Felzmann: A najlepiej by zrobił, jakby tej książki nie napisał.
Czyli zrobił najlepiej.

Felzmann: A najlepiej by zrobił, jakby tej książki nie napisał.
Czyli zrobił najlepiej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Ale ja to wiem, bo bardzo interesuję się sportem. Nie lubię tylko, jak ktoś wciska mi kit. Przecież mógł np. w tej swojej publikacji puszczać oko do czytelnika w tych "momentach". A najlepiej by zrobił, jakby tej książki nie napisał. A już na pewno nie powinien podpisywać jej jako autobiografię. Mało kasy miał, czy co?
Uważam, że skoro już mu udowodnili oszustwo, to czytelnicy mają pełne prawo czuć się oszukani i mają prawo do dochodzenia swoich praw. Chociażby do zwrotu tych dolarów, które wydali na książkę, wraz z odsetkami.

Ale ja to wiem, bo bardzo interesuję się sportem. Nie lubię tylko, jak ktoś wciska mi kit. Przecież mógł np. w tej swojej publikacji puszczać oko do czytelnika w tych "momentach". A najlepiej by zrobił, jakby tej książki nie napisał. A już na pewno nie powinien podpisywać jej jako autobiografię. Mało kasy miał, czy co?
Uważam, że skoro już mu udowodnili oszustwo, to...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Felzmann: Nie zgadzam się z tobą Maciek. Absolutnie. Książki non-fiction kupuje się dla pewnej wiedzy. Jeśli ktoś kupił autobiografię Armstronga, bo np. jego dzieciak zaczyna przygodę z kolarstwem, to oczekiwał prawdziwej, szczerej książki człowieka, który odniósł w tym sporcie duży sukces, a nie jakichś bajek. Z takiego wprowadzenia w błąd mogą później wynikać konkretne skutki dla takiego dzieciaka. Co szkodziło Armstrongowi napisać w przedmowie, że to jest na poły autobiografia i fikcja? korona by mu z głowy spadła? Nie, zarobiłby mniej, i właśnie o to chodziło. Nie lubię czegoś takiego i bardzo dobrze, że w USA biorą się za takich oszustów. Zresztą tak powinno być w każdej dziedzinie. Poza tym to jest kwestia tez pewnej konkurencji na rynku publikacji non-fiction. Przecież nie oszukujmy się, tych książek nie kupuje się dla wielkiej literatury, tylko aby konfrontować nasze życie z cudzym życiem, wyciągać wnioski, uczyć się na błędach innych itp. I w związku z tym nie może być tak, że ktoś sobie coś wymyśli, jakieś niestworzone bajki i napisze, ze to autobiografia, a ktoś napisze szczerą książkę, ale może mniej barwną i na rynku przegra z takim oszustem. To jest nie fair. To nieuczciwa konkurencja.

- On odniósł sukces i odniósł mega-sukcesy. Nie ma prawie sportu bez dopalaczy współcześnie, skomplikowanych wersji odżywek, zasilaczy, hormonów, anabolików, małych porcji narkotyków. Polecam przeczytać słowa naszego wielkiego sportowca Przemysława Salety o współczesnym sporcie i dopalaniu. Zresztą cały świat i każda dziedzina jedzie na speedach. Napisałem wyraźnie, że Armstrong tkwił i błądził, taplał/nurzał się w bagnie, ale również się z tego wyrwał. Dla mnie pozostaje wielkim sportowcem, bo zupełnie czysty również osiągnąłby wysoce-podobne wyniki. Będzie wiedział o tym każdy, kto miał styczność ze sportem. Ale oczywiście w pełni szanuję Twoje zdanie na ten temat. Pozdrawiam. :)

...Edit/
(PS: Nikt nigdy nie strzeli sobie w kolano na dzień dobry i nie napisze na wstępie; to jest na poły autobiografia; a często autobiografia może w pewnych niuansach, wykawałkowanych "odcieniach" rzeczywistości odbiegać od obiektywnej prawdy życia. Jeśli w takową wierzysz.)

Felzmann: Nie zgadzam się z tobą Maciek. Absolutnie. Książki non-fiction kupuje się dla pewnej wiedzy. Jeśli ktoś kupił autobiografię Armstronga, bo np. jego dzieciak zaczyna przygodę z kolarstwem, to oczekiwał prawdziwej, szczerej książki człowieka, który odniósł w tym sporcie duży sukces, a nie jakichś bajek. Z takiego wprowadzenia w błąd mogą później wynikać konkretne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Odpowiem w stylu Armstronga: "To nie ja, to mój trener. Ja jestem święty"... kupujesz?

Odpowiem w stylu Armstronga: "To nie ja, to mój trener. Ja jestem święty"... kupujesz?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Cholera, Felzmann, nie popieraj własnych wypowiedzi, bo to co najmniej dziwnie wygląda :D
A co do sprawy. Wot, Ameryka- kraina głupawych pozwów, a ten wcale nie jest tym najbardziej kretyńskim, bywały lepsze.

Cholera, Felzmann, nie popieraj własnych wypowiedzi, bo to co najmniej dziwnie wygląda :D
A co do sprawy. Wot, Ameryka- kraina głupawych pozwów, a ten wcale nie jest tym najbardziej kretyńskim, bywały lepsze.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie zgadzam się z tobą Maciek. Absolutnie. Książki non-fiction kupuje się dla pewnej wiedzy. Jeśli ktoś kupił autobiografię Armstronga, bo np. jego dzieciak zaczyna przygodę z kolarstwem, to oczekiwał prawdziwej, szczerej książki człowieka, który odniósł w tym sporcie duży sukces, a nie jakichś bajek. Z takiego wprowadzenia w błąd mogą później wynikać konkretne skutki dla takiego dzieciaka. Co szkodziło Armstrongowi napisać w przedmowie, że to jest na poły autobiografia i fikcja? korona by mu z głowy spadła? Nie, zarobiłby mniej, i właśnie o to chodziło. Nie lubię czegoś takiego i bardzo dobrze, że w USA biorą się za takich oszustów. Zresztą tak powinno być w każdej dziedzinie. Poza tym to jest kwestia tez pewnej konkurencji na rynku publikacji non-fiction. Przecież nie oszukujmy się, tych książek nie kupuje się dla wielkiej literatury, tylko aby konfrontować nasze życie z cudzym życiem, wyciągać wnioski, uczyć się na błędach innych itp. I w związku z tym nie może być tak, że ktoś sobie coś wymyśli, jakieś niestworzone bajki i napisze, ze to autobiografia, a ktoś napisze szczerą książkę, ale może mniej barwną i na rynku przegra z takim oszustem. To jest nie fair. To nieuczciwa konkurencja.

Nie zgadzam się z tobą Maciek. Absolutnie. Książki non-fiction kupuje się dla pewnej wiedzy. Jeśli ktoś kupił autobiografię Armstronga, bo np. jego dzieciak zaczyna przygodę z kolarstwem, to oczekiwał prawdziwej, szczerej książki człowieka, który odniósł w tym sporcie duży sukces, a nie jakichś bajek. Z takiego wprowadzenia w błąd mogą później wynikać konkretne skutki dla...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Dla mnie to jakiś obłęd z tymi wszystkimi pozwami; szczególnie w przypadku książek, gdzie prawda bardzo często miesza się z fikcją. Roztrzelajmy każdego autora-specjalistę od bytów wirtualnych, znakomitych fantastów, wizjonerów, halucynogennych podpowiadaczy, przepowiadaczy przyszłości wiążącej się z przeszłością. Starożytni myśliciele wyłożyli, że po części zawsze żyjemy fikcjami i ułudą, bo każdą sytuację, minutę życia można zinterpretować, odczuć, przeanalizować na 100, 1000 sposobów. Wariactwo jakieś. Najlepsza książka pełna fikcji, nieprawd, półprawd, ćwierćprawd nadal pozostaje _najlepszą książką. Dobra dobrą, ciekawa ciekawą. To nie są poradniki kulinarne albo encyklopedie, liczy się smak lektury. Armstrong przyznał się do "bagna", ale kto, gdzie jest w pełni święty? W której branży, w którym środowisku? Mógł mieć święty spokój i milczeć do końca życia. Ja go szanuję. Błądził długo, ale odważył się i wyzwolił.

Dla mnie to jakiś obłęd z tymi wszystkimi pozwami; szczególnie w przypadku książek, gdzie prawda bardzo często miesza się z fikcją. Roztrzelajmy każdego autora-specjalistę od bytów wirtualnych, znakomitych fantastów, wizjonerów, halucynogennych podpowiadaczy, przepowiadaczy przyszłości wiążącej się z przeszłością. Starożytni myśliciele wyłożyli, że po części zawsze żyjemy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Absolutnie popieram ten pozew. Nie można tak oszukiwać ludzi. Są duże szanse, że ten złodziej przegra, bo w przypadku Freya to się udało...

Absolutnie popieram ten pozew. Nie można tak oszukiwać ludzi. Są duże szanse, że ten złodziej przegra, bo w przypadku Freya to się udało...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Na taki pomysł mogli wpaść tylko Amerykanie!

Teraz zastanawiam się, czy nie pozwać do sądu Kinga, bo po lekturze "Lśnienia" miałam koszmarne sny:)

Na taki pomysł mogli wpaść tylko Amerykanie!

Teraz zastanawiam się, czy nie pozwać do sądu Kinga, bo po lekturze "Lśnienia" miałam koszmarne sny:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Posiadam jego książki , jak również książki napisane przez Pierre Ballester i David Walsh - fajnie się je porównuje !

Posiadam jego książki , jak również książki napisane przez Pierre Ballester i David Walsh - fajnie się je porównuje !

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post