Poemat Pedagogiczny

Okładka książki Poemat Pedagogiczny Anton Makarenko
Okładka książki Poemat Pedagogiczny
Anton Makarenko Wydawnictwo: Książka i Wiedza literatura piękna
801 str. 13 godz. 21 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Pedagogiczeskaja poema
Wydawnictwo:
Książka i Wiedza
Data wydania:
1949-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1949-01-01
Liczba stron:
801
Czas czytania
13 godz. 21 min.
Język:
polski
Tagi:
ZSRR edukacja szkoła internat dramat
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Opowieści z tamtych lat Korniej Czukowski, Arkady Gajdar, Maksym Gorki, Lew Kassil, Anton Makarenko, Mikołaj Ostrowski, Leonid Pantielejew, Anatol Rybakow, Michaił Szołochow
Ocena 3,0
Opowieści z ta... Korniej Czukowski, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
21 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
10
1

Na półkach:

W młodości przeczytałem i "Chorągwie na wieżach" i "Poemat pedagogiczny". Czytałem też książki Korczaka. Później zrezygnowałem ze studiów plastycznych, poszedłem na pedagogikę, by potem podyplomowo - na resocjalizację. W zakładzie wychowawczym dla chłopców przepracowałem (do emerytury) 24 lata.
To dzięki Makarence, dzięki Korczakowi i memu ojcu. Byli podobni do siebie. Dlatego pracowało mi się przewspaniale - od momentu, kiedy wczułem się w rolę, a moi wychowankowie zrozumieli moje motywy oddziaływania.
BYŁEM Makarenką... przetwarzałem wraz z kolegą - już nieżyjącym Leszkiem N. - swoich podopiecznych z tygrysów w króliczki, mądre króliczki. Po paru latach chłopcy zapytani czemu nie sprawiają nam problemów, odrzekli, że trzeba by być durniem, by coś takiego zepsuć. To było cudem.
Nie wolno oceniać tekstu Makarenki bazując na obecnej wiedzy, systemie, wartościach i możliwościach - to był Związek Radziecki - trzeba było wiele spraw kamuflować, by uniknąć Kamczatki...

W młodości przeczytałem i "Chorągwie na wieżach" i "Poemat pedagogiczny". Czytałem też książki Korczaka. Później zrezygnowałem ze studiów plastycznych, poszedłem na pedagogikę, by potem podyplomowo - na resocjalizację. W zakładzie wychowawczym dla chłopców przepracowałem (do emerytury) 24 lata.
To dzięki Makarence, dzięki Korczakowi i memu ojcu. Byli podobni do siebie....

więcej Pokaż mimo to

avatar
131
107

Na półkach:

Dobrze napisane, ciekawie opowiedziana historia kolonii - radzieckiego domu dziecka. Treść budziła cały czas moje duże zainteresowanie, natomiast co do narzędzi radzieckiej pedagogiki…tu trochę podejrzewam, że autor trochę podkoloryzował te osiągnięcia…ale może się mylę

Dobrze napisane, ciekawie opowiedziana historia kolonii - radzieckiego domu dziecka. Treść budziła cały czas moje duże zainteresowanie, natomiast co do narzędzi radzieckiej pedagogiki…tu trochę podejrzewam, że autor trochę podkoloryzował te osiągnięcia…ale może się mylę

Pokaż mimo to

avatar
194
194

Na półkach: ,

Do Makarenki dotarłem bardzo krętymi drogami, chociaż dużo wcześniej wiedziałem, że był taki człowiek, że sposób jego wychowania był wpajany (oficjalnie!) w polskim więziennictwie powojennym (np. eksperyment Świdów),a nawet byłem w Browarach k. Kijowa, gdzie prowadził jedną ze swoich kolonii eksperymentalnych. Jednak ciągle brakowało tekstu pisanego i oficjalnych założeń. Wreszcie trafiłem i przeczytałem w niecały tydzień całe opasłe tomisko. Książka ciekawa, zajmująca z wartką akcją. Bohaterowie i fabuła zachęcają do czytania kolejnych stron i tak mija te ponad 400 przewertowanych z obu stron kartek. Jeżeli jednak ktoś twierdzi że to doskonała książka wychowawcza to jest albo: 1) idiotą, b) nie przeczytał tej książki uważnie, c) ideowym bolszewikiem. Albo wszystko na raz. Dla mnie przede wszystkim to książka propagandowa z fantastycznie opisaną fabułą.

Dlaczego tak brutalny osąd? Ponieważ … (będzie długi opis bo i książka jest długa i dużo się nasunęło różnych sposobów indoktrynacji komunistycznej o których warto wspomnieć). Podam kilkanaście powodów wraz z odnośnikami (nr tomu i strona),żeby każdy zainteresowany mógł zobaczyć jak funkcjonowała propaganda w literaturze.

• „Antoni stał znacznie wyżej od wielu kolonistów, mówił prawidłowym miejskim językiem, tylko dla fasonu wtrącał ukrainizmy”[t.1,s.113] – prawidłowy język to rosyjski, chociaż rzecz dzieje się na Ukrainie; przez co język ukraiński jest albo nieprawidłowy albo w ogóle nie jest językiem; rzecz bardzo istotna od 1991 roku kiedy Ukraina otrzymała niepodległość i walczyła o własną drogę, a zwłaszcza 2014 roku, kiedy prezydent Janukowycz zrównał jeżyk rosyjski i ukraiński w konstytucji.

• Pochwalanie małych „upominków” dla lekarzy i pielęgniarek za wykonywanie ich obowiązków [t.1, s.157] – rzecz na którym stała i Natal stoi cała służba zdrowia czy to kiedyś w ZSRR czy to obecnie w krajach postsowieckich, także niestety w Polsce; medyk ma dostać coś za pomoc, choćby i tak było mu płacone przez państwo. W tym wypadku dostał worek białej mąki, co w latach 20-tych XX wieku było dość wartościowe.

• (o bajkach) „figurowali w nich głupi i mądrzy chłopi, panowie niedołęgi, niedorajdy i przebiegli rzemieślnicy, zręczni, odważni złodzieje i wyprowadzani w pole policjanci, odważni zwycięzcy żołnierze i opaśli, głupawi popi” [t.1, s.98]– kwintesencja stereotypów powielanych w komunizmie: głupi chłop to kułak, a mądry to ten skolektywizowany, panowie to zawsze niedorajdy lub inne ofiary losu wzbogacające się na uczciwych chłopach, złodzieje są sprytni bo dzieci w koloniach były najczęściej złodziejami, jednostronnie uwielbiani byli za to żołnierze chodzący sztywno i poważnie dumą podkreślając wielkość ZSRR, a na koniec popi wielokrotnie przedstawiani jako tłuściochy żądne pieniędzy i zapatrujący się w niebiosa z niewiadomych przyczyn

• „Gołowania wypędzono za pijaństwo i rozmówki kontrrewolucyjne z klientami, inwentarza jednak z kuźni Gołowań nie próbował odzyskać […] Jaki z ciebie nieuświadomiony obywatel, Sofron! Pracujesz u nas drugi rok, a dotąd nie rozumiesz: to są przecież narzędzia produkcji. A narzędzia produkcji powinny być, jak mówi nauka, własnością proletariatu. A proletariat właśnie przed tobą stoi” [t.1, s.191] – doskonały przykład jak koloniści bolszewiccy wzbogacali się kosztem ludzi, którzy przyszli im pomóc razem ze swoim inwentarzem. Nauka bolszewicka mocno przypominała naukę rozumianą przez sienkiewiczowskiego Kalego. Oni mogli zabrać, bo tak głosi „nauka”, ale im już nie można nic zrobić bo to przecież ich…

• (o chłopach) „Nie znacie ich, myśmy poznali dokładnie i wiemy co to za ludzie. Gotowi są za pół funta chleba zarżnąć człowieka, a spróbujcie o coś prosić… Głodnemu nie dadzą ani okruszyny, niech lepiej zgnije w jego komorze […] W ich pojęciu tylko ten jest dobry, kto niczego nie żądam a da mu wszystko za darmo. Chłop – co tam dużo gadać. Och, jak ja tych chłopów nie lubię, patrzeć na nich nie mogę, powystrzelałbym wszystkich!” [t.1, s.176] – chłopi byli źli bo nie dawali się okradać i ze skąpych racji nie chcieli dzielić się z nieproszonymi gośćmi, jeśli ci już prosili a nie żądali.

• ( o chłopach) „ jeździli na pięknych źrebakach, w świętach raczyli się samogonką, żony ich pachniały nowymi kretonami, śmietaną i pierogami, synowi ich na rynku matrymonialnym i wśród najbardziej czarujących kawalerów byli poza wszelką konkurencją, ponieważ nikt nie miał takich dobrze uszytych marynarek, takich nowych ciemnozielonych czapek, takich błyszczących butów ozdobionych zimą i latem lśniącymi wspaniałymi kaloszami” [t.1, s.176] – to cała litania zarzutów względem chłopstwa, bo oni mieli, a dzieci z władzy bolszewickiej nie.

• „Brat partyzant, zabili go petlurowcy w mieście na ulicy” [t.1,s.245] – negatywny przekaz dotyczący armii Zachodniej Ukrainy. Partyzanci raczej chowali się w lasach, do miast nie zaglądali. Dodatkowo zabicie w mieście i na ulicy brzmi tak jakby haniebnie w stosunku do oprawców. Znając historię lat 20-tych ubiegłego wieku można łatwo zrozumieć, dlaczego Makarence i jemu podobnym tak zależało na stygmatyzowaniu wszelkich oznak niepodległościowych Ukrainy.

• „Powiedziałem -Atamanem nazywać nie należy. Atamanów mieli tylko bandyci.
Chłopcy protestowali – Dlaczego bandyci. Partyzanci też mieli atamanów. Czerwoni partyzanci mieli wielu.
- W Armii Czerwonej nie mówią: ataman
- W Armii Czerwonej jest – dowódca – [t.1,s.254] – Słowo „ataman” bez wątpienia kojarzone jest z wojskiem zaporoskim, kozactwem, a dalej z wojskiej ukraińskim. Makarenko tutaj pisząc w pierwszej osobie określa atamanów mianem bandytów czyli jednocześnie określa całą historię ukraińskiego ruchu zbrojnego jako bandytyzm. Sam Makarenko urodził się niedaleko Sum, wychowywał się w okolicach Połtawy i Charkowa czyli w terenach bardziej nawet ukraińskich niż dzisiaj z uwagi na wysiedlenia i pożogę wojenną.

• „Pomysłowość i odwaga chłopców negowały istnienie prywatnej gospodarki i granice własności prywatnej. (…) Koloniści w sposób niezachwiany i radosny dokonywali rewizji najróżniejszych dróg między futorami i uparcie doskonalili je” [t.1,s.260] – koloniści wesoło niszczyli pola i zagony chłopów, ponieważ tak im było wygodniej a jeśli ktoś się przeciwstawiał to robili to siłą.

• „Nasze starsze pokolenie było już w tym czasie niedalekie od uniwersytetu robotniczego i Komsomołu, zaczęło już lubować się w wyszukanej grzeczności i ciekawej rozmowie” [t.1,s.262] – uniwersytety robotnicze były idealizowane jakoby tak była wyższa kultura, wielki rozwój i prestiż. W rzeczywistości były to wieczorowe lub zaoczne szkoły poziomem odbiegające od uniwersytetów a nawet szkół średnich. Uczęszczali tam wyrobnicy, proletariusze niższych warstw, którzy potrzebowali jakiegokolwiek wykształcenia, w żadnym wypadku nie naukowego.

• „Płoty, ogrodzenia i bramy, dzięki współczującemu stosunkowi młodego pokolenia do naszej sprawy, nie mogły już służyć gospodarzowi tak jak dawniej, tzn. być świadectwem nietykalności własności państwowej” [t.1,s.262] – w skrócie wszelka własność ku uciesze pedagogów nie była już własnością, bo przecież można argumentem siły i sprytu wystrychnąć kogoś na dudka i korzystać z jego zasobów za darmo.

• „Diuriuczenko był prosty jak słup telegraficzny: był to petlurowiec. „Nie znał” rosyjskiego języka, upiększał cały lokal kolonii tanimi portretami Szewczenki, zabrał się do jedynej rzeczy, do której był zdolny – do śpiewania „ukraińskich pieśni” [t.1,s.267] – chyba jeden z najbardziej jaskrawych przykładów wykpiwania ukraińskiego pochodzenia. Już samo nazwisko wychowawcy dowodziło, że jest Ukraińcem. Prosty jak słup znaczyłoby, że stoi prosto, ale jak słup telegraficzny to celowe żartowanie z niego. W dodatku to petlurowiec czyli znów pejoratywnie. Brak znajomości języka rosyjskiego był też szykanowany, bo jak można nie znać tego języka. Portrety Tarasa Szewczenki muszą być tanie, aby podkreślić kiczowatość, a śpiewanie ukraińskich pieśni jest podkreślone przez autora cudzysłowem, co ma wymiar kwestionujący że Ukraina ma swoje pieśni.

• „Koloniści twierdzili, że Georgiewski jest synem byłego gubernatora irkuckiego. Same Georgiewski negował bezwzględnie możliwość takiego haniebnego pochodzenia i w jego dokumentach nie było żadnego śladu przeklętej przeszłości”. [t.1,s.292] – jakiekolwiek pochodzenie inne niż robotnicze jest określane jako haniebne, a dzieci wyszydzane.

• „Stosunki dyplomatyczne z Radą Wiejską zostały znowu przerwane, zresztą dni samej Rady Wiejskiej były policzone. Zdobycie młyna było zwycięstwem naszego Komsomołu na drugim odcinku frontu wojennego”. [t.2,s.98 ] – kolonia wyszarpała młyn, który był wspólny dla wszystkich chłopów w okolicy, podkreślając jednocześnie że odmówili wejścia w jakąkolwiek spółkę, czyli pozbawili chłopów możliwości taniego zmielenia ziarna – teraz stali się panami sytuacji i jest im dobrze. Dalej Makarenko pisze, że niespodziewanie kolonia zaczęła się bogacić. Zastanawiające jak i czyim kosztem…

• Negowane są tradycje dotyczące wiejskiego swatania, określające je jako głupie, a dodatkowo pojawia się błąd w tłumaczeniu. Odrzucony kawaler zabierał (lub nie) ze sobą dynię z ogrodu panny; dynia po ukraińsku to harbuz, a tłumacz potraktował to zbyt dosłownie pisząc że kawaler zabierał arbuz [t.2,s.119 ]

• „Za domem zawyła harmonia i rozległ się wrzaskliwy babski śpiew – jedna z plag rytuału ślubnego”. [t.2,s.134] – tutaj tradycje związanie z zamążpójściem określane są jako plagi, a wszystkie towarzyszące rytuały stanowiące część kultury ukraińskiej są niesamowicie wyśmiewane.

• „Krótko opisałem, jakie są nasze zadania: czystość, praca, nauka nowe życie, nowe ludzkie szczęście. Żyją przecież w szczęśliwym kraju, gdzie nie ma panów i kapitalistów, gdzie człowiek wyrasta jako wolna jednostka w twórczej, radosnej pracy” [t.3,s.65 ] – wyidealizowany obraz Związku Radzieckiego, który chyb tak dobrze brzmi wyłącznie w przedstawieniach teatralnych bądź w raportach wysyłanych przez oficjałów zagranicę.

• „W tej wiosce nie tylko psy, ale również ludzie wyrośli na tłustej glebie klasztornych dziejów. Poczynano ich, karmiono i wychowywano za grosze i groszaki otrzymane za spokój duszy, za cudowne uzdrowienie, za pióra ze skrzydeł archanioła Gabriela”. [t.3,s.130 ] – obraz popa czy innego duchownego to zawsze obżarty, żyjący na ludzkiej krzywdzie, otrzymujący datki za nic a nawet za wyimaginowane przedmioty.

• „Tylko uważajcie, bez chuligaństwa. Walczymy z religią przekonując ludzi i przebudowując życie” [t.3,s.194 ] – czysta ideologia marksistowska

Podsumowując cały długi wywód z wieloma przykładami dochodzę do wniosku że książka jest naprawdę bardzie ciekawym obrazem i umiejętnie zawoalowanym przekazem wyższości ideologii bolszewickiej nad ówczesną mentalnością ludzi. Kpiny, szyderstwa w stronę tradycji, religii, kultury, języka ukraińskiego i wszystkiego co nie było czerwone i radzieckie aż nadto czuć w tym utworze. Gdyby nie było tego aż tak dużo pewnie bym się nad tym tak nie skupiał, ale zaczęło mnie to drażnić, stąd taki elaborat.

Do Makarenki dotarłem bardzo krętymi drogami, chociaż dużo wcześniej wiedziałem, że był taki człowiek, że sposób jego wychowania był wpajany (oficjalnie!) w polskim więziennictwie powojennym (np. eksperyment Świdów),a nawet byłem w Browarach k. Kijowa, gdzie prowadził jedną ze swoich kolonii eksperymentalnych. Jednak ciągle brakowało tekstu pisanego i oficjalnych założeń....

więcej Pokaż mimo to

avatar
187
38

Na półkach:

Nie jestem pedagogiem, ale tak na chłopski rozum - bardzo mądra książka.

Pewne rzeczy się nie zmieniają, choć technologia poszła o tyle do przodu i zdawać by się mogło, że dzisiejsze dzieci niewiele mają wspólnego z tymi sprzed kilkudziesięciu lat. Może faktycznie... ale jedną rzecz mają na pewno - nadal to są dzieci;)

Myślę, że warto przeczytać, tylko nie należy zapominać o czasach w jakich pisał Makarenko.

Wyraźnie wyczuwalna propaganda komunistyczna oczywiście w tej książce jest, ale kto ma swój rozum, to bez problemu ją pominie i wyciągnie to, co najwartościowsze.

Nie jestem pedagogiem, ale tak na chłopski rozum - bardzo mądra książka.

Pewne rzeczy się nie zmieniają, choć technologia poszła o tyle do przodu i zdawać by się mogło, że dzisiejsze dzieci niewiele mają wspólnego z tymi sprzed kilkudziesięciu lat. Może faktycznie... ale jedną rzecz mają na pewno - nadal to są dzieci;)

Myślę, że warto przeczytać, tylko nie należy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
207
25

Na półkach:

Książka po którą warto sięgnąć, świetnie analizuje pokazuje mechanizmy rozumowania dzieci, proponuje naprawdę ciekawe i praktyczne podejście do wychowania, bez żadnych "cud metod w 2dni". jednak podczas czytania trzeba mieć też włączony filtr, który odsieje komunistyczną propagandę.

Książka po którą warto sięgnąć, świetnie analizuje pokazuje mechanizmy rozumowania dzieci, proponuje naprawdę ciekawe i praktyczne podejście do wychowania, bez żadnych "cud metod w 2dni". jednak podczas czytania trzeba mieć też włączony filtr, który odsieje komunistyczną propagandę.

Pokaż mimo to

avatar
6
4

Na półkach:

Nikt w rodzinie nie wierzył, że przeczytałem to grube tomisko w wieku 11 lat i je zrozumiałem (było własnością mego taty). Przeczytałem całość z wypiekami na twarzy. Dla mnie to była sensacja i przygoda. Minęło pół wieku i niewiele już treści pamiętam, ale wiem, że było to o trudnej młodzieży i o wychowawcy, który musiał sobie z nimi jakoś poradzić. Byłem za mały, by wiedzieć, że to szkoła pedagogiczna rodem z ZSRR. Czułem tylko, że wychowawca jest dobry, a tamci - "źli". Bardzo chciałem, by mu się udało, żeby zdobył przyjaźń, szacunek i zaufanie swych wychowanków. Mój tata uczył wtedy rosyjskiego (języka zaborcy) i uczniowie rzucali nożami w tablicę, gdy coś na niej pisał. Wyobrażałem sobie, że mój tata sobie z tymi łobuzami radzi tak samo dobrze, jak Makarenko. (Skoro pisał Makarenko - sądziłem, że o sobie). Być może ta książka utwierdziła mnie w przekonaniu, że być nauczycielem, to wielka sprawa i zaszczepiła miłość do zawodu nauczycielskiego (zresztą tradycja w mojej rodzinie od trzech pokoleń). Odkąd zacząłem myśleć, kim chciałbym być - a było to jeszcze zanim zostałem nastolatkiem - liczyły się dla mnie tylko trzy zawody: nauczyciel, aktor i pisarz. Nigdy za to nie chciałem być strażakiem, milicjantem (fe) czy żołnierzem. O dziwo, spełniłem te - zdawałoby się - dziecięce mrzonki w stu procentach. Jestem nauczycielem, (więc i aktorem - w dobrym tego słowa znaczeniu) i troszkę pisarzem. Dziś nie wiem, na ile to zasługa Makarenki, na ile Opatrzności czy zbiegu okoliczności...
Nie polecam tej książki jako podręcznika dla przyszłych nauczycieli, gdyż prezentowane w niej metody pracy z młodzieżą są z innej epoki.
Można ją przeczytać z ciekawości - jak to się robiło wtedy...

Nikt w rodzinie nie wierzył, że przeczytałem to grube tomisko w wieku 11 lat i je zrozumiałem (było własnością mego taty). Przeczytałem całość z wypiekami na twarzy. Dla mnie to była sensacja i przygoda. Minęło pół wieku i niewiele już treści pamiętam, ale wiem, że było to o trudnej młodzieży i o wychowawcy, który musiał sobie z nimi jakoś poradzić. Byłem za mały, by...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    26
  • Chcę przeczytać
    23
  • Posiadam
    14
  • Literatura młodzieżowa
    1
  • Obyczajowe
    1
  • Dziecięce
    1
  • Edukacja, pedagogika
    1
  • Literatura piękna
    1
  • Na sprzedaż
    1
  • Niedokończone
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Poemat Pedagogiczny


Podobne książki

Przeczytaj także