rozwińzwiń

Singielka

Okładka książki Singielka Teresa Monika Rudzka
Okładka książki Singielka
Teresa Monika Rudzka Wydawnictwo: Skrzat literatura dziecięca
296 str. 4 godz. 56 min.
Kategoria:
literatura dziecięca
Wydawnictwo:
Skrzat
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
296
Czas czytania
4 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-7437-664-8
Średnia ocen

4,8 4,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
4,8 / 10
38 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
126
45

Na półkach:

Robi nie polubiłam,nie podoba mi się jej stosunek do rodziny ale z drugiej strony nie powinno to nas dziwić po jej traumatycznych przejściach z dzieciństwa. Jedynie co mi się w niej podoba to konsekwencja w dążeniu do polepszenia sobie poziomu życia i niezależność.

Robi nie polubiłam,nie podoba mi się jej stosunek do rodziny ale z drugiej strony nie powinno to nas dziwić po jej traumatycznych przejściach z dzieciństwa. Jedynie co mi się w niej podoba to konsekwencja w dążeniu do polepszenia sobie poziomu życia i niezależność.

Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

„Singielka“ to powieść, którą naprawdę warto przeczytać. Jest to moja pierwsza książka Teresy Moniki Rudzkiej. Odkryłam ją przypadkiem, szukając jakiejś dobrej lektury. Zazwyczaj czytam kryminały a nie sięgam raczej do powieści obyczajowych. Tu muszę powiedzieć, że po lekturze „Singielki“ zmieniłam zdanie o tego rodzaju historiach i już zakupiłam inne powieści tej autorki.

„Singielka“ opowiada o życiu, takim jakim ono jest naprawdę i dlatego wciąga czytelnika od pierwszego zdania. Zaczynając czytać tę książkę miałam wrażenie, że zostałam nagle przeniesiona z mojego wygodnego fotela w świat pełen ludzi, pełen zgiełku (ale tego pozytywnego),pełen opowieści i codziennych problemów, które każdy z nas gdzieś w sobie odnajdzie. A ten świat to świat Roberty, głównej bohaterki.
Roberta ma ciężkie dzieciństwo, pochodzi z patologicznej rodziny, postanawia jednak żyć inaczej i lepiej. Roberta pragnie wyjść na "prostą" drogę i być niezależna. Posiada niesamowicie silną wolę, siłę przebicia i jakąś taką determinację, która ma źródło własnie w dążeniu do lepszego życia. Wszystko to się jej też udaje: zarabia własne pieniądze, robi karierę, studiuje, wyjeżdża do Anglii do pracy, kupuje mieszkanie, sama się doucza i zakłada nawet własną firmę. To jest jedna Roberta. Roberta, która jest energiczna oraz bardzo ciężko pracuje, żeby osiągnąć zaplanowane cele i odnieść sukces. Jej zdaniem to jest kluczem do coraz lepszej egzystencji, której rodzina nie znała. Ta jedna Roberta to kobieta sukcesu.

Druga Roberta - to jej przeżycia osobiste. Najpierw wychodzi wcześnie za mąż, aby uciec od rodziny, rozwodzi się, poznaje kolejnych mężczyzn, kocha, ufa, płacze, śmieje się, jest również kochana, ale niestety nie ma szczęścia, wiec zostaje sama. Dzieje się to również dlatego, bo ma odwagę powiedzieć „nie“, bo zna swoją wartość i nie pozwala na złe traktowanie i uczuciowe poniewieranie przez mężczyzn, którzy ją zwodzą obietnicami. Nie każda kobieta to potrafi; dużo tkwi w nieszczęśliwych związkach w obawie przed samotnością.

Trzecia Roberta, to Roberta, która mimo sukcesów i poszukiwania miłości jest również córką i siostrą, jest przykładem, że cokolwiek się dzieje, każdy z nas kiedyś wraca do domu rodzinnego, do dzieciństwa, do swoich korzeni.

Życie Roberty to też tytuł książki: "Singielka". Kobieta sukcesu, osoba niezależna. Autorka pokazuje, iż singielka jest przez wielu negatywnie zrozumiana, napiętnowana, a przecież singielka płaci dużą cenę za ciężką pracę, odwagę oraz siłę przebicia: ta cena to samotność, brak życia osobistego, brak mężczyzny przy boku, brak dzieci.

Moim zdaniem to nie jest złe; dla mnie singielka jest kobietą, która wie, czego chce w życiu, dba o siebie i nie daje się wykorzystać. Nie decyduje się na nieszczęśliwy związek tylko dlatego, żeby nie być sama. Roberta to poza tym przykład kobiety, która nie upiększa sobie rzeczywistości, stara się rozwiązać wszystkie problemy, a dzięki swojej determinacji daleko zachodzi. Ale, co mi się w książce podoba: Roberta jest pełna uczuć i tak jak my wszystkie często też niepewna, czy dobrze robi. Ma jednak swoje zdanie oraz w głębi serca wie, że naprawdę tylko ona sama może zadbać o siebie. Każdy zna kobietę, która swoje zycie i siebie definiuje tylko przez mężczyzn, ponieważ boi się nie tylko samotności, ale przede wszystkim ludzkiego gadania. Każdy zna też taką Robertę, która jak książkowa singielka jest wolna od takich obaw i potrafi sobie sama poradzić w życiu.

„Singielka“ to powieść, którą naprawdę warto przeczytać. Jest to moja pierwsza książka Teresy Moniki Rudzkiej. Odkryłam ją przypadkiem, szukając jakiejś dobrej lektury. Zazwyczaj czytam kryminały a nie sięgam raczej do powieści obyczajowych. Tu muszę powiedzieć, że po lekturze „Singielki“ zmieniłam zdanie o tego rodzaju historiach i już zakupiłam inne powieści tej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
245
66

Na półkach:

Pojęcie staropanieństwa już dawno się przeterminowało. Obecnie jest się singielką i to określenie na dobre weszło do naszego słownika. Czy singielką jest się z wyboru czy z konieczności? Czy wystarczy nie mieć pary, żeby być singlem? Temat bardzo ciekawy i na czasie, bo wiele osób obecnie decyduje się na samotne życie i niełączenie się w stałe związki.
Singielką jest również główna bohaterka powieści Teresy Moniki Rudzkiej. Robertę poznajemy w wieku dziewiętnastu lat, gdy bierze udział wraz z całą rodziną w pogrzebie swojej siostry Ani. Matka, ojciec, dwaj bracia Krzysiek i Marcin, nieuczestnicząca w pogrzebie siostra Dorota, i ona - Robi. Wydawać by się mogło zwykła, wielodzietna rodzina jakich wiele. Zapewne tak, bo niestety dość często trafiamy na patologie w rodzinach tego pokroju. Ojciec – nadużywający od wielu lat alkoholu, matka – zaniedbana, sterana życiem, nie mająca własnego zdania, nieudolna i nieprzystosowana oraz ich dzieci. Dzieci też nie do końca spełniające oczekiwania rodziców, „nieudane” jak twierdziła matka, w mniejszym lub większym stopniu upośledzone umysłowo. Tylko Roberta jest inna. Widziała całą patologię sytuacji, w której przyszło jej żyć i zapragnęła jej zmiany. Jak każda normalna młoda dziewczyna marzyła o dobrej pracy przynoszącej godziwą zapłatę, życiu w luksusie, kochającym, bogatym mężu. Czy Robercie uda się zrealizować swoje plany? O tym możecie poczytać – warto poznać jej historię.
Nie jest tajemnicą, że Teresa Monika Rudzka należy do moich ulubionych polskich pisarek współczesnych. Przeczytałam wszystkie wydane przez Nią książki i zawsze wzbudzały mój zachwyt. Podobnie jest z „Singielką”. Dlaczego kolejna pozycja Moniki wywarła na mnie takie wrażenie? Składa się na to kilka elementów…
„Singielka” to przede wszystkim historia Roberty, jej życia pełnego smutku, poszukiwań lepszego jutra, rozczarowań, dążeń, wzlotów i upadków, kolejnych potknięć i małych zwycięstw. Ale na Robercie i jej rodzinie nie kończy się plejada postaci. W tej krótkiej, bo liczącej tylko niespełna 300 stron powieści, Autorka przedstawiła nam taką mnogość typów ludzkich, że trudno by było chyba znaleźć w literaturze podobny utwór. Mamy tu kuzynkę matki Elżbietę, z mężem Pawłem i córką Karoliną, jej przyjaciela Jędrka, ciocię Leonię, jej ukochanego Romana, siostrę ojca Bożenę, jej męża Wiktora i córki Kamilę oraz Agnieszkę, sąsiadkę – panią Lilkę, Zenka, Jasię, Zdzisia, Zyzia, Irka i … wielu, wielu innych. Może nie byłoby w tym nic dziwnego ani nadzwyczajnego. Każdy może wpleść w swoją powieść mnóstwo postaci, ale Monika Rudzka robi to w sposób doskonały. U niej wszyscy bohaterowie mają indywidualne cechy, są wyraziści, łatwi do zapamiętania. Po zakończeniu powieści potrafimy o każdym z nich powiedzieć parę zdań, scharakteryzować go, wyciągnąć z tłumu i oddzielić od innych. Zauważamy tu niejako przekrój całego polskiego społeczeństwa, może chwilami przedstawiony zbyt dosadnie, ze sporą dozą ironii i drwiny, ale mimo wszystko bardzo prawdziwy. Ludzie zaprezentowani przez Pisarkę są autentyczni, realni, z krwi i kości – ot jakich wiele na polskich ulicach, w zakładach pracy, w supermarketach czy osiedlowych sklepikach i bazarkach, w polskich domach. Ludzie chciwi, zazdrośni, nadużywający alkoholu, skąpi, fałszywi, nie wykazujący empatii ani współczucia, tchórzliwi, nieodpowiedzialni. Ponury obraz – nieprawda? Ale ileż takich właśnie osób spotykamy wokół siebie? Chwilami mamy wrażenie, że jest to przeważająca część społeczeństwa, że tylko nieliczni wyłamują się z tego stereotypu. Brzmi bardzo pesymistycznie, ale jednocześnie zmusza do refleksji i zastanowienia się nad zmianami. I choć pesymizm wypływa z każdej kartki tej powieści, to jednak zdajemy sobie sprawę, że Autorka – choć nie podaje nam lekarstwa na tę cywilizacyjną chorobę – jednak wzbudza w nas iskierkę nadziei, bo w zakończeniu pojawia się odrobina optymizmu. Może nie jesteśmy w stanie zmienić ludzi naokoło siebie, ale możemy spojrzeć na nich innym okiem, okazać im nieco więcej zainteresowania i empatii, a wtedy promyki słońca także dla nas zajaśnieją.
Nawet dające się zauważyć przejaskrawienie postaci nie zmienia faktu, że „Singielka” , podobnie jak inne powieści Moniki Rudzkiej, odznacza się dbałością o realizm – sytuacyjny, postaci, miejsca akcji, dialogów, czy też tła społeczno-obyczajowego. Autorka przedstawiając nam zwykłą młodą kobietę, wyposażyła ją w cechy przeciętnej przedstawicielki płci pięknej naszych czasów. Takich Robert spotkamy dookoła bardzo wiele. Nieco zagubionych, ale przebojowych, dążących „po trupach” do celu, nie stroniących od szafowania własnym ciałem, poszukujących na siłę miłości i możliwości zamążpójścia. Jest to chyba niestety bardzo znamienne dla naszego społeczeństwa – podobno „cel uświęca środki”, ale czy zawsze tak musi być? Otóż…nie. Roberta też przechodzi pewną metamorfozę, dojrzewa powoli do sytuacji, w której stwierdza, że życie kobiety samotnej, niezależnej singielki, wcale nie jest takie złe.
Autorka przedstawiając nam polskie społeczeństwo, nie poprzestała na rodzinie ocierającej się chwilami o patologię. W Jej powieści poznajemy osoby z różnych warstw społecznych, nawet tych uznawanych za elitarne. Przynależność do określonej grupy nie ma jednak wpływu na postrzeganie danego człowieka – wszystkim dostaje się równo. Nie ma pobłażania, przymykania oczu – wady poszczególnych jednostek ludzkich są tępione równie mocno u sprzątaczki czy pijaka, jak i u profesora czy pracownika agencji ubezpieczeniowej. „Każdemu według jego zasług” . I to bardzo mi w prozie Moniki odpowiada, to, że nikogo nie faworyzuje, a wszystkich traktuje równie drwiąco i ironicznie.
Nie zabrakło w „Singielce” także tak znamiennych dla naszych czasów wyjazdów emigracyjnych „za chlebem”, realiów życia na obczyźnie, sytuacji finansowej i zawodowej emigrantów, a także ich wzajemnych stosunków. Chciałoby się powiedzieć „wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”, bo zarobkowanie i życie w krajach, do których tak chętnie emigrują Polacy, nie zawsze wygląda tak różowo, jak niektórzy to przedstawiają. Tam też często rozgrywa się „narodowe piekiełko”, rzeczywistość daleka jest od wyobrażeń i marzeń, a powroty nie zawsze spowodowane są tęsknotą za ojczyzną i bliskimi, a często po prostu smutną koniecznością i zderzeniem marzeń z rzeczywistością.
Teresa Monika Rudzka w żadnej chwili swojej powieści nie koloryzuje, nie idealizuje, nie upiększa. Wręcz przeciwnie. Wychwytuje najgorsze przywary, defekty, nałogi, niedoskonałości polskiego społeczeństwa. Wychwytuje i przedstawia. Przedstawia i ironizuje. I właśnie tę ironię kocham w Monice najbardziej.
Ale nie tylko. W „Singielce” pojawia się również tak typowy dla Autorki styl narracji i prosty, nieupiększony, do bólu życiowy język. To on sprawia, że powieść pochłaniamy, niemalże na wdechu, i nie możemy się od niej oderwać. To on fascynuje i zaciekawia. Historia Roberty nie byłaby tak interesująca, gdyby była opowiedziana innym stylem, bardziej patetycznym, zimnym, obojętnym. Właśnie styl, który kiedyś nazwałam „plotkarsko-gawędziarskim”, pasuje do niej najbardziej i przyciąga czytelnika. To on powoduje, że ma się wrażenie, że siedzimy obok Pisarki i że snuje nam ona swoją opowieść i jest ona skierowana tylko i wyłącznie do nas. Takie „babskie” spotkanie przy kawie, okraszone pogawędką i ploteczkami. Chwilami gorzkie, chwilami śmieszne, chwilami pobudzające do refleksji, a chwilami zapierające dech ze zdziwienia.
Pamiętajcie tylko o jednym – w tę historię należy się wsłuchać. Nie można myśleć o niebieskich migdałach. Należy chłonąc każde słowo, przeanalizować je, „przegryźć”, nie pozwolić, żeby uleciało. Wtedy dopiero będziemy w stanie docenić kunszt Pisarki i magię opowieści, którą stworzyła. Wtedy zatrzymamy się przed nią i wiele pozwoli nam się ona nauczyć i przemyśleć. Wtedy może docenimy szczęśliwy związek, jaki tworzymy z drugim człowiekiem, a może zdecydujemy, że życie bez partnera wcale nie jest złe i nie musi oznaczać samotności. Mnie w każdym razie wiele ta książka uświadomiła.

„Singielka” kończy na razie moją przygodę z twórczością Teresy Moniki Rudzkiej. Resztę Jej powieści przeczytałam wcześniej i tylko mam nadzieję, że wkrótce napisze coś nowego, równie frapującego. „Bibliotekarki” [2010], „Singielka” [2011], „Kuzyneczki” [2013] i „Zawsze będę cię kochać” [2014] – te tytuły warto zapamiętać i zapoznać się z nimi. To utwory zapadające w pamięć, o ciekawej fabule, bogatym tle społeczno-obyczajowym, barwne, nietuzinkowe, niebanalne. Umożliwią Wam poznanie samych siebie, zmuszą do refleksji, przemyśleń, zadumy. Niejednokrotnie wywołają uśmiech na Waszych twarzach, ale także pojawi się smutek w Waszych sercach. Wywołają szereg emocji i niezapomnianych wrażeń.
Polecam z całego serca !

recenzja publikowana na blogu: babskieczytadla.blogspot.com

Pojęcie staropanieństwa już dawno się przeterminowało. Obecnie jest się singielką i to określenie na dobre weszło do naszego słownika. Czy singielką jest się z wyboru czy z konieczności? Czy wystarczy nie mieć pary, żeby być singlem? Temat bardzo ciekawy i na czasie, bo wiele osób obecnie decyduje się na samotne życie i niełączenie się w stałe związki.
Singielką jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6131
3433

Na półkach:

Dlaczego niektóre kobiety decydują się na samotne życie? Czy jest ono aż takie złe? A może to przy mężczyznach kobiety gasną, tracą na urodzie i wierze w siebie? Dlaczego młoda kobieta bez stałego utrzymania woli rozstać się z mężczyzną niż tkwić w małżeństwie? Książka Moniki Rudzkiej roi się od mężczyzn alkoholików, hipochondryków, choleryków, dewiantów, dewotek, zdziecinniałych samców, którzy chcą grać twardzieli. Wszystko życiowo zostaje okraszone „kochanymi” teściowymi, które może i chcą dobrze, ale pod warunkiem, że to „dobrze” jest zgodne z ich wyobrażeniami o życiu, czyli: jedne chcą zapędzić synową po porodzie do roboty, a inne chcą zamknąć w domu, aby się broń Boże nie edukowały, nie pracowały, bo niezależne kobiety to zło dla ich kochanych synków, a gdy synowa nie pracuje to też znajdzie się pretekst, żeby na nią ponarzekać. Kobieta może się wyzwolić z biedy nie przez dobre zamążpójście, bo to nie gwarantuje jej szacunku i bogactwa oraz swobody finansowej, ponieważ może się okazać, że mąż pilnuje każdego wydanego grosza. Płeć piękna może znaleźć inną drogę: samotności. Bez zbędnych zobowiązań, wchodzenia w głębsze relacje można zyskać więcej: ma się czas na pracę (czyli można robić karierę) i pieniądze na swoje potrzeby (jak się dobrze pracuje to znalezienie dobrej pracy jest kwestią czasu) oraz kupno mieszkania. Do tego mężczyźni nie są potrzebni, a wręcz zbędni, bo swoją nieudolnością przeszkadzają w próbie poprawy swojej pozycji społecznej.
Jacy są ci nieudolni mężczyźni? Czy tylko młode pokolenie nie potrafi poradzić sobie z życiem, obowiązkami? Roberta wrzuca ich wszystkich do jednego worka. Tylko kobiety rozstawia na różnych półkach społecznych. Starsze, wychowane na posłuszne żony i zahukane przez psychicznie chorych i dziecinnych mężów tkwią z swoich patologicznych związkach, a śmierć najbliższego mężczyzny przyjmują z wielką ulgą (oczywiście pod warunkiem, że same wcześniej nie umrą lub nie zwariują przez swoje kochane połówki). Nieco młodsze są bardziej przebojowe, ale nadal planują życie u boku… Roberta robi podobnie. Los rzuca ją z ramion w ramiona, aż w końcu bierze się z życiem za bary i układa sobie samodzielne życie, które podsumowuje: „Przyjęłam do wiadomości, że nie jest mi pisany związek z mężczyzną. Wszyscy faceci byli siebie warci. Owszem, można i trzeba czasem napić się mleka, ale w tym celu nie warto kupować krowy i stawiać obory. Tym bardziej, że ‘krowę’ cechował umysł dziecka, kapryśność, zakłamanie i niestałość. Zdarzało się, że celowo i z premedytacją podrywałam kogoś wieczorem w barze, aby kazać mu spadać na drzewo następnego ranka”.
Rudzka w „Singielce” doskonale odrysowuje problem kobiet z mężczyznami, a te jej pretensje i patrzenie na płeć brzydką jak na nieco upośledzoną potwierdzają badania (odsyłam do badań antropologicznych przeprowadzonych ostatnio w polskich rodzinach) naukowców z wielu dziedzin. Przechwałki mężczyzn ze starszego pokolenia o swojej niezwykłości utrzymania rodziny razem jest tu wyszydzone. Poglądy singielki nie wzięły się z próżni. Powoli dorastała do samotności, do bycia samodzielną. Jak jej życie potoczy się dalej? Możemy zgadywać, że spotka kiedyś mężczyznę, któremu pozwoli wtargnąć.
W każdym pokoleniu przybywa singielek. Dzięki Rudzkiej mężczyźni będą mogli uświadomić się (jeśli są w stanie),dlaczego kobiety wolą żyć samotnie. Natomiast płeć piękna będzie miała świetną zabawę przez całą książkę. Mogę szczerze powiedzieć, że jest to najlepsza książka tej autorki, a mam już za sobą „Kuzyneczki” i „Bibliotekarki”. Każdy, kto czytał te dwie książki powinien i sięgnąć po „Singielkę”. Historia Roberty to doskonałe studium socjologiczne naszego społeczeństwa. Znajdziemy tam ludzi z różnych warstw społecznych: od sprzątaczek po profesorów.

Dlaczego niektóre kobiety decydują się na samotne życie? Czy jest ono aż takie złe? A może to przy mężczyznach kobiety gasną, tracą na urodzie i wierze w siebie? Dlaczego młoda kobieta bez stałego utrzymania woli rozstać się z mężczyzną niż tkwić w małżeństwie? Książka Moniki Rudzkiej roi się od mężczyzn alkoholików, hipochondryków, choleryków, dewiantów, dewotek,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
55
43

Na półkach:

Książka bezndziejna. Ja nie dałam rady doczytać jej do końca. Jest to najnudniejsza książka jaką czytałam. Nie polecam. Czytanie tego to strata czasu.

Książka bezndziejna. Ja nie dałam rady doczytać jej do końca. Jest to najnudniejsza książka jaką czytałam. Nie polecam. Czytanie tego to strata czasu.

Pokaż mimo to

avatar
557
69

Na półkach:

Przeczytałam, ale nie z zapartym tchem. Lektura minęła szybko, choć nie nastawiła mnie pozytywnie do Robi, do przyjaźni z nią bym się raczej nie dała namówić...ale mieszkanie kupiła na moim osiedlu ;-)Ciekawe, która to z moich sąsiadek??

Przeczytałam, ale nie z zapartym tchem. Lektura minęła szybko, choć nie nastawiła mnie pozytywnie do Robi, do przyjaźni z nią bym się raczej nie dała namówić...ale mieszkanie kupiła na moim osiedlu ;-)Ciekawe, która to z moich sąsiadek??

Pokaż mimo to

avatar
65
3

Na półkach:

Bardzo prawdziwie przedstawiony obraz wstydu... Rodzona córka wstydzi się rodziców, chorego rodzeństwa, zapomina gdzie jej korzenie, fajnie, że chce się wyrwać i zrobić coś dla siebie, ale nie za wszelką cenę...

Bardzo prawdziwie przedstawiony obraz wstydu... Rodzona córka wstydzi się rodziców, chorego rodzeństwa, zapomina gdzie jej korzenie, fajnie, że chce się wyrwać i zrobić coś dla siebie, ale nie za wszelką cenę...

Pokaż mimo to

avatar
668
149

Na półkach: ,

Ciężko jest napisać książkę dla młodzieży, która zawierałaby wszystko, o czym pragną przeczytać znudzone nastolatki: miłość, niegrzeczny chłopak, mroczne tajemnice, problemy rodzinne, refleksja nad życiem i, a może przede wszystkim, naukę o tym, jak żyć prawdziwie i czego od życia oczekiwać. Teresa Monika Rudzka starała się stanąć na wysokości tego zadania. W książce pojawiły się trudne czasy, "dysfunkcyjne" rodziny, chciwość, żądza władzy i pieniędzy, miłość, bycie nieszczęśliwym... a wszystko to wplecione w losy jednej dziewczyny.

"Singielka" to historia Roberty, która stara się wyrwać ze swojego "starego" życia i pragnie rozpocząć nowe, w którym zabrakłoby miejsca dla ojca-pijaka, chorego rodzeństwa, matki-histeryczki, sąsiadów z bloku, a znalazłoby się dla prawdziwych przyjaciół i tego jedynego, wymarzonego chłopaka, o którym Robi do tej pory jeszcze nie śniła.

Nie wiem, ile czasu autorka pisała tą książkę, ale jako nastoletnia dusza mogę z pewnością powiedzieć, że wszystko, co w tej książce zamieściła po prostu jej nie wyszło i z mojego punktu widzenia książka była do bani. Zacznę od niekończącej się liczby bohaterów: ciotek, wujków, kuzynek, babek ciotecznych, stryjecznych, wujów, sąsiadek, sąsiadów, pracowników wszystkich firm i zakładów, w których pracowała Robi... Rany, kto byłby w stanie to zapamiętać? Niejeden raz wracałam do początku, żeby sobie przypomnieć, kto w tej opowieści jest kim. Po prostu szybko się gubiłam.

Różnorodność bohaterów w tej książce jest znikoma. Wszyscy myślą podobnie, są do siebie podobni, nudni jak flaki z olejem... Sama główna bohaterka jest jakaś taka... nijaka. Na dodatek nie da się jej polubić. Już od pierwszych stron książki ma się wrażenie, że Roberta to po prostu "głupia siksa", która nie szanuje własnej rodziny i egoistycznie marzy jej się lepszy świat bez niej. Rozumiem problemy rodzinne, ale żeby od razu swojemu ojcu życzyć śmierci i układać plany o tym, jak można byłoby go zabić? To chyba lekka przesada...

Co jeszcze mi się nie podobało? Stereotypowe postrzeganie chciwości, zachłanności i skłonności do oszczędzania. Mam na myśli ciotkę głównej bohaterki, która nie chciała, by coś się marnowało, dlatego kazała córkom odrabiać lekcje przy świecach, zabraniała im gdziekolwiek chodzić, żeby buty się nie zepsuły zbyt szybko... To była jedna z tych bardzo denerwujących, których nie mogłam znieść czytając tą książkę.

Kolejną było zresztą to, że autorka zrobiła z Roberty dziewczynę o niemal lekkich obyczajach. Nie wiem w jakich czasach dziewczyna z ledwie poznanym facecie na ślubie koleżanki idzie z nim na spacer, a potem do łóżka? Na dodatek facet był żonaty...

Cała książka to jedno wielkie nieporozumienie. Jeśli tak, jak główna bohaterka miałaby postępować dzisiejsza młodzież, to z tego świata nic już by nie było... Sięgając wcześniej po serię "Smak dorosłości" nie zawodziłam się. Tym razem jednak było odwrotnie i poważnie zastanowię się, zanim sięgnę po kolejną książkę z tej półki.

Ciężko jest napisać książkę dla młodzieży, która zawierałaby wszystko, o czym pragną przeczytać znudzone nastolatki: miłość, niegrzeczny chłopak, mroczne tajemnice, problemy rodzinne, refleksja nad życiem i, a może przede wszystkim, naukę o tym, jak żyć prawdziwie i czego od życia oczekiwać. Teresa Monika Rudzka starała się stanąć na wysokości tego zadania. W książce...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2868
85

Na półkach: , ,

Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż trudno polubić główną bohaterkę. Trochę przygnębiające, ale jakże trafne przedstawienie świata mojego pokolenia. Polecam.

Książkę czyta się bardzo szybko, chociaż trudno polubić główną bohaterkę. Trochę przygnębiające, ale jakże trafne przedstawienie świata mojego pokolenia. Polecam.

Pokaż mimo to

avatar
4393
1288

Na półkach: ,

Mam dość mieszane uczucia po lekturze tej książki. Owszem, jest wciągająca i całkiem dobrze się czyta, ale postać bohaterki nie przypadła mi do gustu. Jej reakcje w kontaktach z rodziną - która, to fakt, pozostawia wiele do życzenia - wydają mi się odrobinę za mocne, a związki z mężczyznami sprowadzają się do jednego w gruncie rzeczy.

Mam dość mieszane uczucia po lekturze tej książki. Owszem, jest wciągająca i całkiem dobrze się czyta, ale postać bohaterki nie przypadła mi do gustu. Jej reakcje w kontaktach z rodziną - która, to fakt, pozostawia wiele do życzenia - wydają mi się odrobinę za mocne, a związki z mężczyznami sprowadzają się do jednego w gruncie rzeczy.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    46
  • Chcę przeczytać
    37
  • Posiadam
    5
  • 2013
    3
  • Empik audio powieści
    1
  • Mam do przeczytania
    1
  • Teraz czytam
    1
  • Literatura polska
    1
  • {PN}
    1
  • Audiobook
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Singielka


Podobne książki

Okładka książki Książka o górach Patricija Bliuj-Stodulska, Robb Maciąg
Ocena 8,5
Książka o górach Patricija Bliuj-Sto...
Okładka książki Flora szuka skarbów Gabriela Rzepecka-Weiss, Maciej Szymanowicz
Ocena 10,0
Flora szuka sk... Gabriela Rzepecka-W...
Okładka książki Pani wiatru Lisa Aisato, Maja Lunde
Ocena 7,5
Pani wiatru Lisa Aisato, Maja L...

Przeczytaj także