Safari mrocznej gwiazdy. Lądem z Kairu do Kapsztadu
- Kategoria:
- literatura podróżnicza
- Seria:
- Orient Express
- Tytuł oryginału:
- Dark Star Safari. Overland from Cairo to Cape Town
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2013-02-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-02-06
- Data 1. wydania:
- 2003-08-07
- Liczba stron:
- 648
- Czas czytania
- 10 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375364958
- Tłumacz:
- Paweł Lipszyc
- Tagi:
- Afryka Kair Kapsztad Sudan Etiopia Kenia Uganda Tanzania Mozambik Zimbabwe
Zapraszamy w kolejną podróż z Paulem Theroux. Tym razem światowej sławy pisarz i podróżnik postanowił przejechać cały kontynent afrykański: od Kairu do Kapsztadu droga wiedzie wzdłuż Nilu, przez Sudan i Etiopię, Kenię i Ugandę, Tanzanię, Mozambik i Zimbabwe — aż do samego krańca Afryki Południowej. Theroux podróżuje oczywiście pociągiem, ale nie tylko — rzeki przepływa dłubanką, pyliste drogi pokonuje rozklekotanym autobusem i ciężarówką transportującą bydło. To z nich otwierają się dla niego widoki na jeden z najpiękniejszych, a zarazem najbardziej niebezpiecznych krajobrazów ziemi.
Dla pisarza jest to podróż zarazem odkrywcza, jak i sentymentalna. Prawie czterdzieści lat wcześniej Theroux pracował w Afryce jako nauczyciel. Odwiedza więc swoją dawną szkołę, uczniów i afrykańskich przyjaciół. Z wielką pasją obserwuje zdumiewające i wyniszczające zmiany, które zaszły w znanych mu miejscach. Jak zawsze spostrzegawczy i ciekawy wszystkiego, rejestruje każdy szczegół i z charakterystycznym dla siebie humorem zabiera czytelników na niezwykle pouczającą epicką wyprawę. Safari mrocznej gwiazdy to jedna z najlepszych i najodważniejszych książek Paula Theroux. To list miłosny do Afryki.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Mroczne afrykańskie safari
Nie da się chyba napisać ani jednego słowa o Afryce nie będąc autorem przekonanym, że to właśnie on uzyskał dostęp do źródła Wiedzy Absolutnej, skarbnicy niezawodnych rozwiązań i niezastąpionych słów. Binyavanga Wainaina ujął to zgrabnie przy pomocy jednego zdania: Africa is to be pitied, worshipped or dominated. Whichever angle you take, be sure to leave the strong impression that without your intervention and your important book, Africa is doomed. To fragment ze wspaniałego, prześmiewczego artykułu „How to write about Africa”. Na samym początku przeczytać można: Always use the word 'Africa' or 'Darkness' or 'Safari' in your title. „Safari mrocznej gwiazdy” też brzmi nieźle, prawda?
Paul Theroux, amerykański autor zniechęcony własną dyspozycyjnością wobec pracodawców i przyjaciół w USA, po bardzo długiej przerwie wyjeżdża do Afryki. Marzy mu się podróż z północy nad południe, od Egiptu do RPA. W trakcie wojaży zamierza odwiedzić Malawi, w którym spędził całe dwa lata (1963-65),nauczając języka angielskiego. Wraca, dowiaduje się, że w wielu miejscach (włączając w to jego dawną szkołę) panuje spory rozgardiasz po czym rozżalony, przybity i wściekły na świat oraz na organizacje charytatywne, jedzie do domu. Tak w skrócie można by opisać „Safari”: wygląda banalnie, cały szkopuł w tym, że Theroux jest dobrym pisarzem. To znaczy, że chociaż jego reportaż zawiera błędy (wyliczeniem części z nich zajął się John Ryle z „Guardiana”),czyta się go świetnie. Przywodzi mi na myśl zbiory felietonów Jeremy'ego Clarksona: jest wypełniony sądami oraz stwierdzeniami, pod którymi nigdy w życiu byście się pewnie nie podpisali, ale podanymi w tak zabawny sposób, że bez słowa (co najwyżej z lekko zmarszczonymi brwiami) przewraca się kolejną stronę. I kolejną. I kolejną.
Zaczęłam od przytoczenia Wainany, ponieważ mimo wszystko zamierzam tryknąć „Safari mrocznej gwiazdy” w parę miejsc. Gdybyście mieli kiedyś okazję zajrzeć na którykolwiek wydział afrykanistyczny, z prędkością błyskawicy zauważylibyście, że kręcący się tam ludzie są nieprawdopodobnie wręcz wyczuleni na punkcie używania rzeczownika 'plemię' i przymiotnika 'prymitywny', a słysząc 'cywilizacja' zaczynają czujnie strzyc uszami. O powodach takiego stanu rzeczy napisano kilka naprawdę długich i solidnych tekstów*, ale nie ma sensu ich przytaczać, bo z recenzji prędko zrobi się artykuł naukowy; całe szczęście, dość krótko wyjaśnia to Bill Berkeley. Nie wszystko, naturalnie, na nasze potrzeby wystarczy wspomnieć o 'plemieniu':
Samo pojęcie plemienia weszło do powszechnego użytku w erze kolonialnej. Zostało ono powiązane ze stereotypowym postrzeganiem Afrykanów jako prymitywnych brutali. Dla antropologów ewolucyjnych w złotym dla nich okresie społeczeństwo plemienne odzwierciedlało wczesną fazę rozwoju człowieka ze zredukowaną organizacją państwową, strukturą klasową, umiejętnością czytania i pisania, czy czymkolwiek, co cechowało społeczeństwa „cywilizowane”.
Otóż, Paul Theroux ten sam Theroux, który pozuje na starego afrykańskiego wyjadacza i wyśmiewa turystów-ignorantów, wzorem głuptaska z telewizji śniadaniowej notorycznie stosuje termin 'plemię'. Mało tego, zdarza mu się używać go błędnie. Khoisan nie jest, jak pisze 'plemieniem', ani nawet 'grupą etniczną', jeżeli chcemy być dokładni: to cała grupa grup, składająca się między innymi z KhoiKhoi, San oraz Sandawe. Nie spodobał mi się także tytuł. Czekam na dzień, w którym tytuły książek jakkolwiek związanych z Afryką przestaną być tendencyjne. Kameruńczycy, togijczycy i angolczycy dbają o różnorodność: Babcia 19 i sowiecki sekret, Witajcie, powracające widma, Syn Agaty Mudio, Biedny Chrystus z Bomby. Jak na tym tle wypadają Europejczycy i Amerykanie? Afrykański sen, Afrykańska przygoda, Afrykańska opowieść, Afrykańska mozaika, Afrykański wiatr, Afryka. Przekrój podłużny. Rowerowe safari z Kairu do Kapsztadu, Wśród buszu i czarowników: antologia polskich relacji o ludach Afryki. Po drugie: stosunek Theroux do zastanej rzeczywistości i ludzi jest zastanawiający. Nazwijmy go sinusoidalnym. Od sporego zaangażowania do jego braku, co w połączeniu z protekcjonalnością i gryzącą ironią, przypominało mi pomiędzy sporymi partiami bardzo dobrego tekstu, że Autor jest ostatecznie tylko obserwatorem, mającym za zadanie napisać ciekawą książkę, a potem wrócić do domu.
Wahałam się, a tak naprawdę to cały czas waham, jeżeli chodzi o wydanie ostatecznego osądu i chyba go nie będzie. Theroux zawdzięczam sporą dozę irytacji, ale i śmiechu. Nie byłam jednak zaskoczona; wiedziałam (przynajmniej w zarysie),co może napisać Amerykanin w średnim wieku, jadący przeżyć swoje wielkie safari, przekonany, że to właśnie on będzie najbardziej pozbawionym złudzeń turystą na całym kontynencie. Wy pewnie też wiecie.
_________________________________________
* Dla dociekliwych: http://www.africafocus.org/docs08/ethn0801.php
Oceny
Książka na półkach
- 523
- 254
- 115
- 18
- 13
- 11
- 9
- 7
- 6
- 6
Cytaty
Wręczanie napiwków zbija mnie z tropu, nie jest to bowiem nagroda, ale jeden z licznych podatków podróżniczych (...) Źle, że ludzie spodziewają się dodatkowej zapłaty po prostu za wykonywaną pracę, ale jeszcze gorsza jest myśl, że każdy uśmiech ma cenę.
OPINIE i DYSKUSJE
Myślę, że to czego większości recenzującym brakuje, to zdolność pogodzenia się z faktem, że każda podróż jest subiektywna. Ktoś tu wcześniej podpierał się rzekomymi nieprawdami w książce, które dotyczyły organizacji „pomocowych” w Afryce, natomiast artykuł w którym zostały te zarzuty sformułowane, był napisany przez osobę która właśnie taką organizację reprezentowała. A to że są one źródłem problemów a nie pomocy traktują już nawet ksiazki naukowe. Co do samej treści - autora trzeba też czytać z rezerwą. Krytykuje pasażerów statku na Nilu (swoją drogą polecam taki rejs) ale przecież on jest na tym statku i stołuje się w tej samej restauracji. Nie da się opisać wszystkich zjawisk w czarnej Afryce, i widać że nawet tego nie próbuje. Ale nie wzbrania się przez, właśnie, własnym subiektywnym zdaniem podpartym obserwacjami i rozmowami. To są totalnie zdezorganizowane kraje, które przez to że nie mają pomysłu na siebie, pogrążają się w kolejnych kryzysach.
Trochę szkoda że autor przez kraje mniej znane przeprawia się tak szybko, przez co zlewają się w jeden. Więcej czasu poświęca Malawi w którym kiedyś nauczał, i, niestety, nudnemu RPA. I choć nie mówi tego wprost, wyraźnie da się wyczuć co myśli o komuniście, i w pewnym sensie zbrodniarzu który usprawiedliwiał rzezie wyższą ideą, jakim był Mandela.
Książka warta przeczytania - nie zostanie na pewno na dłużej w pamięci, ale jako coś do poczytania do snu, bardzo przyjemna. To moje pierwsze spotkanie z tym autorem ale raczej sięgnę po jego inne książki.
Myślę, że to czego większości recenzującym brakuje, to zdolność pogodzenia się z faktem, że każda podróż jest subiektywna. Ktoś tu wcześniej podpierał się rzekomymi nieprawdami w książce, które dotyczyły organizacji „pomocowych” w Afryce, natomiast artykuł w którym zostały te zarzuty sformułowane, był napisany przez osobę która właśnie taką organizację reprezentowała. A to...
więcej Pokaż mimo toZ "Safari mrocznej gwiazdy" mam pewien kłopot. Otóż denerwuje mnie Theroux, który choć sam jest dogmatyczny to zarzuca dogmatyczność innym. Zwłaszcza gdy na swojej drodze spotyka ludzi wierzących. Owszem, świetnie się rozprawił z Susanną, ale przecież nie różni się od niej. Ona wierzy, że Bóg jest, a Theroux wierzy, że go nie ma. Oboje są wierzący.
Tak samo czułem niesmak, gdy Theroux krytykował turystów jeżdżących na safari. Niby taki erudyta, ale nie przyjdzie mu do głowy, że nie każdy ma wolny zawód jak on i nie każdy może sobie pozwolić na pół roku wałęsania się po bezdrożach. Niektórzy mają na urlop tydzień, inni są wątłej kondycji fizycznej i po prostu muszą korzystać z udogodnień, a jeszcze inni w przeciwieństwie do Theroux nie czerpią radości z zarażenia się pasożytami w afrykańskim interiorze.
Na dodatek najpierw się pastwi nad turystami jeżdżącymi na safari, a w końcu sam na nie jedzie. To się chyba nazywa hipokryzja? Nawet podwójna bo przecież ta wyprawa to nic innego jak "safari wśród ludzi". Theroux ogląda sobie tubylców z bliska i komentuje dokładnie tak samo jak ktoś inny ogląda nosorożca albo piramidę.
Fajnie, że Theroux próbuje być zabawny w swoich spostrzeżeniach, ale mimo, że się stara to nie jest nawet w połowie tak zabawny jak Bryson.
Mimo to uważam, że warto przeczytać "Safari mrocznej gwiazdy" ponieważ prawie nikt z nas nie będzie miał lepszej szansy na spotkanie z "prawdziwą" Afryką.
Smutne jest to, że nie tylko Theroux ale sami Afrykanie uważają, że po likwidacji kolonii i uzyskaniu niepodległości ich kraje zaliczyły spektakularne upadki. Wygląda na to, że mieszkańcy Afryki nie potrafią i chyba nie chcą sami zarządzać swoim domem. To niepoprawna politycznie teza, i Theroux nie mówi tego wprost, ale Afrykanom lepiej było gdy rządzili nimi biali. Mocno to czuć podczas lektury.
Największą zaletą z lektury Theroux jest fakt, że on tam był i to widział. Za to mogę mu wybaczyć przerośnięte ego.
Z "Safari mrocznej gwiazdy" mam pewien kłopot. Otóż denerwuje mnie Theroux, który choć sam jest dogmatyczny to zarzuca dogmatyczność innym. Zwłaszcza gdy na swojej drodze spotyka ludzi wierzących. Owszem, świetnie się rozprawił z Susanną, ale przecież nie różni się od niej. Ona wierzy, że Bóg jest, a Theroux wierzy, że go nie ma. Oboje są wierzący.
więcej Pokaż mimo toTak samo czułem niesmak,...
Nie oceniam, bo dotarłem zaledwie do 110 strony, ale nie spodobała mi się ta książka, autor szybko mnie zniechęcił.
Na plus styl, wciągający i żywy. Chce się czytać. ALE...
Ale na minus osobowość autora. Zrobił na mnie wrażenie bufona. Po kiego te ciągłe komentarze na temat współzwiedzających? Dziecko rozwydrzone, tamci nie tak komentują, za prości, wszyscy nudni i tacy pod szyderstwo.
Z taksówkarzem zrobił z siebie debila, a chciał być cwaniakiem i potem gonił człowieka na siłę wciskając mu napiwek, bo mu było głupio. Jakieś głupie zagrywki.
Śledził gdzie, kto z kim idzie spać; czy w krzakach, czy w jakichś pokoikach... Czy to jest ważne? Czy to jest interesujące, że są Europejki szukające "czarnych bananów"?
Nie wiem. Ja tego faceta nie zrozumiałem, co chciał powiedzieć poprzez tą książkę. Odpuściłem lekturę, żeby nie marnować czasu, bo zaczynałem odczuwać irytację i zmęczenie. Odebrałem te sto stron jako spowiedź starego faceta, który zanim umrze to chce wrócić w stare miejsca i pozrzędzić.
Nie tego szukałem, chociaż na początku wyglądało to obiecująco.
Wracam do Kapuścińskiego i zacznę "Gdyby cała Afryka...". Po "Hebanie" mam jak najlepsze zdanie. Tutaj wrażliwość na ludzi, wydarzenia i ludzi jest zdecydowanie na bardzo wysokim poziomie.
Nie oceniam, bo dotarłem zaledwie do 110 strony, ale nie spodobała mi się ta książka, autor szybko mnie zniechęcił.
więcej Pokaż mimo toNa plus styl, wciągający i żywy. Chce się czytać. ALE...
Ale na minus osobowość autora. Zrobił na mnie wrażenie bufona. Po kiego te ciągłe komentarze na temat współzwiedzających? Dziecko rozwydrzone, tamci nie tak komentują, za prości, wszyscy nudni i tacy...
Theroux momentami jest irytujący i mam wrażenie, że nie dogadalibyśmy się w prawdziwym życiu. Ale pisać i przykuć uwagę potrafi, co przy takiej długości książki proste nie jest - mnie bardzo łatwo znudzić. Jego Afryka, a właściwie podróź po niej, fascynuje, ale też trochę przeraża i smuci. Chętnie wybiorę się z autorem w inne podóże, może wtedy się dogadamy?
Theroux momentami jest irytujący i mam wrażenie, że nie dogadalibyśmy się w prawdziwym życiu. Ale pisać i przykuć uwagę potrafi, co przy takiej długości książki proste nie jest - mnie bardzo łatwo znudzić. Jego Afryka, a właściwie podróź po niej, fascynuje, ale też trochę przeraża i smuci. Chętnie wybiorę się z autorem w inne podóże, może wtedy się dogadamy?
Pokaż mimo toŚwietna książka o podróży przez wschodnią Afrykę. Polecam bo na prawdę warto to przeżyć.
Świetna książka o podróży przez wschodnią Afrykę. Polecam bo na prawdę warto to przeżyć.
Pokaż mimo toŚwietnie napisana podróż przez wschodnią Afrykę od Egiptu aż do RPA. Paul Theroux w wieku 60 lat obrał sobie za cel przejechać przez kontynent z północy na południe lokalnym transportem. Jest to wyprawa sentymentalna, gdyż wcześniej parę lat pracował na Czarnym Lądzie i zdołał poznać kilka lokalnych języków. Safari Mrocznej Gwiazdy to humanistyczny wykład nad kondycją kontynentu, dynamicznymi przemianami społecznymi , upadkiem kolonializmu czy nieuchronną zmiennoscią procesów demograficznych jak i historycznych. Autor, znawca mentalności mieszkańców Afryki w sposób bezstronny przybliża czytelnikowi różnorakie aspekty życia w opisywanych przez siebie krajach. Z dala od turystycznych a zarazem komercyjnych atrakcji, Theroux skupia się na bieżącym życiu , rozterkach biedoty , rozważaniach i problemach z jakimi zmagają się różne klasy społeczne . Szczególnie cenne są spostrzezenia na temat zrujnowanych gospodarek oraz pseudo filantropii czynioną nachalnie przez rozmaite organizacje humanitarne. Nie jest to książka łatwa w odbiorze. Moim zdaniem docenią ja bardziej czytelnicy, którzy znają dość dobrze Afrykę. Na minus zaliczam czcionkę, ktora męczy i przymusowo każe po kilkudziesieciu stronach zrobić sobie przerwę.
Świetnie napisana podróż przez wschodnią Afrykę od Egiptu aż do RPA. Paul Theroux w wieku 60 lat obrał sobie za cel przejechać przez kontynent z północy na południe lokalnym transportem. Jest to wyprawa sentymentalna, gdyż wcześniej parę lat pracował na Czarnym Lądzie i zdołał poznać kilka lokalnych języków. Safari Mrocznej Gwiazdy to humanistyczny wykład nad kondycją...
więcej Pokaż mimo toRewelacyjna książka podróżnicza. Dobrze sytuowany autor wybiera się w pełną niewygód i ryzyka podróż przez Afrykę korzystając z pociągów, busików, łodzi, statków. Bezdroża i miejsca pomijane przez masową turystykę opisane celnie i z uwagą. Plus dogłębne analizy problemów dręczących mieszkańców Afryki. Moja pierwsza książka Theroux - wspaniałe doświadczenie.
Rewelacyjna książka podróżnicza. Dobrze sytuowany autor wybiera się w pełną niewygód i ryzyka podróż przez Afrykę korzystając z pociągów, busików, łodzi, statków. Bezdroża i miejsca pomijane przez masową turystykę opisane celnie i z uwagą. Plus dogłębne analizy problemów dręczących mieszkańców Afryki. Moja pierwsza książka Theroux - wspaniałe doświadczenie.
Pokaż mimo toCzyta się niespiesznie... momentami nudnawo, ale zazwyczaj interesująco. Każdy znajdzie coś dla siebie o ile lubi tematykę Afryki. Mnie najbardziej zainteresowały odniesienie historyczne, opisy przyrody, organizacji pomocowych, historie zwykłych ludzi. Wynudziły odniesienia do znanych ludzi kultury...
Kilka osób zarzucało autorowi nieścisłości... też kilka wychwyciłem, np: to, że przemysł produkcji sizalu w Tanzanii upadł. To prawda, że się zmniejszył 4x, ale nadal jest to czołowy potentat na świecie.
Największą jednak zaletą książki jest to, że po jej przeczytaniu człowiek czuje się jakby tam był... i ma ochotę na więcej.
Czyta się niespiesznie... momentami nudnawo, ale zazwyczaj interesująco. Każdy znajdzie coś dla siebie o ile lubi tematykę Afryki. Mnie najbardziej zainteresowały odniesienie historyczne, opisy przyrody, organizacji pomocowych, historie zwykłych ludzi. Wynudziły odniesienia do znanych ludzi kultury...
więcej Pokaż mimo toKilka osób zarzucało autorowi nieścisłości... też kilka wychwyciłem,...
Kolejna książka Paul'a Theroux'a, która utwierdza mnie w tym, że to wybitny reportażysta, podróżnik i obserwator rzeczywistości📚 Książka opisuje podróż z 2001 roku po Afryce, lądem z Kairu do Kapsztadu. Podróż ma Ciekawy kontekst bo autor, jakieś 35 lat wcześniej mieszkał w Afryce i odwiedza wiele tych samych miejsc aby sprawdzić co się zmieniło... W książce jest sporo analizy sytuacji w każdym z państw, sporo migawek pokazujących życie zwykłych ludzi oraz ich sposób myślenia i widzenia świata. To niezwykle cenne migawki.
Co ciekawe Theroux nie boi się jednak dokonywać oceny tego co widzi, ma końcu kontekst i porównanie... Wnioski co jest dla mnie bardzo ciekawe zasadniczo potwierdzają to, co czytałem w co najmniej kilku innych książkach i reportażach z Afryki: stereotyp leniwego czarnego człowieka w wielu przypadkach jest jednak rzeczywistością, większość państw nie poradziła sobie w rzeczywistości pokolonialnej, pomoc humanitarna i międzynarodowa robi więcej szkód niż pożytecznych rzeczy, najbogstsze państwa afrykańskie są jednocześnie najbardziej niebezpieczne... Afrykanie są różnorodni, to kilka światów i różne sposoby myślenia i działania, do analizy którego nasze patrzenie na świat nie jest do końca przydatne...
Kolejna książka Paul'a Theroux'a, która utwierdza mnie w tym, że to wybitny reportażysta, podróżnik i obserwator rzeczywistości📚 Książka opisuje podróż z 2001 roku po Afryce, lądem z Kairu do Kapsztadu. Podróż ma Ciekawy kontekst bo autor, jakieś 35 lat wcześniej mieszkał w Afryce i odwiedza wiele tych samych miejsc aby sprawdzić co się zmieniło... W książce jest sporo...
więcej Pokaż mimo toBardzo dobrze się czyta, im głębiej w książkę - tym lepiej, płynniej i ciekawiej. Kopalnia wiedzy o krajach, które autor przemierza w swoim safari. Pisze lekko i ze swadą, trochę stronniczo i subiektywnie (Kapuściński miał inną formę i duży obiektywizm, relacjonował, mniej oceniał może). Lekkie pióro, ciekawe historie, barwne opisy, fajne smaczki z życia miejscowej ludności. Szczypta historii i polityki. Trochę za dużo marudzenia i narcyzmu, ale i tak fajnie się czyta :) Porażające studium na temat organizacji "pomagających" Afryce. Smutne..
Książka moim zdaniem warta przeczytania. Niby lekka, ale po jej przeczytaniu nabiera się dużego dystansu do wielu rzeczy. Zmienia kąt patrzenia na wiele spraw. Każda książka, która powoduje zamyślenie nad życiem, wartościami, jest na swój sposób cenna.
Pozycja ta jest też punktem wyjścia do poszerzenia wachlarza autorów piszących o Afryce, żyjących w Afryce (czasowo lub na stałe),żyjących Afryką...kochających ten kontynent i nie potrafiących się uwolnić od jego słodko-gorzkiego jarzma, od jego fascynującego uroku ale też od problemów trawiących go nieustannie. Podane są konkretne pozycje, tytuły, nazwiska. Dla mnie fajna rzecz. Na pewno sięgnę po tych pisarzy.
Afryka to bardzo złożony temat, niewyczerpany..
Bardzo dobrze się czyta, im głębiej w książkę - tym lepiej, płynniej i ciekawiej. Kopalnia wiedzy o krajach, które autor przemierza w swoim safari. Pisze lekko i ze swadą, trochę stronniczo i subiektywnie (Kapuściński miał inną formę i duży obiektywizm, relacjonował, mniej oceniał może). Lekkie pióro, ciekawe historie, barwne opisy, fajne smaczki z życia miejscowej...
więcej Pokaż mimo to