Przygoda z latawcem

Książeczka z PRL-u z serii ,,Poczytaj mi mamo ’’, bardzo stareńka z 1958 roku, mojej mamy zresztą i to z wykopalisk, bo jej wtedy na świecie nie było.
Format prostokątny zachowany jeszcze przed zmianami z 1974 roku.
Książeczka cienka, dobry druk. Papier błyszczący, pierwszy raz w tej serii spotykam. Może to był jakiś jubileusz? Ilustracje naprzemienne kolorowe i czarno-białe wyszły spod pędzla Danuty Bielawskiej. Prześliczne, taki fajny misiek i inne zwierzątka, że dzieci nie chcą się oderwać od książki.

Moja mama pamięta tę serię ze swoich czasów. Podobno kosztowały kiedyś 1,50 zł i to była stała cena.

Piękna historyjka o misiu , który interesował się podniebnymi lotami. Nawet pokój, w którym mieszkał przyozdobiony był w obrazki samolotów. Zrozumiałe więc, że studiował też w tym kierunku literaturę. Balony, samoloty, szybowce to była jego pasja. Tak sobie oglądając obrazki dostrzegł latawca. Tym razem nie popuści. Papier , listewki , sznurek, szpula. Zabrał się do dzieła.
I latawiec został skończony. Michu wychodzi na łąkę i zaczyna sterować. Wszystko byłoby pod kontrolą, gdyby na drodze nie pojawił się zając - listonosz z paczkami. W taczkach wiózł coś dla misia – prawdziwy miód z pasieki. Tego nasz miś sobie nie umiał odmówić. Rzucił wszystko i popędził na drogę, zapominając o latawcu. Gdy się zorientował i zawrócił cały sznurek już się odkręcił. Złapał za sznurek i poszybował w górę z latawcem.

Kto podniósł alarm trąbką , aby ratować misia?
Jakie zwierzątka podjęły natychmiastową pomoc?
Czy komuś uda się złapać latawiec?
Jak się skończyła przygoda misia?

Oj! czekają go przygody i to dosyć długie. A wszystkiego dowiecie się z książeczki i z cudownych obrazeczków.

Morał jest taki ,żeby nie łapać dwóch srok za ogon naraz, bo nic się wtedy nie udaje. Trzeba pilnować tego co się rozpoczęło.
Łakomstwo nie popłaca.
Dobrze jest mieć wielu przyjaciół, na których można liczyć na pomoc.

Piękna bajka! Polecam oczywiście.

Książeczka z PRL-u z serii ,,Poczytaj mi mamo ’’, bardzo stareńka z 1958 roku, mojej mamy zresztą i to z wykopalisk, bo jej wtedy na świecie nie było.
Format prostokątny zachowany jeszcze przed zmianami z 1974 roku.
Książeczka cienka, dobry druk. Papier błyszczący, pierwszy raz w tej serii spotykam. Może to był jakiś jubileusz? Ilustracje naprzemienne kolorowe i...