Ścinki z notatnika #1: Łabędź a sprawa Polska


Moim zdaniem jest dwóch pretendentów do tytułu najczęściej poruszanego tematu książkosfery. Pierwszy to sprawa tego, jak upada czytelnictwo i jak ludzie (ale nie my) mało czytają. Drugi to temat książek, które nie powinny być popularne, a jednak są, bo jacyś ludzie (znowu nie my) windują je na szczyty list bestsellerów.
Zobacz pełną treśćLista wypowiedzi [27]





Rzecz rozbija się o to, że teraz niemal każdy może wszystko. Kiedyś być np. popularnym muzykiem wymagało umiejętności gry na instrumencie- zasadniczo, oraz spełnionych wielu innych czynników, aby do tej popularności dojść. Teraz byle "obszczymurek" z komputerem i (często pirackim) oprogramowaniem robi za didżeja tworzącego jakieś "rytmy", czy robiącego mixy znanych utworów...
więcejSamo w sobie złem przecież nie jest to, że "obszczymurek" zadowoli gusta "gawiedzi" i dostanie za to krocie - takie jest prawo dżungli (czytaj: rynku kultury masowej): gawiedzi jest po prostu więcej. Ale nie przystoi człowiekowi rozumnemu zazdrościć powodzenia. Taki stan rzeczy nakręca typowo merkantylny typ reklamy, który moim zdaniem, w ogóle nie powinien mieć miejsca w...
więcej

No i super, że Piskorski pisze dla LC. Już po "wstydzę się..." wiedziałem, że go lubię, ale teraz jestem o tym w 100% przekonany (może wreszcie wezmę się za ten Cienioryt!).

ojej, przepraszam! Nie wiedziałem, że dyskutować można tylko o treści felietonu, a nie o jego autorze, czy samym fakcie, że taki felieton się pojawił! Obeicuję, następnym razem się poprawię...
Ale jak widzisz 5 osób poparło mój wpis, więc może to tylko Ty masz z tym problem?
Ojej, "pięć osób poparło mój wpis" (teraz już osiem, btw)- trzeba odtrąbić sukces!
Nie, nie mam żadnego problemu, po prostu uważam, że dyskutować należy na temat felietonu. Ale oczywiście, jak ktoś lubi tworzyć towarzystwo wzajemnej adoracji, proszę bardzo. Myślę tylko, że do tego celu służą inne instrumenty, np. pw do autora itp.


W końcu jakiś dobry, dłuższy tekst. Wrzucajcie więcej takich. To nie Onet czy WP.


Świetny felieton i jakoś tak koresponduje też z dyskusją o konfliktach na linii autorzy-recenzenci.
Teoria czarnych łabędzi nie była mi jeszcze znana. Zdaje się, że w gospodarce używa się jej raczej do opisania niespodziewanych krachów niż nieprzewidzianych sukcesów (?).

Jak słusznie zauważył autor, skoro czytamy gnioty, to o co się rzucać? Człowiek to trudne w osłudze zwierzę...
Zapraszam do dyskusji.
Użytkownicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post