rozwińzwiń

Pra. Opowieść o rodzinie Iwaszkiewiczów

Okładka książki Pra. Opowieść o rodzinie Iwaszkiewiczów Ludwika Włodek
Okładka książki Pra. Opowieść o rodzinie Iwaszkiewiczów
Ludwika Włodek Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie reportaż
381 str. 6 godz. 21 min.
Kategoria:
reportaż
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
2012-04-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-04-01
Liczba stron:
381
Czas czytania
6 godz. 21 min.
Język:
polski
ISBN:
9788308048771
Tagi:
iwaszkiewicz
Średnia ocen

6,8 6,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Pismo. Magazyn opinii, nr 8 (44) / sierpień 2021 Agnieszka Bryc, Sylwia Chutnik, Jarosław Dudycz, Karol Grygoruk, Ishion Hutchinson, Lauren Michele Jackson, Katarzyna Kazimierowska, Dyba Lach, Karolina Lewestam, Ania Morawiec, Weronika Murek, Piotr Nowacki, Mateusz Roesler, Katarzyna Słocińska-Czarnecka, Sara Szamot, Monika Szewczyk-Wittek, Marcin Wicha, Przemysław Wielgosz, Ludwika Włodek, Łukasz Zawada
Ocena 7,0
Pismo. Magazyn... Agnieszka Bryc, Syl...
Okładka książki Wierzymy w wolność Martyna Bunda, Sylwia Chutnik, Remigiusz Grzela, Inga Iwasiów, Wojciech Kuczok, Michał Olszewski, Wojciech Tochman, Ludwika Włodek
Ocena 7,0
Wierzymy w w... Martyna Bunda, Sylw...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i



Przeczytane 1414 Opinie 108 Oficjalne recenzje 128

Wyróżniona opinia i


Konto usunięte
Konto usunięte

Oceny

Średnia ocen
6,8 / 10
114 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3
2

Na półkach:

No i gdzie sam Iwaszkiewicz w tej biografii? Jest go jak na lekarstwo, w przeciwieństwie do samej autorki. Nieco ciekawostek, a więcej rozczarowania.

No i gdzie sam Iwaszkiewicz w tej biografii? Jest go jak na lekarstwo, w przeciwieństwie do samej autorki. Nieco ciekawostek, a więcej rozczarowania.

Pokaż mimo to

avatar
883
581

Na półkach:

„Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów”jest historią rodu opowiedzianą przez prawnuczkę poety Ludwikę Włodek. Autorka bardzo szczegółowo przedstawiła rodzinę Iwaszkiewiczów i Lilpopów, z których pochodziła jej prababcia.
W mojej opinii zbyt wiele miejsca poświęciła dalszej rodzinie, za dużo tych powinowatych , można się pogubić. Co prawda nie przeczytałam w niej niczego nowego o Iwaszkiewiczu, ale książka mnie zainteresowała. Stare rodzinne fotografie są dobrym dopełnieniem tekstu.

„Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów”jest historią rodu opowiedzianą przez prawnuczkę poety Ludwikę Włodek. Autorka bardzo szczegółowo przedstawiła rodzinę Iwaszkiewiczów i Lilpopów, z których pochodziła jej prababcia.
W mojej opinii zbyt wiele miejsca poświęciła dalszej rodzinie, za dużo tych powinowatych , można się pogubić. Co prawda nie przeczytałam w niej niczego nowego o...

więcej Pokaż mimo to

avatar
515
5

Na półkach:

Ponieważ i w mojej rodzinie był taki dom, w moim przypadku dom dziadków, nie pradziadków, tak samo gromadzący wokół siebie wszystkich, ludzi i zwierzaki, obrastający w historie, utonęłam w tej książce, opowieści o ludziach i zwierzakach mieszkających w Stawisku. Jedyne co wydaje mi się w "Pra. Iwaszkiewiczowie." niepotrzebne, to zbyt duża jej część poświęcona współpracy Iwaszkiewicza z komunistycznymi władzami. Wystarczyłaby strona, bo chciałoby się czytać jak najwięcej o fascynujących ludziach mieszkających i pojawiających się na Stawisku.

Ponieważ i w mojej rodzinie był taki dom, w moim przypadku dom dziadków, nie pradziadków, tak samo gromadzący wokół siebie wszystkich, ludzi i zwierzaki, obrastający w historie, utonęłam w tej książce, opowieści o ludziach i zwierzakach mieszkających w Stawisku. Jedyne co wydaje mi się w "Pra. Iwaszkiewiczowie." niepotrzebne, to zbyt duża jej część poświęcona współpracy...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
223
191

Na półkach:

Autorka podjęła się karkołomnego zadania, bo pisanie o własnej rodzinie - zwłaszcza gdy ma się tak słynnego pradziadka - nie jest łatwym zadaniem. Książek o Jarosławie Iwaszkiewiczu jest sporo. Po tej ,autorstwa jego prawnuczki spodziewałam się portretu pisarza w domowych pieleszach, pokazania go przede wszystkim jako męża, ojca i dziadka. Ludwika Włodek zaczyna natomiast od szczegółowej historii rodziny jej pradziadka i prababki, Anny z Lilpopów. Przez mniej więcej pierwsza połowę książki następuje wylicznka nazwisk, która - jak dla mnie -była nużąca i często trudno było sie połapać, bez zaglądania do drzewa genealogicznego, kim jest osoba, o której mowa. Dopiero od V rozdziału dowiadujemy się więcej, jakimi rodzicami i dziadkami byli Iwaszkiewiczowie, oczywiście w subiektywnej opinii ich potomków. Ale jest to bardzo ciekawa, barwna opowieść i trudna do znalezienia gdzie indziej. " Dziadkowie jak się kłócili, to strasznie krzyczeli i trzaskali drzwiami. Dziadkowi zdarzało się walić laską o podłogę" - wspomina ich wnuczka Anusia i dodaje, że starsi państwo kłócili się o wszystko - rzeczy zasadnicze i błahostki. O politykę, religię, o córki i wnuki, o to, że obiad spóżniony i ze dziadek nie ma co na siebie włożyć. Autorka siegajac do zasobów rodzinnych przytacza list Jarosława do jego córki Teresy, w którym pisarz skarzy sie m.in, że gdyby miał wypadek na ulicy to wszyscy dowiedzieliby się, w jak zniszczonych, połatanych gaciach chodzi. "Jak się państwo kłocili to ona przechodziła na francuski, żebym ja nie rozumiała. Raz była straszna awantura, bo na Stawisko zadzwoniła Magda Markowska, że Teresa nie wróciła do domu. Stary zaczął się drzeć, że ma takie straszne córki, do czego to podobne i tak dalej- wspomina Zosia Dziecioł, która przepracowała na Stawisku kilkadziesiat lat. Ale jego wnuk Maciej Wlodek zapewnia, ze dziadek kochał swoja żonę najczystszą miłościa, choć była pod kazdym wzgledem jego przeciwieństwem." Dopiero niedawno zdałam sobie sprawę, jak w gruncie rzeczy smutne i trudne mogło być czasem dzieciństwo mojego ojca i jego siostry. ... Pozornie wesołe życie rodzinne , ze wszystkimi byłymi i aktualnymi żonami i mężami, dziećmi z różnych małżeństw zasiadającymi przy jednym stole, kryło wiele wzajemnych żalów i resentymentów, które, choćby głęboko skrywane, tkwią w sercach moich bliskich po dziś dzień" - podsumowuje autorka. Smutne i trudne - być może, ale barwne i nietuzinkowe na pewno.

Autorka podjęła się karkołomnego zadania, bo pisanie o własnej rodzinie - zwłaszcza gdy ma się tak słynnego pradziadka - nie jest łatwym zadaniem. Książek o Jarosławie Iwaszkiewiczu jest sporo. Po tej ,autorstwa jego prawnuczki spodziewałam się portretu pisarza w domowych pieleszach, pokazania go przede wszystkim jako męża, ojca i dziadka. Ludwika Włodek zaczyna natomiast...

więcej Pokaż mimo to

avatar
381
364

Na półkach:

Prawnuczka, Ludwika Wlodek przywołuje świadectwa i ożywia wspomnieniami historię rodzinną swoich pradziadków, Anny i Jarosława Iwaszkiewiczow - całe drzewo genealogiczne zakorzenione w legendarnym dworku na Stawisku.
Galeria postaci z rozgałęzień rodzinnych, anegdoty, powiedzonka - w moim odbiorze - raczej nie bawią, niekiedy trywialne, a niektóre detale intymne, niepotrzebne. Miejscami opowieść nużyła mnie.
Urozmaiceniem reportażu są liczne zdjęcia pamiątkowe.
Znaleźć można w tej publikacji książkowej, co dla mnie jest ważne, wyjaśnienie kwestii serwilistycznej postawy pisarza wobec reżimu czasu PRL-u, która wynikała z mentalności Iwaszkiewicza, jego intelektualnych przekonań i rozumienia takiego, a nie innego stanu rzeczy.
Reasumując, jednak warto było przeczytać tę literacka i historyczną opowieść rodową o jednym z najlepszych i kontrowersyjnych polskich pisarzy i poetów XX wieku.

Prawnuczka, Ludwika Wlodek przywołuje świadectwa i ożywia wspomnieniami historię rodzinną swoich pradziadków, Anny i Jarosława Iwaszkiewiczow - całe drzewo genealogiczne zakorzenione w legendarnym dworku na Stawisku.
Galeria postaci z rozgałęzień rodzinnych, anegdoty, powiedzonka - w moim odbiorze - raczej nie bawią, niekiedy trywialne, a niektóre detale intymne,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
677
343

Na półkach:

Nawet nie wiecie, jak straszliwie bałem się lektury „Pra”. Gdyby nie to, że mam zamiar w tym miesiącu sięgnąć po wiersze Iwaszkiewicza, najprawdopodobniej zwlekałbym jeszcze dłużej i odkładał rozpoczęcie tej przygody w czasie. Książkę Włodek otwierałem z lekkim drżeniem i pewnym lękiem, co zastanę w środku. Na szczęście okazało się, że nie było czego się bać – po pierwszych stronach moje zmartwienia minęły, a ja zacząłem prawdziwie rozkoszować się biografią.

Obraz Iwaszkiewiczów został we mnie wykształcony przez serial „Stulecie Winnych”, gdzie Jarosław i Anna byli bohaterami drugoplanowymi. Nie potrafię w tym momencie odpowiedzieć, dlaczego moja sympatia i już nawet pewna miłość do nich rozwinęły się aż tak bardzo. Stanowi to dla mnie ogromną tajemnicę. Ze względu, że ta para jest niezwykle ważna w moim życiu, recenzję postanowiłem wyraźnie podzielić na dwie części. Jedna będzie subiektywna, druga obiektywna, ponieważ różnica między nimi jest znaczna.

Może najpierw kwestia autorki. To, że biografię Iwaszkiewiczów napisała Ludwika Włodek, ich prawnuczka, jest i plusem, i minusem. Do pozytywów na pewno należy zaliczyć fakt, że znała ona pradziadków i resztę rodziny z różnych wewnątrzrodzinny opowiadań, przekazów, powiedzonek. Pod tym względem książka zyskuje zupełnie inny wymiar. Ludwika pisze o większości członków rodziny, jakby ich rzeczywiście znała, a przecież wiele z nich odeszło, kiedy autorka jeszcze się nie urodziła bądź była dzieckiem. Dzięki temu, że w jej rodzinie pamięć jest wiecznie żywa, ci dawno zmarli ludzie także. A Ludwika Włodek ma ogromny talent pisarski i pięknie przenosi wszystkie wspomnienia i rodzinne anegdotki czy opowieści na papier.

Z drugiej jednak strony stanowić to może również minus, ponieważ jako członkini rodziny pisarka, odniosłem takie wrażenie, próbuje nieco wybielić Annę i Jarosława (choć tego drugiego w znacznie większym stopniu). Moim zdaniem często się w tym mota i kiedy chociażby zacząłem fragment o powiązaniach Iwaszkiewicza z komunizmem i PZPR-em, próbowała usprawiedliwić kontakty pradziadka z PRL-owskimi władzami. Rozumiem, że dzięki temu chce ocieplić jego wizerunek i automatycznie wypromować jego dzieła, natomiast ja wolałbym prawdę i bezstronność w pewnych sprawach. A akurat w kwestii komunizmu w życiu Jarosława pozwalam sobie mieć nieco inne zdanie niż Włodek.

Na co warto zwrócić uwagę, to że książka ma również podtytuł – „Opowieść o rodzinie”, co jest kluczowe, jeśli zamierzacie po nią sięgnąć. Prawnuczka Jarosława i Anny zdecydowała się napisać biografię całej rodziny, zawierając w niej części poświęcone rodzicom i rodzeństwu pradziadka oraz chociażby matce i ojcu prababci. Stąd też jeśli szukacie książki w pełni o Jarosławie i Hani, to „Pra” nie jest dla Was.

Odniosłem też wrażenie, i piszę to z wielkim smutkiem, że ta książka jest napisana przez Włodek trochę po łebkach. Czuję ogromny niedosyt, wiele wątków mogło być o wiele lepiej rozwiniętych i pogłębionych. Dla osób chcących zacząć przygodę z Iwaszkiewiczem może stanowić to plus, jednak dla mnie ta powierzchowność jest minusem. I moim zdaniem właśnie „Pra” są idealne dla osób pragnących poznać Iwaszkiewicza przed sięgnięciem po dzieła jego autorstwa, pamiętniki, listy itd.

Szkoda, że ta książka jest taka krótka. Rozumiem tłumaczenia autorki, powstało już pewnie kilka biografii o samym Iwaszkiewiczu, jednakże jeśli Włodek by je powtórzyła i opowiedziała historię pradziadka po swojemu, oczami jego i swoich bliskich, biografia mogłaby być unikalna i zyskać totalnie inne, nowe, świeższe znaczenie. Smuci mnie też fakt, że w „Pra” znajduje się stosunkowo mało rozmów z członkami rodziny, ponieważ zawsze lubiłem te fragmenty wzbogacone komentarzami pisarki.

Książkę ostatecznie skończyłem z pogodnym uśmiechem na ustach. Być może dla niektórych zabrzmi to absurdalnie, ale poczułem się, jakbym czytał o swojej rodzinie i sam był jednym z Iwaszkiewiczów. „Pra” dała mi jakąś niesamowitą wiarę w siebie, pozwoliła przenieść niektóre doświadczenie Iwaszkiewiczów na realia mojej rodziny, uczłowieczyła Annę i Jarosława i sprawiła, że stali mi się ogromnie bliscy. Czuję, że znalazłem dawno poszukiwany dom. Jakbym wreszcie, po wieloletnim rejsie zawinął do spokojnego portu. Choć przewróciłem ostatnie strony książki, zamknąłem ją i odłożyłem na półkę, wyszedłem z tego okrętu na ląd, to jednak będę z pewnością jeszcze na niego wracał nie raz, nie dwa. Bo przecież powracanie do domu to zawsze przepiękne uczucie.

A ten miły powrót planuję już niebawem, bo dzienniki Jarosława czekają i patrzą się na mnie wzrokiem mówiącym mniej więcej „Przeczytaj nas!” :). A i wierszopisarzem Iwaszkiewicz był bardzo płodnym, więc niejedna literacka przygoda z Jarosławem przede mną.

Nawet nie wiecie, jak straszliwie bałem się lektury „Pra”. Gdyby nie to, że mam zamiar w tym miesiącu sięgnąć po wiersze Iwaszkiewicza, najprawdopodobniej zwlekałbym jeszcze dłużej i odkładał rozpoczęcie tej przygody w czasie. Książkę Włodek otwierałem z lekkim drżeniem i pewnym lękiem, co zastanę w środku. Na szczęście okazało się, że nie było czego się bać – po pierwszych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
131
54

Na półkach:

Rewelacyjna! Historię życia i twórczości Jarosława Iwaszkiewicza znam trochę z czasów studenckich, wiele pozycji o nim przeczytałam, w tym jego dzienniki oraz "Książkę moich wspomnień", ale "Pra" jest zdecydowanie najlepsza. Dlaczego?

Jest takie popularne powiedzenie, że każdy człowiek nosi w sobie jedną dobrą książkę, bo każdy miał dzieciństwo. Ja dodałabym: bo każdy miał rodzinę.

Pewnie nie każda historia rodziny jest tak fascynująca i tak dobrze udokumentowana, jak historia rodziny sławnego pisarza, w której to rodzinie wszyscy pisali do siebie listy, większość pisała dzienniki lub pamiętniki, a zdecydowana większość utrzymywała z familią szerokie kontakty. Moja babcia powiedziałaby: uważali się. Dlatego tym ciekawiej robi się, kiedy w ten świat - papierowo-literacko-fotograficzny - wchodzimy i próbujemy go zgłębić. I odkrywamy, wraz z autorką książki, tytułową "pra"(wnuczką) pisarza, że te postacie, znane z kart powieści czy pamiętników, to ludzie z krwi i kości. Z wadami i zaletami, z codziennością, której czasem nie mogą udźwignąć, z namiętnościami, które skutkują czasem bardzo trudnymi i niepopularnymi decyzjami, z wychowaniem i wykształceniem zupełnie nieprzystającymi do życia w zmieniającym się szybko świecie. Z odwagą, szlachetnością, honorem i dyskretnym, mądrym patriotyzmem.

Autorka notuje i dość skrupulatnie analizuje także te mniej popularne czy bardziej kontrowersyjne wątki z życia swoich "pra". Właśnie notuje i analizuje - nie ocenia. Pamięta, że zawsze są "inne czasy", że "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", że owszem, pracę badawczą należy wykonać, ale nie przypisując znalezionym świadectwom, dokumentom, drugiego dna ani nie przyprawiając im gombrowiczowskiej "gęby".

Tak, jest tu też o sprawach trudnych. I nie zawsze oczywistych. Jest homoseksualizm (nie tylko Jarosława!),są choroby, jest praca na rzecz PRL, są zawiedzione przyjaźnie i zdrady, są familijne i mieszczańskie fochy, są wzajemne animozje pt. nie pomógł wystarczająco, a mógł bardziej. Ale ocena tego wszystkiego należy do czytelnika.

No i czyta się znakomicie, głównie dzięki nagromadzonym licznie anegdotom i zabawom językiem, w literackiej rodzinie uprawianym z lubością i ogromną wyobraźnią. Tak, tak, wiem, każda rodzina ma anegdoty, powiedzonka, słówka. Zapamiętujmy, spisujmy, póki możemy, póki żyją świadkowie i nasza pamięć - ten świat przemija szybciej, niż myślimy!

Rewelacyjna! Historię życia i twórczości Jarosława Iwaszkiewicza znam trochę z czasów studenckich, wiele pozycji o nim przeczytałam, w tym jego dzienniki oraz "Książkę moich wspomnień", ale "Pra" jest zdecydowanie najlepsza. Dlaczego?

Jest takie popularne powiedzenie, że każdy człowiek nosi w sobie jedną dobrą książkę, bo każdy miał dzieciństwo. Ja dodałabym: bo każdy miał...

więcej Pokaż mimo to

avatar
508
508

Na półkach:

Autorka książki „Pra. Iwaszkiewiczowie”, Ludwika Włodek, jest wnuczką jednej z córek Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów – Marii. Zbierając materiał sięgnęła więc zarówno do przepastnych rodzinnych szuflad z dokumentami, jak też do wspomnień swojej babci i innych członków rodziny. Pomagała je wydobywać z głębi ich pamięci przy pomocy dociekliwych pytań, w trakcie sentymentalnych podróży po albumach ze zdjęciami.

„Pra. Iwaszkiewiczowie” to nie obszerna, pełna szczegółów i przypisów biografia. Tutaj mamy genialnego Radosława Romaniuka, z którym nikt zapewne nie chciałby się ścigać. Ludwika Włodek napisała swobodne wspomnienia, przepełnione ciekawostkami i faktami, o których nigdy wcześniej nie wspomniano. Autorka, jako prawnuczka, miała jak nikt inny dostęp do rodzinnych tajemnic i drobnych sekrecików, oraz tych historii, które zapamiętali tylko najbliżsi i nie chcieli dzielić się nimi z postronnymi. To anegdoty, którymi rodzina mogłaby sypać jak z rękawa, bez końca, i sekrety powierzane sobie na ucho, po cichu, niekiedy zaś omawiane tylko w ścisłym gronie przy rodzinnym obiedzie.

Zaczynamy od rodziców Jarosława, ziemiańskiego życia w malowniczej wówczas Ukrainie, tak odmiennej od tej posowieckiej, zgrzebnej, którą odwiedziła później autorka, idąc po śladach rodzinnej historii. „Z tych ukraińskich czasów zostało niewiele. Jeden dzbanuszek na mleko, parę albumów zdjęć.” No i przekazywane z ojca na syna, z matki na córkę epizody, zdarzenia, cenniejsze od wszystkich innych dóbr. I jeszcze świadomość ciągłości, powinowactwa zarówno z tymi, którzy bohatersko bronili Polski w powstaniach, jak i z tymi, którzy dokonali jej rozbioru.

Dwa odgałęzienia rodu i dwie zupełnie różne wizje dawnej Ukrainy zachowane w pamięci, całkiem odmienne losy: jeden ciężki i przykry, pod sowieckim butem, ze strasznym wspomnieniem Hołodomoru, drugi w Polsce, dostatni, grzejący się w blasku literackiej chwały. Czytamy o jednych i o drugich z zapartym tchem, gdyż pióro Ludwiki Włodek przy okazji opisu dziejów rodziny, zwinnie prowadzi nas także przez wielką historię, przez czasy niespokojne i zmienne.

Ze strony Anny Iwaszkiewiczowej, wywodzącej się z Lilpopów, związanych z Warszawą od XVIII wieku, rodzina także jest liczna, a losy jej wielu odgałęzień zdołałyby wypełnić ogromną biografię. Z jednej strony ONR i antysemityzm, z drugiej powstańcy listopadowi i styczniowi, nieodmiennie znakomicie wykształceni konstruktorzy maszyn rolniczych, wybitni lekarze i farmaceuci, działacze społeczni i bojownicy AK. Do tego legendarne pieniądze i koneksje.

Chwilami miałam wrażenie, że to właśnie Lilpopowie i Iwaszkiewiczowie wygrali konkurs na najciekawsze i najbarwniejsze życiorysy. Czego ta rodzina nie doświadczyła, kogo nie poznała i kto się z niej nie wywodził! W wyobraźni widziałam te częste spotkania na Stawisku, zastawiony stół, gwar rozmów, wybuchy śmiechu, bieganie dzieci i zwierząt. Nic dziwnego, że tak dobrze , ze szczegółami, zapisały się we wspomnieniach.

Trzeba przyznać, że Ludwika Włodek włącza do książki niesamowicie interesujące materiały, bardzo osobiste listy rodzinne swoich prapradziadków i innych krewnych. Nie przemilcza sytuacji trudnych czy niewygodnych. Wyobraźcie sobie głośny rozwód, w wyniku którego maleńka córka zostaje przy ojcu, a swoją matkę widzi później tylko raz w życiu. Niby nic takiego w dzisiejszych czasach. Ale to akurat działo się pod koniec XIX wieku. Dorosła już Anna Iwaszkiewiczowa pisze w dzienniku: „Dziwnym zbiegiem okoliczności na rogu Placu Trzech Krzyży spotkałam moją matkę, tę dziwną kobietę, której stosunku do mnie nigdy nie mogłam zrozumieć. Nie widziała mnie zresztą i tak minęłyśmy się w ciemności, dalekie sobie jak zawsze.”

Urocze są listy Stanisława Lilpopa do córki Hani, obfitują też w celne i niekiedy zaskakujące spostrzeżenia, szczególnie te wysyłane z podróży, na przykład do Afryki, gdzie bywał jako zapalony myśliwy.

Niezwykle trudnym, wrażliwym i kłopotliwym rodzinnym sekretem była seksualność Jarosława Iwaszkiewicza, nawet teraz wzbudzająca niezdrowe zainteresowanie. Jak to się stało, że mimo wszystko to małżeństwo okazało się tak zgodne i trwałe, tyle w nim było bliskości i ciepła? Czy Anna wiedziała przed ślubem o homoseksualnej orientacji przyszłego męża? Tyle pytań, jednak Ludwika Włodek nie unika na nie odpowiedzi, traktując także to zagadnienie jako nieodłączną część rodzinnej historii. Jej wspomnienia kreślą wyraźną i spójną sylwetkę pisarza, ukazując go na tle licznej, zamieszkującej Stawisko rodziny, jako jej opiekuna, pewnego i rozsądnego, przywiązanego do domu i bliskich.

Gdy czyta się te wspomnienia, ma się wrażenie, jakby pół ówczesnej Polski meldowało się na Stawisku, a duża część w czasie wojny, a zwłaszcza powstania, zamieszkała tam na stałe. Dom zawsze pełen ludzi, harmidru, śmiechu, jakby był w stanie pomieścić w sobie nieograniczoną liczbę gości.

Wspomnienia burzliwego czasu, które ożyły w tej książce, pełne są radosnej nostalgii, czuje się w nich wzajemną bliskość i życzliwość, taką niewymuszoną. Autorka najwięcej uwagi poświęca rodzinie, o innych osobach goszczących na Stawisku, często bardzo znanych, tylko krótko wspomina. Mamy więc okazję lepiej poznać prywatnie Jarosława Iwaszkiewicza, jako męża, ojca, ale też syna i zięcia, troszczącego się o wszystkie ciotki, kuzynki, siostry, zarówno te z Lilpopów, jak Iwaszkiewiczów. Opowieści smutne, a nawet tragiczne, przeplatają się tu z zabawnymi, wzruszającymi, a nawet rozśmieszającymi nas do łez. To tak bogaty splot, że z której strony nie pociągniesz za nitkę, uruchomisz opowieści nadające się na oddzielną książkę, połączenia biegnące w różnych kierunkach, to w stronę Potockich, to Nowosilcowa i księcia Zubowa…

Ludwika Włodek stworzyła barwną galerię postaci, wrzuconych w kalejdoskop zdarzeń i anegdot, rozgrywających się na tle polskich i światowych dziejów, od powstań przez rewolucje i wojny aż do nowej PRL-owskiej rzeczywistości, która zaskoczyła wszystkich i w którą uwikłał się Jarosław Iwaszkiewicz.

Bohaterowie, jak to ludzie, raz zachowują się szlachetnie, raz dwuznacznie, czasami egoistycznie i zachowawczo, ale znacznie częściej odważnie, a nawet heroicznie. Ważne, że czynnie uczestniczą we wszystkim, co ważnego się dzieje, ważnego dla kraju, którego częścią się czują, a przede wszystkim dla rodziny, która ich spaja i wokół której koncentruje się ich uwaga i uczucia. Dumny i energiczny duch oraz przywiązanie do wartości każe im podejmować wyzwania. A ponieważ są aktywni na wielu polach, mają liczne pasje, wyraziste charaktery, więc opowieść o nich nie może być nudna, szczególnie, że autorka, utalentowana po pradziadku, znakomicie potrafi ją ubarwić i zręcznie ubrać w słowa.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Autorka książki „Pra. Iwaszkiewiczowie”, Ludwika Włodek, jest wnuczką jednej z córek Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów – Marii. Zbierając materiał sięgnęła więc zarówno do przepastnych rodzinnych szuflad z dokumentami, jak też do wspomnień swojej babci i innych członków rodziny. Pomagała je wydobywać z głębi ich pamięci przy pomocy dociekliwych pytań, w trakcie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
113
111

Na półkach:

Ludwika Włodek w książce "Pra. Iwaszkiewiczowie. Opowieść o rodzinie" ukazuje swego słynnego pradziadka w roli męża, ojca, dziadka. Nie brakuje tła historycznego, ale także cała rodzina znajdzie swoje miejsce w tej opowieści. Nie zbraknie anegdot, ciekawostek, podobnie jak mało znanych faktów z historii tej rodziny. Oglądamy Iwaszkiewicza w momentach codziennych, czasami zabawnych, innym razem poważnych i dramatycznych. Za każdym razem będzie bardzo interesująco.

Ludwika Włodek w książce "Pra. Iwaszkiewiczowie. Opowieść o rodzinie" ukazuje swego słynnego pradziadka w roli męża, ojca, dziadka. Nie brakuje tła historycznego, ale także cała rodzina znajdzie swoje miejsce w tej opowieści. Nie zbraknie anegdot, ciekawostek, podobnie jak mało znanych faktów z historii tej rodziny. Oglądamy Iwaszkiewicza w momentach codziennych, czasami...

więcej Pokaż mimo tovideo - opinia

avatar
1318
1316

Na półkach:

Zawsze wysoko ceniłam twórczość Iwaszkiewicza, jego prozę i poezję. Zawsze chętnie sięgałam po wszelkie opracowania i jego biografie. "Pra" doskonale wypełniło luki w moim postrzeganiu sylwetki pisarza.
Tak, to opowieść o rodzinie. Wielopokoleniowej, naznaczonej przez historię i politykę, trudnej. Tytułowi Pra to Anna i Jarosław, pradziadkowie autorki, ale ich prawnuczka sięga głębiej, pokazując genealogię obojga. Ze wspomnień swoich babek - córek Iwaszkiewiczów - buduje czas przeszły: początki Stawiska, dyplomatyczną karierę pradziadka, dzieciństwo Marii i Teresy, czas okupacji, kiedy dom na Stawisku stał się azylem dla wielu uciekinierów...

(cd recenzji na fb)

https://www.facebook.com/KsiazkaZamiastKwiatka/photos/a.418885991470850/6841115342581184/

Zawsze wysoko ceniłam twórczość Iwaszkiewicza, jego prozę i poezję. Zawsze chętnie sięgałam po wszelkie opracowania i jego biografie. "Pra" doskonale wypełniło luki w moim postrzeganiu sylwetki pisarza.
Tak, to opowieść o rodzinie. Wielopokoleniowej, naznaczonej przez historię i politykę, trudnej. Tytułowi Pra to Anna i Jarosław, pradziadkowie autorki, ale ich prawnuczka...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    258
  • Przeczytane
    230
  • Posiadam
    59
  • 2013
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Ulubione
    4
  • 2012
    4
  • 2020
    3
  • 2018
    3
  • Biografia
    3

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pra. Opowieść o rodzinie Iwaszkiewiczów


Podobne książki

Przeczytaj także