rozwińzwiń

Demokrator

Okładka książki Demokrator Piotr Gociek
Okładka książki Demokrator
Piotr Gociek Wydawnictwo: Ender fantasy, science fiction
489 str. 8 godz. 9 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Ender
Data wydania:
2012-09-05
Data 1. wyd. pol.:
2012-09-05
Liczba stron:
489
Czas czytania
8 godz. 9 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362730094
Tagi:
satyra debiut powieść
Średnia ocen

6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Nowa Fantastyka 497 (02/2024) Algernon Blackwood, Davide Camparsi, Piotr Gociek, Michał Gołkowski, Andrzej Miszczak, Redakcja miesięcznika Fantastyka, Switłana Taratorina
Ocena 6,8
Nowa Fantastyk... Algernon Blackwood,...
Okładka książki ARCANA nr 173 Damian Bębnowski, Jakub Beczek, Kazimierz Braun, Wojciech Chmielewski, Marek Jan Chodakiewicz, Stanisław Chyczyński, Tomasz Gabiś, Jerzy Gizella, Piotr Gociek, Dorota Heck, Krystyna Heska-Kwaśniewicz, Adam Hlebowicz, Wacław Holewiński, Olga Płaszczewska, Bartłomiej Siwiec, Andrzej Waśko, Maciej Zakrzewski, Zygmunt Zieliński
Ocena 0,0
ARCANA nr 173 Damian Bębnowski, J...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
96 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
28
28

Na półkach:

Szkoda, ze autorowi już nie przeszkadzało to, co nie tak dawno robiło USA w Iranie i Afganistanie, ani to, ile Bush Jr. ma krwi na rekach. Za każdym razem widza tylko jedna stronę, ale pod żadnym pozorem już nie patrzą w drugą, bo by się jeszcze okazało, że pomiędzy bandytami nie ma żadnej różnicy. Ale to nic nowego u tych kuglarzy słowem, którzy chcą zabłysnąć nie talentem, ale lizaniem aktualnie obowiązującej narracji - bez względu jaka by to narracja nie była. Tacy jak on 40 lat temu z równym wdziękiem pisali o "imperialistycznej dominacji", jak dziś piszą o "kacapskiej Rosji". To jest to samo łajno moralne i intelektualne. Jak to klasyka cytując: go*no zawsze wypływa. Jednak wystarczy, aby wiatr zmian zmienił kierunek i już dziwnym trafem nikt o nich, ani o wypocinach nie pamięta. I tak tez będzie tym razem. Bo wiatr się już zrywa.

Szkoda, ze autorowi już nie przeszkadzało to, co nie tak dawno robiło USA w Iranie i Afganistanie, ani to, ile Bush Jr. ma krwi na rekach. Za każdym razem widza tylko jedna stronę, ale pod żadnym pozorem już nie patrzą w drugą, bo by się jeszcze okazało, że pomiędzy bandytami nie ma żadnej różnicy. Ale to nic nowego u tych kuglarzy słowem, którzy chcą zabłysnąć nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
179
3

Na półkach: ,

Książka zapowiadała się bardzo dobrze i na początku byłam nią zachwycona - samej podsuwało mi się skojarzenie z Orwell'em. Z każdą stroną jednak skojarzenie bladło i teraz uważam, że porównanie jest absolutnie nietrafione. Autor zaczął z dobrym pomysłem, ale satyra polega na powtarzaniu w kółko tego samego żartu o zaślepieniu społeczeństwa przez propagandę i "śmiesznego" słowotwórstwa. Z początku bardzo mi to pasowało do opisu wschodniego "mocarstwa", zwłaszcza w kontekście obecnej wojny i rosyjskiej polityki, ale żart tak się przejadł, że ledwie skończyłam tę książkę. Pojawiło się parę przemyśleń o okrutnej naturze ludzkiej, ale skróconych i spłyconych, bez procesu przemiany, rozwoju bohatera. Wszyscy bohaterowie mają ten sam charakter ziemniaka. Czy, jakby to powiedział autor, "kartofelka".
Mocną stroną książki jest za to przepiękna okładka, która skusiła mnie do zakupu.

Książka zapowiadała się bardzo dobrze i na początku byłam nią zachwycona - samej podsuwało mi się skojarzenie z Orwell'em. Z każdą stroną jednak skojarzenie bladło i teraz uważam, że porównanie jest absolutnie nietrafione. Autor zaczął z dobrym pomysłem, ale satyra polega na powtarzaniu w kółko tego samego żartu o zaślepieniu społeczeństwa przez propagandę i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
43
43

Na półkach: ,

Niezwykłe słowotwórstwo. Początkowo zabawna opowieść zmienia się powoli w przerażającą antyutopię. Bardzo interesujące, choć nie bardzo rozrywkowe. I, niestety, profetyczne.

Niezwykłe słowotwórstwo. Początkowo zabawna opowieść zmienia się powoli w przerażającą antyutopię. Bardzo interesujące, choć nie bardzo rozrywkowe. I, niestety, profetyczne.

Pokaż mimo to

avatar
10
8

Na półkach:

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy przeczytałem "Demokratora", książka ta wydała mi się fajną groteską fantastyczną. Po 24 lutego 2022 r. i oglądaniu na własne oczy tego co dzieje się w Rosji i Ukrainie, książka zyskuje na ocenie - jest już mi nie tylko śmieszno, ale i straszno.

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy przeczytałem "Demokratora", książka ta wydała mi się fajną groteską fantastyczną. Po 24 lutego 2022 r. i oglądaniu na własne oczy tego co dzieje się w Rosji i Ukrainie, książka zyskuje na ocenie - jest już mi nie tylko śmieszno, ale i straszno.

Pokaż mimo to

avatar
484
327

Na półkach:

"...stu ślepców przejrzało na oczy, dwustu głuchych odzyskało słuch, a trzystu chromych ozdrowiało i ruszyło w tan - wszystko dlatego, że musnął ich ledwie wiew tego samego powietrza, którym oddychali bohaterowie.
Nie wierzcie w te bajdy. Ludzie zawsze wszystko przekręcą."

➡️490 stron fantastyki, która literalnie Was rozpieprzy na kawałeczki. Wydane po raz pierwszy w 2012, do Uncla dotarło dopiero teraz. Debiut!
Kochacie inteligentną fantastykę? Kochacie "Czarne Bataliony"? Czytaliście moją recenzję "Batalionów"? Chcecie czegoś więcej? Chcecie powieści? Rozbudowanej, rozwiniętej, przemawiającej do ducha? Pobudzającej wyobraźnię? Przy tym jak najbardziej cholera na czasie. Bo wiadomo co się dzieje i gdzie. DEMOKRATOR! Zobaczcie na okładkę! Nie mam więcej pytań. Prawie 500 stron wchodzące jak nóż w masło. 500 stron, które uświadomi Wam, jak wiele nie widzicie, jak wiele Wam umyka, jak wielowymiarowa jest rzeczywistość. A zatem do meritum!
➡️Jak smakowicie klasyczna jest ta powieść, to aż strach. Klasyczna klasyką lat mojej młodości, kiedy cała fantastyka zamykała się w kilku nazwiskach dostępnych na rynku literackim Polski, jęczącej i zgrzytającej zębami pod butem komunistów i sowietów. Płaczącej nad cenzurą wyskakującą z każdej strony. Sztuką było wtedy napisać coś, co dawało się opublikować i co nie było wciśnięte w ramy socrealizmu stosowanego.
➡️Fantastyka jak wiadomo granic nie znosi. Tym większy szacunek dla tych, którzy wtedy byli w stanie napisać powieści fantastyczne i surrealistyczne, które pod przykrywką treści zgodnych z ogólnie przyjętą linią - przemycały do naszych głów odrobinę wolności, swobody i czegoś, co nie zostawało zamknięte w szufladzie cenzora.
➡️Zajdel, Lem, Bułyczow i jego Wielki Guslar, oczywiście Strugaccy. Jeżeli tęsknicie za dawnymi czasami, kiedy fantastyka naukowa miała misję wpisaną w etos - sięgajcie po "Demokratora". Powali Was. Na glebę. Chociaż powstał w innej epoce, niż te wcześniej wspomniane. Ale czerpie z nich to co najlepsze i dodaje mnóstwo od siebie.
➡️Ok, czy dobrze się czujecie w satyrycznych, prześmiewczych książkach? Tak czy nie? Bo jak nie - odpuśćcie sobie. To jest mistrzowska satyra. Satyra na podbój świata, pokój na świecie i wspólną drogę pod egidą Gorodopolis. Satyra na sam świat i jego wynaturzenia (socjologiczne i społeczne). Na wynaturzenia totalitaryzmu pod szyldem pozornej demokracji.
➡️Wiadomo - nie ma lepszego ustroju póki co jak demokracja. Każdy dyktator mieni się z radością demokratą. Czy może demokratorem. Ten "Demokrator" w moim mniemaniu nie ma wad. Ale jest bardzo, bardzo charakterystyczny. Jak chcecie mieć przedsmak - przypomnijcie sobie opowiadanie o supergierojach z "Czarnych Batalionów". Spróbuję Wam tu napisać, że powinniście tę powieść przeczytać. A co Wy zrobicie...
➡️To nie jest książka dla wszystkich, trzeba to jasno powiedzieć. Ba, gotów jestem się założyć, że nawet nie dla większości. Jednakże jeśli tego nie przeczytacie - szkoda mi Was troszkę. Bo ominie Was taka historia, że proszę siadać. TAKA historia!
➡️"Mnogomarchowie nasi mają bowiem wiele, lecz chcieliby więcej - i tak jest dobrze. Tak trzeba."'
Czy chcielibyście więcej? Ba! Czy tak trzeba? A jakże! Normalne dążenie człowieka, że chce mieć lepiej i więcej. Że z brudu i kurzu ulicy chce wbić na salony dostępne nielicznym. I tak trzeba. Ale kłamać przy tym prosto w oczy, że to dla dobra ogółu tak się zagarnia pod siebie - o to trzeba być bezczelnym i to jak. Elyty komunizmu opanowały to do perfekcji.
➡️Przeczytajcie sobie opowieść o wspaniałej czwórce bohaterów. O tym, jak robili więcej i lepiej, żeby mieć więcej i lepiej. Dla dobra wszystkich i dobra ogółu. I w ogóle dla pokoju na świecie, dobrobytu okołoświatowego i szajdoideologii.
➡️Dobro dla wszystkich i dla każdego z osobna! Dziennikarze niepotrzebni, wszystko idzie świetnie, zgodnie z Wielkim Planem. W telewizji same uśmiechy i wesołe filmiki tudzież piosneczki.
"Urodziłem się w Gorodopolis
Dzieckiem Gorodopolis jestem ja
Moje życie dla niego
Moja śmierć (w razie czego)
Gorodopolis, ojczyzna majaaaaaaa
I śpiewali wszyscy razem, jak ojczyzna nasza długa i szeroka, śpiewali w studio na scenie, śpiewali i w domach, przy wieczornym kartofelku. A kto nie śpiewał - nucił. Kto nie nucił - tupał lub do rytmu stukał."
O żesz jprdlę! Poczułem oddech komuny na plecach i aż mi się zimno, a właściwie gorąco zrobiło.
➡️A co jeszcze? Ano to, że uśmiałem się setnie. Moi rówieśnicy (i nie tylko oni) też się pewnie uśmieją, o ile jak wspomniałem satyra to ich drugie imię i lubią to, co można zobaczyć w cholernie krzywym zwierciadle. Inaczej nic z tego.
"Pamiętał, że za Trusawym zawsze wlekła się jego osobliwa świta – wszystkie te dorcenty, mengistry i habilitantasy w białych kitlach i dziwacznych okularach. Oraz jego osobiste profesorskie querwy, co znaczyło, że Trusawy jest naprawdę znaczną figurą, bo przecież inaczej nie pozwolono by mu zabrać na orbitę tych kilku mewek, co to zapewniały mu nieustanne kosmiczne ruchando - accelerando." 😅
➡️Pokojowa Brygada Desantowo-Szturmowa zajmie się Wami i na właściwe ścieżki Was wyprowadzi, walcząc o pokój przez uderzenia wyprzedzające. DEŻAWI Was przychwyci i na łono ojczyzny sprowadzi z manowców. A ćwiczenie skoków ze spadochronem bez spadochronów też ma swój czar i urok. Jak i testowanie dziurawych łodzi podwodnych. Kursk.
➡️Państwo "idealne", które wyłania się z kolejnych stron tej antyutopii fantastycznej pokroju Orwella (acz z dużą dawką czarnego humoru) przyprawi Was o zawrót, a potem o ból głowy. Tym większy, że szybko zdacie sobie sprawę, że to wszystko było prawdą, działo się naprawdę, ba, nadal jest prawdą i nadal się dzieje, aczkolwiek w nieco zmienionej, "zdemokratyzowanej" formule.
➡️Gorodopolis obecnie ma się dobrze, chociaż musiało mocniej zacząć walczyć o pokój, otoczone przez wrogów i faszystów wszelakiej maści, prześladowane przez wrogie sankcje. Wielki Plan realizować trzeba, zacisnąć pasa, szajdoidee wcielać w życie, prostować ścieżki obywateli albo/i ukazywać im te właściwe pomiędzy manowcami historii.
➡️Państwo totalitarne, które za nic ma człowieka, a gębę pełną komunałów. Trawę zawsze zieloną, radość przymurowaną do twarzy, ochotników idących na śmierć z uśmiechem na ustach.
"Kiedy szukał w sobie uczuć, znajdował ich wiele: wściekłość, dumę, gniew, strach, pogardę. Lecz radości, prawdziwej radości, takiej szczerej i bezinteresownej, w nim nie było. Bo nikt go jej nigdy nie nauczył, nie pokazał. Opowiadali, jak to się niby ze wszystkiego raduje, wmawiali, jak wszystko go cieszy. Mówili tak nauczyciele, dowódcy, głosy z megafonów i twarze z szajdowizora. Ale czy chory staje się naraz zdrowszym tylko dlatego, że ktoś opowiada mu, jak bardzo jest zdrowy?"
➡️Wszystko to jest jak zaglądanie przez rzadko splecioną zasłonę teraźniejszości w dawne czasy. Nazwy znajome, chociaż nie te same, postaci znajome, chociaż inne, wszystko podobne, ale różni się nieco. I w ciemno mógłbym Wam powiedzieć, o jakim to kraju jest historia, ale przecież nie muszę, bo jeśli jeszcze się nie zorientowaliście, to okładkę sami widzicie, a ta okładka (znakomita) mówi wszystko.
➡️Dialogi w tej książce to czar par. Pod warunkiem, że złapiecie konwencję. Konwencję nieco bajkową a'la "Bajki robotów", nieco surrealistyczną, mocno fantastyczną, sarkastyczną co niemiara i pobudzającą do myślenia. Rozmowa Siemionowa z POKUTĄ mnie rozłożyła na łopatki. I zapamiętajcie sobie dobrze - "Nieznajomość stopni nie zwalnia od odpowiedzialności" 😅
➡️Akcja rozwija się wielotorowo, niespiesznie, wolno jak czołg miażdży wszystko na swojej drodze, czasami przyspieszając i generując krótkie przeciążenia jak na teście pilota Pirxa. Jeśli pożądacie zawrotnej prędkości - to nie tutaj. To jest walec. To jest skała przetaczająca się przez światopogląd, miażdżąca kości i kręgosłupy junaków, matrosów i Wasze.
➡️Moi Drodzy. To jest świetny debiut. Debiut, który mnie cofnął w czasie i pozwolił poczuć jego upływ (chociaż pewne rzeczy jak widać się nie zmieniają). Bo tak mi się ciągle zdawało, że ja taki młody jestem. A tu nagle BACH - książki powstają (i to fantastyczne) o czasach, kiedy ja właśnie młody byłem. Ale tak na serio młody młody. Nie tylko duchem.
➡️Łza mi spłynęła po policzku i myśl przemknęła między oponami mózgowymi (tymi prawdziwymi i tą jedną sztuczną, której się dorobiłem). Myśl niepokojąca ale i przyjemna - że ciągle żyję (to ta część przyjemna) i że w uj stary jestem (to ta część niepokojąca). Język tej książki to jak mówiłem język klasyki, historia sama to dziw nad dziwy. Śmieszna przez łzy i gorzka od gorzkiego śmiechu.
"A tam, gdzie nie ma radości, mieszka tylko smutek lub coś gorszego jeszcze od smutku - pustka."
➡️A zatem finalnie - 9/10 i bezapelacyjnie UZJ (Uncelkowy Znak Jakości). To był znakomity debiut i bardzo, bardzo się cieszę, że chociaż poniewczasie, ale miałem okazję go przeczytać. Przeczytać, powspominać dawne czasy, przestraszyć się obecnych. Historia jak wiadomo kołem się toczy (cóż za banał, ale jaki prawdziwy) i Gorodopolis jeszcze da Wam znać o sobie, o swoich junakach bohaterach. Już daje! Ja póki co jestem przeżuty i wypluty. Mocna rzecz!
"Twarde to były zasady, lecz słuszne, bo nasze. Jedyną wszak drogą eliminacji materiału bezwartościowego jest nieustanne śrubowanie norm..."

"...stu ślepców przejrzało na oczy, dwustu głuchych odzyskało słuch, a trzystu chromych ozdrowiało i ruszyło w tan - wszystko dlatego, że musnął ich ledwie wiew tego samego powietrza, którym oddychali bohaterowie.
Nie wierzcie w te bajdy. Ludzie zawsze wszystko przekręcą."

➡️490 stron fantastyki, która literalnie Was rozpieprzy na kawałeczki. Wydane po raz pierwszy w 2012,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
38
38

Na półkach:

Książka świetna, inteligentna, w nastroju bardzo podobna do "Kysia" Tatiany Tołstoj. Najlepsza ( " bo nasza") satyra na putinowską Rosję.

Książka świetna, inteligentna, w nastroju bardzo podobna do "Kysia" Tatiany Tołstoj. Najlepsza ( " bo nasza") satyra na putinowską Rosję.

Pokaż mimo to

avatar
610
601

Na półkach: ,

Załóżmy przez chwilę, że nasza technologia jest bardzo rozwinięta i pozwala na digitalizację osobowości... a także na tworzenie nowej z połączenia kilku innych. Teraz siadamy i łączymy ze sobą Orwella, Lema i Bułyczowa. Taki klon (zanim dojrzeje) otrzymuje dostęp do klasyki literatury (dziecięcej). A jak już dojrzeje staje się pisarzem i spod jego pióra wychodzi... "Demokrator". Tak, tak, obywatele. "Demokrator" jest książką dobrą bo naszą. Przez jednego z nas napisaną i nie jest to nasze ostatnie słowo. Książka jest rodzajem pamfletu, slapsticka, parodią i antyutopią. Prześmiewcza forma, ale kiedy przejrzy się przez nią, widzi się obraz naszej historii. Jakby zrobić film animowany o wyspie Nazino na zamówienie Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. Książka mocna, prześmiewcza i prawdziwa. A wystarczy cytat i przymrużenie oka:

"Na wielkim rusztowaniu pośrodku największego placu, między Miejską Robostradą, handlowym centrum Złota Góra a Pałacem Ludów, stanęła największa trybuna, z której Gubernator często do ludów przemawiał. Ludy zawsze słuchały. We wzruszenie wbijała je gubernatorska sylwetka oraz skromny wzrost i przerzedzone siwe uwłosienie. Jakże pasowały do wrodzonej gubernatorskiej skromności!"

Nie zapomnijcie podlać kartofelków, drodzy obywatele... albo...

Załóżmy przez chwilę, że nasza technologia jest bardzo rozwinięta i pozwala na digitalizację osobowości... a także na tworzenie nowej z połączenia kilku innych. Teraz siadamy i łączymy ze sobą Orwella, Lema i Bułyczowa. Taki klon (zanim dojrzeje) otrzymuje dostęp do klasyki literatury (dziecięcej). A jak już dojrzeje staje się pisarzem i spod jego pióra wychodzi......

więcej Pokaż mimo to

avatar
20
20

Na półkach:

Już dawno żadna książka, z którą się zapoznałem, nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia. W mojej opinii Demokrator Piotra Goćka jest zjawiskiem, niemalże objawieniem, które daleko wykracza poza granice opowieści literackiej.


Dla mnie największą wartością tej książki jest jej wielowymiarowość, która sprawia, że można ją odczytywać na różnych poziomach, płaszczyznach znaczeniowych.

Pierwszy poziom to język. Narrator posługuje się językiem dawnej radzieckiej propagandy. Osoby, które wchodziły w życie w czasie, gdy radziecka droga rozwoju była jedyną słuszną drogą, jaką powinna kroczyć ludzkość, czerpią ogromną przyjemność z wynajdywania ukrytych znaczeń i odniesień do postaci historycznych i literackich. Ale autor idzie dalej: w język radziecki wplata słowa anglojęzyczne, które funkcjonują we współczesnej kulturze popularnej. Anglojęzyczne słowa połączone z językiem radzieckim tworzą klamrę, która spaja świat przedstawiony w powieści ze światem współczesnym. Młody czytelnik, nieskażony radziecką propagandą, w ten sposób znajduje odniesienia do współczesności. W tym zakresie jest więc Demokrator opowieścią współczesną. To właśnie odczytywanie tej warstwy, czyli odnajdowanie ukrytych znaczeń odnoszących się do współczesnych postaci i zjawisk, sprawiało mi największą frajdę.

Drugi poziom to sama opowieść, czyli fabuła. Zręcznie ułożona, świetnie opowiedziana, zmuszająca odbiorcę do uważnego śledzenia losów bohaterów, aby wiedzieć co z czego wynika i dlaczego. Wciągająca narracja. Jednym słowem, dobrze opowiedziana, ciekawa historia czwórki przyjaciół.

Trzeci poziom, na którym można odczytywać utwór Pawła Goćka, to płaszczyzna znaczeniowa traktowana jako zamknięta całość. Poprzez fakt, że na poziomie słowa odbiorca odkrywa ukryte znaczenia mające związek z teraźniejszością i współczesnością, tworzy on w swoim odbiorze odrębny świat będący odbiciem świata rzeczywistego, a zwłaszcza pewnych zjawisk i mechanizmów społecznych i politycznych. Czyli zwykła opowieść fantastyczno-przygodowa staje się metaforą, przenośnią, odbiciem świata rzeczywistego, który doświadcza jednostka.

Odczytana przeze mnie na tych poziomach opowieść Piotra Goćka jest objawieniem, zjawiskiem lub po prostu samą przyjemnością, jaką może dawać obcowanie za słowem. W moim wypadku ze słowem słuchanym i słowem czytanym.

Tak się złożyło, że z opowieścią Piotra Goćka zapoznawałem się najpierw słuchając jej podczas kilkudniowej jazdy samochodem do Amsterdamu. Przyznaję, ściągnąłem ją z pewnego źródła w Internecie w postaci audiobooka, źródło to do tego się znakomicie nadaje i jest najlepsze, bo nasze. Zrobiłem tak, ponieważ wybierałem się w kilkudniową podróż samochodem, wiedziałem więc, że dużo czasu będę spędzał za kółkiem i chciałem ten czas wykorzystać pożytecznie, słuchając na przykład Demokratora. Jechałem sobie spokojnie, drogami naszej pięknej krainy, potem niemieckimi autostradami i słuchałem Piotra Goćka opowiadającego historię pewnej czwórki. Pierwszego dnia słuchałem przez siedem godzin bez przerwy, co było trochę na wyrost, bo po kilku godzinach miałem szczerze dosyć. Odnosiłem wrażenie, że nie strawię całości, bo jest ona za duża. Ale udało się.

Już podczas jazdy w tamtą stronę, kiedy słuchałem słów płynących z głośników, podjąłem decyzję, że zaraz po powrocie do Polski dokonam zakupu papierowej wersji słuchanej opowieści, ponieważ, po pierwsze, autor zasługuje na to, aby za swoje dzieło otrzymać gratyfikację finansową, bo jego opowieść jest tego warta, po drugie, chciałem wrócić do wątków, fragmentów, które mi umknęły w czasie jazdy lub kiedy szukałem w Amsterdamie miejsca do parkowania obok Ajax Arena.

Zapoznając się ponownie w opowieścią Piotra Goćka w formie lektury, stwierdziłem, że lektura jest uważniejsza. Słowo czytane można obejrzeć z kilku stron, zatrzymać się, pomyśleć, podumać, zastanowić się, porozmyślać trochę nad przeczytanym sensem, wytworzyć obraz opisywanej sceny, która stanowi część świata przedstawionego.

Słuchanie, a zwłaszcza słuchanie podczas jazdy samochodem, kiedy nasza uwaga powinna być skupiona na drodze, bywa nieuważne, nie do końca dokładne. Usłyszane słowo, skojarzenie, zdanie tworzy w naszej wyobraźni scenę, na której się koncentrujemy i wizualizujemy ją, natomiast kolejne słowa, dalszy opis nam umyka, zanika, oddala się. Tracimy wówczas obraz całości.

Słowo czytane i słowo słuchane różnią się percepcją. Co prawda powstaje obraz zbliżony do tego, który w założeniu, zamiarze autora miało ono wywołać, wykreować swoim zakresem znaczeniowym, ale świat ten, obraz ten jest widziany z innej perspektywy. Kiedy słuchałem opisu poszczególnych scen, pojawiały się one w mojej wyobraźni w trójwymiarze, widziałem, postrzegałem je z różnych kątów widzenia. Czytając później opis tej samej, wcześniej wysłuchanej sceny, miałem wrażenie, że jest ona płaska, dwuwymiarowa i ma postać liter.

Już dawno żadna książka, z którą się zapoznałem, nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia. W mojej opinii Demokrator Piotra Goćka jest zjawiskiem, niemalże objawieniem, które daleko wykracza poza granice opowieści literackiej.


Dla mnie największą wartością tej książki jest jej wielowymiarowość, która sprawia, że można ją odczytywać na różnych poziomach, płaszczyznach...

więcej Pokaż mimo to

avatar
43
43

Na półkach:

Dużo humoru, dużo nawiązań. Faajna książka choć chyba jednak nie jest łatwa. Trochę przydługa. Tę kategorię nazwałbym "książka dziwna". Mimo wszystko polecam.

Dużo humoru, dużo nawiązań. Faajna książka choć chyba jednak nie jest łatwa. Trochę przydługa. Tę kategorię nazwałbym "książka dziwna". Mimo wszystko polecam.

Pokaż mimo to

avatar
115
77

Na półkach:

Warto przeczytać, zwłaszcza na tle obecnej, barbarzyńskiej wojny Rosji na Ukrainie. W humorystyczny, ale zarazem bardzo gorzki sposób ukazana niezmienna natura rosyjskiej "cywilizacji"

Warto przeczytać, zwłaszcza na tle obecnej, barbarzyńskiej wojny Rosji na Ukrainie. W humorystyczny, ale zarazem bardzo gorzki sposób ukazana niezmienna natura rosyjskiej "cywilizacji"

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    180
  • Chcę przeczytać
    137
  • Posiadam
    82
  • Teraz czytam
    7
  • Fantastyka
    6
  • 2014
    2
  • Z autografem
    2
  • Ulubione
    2
  • Audiobook
    1
  • Wymiana/sprzedaż
    1

Cytaty

Więcej
Piotr Gociek Demokrator Zobacz więcej
Piotr Gociek Demokrator Zobacz więcej
Piotr Gociek Demokrator Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także