Co nie zmienia faktu, że autor artykułu aplikuje niemieckie wyniki do polskiego rynku książki. No nadal słabo :D Marcin Zwierzchowski już zadał kłam tym wynikom u siebie na Facebooku. 

Co nie zmienia faktu, że autor artykułu aplikuje niemieckie wyniki do polskiego rynku książki. No nadal słabo :D Marcin Zwierzchowski już zadał kłam tym wynikom u siebie na Facebooku. 

Nie masz FB, czyli nie istniejesz! Ale ja w sumie też i jakoś da się z tym żyć.

A co do starszych pozycji, to serdecznie polecam serie wydawnicze. Czytelnik ma rewelacyjną "Nike", Wydawnictwo Poznańskie - "Serię Dzieł Pisarzy Skandynawskich", Wydawnictwo Literackie - "Prozę Iberoamerykańską", a PIW to już w ogóle kolosalna instytucja pod tym względem, bo jest i "Klub Interesującej Książki", i "Proza Współczesna", no i legendarna Współczesna "Proza Światowa". Ze starszych, ale XXI-wiecznych bardzo sobie cenię "Don Kichota", "Archipelagi" oraz "Nowy Kanon" W.A.B. Niezła jest też REBIS-owa "Salamandra".

Nie masz FB, czyli nie istniejesz! Ale ja w sumie też i jakoś da się z tym żyć.

A co do starszych pozycji, to serdecznie polecam serie wydawnicze. Czytelnik ma rewelacyjną "Nike", Wydawnictwo Poznańskie - "Serię Dzieł Pisarzy Skandynawskich", Wydawnictwo Literackie - "Prozę Iberoamerykańską", a PIW to już w ogóle kolosalna instytucja pod tym względem, bo jest i "Klub...

@Ambrose @betsy Dodałbym jeszcze ze starego PIWu serie: Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej, Polska Proza Współczesna, Biblioteka Myśli Współczesnej (tzw. -nieskończoność), Rodowody Cywilizacji (ceramowska); nieistniejące już Wydawnictwo Łódzkie wydawało Ex Libris Bibliotekę Jugosłowiańską, a również nieistniejące Wydawnictwo Śląskie - Bibliotekę Pisarzy Czeskich i Słowackich oraz serię Z klepsydrą, efemeryda z przełomu lat 80-tych i 90-tych - Wydawnictwo Alfa - serię Z Tukanem oraz Dawną Fantastykę Naukową, inne równie krótkotrwałe Wydawnictwo Łuk - Bibliotekę Rosyjską (gdzie się obkupiłem w Bułhakowa), Książka i Wiedza serię Albatros, Iskry serię Fantastyka, Przygoda (m.in. Zajdel, Frank Herbert), Nasza Księgarnia - Żółty liść i Klasykę Młodych,  Prószyński Biblioteczkę Interesującej Prozy, Pogranicze - seria Meridian (twórcy z Europy Środkowej i Wschodniej), Rebis wydaje Mistrzów Literatury obok wspomnianej Salamandry, Biblioteka Bestsellerów Wydawnictwa Muza no i wreszcie last but not least Wydawnictwo Czarne i jego serie: Inna Europa Inna Literatura (m.in. Bodor, Velickovic, Kis, Żadan,. Andruchowycz, Jergović etc.),  Europejki, Klasyka, Proza świata oraz niebeletrystyczne m.in. Sulina, Reportaż, Biografie, Miasta czy Lilith. I jeszcze wydawnictwo Książkowe Klimaty, gdzie są klimaty: czeskie, słowackie, rumuńskie, bałkańskie i węgierskie - ale zawsze niezmiernie ciekawe.
Szczerze polecam (i też nie mam FB).

@Ambrose @betsy Dodałbym jeszcze ze starego PIWu serie: Biblioteka Klasyki Polskiej i Obcej, Polska Proza Współczesna, Biblioteka Myśli Współczesnej (tzw. -nieskończoność), Rodowody Cywilizacji (ceramowska); nieistniejące już Wydawnictwo Łódzkie wydawało Ex Libris Bibliotekę Jugosłowiańską, a również nieistniejące Wydawnictwo Śląskie - Bibliotekę Pisarzy Czeskich i...

Ja też nie mam FB i żyję. A co do wydawanych ostatnio książek to zauważyłam, że wydaje się książki "poprawne politycznie" albo tzw. "opium dla mas". Ciekawych pozycji jest mało i w niszowych nakład, bo normalnie " nie schodzą". Nie czarujmy się wydawanie książek to biznes i jako taki musi przynosić dochody. 

Ja też nie mam FB i żyję. A co do wydawanych ostatnio książek to zauważyłam, że wydaje się książki "poprawne politycznie" albo tzw. "opium dla mas". Ciekawych pozycji jest mało i w niszowych nakład, bo normalnie " nie schodzą". Nie czarujmy się wydawanie książek to biznes i jako taki musi przynosić dochody. 

Landrynkowa ubrałaś w słowa to co ja myślę. Masz rację chcą nas wtłoczyć w jakichś szablon gdzie nie ma miejsca na indywidualność. Już teraz ciężko jest znaleźć coś oryginalnego w nowościach a jeśli kierować się bedziemy algorytmami nawet we wstępnej selekcji to strach się bać.

Landrynkowa ubrałaś w słowa to co ja myślę. Masz rację chcą nas wtłoczyć w jakichś szablon gdzie nie ma miejsca na indywidualność. Już teraz ciężko jest znaleźć coś oryginalnego w nowościach a jeśli kierować się bedziemy algorytmami nawet we wstępnej selekcji to strach się bać.

Żeby nie było - ja się z wami zgadzam, ale tak sobie pomyślałam o drugiej stronie medalu. Teraz wychodzi tyle gniotów, że można chyba założyć, iż w wydawnictwie nikt nawet nie przeczytał całości, tylko fragment albo jakiś konspekt, i poszło do druku. Wiele książek ma niski poziom literackiej jakości, a do tego jeszcze masę błędów stylistycznych i czysto gramatycznych. Sztuczna inteligencja może chociaż tego nam oszczędzi 😃 Fabularnie będzie sztampowo, do pewnego poziomu różnica żywy/sztuczny autor może nawet nie być zauważalna.

Żeby nie było - ja się z wami zgadzam, ale tak sobie pomyślałam o drugiej stronie medalu. Teraz wychodzi tyle gniotów, że można chyba założyć, iż w wydawnictwie nikt nawet nie przeczytał całości, tylko fragment albo jakiś konspekt, i poszło do druku. Wiele książek ma niski poziom literackiej jakości, a do tego jeszcze masę błędów stylistycznych i czysto gramatycznych....

Zgadzam się z Tobą @Ameliaale prawda jest taka, że "gnioty" wychodziły i wychodzić będą niezależnie od systemu algorytmów. Tyle że wówczas będą to gnioty pozbawione błędów.  Na jakość treści, zawartość algorytm nie pomoże. Jeśli wydawnictwo ma jakiś profil wydawanych tekstów to ono tego nie zmieni i nadal będzie wydawać swoje romanse mafijne (bo na to jest teraz zapotrzebowanie i na tym się zarabia), tylko że ten romans przepuszczony przez system będzie bezbłędny. Z treści artykułu wynika, że "BookScout rozpoznaje
kategorie literackie, tematy, słowa kluczowe i cechy fabuły w
książkach, a następnie dopasowuje rękopis do profilu wydawnictwa." Więc myślę, że tak po prostu będzie. Wydawnictwo X dostanie książkę Y bo będzie ona spełniać odpowiednie kryteria doboru. I jak ktoś już tutaj zauważył, w pewnym momencie autorzy zaczną pisać swoje dzieła tak, aby spełniały kryteria bo zwyczajnie i po ludzku każdy chce być wydany bo każdy wierzy w swój projekt. A Ty, ja i cała rzesza innych czytelników dostanie uładzony, gładki i bezbłędny tekst, tyle że niemal taki sam jak wiele innych. Chociaż osobiście nie sądzę aby maszyna była w stanie poradzić sobie ze stylistyką, konstrukcjami gramatycznymi i boję się, że w konsekwencji ten rzekomo ładny tekst będzie przypominał coś w rodzaju nieudolnego tłumaczenia, które dostajemy wrzuciwszy tekst obcojęzyczny do googlowskiego tłumacza: dosłowny, a nie kontekstowy, maszynowo sztuczny wygenerowany wg określonych słowotwórczych algorytmów, a przez to kompletnie nieliteracki. Nie dalej jak wczoraj w czytanej przeze mnie książce trafiłam na ewidentny błąd: zamiast "szczękała zębami" było "szczekała zębami". Autorce word tego nie wychwycił bo w słowniku edytora jest słowo "szczekała", korekta wydawnicza również tego nie złapała bo to jest niesamowity niuans ale nie chodzi o mi o ten brakujący ogonek w literce, chodzi mi o to, że wobec pewnych kwestii wszytko zawodzi. Gwarantuję Ci, że maszyna również nie poprawi tego błędu. Pozdrawiam  😀

Zgadzam się z Tobą @Ameliaale prawda jest taka, że "gnioty" wychodziły i wychodzić będą niezależnie od systemu algorytmów. Tyle że wówczas będą to gnioty pozbawione błędów.  Na jakość treści, zawartość algorytm nie pomoże. Jeśli wydawnictwo ma jakiś profil wydawanych tekstów to ono tego nie zmieni i nadal będzie wydawać swoje romanse mafijne (bo na to jest teraz...

Tak sobie optymistycznie zakładam, że książka - niezależnie od "typu" autora - wpadnie w jakiś proces korekty. Nie wiem na ile to pomoże, skoro dzisiaj bardzo wiele książek już po niej wygląda tak, że nie sposób zastanawiać się, jak tekst wyglądał przed nią. I dlaczego ktoś zdecydował się na wydanie go. Myślę, że automat mógłby oszczędzić nam przynajmniej części takich kwiatków. Jakiś czas temu czytałam artykuł o testach właśnie takiego tworzenia tekstów przez sztuczną inteligencją - efekty były bardzo dobre, czytelnicy ponoć nie zauważali specjalnej sztuczności. Źródła nie podam, bo zwyczajnie nie pamiętam  😌 Wiele książek jest napisanych wedle tego samego, sztywnego schematu, z określonymi typami bohaterów, kluczowymi zwrotami akcji i problemami,  Gdyby mi ktoś powiedział, że sztuczna inteligencja je stworzyła - nawet okiem nie mrugnę, zero zaskoczeń. Przecież już po samej tematyce często widać, że ten żywy pisarz tworzy na fali, pod zapotrzebowanie rynkowe albo wyrażone przez wydawcę (pod to rynkowe). Właśnie dlatego przypuszczam, że na poziomie literatury rozrywkowej różnica nie będzie aż tak duża, jak może się wydawać. Wyżej - raczej nie do ukrycia.
Widziałam kiedyś "trupa schowanego w chłodnicy"  😆  

Tak sobie optymistycznie zakładam, że książka - niezależnie od "typu" autora - wpadnie w jakiś proces korekty. Nie wiem na ile to pomoże, skoro dzisiaj bardzo wiele książek już po niej wygląda tak, że nie sposób zastanawiać się, jak tekst wyglądał przed nią. I dlaczego ktoś zdecydował się na wydanie go. Myślę, że automat mógłby oszczędzić nam przynajmniej części takich...

@Amelia  i tu się zgadzam: pisarze tworzą na fali, również wg schematu. Nie ma tu nic do dodania, tak po prostu jest. Znowu ruszę mój "ukochany" wątek romansów mafijnych. Pisarki, które nigdy w swoim dorobku czegoś takiego nie miały, pisały w określonym, często bardzo fajnym i przyjemnym w czytaniu typie literackim nagle wydają tzw. bestseller w stylu "365 dni". Dlaczego? Bo tego oczekuje rynek. Blanka Lipińska przetarła szlaki i wiemy, że to jest TEN trend. Przynajmniej na tę chwilę. I w tej sytuacji rzeczywiście nie ma znaczenia czy napisze to żywy autor czy maszyna. Byle rządziła Camorra czy inny Massimo Torricelii  😀 Myślę też, że każdy potencjalny autor liczy, że i on powtórzy sukces Blanki. A kluczowe w tym wszystkim jest dobre streszczenie powieści, które "zażre" u wydawcy i sprawi, że w morzu innych (często dużo lepszych lecz nieprzeczytanych tekstów) wyłowi on właśnie to. Ja osobiście nad takim stanem rzeczy ubolewam bo nieczytanie tekstów właściwych i opieranie się jedynie na konspektach przy selekcji wydawniczej powoduje, że być może tracimy coś fajnego. Streszczenie nigdy nie odda w pełni tego co skrywa się w głębi tekstu. Tego "czegoś" co decyduje o "fajności" książki.
Co zaś się tyczy tych określonych typów bohaterów, typowych zwrotów akcji i "oklepanych" tematów to... no cóż... w literaturze było już wszystko. Ciężko tu być odkrywczym. Tak jak w muzyce czy modzie. Pewne trendy się powtarzają i powracają po latach. Literatura niczym się tu chyba nie różni. Jest tylko kwestia ujęcia tematu. Raz Massimo rozwali jakiegoś mafiosa, a innym razem strzelą do Massima. Efekt będzie taki sam: padnie trup. I można go ewentualnie ukryć w chłodnicy 😁
Zresztą uważam, że i tak walimy głową w mur. Jest jak jest i dopóki będzie odbiorca, dopóty będą określone teksty.
Chyba się za bardzo wkręciłam w temat... 😈

@Amelia  i tu się zgadzam: pisarze tworzą na fali, również wg schematu. Nie ma tu nic do dodania, tak po prostu jest. Znowu ruszę mój "ukochany" wątek romansów mafijnych. Pisarki, które nigdy w swoim dorobku czegoś takiego nie miały, pisały w określonym, często bardzo fajnym i przyjemnym w czytaniu typie literackim nagle wydają tzw. bestseller w stylu "365 dni". Dlaczego?...

Wszystko dlatego, że temat książek jest wielowątkowy  😀 
Jako osoba, która romansideł nie lubi, mogę się oczywiście wymądrzać, że są złe, ale to tylko gatunek. Kryminały czytam dokładnie z tych samych powodów, z których inni czytają romanse - dla rozrywki.  Od takiej rozrywki nie oczekuję, że będą to wiekopomne dzieła, liczę się z powtarzalnością i wypełnianiem sprzedającego się wzoru, w końcu koła na nowo nikt nie wymyśli. Często mnie podoba się to, co innych odrzuca, a nie cierpię hitów sprzedażowych. Jednak, jak wspomniałaś, dla kogoś te książki są, choćby mnie to bolało w poczucie estetyki literackiej. Możemy stworzyć dziesiątki kluczowych haseł (dziewczyna dom tajemnica morderstwo zawód miłosny) i zebrać pokaźną liczbę wydanych już tytułów, które do tego pasują. Większość to szmiry, część będzie niezła, niektóre rzeczywiście dobre. Jeśli AI będzie tworzyć od niezłych w górę, to nie wydaje mi się to takie straszne 😃 Wielka literatura i tak zostanie w rękach żywego pisarza.
Muszę również przyznać, że ja - tak po ludzku - rozumiem pisanie według klucza, dopóki nie wyglądają tak wszystkie książki autora. Żyć z czegoś trzeba, a z hitów sprzedażowych można żyć bardzo dobrze, więc właściwie dlaczego nie skorzystać z okazji? Niedawno z mężem rozmawiałam o fabułach w książkach, tak ogółem. Tyle ich przeczytałam, że bez problemu mogłabym napisać jakiś kryminał. Problem w tym, że nie napiszę książki, którą sama uznałabym za dobrą i wartościową, bo takiego talentu nie mam. Dlatego trochę zazdroszczę tym, którzy pisać to za bardzo nie potrafią, a jednak mają odwagę gniota wydać i zarobić na nim, bo czytelnicy się zachwycą 😃 

Wszystko dlatego, że temat książek jest wielowątkowy  😀 
Jako osoba, która romansideł nie lubi, mogę się oczywiście wymądrzać, że są złe, ale to tylko gatunek. Kryminały czytam dokładnie z tych samych powodów, z których inni czytają romanse - dla rozrywki.  Od takiej rozrywki nie oczekuję, że będą to wiekopomne dzieła, liczę się z powtarzalnością i wypełnianiem...

Trafiłaś w sedno. Parafrazując Stuhra i jego "Śpiewać każdy może" powiem, że dziś "pisać każdy może. A teraz (może to pandemiczne lockdowny sprawiły?), jakby tego więcej wykwita.
Ja się jednak szczerze przyznaję, że owszem, czytam popularne hity. Część mi się podoba, więcej jednak nie. Ale nie chcę być jak pewien polityk, który szeroko komentował jakiś jego zdaniem szkodliwy i kłamliwy polski film, a zapytany przez dziennikarza czy go w ogóle oglądał, z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że nie. Ja po prostu lubię mieć szerszy pogląd i sama sobie wyrobić zdanie.
A z tym talentem... nie bądź dla siebie taka surowa 😀 Gdyby wszyscy pisarze myśleli tak jak Ty to jestem pewna, że baza książek na LC byłaby znacząco mniejsza  😀 Nie wiem czy byłaby to jakaś wielka strata i nie mnie oceniać ale jak mówił Einstein "geniusz to ćwierć talentu, a trzy czwarte pracy" więc może jednak napisz! Twój kryminał okaże się hitem i zdetronizujesz Remigiusza Mroza. Czego serdecznie Ci życzę! 

Trafiłaś w sedno. Parafrazując Stuhra i jego "Śpiewać każdy może" powiem, że dziś "pisać każdy może. A teraz (może to pandemiczne lockdowny sprawiły?), jakby tego więcej wykwita.
Ja się jednak szczerze przyznaję, że owszem, czytam popularne hity. Część mi się podoba, więcej jednak nie. Ale nie chcę być jak pewien polityk, który szeroko komentował jakiś jego zdaniem...

Dla tego poszerzania horyzontów oraz merytorycznej krytyki mogę nawet i romans czasem przeczytać. Są gatunki, których nie lubię i nie chcę po nie sięgać, ale warto co jakiś czas się upewnić, że gust się nie zmienił. Niechcący można trafić na tę jedną książkę, która jest inna i jednak jakoś trafia w gusta. Czytam bestsellery, jednak większość uważam za przeciętne, tylko świetnie sprzedane. Taka sprzedaż, jaki gust czytelników - mój może być dziwaczny i bardzo mi z tym dobrze, w końcu własny 🙂
Zdecydowanie nie mam ambicji pisarskich, za dużo samokrytyki. Zresztą, tak teraz sobie pomyślałam, że po pierwszej książce wszystkie wydawnictwa raczej szerokim łukiem by mnie omijały. Swoich własnych błędów nie wyłapię, ale gdyby któryś korekta przepuściła, to chyba pojechałabym osobiście okładać jej autora własną książką 😂

Dla tego poszerzania horyzontów oraz merytorycznej krytyki mogę nawet i romans czasem przeczytać. Są gatunki, których nie lubię i nie chcę po nie sięgać, ale warto co jakiś czas się upewnić, że gust się nie zmienił. Niechcący można trafić na tę jedną książkę, która jest inna i jednak jakoś trafia w gusta. Czytam bestsellery, jednak większość uważam za przeciętne, tylko...

No to faktycznie dość niebezpieczne mogłoby być to pisanie w Twoim wydaniu 😁 , zważywszy że jestem niemal pewna, że korekta coś przepuści. Dość się naczytałam przepuszczonych.
A z tą dobrą sprzedażą tak zwanych bestsellrów to całkiem niedawno rozmawiałam o tym z jedną użytkowniczką z LC. Książka to już dawno nie sztuka lecz biznes. Na to są nastawione wydawnictwa. I trudno się im dziwić bo z tego żyją, dlatego wydają nie to co potencjalnie dobre, ale to co się sprzeda. Dobry blurb na okładce to podstawa. To nic, że często wcale nie koresponduje z treścią. Do tego jakieś polecenie okładkowe zrobione przez znanego i lubianego pisarza i mamy sukces. Ja mam w swoich zbiorach mnóstwo książek kupionych przez mega ciekawy blurb. Miało być "łał", a doszło jedynie do "gie". Ja już jestem bardzo krytyczna wobec notek redakcyjnych, ale mój mąż (niestety) ciągle jeszcze w nie wierzy i zdarzy mu się popłynąć na ich fali. A potem ja wysłuchuję "i po co ja to właściwie czytałem?".
W czym dopatrujesz się dziwaczności swego gustu? Każdy czyta to, co lubi. Podglądnęłam Twoje konto (wybacz) i nie znalazłam tam nic co można by uznać za dziwaczne. Podążasz swoim trendem i jesteś w tym raczej konsekwentna.
Dziwaczna to jest jedna moja znajoma, która dla szerokiego grona prezentuje pogląd, że czyta tylko "wysoką" literaturę, gardzi prozą kobiecą, a romanse to szczyt obciachu, a wpadłam do niej kiedyś przypadkiem i na gorącym uczynku złapałam ją zaczytaną w sagę "Zmierzch". Nie wiem, która z nas była bardziej wstrząśnięta tym faktem...

No to faktycznie dość niebezpieczne mogłoby być to pisanie w Twoim wydaniu 😁 , zważywszy że jestem niemal pewna, że korekta coś przepuści. Dość się naczytałam przepuszczonych.
A z tą dobrą sprzedażą tak zwanych bestsellrów to całkiem niedawno rozmawiałam o tym z jedną użytkowniczką z LC. Książka to już dawno nie sztuka lecz biznes. Na to są nastawione wydawnictwa. I...

Książka to biznes, jak wszystko inne. Wydawnictwa zarabiać muszą, pisarz też, charytatywnie nikt tego nie robi, i nie ma co się oburzać. Bez pieniędzy jakości nie będzie, w końcu ktoś książkę musi opracować i naszykować do wydania.

Jak ktoś mówi, że wszystko poza wysoką literaturą jest złe, to raczej nie mówi prawdy. Albo ta wysokość zaczyna się dość nisko. Ekspertów i znawców literatury wśród ogółu czytelników mamy pewnie jakiś mały procent, a i oni wybierają przyjemność, tylko w czym innym ją znajdują.
W moim przypadku "dziwność" polega na tym, że mój gust zazwyczaj rozmija się z ogólnym odbiorem literatury. Kompletnie nie widzę fantastycznej fabuły, nieprzewidywalności, głębokich charakterów postaci tam, gdzie widzą to inni. W wielu hitach widzę płytkość i nijakość. Za to doceniam te książki z niskimi ocenami, które inni krytykują za nudę albo opowiadanie "o niczym". Nie żebym się tym przejmowała, tylko czasem dziwi mnie, że w tej samej treści widzimy coś tak odmiennego. Chyba w tym urok książek. Nauczyłam się, że kupowanie książek wydanych dwa-trzy lata temu pozwala na ograniczenie rozczarowań, bo i opinie bardziej różnorodne, i mniejszy ból wywołany ceną. Polecam 😃

Książka to biznes, jak wszystko inne. Wydawnictwa zarabiać muszą, pisarz też, charytatywnie nikt tego nie robi, i nie ma co się oburzać. Bez pieniędzy jakości nie będzie, w końcu ktoś książkę musi opracować i naszykować do wydania.

Jak ktoś mówi, że wszystko poza wysoką literaturą jest złe, to raczej nie mówi prawdy. Albo ta wysokość zaczyna się dość nisko. Ekspertów i...

Tak, rozumiem o co Ci chodzi w tym "ogólnym odbiorze literatury". Ja mam swoje zdanie na temat tego odbioru ale go tu nie uzewnętrznię bo wiele osób również żyje z tego, że "odbiera" daną książkę tak, a nie inaczej. Wiem, że niektórzy czasem muszą ją odebrać w określony sposób, a być może wcale to nie idzie w parze z tym co naprawdę czują w związku z jej przeczytaniem. Życie, Amelio. Po prostu  😁
Nieźle odjechałyśmy z tematem... 😀

Tak, rozumiem o co Ci chodzi w tym "ogólnym odbiorze literatury". Ja mam swoje zdanie na temat tego odbioru ale go tu nie uzewnętrznię bo wiele osób również żyje z tego, że "odbiera" daną książkę tak, a nie inaczej. Wiem, że niektórzy czasem muszą ją odebrać w określony sposób, a być może wcale to nie idzie w parze z tym co naprawdę czują w związku z jej przeczytaniem....

Właśnie o tym samym pomyślałam w temacie opinii. Wiem, że żyć jakoś z tego można, ale chyba nie aż tak wspaniale, przynajmniej nie na polskim rynku. Sama mam na koncie wczesne opinie o książkach od wydawnictw, pozytywne zresztą, ale też ja już na etapie zgłaszania gotowości do czytania uprzedzam, że napiszę to, co rzeczywiście myślę. W dodatku zgłaszam się tylko po to, co mnie interesuje i powinno trafić w mój gust. Może dlatego mam tych książek tak mało 😂 Zresztą tą zasadą kieruję się też w innych dziedzinach i czasem jestem głęboko zdziwiona, gdy wypływa temat "x zrobił dobrą opinię za kasę". Taka wewnętrzna naiwność 😃 Dobry człowiek od pijaru wybierze osoby, które szczerze wystawią dobrą opinię. 
Faktycznie popłynęłyśmy! 

Właśnie o tym samym pomyślałam w temacie opinii. Wiem, że żyć jakoś z tego można, ale chyba nie aż tak wspaniale, przynajmniej nie na polskim rynku. Sama mam na koncie wczesne opinie o książkach od wydawnictw, pozytywne zresztą, ale też ja już na etapie zgłaszania gotowości do czytania uprzedzam, że napiszę to, co rzeczywiście myślę. W dodatku zgłaszam się tylko po to, co...

No i tu dotykamy kwestii, że keczup na "pe" wcale nie musi być lepszy od tego na "ha" tylko dlatego, że Pani Nowak-Ibisz to kupuje  😁

No i tu dotykamy kwestii, że keczup na "pe" wcale nie musi być lepszy od tego na "ha" tylko dlatego, że Pani Nowak-Ibisz to kupuje  😁

Inteligentny algorytm wykryje takie zachowania i zacznie ignorować te cechy tekstów, które są wykorzystywane "pod algorytm". Poza tym do zastąpienia człowieka nie potrzeba maszyny doskonałej. Wystarczy maszyna choć odrobinę lepsza od tego człowieka.

Inteligentny algorytm wykryje takie zachowania i zacznie ignorować te cechy tekstów, które są wykorzystywane "pod algorytm". Poza tym do zastąpienia człowieka nie potrzeba maszyny doskonałej. Wystarczy maszyna choć odrobinę lepsza od tego człowieka.

Kiedyś trafiłem na wynurzenia pracownika działu HR znanej firmy, że dość podobny % - podawał liczbę 90 - wpływających CV i listów motywacyjnych w ogóle nie jest analizowany i wstępna selekcja ogranicza się tylko do formy; dopiero jeśli ta nie budzi zastrzeżeń, to można się przyjrzeć, co tam aplikujący sobą reprezentuje - inaczej zabrakłoby mocy przerobowych...
Może więc w wydawnictwach jest podobnie: niechlujnie sformatowany tekst, błędy interpunkcji i potencjalny noblista z miejsca leci do kosza?

Kiedyś trafiłem na wynurzenia pracownika działu HR znanej firmy, że dość podobny % - podawał liczbę 90 - wpływających CV i listów motywacyjnych w ogóle nie jest analizowany i wstępna selekcja ogranicza się tylko do formy; dopiero jeśli ta nie budzi zastrzeżeń, to można się przyjrzeć, co tam aplikujący sobą reprezentuje - inaczej zabrakłoby mocy przerobowych...
Może więc w...

A ja myślę, patrząc na aktualnie panujące trendy na rynku wydawniczym, a co za tym idzie, ukazujące się tytuły, że algorytm rozpoznawania słów kluczowych to jedno, drugie, daleko ważniejsze jest "wpisanie się" autora w pewną modę. Jeśli to będzie kolejny romans mafijny, gangsterski czy biurowy to raczej na pewno znajdzie to raczej na pewno znajdzie wydawcę. To jest, na dzień dzisiejszy, ten "potencjał rynkowy". W cenie są też thrillery i tematyka okołoobozowa (Auschwitz, Ravensbruck). Dużo czytam, także debiutów (bo uważam, że każdemu trzeba dać szansę, zważywszy że każdy pisarz, nawet ten światowego formatu, też kiedyś był debiutantem) i naprawdę czasem obcując z jakąś powieścią odnoszę wrażenie, że jakość tekstu ma mniejsze znaczenie niż ten jego "potencjał wydawniczy" wpisujący się w określoną modę rynku wydawniczego. Ja już nie wiem co lepsze: algorytm oceniający potencjalny tekst, czy subiektywna ocena człowieka selekcjonująca teksty do wydania. Bo co jeśli propozycja wydawnicza po prostu nie trafi we właściwe ręce i zostanie odrzucona? Bo może "selekcjoner" zwyczajnie nie lubi romansów? 😄 Nie jestem też pewna czy "maszyna", prócz rzecz jasna, oceny słów kluczowych, tematów czy kategorii, będzie w stanie ocenić tzw. ładunek emocjonalny dzieła, który bardzo często jest nadrzędną wartością tekstu. Dla mnie osobiście ważne są odczucie i emocje jakie towarzyszą mi przy czytaniu, a sądzę, że maszyna nie będzie w stanie złapać tej nitki i w efekcie zostanie wydane dzieło piękne słowotwórczo, pełne filozofii i wg algorytmu mające potencjał, ale kompletnie pozbawione emocji, napięcia czy tego niedefiniowalnego "czegoś", co każe czytelnikowi z wypiekami na twarzy przewracać kolejne strony. 

A ja myślę, patrząc na aktualnie panujące trendy na rynku wydawniczym, a co za tym idzie, ukazujące się tytuły, że algorytm rozpoznawania słów kluczowych to jedno, drugie, daleko ważniejsze jest "wpisanie się" autora w pewną modę. Jeśli to będzie kolejny romans mafijny, gangsterski czy biurowy to raczej na pewno znajdzie to raczej na pewno znajdzie wydawcę. To jest, na...

Użytkownik wypowiedzi usunął konto