rozwińzwiń

Spotkajmy się w kawiarni

Okładka książki Spotkajmy się w kawiarni Jenny Colgan
Okładka książki Spotkajmy się w kawiarni
Jenny Colgan Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
420 str. 7 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Meet Me At The Cupcake Café
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2013-06-20
Data 1. wyd. pol.:
2013-06-20
Data 1. wydania:
2011-04-14
Liczba stron:
420
Czas czytania
7 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308051610
Tłumacz:
Iwona Sumera
Tagi:
kawiarnia babeczki cukiernia miłość rozwód marzenia życie dzieci macierzyństwo
Średnia ocen

6,5 6,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,5 / 10
182 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1465
909

Na półkach: ,

to chyba nie ten moment na przewidywalny, irytująco infantylny optymizm

to chyba nie ten moment na przewidywalny, irytująco infantylny optymizm

Pokaż mimo to

avatar
4382
4197

Na półkach: , , , , ,

Przesympatyczna,ciepła opowieść,bawiłam się przy tej książce,wciągnęłam i pochłonęłam.
Fajny humor,pióro pisarki przyjemne.
Zabawna,super lektura.

Przesympatyczna,ciepła opowieść,bawiłam się przy tej książce,wciągnęłam i pochłonęłam.
Fajny humor,pióro pisarki przyjemne.
Zabawna,super lektura.

Pokaż mimo to

avatar
1208
1155

Na półkach: ,

Issy ma (już?) 31 lat, chłopaka, który nie traktuje jej do końca serio (i w dodatku jest jej szefem),schorowanego dziadka, którym się opiekuje i kilka pragnień, o których rzadko mówi. Aha, i właśnie wyrzucają ją z pracy. Chwileczkę! Czy to ma być jakaś przygnębiająca historia?...

Nie, Spotkajmy się w kawiarni to zabawna, mądra i krzepiąca opowieść o spełnionych marzeniach: aby odejść z korporacji (nawet jeśli to oni ciebie wyrzucają) i zająć się tym, co się naprawdę lubi aby z własnej pasji (w przypadku Issy jest to pieczenie najcudowniejszych pod słońcem babeczek) uczynić źródło utrzymania przynoszące hm, niemałe zyski, aby odnieść sukces, aby najbliżsi patrzyli na ciebie z dumą, aby spotkać odpowiedzialnego i dojrzałego mężczyznę i zakochać się z wzajemnością i aby ten głupek, twój były chłopak, otworzył ze zdziwienia usta i musiał przyznać, że Udało Ci Się!

Nagła strata pracy jest dla Issy powodem, by wreszcie zrealizować swoje marzenie i zacząć pracę na własnym rachunek. Pracę, która będzie przyjemnością, a nie przymusem. W jej przypadku to otwarcie cukierni i sprzedaż własnych wypieków.

Issy ma (już?) 31 lat, chłopaka, który nie traktuje jej do końca serio (i w dodatku jest jej szefem),schorowanego dziadka, którym się opiekuje i kilka pragnień, o których rzadko mówi. Aha, i właśnie wyrzucają ją z pracy. Chwileczkę! Czy to ma być jakaś przygnębiająca historia?...

Nie, Spotkajmy się w kawiarni to zabawna, mądra i krzepiąca opowieść o spełnionych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
376
35

Na półkach: ,

Nie wiem co mnie pokusiło do przeczytania tej książki... Chyba ta różowa okładka i motyw przewodni o gotowaniu/pieczeniu (jak mi się początkowo wydawało). Książka jest bardzo naiwna i przeslodzona. Tak naprawdę nie była jakaś fatalna, gdybym była przeciętna kobietą, która lubi romansidla, pewnie by mi się spodobała. Wzięłam ja na rozluźnienie i przerwę między jednym opaslym tomiszczem a drugim... Ale to był błąd. Książka, która miała być takim babskim poprawiaczem humoru wprowadziła mnie w irytacje i wyjątkowo długo ją meczylam. Polecam kobietom, które lubią banalne romanse

Nie wiem co mnie pokusiło do przeczytania tej książki... Chyba ta różowa okładka i motyw przewodni o gotowaniu/pieczeniu (jak mi się początkowo wydawało). Książka jest bardzo naiwna i przeslodzona. Tak naprawdę nie była jakaś fatalna, gdybym była przeciętna kobietą, która lubi romansidla, pewnie by mi się spodobała. Wzięłam ja na rozluźnienie i przerwę między jednym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
158
155

Na półkach: ,

Słodycze poprawiają humor! Udowodnione, przetestowane i niestety tuczące w większej ilości. Ale czasem ten poprawiacz humoru działa również w inny sposób, mianowicie przynosi pieniądze. I z takim postanowieniem Issy Randall, zwolniona z wielkiej korporacji rozpoczyna swój cukierniczy biznes. A żeby było ciekawiej, właśnie rozstała się z chłopakiem, jej dziadek jest chory, a ona sama trochę przytłoczona życiem. Ale co tam, trzeba myśleć pozytywnie, a czy istnieje lepszy sposób na odmianę w życiu niż otwarcie własnej firmy? A jak jeszcze tą firmą jest cukiernia?

„Spotkajmy się w kawiarni” Jenny Colgan to bardzo słodka historia. Po pierwsze dlatego, że jest ciepłą, radosną opowieścią o spełnianiu marzeń, po drugie, bo zawiera mnóstwo fajnych przepisów (zwłaszcza na babeczki),które chciałabym kiedyś wypróbować. A tak poważnie, autorka stworzyła całą plejadę postaci, tak sympatycznych, jak irytujących. Issy, nieco naiwna optymistka, Helena, twardo stąpająca po ziemi współlokatorka głównej bohaterki, Caroline, denerwującą, irytująca, wkurzająca, ale chyba najbardziej intrygująca postać książki. Być może jej postać jest ukazana nieco stereotypowo, ale kompletnie nie przeszkadza to w odbiorze powieści. Za to postacie męskie, hmm. Graeme, typowy samiec, od samego początku wiemy, że będzie zły i wredny i w ogóle jest zaprzeczeniem ideału. Austin i Des, obaj z bagażem życiowym, z problemami, mogą być przyjaciółmi dla Issy, choć tu w takich sprawach to nigdy nic nie wiadomo.

„Spotkajmy się w kawiarni” to moja pierwsza książka autorstwa Jenny Colgan. I zdecydowanie jest to powieść w sam raz na lato. Lekka, przyjemna, napisana w dobrym stylu, mimo cukierniczej tematyki nie jest przesłodzona i to jest ogromna zaleta. Można czytać o ciastkach, wyobrażać je sobie, układać w głowie podane przepisy, a jednocześnie nie pochłaniać w trakcie lektury hurtowych ilości czekolady. Poza tym jest to powieść zabawna, poprawiacz humoru znakomity na deszczowe dni albo odprężająca książka na lato. Pomysł może nie jest nowatorski, ale umówmy się, nie miał taki być.

„Spotkajmy się w kawiarni” ma jeden cel – bawić! A że przy tym jest fajną historią o tym, żeby wierzyć w marzenia, bo czasem się spełniają, że warto dążyć do wyznaczonego celu, realizować swoje pasje i przede wszystkim warto ryzykować. Przysłowie mówi „kto nie ryzykuje ten nie ma”. I w przypadku Issy Randall się sprawdziło, ale przecież takie historie zdarzają się nie tylko w książkach, więc proponuję wam, najpierw przeczytajcie, a potem wzorem bohaterki zacznijcie realizować swoje marzenia! Warto!

Słodycze poprawiają humor! Udowodnione, przetestowane i niestety tuczące w większej ilości. Ale czasem ten poprawiacz humoru działa również w inny sposób, mianowicie przynosi pieniądze. I z takim postanowieniem Issy Randall, zwolniona z wielkiej korporacji rozpoczyna swój cukierniczy biznes. A żeby było ciekawiej, właśnie rozstała się z chłopakiem, jej dziadek jest chory, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3768
949

Na półkach: , , ,

W pewnym momencie "Wszystko, co lśni" zaczyna mnie przytłaczać ze względu na rozciągającą się treść wypowiedzi bohaterów, fabuła zaczyna nudzić? (na razie jestem na tym etapie,że mam nadzieję, iż to chwilowe). W każdym razie dla poratowania swoich emocji, zresetowania i nie nabierania negatywnego przeświadczenia co do reszty powieści, postanowiłam przejść do czegoś, co miało mnie rozluźnić i rozbawić. Nie przypuszczałam tylko, że sposób opowiadania "Spotkajmy się w kawiarni" może mnie tak zirytować swoim naiwnym postrzeganiem wydarzeń i infantylnie zaprezentowaną bohaterką. Wygląda na to, że to co ma być w zamierzeniu lekką lekturą, która w pewnych okolicznościach jest uzasadniona i ma się stać "lekiem" na kiepski nastrój czy przeżywany stres, przybiera charakter niedorzecznej historii.

Co sprawiało, że opowieść o takiej Bridget była autentyczna? Ano to, że gdy jej nie wychodziło to rzeczywiście klapnęła sobie ciężko na tyłek, aż się to echem odbiło. Pojawił się mały sukcesik, zaczęła się z niego cieszyć? To znów np. jako marna kucharka rozłożył ją posiłek, jaki miała przygotować dla przyjaciół. Ale bohaterka była wyposażona w to "coś" w swoim charakterze, sposobie bycie, bez lukru i pudru. I jeśli przytłoczyły ją problemy, to potrzebowała pomocy bliskich, a nie czarodziejskiej różdżki. Natomiast w przypadku "Spotkajmy się w kawiarni" Isabel jest uformowana z tego samego tworzywa co przelukrowane babeczki. Spotyka ją porażka? To wystarczy pstryknąć palcami i już jej los się odmienia. Trójkąt miłosny? Oczywiście, bez tego obyć się nie może i niech będzie. To zawsze może dodać treści (szczególnie tej treści) jakiś zawirowań. Tylko dlaczego rozgrywki i na tym polu mają przypominać flaki z olejem? To wie jedynie autorka, która zapewne myślała, że dla nas kobiet będzie to takie.. romantyczne?! Bo z góry wiadomo co się wydarzy? Bo kolejni bohaterowie bez ikry przechadzają się po kilkuset stronach? A na dodatek powinno nas to wszystko bawić.
Na litość boską! Ile może jeszcze powstać kiepskich interpretacji a'la Bridget Jones?! Co sięgnie się po jakąś tego typu książkę z myślą "znów się pośmieję w głos!" robi mi się mdło. A przecież obcując z bohaterami Helen Fielding uśmiechałam się w myślach nawet wtedy, gdy pojawiały sie drobne absurdy albo wypaczenia, dające przerysowany obraz sytuacji lub podejścia postaci. Komizm dotyczy zarówno jednego, jak i drugiego, ale od początku taki był cel stworzenia Bridget, kobiety niedoskonałej, a nie sztucznej lalki, która jest odzwierciedleniem przeciętnej kobiety w tym wieku, mającej dystans do siebie pomimo wpadek. A co może zaoferować słodka Izzy? Ano piec kolejne tony babeczek.

Nie chodzi o to, że nie wiemy czego spodziewać się po tego typu książkach, ale dlatego, iż autorkom brakuje na tyle smaku i wyobraźni, by stworzyć oryginalne postaci, a nie kalki dobrze znanych już bohaterów, których samo wspomnienie potrafi przyćmić tych nowo opisanych. Zamiast błysnąć świeżym podejściem do tematu dostajemy przytłaczająco nudną kopię fabuły, bohaterów bez wyrazu, a to w żaden sposób nie rozśmiesza tylko drażni czytelnika. Przecież mamy porównanie, więc dlaczego cieszyć się z kolejnej miernoty w gatunku?

W pewnym momencie "Wszystko, co lśni" zaczyna mnie przytłaczać ze względu na rozciągającą się treść wypowiedzi bohaterów, fabuła zaczyna nudzić? (na razie jestem na tym etapie,że mam nadzieję, iż to chwilowe). W każdym razie dla poratowania swoich emocji, zresetowania i nie nabierania negatywnego przeświadczenia co do reszty powieści, postanowiłam przejść do czegoś, co...

więcej Pokaż mimo to

avatar
907
640

Na półkach: , , ,

Wbrew pozorom hobby jest niezwykle potrzebne człowiekowi. Nie tylko nadaje naszemu życiu sens (przynajmniej w jakimś stopniu),ale sprawia, że nie odbijamy się z nudów w domu od ściany do ściany. Pozwala ono nam się rozwijać oraz odpocząć od pracy. Daje nam również wytchnienie od problemów dnia codziennego, a czasami może się ono okazać ratunkiem w kryzysowej sytuacji i rozwiązaniem na trapiące nas zmartwienia. Podobnie stało się w przypadku Issy, głównej bohaterki Spotkajmy się w kawiarni, która ze swojego hobby zrobiła sposób na zarabianie pieniędzy i … życie.

Trzydziestojednoletnią Issy poznajemy w momencie, w którym każdy normalny człowiek już by się załamał, bo: nie tylko straciła (z pozoru) stabilną pracę, ale także zauroczyła się w mężczyźnie, który zupełnie do niej nie pasje, i co warto podkreślić, nie zamierza zrobić kolejnego kroku do przodu w ich „związku”. Na szczęście, w tym całym nieszczęściu Issy może liczyć na przebojową przyjaciółkę Helenę oraz (o dziwo!) przypadkowo spotkanych ludziach, którzy z czasem w jej sercu zaczną zajmować coraz więcej miejsca.

Jenny Colgan stworzyła ciepłą, przyjemną, pouczającą i pozytywną historię nie tylko o hobby, jakim jest gotowanie (które również dla samej autorki jest ważne),ale o związkach międzyludzkich, o przyjaźni, która daje tzw. kopa, kiedy przestaje się wierzyć w siebie, o przypadkach, które nie istnieją… Ale Spotkajmy się… to przede wszystkim książka o pasji, która może stać się sposobem na życie, jeśli włoży się w nią odpowiednio dużo pracy, serca i cierpliwości. Tą historią autorka chce nam przekazać, że warto ryzykować i nie poddawać się, gdy pojawiają się na naszej drodze przeszkody.

W książce, obok fabuły, autorka umieściła kilka przepisów na babeczki (na pewno będę je testować w długie jesienne i zimowe wieczory, kiedy zamknę już sezon działkowy). Po pierwszym zapoznaniu się z nimi nie wydają się trudne, lecz zanim przystąpię do pieczenia będę musiała dowiedzieć się co to za mąka „samorosnąca” (nawet moja babcia nie wie co to za magia!). Samo czytanie przepisów sprawiało, że ślinka zaczynała mi lecieć, a już zupełnie moje ślinianki wariowały, kiedy główna bohaterka je przyrządzała i rozdawała/sprzedawała (do tej pory chodzą za mną babeczki cytrynowe…). Autorka tymi opisami prawie mnie torturowała, bo gdybym nie miała pod ręką „czegoś na ząb”, to chyba bym zwariowała. Sama fabuła jest (niestety) przewidywalna – w końcu to książka obyczajowa, lecz byłoby miło, gdyby mnie czymś zaskoczyła. Ale suma sumarum jakoś ta przewidywalność wcale mi nie przeszkadzała. Za to irytowała mnie główna bohaterka – Issy, a konkretnie to, jak dawała się wykorzystywać (bo tego nie można inaczej nazwać) Graeme’owi. Nie raz miałam ochotę trzepnąć ją w głowę by się opamiętała (w tej kwestii z pewnością dogadałabym się z Heleną). Z kolei Austin (bankowiec, który umożliwił bohaterce stworzenie cukierni „Słodki Zakątek”) to urocza i pocieszna postać, lecz niestety nie jest to typ mężczyzny, który kradnie serca czytelniczek. Helena to kobieta z jajami, i wydaje mi się, że każdemu przydałaby się taka osoba jako „twój rozum zastępczy w innym ciele, który uaktywnia się, kiedy twój własny zaczyna wariować” – i to ją polubiłam najmocniej ze wszystkich postaci z Spotkajmy się… Każdy bohater tej historii się zmienia – ewoluuje – pokazują oni swoje inne twarze, co nie tylko urozmaica lekturę, ale także nadaje jej głębi. Coś takiego spotykamy w naszym codziennym życiu – kiedy poznajemy ludzi widzimy ich tylko z jednej strony, lecz gdy zaczynamy z nimi obcować na co dzień, to odkrywamy, że to jedna z ich miliona twarzy, a nasze początkowe oceny zupełnie do nich nie pasują.

Podsumowując: Spotkajmy się… czytało mi się przyjemnie i szybko, niestety jest to książka na raz, to znaczy taka, po którą się raczej drugi raz nie sięgnie (no chyba że po przepisy na babeczki),ale z przyjemnością od czasu do czasu będzie się o niej wspominać. Ot, lekka i niezobowiązująca lektura, przy której można się zrelaksować. I KONIECZNIE trzeba się przy niej zaopatrzyć w „coś na ząb”, bo w trakcie czytania żołądek budzi się do życia.

[http://dzosefinn.blogspot.com/2016/09/colgan-jenny-spotkajmy-sie-w-kawiarni.html]

Wbrew pozorom hobby jest niezwykle potrzebne człowiekowi. Nie tylko nadaje naszemu życiu sens (przynajmniej w jakimś stopniu),ale sprawia, że nie odbijamy się z nudów w domu od ściany do ściany. Pozwala ono nam się rozwijać oraz odpocząć od pracy. Daje nam również wytchnienie od problemów dnia codziennego, a czasami może się ono okazać ratunkiem w kryzysowej sytuacji i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
636
518

Na półkach: ,

Cóż napisać. ...? Szału nie ma, nie porywa, nie wciąga jak niektóre tego typu powieści, ale też nie nudzi... taka "do poczytania" w wolnej chwili :-) przede wszystkim kusi do złego - pysznego słodkiego :-) człowiek nabiera ochoty na pyszności serwowane w kawiarence :-) dla miłośników pieczenia - sporo ciekawych przepisów na słodkości :-)

Cóż napisać. ...? Szału nie ma, nie porywa, nie wciąga jak niektóre tego typu powieści, ale też nie nudzi... taka "do poczytania" w wolnej chwili :-) przede wszystkim kusi do złego - pysznego słodkiego :-) człowiek nabiera ochoty na pyszności serwowane w kawiarence :-) dla miłośników pieczenia - sporo ciekawych przepisów na słodkości :-)

Pokaż mimo to

avatar
543
205

Na półkach: ,

Największym plusem tej książki są przepisy. Babeczki w tle robią niesamowity klimat. Cukiernia Issy kojarzy mi się trochę z Cupcake Corner Bakery. O tak, są rewelacyjni.

Historia sama w sobie jest ciekawa, lecz momentami robiło się nudno. Naiwność głównej bohaterki była czasem wkurzająca. Podobnie jak niezdecydowanie Austina. A 10-letnie dziecko, którym rzekomo był Darny, nie zachowywałoby się tak jak on. W tym wieku dzieci potrafią już wiązać sobie sznurowadła i samodzielnie się wykąpać. Serio. Z kolei mały Louis niby miał 2 lata a zachowywał się jakby miał co najmniej 3-4. Może to szczegóły, ale jednak dla mnie istotne.

Poza tym historia jak najbardziej romantyczna. Różne wątki, nie tylko miłość głównej bohaterki, ale też jej koleżanek. Wątek przyjaźni, pomocy drugiemu człowiekowi, szczególnie temu w potrzebie. Bardzo pozytywna książka. Fajnie wiedzieć, że na świecie są jeszcze tacy ludzie.

Książka jak najbardziej lekka, przyjemna i odprężająca. Nie trzeba się przy niej zbytnio wysilać. Pełen relaks.

Największym plusem tej książki są przepisy. Babeczki w tle robią niesamowity klimat. Cukiernia Issy kojarzy mi się trochę z Cupcake Corner Bakery. O tak, są rewelacyjni.

Historia sama w sobie jest ciekawa, lecz momentami robiło się nudno. Naiwność głównej bohaterki była czasem wkurzająca. Podobnie jak niezdecydowanie Austina. A 10-letnie dziecko, którym rzekomo był Darny,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
237
121

Na półkach:

Obecnie staram się nadrobić moje czytelnicze zaległości. Jedną z takich książek jest niewątpliwie pozycja Jenny Colgan "Spotkajmy się w kawiarni". Próbowałam ją przeczytać daaaawno temu, ale chyba to nie był odpowiedni czas na tę książkę.

Wreszcie się udało. Zasiadłam do lektury i przeczytałam ją od deski do deski. Teraz, z perspektywy, myślę sobie, jak to czasem recenzje bywają subiektywne i krzywdzące. Z pewnością moja pierwsza lektura nie wygenerowałaby takich emocji, jakie czuję teraz. Dawniej irytowały mnie przepisy, których nie lubię w książkach. Obecnie, uważam, że to doskonały koncept w tej książce.

Okładka cukierkowa, absolutnie nie w moim klimacie. Fabuła też bardzo cukierkowa, ale ileż miałam przyjemności z czytania tych banałów. Naprawdę książka idealnie wpisała się w mój nastrój i w leniwe popołudnia, które ostatnio przytrafiały mi się dość często.

Główna bohaterka, Issy, zwolniona z pracy, postanawia otworzyć własny interes. Chce piec babeczki i otworzyć cukiernię, miejsce, w którym każdy będzie mógł się zatrzymać, wypić dobrą kawę i zjeść przepyszne ciastko. W dobie dzisiejszych zdrowych składników dziewczyna nie ma łatwo, ponieważ używa do pieczenia produktów znanych wszystkim, ale niekoniecznie zdrowych.

W fabułę wpleciono oczywiście wątek miłosny i kilka ciekawych wątków pobocznych. Książka napisana jest naprawdę zgrabnie. Nie mam poczucia, że powinnam się czepiać, choć zdaję sobie sprawę, że to nie jest lektura dla każdego. Sama z pewnością, jakiś czas temu, nie przebrnęłabym przez nią. Jeśli jednak macie ochotę na chwilę relaksu z cukierkowym tłem, słodkim zakończeniem i niezwykle smakowitym wątkiem kulinarnym, to myślę, że ta książka jest właśnie dla Was!

Obecnie staram się nadrobić moje czytelnicze zaległości. Jedną z takich książek jest niewątpliwie pozycja Jenny Colgan "Spotkajmy się w kawiarni". Próbowałam ją przeczytać daaaawno temu, ale chyba to nie był odpowiedni czas na tę książkę.

Wreszcie się udało. Zasiadłam do lektury i przeczytałam ją od deski do deski. Teraz, z perspektywy, myślę sobie, jak to czasem recenzje...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    242
  • Chcę przeczytać
    225
  • Posiadam
    73
  • Teraz czytam
    8
  • Ulubione
    7
  • 2014
    7
  • 2013
    6
  • 2021
    3
  • Obyczajowe
    3
  • Przeczytane w 2014
    2

Cytaty

Więcej
Jenny Colgan Spotkajmy się w kawiarni Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także