Dziennik amerykański

Okładka książki Dziennik amerykański Julia Hartwig
Okładka książki Dziennik amerykański
Julia Hartwig Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy biografia, autobiografia, pamiętnik
284 str. 4 godz. 44 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania:
1980-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1980-01-01
Liczba stron:
284
Czas czytania
4 godz. 44 min.
Język:
polski
ISBN:
8306004078
Tagi:
dzienniki polskie pamiętniki polskie publicystyka polska
Średnia ocen

7,1 7,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,1 / 10
14 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1353
553

Na półkach:

Chciałbym napisać, że Julii Hartwig nikomu nie trzeba przedstawiać, ale podejrzewam, że nie byłaby to prawda. Ta nieżyjąca już polska poetka, tłumaczka i eseistka, honorowy prezes Stowarzyszenia Literatów Polskich, niemal całe życie spędziła w Warszawie. Tylko kilkukrotnie opuściła na dłużej nasz kraj. Zaraz po wojnie spędziła trzy lata na stypendium we Francji, zaś w latach 1970-74 bawiła w Stanach Zjednoczonych, gdzie między innymi wykładała na Uniwersytecie Drake’a. Dziennik amerykański po raz pierwszy opublikowała w 1980 roku. Zawarła w nim część swoich wspomnień z pobytu w Stony Brook na Long Island.

Początek lat siedemdziesiątych był ciekawym okresem, nastąpił tuż po burzliwych latach sześćdziesiątych. Rewolucja dzieci kwiatów skończyła się tak szybko, jak się zaczęła. Wojna w Wietnamie powoli dogasała i prawie nikt nie miał już wątpliwości, że była błędem. Prezydent Kennedy już nie żył, podobnie jak jego brat. Nie było też Martina Luthera Kinga, a zamieszany w aferę Watergate konserwatywny prezydent Nixon powoli żegnał się z urzędem. Można było odnieść wrażenie, że cała ważna historia już się zakończyła i nadchodzi okres prostego, spokojnego życia. I o tym prostym, spokojnym życiu Hartwig pisze.

A pisze przede wszystkim o Amerykanach. Ucieka przy tym od polityki, od porównań systemów gospodarczych, od codzienności sklepów czy wykładów. Skupia się natomiast na notowaniu swoich obserwacji. Na poznanych ludziach, wykładowcach uniwersyteckich i studentach, na swoich sąsiadach oraz znajomych córki, Danieli. Zwraca uwagę na ich zwyczaje i zachowania, na modę, poglądy na życie. Obserwuje rosnącą świadomość czarnoskórych obywateli, ich coraz większe oczekiwania względem białej większości. Wspomina również o samym Nowym Jorku, jego atrakcjach, ale i niebezpieczeństwach. O rosnącej przestępczości.

Przypadkowe spotkania z listonoszem, obwoźnym sprzedawcą, ogrodnikiem czy sklepikarzem są dla Hartwig pretekstem do szerszego spojrzenia na społeczeństwo, ale nie tylko, bo również historię kraju, jego kulturę (Emily Dickinson),niedostatki systemu edukacji. Także na ruchy społeczne, wszechobecne stowarzyszenia feministek czy grupy gospodyń domowych. Wreszcie na piękno przyrody i architektury. Jest więc w Dzienniku amerykańskim wszystko. I to wszystko składa się na obraz ówczesnej Ameryki. Świetnie napisany, taktownie i z humorem, naprawdę ciekawy. Często zaskakująco aktualny…

Więcej recenzji:
https://zdalaodpolityki.pl/category/ksiazka/

Chciałbym napisać, że Julii Hartwig nikomu nie trzeba przedstawiać, ale podejrzewam, że nie byłaby to prawda. Ta nieżyjąca już polska poetka, tłumaczka i eseistka, honorowy prezes Stowarzyszenia Literatów Polskich, niemal całe życie spędziła w Warszawie. Tylko kilkukrotnie opuściła na dłużej nasz kraj. Zaraz po wojnie spędziła trzy lata na stypendium we Francji, zaś w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
533
226

Na półkach: , , , ,

Polecam ten dziennik, choć wiem, że nie jest to lektura dla każdego, a nawet nie dla każdego wielbiciela dzienników. Bardzo różni się on bowiem od wspomnień większości polskich pisarzy, nawet tego samego pokolenia. Jaka jest główna różnica? Mniej jest tutaj polityki i historii Polski, szczególnie tej wojennej, naznaczonej bólem, poczuciem krzywdy, złością, chęcią odwetu i niestety często także zbytnią jednostronnością i przewidywalnością stanowisk. Hartwig wyłamuje się z tego schematu i dla mnie jest to wielka zaleta tej książki. Co zamiast polityki i historii jest osią dziennika? Cóż, jest to dziennik na obczyźnie i dominuje perspektywa, którą określiłbym jako antropologiczna. Nasza poetka pisze o Ameryce i Amerykanach, ale nie skupia się na życiu codziennym, a konkretnie na jego wymiarze kulturowym. Zwraca uwagę na rytm dnia, życie ulicy, media, zwyczaje, modę. Z naturalnych względów bardzo wiele miejsca poświęca życiu akademickiemu. Równie dużo jest wątków obyczajowych. W tej sferze w Stanach i na całym Zachodzie dokonywało się wiele zmian, wręcz rewolucji i można o nich poczytać u Hartwig. Samej literatury (np. uwag o literaturze amerykańskiej) nie jest wcale tak dużo, na pewno mniej komentarzy o kulturze amerykańskiej szerzej pojętej. To też wcale nie jest wadą, a w czasie czytania odczułem wręcz, że proporcje wątków są idealne. Mocna rekomendacja.

Polecam ten dziennik, choć wiem, że nie jest to lektura dla każdego, a nawet nie dla każdego wielbiciela dzienników. Bardzo różni się on bowiem od wspomnień większości polskich pisarzy, nawet tego samego pokolenia. Jaka jest główna różnica? Mniej jest tutaj polityki i historii Polski, szczególnie tej wojennej, naznaczonej bólem, poczuciem krzywdy, złością, chęcią odwetu i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
353
96

Na półkach:

Julia Hartwig (ur. 1921),urodzona w Lublinie poetka i tłumaczka, przebywała w Stanach Zjednoczonych w latach 1970-1974, uczestnicząc w międzynarodowym programie wymiany pisarzy. W tym okresie wykładała na uniwersytecie w Des Moines w Iowa, następnie w oodziale Uniwersytetu Nowojorskiego w Stony Brook na Long Island, a jeszcze później na dwóch uniwersytetach w Kanadzie. Dziennik obejmuje głównie okres nowojorski wraz z odwołaniami do czasu spędzonego w Iowa. Ameryka przechodziła właśnie gorzki okres utraty niewinności. Dzieci-kwiaty mocno już przywiędły, wygasała wojna w Wietnamie, nie żyli bracia Kennedy i doktor King, a Nixon w wyniku afery Watergate właśnie żegnał się z urzędem.

Autorka "Dziennika" z założenia operuje swoim własnym, indywidualnym doświadczeniem Ameryki. Koncentruje się na rzeczywistości fizycznie ją otaczającej. Dlatego punktem wyjścia chyba każdego bez wyjątku fragmentu jest wydarzenie, osoba lub zjawisko z codziennego życia rodziny poetki. Z tych klocków, mniejszych i większych, układa się podszyta zadumą obserwacja codziennego życia Ameryki - dość zamożnego miasteczka, campusu, nowojorskiej metropolii, z retrospekcjami ze stosunkowo prowincjonalnego Des Moines w rolniczym Iowa. Niektóre to krótkie "błyski", jak je nazywa Hartwig, inne - rozrastają się w felietony i eseje godne samoistnej publikacji. I tak na przykład zwięzłe portrety komiwojażera albo listonosza stają się sprężyną refleksji nad miejscem przedstawicieli tych charakterystycznych zawodów w w społeczeństwie i kulturze Ameryki (choćby słynna sztuka Arthura Millera "Śmierć komiwojażera", listonosz jako figura posłańca itp.). Zwykłe, codzienne "How are you?" prowokuje do refleksji nad typowo purytańską dyscypliną wewnętrzną, wpajaną z pokolenia na pokolenie od czasów pionierów, bo to właśnie z jej powodu nikt nie oczekuje na to pytanie poważnej odpowiedzi. Fascynujący jest esej, sprowokowany - a jakże - przypadkową rozmową, a poświęcony Emily Dickinson, wielkiej pustelniczce poezji amerykańskiej. Pełen empatii i delikatności i wyczuwalnego poczucia zrozumienia poetki przez drugą poetkę. Hartwig z upodobaniem kolekcjonuje drobiazgi - epizody codziennego życia zwłaszcza, anegdoty, w których na równych prawach pojawiają się John Dillinger i ogrodnik sąsiadów, Norman Mailer ("wciąż jeszcze chodzi w glorii zbuntowanego, nie pogodzonego ze światem kombatanta drugiej wojny światowej, choć należy dziś do świetnie sytuowanych pisarzy establishmentu" i feministki ze stowarzyszenia Women's Lib ("Co tu mówić, kiedy wyszłam z tej uroczystości na ulicę, miałam ochotę uścisnąć pierwszego napotkanego mężczyznę"). Pośród spraw większych - jak formalne i nieformalne hierarchie uniwersyteckie, czy niedostatki amerykańskiego systemu edukacji - nie umykają jej też te mniejsze, jak msza gospel w Harlemie, poranne rozwożenie gazet. Nadbrzeżne ptactwo o świcie nad oceanem. Świąteczna gorączka w NY - zjawisko, dzięki niezliczonym filmom, wręcz ikoniczne. Przy czym autorka zachowuje postawę pełnego empatii obserwatora, niezwykle uważnego i niebywale wrażliwego na niuanse. Nie stroniącego przy tym od łagodnej ironii.

Charakterystyczne, że im więcej Julia Hartwig widzi, tym dalsza jest od jednoznacznych ocen. Przeciwnie - wiele akapitów sprawia wrażenie bardziej zawieszonych niż zakończonych pointą; jakby autorka zapatrzyła się w okno, zamyśliła, a następny akapit jest już o czymś innym - nowa myśl, nowa obserwacja, zapewne pisana w innych okolicznościach (dziennik nie zawiera żadnych dat). Miarą wielkiej klasy i empatii jest też podejście do opisanego w książce studenta z Południa, Allena. Student ten przez pewien czas przyjaźnił się z rodziną poetki, korzystał z ich pomocy, natomiast rozstał się z nimi w sposób niebywale przykry i celowo krzywdzący, jawnie okrutny. Mimo to został opisany z zachowaniem tego samego podejścia, z próbą zrozumienia przyczyn jego zachowania. Z żalem, ale bez potępienia. Ba - nawet otrzymał później od Hartwigów referencje na kolejny uniwersytet - "był przecież studentem wyjątkowo utalentowanym". Co za klasa!

Refleksje lubelskiej poetki są interesujące nie tylko jako szereg migawek z USA pierwszej połowy lat 70. XX wieku. Trafnie uchwyciła niektóre istotne cechy i zjawiska, jakie zdominują życie tego kraju przez następne dziesięciolecia, a poprzez import tamtej cywilizacji stają się aktualne dziś także dla nas, odległych o pół globu i niemal pół wieku. To, co poetka pisze o brakach w wykształceniu młodych Amerykanów, albo o rozszerzającej się dopiero wówczas pladze otyłości - bez większych poprawek można odnieść do obecnej Polski. Robi to dość niesamowite wrażenie.

Jednym z ważniejszych fragmentów "Dziennika" jest obszerna, emocjonalna panorama Manhattanu, począwszy od zaskakującego portretu Times Square - któż by przypuszczał, że w latach 70. było to centrum życia bogatego półświatka, a kolejne ekipy włodarzy miasta obowiązkowo obiecywały zrobienie na Times Square porządku? Charakterystyka poszczególnych głównych alei metropolii - przede wszystkim majestatycznej Piątej, pocztówkowej Pierwszej i przesiąkniętej europejskim klimatem Drugiej Wschodniej, czy też znanej z serialu "Mad Men" Madison Avenue - to mistrzostwo świata. W ujęciu Hartwig ulice te ożywają, naprawdę mają charakter, budzą emocje, sentymenty, zachwyt, czasem dystans i sprzeciw. 30 lat później podobnie emocjonalnie opisze Manhattan inna Polka - Magdalena Rittenhouse. Podobieństwo jest oczywiste, przy czym oprócz faktu, że u Hartwig Manhattan stanowi tylko fragment, nie da się ukryć, że - nic nie ujmując młodszej autorce - w przypadku poetki z Lublina mamy do czynienia z osobą wielkiej wrażliwości i kultury; erudytką poruszającą się z lekkością między nowojorskimi butikami a paryskimi muzeami na tej samej stronie, a operującą piórem z delikatnością i precyzją, która przywodzi na myśl zwiewność i finezję pajęczych splotów. I nie ma na nią celniejszego określenia, niż użyte przez Czesława Miłosza - osoba wykwintna. Jej książka to - wybaczcie banał - podróż w niezwykłym towarzystwie kogoś, z kim nie chce się rozstawać i kogo nie chce się przestać słuchać.

Julia Hartwig (ur. 1921),urodzona w Lublinie poetka i tłumaczka, przebywała w Stanach Zjednoczonych w latach 1970-1974, uczestnicząc w międzynarodowym programie wymiany pisarzy. W tym okresie wykładała na uniwersytecie w Des Moines w Iowa, następnie w oodziale Uniwersytetu Nowojorskiego w Stony Brook na Long Island, a jeszcze później na dwóch uniwersytetach w Kanadzie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
751
85

Na półkach: , , ,

Znakomite historie i trafne obserwacje, które wtedy, w latach 70. miały przybliżyć nam rzeczywistość amerykańską, a czytane z dzisiejszej perspektywy są zaskakująco aktualnym komentarzem do realiów współczesnej Polski (choćby moda na organic food, pytania o kierunek integracji imigrantów czy stan nauki wyższej i tzw. zasadę Publish or Perish, która zaczyna być dziś zmorą nauki w Polsce). Autorka z jednej strony wyczulona jest na piękno dzikiej przyrody, z drugiej fascynująco pisze o nowoczesnych metropoliach; zachwyca się dawną i ówczesną sztuką muzealną, pisząc jednocześnie bardzo ciekawe studium nowojorskiego graffiti. Ciągle czymś zaskakuje, a robi to używając przepięknego, wyważonego języka. Wspaniała lektura!

Znakomite historie i trafne obserwacje, które wtedy, w latach 70. miały przybliżyć nam rzeczywistość amerykańską, a czytane z dzisiejszej perspektywy są zaskakująco aktualnym komentarzem do realiów współczesnej Polski (choćby moda na organic food, pytania o kierunek integracji imigrantów czy stan nauki wyższej i tzw. zasadę Publish or Perish, która zaczyna być dziś zmorą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2325
121

Na półkach: , ,

To naprawdę niezwykła lektura. Może nawet nie tyle za sprawą przedmiotu opisu, czyli Ameryki lat 70-tych, ile języka opisu. Tak, to zdecydowanie sposób wyrazu czyni tę lekturę tak przyjemną. Elegancja wyrazu to zarazem w przypadku Julii Hartwig niezwykła elegancja myśli. Styl poetki zdradza ciekawość świata, a nade wszystko drugiego człowieka, które to cechy potrafi przekuć w doskonałe obserwacje tego, co wokół niej. Czy pisze o amerykańskiej ulicy, czy o amerykańskim party, amerykańskim collegu czy amerykańskim trawniku, czy wreszcie o Amerykanach - we wszystkim czuć głębię spostrzeżeń. Jest też Julia Hartwig, poetka i eseistka, człowiekiem kultury - literatura, malarstwo stanowią przedmiot jej namysłu. Przeziera z kart dziennika wizerunek bardzo mądrego i wrażliwego człowieka, który nawet na adwersarza spogląda z szacunkiem, a ze smutkiem, nie złością, na tego, kto rozczarował.
Nie umiem wyrazić zachwytu dziennikami Julii Hartwig. Bardzo chciałabym tak umieć wyrażać swe myśli, ba! chciałabym mieć takie myśli!

To naprawdę niezwykła lektura. Może nawet nie tyle za sprawą przedmiotu opisu, czyli Ameryki lat 70-tych, ile języka opisu. Tak, to zdecydowanie sposób wyrazu czyni tę lekturę tak przyjemną. Elegancja wyrazu to zarazem w przypadku Julii Hartwig niezwykła elegancja myśli. Styl poetki zdradza ciekawość świata, a nade wszystko drugiego człowieka, które to cechy potrafi przekuć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
443
397

Na półkach: ,

Bardzo lubię i szanuję p.Julię.Lubię za piękna poezję,szanuję za życie i postawę.Mamy takie same poglądy na współczesną rzeczywistość.Jej proza przeplatana jest fragmentami,które są czystą poezją.Książkę zakupiłem na Allegro w związku z lekturą dzienników,listów p.Julii.

Bardzo lubię i szanuję p.Julię.Lubię za piękna poezję,szanuję za życie i postawę.Mamy takie same poglądy na współczesną rzeczywistość.Jej proza przeplatana jest fragmentami,które są czystą poezją.Książkę zakupiłem na Allegro w związku z lekturą dzienników,listów p.Julii.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    101
  • Przeczytane
    48
  • Posiadam
    18
  • Teraz czytam
    3
  • Ulubione
    3
  • Chcę kupić
    2
  • Kupić w pierwszej kolejności
    1
  • Przeczytane w 2017
    1
  • Muszę do tego wrócić
    1
  • Sierpień 2020
    1

Cytaty

Więcej
Julia Hartwig Dziennik amerykański Zobacz więcej
Julia Hartwig Dziennik amerykański Zobacz więcej
Julia Hartwig Dziennik amerykański Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także