratę, poślubia dwudziestoletnią Amerykankę Robin Vote, która po urodzeniu dziecka porzuca go i wdaje się w romans z Norą Flood, by następnie ją również bezpowrotnie porzucić i uciec do Stanów Zjednoczonych wraz z ledwo co poznaną Jenny Pentherbridge. Porzucona Nora Flood (będąca alter ego samej Djuny Barnes) szuka ukojenia w towarzystwie Matthew O’Connora – ekscentrycznego lekarza-transwestyty, który zostaje jej powiernikiem. Już samo streszczenie fabuły brzmi jak opis jakiegoś sennego koszmaru i jest to jak najbardziej trafne skojarzenie.

Jest to powieść nad wyraz kosmopolityczna – akcja rozgrywa się w Paryżu, Berlinie i Wiedniu, ale rozczarują się ci, którzy mają nadzieję odnaleźć w narracji powieści jakiekolwiek realia , czy rodzajowe scenki tych miast. Służą tu one jedynie za dekorację, w dodatku niezbyt wierną – akcja „Ostępów nocy” mogłaby dziać się wszędzie i nigdzie zarazem. Opowieść snuta przez Barnes ma charakter niejednorodny i eliptyczny – akcja to zwalnia, to przyśpiesza – niejednokrotnie krótka chwila potrafi wlec się w nieskończoność, przytłoczona licznymi tyradami postaci, podczas gdy na przykład podróż bohaterek przez ocean zamyka się w klaustrofobicznej przestrzeni jednego zdania. Powieść ma dualistyczną strukturę o mocno zachwianych proporcjach – krótkie dialogi i oszczędnie opisywane epizody przeplatają się z „sałatą słowną” – wielopiętrowymi i wielostronicowymi monologami ekscentrycznego Matthew O’Connora.

W momencie publikacji była to powieść z kluczem – dziś możemy sobie jedynie wyobrażać, jak duże kontrowersje powodował ten specyficzny lesbijski romans, skoro z pewnością i dziś co bardziej konserwatywni czytelnicy rzucą z niesmakiem książką w kąt. Bowiem we współczesnym rozumieniu, można śmiało nazwać „Ostępy nocy” powieścią queerową – wszak wśród bohaterów spotkamy tam dwie lesbijki, biseksualistkę i transwestytę. Jeśliby dodać do tego udawanego arystokratę Feliksa Volkbeina, włoskiego Żyda – to mamy już do czynienia z pełnym spektrum postaci wykluczonych. „Tylko ludzie pogardzani i groteskowi są dobrym materiałem na opowieści” – słowa jednego z bohaterów zdają się być odzwierciedleniem poglądów autorki. Tym bardziej, że w całym fabularno-językowym zamieszaniu, jak może się wydawać, głównym bohaterem ma być właśnie inność – i to w przededniu wojennej zawieruchy, która niebawem spróbuje ją bezpowrotnie unicestwić.

Mając na uwadze fakt, jak bardzo wątła jest intryga fabularna „Ostępów nocy”, narrację tej powieści porównałbym do wybuchu w kosmicznej próżni. Każda eksplozja wywołuje tam gigantyczny hałas, ale nie ma szans, by potrząsnąć membraną ludzkiego ucha, ponieważ nie istnieje tam nic, co mogłoby ów dźwięk przechwycić. Zdania „Ostępów nocy” to nieustanne eksplozje słowotwórstwa, językowych kalamburów, chybotliwych metafor i wykoślawionych sensów, ale trudno jest mi sobie wyobrazić jak wysoki poziom intelektualny należałoby osiągnąć, by usłyszeć w tej prozie wszystko to, co zamierzyła autorka. Ma bowiem Djuna Barnes umiejętność konstruowania obłędnie dobrych, halucynacyjnych i nieoczywistych zdań. Obłędnie dobre zdania ma również tłumacz utworu, Marcin Szuster – począwszy od tytułu, brzmiącego w oryginale „Nightwood”, który na szczęście nie stał się po polsku banalnym „Nocnym lasem”, a wieloznacznymi „Ostępami nocy”. Nawet jeśli prawdą jest, że w większości zdanie tej powieści są zawieszone w próżni, to nie sposób nie docenić ich waloru językowego.

Bez wątpienia, proza Barnes ma swój pulsacyjny rytm, w który warto spróbować się wczuć, poddać się bezbrzeżnej fali słów. Paradoksalnie, przyjemności z czytania „Ostępów nocy” można doświadczyć dopiero po uprzednim pogodzeniu się z tym, że nie będziemy w stanie w pełni zapanować nad czytanym tekstem, kiedy sami przed sobą przyznamy się, że większość znaczeń jest z góry skazana na rozpłynięcie się. Nie sposób nie zgodzić się z opinią T.S.Eliota, wyrażoną w przedmowie do pierwszego wydania powieści, gdzie ostrzegał on, iż „nawet wielokrotna lektura tej książki nie sprawia, że wie się, jak o niej opowiedzieć tym, którzy jej nie czytali. Jakkolwiek przy lekturze miotałem się w niezdecydowaniu, czy to, z czym mam właśnie do czynienia, jest nieporozumieniem, czy też może ponadczasowym arcydziełem, doceniam powieść Barnes za to, że nawet dziś, po ponad osiemdziesięciu latach od pierwszego wydania, wszelki literaturoznawczy aparat badawczy nadal jest wobec „Ostępów nocy” bezradny. Mam dużą satysfakcję za każdym razem, gdy spotykam dzieło, które nie daje się łatwo rozłożyć na czynniki pierwsze i opiera się hegemonii akademickiego dyskursu o literaturze. Jak pisze w posłowiu Marcin Szuster – powieść Djuny Barnes może być dowodem na to, co znaczyły takie terminy jak indywidualizm i bezkompromisowość, zanim uległy dewaluacji.

Powieść kończy się niezwykle sugestywną sceną tańca Robin Vote z psem Nory Wood w leśnej kaplicy. Ten pies, to jest czytelnik, który nie wie, jak ma się zachować w obliczu obserwowanego opętania. „Ostępy nocy” to blisko dwieście stron halucynacji, bizarności, mylenia tropów i intelektualnych slalomów w ciemności, co w pewnym sensie uzasadnia tytuł powieści.

WERTEPY SŁOWA I WYKLUCZENIA

Lubiany przeze mnie i wielokrotnie cytowany czeski pisarz Petr Šabach w jednej ze swoich powieści napisał: „Bo niby jak odróżnić mądrą książkę od normalnej? To proste jak drut. Ja rozpoznaję mądrą książkę po tym, że zwykle jej nie rozumiem”. Zapyta ktoś – a cóż właściwie ma to wspólnego z klasycznym przykładem modernizmu w literaturze,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
687
319

Na półkach:

Doczytałem, ale niewiele mi to dało. To jak dla mnie jedna z tych książek, które czytasz, a mógłbyś pomijać całe strony, niewiele przy tym tracąc. Wiem, że nośnikiem jest tu język (często oryginalny i poetycki),bo fabuły tu niemal wcale, sporo natomiast nastroju, dygresji, ciągnących się stylistycznych i lingwistycznych plątanin i dywagacji. Ten tekst o miłosnym wielokącie to rzecz na wskroś modernistyczna - z jednej strony eksperymentalna, innowacyjna, oryginalna, a z drugiej - niby filozoficzna, niby psychologiczna, niby rozbrajająca i dekonstruująca historię, tożsamości i relacyjne układy. Ciekawe i w dużej mierze prekursorskie są tu przedstawienia płci i tożsamości seksualnej (w szerszym kontekście Ostępy nocy to swoista parada odmieńców),ale olbrzymie fragmenty tekstu wywoływały we mnie wrażenie snobistycznego bełkotu stylizowanego na uderzającą w wysokie tony rozprawkę o życiu, miłości i śmierci - w dodatku ciężkostrawną niestety - i pozostawały zupełnie niezrozumiałe. No cóż, a może za głupim jestem czytelnikiem na zbyt mądre modernistyczne lektury...

Doczytałem, ale niewiele mi to dało. To jak dla mnie jedna z tych książek, które czytasz, a mógłbyś pomijać całe strony, niewiele przy tym tracąc. Wiem, że nośnikiem jest tu język (często oryginalny i poetycki),bo fabuły tu niemal wcale, sporo natomiast nastroju, dygresji, ciągnących się stylistycznych i lingwistycznych plątanin i dywagacji. Ten tekst o miłosnym wielokącie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1228
263

Na półkach: , ,

Nie będę silić się na oryginalność: posłowie Marcina Szustra znakomicie podsumowało moje odczucia na temat "Ostępów nocy". Szalona opowieść ciągnie się jak nitka, przechodząc od fałszywego barona Felixa do na wpół obłąkanego lekarza-transwestyty. Świat tej książki to świat ludzi tradycyjnie marginalizowanych, którym Djuna Barnes daje szansę się wypowiedzieć - i czytelnik zostaje zalany finezyjnym potokiem słów.
"Ostępy nocy" próbują wymknąć się tradycyjnym czytelniczym oczekiwaniom - fabuła jest tu żałośnie szkieletowa, co wytrąca czytelnika z utartych przyzwyczajeń. A przecież na jakimś poziomie ta książka to historia romansu od samego początku aż do smutnego końca.
Wielkie brawa dla tłumacza. Oddanie szaleństwa, rozpaczy, entuzjazmu i dzikiej energii tej książki nie mogło być łatwe.

Nie będę silić się na oryginalność: posłowie Marcina Szustra znakomicie podsumowało moje odczucia na temat "Ostępów nocy". Szalona opowieść ciągnie się jak nitka, przechodząc od fałszywego barona Felixa do na wpół obłąkanego lekarza-transwestyty. Świat tej książki to świat ludzi tradycyjnie marginalizowanych, którym Djuna Barnes daje szansę się wypowiedzieć - i czytelnik...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    332
  • Przeczytane
    143
  • Posiadam
    40
  • 2019
    16
  • Ulubione
    6
  • Literatura amerykańska
    6
  • Teraz czytam
    5
  • 2023
    4
  • 2020
    3
  • USA
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Nightwood


Podobne książki

Przeczytaj także