Meczet Notre Dame. Rok 2048

- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Tytuł oryginału:
- La Mosquée Notre-Dame de Paris: année 2048
- Wydawnictwo:
- Varsovia
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 312
- Czas czytania
- 5 godz. 12 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361463030
- Tagi:
- meczet notre-dame paryż islam europa katedra
Paryż, rok 2048. W opanowanej przez islam Europie panuje prawo szariatu, a ulice patrolowane są przez policję religijną. Nowa rzeczywistość dzieli ludzi, rodziny i przyjaciół. Gdy jedni wybierają dostatnie życie kolaborantów, inni usiłują zachować resztki godności i wolności, choćby za cenę nędzy i prześladowań. Ostatni chrześcijanie zostają zepchnięci do getta i pozbawieni wszelkich praw. Nierówną walkę z islamistami podejmują jedynie członkowie Ruchu Oporu, prowadząc krwawą partyzantkę. Jednym z nich jest osiemnastoletni Eugène Olivier, potomek rodu Léveque, którego przedstawiciele z pokolenia na pokolenie sprawowali godność ministrantów w katedrze Notre-Dame (obecnie meczet Al-Frankoni). Wraz z ojcem Lotaire – duchowym przywódcą paryskich katakumbników oraz tajemniczą Sophie Sévazmiou, bierze on udział w desperackiej walce przeciw dominującemu systemowi religijno-cywilizacyjnemu, w sytuacji gdy muzułmańskie władze planują „ostateczne rozwiązanie kwestii chrześcijańskiej”.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Trudna dystopia
Pesymistyczny obraz świata i społeczeństwa w przyszłości, który jest wynikiem konfrontacji autora z otaczającą go rzeczywistością – tak można w dużym uproszczeniu sformułować definicję dystopii, gatunku literackiego, który w obecnie zyskał dużą popularność wśród czytelników. Wystarczy wspomnieć o „Roku 1984” George’a Orwella, powieści-sztandaru tego gatunku, czy zbliżonych doń antyutopiach takich, jak „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya czy napisane z myślą o młodszych czytelnikach serie „Igrzyska śmierci” lub „Niezgodna” (pomijam bardzo oryginalne, baśniowe ujęcie tematu w książkach Kiery Cass, ponieważ w moim odczuciu tym pozycjom wiele brakuje, aby móc określić je jako antyutopie). Jednak w trakcie trwania mojej czytelniczej przygody jeszcze nie spotkałam się z tak trudnym do wyobrażenia obrazem przyszłości, jaki stworzyła Elena Czudinova w swojej książce „Meczet Notre Dame. Rok 2048”.
W powieści tej rosyjskiej autorki czytelnik ma do czynienia z Europą, gdzie powoli zanika chrześcijaństwo, a jego miejsce w bardzo brutalny sposób zajmuje islam. Wyznawcy katolicyzmu zostają zmuszeni do życia w ukryciu, w podziemnych gettach, a reszta społeczeństwa przyjmuje wiarę w Allaha i surowe reguły nowej religii. Dochodzi do gwałtownej zmiany kulturowej i obyczajowej na kontynencie, której symbolem staje się katedra Notre Dame w Paryżu, przemianowana na największy meczet we Francji. W międzyczasie niewielka grupa chrześcijańskich buntowników, mając pełną świadomość swojej trudnej sytuacji w Europie, postanawia stawić czoło nowym władzom…
Elena Czudinova za patronkę „Meczetu Notre Dame. Rok 2048” uczyniła włoską dziennikarkę Orianę Fallaci, która w swojej głośnej książce „Wściekłość i duma” miała odwagę napisać o swoim lęku przed terroryzmem i ostrzec ludzkość przed coraz większym wpływem muzułmanów na kształt świata. Fabuła powieści tej rosyjskiej pisarki jest bardzo sugestywna – czytelnik podczas lektury „Meczetu…” jest w stanie uwierzyć, że taka przyszłość może naprawdę nastąpić za kilkadziesiąt lat. Czudinova w umiejętny sposób wykorzystuje niektóre wydarzenia polityczne i społeczne w XXI wieku, aby na ich podstawie stworzyć obraz islamskiej Europy, który wydaje się przerażający dla współczesnego czytelnika. Jednocześnie bardzo trudno jednoznacznie ocenić tę książkę. Dla niektórych odbiorców ten obraz świata może wydawać się albo katastrofą kultową i społeczną, albo bezsensownym wymysłem autorki, która w posłowiu nie ukrywa swojej nietolerancji wobec islamu. Dla mnie problem w ocenie leży w tym, że, jak już wspomniałam wcześniej, z tego rodzaju dystopią religijną jeszcze nie miałam okazji się spotkać.
„Meczet Notre Dame. Rok 2048” to wyjątkowo trudna w lekturze powieść. Nie ma ona nic wspólnego z modnym ujęciem motywu dystopii, ale jest ona bardzo sugestywną reakcją Eleny Czudinovej na to, co obecnie dzieje się na Wschodzie. To jedyna (jak na razie) w swoim rodzaju pozycja o tematyce religijno-politycznej, która znajdzie swoich kontynuatorów.
Anna Wolak
Oceny
Książka na półkach
- 276
- 107
- 37
- 4
- 3
- 2
- 2
- 2
- 2
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Przesłanie książki i jej polityczna niepoprawność na wielki plus. Jednak czytanie tego to męka. Może miałem słabszy dzień, ale po prostu zasnąłem, nie wkręciłem się.
Przesłanie książki i jej polityczna niepoprawność na wielki plus. Jednak czytanie tego to męka. Może miałem słabszy dzień, ale po prostu zasnąłem, nie wkręciłem się.
Pokaż mimo toPrzypuszczam, że to nic dziwnego, że literacki motyw meczetu Al. Franconi, czyli Notre Dame mnie zainteresował, wszak w tym roku był poważny pożar katedry, wciąż istnieją obawy czy da się tą średniowieczną budowlę odbudować. Dodatkowo jest akcja Book Trotter i trafiło na Rosję. Tak czy siak uznałem, że każdy pretekst jest dobry, że warto książką Eleny Czudinowej zatytułowanej „Meczet Notre Dame 2048” się zapoznać. Temat strach przed islamem, elegancko przez autorkę podkręcany. Autorka motywuje tym, że wszelcy Dżamale, Omary, Osamy, Ibrahimy, Mahammedowie, chełpią się, że zdobędą Rzym, Paryż i inne zachodnie metropolie i będzie po chrześcijaństwie i wszystkim tym co nazywamy kulturą zachodnią. Wiadomo przejaskrawienie może być bardzo dobrym konceptem literackim, akcentującym pewne myśli o ile nie prowadzi to do absurdów i do śmieszności. Autorka uwielbia Lefebrystów i wszelkie inne motywy integrystyczne w katolicyzmie, pod to uwielbienie załapują się, jak zapewne dobrze rozumiem, również nasi rodzimi „prawdziwi katolicy”. Przejaskrawienie o tyle pudłem, stosując metaforykę piłki nożnej, bo można odnieść wrażenie, że ze znajomością realiów islamu raczej ma duże problemy wyciągając z tej religii najskrajniejsze skrajności, przenosząc tym samym realia współczesnego Afganistanu lub Pakistanu do Francji czy Włoszech.
W realiach geopolitycznych mamy tzw. zieloną kurtynę, Rosja i jej kraje satelickie, do których załapała się Polska, w których wyznaje się chrześcijaństwo, Ameryka całkowicie oddała pole w polityce międzynarodowej innym mocarstwom i zajęła się sama sobą. Jak zapewne wiecie czytałem książki w których mowa o tym, że wyznawcy islamu zdobędą sporą część Europy i nie ma w tym nic szokującego. Chociażby pomysł Turcji północnej u Zagańczyka w książce „Allach 2,0”. Autor tam uznał, że islamiści na czym jak na czym ale jak na robieniu biznesu się znają i tzw. żyły złota nie będą niszczyć, bo nie mają w tym interesu, a po za tym Ameryki lepiej nie denerwować np., skoro politycy w Waszyngtonie jakoś przetrawili jakoś tą islamską wiktorię w Europie, to gdyby wszedłby system zbyt restrykcyjny to raczej można być tego pewien, że kowboje z Ameryki wyraziliby niezadowolenie, co szybko skończyłoby się globalnym konfliktem. Nie wiem czemu czynnik amerykański jest praktycznie nieobecny u Czudinowej, czyżby amerykanie zbyt łatwo się pogodzili z triumfem islamu w Europie, co na pewno zmieniło by priorytety amerykańskiej polityki zagranicznej, ponieważ to osłabiłoby pozycję Ameryki w świecie. Np. gdyby Rosjanie dogadali się z Meksykiem i pohulali sobie po kontynencie?
Trzeba też pamiętać, że ropa, w perspektywie ok 100 lat, w końcu się skończy, a więc rola niektórych krajów islamskich raczej się zmarginalizuje niż zyska na znaczeniu. A i teraz trudno uznać islam za potęgę. Baza Osamy bin Ladena w końcu zebrała cięgi, ISiS, podobnie było nie było. Islam jest słaby i podzielony, koncepcja kalifatu padła po pierwsze wojnie światowej, kiedy osłabiona Turcja weszła na drogę państwa laickiego, przypominam od stu lat Turcy posługują się łacińskim alfabetem, co też ma znaczenie, jeśli chcemy snuć teorie o tym, że Europa czeka na barbarzyńców i na masztach załomoczą flagi z półksiężycem.
Krótko mówiąc koncepcję trzeba uznać za przesadzoną, co do warstwy typowo ideologicznej wczuwać się nie będę, może po za faktem, że już nie raz to zostało dowiedzione, że fantastyka wyśmienicie nadaje się na robienie typowej publicystyki. Zapewne też wszystkiego nie rozumiem, bo jest sporo kwestii, które dotyczą wewnętrznych spraw Rosji, a oczywiście dosłownie autorka w życiu by tego nie napisała, żeby Kremlowi przypadkiem się nie narazić.
Paradoksalnie warto też wspomnieć o książce Martina Abrama „Quo vadis. Trzecie tysiąclecie” wybitnie inspirowana jest ta książka twórczością Henryka Sienkiewicza. Uznałem ją wtedy za dobrą i zdania nie zmieniam. Ludzie, z XXII w., tam uznali, że religie zbankrutowały i czas, żeby się skończyły. Jeżeli do tego nie doszło, jak nas autor przekonuje, to dlatego, że okazało się, że ludzie potrzebują Boga. Mamy tam chrześcijan w katakumbach Nowego Yorku, a świat jest zepsuty, który opanowały wszelkiej możliwości diabelstwa. Analogia jest o tyle dobra, że Czudinowa diabła widzi w Islamie, a mułła który przekona świat do globalnego islamu byłby w tej teorii Antychrystem. Czyli podobieństw można się doszukać mimo, że u Czudinowej mamy średniowiecze +, a u Abrama, cywilizacja techniczna podąża, ale ludzie się w tym wszystkim pogubili. Pytanie jest najciekawsze czy chrześcijaństwo się obroni? A jeżeli tak czy będzie docierać do człowieka przyszłości, który nie będzie przecież chłopem pańszczyźnianym i poradzi sobie ze znalezieniem alternatyw wobec chodzenia do kościoła i uczestnictwa w rytuałach. I pod tym katem warto, żeby jakaś fajna, mądra książka, przy wykorzystaniu możliwości jakie daje literatura, w tym fantastyka, została napisana.
Gdyby porobić próby z analityką historyczną, to nawet gdyby zachód, łącznie z Ameryką, został podbity, to logiczna konsekwencja jest, że barbarzyńcy będący na niższym stopniu rozwoju przejmują kulturę podbitego kraju i wykorzystują ją do swoich potrzeb. Pewnie wartości chrześcijaństwa, filozofii, ideologii liberalizmu by tam zaraz nie docenili, ale pewnie starali by się dowieść, że są kulturalnymi, cywilizowanymi ludźmi, kupowaliby samochody, domy, inne dobra, w tym dzieła sztuki, a nie jak chce autorka je niszczyć. Takie chore koncepty, żeby niszczyć własną historię miały tylko dzikie plemiona z Afganistanu, którym marzyło się zrobienie z XXI wieku, wieku VII czyli czasów kiedy po ziemi chodził prorok Mahomet, czy to się komu podoba czy nie, ten zamysł nie mógł się udać, no ale talibom nie było dane się o tym przekonać, bo zostali obaleni. Pewnie można by snuć analogie dotyczące wypraw krzyżowych, to jest w zasadzie logiczne, bo historia intearacji obydwu religii jest niezwykle trudna, często właśnie robiona była na polach bitew.
Oczywiście warto zainteresować co zawiera sama książka, bo pod tym katem typowo literackim książka jest napisana dobrze. Mamy bohaterów po jednej i po drugiej stronie czyli rządzących islamistów w Paryżu, roku 2048, no i chrześcijan z getta, katakumb i innych podziemi, metaforycznych i dosłownych. Książkę zaczyna ezgekucja na placu w którym znajduje się łuk Triumfalny. Producent win został oskarżony o drobne przewinienie które podpadło pod Szariat, wyrok: kamieniowanie. Czyli zaczęło się od wstrząsu, jakim jest typowy był spektakl polityczny bardziej niż religijny, choć wiadomo, że dla arabów to jeden czort. Później czytelnik dowiedział się, że dostarczał wina do podziemnego kościoła katolickiego. Dalej młody człowiek Eugen Oliwer, potomek Patric’a Levecque, ostatniego ministranta Notre Dame, który zmarł śmiercią męczeńską, rodzina Eugena tą zaszczytną posługę spełniała przez kilkaset lat, dostał zlecenie zamordowania kadi Malika, islamskiego biznesmena. Dwie kobiety islamskiego wyznania beztrosko robią sobie zakupy, co tez ma za zadanie pokazać duże kontrasty. Dalej akcja podąża swoim rytmem, poznajemy kolejne postaci, które odgrywają swoje role w książce. Pojawiają się również duchowni; ojciec Lotaire, który opiekuje się jedną z Paryskich wspólnot chrześcijańskich, opowiada dlaczego to kard. Lefevre miał rację nie godząc się na postanowienia Soboru Watykańskiego II. Pojawia się Sofie Sevazmiou, kobieta 70 letnia, pochodząca z Rosji i była liderką opozycji walczącej o prawa chrześcijan. Była Jeanne, w tym czasie bardzo rzadkie imię, bo na topie są oczywiście imiona arabskie. Jest też mała diewczynka Valerie, która ma stygmaty. Męczy wszystkich zagadywaniem o tym, że trzeba zadki z katedry pogonić. Co ciekawe ci straszni i wredni islamiści się jej boją. Do czego to wszystko zmierza można się domyśleć po ostatnim zdaniu. Czy będzie bum?
Akcja jest napisana warto, wciąga, bohaterowie są ciekawie wykreowani. Czyli autorka ma predyspozycje, żeby pisać ciekawe książki, ale czy akurat robienie tego typu skandalu jest potrzebne? To już niech każdy sam sobie odpowie. Książkę warto przeczytać, i samemu podumać nad tym co autorka kombinuje. Polecam.
Przypuszczam, że to nic dziwnego, że literacki motyw meczetu Al. Franconi, czyli Notre Dame mnie zainteresował, wszak w tym roku był poważny pożar katedry, wciąż istnieją obawy czy da się tą średniowieczną budowlę odbudować. Dodatkowo jest akcja Book Trotter i trafiło na Rosję. Tak czy siak uznałem, że każdy pretekst jest dobry, że warto książką Eleny Czudinowej...
więcej Pokaż mimo to:(
:(
Pokaż mimo toAleż ta książka jest niepoprawna politycznie. Napisana w 2004 tuż przed tragedią w Biesłanie, wydana w 2005 w Rosji. Z uwagi na niepoprawność polityczną przez długi czas nie mogła znaleźć wydawców we Francji, Niemczech, krajach Beneluxu. W Turcji wydana w podziemnym obiegu, w Polsce w 2012, ostatecznie w Niemczech 2017.
Powieść z gatunku political fiction, której akcja toczy się w 2048 w Islamskiej Republice Francji, wchodzącej w skład zachodniego bloku euroislamskiego. Dynamicznie rozrastające się populacyjnie wspólnoty muzułmańskie w Europie Zachodniej (na skutek imigracji i przyrostu naturalnego) w rezultacie demokratycznych wyborów przejmują pod koniec drugiej połowy XXI wieku kontrolę w swoich krajach. Po zwycięskich wyborach wprowadzają na terenie państw zachodnich prawo szariatu. Zlaicyzowane społeczeństwa zachodnie zostają postawione przed wyborem bądź konwersji na Islam bądź zamknięcia w gettach. Katedra Notre Dame w Paryżu zostaje przekształcona w centralny meczet Francji Al-Frankoni.
W książce omówione jest szerokie tło polityczno-społeczne całej Europy w tym w Rosji, Serbii, Grecji Kosowie, Albanii, Turcji z obszernymi odniesieniami na temat sytuacji w Polsce. Autorka nie kryje swoich sympatii i antypatii krytykując zlaicyzowaną, liberalną, agnostyczną i tolerancyjną Europę, słabość i naiwność zreformowanego kościoła katolickiego, agresję i podstęp Islamu. Sympatie wiąże przede wszystkim z lefebrystami i cerkwią prawosławną. Cięte i dosadne konstatacje kontrastują tutaj jednak z niezwykle barwnym, pełnym trafnych, niemal poetyckich paraleli i alegorii językiem literackim. Zaskakujące jest to, że w książce roi się od przypisów , wyjaśniających pojęcia i terminy historyczne, muzułmańskie i chrześcijańskie.
Mimo, że trudno nazwać ją w pełni obiektywną i wyważoną, znajdują się w niej bowiem zarówno fragmenty obrazoburcze jak i mocno przejaskrawione, część z spostrzeżeń skłania do refleksji. W posłowiu autorka rozprawia się bezpardonowo z wszechobecnymi we współczesnej medialnej przestrzeni poglądami, że nie wszyscy muzułmanie to terroryści, że tożsamość chrześcijańska jest jedynie anachronizmem i zabobonem, że laicyzacja i liberalizm są motorami postępu społecznego, odnosi się również do zgubnych zmian w zreformowanym kościele rzymskokatolickim (po soborze watykańskim II, odbywającym się w latach 1962-1965).
Do tego dochodzi jeszcze wartka sensacyjna akcja i kontrowersyjne opisy – np. publicznego kamieniowania na Polach Elizejskich…
„…Zeïnab zawahała się. Też miała ochotę nazbierać kamieni, ostatecznie dłonie mogłaby potem przetrzeć nawilżanymi perfumowanymi chusteczkami, jakie zawsze przy sobie nosi, ale co z paznokciami? Żal byłoby zniszczyć, dopiero co wczoraj robiła manicure takim dobrym lakierem! Tak nawiasem mówiąc, mogliby za opłatą udostępniać ludziom z wyższych sfer coś bardziej wytwornego. Przynajmniej te kamienie mogliby owijać celofanem….Furia tłumu trwała nie dłużej niż piętnaście minut i prędko ucichła. Zakrwawiona miazga ciała bezwładnie zwisała ze słupa skuta kajdanami. Kamieni wokół było po kolana. Prawdopodobnie śmierć zlitowała się nad mężczyzną na długo przedtem, nim ustał kamienny grad.
Zeïnab wycierała już dłonie pachnącą jaśminem chusteczką. Jeden paznokieć był całkiem złamany. To nic, manikiurzystka podklei go plastikową podkładką, pod lakierem nic nie będzie widać…”
Ależ ta książka jest niepoprawna politycznie. Napisana w 2004 tuż przed tragedią w Biesłanie, wydana w 2005 w Rosji. Z uwagi na niepoprawność polityczną przez długi czas nie mogła znaleźć wydawców we Francji, Niemczech, krajach Beneluxu. W Turcji wydana w podziemnym obiegu, w Polsce w 2012, ostatecznie w Niemczech 2017.
więcej Pokaż mimo toPowieść z gatunku political fiction, której akcja...
świetna ksiażka
świetna ksiażka
Pokaż mimo toMam postulat: ustalmy, że jeżeli ktoś ma świetny pomysł na powieść, ale za grosz talentu do jego wykonania powinien przekazać pomysł autorom, którzy w pełni wykorzystają jego potencjał.
Sięgając po "Meczet Notre Dame. Rok 2048" wierzyłam, że to będzie naprawdę ciekawa pozycja. Inna tematyka, aktualne obawy i napięcia polityczne. Autorka sięgnęła po dość kontrowersyjny temat. Skończyło sie wielkim krachem.
Powieść poprowadzona miałko, do tego Rosjanie ratujący świat i odpowiedzią na jeden radykalizm jest drugi radykalizm. Nadto autorka śmiało pokazuje swoje opinie i zarzuca wszystko co złe katolikom, którzy nie są tradycjonalistami. Ba, tylko lefebryści coś jeszcze znaczą.
O wiele ciekawiej poprowadzeni bohaterzy, którzy są muzułamanami. Przemyślenia byłych katolików, którzy dla dobrobytu porzucili wiarę przodków są intrygujące i szczere. To chyba jedyny plus tej historii.
Mam postulat: ustalmy, że jeżeli ktoś ma świetny pomysł na powieść, ale za grosz talentu do jego wykonania powinien przekazać pomysł autorom, którzy w pełni wykorzystają jego potencjał.
więcej Pokaż mimo toSięgając po "Meczet Notre Dame. Rok 2048" wierzyłam, że to będzie naprawdę ciekawa pozycja. Inna tematyka, aktualne obawy i napięcia polityczne. Autorka sięgnęła po dość kontrowersyjny...
Wahałem się pomiędzy oceną przeciętną a dobrą. Postawiłem na dobrą, choć nie jestem do końca przekonany o słuszności tego wyboru.
Powieść napisana została przez Rosjankę. Choćbym nie spojrzał na nazwisko, zorientowałbym się po kilkunastu przeczytanych stronicach.
Z jednaj strony autorka ma rację, pisząc o tym, czym może się zakończyć wpuszczanie muzułmanów do Europy. Niektóre rzeczy już się zresztą dzieją. I to na pewno może przerażać.
Wyrażona w posłowiu wiara, że pomysłem, sposobem na walkę z islamem może stanowić ewangelizowanie muzułmanów wydaje mi się pomysłem z księżyca. Nie ma szans i traktuję to w kategorii pobożnych życzeń.
Trochę może zaskakiwać fascynacja, przywiązanie do lefebrystów, ale to raczej osobiste przekonania autorki i nie mogą one rzutować na odbiór powieści.
Autorka ochoczo przywołuje Biesłan czy Nord-Ost nie zająknąwszy się przy tym o zachowaniu Sowietów. Tak jak gdyby gazowanie, mordowanie własnych niewinnych obywateli było czymś normalnym.
Problemem głównym jednakże jest co innego. Zagrożeniem jest islam - zgoda. Ale co autorka proponuje, sugeruje w zamian ? Sowietów (szeroko rozumianych). Świadomie używam myślowego skrótu "Sowieci", bo dla mnie bez różnicy jak się w danym momencie ów kraj nazywa. Mentalność pozostała ta sama. I tutaj jest zgrzyt. Sowieci to dla mnie taka sama swołocz jak islam. Zbyt dobitnie mój kraj się o tym przekonał i przekonuje do dziś. Prawosławie w Rosji jest być może i silne, ale u prostego luda. Władze z ichniejszym carem na czele mają religię głęboko. Wykorzystywana jest li tylko w celach użytkowo - propagandowych. Tak, oczywiście, Sowieci boją się islamu, ale to nie znaczy, że wróg mojego wroga ma być moim wybawicielem.
Książkę można przeczytać, choć nawiązywanie przez autorkę do fascynacji Orianą nie może przykrywać istoty powieści.
A w sumie to najciekawsze są przypisy u dołu stron.
Wahałem się pomiędzy oceną przeciętną a dobrą. Postawiłem na dobrą, choć nie jestem do końca przekonany o słuszności tego wyboru.
więcej Pokaż mimo toPowieść napisana została przez Rosjankę. Choćbym nie spojrzał na nazwisko, zorientowałbym się po kilkunastu przeczytanych stronicach.
Z jednaj strony autorka ma rację, pisząc o tym, czym może się zakończyć wpuszczanie muzułmanów do Europy....
Świadomie daję aż 9 gwiazdek.Uważam,że jest to pozycja bardzo szczególna.Jest to książka politycznie nieoprawna,której wydanie we Francji było przedmiotem ostrej nagonki zarówno Muzułmanów jak i lewicy.O wybitności tej pozycji świadczy fakt,że napisana w roku 2004 jako swoiste proroctwo,teraz w roku 2018 jest jeszcze bardziej aktualna niż 14 lat temu.Książka przedstawia wizje Paryża tytułowego roku 2048,gdy islam zwyciężył.Rosyjska autorka w wielką miłością opisuje Francję i tak sobie pomyślałem,że takiej książki o Francji nie napisałby w dzisiejszych czasach żaden Francuz,a jeśli by napisał to do końca życia musiałaby się ukrywać.Jest to książka o Islamie /niezwykle ostry i krytyczny opis Islamu jako nawet nie religii ale kompletnego systemu społecznego,który kontroluje każdą sferę życia człowieka jeszcze ściślej niż komunizm/,o Katolicyzmie /widać,że autora ma ogromną wiedzę o historii i współczesności kościoła/.Jest to książka o ludziach,Francuzach ,którzy w imię konformizmu przyjęli odmienną kulturę,jest to książka o zderzeniu dwóch cywilizacji,z których jedna zupełnie skapitulowała bo wyparła się swoich korzeni,swojego dziedzictwa.Książka bardzo krytykuje współczesny katolicyzm .Została napisana jeszcze za pontyfikatu Jana Pawła i autorka przewidziała diagnozę i kierunki współczesnego Kościoła za obecnego papieża ,który przestał walczyć o Prawdę,który skapitulował.Jest to książka także o wielkości i małości człowieka ,o tym jak godnie zginąć za wiarę i za siebie samego .Warto zauważyć te kilka akapitów poświęconych Polsce. To mógł napisać tylko Słowianin,żaden zachodni Europejczyk nie napisałaby tak ciepło z taką sympatią o Polsce.Są różne książki,ciekawe,nudne ,głupie .W tym wypadku użyłbym rzadkiego dziś słowa:mądrość.To mądra książka,napisana z pasją mająca na celu coś ważnego przekazać czytelnikowi.Autorka w swojej powieści otworzyła kilka wątków ,jakby w planach miała jakąś kontynuacje Meczetu Notre Dame,ale być może nie widziała sensu kontynuowania tego,bo to co chciała napisać już napisała.Książka dla ludzi myślących ,dla tych którzy w TV widzą tabuny śniadych "inżynierów i lekarzy" z Iraku i Syrii,którzy tak nas "mają ubogacić kulturowo" i którzy z taką zaciętością tysiącami zdążają do Francji,Niemiec ,Szwecji,a UE z taką ochotą chce się nimi podzielić z Polską.
Świadomie daję aż 9 gwiazdek.Uważam,że jest to pozycja bardzo szczególna.Jest to książka politycznie nieoprawna,której wydanie we Francji było przedmiotem ostrej nagonki zarówno Muzułmanów jak i lewicy.O wybitności tej pozycji świadczy fakt,że napisana w roku 2004 jako swoiste proroctwo,teraz w roku 2018 jest jeszcze bardziej aktualna niż 14 lat temu.Książka przedstawia...
więcej Pokaż mimo toNapiszę krótko, bo mi się średnio książka spodobała. Szeroko zakrojona akcja wyzwolenia świata chrześcijańskiego spod okupacji muzułmanów niemiłosiernie ciągnie się przez zaledwie 300 stron. Szkoda, że zabrakło szczegółowej genezy zastanego w powieści stanu - może wtedy byłoby ciekawiej. Najciekawsze w tej książce okazało się posłowie autorki, choć wg mnie i tak jej opinia i złowieszcze wróżby są nieco przesadzone.
Napiszę krótko, bo mi się średnio książka spodobała. Szeroko zakrojona akcja wyzwolenia świata chrześcijańskiego spod okupacji muzułmanów niemiłosiernie ciągnie się przez zaledwie 300 stron. Szkoda, że zabrakło szczegółowej genezy zastanego w powieści stanu - może wtedy byłoby ciekawiej. Najciekawsze w tej książce okazało się posłowie autorki, choć wg mnie i tak jej opinia...
więcej Pokaż mimo toTematyka euroislamu jest bardzo na czasie i bardzo chciałam przeczytać tę książkę. Ciekawa byłam tego świata, ale bardzo się rozczarowałam. To literatura właściwie misyjna, temat przedstawiony jest bardzo powierzchownie i jednostronnie, świat jest czarno-biały, bohaterowie są jednowymiarowi i nierealni, dialogi napuszone i przegadane, a narracja chaotyczna i nierówna – miejscami styl jak z czasopisma politycznego, a fragmentami rodem z grafomańskiego czytadła.
Prawdę mówiąc, strasznie mnie ta książka zmęczyła. A to głównie przez nachalną katolicką propagandę, a w zasadzie ultrakatolicką, i to jeszcze w wydaniu lefebrystowskim (czyli nieuznającym ustaleń Soboru Watykańskiego II, który „łagodził” niektóre aspekty doktryny katolickiej). Autorka ostro krytykuje – jak go nazywa – neokatolicyzm, winiąc go (na równi z ateizmem i poprawnością polityczną) za to, że przez soborowe zmiany, ekumenizm i bratanie się z innymi religiami doprowadził do islamizacji Europy.
W jej wizji tylko Polska i Rosja opierają się temu zalewowi. Jedynie Polska, dzięki swojemu ugruntowaniu w katolicyzmie, staje się ostatnim bastionem wolnym od islamu: „[…] tacy Polacy zyskali sobie uznanie u wszystkich, a to tylko dlatego, że zawsze byli bezmyślnymi patriotami. A uparte te Lachy były jak nikt inny. […] Polacy, Polacy, naród do żadnego innego niepodobny. […] Jako pierwsi z bloku wschodniego mieli odwagę krzyknąć, że nie potrzebują strumienia muzułmańskich imigrantów z trzeciego świata” (s. 63–64). W Krakowie umieszczona zostaje również nowa siedziba papieża: „Nowy tron papieski ustanowiono w Polsce, zresztą jej granice wyznaczały wówczas granice świata katolickiego” (s. 65).
Autorka wyraża również poglądy zupełnie inne niż przyjęte na temat wojny na Bałkanach, gloryfikując Serbów i tym samym Slobodana Miloševicia (z drugiej jednak strony ocena co dobre, a co złe, co jest prawdą, a co nie, jest niemożliwa w świecie, w którym potoki kłamstw i hipokryzji leją się z mediów i np. przyznaje się pokojowego Nobla człowiekowi winnemu rozpętaniu kilku wojen – mam na myśli Obamę, rzecz jasna).
W zasadzie jedynymi pozytywnymi bohaterami są właśnie zwolennicy Marcela Lefebvre’a, a ci którzy nie są – przechodzą w końcu przeobrażenie. Jednak oni tylko w zamyśle autorki i z pozoru są „pozytywni”, w rezultacie to tacy sami fanatycy i ekstremiści jak ci, z którymi walczą. Z obu stron słychać obraźliwe epitety, po obu stronach jest jednakowa żądza mordu, takie samo pragnienie zawładnięcia światem i krzewienia jedynie słusznej wiary w jedynie prawdziwego boga.
Wizja przedstawiona w tej książce właśnie urzeczywistnia się na naszych oczach i choć jestem agnostyczką (ale nie ateistką) i przeciwniczką wszelkich religii (oprócz może buddyzmu),to z bólem serca muszę przyznać, że być może jedynie religia chrześcijańska jest w stanie uratować poprawną politycznie do absurdu, zlaicyzowaną i bezideową Europę przed upadkiem. Z dwojga złego wolę chrześcijaństwo.
Tematyka euroislamu jest bardzo na czasie i bardzo chciałam przeczytać tę książkę. Ciekawa byłam tego świata, ale bardzo się rozczarowałam. To literatura właściwie misyjna, temat przedstawiony jest bardzo powierzchownie i jednostronnie, świat jest czarno-biały, bohaterowie są jednowymiarowi i nierealni, dialogi napuszone i przegadane, a narracja chaotyczna i nierówna –...
więcej Pokaż mimo to