Dobro i zło na cienkiej linii tańczy.

"Chińczyk" fabularnie nie jest kryminałem na jaki mamy nadzieję trafić, szczególnie gdy znamy dorobek Autora. Zaaferowanie policji tak brutalnym morderstwem wśród niewielkiej wiejskiej społeczności utrzymuje czytelnika w napięciu głównie w pierwszej części książki. Historia ma coś więcej do zaprezentowania niż wymordowanie starców i być może ujawnienie psychopaty, który podjął się krwawego zadania. To co dostajemy na początku jest niejako zwieńczeniem historii toczącej się dziesiątki lat i powiązanych losów ludzi z różnych zakątków świata.

Mankell tworząc tę powieść sięgnął w głąb ludzkich historii, ukazując przewrotność losu, a też przewidywalne prawidła rządzące naszym życiem. Jakby na to nie patrzeć bieda tworzy z nas niewolników. Bogaty zawsze będzie mógł więcej.
Przy tej powieści trzeba pozwolić sobie na płynięcie z jej nurtem, a nie oczekiwać rozwiązania zagadki kryminalnej za wszelką cenę. Rozwiązanie przychodzi z czasem, a w trakcie lektura pozwala czytelnikowi kroczyć ścieżkami bohaterów sprzed stu lat, oddawać się przemyśleniom.

Ale czy policja odkryje właściwego mordercę? A może do końca będą utrzymywać, że winny jest człowiek, który popełnił samobójstwo? Ostatecznie czytelnik poznaje fakty dzięki mozolnemu odkrywaniu kart przez Birgitte Roslin. Pani sędzia ma ku temu wiele sprzyjających okoliczności.
W interesujący sposób przedstawiona historia i naprawdę trudno jest o niej zapomnieć na długo po odłożeniu książki.

Dobro i zło na cienkiej linii tańczy.

"Chińczyk" fabularnie nie jest kryminałem na jaki mamy nadzieję trafić, szczególnie gdy znamy dorobek Autora. Zaaferowanie policji tak brutalnym morderstwem wśród niewielkiej wiejskiej społeczności utrzymuje czytelnika w napięciu głównie w pierwszej części książki. Historia ma coś więcej do zaprezentowania niż wymordowanie starców i...

Jak zwykle Henning Mankel nie zawodzi. Kolejna jego świetna książka.

Jak zwykle Henning Mankel nie zawodzi. Kolejna jego świetna książka.

Książka dość nietypowa. Teoretycznie jest to powieść kryminalna, ale przez znaczną część czasu śledztwo jest spychane na margines przez wątki historyczne i te dotyczące współczesnej geopolityki. W efekcie finał sprawy jest nie do końca satysfakcjonujący.

Jednak całość, mimo takiego miszmaszu, czyta się dobrze, bo jest bardzo sprawnie napisana i dotyka ciekawych tematów. Mogłaby być jednak trochę krótsza, gdyby obciąć część zbędnych dygresji i nadmiernie szczegółowych opisów codziennych czynności (takie opisy to coś nietypowego dla Mankella, bo w innych jego powieściach jest tego zdecydowanie mniej).

Książka dość nietypowa. Teoretycznie jest to powieść kryminalna, ale przez znaczną część czasu śledztwo jest spychane na margines przez wątki historyczne i te dotyczące współczesnej geopolityki. W efekcie finał sprawy jest nie do końca satysfakcjonujący.

Jednak całość, mimo takiego miszmaszu, czyta się dobrze, bo jest bardzo sprawnie napisana i dotyka ciekawych tematów....

Moje pierwsze literackie spotkanie z autorem. Makabryczna zbrodnia w małej szwedzkiej wsi (mmm, uwielbiam takie coś),tropy z Dalekiego Wschodu, zamieszana rodzina sędziny, do tego zapiski w pamiętniku sprzed ponad stu lat... Kupiła mnie ta książka, pierwsze 400 stron czytane z zapartym tchem. Szczególnie część z końca XIX wieku, to było straszne, do bólu prawdziwe i świetne. Jednak później autor za bardzo wydaję mi się chciał dodać nowe wątki (których i tak bardzo wiele),książka straciła tempo, nie wiadomo też było ktobdo końca jest głównym bohaterem. A i początkowy klimat zbrodni w małej wsi, gdzieś zniknął. Odbiór książki przez końcową jej część z dobrej/bardzo dobrej, spadł niestety na przeciętną. Szkoda. Ale na pewno nie będzie to pierwsza i ostatnia książka Mankella przeczytana przeze mnie.

Moje pierwsze literackie spotkanie z autorem. Makabryczna zbrodnia w małej szwedzkiej wsi (mmm, uwielbiam takie coś),tropy z Dalekiego Wschodu, zamieszana rodzina sędziny, do tego zapiski w pamiętniku sprzed ponad stu lat... Kupiła mnie ta książka, pierwsze 400 stron czytane z zapartym tchem. Szczególnie część z końca XIX wieku, to było straszne, do bólu prawdziwe i...

W klimacie Skandynawów...

W klimacie Skandynawów...

Styczeń 2006. W odległej wiosce w Szwecji ginie niemal cała wioska. Skazana na szybkie wymarcie, zamieszkała przez staruszków, w większości ze sobą spokrewnionych. Dziewiętnaście osób, w tym jeden nastolatek, zostaje zamordowanych z zimną krwią. Ostre cięcia wskazują na sporych rozmiarów nóż, miecz czy może maczetę? Odkrywcą tej zgrozy jest fotograf uwieczniający wyludniające się prowincje szwedzkie, który swoje odkrycie okupił rozległym zawałem i szybkim zgonem, zaś wilk poszukujący w tamtej okolicy jedzenia zdążył w nocy również co nieco uszczknąć...

Przerażająca zbrodnia, jakiej w Szwecji nie widziano od lat, ma swój początek prawie 140 lat wcześniej. Na trop wpadają nie śledczy, ale sędzina, która w rzeczonej wiosce miała swoich krewnych.. Nie wie, że odkrywanie prawdy naraża ją samą na śmiertelne niebezpieczeństwo, a dociekliwość zaprowadzi ją do samego Pekinu...

Ta powieść to fikcja. Ale jednocześnie opowieść o rzeczywistych wydarzeniach z czasów dziewiętnastowiecznych Chin. Szeroka opowieść o nieludzkim wykorzystywaniu Chińczyków i Indian w czasach budowy kolei w USA w latach 60-tych XIX wieku, o handlu chłopami chińskimi i ich przemycie na kontynent amerykański. Bo przecież Chińczyk to człowiek pracowity i czysty. Mało kto wtedy wie, że również pamiętliwy. I ta pamięć oraz chęć zemsty kultywowana w pewnej chińskiej rodzinie od pokoleń przyniosła skutek w mordzie dokonanym na szwedzkiej ziemi. Brygadzista szwedzki pomiatający Chińczykami na pustyni w Nevadzie sto czterdzieści lat wcześniej nawet nie śmiał przypuszczać, że swoim postępowaniem doprowadzi do zagłady swoich wnuków i prawnuków.Na dziewiętnastu ofiarach jednak się nie kończy...

Oprócz tego, że mamy tu kryminał i w zasadzie prywatne śledztwo, mamy także szeroki wgląd w obraz Chin - tych dawnych i tych, jakie pozostały po rewolucji Mao. Autor zgromadził mnóstwo wiedzy na ten temat i wie, o czym pisze. A daje pogląd na historię, politykę i biznes Chin w XXI wieku.

Mocno wciągająca lektura.
Pasjonaci zbrodni, historii i Chin - to dla was nie lada gratka!

Styczeń 2006. W odległej wiosce w Szwecji ginie niemal cała wioska. Skazana na szybkie wymarcie, zamieszkała przez staruszków, w większości ze sobą spokrewnionych. Dziewiętnaście osób, w tym jeden nastolatek, zostaje zamordowanych z zimną krwią. Ostre cięcia wskazują na sporych rozmiarów nóż, miecz czy może maczetę? Odkrywcą tej zgrozy jest fotograf uwieczniający...

Ta książka byłaby rewelacyjna, ale brakuje w niej tak naprawdę.... zakończenia. Nie znajdziemy odpowiedzi na żadne z pytań czy zagadek z pierwszych stron opowieści. Miałam nadzieję, że będzie więcej treści związanych z działaniem policji i śledczych.

Ta książka byłaby rewelacyjna, ale brakuje w niej tak naprawdę.... zakończenia. Nie znajdziemy odpowiedzi na żadne z pytań czy zagadek z pierwszych stron opowieści. Miałam nadzieję, że będzie więcej treści związanych z działaniem policji i śledczych.

„Chińczyk” to moje pierwsze spotkanie z Henningiem Mankellem i było to spotkanie bardzo udane. Makabryczna zbrodnia popełniona w mroźną noc w maleńkiej szwedzkiej wiosce okazała się być echem wydarzeń z przeszłości. W powieści czytelnik wraz z sędzią Brigittą Roslin odbędzie podróż w czasie i miedzy kontynentami, by odkryć pierwotną przyczynę, której konsekwencją była śmierć kilkunastu ludzi.

Pisarz zaimponował mi zgrabnym połączeniem dość egzotycznych (z mojego punktu widzenia) wątków i intrygującym wpleceniem w fabułę polityki i kwestii prawnych. Podoba mi się uparta pani sędzia, jej niezwykle odpowiedzialne podejście do pracy i poczucie sprawiedliwości.

Oczywiście, nie może być kryminału bez prywatnych demonów męczących głównego śledczego. Ale Mankell nie przeszarżował w tym temacie, dzięki czemu i tak bardzo osobiste śledztwo Roslin nie jest krucjatą przeciwko złemu światu i ucieczką od siebie samej, choć pewien rozrachunek z życiem występuje.

„Chińczyk” to wielowymiarowy, świetnie napisany kryminał. Polecam.

„Chińczyk” to moje pierwsze spotkanie z Henningiem Mankellem i było to spotkanie bardzo udane. Makabryczna zbrodnia popełniona w mroźną noc w maleńkiej szwedzkiej wiosce okazała się być echem wydarzeń z przeszłości. W powieści czytelnik wraz z sędzią Brigittą Roslin odbędzie podróż w czasie i miedzy kontynentami, by odkryć pierwotną przyczynę, której konsekwencją była...

"Chińczyk" to książka dobra, natomiast dla mnie dłużyła się w od połowy. Początek jest dobry, nawet więcej niż dobry. Mała wioska w Szwecji, krwawa masowa zbrodnia dokonana w nocy, która doprowadziła do wyludnienia wioski. Z początku dostajemy świetną zagadkę kryminalną, najbardziej krwawą jaką widziała Szwecja, która zdaje się zbrodnią doskonałą, nie ma śladów, nie ma świadków, mamy za to pełno brutalnie zamordowanych ludzi. Przyglądamy się pracy policji oraz prokuratury. Niestety trwa to do połowy książki. Druga połowa to odległa podróż w czasie do Chin oraz opisywanie perypetii sędzi Brygitty Roslin, która jest w pewien sposób spokrewniona z ofiarami zbrodni. Ta druga część jest przydługa i strąca zbrodnie na odległy drugi plan. Mankell skupił się za bardzo na opisie sytuacji Chin, co w pewnym momencie spowodowało iż książkę czytało się powoli i stawała się ona delikatnie nudna. Zbrodnia powraca na ostatnich stronach powieści i jest to niewątpliwie wadą tej książki. Pojawia się ona nagle, co mogło zostać wdrożone wcześniej.

"Chińczyk" to książka dobra, natomiast dla mnie dłużyła się w od połowy. Początek jest dobry, nawet więcej niż dobry. Mała wioska w Szwecji, krwawa masowa zbrodnia dokonana w nocy, która doprowadziła do wyludnienia wioski. Z początku dostajemy świetną zagadkę kryminalną, najbardziej krwawą jaką widziała Szwecja, która zdaje się zbrodnią doskonałą, nie ma śladów, nie ma...

Rewelacja. Dla czytelnika o mocnych nerwach.

Rewelacja. Dla czytelnika o mocnych nerwach.