Mikrokosmos. Portret miasta środkowoeuropejskiego
- Kategoria:
- historia
- Tytuł oryginału:
- Microcosm : portrait of a Central European city
- Wydawnictwo:
- Znak
- Data wydania:
- 2003-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2002-01-01
- Data 1. wydania:
- 2002-01-01
- Liczba stron:
- 600
- Czas czytania
- 10 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324017812
- Tłumacz:
- Andrzej Pawelec
- Tagi:
- Wrocław dolnośląskie Śląsk
Historia jednego z najdynamiczniej rozwijających się miast Europy. Historyczny portret stolicy Śląska, miasta, które wielokrotnie zmieniało swoje powiązania polityczne i kulturowe i które zawiera w sobie esencję rozmaitych doświadczeń kształtujących Europę Środkową: bogatą mieszankę narodowości i kultur, niemiecki Drang nach Osten i powrót Słowian, znaczącą rolę Żydów, burzliwe losy władców imperialnych, a wreszcie złowieszczą obecność zarówno hitlerowców, jak i stalinowców. Słowem, miasta - mikrokosmosu Środkowej Europy.Ta książka, która dotyczy w większej mierze europejskiej historii regionalnej niż polskich dziejów narodowych, stawia sobie za cel przezwyciężenie historiograficznej rywalizacji, która doprowadziła do powstania dwóch konkurencyjnych wizji: „niemieckiego miasta Breslau” i „polskiego Wrocławia”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 566
- 303
- 142
- 35
- 25
- 21
- 12
- 7
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Bardzo dobra. Jest to też w zasadzie historia Europy.
Bardzo dobra. Jest to też w zasadzie historia Europy.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążkę o historii miasta – obojętnie którego – można napisać sztampowo: multum dat, nazwisk i nazw, które powiedzą niewiele osobom z owym ośrodkiem nie związanym. Taką pozycję wykupią przede wszystkim lokalne biblioteki, urząd miejski, który dorzuci ją do upominków promocyjnych i nagród wręczanym zwycięzcom szkolnych konkursów, oraz lokalni pasjonaci muzy Klio. Ale już poza granicami miasta książką nie zainteresuje się praktycznie nikt, nie będą o niej trąbić w ogólnopolskich mediach, nie doczeka się kilku wznowień, nie stanie się klasyczną lekturą studentów historii. Wrocław miał szczęście, że jego ówczesnemu prezydentowi, pomysłodawcy przedsięwzięcia, przyszło do głowy, aby do tego – bądź co bądź – niewdzięcznego zadania zatrudnić historyka popularnego i świetnego zarazem. Norman Davies, bo o nim mowa, nie poszedł drogą przedstawioną w pierwszym zdaniu tego tekstu, bo i pójść nie mógł. Jego związki ze stolicą Dolnego Śląska były wówczas żadne, więc podczas pisania syntezy dziejów miasta nie towarzyszył mu krępujący bagaż wspomnień czy narzuconych schematów. Walijczyk do pracy dokooptował dawnego studenta, Rogera Moorhuose’a, który początkowo miał się zająć wyłącznie kwerendą w niemieckich źródłach, aż w końcu stał się pełnoprawnym współautorem i w taki też sposób powstał portret – jak głosi podtytuł „Mikrokosmosu” – środkowoeuropejskiego miasta. Obecnie w księgarniach znajdziemy jego drugie – po dziewięciu latach – wydanie, przygotowane ponownie przez krakowski Znak.
Dzieje Wrocławia Autorzy przedstawiają w szerokim kontekście politycznym i kulturowym, uwypuklając wielonarodowy charakter miasta i całego Śląska – rzecz typową dla Europy Środkowej przed 1945 rokiem. Ale czy taki region w ogóle istnieje? Czy może jest tylko wymysłem niemieckiej geopolityki sprzed stu lat? Nie jest to najlepsze miejsce na rozkładanie tego, skądinąd ciekawego, zagadnienia na czynniki pierwsze, dlatego odsyłam do wprowadzenia do „Mikrokosmosu”. W każdym razie Wrocław jest idealnym poletkiem doświadczalnym (podobnie jak Kraków, Lwów czy Wilno),na przykładzie którego można zaprezentować losy tej części kontynentu, miejsca, gdzie przez stulecia mieszał się żywioł polski z niemieckim, czeskim, austriackim i żydowskim, nie licząc przedstawicieli innych nacji odwiedzających, a także osiedlających się w mieście wraz z rozwojem kontaktów handlowych. Smak takiego – by posłużyć się terminologią kulinarną – eintopfu musiał być wyjątkowy i aż dziwne, że wystarczyło kilka lat wojennej zawieruchy, aby stracić go już chyba na zawsze. Davies nie ma wątpliwości, że Wrocław to „Kwiat Europy” (takiż też jest tytuł niemieckiego wydania książki) – zwrot zaczerpnięty od XVII-wiecznego wrocławskiego poety Nikolausa Henela von Hennenfelda.
Rozdziały książki ułożone są w sposób chronologiczny – tutaj żadnych niespodzianek nie ma – choć „Mikrokosmos” zaczyna się nie opisem najstarszych odkryć archeologicznych, ale „Zmierzchem bogów” – walkami o Festung Breslau z surrealistycznymi opisami niemieckich żołnierzy pijących piwo we wciąż czynnej knajpie, gdy kilka ulic dalej toczą się zacięte walki o każde piętro kamienic; w zoo rodzi się żyrafa; Rosjanie tłuką się wzajemnie o niemieckie magazyny z żywnością, a śmiertelni wrogowie znajdują czas, aby… rozegrać między sobą mecz piłkarski. Każdy z rozdziałów można podzielić na opis aktualnej sytuacji politycznej miasta i regionu, stosunków religijnych (na przykład podczas wojen husyckich Wrocław był ostoją katolików i rojalistów, z kolei po reformacji stał się twierdzą luteran),losów Żydów (którzy stanowili nieliczną, ale – gdy akurat mieli prawo do osiedlania się za miejskimi murami – prężną społeczność),zmian w gospodarce i kulturze. „Krótkotrwałość władzy politycznej była jedną z podstawowych cech wyróżniających dzieje miasta” – czytamy w książce. I coś w tym jest. Barwy wrocławskich władców zmieniały się z grubsza co dwieście lat. Polska racja stanu przestaje się interesować Wrocławiem w połowie XIV wieku, gdy przed władcami i możnymi otwierają się możliwości zdobyczy na Wschodzie. To zadziwiające, ale z wyjątkiem okresu powodzi, wojen i epidemii Wrocław, jako położona przy ważnych szlakach handlowych stolica najbogatszej prowincji Czech, Austrii, a potem Prus, ciągle rozwijał się gospodarczo. Dobra passa była kontynuowana od połowy XIX wieku, kiedy miasto stało się ważnym węzłem kolejowym. Zapaść, w wyniku wojennych zniszczeń, wywózek całych fabryk w głąb Związku Radzieckiego, wyludnienia i szabru nadeszła po 1945 roku. Ale przecież fortuna kołem się toczy i dzisiaj Wrocław ponownie jest jednym z największych w Polsce ośrodków gospodarczych.
Zmiany zachodzące w mieście w pierwszych kilkunastu miesiącach po zakończeniu wojny to moim zdaniem najciekawszy fragment książki. Repatrianci ze Wschodu, oswajający się z nowym miejscem zamieszkania, długo byli przekonani, że to tylko stan tymczasowy, a miasto może powrócić do Niemiec (pamiętajmy, że granicę z Polską władze w Bonn uznały dopiero w 1991 roku). Ale 1945 rok to także tragedia rodowitych breslauerów, którym nie udało się uciec z miasta przed zajęciem przez Armię Czerwoną – wyrzucanych z domów, okradanych, bitych, gwałconych kobiet i dziewcząt, więzionych w obozach o tragicznych warunkach bytowych. W ich wspomnieniach niejednokrotnie gorszą rolę grają nie Rosjanie, ale polscy milicjanci. Nie wszystkie postępki można wytłumaczyć chęcią odwetu za lata hitlerowskiej okupacji. Niestety czasy był takie, że zwykła ludzka przyzwoitość urastała do rangi bohaterstwa… Norman Davies chciał napisać książkę mającą – powtarzam za okładką – przezwyciężyć historiograficzną rywalizację, która doprowadziła do powstania dwóch konkurencyjnych wizji: „niemieckiego miasta Breslau” i „polskiego Wrocławia”. Myślę, że cel ten można uznać za zrealizowany ze względu na neutralność „narodową” historyka (choć z drugiej strony przecież wszyscy dobrze wiemy, że Davies darzy Polaków dużą sympatią).
Masa ciekawostek, ciekawych porównań i analogii (powiązania rodowitych wrocławian z wydarzeniami z historii powszechnej) to charakterystyczne cechy pióra Daviesa. Podobnie jak podawanie nazw miasta w danym okresie historycznych. „Polski” Wrocław pojawia się więc dopiero w 1945 roku; wcześniej czytamy o przedpiastowskim (hipotetycznym) Wyspowym Grodzie, książęcej Wrotizli, czeskim Wretslawiu, habsburskim Presslawiu, pruskim Bresslau i niemieckim Breslau. Taki zabieg można logicznie uzasadnić, natomiast podawanie tylko niemieckich nazw (bez polskich odpowiedników chociażby w nawiasie),w tym dwukrotnie po 1945 roku, już nie. Mając na uwadze fakt, że jest to wydanie tylko dla polskiego Czytelnika, traktuję to jako wpadkę edytorską.
Wśród dodatków do treści książki znajdziemy przede wszystkim liczne mapy i zdjęcia, indeks nazw geograficznych niemieckich i polskich, fragmenty dawnych przewodników, listę wrocławskich noblistów oraz drzewa genealogiczne królewskich rodów rządzących Wrocławiem. Norman Davies ma tendencję do pisania sążnistych tomów. Tak jest też i tym razem, więc cena „Mikrokosmosu” jest dość wysoka (80 złotych). To chyba najbardziej irytujący minus tej książki.
Książkę o historii miasta – obojętnie którego – można napisać sztampowo: multum dat, nazwisk i nazw, które powiedzą niewiele osobom z owym ośrodkiem nie związanym. Taką pozycję wykupią przede wszystkim lokalne biblioteki, urząd miejski, który dorzuci ją do upominków promocyjnych i nagród wręczanym zwycięzcom szkolnych konkursów, oraz lokalni pasjonaci muzy Klio. Ale już...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toWrocław ma szczęście, że zainteresował się nim prof. Norman Davies. Efektem jest imponująca monografia miasta i regionu, a fakt, że napisali to cudzoziemcy dodaje obiektywizmu. Wartościowym dodatkiem do rzetelnego tekstu są liczne mapy, zdjęcia i schematy.
Odczuwałam jednak niedosyt w przedstawieniu zdarzeń sprzed Mieszka I, ale rozumiem, że autor jest historykiem a nie archeologiem.
Wrocław ma szczęście, że zainteresował się nim prof. Norman Davies. Efektem jest imponująca monografia miasta i regionu, a fakt, że napisali to cudzoziemcy dodaje obiektywizmu. Wartościowym dodatkiem do rzetelnego tekstu są liczne mapy, zdjęcia i schematy.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOdczuwałam jednak niedosyt w przedstawieniu zdarzeń sprzed Mieszka I, ale rozumiem, że autor jest historykiem a nie...
Fascynująca podróż przez historię Wrocławia i Śląska. Wielki plus za to, że pozwala na uświadomienie wielokulturowości tego regionu. Minus za to, że czegoś zabrakło. Książka trochę nierówna, niekiedy nużąca, jakby pisana pośpiesznie i niedopracowana. Mimo tego zdecydowanie warto!
Fascynująca podróż przez historię Wrocławia i Śląska. Wielki plus za to, że pozwala na uświadomienie wielokulturowości tego regionu. Minus za to, że czegoś zabrakło. Książka trochę nierówna, niekiedy nużąca, jakby pisana pośpiesznie i niedopracowana. Mimo tego zdecydowanie warto!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo była długa przeprawa, bo nie jestem wielką fanką dość rozbudowanego tu okresu od XVIII wieku.
Książka konieczna dla interesujących się historią Wrocławia i Śląska. Gdybym czytała ją w pełni dobrowolnie, podobałaby mi się bardziej, więc podciągnęłam trochę ocenę. Końcówka jest taka do przewrócenia oczami, ale okej, rozumiem.
Ogólnie bardzo fajna, merytoryczna, ale stronnicza w kontekście PRLu i wydarzeń po 1991. Nie żebym się nie zgadzała, ale mogli to bardziej wyrafinowanie napisać
To była długa przeprawa, bo nie jestem wielką fanką dość rozbudowanego tu okresu od XVIII wieku.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toKsiążka konieczna dla interesujących się historią Wrocławia i Śląska. Gdybym czytała ją w pełni dobrowolnie, podobałaby mi się bardziej, więc podciągnęłam trochę ocenę. Końcówka jest taka do przewrócenia oczami, ale okej, rozumiem.
Ogólnie bardzo fajna, merytoryczna, ale...
Bardzo wnikliwie napisana monografia miasta - dla miłośników Breslau/Wrocławia lektura obowiązkowa.
Najciekasze okazały się dla mnie rozdziały poświęcone dwudziestowiecznej historii.
Bardzo wnikliwie napisana monografia miasta - dla miłośników Breslau/Wrocławia lektura obowiązkowa.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNajciekasze okazały się dla mnie rozdziały poświęcone dwudziestowiecznej historii.
Typowa Davisowska książka we wszystkich tego dobrych i złych stronach.
Przede wszystkim Mikrokosmos czyta się bardzo przyjemnie. Lekkie pióro, talent do przekazywania wiedzy oraz niebywała zdolność do wyjaśniania zawiłych problemów to niewątpliwie największa zaleta tej książki. Nierzadko przy jednym posiedzeniu z książkę zżerałem na raz ponad 100 stron.
Przechodząc do sedna książki, czyli historii Wrocławia. Zaznaczam, że sam jestem historykiem, do tego zajmującym się przede wszystkim badaniem historii Śląska, dlatego też książka jest tak bliska memu sercu. Od niej właściwie zaczynałem przygodę z regionalistyką. Dzieje od prahistorii do 1956 roku są tu opisane naprawdę wzorowo - oczywiście jeśli chodzi o popularyzatorstwo. Co prawda można doczepić się pomijaniu pewnych postaci czy szybkiemu przeskakiwaniu między tematami, ale niestety takie są uroki literatury popularnonaukowej.
Warstwa wizualna książki jest całkiem przyzwoita - mapki choć nieprecyzyjne to w wystarczający sposób przedstawiają omawiane zjawiska. Przyjemnym dodatkiem są również zdjęcia oraz bogato cytowane źródła.
Niestety autorzy nie wyzbyli się poważnych problemów. No właśnie, autorzy... Szkoda, że książka nie została wprost podzielona na części pod względem tego, kto pisał konkretny rozdział. Smutnym podejściem (wynikającym zapewne z polityki historycznej) jest także pominięcie historii mniejszości czeskiej we Wrocławiu po 1526 roku. W końcu karygodnym dla mnie jest przedstawienie dziejów po 1956 roku. Oprócz 1968 oraz 1980 nie wydarzyło się właściwie nic. O dekadzie Gierka ani słowa. Choć słusznie miniony ustrój miał wiele wad, to nie uważam, że gospodarka czy choćby kultura lat 1956 - 1989 była niewarta opisu. Lata 1990 - 2000 zajmują z kolei ponad 25% całego powojennego opisu Wrocławia. Wynika to zapewne z polecenia włodarzy miasta Wrocławia, na których polecenie napisana została książka.
Typowa Davisowska książka we wszystkich tego dobrych i złych stronach.
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPrzede wszystkim Mikrokosmos czyta się bardzo przyjemnie. Lekkie pióro, talent do przekazywania wiedzy oraz niebywała zdolność do wyjaśniania zawiłych problemów to niewątpliwie największa zaleta tej książki. Nierzadko przy jednym posiedzeniu z książkę zżerałem na raz ponad 100 stron.
Przechodząc do...
Z Daviesem jest trochę jak z Murakamim, cały czas pisze tę samą książkę... Tylko grubszą :) :) :) . Powiem Wam, że lubię ją czytać, i to bardzo!
Z Daviesem jest trochę jak z Murakamim, cały czas pisze tę samą książkę... Tylko grubszą :) :) :) . Powiem Wam, że lubię ją czytać, i to bardzo!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toŚwietna ksiązka. Bardzo duzo informacji o historii Wroclawia i okolic. Tytul troszke malo naprowadzajacy ale po przeczytaniu ksiazki czlowiek rozumie skad taki tytul. Szkoda ze malo informacji o historii najnowszej tj. ostatnich 50 latach - mao w powrownaniu z iloscia szczegolow z poprzendch wiekow dziejow miasta. Bardzo polecam.
Świetna ksiązka. Bardzo duzo informacji o historii Wroclawia i okolic. Tytul troszke malo naprowadzajacy ale po przeczytaniu ksiazki czlowiek rozumie skad taki tytul. Szkoda ze malo informacji o historii najnowszej tj. ostatnich 50 latach - mao w powrownaniu z iloscia szczegolow z poprzendch wiekow dziejow miasta. Bardzo polecam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHistoria mikro w odniesieniu do skali makro lub na odwrót. Tak czy siak bardzo ciekawa książka. Dla wielbicieli Daviesa- obowiązkowa- nie trzeba się przejmować, że jest współautor i nie jest to 100% proza daviesowska. Styl pozostał, choć da się znaleźć fragmenty ksiązki, gdzie profesor Davies nie wtrącał uwag do stylu.
Historia mikro w odniesieniu do skali makro lub na odwrót. Tak czy siak bardzo ciekawa książka. Dla wielbicieli Daviesa- obowiązkowa- nie trzeba się przejmować, że jest współautor i nie jest to 100% proza daviesowska. Styl pozostał, choć da się znaleźć fragmenty ksiązki, gdzie profesor Davies nie wtrącał uwag do stylu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to