Niehalo

- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2013-06-10
- Data 1. wyd. pol.:
- 2006-01-01
- Liczba stron:
- 232
- Czas czytania
- 3 godz. 52 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308051160
- Tagi:
- literatura polska
…debiutancka powieść Karpowicza, z którą wszystko jest O.K.
To doceniona przez krytyków opowieść o niezwykłym dniu zwykłego studenta z Piłsudskim, Popiełuszką i Zamenhoffem w tle. Wszystko utrzymane w ironicznym i kąśliwym stylu. Kim jest Maciek? Biernym życiowo oportunistą, czy tragicznym everymanem na miarę naszych czasów? Ten dylemat wymaga indywidualnego rozstrzygnięcia.
Powieść nominowana do Paszportu POLITYKI ukazuje się w odmienionej szacie graficznej i w nowym opracowaniu.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Białostocki trip
Dawno, dawno temu był sobie pisarz. Pisarz napisał książkę. Książka była bajką. Bajka działa się w Białymstoku. Białystok to było rodzinne miasto pisarza. Bajka nazywała się, jak to bajka, „Niehalo” i bardzo się podobała. Nie tylko w Białymstoku. Pisarz zaczął pisać coraz więcej. Bajki były coraz dłuższe. I coraz nudniejsze. Bo to nie były już bajki. Tylko książki dla dorosłych. Bo dorośli lubią długie nudne książki o niczym.
„Niehalo” jest szczeniacką podróżą przez głowę młodego polonisty. Takie książki pisze się, by wywalić z siebie cały nawóz, z którego się wyrastało, by zrobić porządek, by zacząć nowy etap, by opisać dotychczasową podróż, która, jak to podróż, donikąd nie doprowadziła. Wszystko jest tu tak samo bez znaczenia, wszystko tkwi w chaotycznej wizualizacji kompleksów, mitów, stereotypów. Przekopywanie stajni Augiasza odbywa się jednak z niesłychaną energią i właśnie ta energia niesie czytelnika przez słowa, które zamieniają się w obrazy.
Maciek ucieka z pracy, ucieka z domu, ucieka z rzeczywistości. Follow the white rabbit. A Białystok przemienia się w Matrix. Ktoś jest strażnikiem progu, ktoś jest mentorem, ktoś staje na przeszkodzie. Jak w klasycznym RPG. Tyle że ten erpeg nasz swojski, siermiężny, katopolski. Całkiem nieatrakcyjny z tymi symbolami- atrybutami zdobywanymi co chwilę, by móc przejść dalej. Chciałoby się powiedzieć – jaki kraj taki erpeg. W każdym razie nic z Wiedźmina.
„Niehalo” to powieść szczeniacka do tego stopnia, że znajdziemy tu nawet masturbacyjno-falliczne wynurzenia. Nic nie szkodzi. To proza żywa i anarchistyczna. Jak rozkopany fryz, który nie ulega grzebieniowi. Szczera i autentyczna. „Niehalo” - prawdopodobnie najlepsza powieść Ignacego Karpowicza.
Sławomir Domański
Oceny
Książka na półkach
- 837
- 411
- 210
- 15
- 13
- 11
- 8
- 7
- 7
- 5
OPINIE i DYSKUSJE
Książkę należy rozpatrywać jako szkic obyczajowości pewnych czasów w pewnym miejscu, zbiór mniej lub bardziej czarujących scenek oraz ambitny poziom ekwilibrystyki językowej. A czy jest to powieść? Jeśli tak, to dość eksperymentalna. W sumie historia mało znacząca, przy zaprezentowanej stylistyce i retoryce. I tego się trzymajmy.
Książkę należy rozpatrywać jako szkic obyczajowości pewnych czasów w pewnym miejscu, zbiór mniej lub bardziej czarujących scenek oraz ambitny poziom ekwilibrystyki językowej. A czy jest to powieść? Jeśli tak, to dość eksperymentalna. W sumie historia mało znacząca, przy zaprezentowanej stylistyce i retoryce. I tego się trzymajmy.
Pokaż mimo toKsiążka przesiąkająca ironią i groteską, którą zdecydowanie określić można - kunsztem, a jednocześnie posługująca się często tak niskim słownictwem. To nietypowe zestawienie dało mi wrażenie zetknięcia się dwóch światów, spotykających się na granicy rzeczywistości. Karpowicz, przeskakujący tę granicę, a czasami zacierający ją kompletnie, ustami Maćka mówi językiem, który łączy świat niski i świat wysoki. W końcu przemyślenia bohatera, zabawa formą, to cechy wysokiej klasy dziennikarza, a jednocześnie licznie wplatane przekleństwa odkrywają obraz sfrustrowanego studenta.
Do "Niehalo" zdecydowanie potrzeba wiele dystansu, na tyle żeby to przeskakiwanie pomiędzy prostotą a finezją nie wprowadzało w dyskomfort. Jest to próba odnalezienia się w przedstawionym świecie. Podobną podejmuje Maciek, jedynie dotyczącą rzeczywistego świata. W ten sposób możemy przeżywając historię głównego bohatera, sami postawić przed sobą przygniatające go wyzwanie.
Książka przesiąkająca ironią i groteską, którą zdecydowanie określić można - kunsztem, a jednocześnie posługująca się często tak niskim słownictwem. To nietypowe zestawienie dało mi wrażenie zetknięcia się dwóch światów, spotykających się na granicy rzeczywistości. Karpowicz, przeskakujący tę granicę, a czasami zacierający ją kompletnie, ustami Maćka mówi językiem, który...
więcej Pokaż mimo to„Niehalo” jest pierwszą powieścią Ignacego Karpowicza. Urodzony w Białymstoku autor kończył akurat 30 lat, gdy w 2006 roku nie tylko zadebiutował na rodzimym rynku wydawniczym, ale także otrzymał tym sposobem pierwszą nominację do Paszportów Polityki. Ostatecznie nagrodę tę zdobył cztery lata później za swoją piątą powieść – „Balladyny i romanse”. Gdy dodamy do tego, że regularnie zostawał finalistą Nagrody Literackiej „Nike”, mamy prawo mieć dość wysokie oczekiwania względem jego prozy. Pełen entuzjazmu sięgnąłem po naprawdę ładnie wydane „Niehalo” nakładem Wydawnictwa Literackiego i spodziewałem się jak najlepszych doświadczeń płynących z obcowania z literaturą piękną. Och, jakże się rozczarowałem! Tylko moja silna wiara w to, że nominacje do Paszportów Polityki nie są wysysana z palca oraz to, że książka nie należy do długich, sprawiły, że postanowiłem doczytać ją do końca. Umęczyłem się niemiłosiernie, ale przynajmniej z czystym sumieniem mogę Wam tej książki nie polecić.
KRYZYS 30-LATKA
Możliwe, że się nie znam na literaturze, ale w dobie Internetu nie powstrzyma mnie to przed wypowiedzią. To książka, która jest co najwyżej przeciętna. Trudno jest mi zrozumieć co stało za nominacjami „Niehalo” do nagród oraz zachwytów sporej grupy krytyków. Ponadprzeciętny jest tu jedynie poziom bezsensownej (niestrawnej wręcz) wulgarności. Rozumiem, że podkreśla to frustracje bohatera książki (Maćka, studenta V roku polonistyki na Uniwersytecie Białostockim),który ogniskuje w sobie postrzeganie świata przez (najwidoczniej równie sfrustrowanego) 30-letniego autora. Nie jest mi przecież obce uczucie irytacji, gdy człowiek zderza się z rzeczywistością, czując, że oto mitręży swój najlepszy czas. Nie wiem tylko co może zmienić (lub wnieść) twórczość jaką zaprezentował Karpowicz w swoim debiucie. Czy chciał coś osiągnąć, czy jedynie sobie ulżyć? Czy dziś też by napisał taką książkę czy może przekułby całą złą energię w tworzenie bulwersujących memów?
BEZ WDZIĘKU
Adam Pluszka twierdzi, że Ignacy Karpowicz „wyzłośliwia się, ale robi to z wdziękiem”. Nie mogę zgodzić się z drugą częścią tej opinii. To powieść pełna kalumnii i frustracji. Poziomowi frustracji autora równać się może jedynie poziom frustracji czytelnika, kiedy przedzierając się przez kolejne strony, coraz bardziej gubi nie tylko sens tej książki, ale również sens samego faktu jej czytania. Prawdopodobnie w zamyśle Karpowicza, wulgarność Maćka miała być czymś zabawnym, jednak niestety nie utrafiła w moje poczucie humoru. Nie chodzi o to, że autorzy powinni tworzyć wyidealizowanych bohaterów. Niech jednak główne postaci dają się choć w minimalnym stopniu polubić. Z Maćkiem zdecydowanie jest coś nie halo. Już abstrahując, że przez sporą część książki wprowadza się w odmienne stany świadomości (za pomocą alkoholu i innych specyfików, które nabył w aptece) i żywo dyskutuje z pomnikami Popiełuszki oraz Piłsudskiego, to jest do tego po prostu zgorzkniały. Jego podejście do życia i świata idealnie podsumowuje fragment:
„Nienawidzę siebie. Nienawidzę ludzi. Nie zgadzam się na świat w wydaniu, które odczuwam na własnej skórze. Nie uprawiałem satysfakcjonującego seksu od miesięcy. Uciekłem z pracy. Zdradziłem dziewczynę. Upiłem się. Zgwałciłem jedyną przyjaciółkę. Ukradłem staruszce pieniądze.
Dlatego właśnie nie mogę objąć Anety, choćbym nawet za karę miał się smażyć w kotle. Nie mogę jej dotknąć, nie mogę, bo boję się, że jakieś wielkie oszustwo, jakieś wielkie kłamstwo rozgniecie naszą przyjaźń.
(…)
Patrzę na Anetę i jej nie widzę. Nienawidzę siebie i nienawidzę jej. Ale też kocham siebie i kocham ją. I nienawidzę.
Robi mi się duszno, bardzo duszno, jakbym obudził się na pogorzelisku. Nie potrafię wygrać tej partii, ani nawet zremisować.
Jestem tak rozciągnięty, jakby mnie nie starczyło na wypełnienie tego miejsca, tego mego ciała. Jestem napięty, cienki, u kresu. Niemal czuję, jak trzeszczą szwy.”
Czy chcesz wnikać co dzieje się we wnętrzu nietrzeźwego młodzieńca, którego zżera nienawiść i dlatego się wyzłośliwia. Ja nie widzę w tym głębszego sensu, ale możliwe, że po prostu go przegapiłem (?).
ZAGUBIONY SENS W WULGARNYCH OPARACH ABSURDU
Nie myślcie jednak, że to ja się teraz wyzłośliwiam i zarzucam Ignacemu Karpowiczowi brak talentu. Nagrody nie przyszły za nic. Ja po prostu nie rozumiem nominacji dla „Niehalo”, choć książka ta ma naprawdę dobre fragmenty i ciekawie ujęte obserwacje:
„Zatrzymuję się przed pomnikiem Popiełuszki. On na tym pomniku wygląda jak yeti w sutannie. Zawsze tak myślałem, lecz nigdy na głos. Bałem się. Że umniejszę męczeńską śmierć księdza, że stanę po stronie oprawców.
Co za sztubackie myślenie. I to wcale nie moje myślenie, ale myślenie, które zostało we mnie wmyślone chytrze i, chyba, dość subtelnie. Z każdym kubkiem gorącego mleka w podstawówce, bo nikt mi nie rozkazywał, był tylko przymus pić mleko – wtedy jeszcze nie wymyślili bezglutenowych dzieci, czy innych – a z każdym kubkiem podsuwano pod nos nie tylko wstrętny kożuch, także drogowskaz: którędy wolno myśleć; z każdym łykiem dobierano odpowiednie ilustracje, lektury, ćwiczenia.
Tu źli, tam dobrzy; tu kat, tam ofiara; tu brak wartości, tam chrześcijaństwo, tam ojczyzna. Od razu widać, islam zły, komu współczuć, ropa naftowa dobra, kogo szanować, przeciw komu wystąpić ramię w ramię z kim, z Amerykanami, bo my, Polacy, mamy do nich słabość i dlatego jesteśmy słabsi”.
Jest w tym nieco racji i trzeba oddać Karpowiczowi, że potrafi posługiwać się słowem. Wszystko jednak w tej książce jest poplątane. Prawda z fikcją. Frustracja z fantazją. Szczera krytyka z totalnym defetyzmem. Można powiedzieć, że w pewnym sensie „Niehalo” ma nawet ładunek profetyczny, bo puszczając wodzy fantazji, tak opisuje Ignacy Karpowicz scenę polityczną w równoległej rzeczywistości, gdzie politycy mniej politykują, gdyż są pozbawieni umiejętności kłamania:
„Po tym, jak Unia Europejska uchwaliła tzw. Prawo Poszanowania Prawdy, czyli bezwzględny nakaz wycinania homunculus scurvisinis w głowach głów państw członkowskich, konflikty wybuchły z niespodziewaną siłą. Kanclerz Niemiec (z usuniętym uroczyście podczas sesji Bundestagu homunculus scurvisinis) nazwał prezydenta Francji mineciarzem i pedałem, który żyje na koszt RFN. W odpowiedzi prezydent Francji (w zamian za usunięcie homunculus scurvisinis otrzymał Legię Honorową) powiedział, że błędem było przyzwolenie na odbudowę Niemiec po drugiej wojnie światowej. Zagroził również rozważeniem idei prewencyjnego uderzenia nuklearnego na swego sąsiada. Oburzenie wywołało wystąpienie prezydenta USA, który wprost oznajmił, że jego kraj jest jedynym supermocarstwem, państwa zaś europejskie to słabeusze i popaprańce, ideały cywilizacji Zachodu zaś są tylko cienkim zanieczyszczeniem w morzu ropy naftowej.
Na tle tych katastrofalnych zajść jasno świeci gwiazda prezydenta Rosji, któremu nie usunięto homunculus scurvisinis z powodu – oficjalnie podał Kreml – zacofania rosyjskiej medycyny. Otóż prezydent Rosji, niby prawdziwy mąż stanu i ostatni wielki polityk na Glebie, nadal może rozmijać się z prawdą, nadal nazywać eksterminację Czeczenów wojną z terroryzmem. Dzięki temu Rosja jest jednym z nielicznych niezagrożonych destabilizacją krajów.”
Dziś, z perspektywy aktualnych wydarzeń, nie tylko tych na samej Ukrainie, ale w ogóle na scenie politycznej, nieco inaczej patrzeć będziemy na powyższe fantasmagorie Karpowicza. „Niehalo” fragmentami pokazuje nam kunszt i wielki potencjał jaki drzemie w autorze tej książki. Ja jednak nie byłem w stanie odnaleźć się w tej powieści. Błądząc w oparach absurdu, dałem wywieść się na manowce. Nie wiem dokąd zmierzał autor, ale wiem, że udało mu się mnie zgubić.
Reasumując – nie jest to debiut, który skradł moje literackie serce. Ciężko mi polecić komukolwiek tę książkę, ponieważ doczytanie jej do końca wymagała ode mnie wielkiej determinacji. Karpowicz lubuje się we wplataniu w swoje powieści wątków magicznych (aby nie napisać, że absurdalnych). Może to nie był dobry czas na czytanie tej książki. Może w innych okolicznościach i przy innym nastawieniu, więcej bym skorzystał z tej lektury? Jednak jest to jedynie gdybanie. Tu i teraz – odradzam. Jest tyle wspaniałych książek do przeczytania, że niekoniecznie warto chłonąć tyle negatywnych myśli i emocji, które nie wiadomo dokąd mają nas zaprowadzić. Mocne 3 na 10.
PS. Zapraszam też na bloga: atypowy.com
oraz IG:@cien_mgly
„Niehalo” jest pierwszą powieścią Ignacego Karpowicza. Urodzony w Białymstoku autor kończył akurat 30 lat, gdy w 2006 roku nie tylko zadebiutował na rodzimym rynku wydawniczym, ale także otrzymał tym sposobem pierwszą nominację do Paszportów Polityki. Ostatecznie nagrodę tę zdobył cztery lata później za swoją piątą powieść – „Balladyny i romanse”. Gdy dodamy do tego, że...
więcej Pokaż mimo toPierwsza połowa.
Poznajemy młodego chlopaka, Maćka. Wnikamy w jego pełne polskiej szarej rzeczywistości życie bez perspektw. Świat widziany jego oczami jest brudny, pozbawiony sensu, zmierzajacy do nikąd. Na powierzchni trzymają go niedokończone studia i praca w redakcji jednej z białostockich gazet. Ale umówmy się, praca marzeń to to nie jest. Któregoś dnia wychodzi z niej do sklepu po mleko i ta wyprawa staje się jakby początkiem końca.
Druga połowa
Maciek spotyka dawną znajomą. Idą na piwo i do łóżka. A potem Maciek już sam, do apteki, po syrop na kaszel i kalmsy. Od tego momentu poziom absurdu drastycznie wzrasta. Nasz bohater rozmawia z pomnikami, a seniorki zjawiają mu się przed oczami pod postacią hipopotamów.
O czym jest ta książka? Nie wiem. Nie zrozumiałam. Co autor chciał przekazać? Nie mam pojęcia zielonego!! Ale sposób w jaki napisał "Niehalo" bardzo trafił w moje poczucie estetyki. Uwielbiam jego spojrzenie na świat i niezwykle celne metafory, których w tej książce pełno. Jak najbardziej polecam!
Pierwsza połowa.
więcej Pokaż mimo toPoznajemy młodego chlopaka, Maćka. Wnikamy w jego pełne polskiej szarej rzeczywistości życie bez perspektw. Świat widziany jego oczami jest brudny, pozbawiony sensu, zmierzajacy do nikąd. Na powierzchni trzymają go niedokończone studia i praca w redakcji jednej z białostockich gazet. Ale umówmy się, praca marzeń to to nie jest. Któregoś dnia wychodzi z...
Wyzwanie LC na sierpen (debiut)
Wyzwanie LC na sierpen (debiut)
Pokaż mimo toKarpowicz jest uniwersalny, uniwersalny aż do bólu. U niego każda historia, każdy bohater to lustrzane odbicie setek innych, stąd, z teraz, z kiedyś, z przyszłości.
I Niehalo na to dowodem jest!
Maciek, lat 24, student polonistyki, ambitny (jeszcze) pracownik miejscowej gazety, zakochany, empatyczny, z wyobraźnią i z alergią bogoojczyźnianą - taki trochę niehalo na tle ogółu. Od urodzenia bez nadziei na dobre życie, ot urok miejscowy, napiętnowanie biało-czerwone a może fatum rodzinne - jedno z dwojga na pewno.
Maciek opowiada nam jeden dzień swojego życia, bo w końcu dzień jak codzień (no chyba, że syrop sosnowy zagryzie się tabletkami uspokajającymi. Wtedy dzień staje się mocno surrealistyczny) - można się napatrzeć i nasłuchać. Kosmiczne, cyniczne i mocno ironiczne to wszystko, no ale nasze, własne, narodowe, przez wieki wypracowane, przekalkowane wielokrotnie. Czytamy i wiemy, że przegrany jest ten nasz Maciek, bo sam siebie nie przeskoczy a i Wisły kijem nie zawróci - wpadł w koło dziejowe i rolę trybika musi odgrywać, tocząc znojną, codzienną walkę z wiatrakami. Smutno, ciężko i duszno od tej opowieści się robi, ale prawda najprawdziwsza tu wyziera i nie schowa się jej pod dywan.
I tylko się zastanawiam po tej lekturze czy i ze mną jest coś niehalo, bo tak jakoś średnio odnajduje się w tej naszej rzeczywistości choć syropu żadnego nie piłam, a i tabletek nie zażywałam.
Karpowicz jest uniwersalny, uniwersalny aż do bólu. U niego każda historia, każdy bohater to lustrzane odbicie setek innych, stąd, z teraz, z kiedyś, z przyszłości.
więcej Pokaż mimo toI Niehalo na to dowodem jest!
Maciek, lat 24, student polonistyki, ambitny (jeszcze) pracownik miejscowej gazety, zakochany, empatyczny, z wyobraźnią i z alergią bogoojczyźnianą - taki trochę niehalo na tle...
Przeczytałam już większość książek tego Autora i ta wypada zdecydowanie najsłabiej. Trzeba jednak wziąć pod uwagę rok jej wydania. Chociaż to odległe czasy, to jeszcze pamiętam, że zaczynała się wtedy "moda" na literaturę, którą można określić jako "przerost formy nad treścią". Sama się wówczas poddałam tej fali. Na szczęście mi przeszło. :)
Wracając do tematu - porównanie z "Małą apokalipsą" niezwykle trafne.
Przeczytałam już większość książek tego Autora i ta wypada zdecydowanie najsłabiej. Trzeba jednak wziąć pod uwagę rok jej wydania. Chociaż to odległe czasy, to jeszcze pamiętam, że zaczynała się wtedy "moda" na literaturę, którą można określić jako "przerost formy nad treścią". Sama się wówczas poddałam tej fali. Na szczęście mi przeszło. :)
więcej Pokaż mimo toWracając do tematu - porównanie...
Co za szczęście, że autor nie poszedł tą drogą i to tylko jednorazowy wybryk literacki.
Co za szczęście, że autor nie poszedł tą drogą i to tylko jednorazowy wybryk literacki.
Pokaż mimo toMaciek z Białegostoku to student V roku polonistyki piszący pracę magisterską i pracujący w miejscowej gazecie. Mieszka na blokowisku razem z rodzicami, babcią, bratem, psem i rybkami.
Inteligentny 24 latek bez realnych perspektyw na prawdziwe życie, przypominający w początkowych rozdziałach grającego przez pana Marka Kondrata Adama Miauczyńskiego z filmu „Dzień Świra”.
Pewnego poniedziałkowego przedpołudnia jego życie ulega odmianie kiedy zostaje oddelegowany przez przełożoną Ciecierzycę do wycieczki w celu dokonania zakupu mleka do kawy.
Kilkanaście wypitych piw ze spotkaną koleżanką z klasy licealnej powoduje zakrzywienie rzeczywistości a w następstwie spotkania z księdzem Popiełuszką czy marszałkiem Piłsudskim, Ludwikiem Zamenhofem a to tylko część nowego życia w innym wymiarze.
Mamy tutaj próbę walki z mitami polskiego zaścianka, wizualizację kompleksów Polaków, katopolo. Jednak sam bohater mimo swej walki sam jest stereotypowy, polsko narzekający na wszystko: na rodzinę, na wysokość wynagrodzenia, na pracę, na skretyniałą promotorkę swojej pracy magisterskiej, na dziewczynę będącą poza zasięgiem telefonii komórkowej gdzieś pod Białymstokiem, na nieudany seks z Nią a przy tym tak naprawdę nie walczy przeciwnościami, z frustracją a na twarzy ma wypisany strach przed działaniem.
„Niehalo” to chyba najzabawniejsza z książek pana Karpowicza. Groteska doprowadzona prawie do granic przyzwoitości i czasem nawet dobrego smaku.
Maciek z Białegostoku to student V roku polonistyki piszący pracę magisterską i pracujący w miejscowej gazecie. Mieszka na blokowisku razem z rodzicami, babcią, bratem, psem i rybkami.
więcej Pokaż mimo toInteligentny 24 latek bez realnych perspektyw na prawdziwe życie, przypominający w początkowych rozdziałach grającego przez pana Marka Kondrata Adama Miauczyńskiego z filmu „Dzień...
Nie jest to książka, która mnie zachwyciła, ale na pewno ma w sobie coś, co sprawia, że chce się wiedzieć, co będzie później. Dobra, godna uwagi, ale żałuję, że autor tak mocno odgrodził metafizykę z realnością.
Moment z "jajem" sprawił, że szczerze się zaśmiałam.
Gdy pojawiło się nazwisko Leppera - aż spojrzałam na datę wydania :D
Co by jednak nie mówić, dam szansę następnym książkom I.K.
Nie jest to książka, która mnie zachwyciła, ale na pewno ma w sobie coś, co sprawia, że chce się wiedzieć, co będzie później. Dobra, godna uwagi, ale żałuję, że autor tak mocno odgrodził metafizykę z realnością.
więcej Pokaż mimo toMoment z "jajem" sprawił, że szczerze się zaśmiałam.
Gdy pojawiło się nazwisko Leppera - aż spojrzałam na datę wydania :D
Co by jednak nie mówić, dam szansę...