Arisjański fiolet. Cisza

Okładka książki Arisjański fiolet. Cisza Pola Pane
Okładka książki Arisjański fiolet. Cisza
Pola Pane Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza fantasy, science fiction
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Warszawska Firma Wydawnicza
Data wydania:
2012-10-30
Data 1. wyd. pol.:
2012-10-30
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378052463
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
87 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
705
457

Na półkach: , ,

Kosmici wersja light


Powieść polskiej pisarki Poli Pane chciałam poznać już od premiery. Wtedy dopiero zaczynałam zaczytywać się w romansach paranormalnych, więc powieść wydawała mi się czymś naprawdę oryginalnym i żałowałam, że jednak się to nie udało. Chęć poznania Arisjańskiego fioletu. Ciszy wróciła, kiedy na targach książki w czasie losowania można było się zgłosić, by później książkę zrecenzować. Udało się, a teraz lektura za mną.

Emily wraz z matką przed uderzeniem meteorytu ukryła się w schronie dziadka. Przez dziesięć lat był same, bały się opuścić schronienie nie wiedząc, co spotkają na zewnątrz, jednak zapasy zaczynają się kończyć, bieżącej wody nie ma już od miesięcy. Emily postanawia wyjść i poszukać nowego schronienia. Dziewczyna nie przypuszczała jednak, że już po krótkiej wędrówce spotka kosmitę. Nie różnił się wiele od człowieka, ale nie można było tego nie zauważyć. Zaczęła uciekać. Potem pamiętała tylko postrzał, szpitalne łóżko i nowe miejsce. Znalazła się w mieście, prawie takim, jakie zapamiętała z przeszłości. Z tym wyjątkiem, że poza ludźmi żyją w nim przybysze z innej planety. Czy się w nim odnajdzie?

"Bo dom jest zawsze tam, gdzie ludzie, których kochamy."

Arisjański fiolet chciałam poznać, jednak nie nastawiałam się na powieść wybitną. Spodziewałam się, że w głównej mierze będę miała do czynienia z romansem, ale jako że nie odrzucają mnie podobne historie, liczyłam po prostu na to, że ten rozwinie się dobrze. Oczekiwałam też na sporo akcji, może powieść drogi wnioskując po okładce...

Otrzymałam jednak typowy romans paranormalny z nieznośną główną bohaterką. Emily trafia na moją czarną listę. Dziewczyna miała zmienne nastroje, cały świat miał kręcić się wokół niej, nie potrafiła kompletnie przyjąć krytyki, racjonalne myślenie też było jej obce. Mogłabym się z nią utożsamiać w związku z umiejętnościami kulinarnymi(choć autorka w tej materii przegięła, chyba aż zbyt mocno chciała nam pokazać, że bohaterka to totalna oferma),jednak ona nie potrafiła się z tym pogodzić, wrzeszczała na wszystkich, którzy z niej sobie żartowali. Jednak najbardziej nie mogłam jej wybaczyć związku, w jaki się wplątała, z własnej winy, na własną odpowiedzialność. Naiwność powieści przez zachowanie bohaterki diametralnie wzrasta.

"niepotrzebne uczucia mocno spowalniają rozwój."

Gdyby nie główna postać cała powieść nie byłaby może wybitna, ale na pewno czytałoby się ją przyjemniej. Nie mogłam zdzierżyć jej zachowania. Reszta bohaterów była dużo przyjemniej wykreowana. Matka dziewczyny, przybysze z Arisu, a także inni ludzie, to postaci które utożsamiam z jakimiś miłymi cechami. Dlatego, choć nie byli wykreowani nie wiadomo jak wielowymiarowo, to jednak nie irytowali i niektórych nawet polubiłam.

Kwestia romansu, jak już powiedziałam, dla mnie to sprawa dość ciężka. Pomysł jako taki dobry, bo dziewczyna zakochała się w chłopaku, który nigdy jej nie pokocha, mogłabym jej nawet w tej sytuacji współczuć i może moja ocena jej postaci byłaby inna. Jednak nie podobało mi się, że dziewczyna, która zachowuje się jak 15-latka, poszła na taki układ z chłopakiem. Dla mnie to nie do wyobrażenia. Nie dziwię się jej jednak w jednej kwestii, wciąż miała nadzieję, a patrząc na zachowanie chłopaka wielokrotnie i ja się nabierałam. Czasem zachowywał się jak zwykły nastolatek...

"Wolę przedzierać się przez ciernie i nawet powoli,ale iść do przodu,niż stać w miejscu czekając na szczęście,które może nigdy nie nadejść."

Wspominałam wyżej, że liczyłam w powieści na motyw drogi. Było go niewiele, prawie wcale. Bohaterka podróżowała jedynie ze swojego bunkra do nowej osady, więc nie można tu mówić o rozbudowanym wątku podróży. Akcji w tym tomie też nie było za wiele. Autorka zarysowała problem, z którym zapewne w kolejnych częściach(ciekawe, czy zostaną wydane?) byłby rozwiązywany. Pojawił się ten zły, który napędzałby fabułę, ale na razie mówiono o nim dość enigmatycznie, jeszcze nie pokazał swojego charakteru, no może poza listem, który jednak wydał mi się dość naiwny, jakby pisała go za niego nastolatka. Nie wyglądało to na słowa dorosłego faceta...

Cisza skupiała się pokazaniu cywilizacji po wybuchu, nie podobało mi się jednak, że tak mało opisano skutków, szokujących obrazów zdecydowanie nam oszczędzono, temat potraktowano zdawkowo. Poza tym opisano życie w nowej społeczności, problemy mieszkańców, lekko zarysowano lęk ludzi przed przybyszami, ukazano ich odmienność(tytuł recenzji adekwatny do ich charakteru, wyzbyci z negatywnych uczuć, pokojowo nastawieni, stawiający na naukę, sztukę i rozrywkę uważający za zbyteczną).

"Czasem lepiej nie pytać, jeśli nie jest się pewnym, czy chce się usłyszeć odpowiedź."

Może wydawać się, że tych elementów jest sporo, jednak tak naprawdę nie zajmują tak wiele miejsca. Większość czasu bohaterowie przebywają w szkole lub na randkach, stąd klimat powieści postapokaliptycznej jest nadszarpnięty. Jakbyśmy oglądali zwykłe, sielankowe życie nastolatków, co potęguje tylko pierwszoosobowa narracja Emily. Przez pół strony potrafi zachwycać się wyglądem swojego chłopaka, całą może narzekać na jego bezuczuciowość... Rozumiecie, że jej nie znoszę? Sądzę, że do każdego by już to dotarło.

Arisjański fiolet nie jest powieścią bez wad. Czyta się go szybko, płynnie, jednak zaraz po lekturze wciąż napływają do mnie jej braki. Jednocześnie coś się działo i nic się nie działo. Taka typowa powieść paranormal romance. Liczyłam na trochę więcej. Cisza została wydana w 2012, ale nawet z tego okresu zdarzają się powieści z gatunku, które lepiej do mnie trafiają. Ocena byłaby słabsza, ale zdecydowanie pozytywnym elementem są dołączane do książki piosenki, które przedstawiają utwory, jakie komponowała bohaterka książki. Mamy tekst i jednocześnie możemy słuchać muzyki, świetne rozwiązanie!
Ocena: średnia- [3-/6]

Kosmici wersja light


Powieść polskiej pisarki Poli Pane chciałam poznać już od premiery. Wtedy dopiero zaczynałam zaczytywać się w romansach paranormalnych, więc powieść wydawała mi się czymś naprawdę oryginalnym i żałowałam, że jednak się to nie udało. Chęć poznania Arisjańskiego fioletu. Ciszy wróciła, kiedy na targach książki w czasie losowania można było się zgłosić,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
90
32

Na półkach: ,

„Arisjański fiolet. Cisza” Pola Pane.

„Jeśli rozpacz jest bez złudzeń, trzeba postępować tak, jakby się miało nadzieję albo się zabić.”
Albert Camus.

Książkę Poli czytałam dwadzieścia dni. Dużo? Mało? W samych wolnych chwilach, oczywiście, co skutkowało tym, że niekiedy nie sięgałam po nią wcale. Czemu od tego zaczynam? Bo to niezłe tomiszcze jest. Niezłe tomiszcze, które czyta się wbrew pozorom szybko, gładko i przyjemnie. Serio. A skoro już skończyłam, to napiszę kilka słów na jej temat i wszystko, co przeczytacie, jest wyłącznie moją opinią, moim wypracowanym przez 400 stron zdaniem. Jak zawsze.

Lecimy zatem od garstki myśli z notatek robionych na bieżąco. Podobają mi się dobrane do treści cytaty innych twórców, umieszczone jak u Poli – przed rozdziałami. Fajnie się je czyta i fajnie wyglądają. Są jakby zapowiedzią, mini wstępem, sugerującym co znajdziemy dalej. Odnośnie zaś utworów muzycznych, bo do książki dołączono płytę, mam mieszane odczucia. Jako autor popieram przypisywanie scen odpowiedniej muzyce, ponieważ sama tak robię. Natomiast jako czytelnik – już niekoniecznie. Przecież każdy słucha czegoś innego, nie tak łatwo trafić w gust muzyczny jednej obcej osoby, a co dopiero mnóstwa czytelników. Dlatego tu, według mnie, powstawał przez to zbędny chaos, no ale to muzyka nie w moim stylu, fakt. Wiem jednak, że taki zabieg tworzy specyficzny klimat, wprowadza w ten bardziej właściwy nastrój, gdyby ktoś miał trudności z wyczuciem albo wczuciem się, być może sugerując przy tym emocje towarzyszące autorowi. Z pewnością jest to pewnego rodzaju urozmaicenie, które na jednych zrobi większe wrażenie, na innych mniejsze. Spokojna i przejrzysta okładka zaciekawia, chociaż nic tak naprawdę nie ujawnia. I ten druk. Mimo wielu wad, a praktycznie wyłącznie samych wad „organu wydającego”, ten druk po prostu uwielbiam. Zobaczycie co mam na myśli, jak sięgniecie po książkę.

Przechodząc niemal do rzeczy muszę się przyznać, że znów powieść zaczęła mnie wciągać, zaciekawiać dopiero po setnej stronie. Ostatnio ciągle tak mam, ze wszystkimi, które czytam. Tragedia. :D Może więc lepiej pomarudzę trochę o treści. Co my tu mamy? Kometę, katastrofę, wulkaniczny pył, prawie że zagładę, ocalałych i obcych. Tak, obcych – Arisjan. Kosmitów, znaczy się. No, już od razu byście chcieli zielonych! A tu taki zaskok, ha! Świetnie pomyślane, tak na marginesie. O miłości, seksie… i seksie… ^^ i kilku przygodach chyba nie muszę wspominać, to się rozumie samo przez się. Dodajmy jeszcze nowe środowisko po życiu w odosobnieniu, uwięzieniu, szkołę, nowych przyjaciół… Przypomina Wam to coś? :D Główna bohaterka jest dość typową nastolatką. Dość i nie dość. Mnie nie irytowała ona sama, bo zakładam, że taka właśnie miała być, ale jej „matematyczność”, co zaraz wyjaśnię. Jest uparta, nieco łatwowierna, impulsywna (ta cecha najbardziej mi się w niej podobała, lubię nieprzewidywalne kobiety),za bardzo otwarta, zbyt „szybka”. Była zamknięta 10 lat w schronie, niektóre reakcje są jak dla mnie niezbyt logiczne, nawet jeśliby je zwalić na owe zamknięcie… ale zwalam, a co!

Po jakimś czasie rzuca się w oczy to, że książkę pisała osoba dobrze zaznajomiona z matematyką (zazdrocha…). Myślenie nastolatki nieco różni się od tego przedstawionego w innych, podobnych książkach. Jest „ułożone”. Jak ze wzoru. Wyjaśniając wcześniej wspomnianą matematyczność, podam przykład, który podzielę na dwie części, abyście zobaczyli, o co mi chodzi.

„Czyżbym naprawdę się zakochała?” – pytanie.
„A może to tylko burza młodzieńczych hormonów, które do tej pory uśpione, teraz dawały o sobie znać ze zdwojoną siłą?” – odpowiedź.

Tym sposobem autorka odpowiada na pytania czytelnika, zanim ten zdąży choćby pomyśleć o własnych odpowiedziach. I kiedy z jednej strony to wyjaśnianie od samego początku jest pomocne, bo wszystko świetnie rozumiemy, to z drugiej odbiera nieco przyjemność czytania. Ja na przykład lubię czasem nie wiedzieć. Owszem, wszędzie bohaterowie rozważają swoje reakcje, ale moim zdaniem nie aż tak często. Na szczęście Pola pozostawia jeszcze sporo miejsca dla wyobraźni.

Zanim przejdę do Arisjan, chciałabym wspomnieć, że szeroka jest wiedza autorki i to da się zauważyć. Matematyka, biologia, geografia, genetyka, astronomia… I pewnie więcej, ale będąc pod wrażeniem tak dobrego przygotowania Poli z tych dziedzin właśnie wymienionych, zwyczajnie nie odnotowałam. Szczerze. Moje gratulacje.

A teraz fioletowa wisienka na pomarańczowym torcie. Arisjanie. Obcy bez uczuć wyższych, genialnie poprowadzeni, równie genialnie utrzymani w ryzach. Fascynujący. Przyznam, że dziś miałam przypadkową okazję wyczaić na mapie Alfa Centauri. Wow. Wiele razy, jak chyba większość z nas, zastanawiałam się, czy gdzieś tam istnieje inne życie. Powiem Wam, że jak dla mnie Arisjanie mogliby istnieć rzeczywiście. Byłoby co prawda więcej złamanych serc, ale cóż… W imię nauki! Polecam powieść Poli między innymi za to ciekawe spojrzenie w kosmos. Kupiła mnie tym. Bezsprzecznie.
Tym oraz zakończeniem.

„Jedyna różnica między mną a wariatem to fakt, że ja wariatem nie jestem.”
Salvadore Dali.

Osobiście zazdroszczę im na przykład tego opanowania, braku niektórych emocji. Tam, gdzie jest praca, jest praca, gdzie seks, tam seks, pożądanie. Takie idealne rozdzielanie bez niepotrzebnych odczuć, jak choćby tęsknota, z pewnością ułatwia życie. Jednak życia im nie zazdroszczę. Ba, nawet współczuję, poniekąd. Wszystko poukładane, żadnych rozrywek, niczego wyższego… Z ich perspektywy to wygląda inaczej, oni tego po prostu nie znają. Nie są jak ludzie i to trudno sobie wyobrazić, ale sprawia niebywałą frajdę. Domyślam się, jak trudno było ich w takiej bezuczuciowej formie utrzymać. Szacun. Wychodzi jednak na to, że jestem człowiekiem, stąd też to współczucie. Nie znają prawdziwej istoty życia. Dla nich ona jest czymś innym. Życie bez miłości? Bez pasji? Bez tego… TEGO, no. Wiecie co, to ja już wolę być wybuchowa, zazdrosna, zaborcza, złośliwa, wolę tęsknić i szlochać, wzdychać, cieszyć się i… kochać. Pieprzyć idealizm.

Na temat zalet Ziemian i Arisjan w jednym zestawieniu można by dyskutować w nieskończoność. Tyle samo mam argumentów na ich obronę, co na atak. Są mega interesujący i żałuję, że Pola bardziej się w nich nie zagłębiła.

Przechodząc do rzeczy, wreszcie, powiem tak – jedno wielkie wprowadzenie. Tym dla mnie stał się „Arisjański Fiolet”. To dobrze. Akcja jest umiarkowana, często spokojna, z nielicznymi, drobnymi odchyłami od normy i tak aż do końca. Miłość platoniczna, seks, przyjaźń, szkolne i pozaszkolne zwyczajne życie, wyjaśnianie tajemnic krok po kroku. Wystarczy zapamiętać, nie trzeba się głowić. A koniec? Proszę Państwa… Do tej pory myślę o tym, co będzie dalej, do cholery! :D

Na koniec otrzymujemy zapowiedź czegoś extra. Pola pozostawia czytelnika w oczekiwaniu z duszą na ramieniu i pytaniami, tym razem bez odpowiedzi. Ja mam co najmniej dwa. Jedno dotyczy Korina i jego zachowania – co zrobi, czy cokolwiek poczuje (i tysiąc innych wariantów tegoż pytania)? A drugie dotyczy Profesora. Podstawowe – kim on jest?? Czy to czasem nie jej… (i tysiąc innych domysłów). Okej, tu następuje chwila ciszy i zaczyna obowiązywać pakt milczenia… Albo cokolwiek tam innego, z milczeniem związanego. :D

Co ja mogę jeszcze powiedzieć? Czekam. Na drugi tom. Z tego, co mi wiadomo, pierwszy ma mieć swoje drugie pięć minut, czyli drugie wydanie, na co też czekam, bo z przyjemnością doszukam się różnic. I wszystkiego innego. :D No, ale drugi… Cholera! :D

Pola Pane swoją powieścią rozbudza apetyt, wyostrza zmysły, urzeka.
Cóż… Zapraszam!

„Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym umieć Cię kochać.”

Zapraszam na stronę autorki:
https://www.facebook.com/PolaPaneArisjanskiFiolet

Oraz na swoją:
https://www.facebook.com/A.M.Chaudiere

„Arisjański fiolet. Cisza” Pola Pane.

„Jeśli rozpacz jest bez złudzeń, trzeba postępować tak, jakby się miało nadzieję albo się zabić.”
Albert Camus.

Książkę Poli czytałam dwadzieścia dni. Dużo? Mało? W samych wolnych chwilach, oczywiście, co skutkowało tym, że niekiedy nie sięgałam po nią wcale. Czemu od tego zaczynam? Bo to niezłe tomiszcze jest. Niezłe tomiszcze, które...

więcej Pokaż mimo to

avatar
252
35

Na półkach:

Naiwna i infantylna w swoim przekazie ale dobra jako rozrywka.

Naiwna i infantylna w swoim przekazie ale dobra jako rozrywka.

Pokaż mimo to

avatar
878
760

Na półkach:

Arisjański fiolet to książka, którą od dawna miałam ochotę przeczytać i jak tylko autorka udostępniła ją w Obiegu Zamkniętym natychmiast się zapisałam. I… nie żałuję.

Jest to książka typowo młodzieżowa, ale nie tylko dla młodzieży. W scenerii sf jesteśmy świadkami romansu dwójki nastolatków i rozkwitającej miłości, ale… niestety tylko z jednej strony.

Emily po katastrofie, jaką doświadczyła planeta Ziemia, przez 10 lat ukrywa się wraz z mamą w schronie. Przebywają we dwie i chociaż każda z nich ma już tego brudu, smrodu i wilgoci szczerze dość, boją się wyjść na zewnątrz. Niestety zapasy żywności kurczą się z dnia na dzień, brakuje wody i warunki zaczynają być coraz bardziej uciążliwe. Pewnego dnia Emily nie wytrzymuje i postanawia opuścić bezpieczne schronienie, bez względu na skutki. Oczywiście jej mama nie pozwala jej na zrealizowanie tej odważnej decyzji samej i wychodzi razem z nią. Kolejne schronienie znajdują w domu dziadka, ale młodej dziewczynie, która już przekonała się, że atmosfera jest wolna od trujących pyłów to nie wystarcza i postanawia wyruszyć w poszukiwaniu innych ludzi.

W drodze napotyka istotę, która wprawdzie przypomina wyglądem człowieka, ale jednocześnie różni się od niego bardzo. Istotą tą jest Korin, młody chłopak, który przybył na Ziemię razem z całą grupą „swoich” z planety Aris. Początkowy strach przed nieznanymi istotami powolutku przemienia się w bliską znajomość, a między Emily i Korinem dochodzi do czegoś więcej. Niestety Arisjanie są istotami pozbawionymi uczuć i nie wszystko układa się między młodymi tak jakby chciała nastoletnia ziemianka.

Więcej nie napiszę, bo tak się zagalopowałam, że jeszcze chwila, a streściłabym całą książkę, a tego przecież nie mam w zwyczaju.

Nie gustuję w książkach fantasty, ale ta wyjątkowo mnie zauroczyła. Pięknie napisana fabuła, przeniosła mnie w wyobraźni do świata po katastrofie, a we wspomnieniach do lat, kiedy sama byłam w wieku głównych bohaterów, czyli w szalone lata młodości i pierwszej miłości. Tak, ta książka jest właśnie o miłości i pierwszych jej doznaniach w wieku, kiedy hormony zaczynają dominować nad rozsądkiem.

Pola Pane w bardzo ciekawy sposób przedstawiła tę miłość, wplatając w tło zarówno fantastykę, odrobinę horroru i przygody, ale również pięknie ukazała stosunek ludzi dorosłych do młodzieży i odwrotnie, w szczególności relacje między rodzicami a ich pociechami. Pokazała jak mogliby funkcjonować ludzie pozbawieni naturalnych emocji, takich jak radość, smutek, szczęście, miłość czy ból, ale nie ten fizyczny.

Bardzo podobało mi się, jak autorka przedstawiła doznania seksualne tych dwojga młodych ludzi. W tak subtelny sposób wplotła w fabułę swojej książki zmysłową erotykę, zrobiła to bez wulgaryzmów, wręcz poetycko.

Gdybym wcześniej gdzieś nie przeczytała, że Pola Pane studiowała matematykę, byłabym pewna, że ukończyła polonistykę, bo język jakim napisana jest książka jest bardzo ładny co uważam za spory plus, bo dzięki temu czyta się płynnie i z ogromną ciekawością.

Ta książka mimo swoich prawie 400 stron skończyła się dla mnie za szybko, ale na szczęście jest na jej końcu zwiastun części drugiej, którą z pewnością przeczytam.

Treść podzielona na rozdziały niby tworzyła jedną całość, ale każdy kolejny rozdział został poprzedzony cytatem, który nawiązywał do tego, czego czytelnik może się spodziewać po przeczytaniu kolejnych stron. I to właśnie dodatkowo wzbudzało we mnie ciekawość co będzie dalej.

Gdybym miała ją porównać do innych książek, to z pewnością porównałabym ją do serii „Jutro”, która zdobyła ogromną popularność wśród młodzieży i może trochę do „Zmierzchu”. Uważam, że gdyby ta książka została odpowiednio rozreklamowana przez wydawnictwo, to mogłaby się stać hitem literatury młodzieżowej.

Do tego bardzo tajemnicza i ciekawa okładka, która na mnie zrobiła bardzo pozytywne wrażenie.

Ciekawym dodatkiem do książki jest płyta CD z piosenkami, które „śpiewa” w książce Emily. Tu akurat muzyka nie jest w moim stylu, ale ja przecież nie mam już nastu lat, kiedyś z pewnością by mi się bardzie te piosenki podobały.

I tak, kończąc ten mój wpis mogę z czystym sumieniem polecić tę lekturę szczególnie młodym osobom (takim w wielu licealnym),ale i takim w moim wieku. Skoro ja, pani po 50-tce nie potrafiłam się oderwać od kartek tej książki, to chyba o czymś świadczy. Szczególnie polecam ją czytelnikom, którzy lubią fantastykę, nie stronią od zmysłowej miłości i zaczytują się również w książkach przygodowych. W tej, zawarte jest wszystko włącznie z wątkiem sensacyjnym.

Arisjański fiolet to książka, którą od dawna miałam ochotę przeczytać i jak tylko autorka udostępniła ją w Obiegu Zamkniętym natychmiast się zapisałam. I… nie żałuję.

Jest to książka typowo młodzieżowa, ale nie tylko dla młodzieży. W scenerii sf jesteśmy świadkami romansu dwójki nastolatków i rozkwitającej miłości, ale… niestety tylko z jednej strony.

Emily po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
374
116

Na półkach: , , , ,

http://readwithnefmi.blogspot.com/2014/08/arisjanski-fiolet-cisza.html

http://readwithnefmi.blogspot.com/2014/08/arisjanski-fiolet-cisza.html

Pokaż mimo to

avatar
570
322

Na półkach: ,

Opinia znajduje się także tutaj:
http://mkczytuje.blogspot.com/2014/08/recenzjaopinia-pola-pane-arisjanski.html

Rzadko zdarza mi się czytać powieści z gatunku paranormal romanse. Dlatego, gdy trafiłam na Arisjański Fiolet.Cisza - polskiej autorki postanowiłam się przekonać jak zareaguję na tego typu powieść. To co odkrywałam na stronicach tej lektury było dla mnie miłą niespodzianką. Arisjański Fiolet.Cisza okazał się historią fantastyczną z masą młodzieńczego zauroczenia i zapału oraz głębszym wyrazem ukazującym nam co tak naprawdę liczy się w życiu. Sporym bonusem okazała się także płyta z utworami zespołu Rayne, której teksty piosenek są powiązane z fabułą. W powieści utwory te są autorstwa głównej bohaterki, są znamionami jej uczuć i przeżyć. Muzyka bardzo przypadła mi do gustu. Fabuła. W Ziemię uderza kometa, która sieje spustoszenie. Emily Walker wraz z matką Megan ukrywają się w schronie. Po prawie 10 latach z powodu niewielkiej ilości posiadanych zasobów postanawiają wyjść na powierzchnię, która okazuje się ziemią jałową. Jednakże ktoś przychodzi im z pomocą. Okazuje się, iż istnieją miasta, w których Ziemianie współpracują z Arisjaninami, którzy odpowiedzieli na nasz sygnał SOS. Misja badawczo-ratunkowa przynosi efekty, choćby poprzez przywrócenie składu powietrza. Emily trafia do nieznanego jej świata, w którym poznaje m.in. Korina i Kori - arisjanskie bliźniaki oraz Toma - Ziemianina. Emily odkrywając otaczający ją świat zakochuje się w Korinie, jednak czy taki związek ma rację bytu, gdy wiemy, iż Arisjanie nie odczuwają głębszych uczuć? Poza tym całej społeczności grozi spore niebezpieczeństwo ze strony ludzi nienawidzących swoich wybawców. Ta opowieść to wybory i walka z naturą gatunku. Arisjański Fiolet.Cisza to fantastyka, romans i walka o równość, przedstawiona oczami głównej bohaterki. Pierwszoosobowa narracja pozwoliła mi bardziej wczuć się w sytuację Emily, która w pewnych sprawach jest osobą nad wyraz dojrzałą, w innych jest po prostu dzieckiem. W rozrachunku to silna osobowość, którą polubiłam. Pozostali bohaterowie w tej powieści to szeroki wachlarz cech, umiejętności, wad i zalet. Korin jest dla mnie najbardziej nieodgadnioną postacią. Co tak naprawdę siedzi mu w głowie? Jeśli chodzi o obóz przeciwny, który zagraża współistniejącej komunie mam kilka swoich teorii, które z chęcią sprawdzę w pozostałych częściach serii. Zachowanie głównej bohaterki na końcu pierwszego tomu zaskoczyło mnie. Podobnie jak jej niektóre wybory. Chemia pomiędzy głównymi bohaterami jest wyczuwalna, a ich interakcje czasem bawią, czasem drażnią. Jeśli chodzi o fabułę to już na samym początku powieści w oczy rzuca się przekaz autorki schowany za każdym słowem o wolności, równości, indywidualności. O tym, iż każdy z nas ma prawo żyć - nie ważny jest kolor skóry, różnice kulturowe - ważne jest to co nosimy w środku. Świat przedstawiony w powieści jest ciekawy, może nie innowacyjny w wielu kwestiach, ale na pewno możliwy do wyobrażenia i interesujący. To świat polegający na wspólnych korzyściach. Aris dla Ziemi. Ziemia dla Aris. Jednak nie wszystkim to odpowiada. Obydwie strony mają swoje wady i zalety. Poza tym według mnie powieść traktuje także o uczuciach i emocjach - o ich dobrych i złych stronach. Brak uczuć to brak złości, ale i miłości. Tak naprawdę co jest lepsze? Czy warto poświęcić jedno dla drugiego? To już indywidualna kwestia każdego z nas. Dla mnie świat bez uczuć były uboższy. Arisjański Fiolet.Cisza napisany jest fajnym, przyjemnym, lekkim językiem, który powoduje, iż powieść czyta się bardzo szybko. Okładka jest przepiękna, a litery w odpowiedniej wielkości do czytania. Poza tym na końcu otrzymujemy bonus w formie zapowiedzi kolejnego tomu, który według mnie może być o wiele bardziej mroczny, co zdecydowanie przekonuje mnie do tego, by kontynuować tę przygodę. Podsumowując Arisjański Fiolet.Cisza to lekki paranormal romanse, w którym odnajdziemy nie tylko fantastykę i romans, ale także zagadnienia związane z bytem ludzkim, z uczuciami i emocjami. Polecę ją osobom zainteresowanym taką tematyką.

Opinia znajduje się także tutaj:
http://mkczytuje.blogspot.com/2014/08/recenzjaopinia-pola-pane-arisjanski.html

Rzadko zdarza mi się czytać powieści z gatunku paranormal romanse. Dlatego, gdy trafiłam na Arisjański Fiolet.Cisza - polskiej autorki postanowiłam się przekonać jak zareaguję na tego typu powieść. To co odkrywałam na stronicach tej lektury było dla mnie miłą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
802
373

Na półkach: , ,

Bardzo sceptycznie podeszłam do powieści Poli Pane, na szczęście „Arisjański fiolet. Cisza” okazał się książką pomysłową i ciekawą. Oczywiście można się dopatrzyć w fabule elementów na które trzeba przymknąć oko jeśli chce się cieszyć lekturą. Naiwności głównie dotyczą zbyt wielkiej otwartości Emily, jak na kogoś kto dojrzewał w miejscu odciętym od świata, bardzo dobrze sobie radzi w nowej rzeczywistości, szybko godzi się z obecnością Arisjan na Ziemi i co więcej zaskakuje wiedzą, chociaż w to jestem w stanie uwierzyć, w końcu w schronie mogło być wiele książek. Łatwo też zarzucić Emily dziecinność w zachowaniu, wielokrotnie miałam wrażenie, że główna bohaterka ma lat trzynaście, a nie osiemnaście. Rozbieżność pomiędzy wiekiem fizycznym a mentalnym najbardziej mnie mierzwiła w scenach intymnych, ale... w tym momencie brawo dla autorki za nie owijanie w bawełnę. Sceny seksu są scenami seksu, a nie wyidealizowanymi fantazjami pensjonarki. Bardzo podobała mi się też wizja nowego świata, powstałego dzięki wiedzy przybyszów z kosmosu, na dodatek przybyszów nie tylko charakteryzujących się pomarańczową skórą i fioletowymi oczami, ale też cechami psychicznymi.

Może się wydawać, że powieść głównie skupia się na relacjach damsko-męskich, ale nie do końca tak jest. Być może doszukuję się drugiego dna, ale w tej historii zostały przemycone wartości typu tolerancja, istota dobra i zła i ważność życia w zgodzie z naturą, już nie wspomnę o roli przyjaźni i miłości, dzięki czemu opowieść nie jest tylko czczą opowiastką, ale historią w pewnym sensie pouczającą, zajmującą, a nawet niekiedy zatrważającą, bo sytuacji przyprawiających o dreszcz niepokoju nie brakuje. Warto docenić też to, że do książki dołączona jest płyta z piosenkami głównej bohaterki, które wykonuje zespół Rayne. Są to mocne, rockowe brzmienia, które na pewno przypadną do gustu osobom lubiącym ten typ muzyki. Reasumując, „Arisjański fiolet. Cisza” to zdecydowanie lektura dla dziewuch, które na pewno pokochają Korina za jego urok, szczerość i wyjątkowy seksapil, a także poczują więź z Emily, która pomimo wielu przeciwności decyduje się na niełatwą relację. Poza tym książkę czyta się bardzo przyjemnie, więc jeśli ktoś złapie "arisjaskiego" bakcyla, to będzie mógł kontynuować przygodę, ponieważ w przygotowaniu jest kolejny tom.

Bardzo sceptycznie podeszłam do powieści Poli Pane, na szczęście „Arisjański fiolet. Cisza” okazał się książką pomysłową i ciekawą. Oczywiście można się dopatrzyć w fabule elementów na które trzeba przymknąć oko jeśli chce się cieszyć lekturą. Naiwności głównie dotyczą zbyt wielkiej otwartości Emily, jak na kogoś kto dojrzewał w miejscu odciętym od świata, bardzo dobrze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
305
300

Na półkach: , ,

Recenzja książki „Arisjański fiolet. Cisza.”

Książka Poli Pane zaskoczyła mnie od pierwszej strony. To bardzo pozytywne wrażenie, ponieważ niewielu się to udało. Chyba po prostu podeszłam do niej jak do romansu, nie zastanawiając się głębiej, skąd taki tytuł. Przeżyłam miłe zaskoczenie, gdyż lubię tematykę s-f, a chyba „Arisjański fiolet. Cisza.” można zaliczyć do tej kategorii.
Autorka pokazuje niebanalną historię, bez zbędnych słodkości. Jest to pewnego rodzaju romans, ale nie wszystko jest tutaj proste i łatwe. Wręcz przeciwnie, z każdą stroną Czytelnik wstrzymuje oddech, bo nie może się doczekać, jak potoczą się losy bohaterów. Jest to jedna z tych książek, które można czytać do bardzo późna, z latarką pod książką – byle skończyć.
Pola ma talent do budowania napięcia. Sytuacja rozwija się stopniowo, akcja toczy się jednak wartko, przetykana ciekawymi losami bohaterów i ludzi wokół nich. Wątki poboczne są tak samo dobrze dopracowane, jak wątek główny. Cała historia układa się w spójną, ciekawą całość, a zakończenie potęguje głód wiedzy, co działo się dalej. Autorka bowiem zostawia nas w takim momencie, w którym ciekawość sięga zenitu.
Doskonale opisane sceny seksu dopełniają całości w sposób dojrzały. Nie jest to bajdurzenie zakochanych nastolatek, tylko książka, która mówi o prawdziwych relacjach. Nieprzesłodzona, niebanalna i nie ckliwa.
„Arisjański fiolet. Cisza.” jest tak napisany, że czytanie sprawia przyjemność. Nawet matematyczne wstawki nie przeszkadzały tak bardzo, chociaż starałam się nie wnikać i nawet nie próbowałam rozwiązywać niektórych zadań. Pola tworzy ciekawy, fascynujący świat, w którym czujemy się jak w domu. Rzeczywistość, do której wracamy. Co ciekawe, jej książka chodzi mi po głowie już od kilku tygodni, mimo że dawno skończyłam czytać. Wiele razy przyłapałam się na tym, że myślę, co dalej z Emily.
Mogę polecić książkę zarówno wielbicielom s-f jak i romansów. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie i to jest właśnie jej mocna strona. Nie jest adresowana do jednego typu odbiorcy. Dzięki Poli uwierzyłam, że romans także może być wciągający.

Recenzja książki „Arisjański fiolet. Cisza.”

Książka Poli Pane zaskoczyła mnie od pierwszej strony. To bardzo pozytywne wrażenie, ponieważ niewielu się to udało. Chyba po prostu podeszłam do niej jak do romansu, nie zastanawiając się głębiej, skąd taki tytuł. Przeżyłam miłe zaskoczenie, gdyż lubię tematykę s-f, a chyba „Arisjański fiolet. Cisza.” można zaliczyć do tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
792
197

Na półkach:

Istnieją takie książki, o których wiem, że muszę je koniecznie przeczytać. Szczerze mówiąc jest to niesamowite uczucie. Oczekiwanie aż znajdę swój egzemplarz i czas, by potem zatopić się w wodospadzie słów, które połykam niczym jedzenie. Czasami też zdarzają mi się wielkie (a może nie aż tak...) rozczarowania czytelnicze. Chyba każdy bibliofil nie lubi tego momentu, w którym stwierdza, że książka na którą tak długo czekał nie spełnia jego oczekiwań. Moim sposobem na radzenie sobie z tak trudnymi dla każdego książkomaniaka uczuciami jest topienie ich w opiniach, które lubię pisać. Nie wiem dlaczego, ale znacznie bardziej odpowiada mi pisanie tych negatywnych. Od razu wiem od czego zacząć i nie wymyślam jakiś długich wstępów jak w tym i innych przypadkach.

Pola Pane i jej Arisjański fiolet – interesujący jest już sam tytuł. Jakoś wcześniej do moich uszu nie dotarł pierwszy wyraz tytułu. Na dodatek ta okładka. Utrzymana w dosyć ciemnych i stonowanych kolorach, na której widnieje zarys samochodu i dziewczyna, która (można powiedzieć) patrzy się wprost na czytelnika. Zaczynając tą powieść czułam dosyć pozytywne uczucia i czy zostało tak do końca?

Główną bohaterką i zarazem narratorką jest osiemnastoletnia Emily Walker, mieszka ona ze swoją matką w schronie, który wybudował jej dziadek. Na nieszczęście obu pań maszyny, dzięki którym miały wodę oraz prąd zepsuły się i tak obie przebywały w tym ciemnym miejscu ponad rok. Ciekawi jesteście zapewne, dlaczego obie mieszkały w tak okropnych warunkach. Otóż wszystkich ziemian spotkało wielkie nieszczęście, w naszą rodzimą planetę uderzyła kometa, która skutecznie zniszczyła wszelkie rośliny i zmniejszyła ilość tlenu, jednak w miastach wybudowano schrony, w których mieszańcu mogli się ukryć i jakoś dalej przeżyć. Emily ma dosyć siedzenia w podziemiu i po dziesięciu latach postanawia uciec, jednak Megan (jej matka) stwierdza, że pójdzie z dziewczyną. Tak też obie zrobiły – wyszły na zewnątrz, ale nie da się żyć bez niczego, dlatego główna bohaterka postanowiła odszukać jakieś zaludnione miasto i tak trafiła na dziwną pomarańczową postać o fioletowych oczach. Brzmi intrygująco? Zapewniam was, że im dalej w las słów tym ciekawiej. Autorka wciąga czytelników w wir wydarzeń przez nią stworzonych.
Dziwną kreaturą okazuje się chłopak o imieniu Korin, on i inni Arisjanie przybyli na Ziemię by pomóc odbudować planetę.

Nie da się ukryć, że już od początku czuć coś pomiędzy Korinem a Emily, jednak pani Pane trzymała mnie w niepewności aż do samego końca. Myślę, że to miłość gra tutaj główne skrzypce. Bez tego zakazanego uczucia i odmienności obu postaci Arisjański fiolet nie byłby aż tak wciągający. Wątek ten nadawał odpowiedniej prędkości reszcie akcji.

Może przejdę do bohaterów. To co mi najbardziej się spodobało to stworzenie Arisjańczyków, którzy przybyli na Ziemię. Zaskoczyło mnie to, że od początku do końca jednak byli tymi dobrymi. Miałam cichą nadzieję, że w którymś momencie pokażą swoje rogi i stwierdzą, że dobroć jest już nudna. Usunięcie z nich agresji oraz miłości również było ciekawym zabiegiem, który pozytywnie mnie zaskoczył i zaciekawił. Oczywiście te wyjątki, o których miałam możliwość przeczytać były zdecydowanie genialnym uzupełnieniem.

Jednak Arisjański fiolet to nie tylko, jakby mogło się wydawać, pusta historyjka o miłości, namiętności, lecz także znaleźć można elementy walki o przetrwanie, odnajdywaniu siebie w nowej rzeczywistości i wielu różnych sprawach, które pewnie nie przydarzą się w naszym ziemskim życiu.
Na plus jest również to jak autorka poprzez swoje postacie świetnie operowała przeróżnymi fizycznymi twierdzeniami. Nie wiem czy są one prawdziwe czy zmyślone, jednak gdy to drugie to prześwietnie jej to wyszło.

Na tylnej okładce czytelnik może dostrzec, iż powieść, którą trzyma w dłoniach zawiera opisy scen erotycznych. No cóż muszę przyznać, że nic zgarszającego, obrzydzającego czy nienormalnego w nich nie było. Autorka w świetny sposób przeprowadziła mnie przez owe sceny i muszę przyznać, że dodały one nieco pikanterii.

Moim zdaniem te prawie czterysta stron to za mało. Wpadłam w pułapkę, którą zastawiła na mnie a także inne osoby sama autorka. Wpadłam i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej przy czytaniu tejże powieści. Już długo nie miałam okazji pochłonąć tak dobrego paranormala, czy może uforomansa, w którym główna bohaterka nie irytowała mnie swoją głupotą czy problem pod tytułem „Którego chłopaka wybrać?”. Jestem znudzona takimi błahymi sprawami i potrzebuję czegoś mocniejszego, coś co na pewno udało osiągnąć się pani Poli Pane.

\everydayxbook.blogspot.com\

Istnieją takie książki, o których wiem, że muszę je koniecznie przeczytać. Szczerze mówiąc jest to niesamowite uczucie. Oczekiwanie aż znajdę swój egzemplarz i czas, by potem zatopić się w wodospadzie słów, które połykam niczym jedzenie. Czasami też zdarzają mi się wielkie (a może nie aż tak...) rozczarowania czytelnicze. Chyba każdy bibliofil nie lubi tego momentu, w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
223
172

Na półkach: , , ,

Pola Pane. Samo nazwisko nie mówi nam nic. Arisjański fiolet. To dopiero dziwnie brzmi. Więc może na początek odpowiemy sobie na pytanie kim jest Pola Pane? Jak sama pisze, jest "matematykiem i postanowiłam napisać powieść pod matematyczny wzór."* Cóż ... Więcej o tej Pani napisać się nie da. Dla mnie jest po prostu tajemnicą. A co mogę napisać o "Arisjański folet. Cisza"? Przede wszystkim to debiut. Według mnie całkiem udany jak na debiut. I kolejne "cóż"... Nie. Może zacznę od samego początku.

Ziemia po katastrofie nie jest już Ziemią taką jaką była. To po prostu kawał skorupy, zero zwierząt, rośli i ludzi. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Emily razem ze swoją matką przez dziesięć lat mieszka w schronie wybudowanym przez jej dziadka. Wszystko jest dobrze, jednak do czasu. W końcu zaczyna brakować wody, jedzenia, a prądu nie ma już od roku. Emily postanawia wyjść na powierzchnię w nadziei, że spotka innych ludzi, że ktoś jeszcze przeżył. Matka chociaż na początku jest przeciwna temu pomysłowi, w końcu decyduje się pójść z Emily. To ich jedyna szansa. Zginą zostając pod ziemią. A na powierzchni może mają jakąś szansę. Trzymają się nadziei. Która ich nie zawiodła. Która ocaliła im życie.

"W życiu najlepiej jest liczyć tylko na siebie."**

To co zobaczą zdziwi je. I to jak. Ziemię ktoś uratował. Chociaż mało brakowało, a już nigdy nie nadawałby się do zamieszkania przez kogokolwiek ... Ale nie wszystko jest takie piękne. Trzeba ufać - ale z umiarem. Trzeba się cieszyć - ale trzeba też być czujnym. Trzeba kochać - ale trzeba znać też pewną granicę. Którą Em przekroczyła ...

Jak dziewczyna poradzi sobie ze swoją miłością? Jak przetrwa? Jakie podejmie decyzje? Co stanie się z całą ludzkością? Czy Ziemię uda się uratować? Co z ojcem Emily? Czy gdzieś tam czeka na nią i na jej matkę?

"Czasem warto coś poświęcić, by osiągnąć więcej."**

Książka trafiła w moje ręce, dzięki wygranej w konkursie. Tak sobie leżała, leżała i czekała na swoją kolej. Od początku zapowiadało się całkiem nieźle. Ale potem coś się chyba zepsuło ...
Gdzieś tam według mnie za szybko zaczął się "happy end". Tak, tak - na początku książki. Było za fajnie, za słodko. A zdecydowanie więcej mogło być napięcia. Więcej takiej ... hm. No nie wiem jak to nazwać... Rozpaczy?
Za mało akcji. Po prostu jakby jej lekki brak. Przez całą książkę czegoś mi brakowało.

"Życie składa się z przeciwieństw: dzień i noc, narodziny i śmierć, dobro i zło, szczęście i nieszczęście, odwaga i strach, walka i ucieczka."**

Pomył sam w sobie jak najbardziej genialny i mogłabym go ocenić na 10. Przede wszystkim oryginalny, bo jak dużo dystopii czytam, tak z czymś takim się nie spotkałam. Kolejna książka, która potencjał miała, ale, w której ... zawiódł autor. Chociaż jak na debit, to według mnie nie ma co narzekać. Wiadomo, że praktyka czyni mistrza. No i po tych 350 stronach trochę tej praktyki Pani Pane zdobyła ...

O tak. Końcówka. To wtedy książka zaczęła trzymać w napięciu. To wtedy coś według mnie zaczęło się dziać i sprawiło, że czytałam każde zdanie dwa razy, bo nie chciałam kończyć. "Tom pierwszy ma dwadzieścia rozdziałów i kończy się w momencie, który pierwotnie miał być rozdziałem szóstym."** Pani Pane! Gdyby tak było to ta książka byłaby arcydziełem! I w dodatku jak można skrzywdzić czytelnika, pozostawiając książkę w takim momencie? :/ Rozpacz.

"Ziemia była, jest i będzie moim polem bitwy. Odkąd pamiętam walczyłem, najpierw o życie, a potem o przetrwanie. Teraz walczę o władzę nad światem i wygram, bo nikt nigdy nie nauczył mnie przegrywać."**

Bohaterowie są całkiem ciekawi. Mi najbardziej do gustu przypadli Tom, Ruda i Kori. Odróżniali się od innych swoim charakterem, zachowaniem. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach będzie ich więcej, chociaż końcówka zapowiada, że raczej nie mam na co liczyć :<

Fajnym pomysłem było dodanie wątku muzycznego. Co jakiś czas mamy teksty piosenek zespołu "Rayne", które rzekomo napisała Emily, gdyż gra na gitarze i nawet ma swój zespół muzyczny. Do książki dostałam płytę z tymi utworami i , kiedy ich słuchałam, lepiej "wczuwałam się" w książkę. Całkiem fajny pomysł. Podobało mi się również to, że przed każdym rozdziałem Pani Pola dodała cytat, który nawiązywał do danego rozdziału. Mamy tu takie nazwiska jak Coelho, Rowling, Antoine de Saint-Exupery. Takie małe wprowadzenie. Oryginalne. Ciekawe.

I teraz coś co po prostu nie podobało mi się najbardziej. I cóż to takiego może być? Nasza droga Emily! O tak. Najgorszy punkt książki, najgorsza bohaterka. Była ona po prostu naiwna. Głupia. Ona chciała mieć wszystko dla siebie. I wszystko co chciała. Oburzała się o byle co. Zachowywała jak rozwydrzony bachor. Nie chcę tu spoilerować, ale ... Emily chciała sexu ze swoim ukochanym Korinem za wszelką cenę. Ale co z tego, że on jej nie kochał?! Przecież to nic! Najważniejsze, żeby mogła się z nim przespać! Żeby mogła zaspokoić swoje pragnienia! I tutaj nie ma winy Kornia, więc ja mogę go bronić. On po prostu nie mógł kochać ... To jak Pani Pane przestawiła Emily, według mnie jest okropne. I w sumie na określenie tej postaci nasuwa się tylko jedno słowo, którego pisać tu nie będę.

I może napiszę jeszcze czego chciałabym w drugim tomie ... Czegoś o ojcu Emily, Generale, więcej postaci, o których wspomniałam już wcześniej, doroślejszej Emily i akcji - po prostu akcji!

I okładka - jak dla mnie cudowna *o*

Do książki mam mieszane uczucia. Z jednej strony była fajna, a koniec zapowiada się tak, że będę musiała przeczytać kolejny tom, ale z drugiej strony dużo rzeczy było dla mnie źle zrobionych. No, ale jak już pisałam jak na debiut jest całkiem fajnie. I w sumie napisała to Polka, więc choćby z tego względu cieszę się, że ją przeczytałam. I dziękuję Pani Polu! Dziękuję za te piękne imiona!
Więc jeśli chcecie się dowiedzieć, jak według Poli Pane nastąpi koniec świat.. Nie, stop. Przecież to nie do końca był koniec :) Jeśli chcesz się dowiedzieć, kto uratował ludzi, dlaczego Korin nie może kochać i co takiego przeszkadza ludziom w spokojnym życiu i odbudowywaniu Ziemi - przeczytaj! Warto zapoznać się z "Arisjańskim fioletem". To miło spędzony czas i potwierdzenie, że na napisanie książki zawsze jest czas, nawet jeśli jest się matematykiem ;)

7,5/10

* http://polapanearisjanskifiolet.manifo.com
** "Arisjański fiolet. Cisza" Pola Pane

Pola Pane. Samo nazwisko nie mówi nam nic. Arisjański fiolet. To dopiero dziwnie brzmi. Więc może na początek odpowiemy sobie na pytanie kim jest Pola Pane? Jak sama pisze, jest "matematykiem i postanowiłam napisać powieść pod matematyczny wzór."* Cóż ... Więcej o tej Pani napisać się nie da. Dla mnie jest po prostu tajemnicą. A co mogę napisać o "Arisjański folet. Cisza"?...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    128
  • Przeczytane
    95
  • Posiadam
    50
  • Ulubione
    20
  • 2013
    9
  • Egzemplarze recenzenckie
    5
  • Z autografem/dedykacją
    2
  • Przeczytane w 2013
    2
  • Niedoczytane
    1
  • Nie oddam za żadne skarby ;*
    1

Cytaty

Więcej
Pola Pane Arisjański fiolet. Cisza Zobacz więcej
Pola Pane Arisjański fiolet. Cisza Zobacz więcej
Pola Pane Arisjański fiolet. Cisza Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także