Miłość, Bóg i kuchnia francuska

Okładka książki Miłość, Bóg i kuchnia francuska James F. Twyman
Okładka książki Miłość, Bóg i kuchnia francuska
James F. Twyman Wydawnictwo: Illuminatio literatura piękna
208 str. 3 godz. 28 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Illuminatio
Data wydania:
2013-05-27
Data 1. wyd. pol.:
2013-05-27
Liczba stron:
208
Czas czytania
3 godz. 28 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362476787
Tagi:
kuchnia francuska miłość
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
9
9

Na półkach:

Mnie jako kobiecie momentami było ciężko przebrnąć przez tę książkę, ponieważ jest ona napisana z męskiego punktu widzenia. Natomiast przeczytanie jej pozwoliło mi lepiej zrozumieć schematy i zachowania mojego chłopaka będącego w depresji.

Mnie jako kobiecie momentami było ciężko przebrnąć przez tę książkę, ponieważ jest ona napisana z męskiego punktu widzenia. Natomiast przeczytanie jej pozwoliło mi lepiej zrozumieć schematy i zachowania mojego chłopaka będącego w depresji.

Pokaż mimo to

avatar
73
43

Na półkach:

Tytuł powieści nawiązuje do książki Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się i kochaj"; różni je brak imperatywu w omawianej pozycji - jakby dla dodatkowego podkreślenia, że każdy sam podejmuje decyzje dotyczące własnego losu, obiera taką a nie inną ścieżkę.

W trakcie porównania (którego, jak sądzę, nie sposób przy tak wyraźnym nawiązaniu uniknąć) uwagę zwraca dodatkowy aspekt: wymiar głębi. Książka Amerykanki liczy niemal 500 stron, podczas gdy powieść Jamesa F. Twymana zamknęła się w około dwustu. Podróż Elizabeth Gilbert (głównie do wnętrza siebie) trwała rok, naszego bohatera... kilka dni. Dodatkowo uporządkowanie opowieści autorki w formę dźapamali - modlitewnego sznura ze 108 koralikami, które przyjęły w książce postać 108 historii, okrasiło "Jedz, módl się i kochaj" wymiarem niemalże duchowym, uporządkowaniem naddanym prawie równym zbliżeniu do boskiego ideału trójcy (książkę podzielono także na trzy części). W odwołaniu do "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" czytelnik może doświadczyć pewnego "męskiego minimalizmu" (choć, jak na ironię, powieść bywa momentami "przegadana"),który sprawia, że poddajemy tego typu prozę sprawdzianowi wiarygodności.

Mottem powieści Elizabeth Gilbert stały się słowa Sheryl Louise Moller: Mów prawdę, mów prawdę, mów prawdę. W jakim stopniu zawarty przez nas z twórcą pakt autobiograficzny rzeczywiście gwarantuje prawdziwość opisywanych zdarzeń? Na ile jest to kreacja autorska? Byliśmy już przecież niejednokrotnie wodzeni za nos, chociażby przez Witolda Gombrowicza, który w "Dziennikach" sam nakładał sobie różnego rodzaju "gęby". Postępująca współcześnie, jak sądzę, podejrzliwość w stosunku do historii typu "zmień życie w jeden weekend" sprawiła, że powieść Jamesa F. Twymana czytało się z lekkim uśmiechem niedowierzania. Jednocześnie tęsknota za "magicznym" (nieomal baśniowym) przypadkiem zmieniającym życie o 180 stopni wymuszała lekturę do końca.

Wydaje się, że autor użył niewłaściwej formy dla zaprezentowania zamieszczonych w książce treści. W miejsce powieści obyczajowej, czytelnik powinien trzymać w rękach... poradnik. Nagromadzenie duchowych porad, przepisów, w jaki sposób uleczyć swoją duszę i zacząć żyć prawdziwie, jak otworzyć się na miłość i Boga, wręcz domagały się odpowiedniej oprawy - czasem wyszczególnienia co ważniejszych zdań, może propozycji ćwiczeń duchowych? Ubranie całości w akcję z dialogami i fabułą nieco zakłóciło rytm odbioru. Momenty intrygujących przemów Roberta Dufau zderzały się z nieco dłużącymi się refleksjami autora. On sam przyznał zresztą, że nagrywał wypowiedzi francuskiego kucharza, dzięki czemu mógł względnie dosłownie przedstawić je w książce. Sprawiło to jednak, że rozmowy bohaterów, teoretycznie prowadzone na gorąco, przybrały kształt nieco usztywnionego wywiadu, z Jamesem F. Twymanem błądzącym w ciemności, który pyta mistrza o to, jak żyć. Momentami wyczuwalna sztuczność skojarzyła mi się ze stylem Paulo Coelho - co zdanie, to cytat godny oprawienia, banał, który urasta do rangi życiowego motta. Taki jest jednak wydźwięk książki, płynąca z niej mądrość: najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jakkolwiek by nie brzmiały, "nauki" Roberta Dufau pozwalają w jakiś sposób uporządkować życie, zwracają uwagę na ważne aspekty naszego codziennego zmagania się ze światem i samym sobą. Co ciekawe, nie tylko kucharz przemawiał à la kaznodzieja. Tym swoistym "stylem terapeutycznym" posługiwały się również partnerki narratora; aż trudno uwierzyć, że James tak długo borykał się z własnymi demonami, mając u boku takie kobiety!

"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" nie jest produktem lekkostrawnym. Wprowadza czytelnika w atmosferę rozpadającego się związku, z której każe mu - po metaforycznych trupach (głównego bohatera, ale i obecnych w jego życiu kobiet) - przedzierać się przez wyparte wspomnienia. Ostateczne rozwiązanie może nie satysfakcjonować: należy bowiem zmierzyć się z demonem miesz(k)ającym w naszej duszy i... zaprzyjaźnić się z nim; zgodnie z zasadą: "Przyjaciół trzymaj blisko a wrogów jeszcze bliżej". Akceptacja bólu i przejście nad nim do porządku dziennego mają - w połączeniu z prostotą życia afirmowaną przez Roberta Dufau - zagwarantować poczucie spełnienia.

Prawdziwy dostatek polega na tym, jak się czujemy, a nie, co mamy. Prosta recepta, takie powiedzenie-banał, ale to w niej, jak udowadnia autor, drzemie siła pozwalająca zmienić życie. Niepopularny przepis w dobie konsumpcjonizmu, ale - zastanówmy się - czy nieprawdziwy?

James F. Twyman, Miłość, Bóg i kuchnia francuska, Wydawnictwo Illuminatio, Białystok 2013, 208 s.

PS. Okładka stała się źródłem moich kpino-żartów, którymi raczyłam synka (ku jego uciesze; matka udająca francuski akcent była widać przekonująca ;)): Dzięń dobhry! Jęstęm fhrancuskiiim kuuchhaziem i, jak wiiidać, gątuję z poowietrzaaa! To jest, phrosię Państwa, energhia kosmiiiczna! No błagam... Nie można się było wysilić i w rękę szanownego pana kucharza wrzucić chociażby jednego croissanta, którego grafika zdobi lewy górny róg okładki? Byłoby i smacznie, i z sensem (bo pusty garnek, z którego chce się nałożyć, jest tego sensu pozbawiony),i zgodnie z przesłaniem z książki: że najprostszy posiłek potrafi być najsmaczniejszym, najpiękniejszym w życiu... Taki croissancik w Lidlu (świeżo wypiekany w dodatku!) kosztuje grosze. Nie dało się?

Tytuł powieści nawiązuje do książki Elizabeth Gilbert "Jedz, módl się i kochaj"; różni je brak imperatywu w omawianej pozycji - jakby dla dodatkowego podkreślenia, że każdy sam podejmuje decyzje dotyczące własnego losu, obiera taką a nie inną ścieżkę.

W trakcie porównania (którego, jak sądzę, nie sposób przy tak wyraźnym nawiązaniu uniknąć) uwagę zwraca dodatkowy aspekt:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
160
18

Na półkach: ,

No cóż, zaczęłam czytac intensywnie wczoraj i dziś pomimo szczerych chęci przerwalam tortury. Spodziewalam sie ciekawej historii z kuchnią w tle a dostałam pseudo filozoficzny/poradnikowy bełkot. Bohaterowie nie prowadzą zwykłych rozmów, nawet proste pytanie w stylu "czy ciebie podwiezc?" Kończy się rozmową w stylu zajrzyj w głąb siebie/pokochaj siebie pitu, pitu, pitu...wszystko to nadęte, a jednocześnie kiczowate. Nie polecam.

No cóż, zaczęłam czytac intensywnie wczoraj i dziś pomimo szczerych chęci przerwalam tortury. Spodziewalam sie ciekawej historii z kuchnią w tle a dostałam pseudo filozoficzny/poradnikowy bełkot. Bohaterowie nie prowadzą zwykłych rozmów, nawet proste pytanie w stylu "czy ciebie podwiezc?" Kończy się rozmową w stylu zajrzyj w głąb siebie/pokochaj siebie pitu, pitu,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
37

Na półkach: ,

Niestety, kuchnia francuska w wersji ciężkostrawnej.

"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Autor przedstawia nam momenty ze swojego życia, często trudne, które w znaczący sposób wpłynęły na jego światopogląd i postrzeganie świata, życia. Na pierwszych stronach książki "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" dowiadujemy się, że autor rozstaje się ze swoją dziewczyną. Dlaczego nie potrafi ułożyć sobie życia u boku kobiety? Przed czym ucieka? Czego się boi? Właśnie w tym momencie, na jego drodze życiowej pojawia się Roger Dufau. W życiu wszystko ma swój sens i nic nie dzieje się bez przyczyny, w związku z tym to spotkanie również nie jest przypadkowe. Roger jest francuskim kucharzem, który pomaga Jamesowi zrozumieć siebie i świat, a także odkryć istotę szczęścia. W jaki sposób? Poprzez kuchnię francuską, oczywiście. Przepis na szczęście jest bardzo prosty: w życiu należy słuchać siebie, doceniać

drobne sprawy i rzeczy, delektowanie się nimi, rozkoszować każdym "kęsem". Dzięki temu radość z drobnostek przeniesie się na całe nasze życie. Książka jest połączeniem sztuki gotowania i rozważań religijnych z psychoanalizą głównego bohatera.

Niestety, kuchnia francuska w wydaniu James F. Twymana nie należy do lekkostrawnych. Pomimo iż książka objętościowo nie jest duża, czytałam ją (w zasadzie zmuszałam się do czytania) przez baaaardzo długi czas. Chyba nie gustuje w tego typu książkach filozoficzno- refleksyjnych, gdzie każdy element z życia, każda decyzja, motywacja czy postępowanie są rozkładane na części pierwsze i wałkowane przez kilkanaście stron. Na plus jest jednak to, że autor nie wybiela się, nie robi z siebie człowieka idealnego. Pokazuje, że jest z krwi i kości, ze swoimi słabościami, wątpliwościami, ale i radościami. Dodatkowo autor posiada lekkie pióro i przyjemny styl pisania (pewnie dzięki temu dobrnęłam do końca książki).

Może to nie była odpowiednia pora na "Miłość, Bóg i kuchnia francuska"? Może lepiej czytałoby ją się w zimowy wieczór przy kominku?

Jeżeli lubicie książki o życiu, możecie po nią jak najbardziej sięgnąć. Mnie niestety nie zachwyciła, a szkoda. Myślę, że za jakiś czas, w zimowy wieczór po nią sięgnę i może zmienię zdanie?

Na PLUS:

- lekkie pióro autora
- autentyczność i szczerość do bólu autora
- ciekawe pomysły i inspiracje na dania francuskie

Na MINUS:

- zbyt dużo filozofii, religii i psychoanalizy
- nużące i ciągnące się w nieskończoność rozważania

Niestety, kuchnia francuska w wersji ciężkostrawnej.

"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" oparta jest na prawdziwych wydarzeniach. Autor przedstawia nam momenty ze swojego życia, często trudne, które w znaczący sposób wpłynęły na jego światopogląd i postrzeganie świata, życia. Na pierwszych stronach książki "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" dowiadujemy się, że autor rozstaje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3034
2034

Na półkach: ,

„Miłość, Bóg i kuchnia francuska” to bardzo specyficzna pozycja. Nie jest to książka kucharska, ani powieść obyczajowa, bardziej książka filozoficzna opowiadająca o życiu z nutą kulinarną i miłosną w tle. To opowieść o tym, jak cieszyć się życiem i jak mocno jedzenie związane jest z tą radością.

Pokochaj jedzenie, a pokochasz życie!

Z autorem książki miałam już styczność przy lekturze książki „Między niebem a ziemią”, która jest napisana w bardzo podobnym stylu, fabuła bazuje na prawdziwej historii z życia autora. Tak jest i tym razem, Twyman opowiada nam o swoim spotkaniu z mistrza kulinarnego Robertem Dufau i o zmianach w jego życiu, na który miała wpływ ta znajomość.
James F.Twyman opowiada nam o swoim życiu uczuciowym, o nieudanych związkach, które wspomina przy okazji kolejnego zerwania z Michelle. Analizuje swoje zachowanie, przebieg związku i zastanawia się, dlaczego tak się dzieje. Pomaga mu to zrozumieć Robert Dufau, którego poznał. A że nic nie dzieje się bez przyczyny, jak twierdzi autor, zerwanie z kobietą i poznanie Roberta też są ze sobą powiązane.

Robert pokazuje Jamesowi jak cieszyć się z drobnych rzeczy w życiu, jak je doceniać i rozkoszować się nimi. A ta radość będzie przekładała się na nasze dalsze życie i sposób wyrażania siebie. Pomaga Jamesowi zrozumieć, co motywowało jego zachowania, co wpływało na jego decyzje i jak może to zmienić. Ich spotkania to połączenie uczty kulinarnej ze spotkaniem u psychoterapeuty i mistyka. To swoiste powiązanie jedzenia z terapią i religią – pełne i świadome.
Dzięki Robertowi, autor stał się bardziej otwarty i sam zauważył pozytywne zmiany w swoim życiu. Jednym z wyraźnych znaków było ponowne nawiązanie kontaktu z Alice.

Książka „Miłość, Bóg i kuchnia francuska” to bardzo osobista opowieść, szczera i pełna wewnętrznej zadumy i refleksji. Wspomnienia autora są wzruszające, a jego rozważania i dążenie do zmian w życiu zyskują jego sympatię w oczach czytelników. Twyman nie jest ideałem, jest człowiekiem jak każdy z nas, ze swoimi problemami, dylematami i radościami. Pokazuje nam jak zmienić nieudane życie, i jak cieszyć się nim. To książka skłaniająca do zadumy i refleksji nad własnym podejściem do życiem.

„Miłość, Bóg i kuchnia francuska” to bardzo specyficzna pozycja. Nie jest to książka kucharska, ani powieść obyczajowa, bardziej książka filozoficzna opowiadająca o życiu z nutą kulinarną i miłosną w tle. To opowieść o tym, jak cieszyć się życiem i jak mocno jedzenie związane jest z tą radością.

Pokochaj jedzenie, a pokochasz życie!

Z autorem książki miałam już styczność...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1431
790

Na półkach: ,

Sięgając po powieść "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" nie wiedziałam czego się spodziewać. Zastanawiałam się czy będzie to powieść czy poradnik a może zupełnie coś innego. Otrzymałam taką literacką hybrydę- coś co przypomina poradnik ale jest pisany prozą. Chociaż to chyba też nie całkiem dobre określenie. To po prostu książka podpowiadająca jak czerpać radość życia i z życia.

Autorem książki jest James F. Twyman znany polskim czytelnikom z powieści "Między niebem a ziemią", wydaną w również przez wydawnictwo Illuminatio. Na świecie James F. Twyman jest znany jako "trubadur pokoju", który potrafi zjednoczyć w modlitwie miliony ludzi, aby łagodzić skutki kryzysów na całym świecie. Jest także producentem, współautorem scenariusza i reżyserem filmów. Jak widać jest to człowiek wszechstronny i bardzo doświadczony. Jak wykorzystuje to w swojej twórczości?

Tak jak "Między niebem a ziemią" tak i "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" są książkami w całości opartymi na prawdziwych wydarzeniach z życia Jamesa F. Twymana. Opisuje w nich własne przeżycia i sytuacje, które wpłynęły na jego światopogląd i postrzeganie świata. Obie dotyczą także trudnych sytuacji, momentów w życiu autora. Pierwsza z nich opisuje śmierć żony i przezywanie żałoby.
Druga także rozpoczyna się od rozstania. James F. Twyman zaczyna analizować swoje zachowania i ścieżki, które prowadzą do jego nieudanego życia miłosnego. Dlaczego nie potrafi stworzyć stałego związku? Czego się boi? Na tej drodze w rozumieniu własnego życia poznaje człowieka Rogera Dufau- mistrza kulinarnego, który stanie się jego przewodnikiem i drogowskazem jednocześnie.

Wydawałoby się, że to spotkanie to zwykły przypadek. Nie. Według Jamesa F. Twymana nic nie dzieje się przypadkiem. "Nasze życia pełne są zbiegów okoliczności- przelotnych spotkań i drobnych wydarzeń, które mogą nas zmienić. Ale te chwile są często niezauważane albo lekceważone." Dopiero gdy zwolnimy, przystaniemy, rozejrzymy się dopadnie nas zrozumienie. Dostrzeżemy nowe możliwości, szanse, które mogą nam pomóc w zdobyciu nowych doświadczeń, propozycji zawodowych, przyjaciół, miłości, związków, samorealizacji czy duchowego oświecenia.
James wraz z francuskim kucharzem analizują każdą cząsteczkę życia, roztrząsają wybory, wywołują i walczą z demonami a to wszystko po to by odnaleźć istotę szczęścia, remedium na ból istnienia.

"Można by powiedzieć, że spożywamy życie na wiele różnych sposobów: nie tylko jedząc, ale też oddychając i żyjąc. Im bardziej otworzymy się na życie, tym bardziej ono otworzy się na nas."

Według Rogera Dufau wystarczy cieszyć się prostymi rzeczami, drobnostkami na ogół nie zauważanymi w pędzie życia, by móc odnaleźć szczęście. Wystarczy wsłuchać się we własne potrzeby.

W książce "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" wiele jest wątków autobiograficznych. Poznajemy kluczowe momenty z życia Jamesa F. Twymana, które ukształtowały go jako mężczyznę i człowieka. Jego wspomnienia są wzruszające i pełne emocji. Momentami serce ściskała mi niewidoczna obręcz a do oczu napływały łzy. Były także fragmenty, które wynudziły mnie niezmiernie.
Książka, tak jak wskazuje tytuł, jest również o gotowaniu. Przepisy i dania są ciekawe i myślę, że nie sprawiły by trudności w przygotowaniu ich osobiście. Niestety zabrakło miar i gramatur więc takie gotowanie musiałoby być czysto intuicyjne :)

Jeżeli masz ochotę na zmuszającą do refleksji i zadumy książkę, sięgnij po "Miłość, Bóg i kuchnia francuska".

http://aleksandrowemysli.blogspot.com/2013/08/literacka-hybryda.html

Sięgając po powieść "Miłość, Bóg i kuchnia francuska" nie wiedziałam czego się spodziewać. Zastanawiałam się czy będzie to powieść czy poradnik a może zupełnie coś innego. Otrzymałam taką literacką hybrydę- coś co przypomina poradnik ale jest pisany prozą. Chociaż to chyba też nie całkiem dobre określenie. To po prostu książka podpowiadająca jak czerpać radość życia i z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
364

Na półkach: ,

"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" autorstwa Jamesa F. Twymana, to książka uniwersalna. Nadaje się chyba dla większości osób, ponieważ składa się z kilku gatunków. To powieść, romans, przygoda, obyczajówka, gastronomia i poradnik duchowy w jednym! Połączenie tych gatunków w jednej fabule, wyszło bardzo ciekawie, choć poradnik i kurs gotowania kuchni francuskiej są jakby upchnięte mimochodem, co sprawia, że czytelnik nabywa pewnych cennych umiejętności i przyswaja mądrości życiowe nawet tego nie zauważając. To czyni tę książkę i lekką i mądrą.
James, główny bohater, zostaje porzucony przez Michelle już w pierwszym rozdziale, a właściwie na pierwszej stronie.:) Od tej pory zaczyna się jego wędrówka, samotna choć w otoczeniu ludzi, w poszukiwaniu nawet nie szczęścia, lecz sensu życia. Nie jest to depresyjny bohater, raczej znudzony, zniecierpliwiony. Jego przewodnikiem życiowym, który stara się pomóc mu w tych poszukiwaniach, jest kucharz francuski Robert Dufau. Jego dewiza to prostota, zarówno w życiu, jak i w uczuciach i gotowaniu. Według niego to wystarczy aby być szczęśliwym, wystarczy tylko nauczyć się wcielać ją w każdą sferę życia. I tego właśnie uczy się James. Stara się przyjrzeć sobie, swoim uczuciom, przeszłości i teraźniejszości, życiu i otoczeniu. Wraz z bohaterem, nieświadomie także i czytelnik przygląda się sobie.
Dla mnie kluczowym momentem przemiany Jamesa jest jego rozmowa, w trakcie której uświadamia sobie, że nie jest zdolny do miłości tylko i wyłącznie dlatego, że nie kocha samego siebie. Nie darząc się uczuciem nie można obdarować nim innych. Takich i wielu innych mądrości, ta książka jest pełna.
Oprócz takich wątków, są jednak jeszcze sytuacje zabawne, przyjemne i smaczne.:) W książce opisy dań i samego gotowania, przygotowywania posiłków są bardzo dokładnie opisane. Wiele razy czułam się głodna czytając. Nie jest to typowe, znane francuskie menu, tylko smaczne, proste potrawy.
Autor bardzo przyjemnie i lekko pisze, jego książka jest naprawdę miłą lekturą, skłaniającą do refleksji. Zdecydowanie jest to pozycja na letnie wieczory, choć zaledwie na dwa dni, bo czcionka jest dosyć spora, a i objętość ksiażki nie jest zbyt gruba. Polecam wszystkim osobom chcącym dobrze, relaksująco spędzić czas, nauczyć się czegoś i poczytać coś ciekawego. Ta książka właśnie spełnia wszystkie te wymagania.Jedyne co może nie spodobać się co niektórym osobom, to dosyć długie monologi i rozmowy. Dla mnie w większości były one ciekawe i potrzebne.

"Miłość, Bóg i kuchnia francuska" autorstwa Jamesa F. Twymana, to książka uniwersalna. Nadaje się chyba dla większości osób, ponieważ składa się z kilku gatunków. To powieść, romans, przygoda, obyczajówka, gastronomia i poradnik duchowy w jednym! Połączenie tych gatunków w jednej fabule, wyszło bardzo ciekawie, choć poradnik i kurs gotowania kuchni francuskiej są jakby...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    44
  • Przeczytane
    32
  • Posiadam
    16
  • Francja
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Woblink
    1
  • Kulinarnie
    1
  • Szukam
    1
  • Nie wciagnela...
    1
  • Ma Belle France
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Miłość, Bóg i kuchnia francuska


Podobne książki

Przeczytaj także