rozwińzwiń

We Need To Talk About Kevin

Okładka książki We Need To Talk About Kevin Lionel Shriver
Okładka książki We Need To Talk About Kevin
Lionel Shriver Wydawnictwo: Serpent's Tail Ekranizacje: Musimy porozmawiać o Kevinie (2012) literatura piękna
496 str. 8 godz. 16 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Serpent's Tail
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wydania:
2010-01-01
Liczba stron:
496
Czas czytania
8 godz. 16 min.
Język:
angielski
ISBN:
9781846687341
Ekranizacje:
Musimy porozmawiać o Kevinie (2012)
Inne
Średnia ocen

8,2 8,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,2 / 10
5 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
217
11

Na półkach:

Poruszająca opowieść do ostatniej strony

Poruszająca opowieść do ostatniej strony

Pokaż mimo to

avatar
83
57

Na półkach: ,

Książka niesamowita. Trudno było mi się wciągnąć, ale później nie mogłam się oderwać. Pochłonęły mnie problemy tej rodziny. Sposób pisania, który nie prowadzi po kolei wg chronologii zdarzeń, a dopiero później jak kolejne puzzle układa się w całość, dodatkowo intryguje.
Zakończenie jak dla mnie bardzo zaskakujące.
Polecam, choć nie jest to książka lekka i przyjemna, a raczej trudna w sensie tematu.

Książka niesamowita. Trudno było mi się wciągnąć, ale później nie mogłam się oderwać. Pochłonęły mnie problemy tej rodziny. Sposób pisania, który nie prowadzi po kolei wg chronologii zdarzeń, a dopiero później jak kolejne puzzle układa się w całość, dodatkowo intryguje.
Zakończenie jak dla mnie bardzo zaskakujące.
Polecam, choć nie jest to książka lekka i przyjemna, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2303
2125

Na półkach: ,

Wciągająca, dobrze napisana.

Wciągająca, dobrze napisana.

Pokaż mimo to

avatar
151
148

Na półkach:

Co skłaniania nastolatka do zabijania? Czy psychopatyczne skłonności kształtują się jeszcze w łonie matki, czy pojawiają się wraz z wiekiem?
Szokująca książka o trudnej relacji matki z synem, która kończy się ogromną tragedią.

Co skłaniania nastolatka do zabijania? Czy psychopatyczne skłonności kształtują się jeszcze w łonie matki, czy pojawiają się wraz z wiekiem?
Szokująca książka o trudnej relacji matki z synem, która kończy się ogromną tragedią.

Pokaż mimo to

avatar
292
291

Na półkach: ,

Niespełna szesnastoletni Kevin Khatchadourian w pewien kwietniowy czwartek dokonuje masakry w szkole średniej w Gladstone w stanie Nowy Jork. Chłopak zostaje osadzony w więzieniu dla nieletnich, a jedyną osobą, która regularnie go odwiedza jest jego matka Eva Khatchadourian, wedle dużej części społeczeństwa współwinna zbrodni nastolatka. Co gorsza, kobieta wcale nie uważa tych opinii za niesprawiedliwe, a w każdym razie niezupełnie. Jej spowiedzią są obszerne listy do ukochanego męża Franklina Plasketta, w jej przekonaniu drobiazgowa i maksymalnie szczera analiza ich życia rodzinnego, z naciskiem na jej wielce skomplikowaną, niesamowicie napiętą, niezdrową relację z pierworodnym dzieckiem, późniejszym masowym mordercą. Oczkiem w głowie tatusia i największą zmorą mamutki.

Najgłośniejszych z dotychczasowych utworów literackich Lionel Shriver, amerykańskiej powieściopisarki i dziennikarki mieszkającej w Wielkiej Brytanii, która urodziła się jako Margaret Ann Shriver w Gastonii w Karolinie Północnej, a po piętnastu latach zmieniła imię na Lionel, ponieważ uważała, że lepiej oddaje jej osobowość (tak zwana chłopczyca). Studiowała w Barnard College, Columbia University, pisała między innymi dla „The Wall Street Journal”, „The New York Times” i „Financial Times”, a w 2020 roku dołączyła do redakcji „The Spectator”, brytyjskiego tygodnika informacyjnego. Przeciwniczka szerokiego otwierania „bram europejskich” na emigrantów z Bliskiego Wschodu, zwolenniczka brexitu, zaciekła krytyczka amerykańskiego systemu opieki zdrowotnej, w niektórych kręgach podejrzewana/oskarżana o bycie rasistką, czego ona bynajmniej nie potwierdza. „Musimy porozmawiać o Kevinie” (oryg. „We Need to Talk About Kevin”) to jej ósma opublikowana powieść, wielokrotnie wznawiany, także w Polsce (oferta wydawnictwa Videograf II, po raz pierwszy przedstawiona w roku 2008 w przekładzie Krzysztofa Uliszewskiego),żelazny bestseller uhonorowany Orange Prize 2005, pierwotnie wydany w roku 2003. Przez krytyków doceniony między innymi za boleśnie szczerą opowieść o współczesnym świecie, a ściślej o zachodniej rzeczywistości, za poruszanie tematów, o których zwykle się nie mówi. W 2011 roku swoją światową premierę miała nagrodzona między innymi przez Europejską Akademię Filmową i nominowana do Złotego Globu (właściwie wyróżnienie dla odtwórczyni roli głównej, Tildy Swinton) i Złotej Palmy filmowa wersja „Musimy porozmawiać o Kevinie” wyreżyserowana przez Lynne Ramsay, też współscenarzystki tego szalenie intensywnego widowiska.

Filmowe zaproszenie do rozmowy o Kevinie autorka literackiego pierwowzoru uznała za nadspodziewanie udane, a największym, najważniejszym odstępstwem od powieści jej zdaniem jest większa przejrzystość w pierwszych etapach życia tytułowej postaci. Lionel Shriver w przestrzeni publicznej podkreślała, że była na to przygotowana, bo to co nazwała głównym punktem ambiwalencji w powieści „Musimy porozmawiać o Kevinie” i w ogóle to całe „moralne wyrafinowanie”, jakim jej zdaniem charakteryzuje się ta pozycja, według Shriver najzwyczajniej nie nadaje się na ekran. Mission Impossible dla filmowców, ale niewątpliwie w zasięgu powieściopisarek i powieściopisarzy. Do napisania „Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver skłoniły oczywiście strzelaniny w amerykańskich szkołach, wniebogłosy wrzeszczące historie z pierwszych stron gazet. Zastanawiająca pustka pod sensacyjnymi artykułami – Shriver nie mogła oprzeć się wrażeniu, że dziennikarze ujawniają tylko część prawdy, nie mówią wszystkiego o sprawcach. Może nawet nie próbują odkryć całej istotnej reszty. Tak czy inaczej, Shriver zawsze ciekawiło co tak naprawdę działo się w ich głowach... i rodzinnych gniazdach. Dodatkowym impulsem były jej własnej obawy przed macierzyństwem, obserwacje i przemyślenia, które możliwe, że były najbardziej ryzykownym krokiem w związku z tym prozatorskim przedsięwzięciem. Konstrukcję „Musimy porozmawiać o Kevinie” prawdopodobniej podpatrzyła w „The Good Soldier: A Tale of Passion” z 1915 roku, naturalnie nieżyjącego już brytyjskiego autora Forda Madoxa Forda. W najlepszym razie niezbyt godna zaufania, w najgorszym skrajnie niewiarygodna narratorka Shriver, charakterem mocno różni się od umownego kronikarza Forda – można powiedzieć, że niepoprawny optymizm został wymieniony na niepoprawny pesymizm, wręcz cynizm. W każdym razie w tej epistolarnej powieści Lionel Shriver, konfrontujemy się z rozproszoną, zamierzenie poplątaną sekwencją zdarzeń, oczami i/lub w swobodnej interpretacji tylko jednej z głównych „aktorek tego rodzinnego i społecznego dramatu”. Tragedii, koszmaru, piekła. Dzieło w całości składa się z listów Evy Khatchadourian adresowanych do jej drogiego Franklina w latach 2000-2001, miłości jej życia, który jest współodpowiedzialny za sprowadzenie na świat KK. Autorka książki, w przeciwieństwie do autorów pierwszego (i jak na na razie jedynego) zrealizowanego scenariusza na niej opartego, nie każe nam czekać na ujawnienie niewybaczalnego(?) grzechu nastoletniego Kevina Khatchadouriana. W powieści to żadna tajemnica, że ten niedoszły absolwent Gladstone High School dołączył do niezacnego grona szkolnych zamachowców. Niezacnego? Zależy kogo zapytać. Jego matka pewnie powiedziałaby, że Stany Zjednoczone to taki kraj, w którym oddanych fanów najłatwiej pozyskać poprzez zabijanie bliźnich. To najpewniejsza ścieżka do oszałamiającej kariery w tej rzekomej światowej Stolicy Wolności? Do takiego wniosku doszedł bystry chłopiec od najmłodszych lat najwyraźniej mocno wyczulony na wszechobecny bezsens? Chłopiec Franklina Plasketta, ale czy też chłopiec Evy? W pewnym sensie na pewno, bo to ona w latach 80. XX wieku wypchała „tego pasożyta” ze swojego wnętrza. Mało tego, nikt nie zmuszał jej do macierzyństwa, to była jej suwerenna decyzja, nawet jeśli bardziej entuzjastycznie nastawiony do tego pomysłu był jej wybranek. Najdroższy Franklin, którego szybko dopadło straszne przeczucie, że przynajmniej jakaś część Evy traktowała to jak zakupy w ciemno – w razie niezadowolenia bez specjalnego żalu, w taki czy inny sposób można pozbyć się problematycznego towaru. W radosnych podskokach wrócić do tego, co było wcześniej; zdecydowanie i definitywnie wydrzeć rozdział pod tytułem „Rodzicielstwo” z ich wspólnej Księgi Życia. Naprawdę tak myślała? Naprawdę spodziewała się, że on się na to zgodzi? On, modelowy republikanin, zagorzały patriota ślepo wierzący w American Dream (w zasięgu wszystkich zainteresowanych obywateli),orędownik „tradycyjnych amerykańskich rodzin” (idealny ojciec, idealna matka i idealna dziatwa),w swoim mniemaniu mężnie stawiający czoła wszelkim przeciwnościom losu i w odróżnieniu od swojej małżonki, gotowy na wszelkie wyrzeczenia dla dobra wspólnego, cokolwiek to znaczy.

„W kraju, w którym jest się niewinnym aż do momentu wyroku skazującego, ktokolwiek może pozwać mnie o cokolwiek, a ja stracę na tym setki lub tysiące dolarów, nawet jeśli dowiodę swojej niewinności. Witamy w Stanach Zjednoczonych Ameryki.”

„Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver to thriller psychologiczny, mroczny dramat rodzinny, ale i odważna debata polityczno-społeczno-obyczajowa. Debata czy monolog? Tego najprawdopodobniej nie rozstrzygniemy, przedstawiony „materiał dowodowy” jest wszak rażąco niepełny, co według mnie bardziej stanowi o sile niż słabości tej depresyjnej pozycji. Najboleśniejszej fikcyjnej opowieści o macierzyństwie, jaką dotychczas udało mi się „wygrzebać”. Formalnie fikcyjnej, ale nie da się zaprzeczyć, że Lionel Shriver tę upiorną mozaikę zbudowała także z autentycznych kamyków. Z jej osobistymi obserwacjami, wnioskami i innymi, najczęściej kąśliwymi, surowymi uwagami można się nie zgadzać, ale już choćby konteksty historyczne, czy niektóre kryminalne sprawy streszczane na kartach tej powieści, w „magiczny sposób” zacierają granicę między smutną fikcją i jeszcze smutniejszą rzeczywistością. W zasadzie życie zdążyło już napisać mnóstwo jeśli nie identycznych, to na pewno podobnych historii. Wszystko wskazuje na to, że pani Shriver chciała, by głowy odbiorców „Musimy porozmawiać o Kevinie” najbardziej zaprzątała jej wersja pytania o jajko i kurę. Co było pierwsze? Socjopatyczny dzieciak czy nieczuła matka? Zła w rozumieniu tak zwanych ludzi cywilizowanych. Czyli raczej nie taka z depresją poporodową. Raczej... Eva Khatchadourian nie została wprawdzie zdiagnozowana, ale wyglądało mi na to, że na początku tego rodzinnego koszmaru czerpała pociechę z tej ewentualności. Pozwalało to z nadzieją patrzeć w przyszłość. Jest ciężko, ale to minie – w końcu odnajdzie w sobie tę słynną bezwarunkową miłość do niesfornego Kevina. Nadejdzie taki czas, że przestanie go obwiniać o wszystkie nieszczęścia w swoim nie tak znowu ciasnym świecie. Teraz tak, ale przed Kevinem bardzo dużo podróżowała. Udało jej się połączyć tę pasję (zrodzoną z nieodpartej potrzeby udowodnienia samej sobie, że nie jest taka jak jej matka, upewnienia się, że nie jest skazana na podobny los) ze sferą zawodową – założyła własną działalność gospodarczą, która przyniosła jej niemałą fortunę. Wyśmienicie prosperujące wydawnictwo specjalizujące się w przewodnikach dla turystów z mniejszymi zasobami pieniężnymi. Rodzina Khatchadourian/Plaskett (Eva i Franklin po ślubie zostali przy własnych nazwiskach) dobra materialne, komfort finansowy zawdzięczała głównie... najmniej lubianej członkini rodziny? Jakby jej ukochany przelał całą miłość na Kevina, traktując Evę jako zło konieczne. Kiedyś byli zaskakująco zgodną parą – z drugiej strony mówią, że przeciwieństwa się przyciągają – ale na nieszczęście Evy (i nie tylko jej) po długich rozmowach, jak myśleli po wypunktowaniu wszystkich możliwych plusów i minusów, postanowili sprawdzić jak to jest być tatusiem i mamusią. Republikanin i demokratka, wielbiciel Stanów Zjednoczonych (zdaniem Evy tylko ich wyobrażenia: wyidealizowanych realiów przypominających jej amerykańskie seriale z lat 50. XX wieku) i ich zajadła krytyczka, czy jak kto woli krytykantka. Konserwatywny patriota i nieliberalna kosmopolitka. Jak łatwo się domyślić, film Lynne Ramsay to skrócona, powiedziałabym nawet, że wydelikacona wersja piorunującej historii Lionel Shriver (pożądanie ciężka, ale powieść pod tym względem przerosła moje najśmielsze oczekiwania, powieść zapalczywie zgniatała moje niebiedne serce). W scenariuszu na przykład nie zmieściło się życie szkolne (i przedszkolne) Kevina. Wygumkowano jego tak zwanego przyjaciela, rówieśnika, z którym najczęściej spotykał się po szkole i praktycznie wszystkie wywody Evy o roszczeniowych, protekcjonalnych Amerykankach i Amerykanach, zawsze skorych do obwiniania innych za swoje krzywdy, które w gruncie rzeczy sami na siebie sprowadzają (życiowe sukcesy to wyłącznie ich zasługa, a za porażki gotowi pozwać pierwszą osobę albo firmę z brzegu). I niezmiernie dumnych ze swojego plastikowego, fastfoodowego Disneylandu. W moim odbiorze głównym poszkodowanym w procesie przenoszenia powieści na ekran jest jednak Franklin. A właściwie to największy zwycięzca, ważna postać, z którą scenarzyści obeszli się dużo łagodniej od Lionel Shriver. Jedni winią Kevina, drudzy Evę, a jeszcze inni po prostu wrzucają ich do jednego worka. Naturalnie są wyjątki – nie tylko fani, w tym przypuszczalni naśladowcy KK, ale też jakieś pojedyncze osoby, które z tego czy innego powodu nie chcą wchodzić w buty sędziów, a tym bardziej katów. Rzucenie kamieniami w bliźnich nie należy do ich ulubionych rozrywek, a są i tacy, którzy noszą w sobie imponującą zdolność do przebaczania. Jednych napędza nienawiść, innych tak zwane chrześcijańskie miłosierdzie. Jeśli problem dotyczy dziecka (niezależnie czy sprawcy, czy ofiary, bo w dobie mediów społecznościowych, co niezmiennie mnie zdumiewa, gniew „praworządnej, nieomylnej” części społeczeństwa nierzadko spływa też na tych drugich) to przeważnie zainteresowanie opinii publicznej skupia się na matce czy innej opiekunce prawnej. Musimy porozmawiać o Evie, ale nie musimy o Franklinie? Ujmę to tak: podczas lektury omawianej bomby literackiej moje myśli rzadziej krążyły wokół pytania, które zaprzątało nie tylko Evę od tego feralnego Czwartku (tak umowna sprawozdawczyni wydarzeń nazywa dzień, w której jej niekochana(?) latorośl wprowadziła swój szatański plan w życie),a częściej wokół jej totalnego przywiązania do Franklina. Rozumiem miłość, ale spodziewałabym się, że niekiedy najdą ją jakieś wątpliwości, że jej determinacja od czasu do czasu przynajmniej lekko osłabnie. To supermocne postanowienie, by przeczekać gorsze lata, wytrwać przy niebezpiecznie łatwowiernym mężczyźnie, cierpliwie wypatrywać ustąpienia toksycznej mgły, niepowstrzymanie gęstniejącej w ich ścisłym rodzinnym kręgu. Najpierw w skromnym nowojorskim mieszkanku, a potem w zdecydowanie nieskromnym domu na teoretycznie bezpieczniejszym przedmieściu.

„Musimy porozmawiać o Kevinie” Lionel Shriver to dość wymagająca lektura, którą pozwolę sobie przyrównać do kolczastych krzewów, gęstych krzaków, bynajmniej rozpędzonego literackiego pociągu, gdzie można rozsiąść się w miarę wygodnie, podziwiać widoki, czasami może poczuć jakiś mniejszy czy większy dreszczyk emocji, ale nawet wtedy ufając, że ów magiczny pojazd dowiezie nas do stacji końcowej w jednym kawałku. Ten dreszczowiec, ten dramat, ta społeczno-obyczajowa śmiertelnie poważna dyskusja (no dobrze, czasami nieszczodrze posypana wisielczym, histerycznym, ironicznym i sarkastycznym humorem, ewentualnie pseudo humorem) nie tylko o Kevinie, to brutalnie szczery, bezczelnie prowokacyjny, genialny potwór. Nieprzejednany zwyrodnialec, gwałciciel ludzkich dusz, zapalczywy kontestator pięknych bajek o życiu. Zaprzysięgły wróg mitologii i dobry przyjaciel nagiej, niewygodnej, strasznej prawdy. Marność nad marnościami i wszystko(?) marność [Księga Koheleta, tłum. Anny Wojciechowskiej, tutaj niedokładne]. Arcydzieło literatury światowej, moim zdaniem.

https://horror-buffy1977.blogspot.com/

Niespełna szesnastoletni Kevin Khatchadourian w pewien kwietniowy czwartek dokonuje masakry w szkole średniej w Gladstone w stanie Nowy Jork. Chłopak zostaje osadzony w więzieniu dla nieletnich, a jedyną osobą, która regularnie go odwiedza jest jego matka Eva Khatchadourian, wedle dużej części społeczeństwa współwinna zbrodni nastolatka. Co gorsza, kobieta wcale nie uważa...

więcej Pokaż mimo to

avatar
308
99

Na półkach: ,

Film bardzo szczędny w środkach. Książka przegadana. Ale tylko w ten sposób mozna było znieść tę dawkę nieprawdopodobnego okrucieństwa. To książka nie o kacie, a o ofierze w najszerszym pojęciu. Absolutnie doskonała.

Film bardzo szczędny w środkach. Książka przegadana. Ale tylko w ten sposób mozna było znieść tę dawkę nieprawdopodobnego okrucieństwa. To książka nie o kacie, a o ofierze w najszerszym pojęciu. Absolutnie doskonała.

Pokaż mimo to

avatar
109
24

Na półkach: ,

Niesamowity pamiętnik, a raczej zbiór listów - mi się czytalo rewelacyjnie - otwiera oczy na rodzicielstwo, na podejście do młodych ludzi i na ryzyka z tym związane. Na pewno wrócę do tej książki!

Niesamowity pamiętnik, a raczej zbiór listów - mi się czytalo rewelacyjnie - otwiera oczy na rodzicielstwo, na podejście do młodych ludzi i na ryzyka z tym związane. Na pewno wrócę do tej książki!

Pokaż mimo to

avatar
305
305

Na półkach:

Ciekawa ale bardzo trudna książka. Zdania długie, wielokrotnie złożone. Myśli autorki wybiegają często poza treść, często są zbyt wnikliwe żeby zrozumieć je bez dopytania, a tego przecież w książce nie da się zrobić. Książka gruba i czyta się powoli. Zabrałem się za nią bo znalazłem ją na jakimś wykazie "top". Rzeczywiście jest dobra - bez wątpienia wstrząsająca, da się zrozumieć, ale wracając do tego co wyżej - styl pisania książki jest ciężki...

Czy poleciłbym? - Nie - bo książka choć naprawdę świetna, to zbyt trudno się czyta, nie męczyłbym przyjaciela trudnymi książkami, no chyba, że jest oczytany, bystry i da radę nadążyć za złożonymi myślami autorki. Ps. Jeśli odważycie się to czytać to najlepiej bez znajomości "o czym to jest". Mi wystarczyło domyślać się na podstawie tytułu, że jest to o rodzicach z trudnym dzieckiem - co rzeczywiście jest treścią, jednak takie sformułowanie jest bardzo płytkie...

Jest też film na podstawie książki lecz uważam, że wnikliwa analiza sytuacji w książce ma przewagę - tego nie da się opowiedzieć filmem... Poza tym zacząłem oglądać film i mnie znudził, a książkę choć bardzo trudną przebrnąłem, coś w niej jednak jest...

Ciekawa ale bardzo trudna książka. Zdania długie, wielokrotnie złożone. Myśli autorki wybiegają często poza treść, często są zbyt wnikliwe żeby zrozumieć je bez dopytania, a tego przecież w książce nie da się zrobić. Książka gruba i czyta się powoli. Zabrałem się za nią bo znalazłem ją na jakimś wykazie "top". Rzeczywiście jest dobra - bez wątpienia wstrząsająca, da się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
143
53

Na półkach: ,

Nie było łatwo przebrnąć przez tę książkę. Emocje, które wywoływała w trakcie czytania nie opuszczały mnie jeszcze długo po odłożeniu lektury na półkę. Eva, matka Kevina, która pisze listy do swojego męża po tragicznych wydarzeniach pewnego czwartku, traktuje to jako swego rodzaju terapię. Ma ona pomóc jej poukładać swoje uczucia, wyjaśnić wszystko, co się wydarzyło oraz odpowiedzieć na pytanie dlaczego jej syn to zrobił.
Największe wrażenie zrobiło na mnie rozczarowanie Evy macierzyństwem. Sytuacja, która powinna zmienić jej życie o sto osiemdziesiąt stopni, sprawić, że centrum jej istnienia będzie teraz ta mała istotka, jest dla bohaterki początkiem końca, drogą ku unicestwieniu jej obecnego życia, marzeń, nadziei.
W całej historii uderzyła mnie również postać Franklina - ojca, który w jednej chwili zakochuje się w swoim synu, zastępuje nim żonę w swoim sercu i umyśle. Stawia go na pierwszym miejscu i nie słucha osoby najbliższej mu, która sygnalizuje mu ciągle: "tu się dzieje coś dziwnego".
Wszystkie sytuacje, które stawiają czytelnika w niezręczności, niedowierzaniu, sprawiają, że z każdą stroną jest się coraz bardziej ciekawym co się jeszcze wydarzy.
Opowieść skupia się również na ważnym problemie, jakim są masakry w szkołach urządzane przez młodych ludzi, zostawionych samym sobie, nieszczęśliwych, zdenerwowanych i sfrustrowanych, którzy w ten sposób chcą zwrócić na siebie uwagę, wołają o pomoc, chociaż na tą być może już dla nich za późno.
Ale czy Kevin faktycznie należy do tego grona?

Nie było łatwo przebrnąć przez tę książkę. Emocje, które wywoływała w trakcie czytania nie opuszczały mnie jeszcze długo po odłożeniu lektury na półkę. Eva, matka Kevina, która pisze listy do swojego męża po tragicznych wydarzeniach pewnego czwartku, traktuje to jako swego rodzaju terapię. Ma ona pomóc jej poukładać swoje uczucia, wyjaśnić wszystko, co się wydarzyło oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
204
27

Na półkach:

Książka mocna i wstrząsająca, pokazująca macierzyństwo od tej strasznej strony. Przecież wychowywanie dziecka, to najtrudniejsza rzecz pod słońcem, tyle można "popsuć", ale tego co spotkałam w tej książce, wcześniej nawet nie byłam sobie w stanie wyobrazić. Napisana pięknym językiem. Z pewnością zostanie na długo w mojej głowie, choć równie dobrze mogę powiedzieć, że wypaliła swego rodzaju piętno i nie zapomnę jej nigdy.

Książka mocna i wstrząsająca, pokazująca macierzyństwo od tej strasznej strony. Przecież wychowywanie dziecka, to najtrudniejsza rzecz pod słońcem, tyle można "popsuć", ale tego co spotkałam w tej książce, wcześniej nawet nie byłam sobie w stanie wyobrazić. Napisana pięknym językiem. Z pewnością zostanie na długo w mojej głowie, choć równie dobrze mogę powiedzieć, że...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    3 357
  • Przeczytane
    1 786
  • Posiadam
    339
  • Ulubione
    152
  • Teraz czytam
    77
  • Chcę w prezencie
    61
  • 2012
    31
  • 2013
    25
  • 2014
    23
  • Do kupienia
    19

Cytaty

Więcej
Lionel Shriver Musimy porozmawiać o Kevinie Zobacz więcej
Lionel Shriver Musimy porozmawiać o Kevinie Zobacz więcej
Lionel Shriver Musimy porozmawiać o Kevinie Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także