Gdy śmiertelnicy śpią

Okładka książki Gdy śmiertelnicy śpią Kurt Vonnegut
Okładka książki Gdy śmiertelnicy śpią
Kurt Vonnegut Wydawnictwo: Albatros literatura piękna
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
While mortals sleep: Unpublished short fiction
Wydawnictwo:
Albatros
Data wydania:
2016-05-11
Data 1. wyd. pol.:
2016-05-11
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378859611
Tłumacz:
Zofia Uhrynowska-Hanasz
Tagi:
vonnegut
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Zlituj się nad czytelnikiem. Zasady twórczego pisania Suzanne McConnell, Kurt Vonnegut
Ocena 6,6
Zlituj się nad... Suzanne McConnell, ...
Okładka książki Rzeźnia numer pięć, czyli krucjata dziecięca Albert Monteys, Ryan North, Kurt Vonnegut
Ocena 7,7
Rzeźnia numer ... Albert Monteys, Rya...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
103 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
35
15

Na półkach:

Łatwo się czyta, ale duża część opowiadań jest zupełnie bez polot

Jenny 6,5/10
Plaga 8/10
Pocałunki za sto dolarów 7/10
Opiekun prawny 4/10
Z ręka na przepustnicy 6/10
Hala maszyn 5/10
Ruth 7/10
Gdy śmiertelnicy śpią 5/10
Zgasł ogarek 7,5/10
Bomar 6/10
Człowiek bez cynaderek 5/10
Pan Z. 5,5/10
10 000$ rocznie, bez problemu 7,5/10
Mowa pieniędzy 6/10
Hochsztaplerzy 7/10

Łatwo się czyta, ale duża część opowiadań jest zupełnie bez polot

Jenny 6,5/10
Plaga 8/10
Pocałunki za sto dolarów 7/10
Opiekun prawny 4/10
Z ręka na przepustnicy 6/10
Hala maszyn 5/10
Ruth 7/10
Gdy śmiertelnicy śpią 5/10
Zgasł ogarek 7,5/10
Bomar 6/10
Człowiek bez cynaderek 5/10
Pan Z. 5,5/10
10 000$ rocznie, bez problemu 7,5/10
Mowa pieniędzy 6/10
Hochsztaplerzy 7/10

Pokaż mimo to

avatar
1701
34

Na półkach: ,

Kolejne opowiadania Vonneguta, których nigdy za wiele - przynajmniej dla miłośników jego twórczości. Lub też dla tych, którzy po przeczytaniu Rzeźni nr. 5 przewertowali całą jego twórczość w poszukiwaniu czegoś równie wyśmienitego.
Vonnegut jednak ma to do siebie, że na jedno dobre opowiadanie pisze 7 przeciętnych i 2 takie sobie (statystyka wymyślona ad hoc). Nie jest to jednak powód do rozczarowania. Te krótkie formy chłonie się szybko, a sam autor dobrze wie, jak utrzymać ciekawość czytelnika.
Opowiadania w tym zbiorze pochodzą z wcześniejszego okresu twórczości Vonneguta. I z jednej strony przemawia to na ich niekorzyść. Najbardziej pociągające cechy tego wybitnego obserwatora Ameryki 'tamtych lat' to ociekający groteską humor i powaga moralnie gorzkiej ironii. Niestety w swoich wcześniejszych opowiadaniach Vonnegut nie doszedł jeszcze do tak sprawnej umiejętności nabijania się z absurdu zwanego życiem.
Mimo wszystko te krótkie formy mają swój urok. Świat przedstawiony, głównie ludzka mentalność wobec codziennej a zaskakującej rzeczywistości, jest całkiem dobrze zarysowany. Kreacja ludzkich portretów psychologicznych jest wnikliwa i - co bywa niedocenianą zaletą - daleka od rozwlekłości.
Vonnegut jest stylistycznie oszczędny i wie jak polegać na tym, co niedopowiedziane. Dlatego też czytanie tych opowiadań jest czynnością bezsprzecznie przyjemną, choć sam autor potrafi nieraz zaoferować dużo, dużo więcej.

Kolejne opowiadania Vonneguta, których nigdy za wiele - przynajmniej dla miłośników jego twórczości. Lub też dla tych, którzy po przeczytaniu Rzeźni nr. 5 przewertowali całą jego twórczość w poszukiwaniu czegoś równie wyśmienitego.
Vonnegut jednak ma to do siebie, że na jedno dobre opowiadanie pisze 7 przeciętnych i 2 takie sobie (statystyka wymyślona ad hoc). Nie jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
254
56

Na półkach:

Wstęp ostrzegał, iż nie jest to nie wiadomo jak górnolotne, także nie poczułam się rozczarowana, lecz nie poczułam także zachwytu. Ot takie - nie złe, nie dobre, mocno przeciętne.

Wstęp ostrzegał, iż nie jest to nie wiadomo jak górnolotne, także nie poczułam się rozczarowana, lecz nie poczułam także zachwytu. Ot takie - nie złe, nie dobre, mocno przeciętne.

Pokaż mimo to

avatar
96
43

Na półkach:

Gdybym nie wiedział, nigdy nie wpadłbym na to, że to opowiadania Vonneguta. Widać, że to wczesne i pierwsze próby przed wielkimi książkami. Ocena na plus z szacunku do Mistrza, a tak szczerze, to chyba nic specjalnego dla przeciętnego czytelnika. Niech nikt nie zaczyna przygody z Kurtem od tych opowiadań.

Gdybym nie wiedział, nigdy nie wpadłbym na to, że to opowiadania Vonneguta. Widać, że to wczesne i pierwsze próby przed wielkimi książkami. Ocena na plus z szacunku do Mistrza, a tak szczerze, to chyba nic specjalnego dla przeciętnego czytelnika. Niech nikt nie zaczyna przygody z Kurtem od tych opowiadań.

Pokaż mimo to

avatar
798
81

Na półkach: , ,

W przeciwieństwie do późniejszych opowiadań Vonneguta - słabizna.

W przeciwieństwie do późniejszych opowiadań Vonneguta - słabizna.

Pokaż mimo to

avatar
548
43

Na półkach: ,

Dla fanów autora pozycja obowiązkowa!
Pomoimo tego, że opowiadania pochodzą z wczesnego okresu twórczości Vonnneguta, można w nich poczuć powiew nadchodzącego geniuszu literackiego.

Dla fanów autora pozycja obowiązkowa!
Pomoimo tego, że opowiadania pochodzą z wczesnego okresu twórczości Vonnneguta, można w nich poczuć powiew nadchodzącego geniuszu literackiego.

Pokaż mimo to

avatar
246
76

Na półkach: ,

Z twórczością Vonneguta zetknęłam się jako nastoletnie pacholę. Wtedy fascynował mnie Wharton, Carrol czy Dick. Każdy z twórców prezentował inny nurt, a jednak przemawiali do mnie tak samo mocno, a ich twórczość odcisnęła na mnie spore piętno. Kiedy więc dowiedziałam się, że mogę przeczytać niepublikowane dotąd w Polsce, wczesne utwory tegoż twórcy - zapragnęłam je mieć. Odezwała się we mnie żądza, nad którą ciężko mi było zapanować. Podsycała je iskra sentymentu, a także niezdrowa ciekawość, której zwyczajnie chciałam ulec. Zdawałam też sobie sprawę, że czas jakim dysponuję na czytanie i pisanie opinii, jest czymś bardzo względnym, mogłabym rzec lotnym. Jednak postanowiłam zaryzykować, nawet jeśli nad moją głową miałaby zawisnąć karcąca ręka szefowej Gęsi... bo znowu zawaliłam terminy. Ano znowu. Taką mam pracę – niestety. Zawsze kiedy już zdaje mi się, że mam coś za sobą, wyrasta nowa rzecz i miast skupić się na zleceniu – tu na czytaniu i napisaniu kilku zdań, to brodzę po raz kolejny w czymś, co ktoś popsuł. Zatem przepraszam szanowne wydawnictwo: Albatros. I obiecuję – już nie będę.

Notka biograficzna:

Kurt Vonnegut to amerykański pisarz oraz publicysta. Urodził się 11 listopada 1922 r. w Indianapolis, w bogatej rodzinie, jako najmłodszy z trójki rodzeństwa. Krach na giełdzie sprawił, że jego życie uległo diametralnym zmianom. Cała rodzina musiała zrezygnować z dotychczasowego standardu życiowego, co matka pisarza przypłaciła depresją. W 1940 r. za namową brata, aplikował na Uniwersytet Cornella, gdzie dostał się na wydział chemii. Na tymże uniwersytecie zaangażował się w redakcję uniwersyteckiej gazety – „The Cornell Daily Sun”, jednak w krótkim czasie musiał zrezygnować z tego, z powodu problemów z naukami ścisłymi. W 1943 r. wstąpił do wojska. Stamtąd został oddelegowany na studia do Instytutu Technologii w Carnegie, a następnie na Uniwersytet w Tennessee. W 1944 r. trafił do niemieckiej niewoli. Kiedy kilka miesięcy później obóz został wyzwolony, Vonnegut wrócił do Stanów, gdzie został odznaczony orderem Purpurowego Serca. Wkrótce poślubił Jane Marie Cox i ponownie wrócił na studia. W latach 50-tych zaczął publikować swoje pierwsze opowiadania, m.in. w magazynie Collier’s. Zyski pozwoliły mu na porzucenie ówczesnej pracy. Przeniósł się więc do Cape Cod i zaczął działać jako wolny strzelec. Pierwszą powieść, zatytułowaną Pianola, wydał w 1952 r. Mimo że jego uznanie w środowisku literackim wciąż rosło, pisarz był zmuszony do szukania alternatywnych źródeł dochodu. Pracował między innymi na stanowiskach nauczyciela języka angielskiego czy copywritera. Otworzył również pierwszy w USA salon samochodowy firmy Saab. Od 1965 r. wykładał w Hopefield School, a w latach 1965-1971 prowadził warsztaty pisarskie na uniwersytetach Iowa i Harvarda.

Vonnegut uznawany jest za pisarza kontrowersyjnego. Człowieka nie bojącego się się bawić formą i słowem. Bezustannie prowokował i wciągał czytelnika w literackie pułapki. Większość swoich dzieł ozdabiał własnoręcznymi szkicami i rysunkami. Najsłynniejszym z nich jest chyba „Dziura w zadku”. Istotnym nurtem twórczości pisarza był surrealizm. Jego książki wypełniały dziwne zdarzenia, religie, które można przyrównać do Biblii, potwory i karykaturalne stworzenia. Najczęściej pisywał rozdziały krótkie i treściwe, za to nafaszerowane formą. Fascynował go science-fiction, czego ujściem były „Syreny z Tytana”. Sprawnie posługiwał się ironią i niedopowiedzeniami, przez co czytelnik nierzadko pozostawał ze sporą dozą niedosytu. Najbardziej znanymi utworami są: „Rzeźnia numer pięć”, „Kocia kołyska”, „Śniadanie Mistrzów”, „Galapagos”, „Pianola”, „Recydywista”, „Popatrz na ptaszka”. Autor zmarł 11 kwietnia 2007 r. w Nowym Yorku.*

Standardowo opis książki:

„Niepublikowany wcześniej zbiór opowiadań amerykańskiego mistrza ciętego języka i czarnego humoru. Inteligentna i zjadliwa proza Kurta Vonneguta inspirowała kolejne pokolenia pisarzy, w tym Dave'a Eggersa, autora przedmowy do niniejszego tomu opowiadań. W tych, do tej pory nie publikowanych, literackich klejnotach unikalny styl Vonneguta przenika specyficzne amerykańskie krajobrazy, pełne fabryk, przyczep i przydrożnych barów, oraz bohaterów, których marzenia i lęki nieustannie zmagają się z okrutną, a czasem komicznie obojętną, rzeczywistością.
Oto opowieści o ludziach i maszynach, o sztuce i sztuczności, o tym, jak niespodziewana fortuna, sława lub miłość potrafią wywrócić zwykłe życie do góry nogami. Ambitny budowniczy dróg, dowódca armii buldożerów, spychaczy i asfalciarek w wolnym czasie zawiaduje miniaturowymi makietami pociągów, gdy niespodziewanie do świata fantazji wkracza kobieta jego życia.
Młoda stenotypistka-marzycielka odbiera telefon od zbiegłego przestępcy, który składa jej dziwną propozycję.
Zrzędliwy dziennikarzyna zostaje powołany do komisji oceniającej bożonarodzeniowe reklamy - pracy, w której poznaje byłego więźnia i jest świadkiem cudu.
Wdowa po hodowcy świń otrzymuje tajemnicze listy od mężczyzny z Schenectady, w których pisze o "niezdefiniowanym, słodkim bólu duszy". Jeszcze dziwniej robi się, gdy kobieta jedzie spotkać się z nim osobiście.
Ten zbiór opowiadań, to swoisty testament Vonneguta, świadectwo jego niezwykłego zmysłu obserwacji i nieograniczonej wyobraźni.”

Tak, tym razem wszystko się rozwlekło. Nie tak jak za każdym razem, lecz treściwiej, ale w tym przypadku skromna notka biograficzna musi być, zarówno jak te kilka słów o okładce i rysunkach zamieszczonych wewnątrz zbiorku. Nie ulega wątpliwości, że prawie każdy czytelnik lubi twarde oprawy. Ta taka właśnie jest, przez co czuje się wagę tej pozycji. To nie jest taka ultra lekka książeczka. Dla porównania, mam opasłe tomisko dzieł zebranych Conan Doyla i pomimo wielkich gabarytów, ma ona o wiele mniejszą wagę, cuda, nie? A jednak. Wróćmy do „Śmiertelników...”. W centrum oprawy mamy bardzo prosty, niemalże schematyczny rysunek oka, który w porównaniu do reszty, jest jedynym lakierowanym elementem. Ładnie odbija światło. I to tyle z ozdobników. Tu króluje prostota, mat i wymowność. Czyli ten rodzaj obwoluty, który lubię. Cała książka jest szyta i klejona. A jedyną rzeczą, której mi brakuje to materiałowa zakładka. Wtedy byłoby idealnie. Oczywiście wydawnictwo wysyłając tę pozycję dba o to, byśmy recenzenci, otrzymali w prezencie zakładkę oraz notkę na temat tegoż zbiorku. Cóż mogę powiedzieć. Jest dobrze. Wewnątrz książki, pomiędzy stronami i opowiadaniami, możemy dostrzec schematyczne, niemalże ascetyczne w swej formie, rysunki samego Vonneguta. Zakańczają one niemalże każde opowiadanie. Każdy z tych tworów nosi nazwę, z którą możemy się zapoznać zaglądając na koniec książki.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy, po tym jak zapoznałam się z treścią było to, że książka przedstawia bardzo wyrównany poziom utworów. Nie znalazłam opowiadania, które pozostawiłoby mi niedosyt, lub zwyczajnie okazało się jakimś przewidywalnym gniotem. Brakowało jednak tego czegoś. Autor może i sprytnie manipuluje czytelnikiem, jednak znając jego twórczość czułam, że to jeszcze nie jest to. Nierzadko łapałam się na tym, że mój mózg kreował sobie jedno, zaś przy końcu opowiadania wynikało coś zgoła odmiennego. Niektóre z opowiadań były, przynajmniej w moim mniemaniu, nieco za krótkie. Chciałam, by wątek został pociągnięty dalej. Mogłabym się przyczepić też do tego, że było mi zbyt łatwo, jakby język, choć barwny, pozostawiał po sobie nutkę niedosytu. Pożądałam czegoś bogatszego.

Prawdą jest to, że ciężko mi opiniować tę książkę. Może dlatego, że nie potrafię się do niej zdystansować. Cały czas w głowie siedzi mi sentyment minionych lat. Szczerze powiedziawszy to te krótkie formy są bardzo inne od tego co znam, a co wyszło spod palców twórcy. Tu można dostrzec pierwsze zmagania z piórem, a także to, że pisarz poprzez budowę i konstruowanie owych opowiadań chce przekazać bardzo istotne, czasem palące problemy współczesnego mu świata. Problemy, których raczej nie dostrzegamy zagubieni w swoim trywialnym i nudnawym życiu.

Podoba mi się to, że każda z tych krótkich form posiada jeden wątek, który konsekwentnie prowadzony jest końca. Każde opowiadanie niosło wyjątkowe przesłanie, które zmuszało do przystanięcia na chwilę i zastanowienia się nada tym, co właśnie przeczytaliśmy. Zdarzało mi się, że przerywałam zapoznawanie się z treścią, tylko po to, by móc przez chwilę dać umysłowi odpocząć i w spokoju móc przeanalizować to, co właśnie pochłonęłam. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę z tego, że to tylko fikcja literacka. Nie zmieniało to faktu, że musiałam tę książkę odkładać na półkę. Jednak następnego dnia wracałam.

Reasumując. Jeśli jesteś czytelnikiem, który nie zna twórczości Vonneguta to „Gdy śmiertelnicy śpią” jest książką dla Ciebie. Pozwoli Ci wsiąknąć w specyficzny styl, jakim posługuje się twórca. Potem inne jego pozycje wydadzą się bogatsze, bardziej nasycone i prowadzące do odkrywczych rozwiązań. Nierzadko wzbudzą zdumienie lub pozostawią dreszcze. To lektura, którą czyta się na raty. Nie da się tak zwyczajnie wciągnąć w jej wir. Umysł musi przeanalizować i ochłonąć. Jeśli lubicie zabawy formą i igranie z emocjami to Wam się spodoba. Trudno mi określić target czytelniczy, ponieważ przygodę z Vonnegutem zaczynałam dosyć wcześnie. Myślę jednak, że współczesna, szanowna młodzieży podoła temu wyzwaniu. Obawiałabym się tylko o zrozumienie niektórych rzeczy. Oczywiście, że polecam. Te dzieło powinien mieć każdy fan twórczości pisarza, a także ten, który tę przygodę rozpoczyna.

*Źródła:
Notka biograficzna:
http://lubimyczytac.pl/autor/16435/kurt-vonnegut
https://pl.wikipedia.org/wiki/Kurt_Vonnegut

Opis książki:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/180479/gdy-smiertelnicy-spia

Za możliwość zapoznania się z lekturą dziękuję:

Polacy nie gęsi i swoich autorów mają oraz Wydawnictwu Albatros:

Korekta i redakcja tekstu: E.U.

Z twórczością Vonneguta zetknęłam się jako nastoletnie pacholę. Wtedy fascynował mnie Wharton, Carrol czy Dick. Każdy z twórców prezentował inny nurt, a jednak przemawiali do mnie tak samo mocno, a ich twórczość odcisnęła na mnie spore piętno. Kiedy więc dowiedziałam się, że mogę przeczytać niepublikowane dotąd w Polsce, wczesne utwory tegoż twórcy - zapragnęłam je mieć....

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
937

Na półkach: ,

Zbiór zawiera wczesne opowiadania Kurta V.
Jest w miarę równy. Znajdziemy w nim wprawdzie opowiadania bardziej wybitne od innych, ale ta różnica nie jest zbyt duża.
Trzeba sobie uświadomić, że teksty były pisane pod publikę. Autor starał się z nich wyżyć. Dlatego nie należy spodziewać się po nich zbytniej ekstrawagancji.
Są łatwo przyswajalne i jeszcze bez dużej dawki czarnej ironii (nie wszystkie).
Mimo to da się odczuć rosnący geniusz autora.
Każdy jakoś zaczynał i niekoniecznie z grubej rury. Jak zaczynał Pan Kurt V. można się dowiedzieć zapoznając się z tym najgorszym zbiorem.

Zbiór zawiera wczesne opowiadania Kurta V.
Jest w miarę równy. Znajdziemy w nim wprawdzie opowiadania bardziej wybitne od innych, ale ta różnica nie jest zbyt duża.
Trzeba sobie uświadomić, że teksty były pisane pod publikę. Autor starał się z nich wyżyć. Dlatego nie należy spodziewać się po nich zbytniej ekstrawagancji.
Są łatwo przyswajalne i jeszcze bez dużej dawki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
169
156

Na półkach:

Nie

Nie pamiętam, ile miałem lat, kiedy ‘chłonąłem całym sobą Vonneguta’. Pewnie było to ponad dwadzieścia lat temu, jak nie prawie trzydzieści. Tak, może nawet trzydzieści. Przeczytałem wtedy wszystkie jego książki, które były dostępne na rynku. Nawet pamiętam ich okładki, zwłaszcza wydaną poza oficjalnym obiegiem Matkę Noc, z wypisanym nakładem 500 egzemplarzy (chyba we wszystkich takich pozycjach pisano 500 egzemplarzy, ciekawe dlaczego - jakieś ograniczenia? Wie ktoś?).

Vonnegut zawładnął mną, podobnie jak Dick. Był równie mroczny, ale z absurdalnym poczuciem humoru, a przy okazji moralista, który na każdym kroku musiał podkreślać swoje zdanie. W pewnym momencie, po kilku pierwszych dobrych powieściach zorientowałem się, że coś się zmieniło, wciąż kupowałem i czytałem wszystkie jego książki, ale to już nie było to. Dobra proza, świetnie się czytało, ale efekt był już inny. Już nie czułem się tak, jakbym dostał obuchem w łeb, tak jak na początku ‘naszej znajomości’. To były dobre książki, ale ciągle miałem wrażenie, że Vonnegut był najlepszy na początku drogi pisarskiej, że najlepsze były jego wczesne utwory. Potem, z biegiem czasu jakby było coraz gorzej. Były odgrzewane kotlety - te same tematy w podobnym podejściu, no i było odcinanie kuponów. Patrząc na całość twórczości Vonneguta, zachwyciły mnie przede wszystkim Śniadanie mistrzów i Syreny z Tytana. Dalej też są wspaniałe pozycje: Niech pana Bóg błogosławi Panie Rosewater, Matka noc, Pianola, Rzeźnia numer pięć czy Kocia kołyska. Z późniejszych pozycji nic nie wskoczyło u mnie do ścisłej czołówki. Lubiłem opowiadania, gdzie Vonnegut w skomasowanej formie przedstawia otaczający go świat. I tak, jak pisze we wstępie do omawianego zbioru Dave Eggers, większość opowiadań to opowiadania z haczykiem, z pointą, często zaskakującą i przewrotną. Można by napisać, że to niemalże klasyczne szorty, ale trochę dłuższe, w których Vonnegut przedstawia świat oraz jakieś zdarzenie, by bardzo często na koniec wszystko przewrócić do góry nogami.

Od dobrych dziesięciu lat nie przeczytałem nic autorstwa Vonneguta. Wróciłem do jego prozy ostatnio, rozpoczynając od powieści, które polubiłem najbardziej. Już mnie tak nie zachwyciły, wiadomo. Jednak to wciąż świetne pozycje. Być może zachwytu nie było, ponieważ wiedziałem co i jak się stanie? Może dlatego, że wiedziałem, czego mogę się spodziewać? Bardzo często książki, które wywoływały młodzieńczy zachwyt, po wielu latach okazują się być, powiedzmy to delikatnie, średnimi pozycjami. A tutaj tego nie było, nie było rozczarowania, nie było przemyśleń typu: „Jak mi się to mogło tak podobać? Jakim głąbem wtedy byłem?” Niedawno przeczytałem także dwie książki związane z Vonnegutem, to znaczy jego listy i biografię. Obie te pozycje również zostały wydane przez Albatrosa. Z nich wyłonił mi się obraz Kurta Vonneguta namalowany z innej perspektywy. To był człowiek, który nie umiał zrozumieć świata i którego świat nie rozumiał. Po prostu nie byli kompatybilni, Vonnegut chciał tłumaczyć ludziom świat, swój punkt widzenia. Chciał tłumaczyć nie tylko czytelnikom, w pewnym momencie chciał był ‘głosem normalności’ narodu, chciał nauczać i pokazywać co jest źle. A świat, po początkowym zachwycie, uważał go za pisarza częściowo wypalonego, niepotrzebnego moralizatora, który właściwie nikomu nie jest potrzebny. Czasami zapraszano go na przeróżne uroczystości, bo dla nich Vonnegut był wtedy celebrytą. Najlepiej było usypać mu kopiec i sławić jego wcześniejsze książki. I lepiej nie wydawać nic nowego, bo mogło to być tylko kolejne rozczarowanie.

Tyle tytułem przydługiego wstępu do omawianej pozycji, to znaczy do zbioru opowiadań Vonneguta wydanych w zbiorze pod tytułem Gdy śmiertelnicy śpią. W tomie tym, tak samo jak w wydanym wcześniej Popatrz na ptaszka, zebrano opowiadania z wczesnego okresu twórczości autora. Pisał je do czasopism (na przykład: Collier’s, czy The Saturday Evening Post),które drukowały wtedy chętnie opowiadania płacąc niewielkie stawki. Dlatego też autor, aby utrzymać rodzinę, musiał się trochę ‘naprodukować’. I, niestety, są to takie produkcyjniaki – proste opowiadania, zazwyczaj z jednym wątkiem, z przewrotką na końcu, bo jakoś trzeba było zaskoczyć czytelnika.

Stąd też tytuł tego omówienia. Przecież z jakiegoś powodu Vonnegut, kiedy już był na topie, nie wydał tych opowiadań. Miał powód, a tym powodem, według mnie, była ich jakość. Jakość w porównaniu do późniejszych pozycji autora. Bo przecież gdyby porównać je do opowiadań innych autorów, na dodatek piszących jeszcze w tamtym okresie, to są to dobre, albo wręcz bardzo dobre pozycje. Ale w porównaniu do najlepszych pozycji Vonneguta, to są po prostu takie sobie błahostki, pisane, aby zapełnić stronę w czasopiśmie. Oczywiście są to opowiadania z przesłaniem, z morałem na koniec, bo przecież autor nie mógł się bez tego obejść. Ale to nic wielkiego. Skończyłem czytać ten zbiór opowiadań dwa tygodnie temu i treści około połowy opowiadań już nie pamiętam. Wiem, że możecie tutaj pomyśleć o moim wieku, stanie umysłu, sklerozie itd., co pewnie w części będzie prawdą. Ale jest to zbiór opowiadań ‘gazetowych’, daleko im do opowiadań mistrzyni tego gatunku, czyli Alice Munro, a przecież były one pisane w podobnym czasie. To są takie ‘średniaki’, które czyta się z przyjemnością, ale które w miarę szybko się zapomina.

Dla uspokojenia duszy, napiszę tytuły opowiadań, których treść do tej pory pamiętam, czyli wryły mi się w pamięć bardziej od pozostałych: Jenny, Z ręką na przepustnicy, Hala maszyn, Ruth, Zgasł ogarek, Bomar, 10 000 $ rocznie, bez problemu, Hochsztaplerzy.

Dalej na:
http://szortal.com/node/10141

Nie

Nie pamiętam, ile miałem lat, kiedy ‘chłonąłem całym sobą Vonneguta’. Pewnie było to ponad dwadzieścia lat temu, jak nie prawie trzydzieści. Tak, może nawet trzydzieści. Przeczytałem wtedy wszystkie jego książki, które były dostępne na rynku. Nawet pamiętam ich okładki, zwłaszcza wydaną poza oficjalnym obiegiem Matkę Noc, z wypisanym nakładem 500 egzemplarzy (chyba we...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
19

Na półkach:

Zaskakujace opowieści. Polecam !

Zaskakujace opowieści. Polecam !

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    184
  • Przeczytane
    146
  • Posiadam
    31
  • 2020
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Legimi
    2
  • 2018
    2
  • 2017
    2
  • Książki Papierowe
    1
  • Powieść obyczajowa
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Gdy śmiertelnicy śpią


Podobne książki

Przeczytaj także