"I believe that no matter what happens, or where we go, or if there's an afterlife, that we'll always be connected. Not even death can make me forget you, or forget that I love you."

Rok 2018 rozpoczynam z zakończeniem "The Darkwoods Trilogy" i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona zarówno trzecim tomem jak i całością samą w sobie. Wielu mogłoby pytać czym pióro Redmerski różni się od innych z tego typu, a no własnie bardzo jedną fajną kwestią, którą zauważyłam tutaj jak i w serii "In the Company of Killers". Czytając jej książki widać od razu, że są o miłości, ale nie jest to do końca główny motyw. Owszem jest elementem bardzo istotnym, ale nie czuję się nim przytłoczona, gdyż równolegle, a czasem nawet w przewadze autorka prowadzi inne wątki, które wcale nie nudzą, wręcz podsycaja zainteresowanie. Cieszę się że "The Ballad of Aramei" nie okazała się słodziutką, przesiąkniętą ponadwymiarową miłością głównych bohaterów powieścią, że nie było bezsensownych dramatów w postaci trzeciej osoby uwikłanej uczuciowo z Adrią ani z Isaac'kiem, że Redmerski świetnie wykorzystała potencjał świata fantasy i stworzyła przyjemną powieść, którą bardzo sie cieszę, było mi dane przeczytać.

Zachęcam - naprawdę warto przeczytać.

"I believe that no matter what happens, or where we go, or if there's an afterlife, that we'll always be connected. Not even death can make me forget you, or forget that I love you."

Rok 2018 rozpoczynam z zakończeniem "The Darkwoods Trilogy" i jestem bardzo pozytywnie zaskoczona zarówno trzecim tomem jak i całością samą w sobie. Wielu mogłoby pytać czym pióro Redmerski...