Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji

- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Poza serią
- Tytuł oryginału:
- Kaiser von Amerika. Die große Flucht aus Galizien
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2011-09-02
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-09-02
- Liczba stron:
- 256
- Czas czytania
- 4 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375362831
- Tłumacz:
- Karolina Niedenthal
- Tagi:
- Galicja emigracja XIX wiek Polacy Żydzi Słowacy Rusini USA Brazylia
Cesarz Ameryki to fascynująca opowieść o wielkiej fali emigracji, która ruszyła z Galicji pod koniec XIX wieku, pchając w nieznane setki tysięcy Żydów, Rusinów, Słowaków i Polaków spragnionych lepszego życia. Trwające do 1918 roku masowe wyjazdy do USA i Brazylii były rozpaczliwą ucieczką przed nędzą, głodem i powołaniem do wojska, ale przede wszystkim - pielgrzymką do Ziemi Obiecanej. Do cudownej krainy obrosłej mitami, gdzie Statua Wolności jako Królowa Polski otwiera szeroko ramiona na przyjęcie ukochanych Polaków i Rusinów, a sam cesarz Ameryki osobiście wyraża zgodę na osiedlenie żydowskich chłopów z Galicji.
Martin Pollack mistrzowskim piórem kreśli szlaki emigrantów, kręte i niebezpieczne, i ich losy - pełne lęku, nadziei, trudów i rozpaczy. To znakomity i poruszający obraz najuboższych warstw społecznych Galicji, a także pasjonująca kronika procesów wytaczanych agentom emigracyjnym i stręczycielom, którzy cynicznie wykorzystywali zacofanie niepiśmiennych chłopów i naiwność dziewcząt.
Lektura obowiązkowa, nie tylko dla miłośników c.k. monarchii.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Matka Boska Nowojorska
Na jednym z obrazków widać port w jakimś dużym mieście, dokąd zawijają statki z Europy. W tle rysują się wielkie domy, a na pierwszym planie wyrasta z wody wysoka na kilka pięter, olbrzymia postać kobiety, na głowię ma koronę z promieni, a w wyciągniętej ku niebu ręce – pochodnię. To święta Maria, matka Boża i królowa Polski, opowiadają łatwowiernym chłopom agenci, wita w ten sposób ukochanych Polaków (i oczywiście Rusinów),z otwartymi ramionami i zapraszającym uśmiechem.”
***
Stany Zjednoczone i Kanada - ziemia obiecana emigrantów z Europy Wschodniej. Niezależnie czy mówimy o XIX, XX, czy nawet o obecnym stuleciu. Kraina mlekiem i miodem płynąca, gdzie dolary i złoto leżą na ulicy. Wystarczy tylko wyciągnąć rękę.... Baśnie i legendy przekazywane z ust do ust. Niemożliwe do weryfikacji podczas pierwszego wielkiego exodusu, który miał miejsce pod koniec dziewiętnastego wieku, ciągle żywe dziś – nieoceniona w tym rola przemysłu filmowego, gdzie spełnia się wielki amerykański sen „od pucybuta do milionera”. Martin Pollack w swojej najnowszej książce „Cesarz Ameryki” skupia się przede wszystkim na wielkiej emigracji ludności z terenów Galicji pod koniec XIX wieku. Zjawisko – niespotykane nigdy na tak dużą skalę, którego przyczyn możemy doszukiwać się przede wszystkim w prześladowaniach i biedzie mieszkańców tamtejszych terenów. Dla wielu pokoleń Polaków, Rusinów, Żydów, Słowaków którzy zdecydowali się na podróż do Ameryki ponosząc przy tym olbrzymi koszt – zarówno materialny jak i zdrowotny – marzenie o krainie szczęśliwej zakończyło się gorzkim rozczarowanie. Tylko nieliczni wygrali tę nierówną batalię. Mimo to mit o wspaniałym, zamorskim państwie poruszał wyobraźnie tysięcy, którzy z uporem walczyli o miejsce na statku, który popłynie wprost do ziem zarządzanych przez Cesarza Ameryki.
Galicja – jeden z najbiedniejszych i najbardziej zacofanych regionów XIX wiecznej Europy. Przerażające ubóstwo, małorolni chłopi, wielodzietne głodujące rodziny, brak jakichkolwiek środków do życia, brak higieny, choroby i wysoka śmiertelność, uzależnienie od zamożnych panów, prześladowania żydów (pogromy). Decyzja o wyjeździe wydaje się koniecznością, a dla wielu zadłużonych chłopów ostatnią deską ratunku. Po wyprzedaniu co cenniejszych rzeczy, często ostatniej morgi ziemi – najpierw wyjeżdżają mężczyźni, by potem ściągnąć do siebie żonę i dzieci. Niektórzy ani myślą o stałej emigracji, chcą tylko po prostu zarobić i powrócić z większą ilością gotówki. Europa południowo-wschodnia tamtego okresu to teren olbrzymiej migracji, który również jest miejscem wielu nadużyć. Nieuczciwi naganiacze, którzy oferują lipne bilety na statki, wymuszenia i kradzieże. Niepiśmienni i zastraszeni chłopi są łatwym łupem do wszelkiej maści oszustów. Droga do Eldorado okupiona jest wieloma wyrzeczeniami i cierpieniem. A sama Ameryka przybyłych rozczarowuje, praca w kopalniach nadwyręża zdrowie, często zagraża też życiu, inna kultura onieśmiela. Nieliczni i najsilniejsi wygrywają tą nierówna walkę.
Martin Pollack w „Casarzu Ameryki” stara się posługiwać konkretnymi przykładami. Osobami, które wyjechały i które podjęły wyzwanie. Reportaż niemieckiego dziennikarza miejscami bardziej przypomina powieść przygodową, niż tradycyjną prozę non-fiction. Nie wpływa to jednak negatywnie na odbiór lektury, wręcz przeciwnie. Soczysta i żywa proza pisarza uwodzi, ale też porusza czytelnika. Kolaż historyczno-fabularny nie pozwala oderwać się od kart książki. Praca Pollacka to niezwykły obraz historii południowo-wschodniej części Europy uzupełniony o liczne fotografię, które czynią publikacje tym bardziej interesującą. Obraz o tyle ważny, że dotyczy nieznanej i słabo opisanej części naszej przeszłości*. A tę zawsze warto dobrze poznać.
Monika Długa
*W kontekście książki M. Pollacka polecam również „Tworzywo” M. Wańkowicza oraz „Wyspę klucz” M. Szejnert
Oceny
Książka na półkach
- 375
- 348
- 109
- 16
- 12
- 10
- 6
- 5
- 5
- 5
Cytaty
Żydowscy uciekinierzy z Rosji zostają w Galicji dokładnie przeegzaminowani: czy ich życie w rodzinnych stronach było rzeczywiście zagrożone,...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Ciekawy zbiór informacji o czasach, w których nędza wypędzała ludzi za ocean
Ciekawy zbiór informacji o czasach, w których nędza wypędzała ludzi za ocean
Pokaż mimo toCałkiem ciekawy reportaż, ale czegoś mi w nim brakowało - do tego miałam wrażenie, że niektóre rozdziały były przegadane, inne z kolei można by lepiej rozwinąć. Pollack opowiada w "Cesarzu Ameryki" o XIX-wiecznej Galicji: biednej, głodnej, pozbawionej perspektyw na poprawę sytuacji. Do tego w sąsiedniej Rosji mają miejsca masowe pogromy Żydów, którzy uciekają na zachód, a Galicja jest zbyt biedna, by ich przyjąć i wykarmić. Trzeba uciekać dalej, a "amerykański sen" dociera i tutaj. Więc najpierw trzeba załatwić paszport, pieniądze, dotrzeć do Niemiec, stamtąd na statek do Ameryki, no i jeszcze nie "odpaść" podczas kontroli przyjezdnych... Łatwo nie jest, ale gdy człowiek zdesperowany, podejmie każde ryzyko. Na zdesperowanych czekały tez zorganizowane grupy przemytników i organizatorów rejsów międzykontynentalnych, często współpracujący z miejscowymi władzami, więc jeśli coś pójdzie nie tak, nie ma nawet komu złożyć skargi... Muszę przyznać, że sama tematyka masowej emigracji, wręcz tytułowej "wielkiej ucieczki", z biednej Galicji była mi obca i naprawdę z lektury wyniosłam wiele ciekawych historii. Jednak jest coś w stylu pisania Pollacka, co mi nie pasuje - to już moja druga książka jego autorstwa i odczuwam podobny zgrzyt. Całościowo to dobra lektura, momentami wciągająca, momentami męcząca, ale warto po nią sięgnąć ze względu na trudną, ale interesującą tematykę.
Całkiem ciekawy reportaż, ale czegoś mi w nim brakowało - do tego miałam wrażenie, że niektóre rozdziały były przegadane, inne z kolei można by lepiej rozwinąć. Pollack opowiada w "Cesarzu Ameryki" o XIX-wiecznej Galicji: biednej, głodnej, pozbawionej perspektyw na poprawę sytuacji. Do tego w sąsiedniej Rosji mają miejsca masowe pogromy Żydów, którzy uciekają na zachód, a...
więcej Pokaż mimo toPo przeczytaniu książki teraz naprawdę rozumiem co znaczy określenie "nędza galicyjska". Wiem, że to nie przedsiębiorczość zmuszała ludzi do wyjazdu do Ameryki, ale po prostu ta nędza. Ameryka nie była w tym czasie "ziemią obiecaną" i nie każdy miał tam lepiej niż w Galicji. Warto znać historię, nawet tę mniej patriotyczną i słabo znaną. Książkę ciekawa, dobrze się czyta. Gorąco polecam.
Po przeczytaniu książki teraz naprawdę rozumiem co znaczy określenie "nędza galicyjska". Wiem, że to nie przedsiębiorczość zmuszała ludzi do wyjazdu do Ameryki, ale po prostu ta nędza. Ameryka nie była w tym czasie "ziemią obiecaną" i nie każdy miał tam lepiej niż w Galicji. Warto znać historię, nawet tę mniej patriotyczną i słabo znaną. Książkę ciekawa, dobrze się czyta....
więcej Pokaż mimo toPoruszająca, nie wiem co napisać.
Poruszająca, nie wiem co napisać.
Pokaż mimo toJest takie przysłowie, że „biednemu zawsze wiatr w oczy”. Po przeczytaniu książki „Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji” autorstwa Martina Pollacka, nasunął mi się wniosek, iż dla mieszkańców XIX-wiecznej Galicji określenie „wiatr” w przywołanym przysłowiu to zdecydowanie za mało. To raczej bezlitosny wicher, który przez długie dziesięciolecia smagał miliony biedaków zamieszkujących najuboższą prowincję cesarsko-królewskiej monarchii Habsburgów. Właśnie te anonimowe masy galicyjskiej biedoty są tematem reportażu historycznego, w którym ukazane zostało bolesne zderzenie wielkich nadziei z twardą rzeczywistością (nie)ludzkiego świata.
Galicyjska bieda stała się wręcz przysłowiowa. Ta peryferyjna dla habsburskiej monarchii prowincja przez cały okres zaborów była zaniedbywana, a postępująca parcelacja gospodarstw chłopskich skutkowała - przy stosunkowo wysokim przyroście naturalnym - ogromnym rozrostem nędzy. Karłowaty przemysł, postępujący alkoholizm, wszechobecna korupcja i bardzo silny społeczny konserwatyzm - oto obraz galicyjskiej rzeczywistości. Nic więc dziwnego, że tamtejsi ludzie tak bardzo potrzebowali nadziei. I ta nadzieja zdawała się w końcu nadejść wraz z postępem w zakresie komunikacji. Oto bowiem w drugiej połowie XIX wieku lotem błyskawicy rozniosła się po prowincji wiadomość, że daleko za morzem jest kraj, w którym wolnej ziemi pod uprawę jest w bród, a migranci są przyjmowani z otwartymi ramionami. Wśród chłopów galicyjskich głód ziemi był olbrzymi. O niczym innym nie marzyli, niczego więcej nie pragnęli, jak tylko mieć tyle ziemi, aby móc dzięki niej nakarmić siebie i swoje rodziny. To proste marzenie odpowiada warstwie ludności wśród której analfabetyzm był niemal powszechny, co było podatnym gruntem dla szerzenia się różnego rodzaju fantastycznych historii. Paradoksalnie galicyjski chłop bał się zmian, którą niesie wielki świat, a jednocześnie pragnął jej, bo wiedział, że na rodzimej ziemi nie czeka go nic dobrego. Albo zaryzykuje wyprawę za „wielką wodę”, albo sczeźnie do reszty w nędzy i rozpaczy.
O Ameryce marzyli w Galicji wszyscy, bez względu na narodowość: Polacy, Ukraińcy, Żydzi, Słowacy itd. Jak to zwykle w świecie człowieka bywa - gdy jedni marzyli, inny na tym marzeniu chcieli zbić fortunę. Zapewne słyszeliśmy o polskiej mniejszości w Stanach Zjednoczonych czy Brazylii, ale niewielu miało okazję dowiedzieć się całej prawdy, jak doszło do jej powstania, czyli skąd ci ludzie znaleźli się tak daleko od ojczystej ziemi. Autor postanawia odsłonić przed czytelnikiem proceder, który okazał się swoistym „wentylem bezpieczeństwa” we wrzącej od biedy Galicji (i nie tylko tam). Są to wstrząsające relacje o ludziach wabionych wizją ziemi obiecanej, która wydaje się być na wyciągnięcie ręki. Wystarczy „tylko” zainwestować dorobek całego życia, kupić bilet na statek i ruszyć ku lepszej egzystencji. Ale rzeczywistość była brutalna, gdyż schody rozpoczynały się tuż za miedzą ojcowizny. Emigracja stała się biznesem jak każdy inny, więc rychło zainteresowali się nim ludzie o dość wątpliwej reputacji, którzy gotowi byli zarobić na desperacji innych. Zapewne mało kto wie, że w Oświęcimiu, ówcześnie mieście granicznym Austro-Węgier, powstała prężna organizacja przemycająca ludzi przez granicę i oferująca im bilety, często podrobione, na statki płynące do Ameryki. Nikogo nie interesowało dobro człowieka, liczył się szybki i maksymalny zysk. Przy opisie tego procederu autor przywołuje szokujące historie o ludziach, którzy... wcale nie chcieli udawać się za Atlantyk, ale wpadli w ręce szajki przemytniczej i pod przymusem musieli wykupić bilet na hamburski statek.
Martin Pollack prześledził losy niektórych z galicyjskich emigrantów, którzy zdecydowali się na wyjazd. To ciekawe poznać losy ludzi, którzy inaczej pozostaliby dla nas zupełnie anonimowi. Te kilka zebranych relacji należy potraktować jako próbkę losu, który spotkał miliony emigrantów, szukających w Ameryce lepszego życia. Często wizja spełnionego, amerykańskiego snu przesłania nam historie tych osób, którym się nie udało. Ileż było ludzi, których zawrócono jeszcze w Europie do domu? Ilu, po długiej i wyczerpującej podróży, nie pozwolono zejść ze statku na amerykańską ziemię? Wreszcie, ilu spróbowało i poniosło klęskę w starciu z realiami życia emigrantów - morderczą harówką za kilka dolarów, brakiem wsparcia otoczenia czy fatalną sytuacją mieszkaniową? „Cesarz Ameryki” to książka poświęcona zarówno tym, którym się udało, jak i tym, którzy musieli przyznać się do porażki i wrócić pokornie na swoje miejsce.
Mało znanym zagadnieniem, które ukazał w swojej książce autor, jest kwestia handlu żywym towarem. To kolejny wstydliwy i przemilczany problem związany z galicyjską nędzą. Młode, ładne dziewczyny były mamione wizją dobrej pracy w roli pomocy domowej lub opiekunki do dzieci, a w rzeczywistości trafiały do burdeli na całym świecie. Niejedną kobietę z pewnością zwabiła wizja wyrwania się z chłopskiego obejścia lub żydowskiej dzielnicy biedoty, która na końcu okazała się straszliwym koszmarem. Galicja zapewne nie jest tutaj jakiś wyjątkowym przypadkiem, a jeśli już, to tylko ze względu na rozmiar biedy, która zawsze i wszędzie jest wykorzystywana przez bezwzględnych handlarzy ludźmi.
Sporo miejsca autor poświęca sytuacji galicyjskich Żydów. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmiemy pod uwagę, że stanowili oni duży odsetek ludności tej prowincji, szczególnie w miastach. Oni również stanowili liczną grupę emigrantów, którzy chcieli uciec od gęstej atmosfery strachu, której apogeum była fala pogromów w carskiej Rosji. Ucieczka ludności żydowskiej przez Oświęcim u schyłku XIX wieku ma w sobie coś symbolicznego i profetycznego jednocześnie. Okazuje się bowiem, że wagony wypełnione Żydami przybywały na stacje w Auschwitz na długo przed nastaniem zbrodniczego systemu nazistowskiego. Wtedy była to brama, która dawała nikłą - ale jednak - nadzieję.
Tematyka książki okazała się być zatem bardzo ciekawa. Tym ciekawsza, im mniej odbiorca wie zjawisku emigracji z Galicji w XIX wieku. Martin Pollack pisze bardzo sprawnie, z reporterskim zacięciem. Zachowuje obiektywizm i jednocześnie ukazuje zagadnienie z różnych punktów widzenia. Zastosowana metoda opisania procesu poprzez naświetlenie jednostkowych przypadków jest według jedynym mnie słusznym wyborem dla tego formatu książki. Łącząc reportaż z historią, trzeba odwołać się do empatii czytelnika, jego zdolności wyobrażenia sobie ludzi i miejsc. Kolejną zaletą „Cesarza Ameryki” jest wybór arcyciekawych fotografii, na których podstawie możemy sobie wyobrazić bohaterów książki. Szkoda tylko, że brak jest bliższych informacji na temat źródeł ich pochodzenia oraz czasu powstania.
W bardzo skondensowanej formie autorowi udało się uchwycić i naświetlić główne problemy związane z „ucieczką z Galicji”. Książka ta z pewnością przynosi sporo informacji oraz stanowi dobry punkt wyjścia do dalszych poszukiwań. Warto się z nią zapoznać, gdyż we współczesnym świecie zjawisko migracji ludności wcale nie zniknęło. Przeciwnie, wszystko wskazuje na to, że będziemy świadkami jego narastania w obliczy przyrostu ludności w krajach rozwijających. Ich historie zapewne będą bardzo podobne do tych, jakie w swojej książce przedstawił Martin Pollack. Warto sięgnąć po tę książkę, bo to dobra i pożyteczna lektura dla ludzki chcących ciągle dowiadywać się czegoś nowego o naszej przeszłości.
Jest takie przysłowie, że „biednemu zawsze wiatr w oczy”. Po przeczytaniu książki „Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji” autorstwa Martina Pollacka, nasunął mi się wniosek, iż dla mieszkańców XIX-wiecznej Galicji określenie „wiatr” w przywołanym przysłowiu to zdecydowanie za mało. To raczej bezlitosny wicher, który przez długie dziesięciolecia smagał miliony biedaków...
więcej Pokaż mimo toWarto pamiętać – a nie jest to wiedza powszechna - że do I wojny światowej w Europie były tylko dwa państwa, które wymagały od obcokrajowców okazywania paszportów na swoich granicach. Były to osmańska Turcja i carska Rosja.
A nie trzeba chyba przypominać, że na podróże stać było wówczas tylko ludzi zamożnych.
Ubodzy, niepiśmienni, pochodzący z upośledzonych mniejszości mieszkańcy Austro-Węgier (nie da się ich nazwać, niestety, obywatelami) z jednej strony dostali przez emigrację szansę na poprawę swego beznadziejnego losu, a z drugiej – wpadli w łapska międzynarodowych szajek trudniących się de facto handlem ludźmi.
Najgorszy był – jak zawsze - los młodych kobiet.
I o tym mówi ta smutna książka wybitnego reportażysty.
Warto pamiętać – a nie jest to wiedza powszechna - że do I wojny światowej w Europie były tylko dwa państwa, które wymagały od obcokrajowców okazywania paszportów na swoich granicach. Były to osmańska Turcja i carska Rosja.
więcej Pokaż mimo toA nie trzeba chyba przypominać, że na podróże stać było wówczas tylko ludzi zamożnych.
Ubodzy, niepiśmienni, pochodzący z upośledzonych...
Bieda i głód są w stanie pchnąć ludzi do najbardziej nieprzewidzianych kroków. Dzisiaj, w czasach Internetu i szybkiego obiegu informacji, decyzja o emigracji wydaje się być bezpieczniejsza, niż u schyłku XIX wieku. Wtedy to agenci nakręcali budziki i wmawiali niepiśmiennym chłopom, że dzwonią do Cesarza Ameryki z pytaniem czy chce przyjąć nowego poddanego i obdarować go ziemią.
Wbrew temu, co napisałam powyżej, książka nie ma zabarwienia humorystycznego. Martin Pollack wykonał ciężką reporterską pracę by przywrócić szerszemu gronu ten fragment historii Galicji. A jak zdążyłam przekonać się podczas lektury poprzednich książek Autora – w przywracaniu pamięci jest on niezrównany.
Nie bez powodu w naszym języku funkcjonuje zwrot „galicyjska bieda” – małorolni chłopi, dodatkowo narażeni na kaprysy pogody, często przymierali głodem, obok nich społeczność żydowska, która nie parała się uprawą roli, za to bardzo szybko powiększała swoją liczebność, a przez to była jeszcze biedniejsza. Ale cała nasza historia zaczyna się w Rosji, gdzie 1 marca 1881 roku zamordowano cara Aleksandra II. Po tej dacie rośnie antyżydowska nagonka, fala uchodźców rusza przez Galicję, by docelowo znaleźć się w Ameryce. W wyniku tych ruchów dochodzi do kryzysu humanitarnego. Jedna z popularnych tras przerzutowych prowadziła przez Oświęcim – jakimś paradoksem wydaje mi się fakt, że jeszcze końcem XIX wieku miasto to było ważnym punktem na drodze do lepszego życia, a podczas II wojny światowej stało się makabrycznym ostatnim przystankiem dla zatrważającej liczby ofiar.
Autor wnikliwie opisuje „choroby” tamtych czasów, w podstaw których zawsze leżała bieda i często niewiedza. Bo to bieda właśnie popychała żydowskie rodziny do sprzedaży córek handlarzom „delikatnym mięsem”, a niewiedza sprawiała, że inne niedoświadczone dziewczyny były wywożone za granicę do domów publicznych. To tutaj wreszcie prężnie działały „fabrykantki aniołków”, którym ludzie powierzali w wiadomych celach swoje dzieci.
Sukces materialny jednych jest zresztą prawie zawsze okupiony cierpieniem innych. Haniebne było postępowanie agencji względem emigrantów, a amerykański sen okazywał się koszmarem. Pokutuje tu przekonanie ludzi uciekających z Galicji, że „w Ameryce noc jest lepsza, niż tutaj dzień […]”*.
Inną odmianą „amerykańskiej zarazy” jest „brazylijska gorączka”, dużo poważniejsza, bo klimat Brazylii był dla przybyszy z Galicji zabójczy. I znowu Martin Pollack dobitnie pokazuje, jak manipulacja pada na podatny grunt. Poniżej trochę długi cytat, ale gwarantuję, że warto poświęcić mu chwilę:
"Niektórzy agenci przywdziewają urzędowe uniformy i chodzą od wsi do wsi w asyście dobosza, by uroczyście odczytać rozkaz księcia Rudolfa, z którego wynika, że trzeba natychmiast wszystko porzucić i jechać czym prędzej do Brazylii, gdzie każdego czeka raj na ziemi. Są tam tak zwane drzewa mleczne, wystarczy je tylko naciąć, a już płynie z nich świeże mleko, nie trzeba więc krów, można sobie darować uciążliwy obrządek oraz dojenie; większe prace domowe, takie jak sprzątanie, gotowanie i zmywanie, wykonują małpy, a te naturalnie nie wymagają żadnej płacy, zadowolą się kilkoma świeżymi owocami, które można zerwać tuż za drzwiami. W Brazylii nie trzeba siać, można od razu zbierać plony. Złoto znajduje się wszędzie, wystarczy tylko trochę pokopać"**
Pewnie wielu z Was stwierdziło, że trzeba być niespełna rozumu, żeby nabrać się na takie oczywiste kłamstwa. W pierwszej chwili też miałam takie odczucie, ale potem pomyślałam, że dzisiaj ludzie wierzą w jeszcze bardziej nieprawdopodobne rzeczy.
Martin Pollack zachowuje wobec opisywanych zdarzeń i ofiar empatyczną bezstronność oraz kronikarską precyzję. W wyniku czego czytelnik otrzymuje wartościowy, wciągający i ciągle aktualny tekst. Bo czasy się zmieniły, ale nieuczciwych ludzi jakby przybyło. Szkopuł w tym, aby nie dać się im omamić.
* M. Pollack, Cesarz Ameryki. Wielka ucieczka z Galicji, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011, s. 182.
** Ibidem, s. 193.
Bieda i głód są w stanie pchnąć ludzi do najbardziej nieprzewidzianych kroków. Dzisiaj, w czasach Internetu i szybkiego obiegu informacji, decyzja o emigracji wydaje się być bezpieczniejsza, niż u schyłku XIX wieku. Wtedy to agenci nakręcali budziki i wmawiali niepiśmiennym chłopom, że dzwonią do Cesarza Ameryki z pytaniem czy chce przyjąć nowego poddanego i obdarować go...
więcej Pokaż mimo toMocna lektura: poza wieloma interesującymi szczegółami historycznymi rysuje obraz świata, w którym panują bezwzględne zasady. To książka o tych, którzy zbudowali Amerykę, uciekając przed galicyjską nędzą. Zresztą nie zawsze za oceanem poprawili swoją dolę.
Mocna lektura: poza wieloma interesującymi szczegółami historycznymi rysuje obraz świata, w którym panują bezwzględne zasady. To książka o tych, którzy zbudowali Amerykę, uciekając przed galicyjską nędzą. Zresztą nie zawsze za oceanem poprawili swoją dolę.
Pokaż mimo toKsiążka historyczna, bardzo ciekawa, a jednocześnie w jakiś makabryczny sposób odnosząca się do naszej współczesności, bowiem zjawisko masowej emigracji dalej istnieje, problemy przeniosły się po prostu w inne regiony świata. Pollack napisał więcej książek o Galicji, większość z nich ignoruje istnienie w Galicji Austriaków, istnieli tylko Żydzi, Ukraińcy, Węgrzy, Słowacy, Niemcy, i kilku, może kilkunastu Polaków. Uczymy się z tej książki o innych nacjach. Dużo natomiast miejsca w książce zajmuje polski antysemityzm. Autor przedstawia w szczegółach ówczesną sytuację i publiczną debatę, jest to bardzo ciekawe i skłaniać może do różnych refleksji. Pollack nie ma zdania na temat tragicznej sytuacji gospodarczej w Galicji, za którą musiałby obwinić jednak Austriaków, o których istnieniu mamy jednak nie wiedzieć. Autor żałuje że "Galicja została wymazana z mapy", dodaje też że "nadzieje Rusinów na własne państwo niweczy wojsko polskie", które to niesprawiedliwe zdanie ma oczywiście na celu nas strasznie podenerwować.
Istnieje też druga strona tej książki, a mianowicie sytuacja w USA, Kanadzie, Brazylii. Opisywanie tylko przerażająco negatywnych stron emigracji zmusza nas do refleksji, dlaczego ludzie ciągle emigrowali, dlaczego tak wielu z nich zostało za granicą. Moi przodkowie pojechali, popracowali i wrócili, a inna galąź dalej mieszka w Brazylii. Pamiętać trzeba że ta książka jest wyłącznie o najbiedniejszych, o analfabetach, a tu trudno naprawdę dla nich było o lepsze zatrudnienie na innym kontynencie. Ludzie niepiśmienni, bez tzw. kapitału kulturowego nie będą funkcjonować lepiej za granicą niż u siebie na wsi, a wprost przeciwnie. W USA i w innych krajach funkcjonowały towarzystwa pomocowe. Warunki życiowe robotników poprawiały się tam z roku na rok bardzo, rok 1888 to inna epoka niż 1910. Oczywiście, z perspektywy malutkiej przytulnej Austrii z której pochodzi autor, USA czy Brazylia to wszystko kraje przerażająco brutalne. Austriacy nie doświadczyli emigracji za chlebem, to musi być dla nich jakiś totalnie tajemniczy temat . Sytuacja samego życia emigrantów za granicą to inne zagadnienie, na inną, obszerną książkę. Nie podobały mi się ogólniki którymi obsypał nas w tym temacie autor.
Nieznane natomiast w Polsce są te szokujące historie międzynarodowego handlu kobietami, tutaj autor dostarczył nam w języku polskim pracy pionierskiej. To jest temat nowy.
Autor natomiast kompletnie zapomniał wspomnieć że w Kanadzie Ukraińcy i inni Galicjanie, jako obywatele austriaccy wkrótce znaleźli się w obozach koncentracyjnych, Kanada uczestniczyła w pierwszej wojnie światowej już w 1914 roku, USA dopiero od 1916. Dziś Kanada za te historie bardzo przeprasza.
Książka historyczna, bardzo ciekawa, a jednocześnie w jakiś makabryczny sposób odnosząca się do naszej współczesności, bowiem zjawisko masowej emigracji dalej istnieje, problemy przeniosły się po prostu w inne regiony świata. Pollack napisał więcej książek o Galicji, większość z nich ignoruje istnienie w Galicji Austriaków, istnieli tylko Żydzi, Ukraińcy, Węgrzy, Słowacy,...
więcej Pokaż mimo toKsiążka, ukazująca realia emigracji z Galicji do "Ameryki" na przełomie XIX i XX wieku. Lektura momentami wstrząsająca. Ogrom krzywd i niebezpieczeństw na jakie byli narażeni emigranci jest porażający. Oprócz rozdziałów poświęconych stricte podróży, mamy też opisy dotyczące codziennego życia mieszkańców galicyjskich miejscowości, które do sielankowego nie należało. Do minusów zaliczyłbym próby usprawiedliwienia działań pewnej grupy sprawców krzywd.
Książka, ukazująca realia emigracji z Galicji do "Ameryki" na przełomie XIX i XX wieku. Lektura momentami wstrząsająca. Ogrom krzywd i niebezpieczeństw na jakie byli narażeni emigranci jest porażający. Oprócz rozdziałów poświęconych stricte podróży, mamy też opisy dotyczące codziennego życia mieszkańców galicyjskich miejscowości, które do sielankowego nie należało. Do...
więcej Pokaż mimo to