Twój komentarz jest super, taki mocno niemerytoryczny i nie osadzony w temacie :)

Literatura tzw. "wysoka" lubi  udawać, że fantastyki nie ma, a jak już jakiś uznany autor takową pisze, to trzeba tworzyć różne dziwne wygibasy, czy to w nazewnictwie (te wszystkie "fikcje alternatywne" czy inne "realizmy magiczne") czy to w dyskursie publicznym (niesławny wywiad z Wegnerem na przykład). No i warto wyguglać kim dla fandomu jest Marcin Zwierzchowski, to będziesz wiedział że facio nie wymyśla sobie problemu i dlaczego jest to "znaffca". :) 

Twój komentarz jest super, taki mocno niemerytoryczny i nie osadzony w temacie :)

Literatura tzw. "wysoka" lubi  udawać, że fantastyki nie ma, a jak już jakiś uznany autor takową pisze, to trzeba tworzyć różne dziwne wygibasy, czy to w nazewnictwie (te wszystkie "fikcje alternatywne" czy inne "realizmy magiczne") czy to w dyskursie publicznym (niesławny wywiad z Wegnerem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ten "wymyślony przez autora" problem zna większość autorów fantastyki. Dodajmy też, że jeśli nie większość, to przynajmniej spora część polskich autorów fantastyki kojarzy tegoż "znaffcę" jako jednego z niewielu dziennikarzy, którzy o fantastyce faktycznie piszą. ^^ 

Ten "wymyślony przez autora" problem zna większość autorów fantastyki. Dodajmy też, że jeśli nie większość, to przynajmniej spora część polskich autorów fantastyki kojarzy tegoż "znaffcę" jako jednego z niewielu dziennikarzy, którzy o fantastyce faktycznie piszą. ^^ 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Lem jest dla polskiego fandomu SF tym czym Sapkowski dla fantasy - świętością, na którą nie można podnieść ręki. Widać to zresztą po niektórych komentarzach. Obaj byli w swoim czasie gwiazdami na fantastycznym literackim firmamencie (polskim, rzecz jasna) i obaj przez to zanadto obrośli w piórka do tego stopnia, że wydawało im się (ASowi dalej się wydaje), że oprócz nich nikt SF/fantasy w Polsce nie pisze, a jeśli pisze to nie warto go czytać. Tyle, że już dosyć wcześnie, bo w latach 70tych i 80tych pisało pokolenie młodszych autorów (Zajdel, Snerg, Huberath i inni), a potem doszło nowe z Dukajem na czele, czego obaj autorzy zdawali się nigdy nie dostrzegać.

Lem jest dla polskiego fandomu SF tym czym Sapkowski dla fantasy - świętością, na którą nie można podnieść ręki. Widać to zresztą po niektórych komentarzach. Obaj byli w swoim czasie gwiazdami na fantastycznym literackim firmamencie (polskim, rzecz jasna) i obaj przez to zanadto obrośli w piórka do tego stopnia, że wydawało im się (ASowi dalej się wydaje), że oprócz nich...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

"Co więcej, dla Lema fantastyka nie była celem samym w sobie, była pretekstem do wyrażenia treści przewyższających pulpowatą beletrystykę
- nie okazała się pułapką literacką i nigdy za jej pomocą nie szedł na
fabularną  łatwiznę, jak to się dzieje w przypadku pisarzy z tego
gatunku literackiego."

oraz

"Fantastyka,
czyli nie tylko sf, to pretekst do pisania durnych romansów, wykładni
poglądów politycznych, dewiacji własnych autora, czy realizacja rocznego
planu wydawniczego Remigiusza Mroza."

Czy widzisz podobieństwa w tych dwóch zdaniach :) "Nie była celem samym w sobie " oraz "to pretekst do pisania" posiadają niemal podobne znaczenia. Ale tak czy inaczej faktycznie bywa, że sf to tylko sztafarz i kiedy taką powieść się z niego obedrze to równie dobrze może to być "dziki zachód".

Kilka razy pisałem, że Lem był produktem swojego czasu, tak jak i jego literatura... która skończyła się na esejach gdzie Lem już tylko "nauczał świat".

Prawdą jest, że jeszcze nie czytałem polskiego autora, który by pisał jak - i tutaj celowo wezmę współczesnych autorów z zagranicy - Peter F. Hamilton czy Walter J. Williams.

"Co więcej, dla Lema fantastyka nie była celem samym w sobie, była pretekstem do wyrażenia treści przewyższających pulpowatą beletrystykę
- nie okazała się pułapką literacką i nigdy za jej pomocą nie szedł na
fabularną  łatwiznę, jak to się dzieje w przypadku pisarzy z tego
gatunku literackiego."

oraz

"Fantastyka,
czyli nie tylko sf, to pretekst do pisania durnych...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Dla Lema fantastyka  była pretekstem do wyrażania wartościowych treści, dla reszty z mojej wypowiedzi, jest pretekstem do wyrażania własnej nieudolności, choć bez grama świadomości, że jest nieudolnością. 

Dla Lema fantastyka  była pretekstem do wyrażania wartościowych treści, dla reszty z mojej wypowiedzi, jest pretekstem do wyrażania własnej nieudolności, choć bez grama świadomości, że jest nieudolnością. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Częściowo się zgodzę. Zwłaszcza "Dzienniki gwiazdowe" są dobrym przykładem tego co piszesz. Przewrotnie "Dzienniki" zawierały "Podróż trzynastą" i jednocześnie "Podróż dwudziestą szóstą i ostatnią" - wiesz do czego piję w tym przypadku. Ale tej ostatniej poza zbiorem "Sezam" już nie wydano.

Wtedy też literatura pełniła nieco inną role niż dzisiaj. Chociaż nie musi tak być, że jest tylko rozrywka lub tylko "wartościowe rzeczy". Istotne jest też to czego ludzie szukają w literaturze - jedni rozrywki w rodzaju "guma do żucia dla mózgu" inni bardziej "rozrywki intelektualnej' lub "estetycznej".

Lem też tworzył literaturę dla nieco innego pokolenia i z uwagi na to, nie wszedł do kultury czy też kontr-kultury tak jak np. Zajdel, którego "koalang" podchwycił magazyn Non Stop.

A czy na przykład Dukaj "pod pretekstem fantastyki wyraża wartościowe treści"? np. jego Xavras Wyżryn?

Częściowo się zgodzę. Zwłaszcza "Dzienniki gwiazdowe" są dobrym przykładem tego co piszesz. Przewrotnie "Dzienniki" zawierały "Podróż trzynastą" i jednocześnie "Podróż dwudziestą szóstą i ostatnią" - wiesz do czego piję w tym przypadku. Ale tej ostatniej poza zbiorem "Sezam" już nie wydano.

Wtedy też literatura pełniła nieco inną role niż dzisiaj. Chociaż nie musi tak być,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zapytaj się Dukaja, nie czytałam.

Zapytaj się Dukaja, nie czytałam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie muszę pytać Dukaja :) Ani Ty, wystarcz przeczytać. No dobra. A czy czytałaś może "Cyfraka" Haladyna? Coś z ostatnich 10 lat polskiego SF.

Nie muszę pytać Dukaja :) Ani Ty, wystarcz przeczytać. No dobra. A czy czytałaś może "Cyfraka" Haladyna? Coś z ostatnich 10 lat polskiego SF.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

To przeczytaj i sobie odpowiedz.
Nie, nie czytam już od dawna książek z FS. Może coś ciekawego mi przez to umknęło, ale mają tak marną stajnię selektorów, że wątpię.

To przeczytaj i sobie odpowiedz.
Nie, nie czytam już od dawna książek z FS. Może coś ciekawego mi przez to umknęło, ale mają tak marną stajnię selektorów, że wątpię.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Dla Lema fantastyka  była pretekstem do wyrażania wartościowych treści, dla reszty z mojej wypowiedzi, jest pretekstem do wyrażania własnej nieudolności, choć bez grama świadomości, że jest nieudolnością.

Wypowiedź ta absolutnie harmonizuje z bajędą Krzysztofa Zajasa o "porządnej fantastyce". Pomijając już fakt, że wypadałoby poznać przynajmniej te uważane za najlepsze dla gatunku dzieła polskich fantastów, aby móc jakoś sensownie argumentować (patrz: Jacek Dukaj).

Jeśli czytać sporo tytułów science fiction, które ukazały się w danym roku, to rzeczywiście można odnieść wrażenie, że jakieś 80% z nich to po prostu lepsze lub gorsze rzemiosło. Tylko że z tego nic nie wynika, bo w tak zwanym mainstreamie nie jest inaczej. Czy w kryminałach lub sensacji i thrillerze. A jakoś nie widzę, aby narzekano, że po Miłoszu czy Herbercie nie było godnych następców.

Dla Lema fantastyka  była pretekstem do wyrażania wartościowych treści, dla reszty z mojej wypowiedzi, jest pretekstem do wyrażania własnej nieudolności, choć bez grama świadomości, że jest nieudolnością.

Wypowiedź ta absolutnie harmonizuje z bajędą Krzysztofa Zajasa o "porządnej fantastyce". Pomijając już fakt, że wypadałoby poznać przynajmniej te uważane za najlepsze dla...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Zoltar, akurat Xavrasa nie czytałam, ale w zasadzie po jednej książce Dukaja (czytałam 4) można dostrzec solidny fundament literacki i oczytanie autora, którego nie ma znakomita większość polskich fantastów, i nie tylko fantastów, bo to jest przypadłość dzisiejszej literatury gatunkowej: brak rzemiosła. I dokładnie to człowieka wali po korteksie, gdy przeczytał Lema czy Dukaja a potem coś z blurbem. Zajas ma rację. Tu nie ma nic ciekawego, poza kilkoma wyjątkami. Od 20 lat mielenie tych samych motywów, tylko coraz gorzej.

Zoltar, akurat Xavrasa nie czytałam, ale w zasadzie po jednej książce Dukaja (czytałam 4) można dostrzec solidny fundament literacki i oczytanie autora, którego nie ma znakomita większość polskich fantastów, i nie tylko fantastów, bo to jest przypadłość dzisiejszej literatury gatunkowej: brak rzemiosła. I dokładnie to człowieka wali po korteksie, gdy przeczytał Lema czy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@KotGacek _ i widzisz, jak tutaj z tobą dyskutować? Nadymasz się a potem uciekasz. Zolatr dobrze podsumował twoją wypowiedź.

W 1990 roku wydano książkę: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/77343/fantastyka-50 Jest tam opinia Zoltara - uważam, że trafiona. Lem błyszczał na tle czasów (i twórców) w których żył. Warto by znać dorobek polskiej SF ostatnich 20-30 lat by móc go porównać z Lemem. W marnych latach 90' zalani zostaliśmy literaturą z Zachodu (i dobrze i źle) a problemy ekonomiczne przekładały się na literaturę. Odwróciła się tendencja i zaczęło królować fantasy. Właściwie tylko wydawnictwo SuperNowa wydawała. Potem nastąpił boom wraz z wydawnictwem Fabryka Słów, potem Runa a potem już poleciało. Zatem jest całkiem spory i dobry materiał porównawczy.

To napisz Co czytałaś z ostatnich 20 lat by można było się odnieść.

@KotGacek _ i widzisz, jak tutaj z tobą dyskutować? Nadymasz się a potem uciekasz. Zolatr dobrze podsumował twoją wypowiedź.

W 1990 roku wydano książkę: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/77343/fantastyka-50 Jest tam opinia Zoltara - uważam, że trafiona. Lem błyszczał na tle czasów (i twórców) w których żył. Warto by znać dorobek polskiej SF ostatnich 20-30 lat by móc go...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Kto ci uciekł i się nadyma? Odpowiedziałam na twoje pytania. Co czytałam? Masę tekstów w antologiach i pisamach branżowych, Grzedowicza, Majkę, Kołodziejczyka, Kosika, Podrzuckiego, Cholewę, Mroza, Dukaja, Gołkowskiego, Inglota, Przybyłka, Szmidta  i wielu, których zwyczajnie nie pamiętam (sory, ale na LC sf po tagach jest zespawana z fantasy i za cholerę nie ma sortowania po narodowości), za to do dzisiaj pamiętam Lema z tymi ośmioma pozycjami, które czytałam. Poza kilkoma wyjątkami z wymienionych, nie ma dla mnie nic ciekawego. Odnoś się.

Kto ci uciekł i się nadyma? Odpowiedziałam na twoje pytania. Co czytałam? Masę tekstów w antologiach i pisamach branżowych, Grzedowicza, Majkę, Kołodziejczyka, Kosika, Podrzuckiego, Cholewę, Mroza, Dukaja, Gołkowskiego, Inglota, Przybyłka, Szmidta  i wielu, których zwyczajnie nie pamiętam (sory, ale na LC sf po tagach jest zespawana z fantasy i za cholerę nie ma sortowania...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

O Dukaju już nie wspomnę - potwierdziłaś go jako wyjątek. Wymieniłaś całkiem dobrych pisarzy. "Mars" Kosika uważam za bardzo dobry. Duże wrażenie zrobił na mnie cykl Dominium Solarne Kołodziejczaka. "HEL3" Grzędowicza miał swój urok. "Gamedec" Przybyłka, a przynajmniej pierwsze tomy były całkiem nowatorskie.

Nie napisał bym o nich, że ich fantastyka służy do "wyrażania własnej nieudolności, choć bez grama świadomości, że jest nieudolnością." Ich ciekawe pomysły na spokojnie mogą równać się z pomysłami Lema. Owszem, prezentują inny warsztat i umiejętności literackie ale nadrabiają pomysłem, żywotnością fabuły i technikaliami. A Lem był zawsze słaby jeśli idzie o technologię - nigdy się nie adoptował i pozostał na początku XX wieku. Eustachy Białoborski mu już na początku to wytykał... ale jego głos utonął w zachwycie spragnionych fantastyki czytelników. IMO dlatego Lem zrezygnował z fantastyki bo zbyt go krępowała - był nietechnicznym erudytą.

Książki Lema będą się starzeć tak jak książki Verne. Będą klasyką ale z łatką "dawna".

Przypomina mi to spór wielbicieli starszej wersji mojego miast tzw. Starego Szczecina z sympatykami współczesności. Porównują szczecińską secesję ze współczesnymi projektami architektonicznymi i zawsze jęczą, że "dawniej to było".

O Dukaju już nie wspomnę - potwierdziłaś go jako wyjątek. Wymieniłaś całkiem dobrych pisarzy. "Mars" Kosika uważam za bardzo dobry. Duże wrażenie zrobił na mnie cykl Dominium Solarne Kołodziejczaka. "HEL3" Grzędowicza miał swój urok. "Gamedec" Przybyłka, a przynajmniej pierwsze tomy były całkiem nowatorskie.

Nie napisał bym o nich, że ich fantastyka służy do "wyrażania...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Cóż, szczecinianom się nie dziwię, niemiecka architektura przedwojenna  to zupełnie inna jakość niż dzisiejsze polskie betony, potworne kościoły i deweloperka.

Cóż, szczecinianom się nie dziwię, niemiecka architektura przedwojenna  to zupełnie inna jakość niż dzisiejsze polskie betony, potworne kościoły i deweloperka.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

ps. Pawła Majkę bardzo lubię. 

ps. Pawła Majkę bardzo lubię. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

@KotGacek _ Ciebie pewnie zainteresuje, że jedną z osobistości mojego miasta jest... Kot Gacek :P https://www.youtube.com/watch?v=kz44bspgYbg

Wracając do rozmowy - myślę, że to kwestia porównania... nieporównywalnego. Jak np. piramid z Gizy i katedry w Kolonii. To wymyka się porównaniu i zostają emocje i gusta. Dlatego nie mogę zgodzić się, że "po Lemie już nic". Bo to tak jakby "po Horyzoncie Chufu już nic".

Kiedyś w Internecie trafiłem na jakąś rozmowę dzieci o cyklu Harry Potter. Jeden z rozmawiających napisał: "Książki dla dzieci dzielą się na te przed i po Harrym Potterze" :) To takie ostateczne :D

@KotGacek _ Ciebie pewnie zainteresuje, że jedną z osobistości mojego miasta jest... Kot Gacek :P https://www.youtube.com/watch?v=kz44bspgYbg

Wracając do rozmowy - myślę, że to kwestia porównania... nieporównywalnego. Jak np. piramid z Gizy i katedry w Kolonii. To wymyka się porównaniu i zostają emocje i gusta. Dlatego nie mogę zgodzić się, że "po Lemie już nic". Bo to tak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ach, piramidy w Gizie i katedrę w Kolonii dzielą całe epoki historyczne, secesję w Szczecinie i deweloperkę coś ponad sto lat.
Oczywiście, że można to porównać, tak jak i Lema do innych, błąd porównujących polega na tym, że zaliczają Lema do fantastyki, choć on poza ten gatunek wykracza pod każdym względem. Jasne, że drugiego Lema w literaturze nie będzie, to pisarz wykształcony w zupełnie innych warunkach, ukształtowany w innej mentalności, to nie pisarz "przygodowy" a dzisiaj "przygoda" to fundament najnowszej literatury fantastycznej. Szkoda, że nie scementowany rzemiosłem lepszym niż poprawne. A Harry Potter rzeczywiście może być cezurą, bo idealnie wpisuje się w to, o czym mówię: infantylność i kompletny brak magii.

Ach, piramidy w Gizie i katedrę w Kolonii dzielą całe epoki historyczne, secesję w Szczecinie i deweloperkę coś ponad sto lat.
Oczywiście, że można to porównać, tak jak i Lema do innych, błąd porównujących polega na tym, że zaliczają Lema do fantastyki, choć on poza ten gatunek wykracza pod każdym względem. Jasne, że drugiego Lema w literaturze nie będzie, to pisarz...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@KotGacek _ Dyskutując z tobą i śledząc cały ten wątek dostrzegam powoli, że w tej dosyć drastycznej wypowiedzi Zajasa może tkwić pewne jądro prawdy. Absolutnie jednak nie jest prawdą, że literacko nie dorasta Lemowi z polskich autorów SF nikt. Nie było to prawdą nawet za życia Pana Stanisława. Wystarczy poczytać Wiktora Zwikiewicza.

Natomiast zgodzę się, że "przygodowość" danego tekstu SF rzutuje dzisiaj bezpośrednio na jego popularność. Dlatego mamy zalew autorów ze stajni Fabryki Słów.

@KotGacek _ Dyskutując z tobą i śledząc cały ten wątek dostrzegam powoli, że w tej dosyć drastycznej wypowiedzi Zajasa może tkwić pewne jądro prawdy. Absolutnie jednak nie jest prawdą, że literacko nie dorasta Lemowi z polskich autorów SF nikt. Nie było to prawdą nawet za życia Pana Stanisława. Wystarczy poczytać Wiktora Zwikiewicza.

Natomiast zgodzę się, że "przygodowość"...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

No, kto dorasta? Sam Lem mówił, choć o zagranicznej sf, że to durnoty. Dzisiaj mamy dokładnie takie same durnoty na rodzimym rynku. Przeczytałam wczoraj polecanego przez autora tekstu ksiązkę a potem zaczęłam ksiązkę autora, którego sulibrat wspomniał, no i w zasadzie straciłam czas. Ten artykuł na TYM portalu, to jakaś hipokryzja, bo oni właśnie promują tych, którzy płacą, a nie tych których warto czytać. Zamiast beczeć, kupcie patronaty, kupcie polecanki na blogach i zasięgi w soszial mediach, skrzyknijcie głupoli na fejssie przed głosowaniem na książkę "roku" i macie w kieszeni prestiż, nagrody i sprzedaż taką, że pojeździcie nowym mercedesem.

No, kto dorasta? Sam Lem mówił, choć o zagranicznej sf, że to durnoty. Dzisiaj mamy dokładnie takie same durnoty na rodzimym rynku. Przeczytałam wczoraj polecanego przez autora tekstu ksiązkę a potem zaczęłam ksiązkę autora, którego sulibrat wspomniał, no i w zasadzie straciłam czas. Ten artykuł na TYM portalu, to jakaś hipokryzja, bo oni właśnie promują tych, którzy płacą,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Lem uważał zachodnią fantastykę za "durnoty" bo sam był trochę megalomanem. Pisało Asimovie:

„Do całej SF amerykańskiej jestem rozczarowany i to rozczarowanie
obejmuje też Asimova. Uważam go bowiem za tak zwanego spryciarza: jego literackie utwory są w zakresie paradygmatyki naukopochodnej grubymi symplifikacjami: Asimov biochemik wie znacznie więcej niż Asimov pisarz”.

O Vonnegucie:

„Ciekawe jest to zwłaszcza, że Vonnegut tak mnie irytuje: żadnej
jego książki nie byłem w stanie skończyć! Przypuszczam, że musi on
stanowić niezrozumiałą zagadkę dla (potwornie zazdroszczących mu
bestsellerowego sukcesu) panów SFictioneers. W końcu w literaturze
zawsze idzie o pewne ?gestalt qualities?, których analityczna krytyka
się nie ima, wobec których pozostaje zawsze całkowicie bezradna”.

A i innym się dostawało: http://booklips.pl/zestawienia/16-wypowiedzi-stanislawa-lema-o-innych-pisarzach-i-ich-dzielach/

Sam Lem zresztą odszedł od fantastyki bo była dla niego "za ciasna". Nie odnajdywał się w nowych prądach technicznych. Pewnie cyberpunka uważał za ordynarny.

Ale nie sądzisz, że "co warto czytać" decyduje każdy czytelnik sam? Mi się bardzo podobał "Cyfrak" Haladyna - był to kawał dobrego cyberpunka. Lem nie potrafiłby tego napisać.

Z resztą, kto czytał biografię Lema ten wie, że "załapał się" na sf niejako przypadkiem. A potem spodobało mu się być gwiazdą. Wystarczy też zobaczyć co było wydawane jako sf w Polsce od 1946 do 1951. Albo radziecka fantastyka albo przedwojenne sf lub Verne. Pierwsza polska powieść sf "Schron na Placu Zamkowym" to dość słaba próba była. Na tym tle łatwo było zabłysnąć takiemu erudycie jak Lem. A potem poszło...

Lem uważał zachodnią fantastykę za "durnoty" bo sam był trochę megalomanem. Pisało Asimovie:

„Do całej SF amerykańskiej jestem rozczarowany i to rozczarowanie
obejmuje też Asimova. Uważam go bowiem za tak zwanego spryciarza: jego literackie utwory są w zakresie paradygmatyki naukopochodnej grubymi symplifikacjami: Asimov biochemik wie znacznie więcej niż Asimov pisarz”.

...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Owszem był, ale mógł być, bo miał o literaturze a przynajmniej o jej jakości  lepsze pojecie niż chociażby ty. Wcale mu się nie dziwię z tym Asimovem i Vonnegutem, mam podobne zdanie.
Nie wiem po co mi tu streszczasz rzeczy oczywiste, napisałam że Lem przekraczał pod każdym względem ramy fantastyki a ty mi to oślisz, jakbym to nie ja napisała.
I co z tego, że spodobało mu się bycie gwiazdą?  Remi Mróz też pewnie lubi. Poleciłeś ciulatą ksiązkę i teraz deprecjonujesz Lema?

Owszem był, ale mógł być, bo miał o literaturze a przynajmniej o jej jakości  lepsze pojecie niż chociażby ty. Wcale mu się nie dziwię z tym Asimovem i Vonnegutem, mam podobne zdanie.
Nie wiem po co mi tu streszczasz rzeczy oczywiste, napisałam że Lem przekraczał pod każdym względem ramy fantastyki a ty mi to oślisz, jakbym to nie ja napisała.
I co z tego, że spodobało mu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Miał przede wszystkim lepsze pojęcie o sobie niż o innych - każdy "się zna" na zasadzie "wiem co lubię". A ja się dziwię jego wypowiedzi na temat Asimova i Vonneguta - obaj dali światowej kulturze więcej niż Lem... nie odbierając Lemowi. Cztery prawa robotyki mocno przewijają się przez literaturę.

Nie deprecjonuję a demitologizuję. To zasadnicza różnica ale najwyraźniej jej nie rozumiesz. Możesz sobie określać książkę "ciulatą' - twoje prawo i twoje zdanie. I możesz tak o każdej książce, choćby to była "Wojna i pokój".Masz ukryty profil więc nie mogę zobaczyć książek których oceniasz wysoko - dało by mi to jakieś pojęcie.Najchętniej jednak bym usłyszał DLACZEGO, bo sam epitet to tylko puste słowo, w którym brzęczy twoja pogarda do interlokutorów a przekonanie o własnej wyższości.

Miał przede wszystkim lepsze pojęcie o sobie niż o innych - każdy "się zna" na zasadzie "wiem co lubię". A ja się dziwię jego wypowiedzi na temat Asimova i Vonneguta - obaj dali światowej kulturze więcej niż Lem... nie odbierając Lemowi. Cztery prawa robotyki mocno przewijają się przez literaturę.

Nie deprecjonuję a demitologizuję. To zasadnicza różnica ale najwyraźniej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Piękny kawalerze, Wojna i Pokój to całkiem dobre czytadło. Wspaniale się czuje, gdy byle wścibuch nie może mi w okna zajrzeć. Możesz nadal mi przez 6 godzin opowiadać jak kupowałeś sobie bluzkę. I cała reszta to święta prawda.

Piękny kawalerze, Wojna i Pokój to całkiem dobre czytadło. Wspaniale się czuje, gdy byle wścibuch nie może mi w okna zajrzeć. Możesz nadal mi przez 6 godzin opowiadać jak kupowałeś sobie bluzkę. I cała reszta to święta prawda.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

@sulibrat Dobrze, że zwróciłeś uwagę na przeogromne ego Lema. Bo na dobrą sprawę jego wypowiedź o "durnocie" anglosaskiej SF to bardzo duży skrót myślowy. W USA wydaje się obecnie setki nowych tytułów fantastyki na rok. To oczywiste, że większość z nich to przeciętniaki. Jednak podsumowywanie takich dzieł, jak np. "Kwiaty dla Algernona" Keyesa, twórczości takich pisarzy jak J. G. Ballarda lub James Tiptree Jr., epitetem "durnota" byłoby obecnie tylko przyznaniem się do niewiedzy.

Powinniśmy jednak powrócić do polskiej SF, pamiętając jednak o tym, że od lat 90-tych to FANTASY i HORROR, a nie SF, są tymi prężniejszymi elementami podgatunku. Popkulturowo Lem przegrał z Sapkowskim i Wegnerem. I to z kretesem. Wystarczy popytać młodych.

A polska SF? Cóż, różnie jest. Ale chciałbym jednak wziąć młode pokolenia pisarzy w obronę. Bo z Lemem i jego następcami jest trochę tak, jak w polityce: partia rządząca zawsze ma łatwiej niż opozycja. Na młodych się psioczy, że nie umieją tego i owego, że nie dorastają jako epigoni. A tymczasem sam Lem (którego ubóstwiam) po prostu nie potrafił stworzyć pełnokrwistych postaci. Protagoniści jego powieści i opowiadań (może z wyjątkiem Pirxa) to szablony, puste pudełka, w które wciśnięto idee, funkcje i zapatrywania autora. Chociażby wszyscy ci (bezimienni!) "astrogatorzy" czy "cybernetycy". Literacko i psychologicznie nie bardzo jest się czym jarać. No, ale to Lem - przecież nie wolno Mistrza krytykować.

Nie ujmując Lemowi nic z jego geniuszu chciałbym jednak zwrócić również uwagę na fakt, że autor ten działał w okresie gdy znakomita większość polskich autorów nie była dla niego konkurencją na fantastycznym poletku. Na zasadzie kontrastu "Lem kontra inni pisarze SF" łatwo jest go wywyższyć. I vice versa: jego epigoni jawią się jako bezbarwni kopiści. Obraz zmienia się drastycznie, gdy przeczyta się wypowiedzi cudzoziemców o Lemie: Tam jest on raczej obiektywnie zaliczany do pisarzy ważnych, ale "spóźnionych". Takiemu Aldissowi jawił się on nawet w pewnym sensie jako reakcjonista, który pisał "na przekór" aktualnemu rozwojowi podgatunku (w tym wypadku New Age). Opóźnienia w tłumaczeniu na hermetyczny rynek anglosaski grały tu na pewno rolę, ale znaczenie New Age w odnowie SF nie podlega chyba wątpliwości. Polacy nie partycypowali (z oczywistych względów) w tym ruchu, musieli od razu "wskoczyć" do zimnej wody postmodernizmu. To dodatkowa asymetria w nierównym rozwoju polskiej SF, oddzielająca Lema od tego, co pisze się po nim.

@sulibrat Dobrze, że zwróciłeś uwagę na przeogromne ego Lema. Bo na dobrą sprawę jego wypowiedź o "durnocie" anglosaskiej SF to bardzo duży skrót myślowy. W USA wydaje się obecnie setki nowych tytułów fantastyki na rok. To oczywiste, że większość z nich to przeciętniaki. Jednak podsumowywanie takich dzieł, jak np. "Kwiaty dla Algernona" Keyesa, twórczości takich pisarzy jak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Cóż, w Polsce (mówię o lit.gat) wyraźnie brakuje reakcjonistów, wyraźnie brakuje dobrych literatów, bo nie oszukujmy się, te powieści są zazwyczaj poprawne językowo, ale talent do słowa mają nieliczni. Dzisiaj narracja w przygodówkach przypomina kamerę bez dobrego montażu, po prostu autor musi ci literalnie napisać co widzi przed oczyma duszy swojej i niestety nie dotyczy to refleksji i rozkmin tylko czynności motorycznych herbatników będących protagonistami, i nie ma w tym prawie nigdy  tych "pełnokrwistych" postaci, bo jak w każdej literaturze gatunkowej psychologia postaci czy realne konsekwencje ich poczynań są zwyczajnym balastem. Masz za to masę słownego siana i redakcję, która w przypisach wyjaśnia ci, kim jest sierżant, tak jakby to było niezrozumiałe. A fabuła jest przewidywalna na etapie 1/3 całości. Mnie w zasadzie od 10 lat polska fantastyka wisi i powiewa. Co tam zajrzę, to same nudy. 

Cóż, w Polsce (mówię o lit.gat) wyraźnie brakuje reakcjonistów, wyraźnie brakuje dobrych literatów, bo nie oszukujmy się, te powieści są zazwyczaj poprawne językowo, ale talent do słowa mają nieliczni. Dzisiaj narracja w przygodówkach przypomina kamerę bez dobrego montażu, po prostu autor musi ci literalnie napisać co widzi przed oczyma duszy swojej i niestety nie dotyczy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@KotGacek _ phi, zatem twoje pompatyczne krasomówstwo i kwieciste opinie o "słownym sianie" są nadętym balonem piekłem twojego ego. Dzwon jest głośny bo pusty w środku. Najpierw krytyka (chociaż lepiej krytykanctwo) bez znajomości tematu, wszak "w zasadzie od 10 lat polska fantastyka wisi i powiewa" ci. Potem "zaglądasz" do wspomnianych ale tylko po to by utwierdzić się w przekonaniu. Takie działanie z tezą (podwójną) 1) nie zarzucisz mi, że nie sprawdziłam 2) i tak wiedziałam, że to będzie "ciulata" książka ergo "miałam rację".

Wspominasz o "talencie do słowa" i właśnie dlatego wspomniałem Haladyna bo świetnie wykorzystał slang informatyków, technologiczny żargon tworząc wiarygodne tło językowe dla swoich postaci. Dał im język krwisty i brudny taki który uwiarygadnia świat w którym żyją. Taki w zamyśle miał być właśnie cyberpunk i za to go krytykowały starsze pokolenia pisarzy. Nie wiem czy Lem się kiedykolwiek wypowiadał na temat cyberpunka ale znając nieco jego osobowość narzekał by na "wulgarność" i "ogólne schamienie" na czym to świat nie stoi.

Masz swoją ocenę tego co czytasz - luz, nie mam z tym problemów. Tylko jakoś często posługujesz się opinią bez uzasadnienia czy argumentów - a my tylko chcemy porozmawiać. Nie. Milczcie karły, pani rzekła.

@Zoltar mogę się tylko podpisać pod tym co napisałeś. Też lubię książki Lema (w różnym stopniu) a z "Kongresem" zasypiam na uszach niemal co noc (dwa dni temu byłem na spektaklu będącym jego luźną adaptacją). Ale prześciganie się w laurkach dla Lema to nie moja bajka. Bo ludzie są tylko ludźmi. Każdy ma swoje ograniczenia - Lem też miał.

@KotGacek _ phi, zatem twoje pompatyczne krasomówstwo i kwieciste opinie o "słownym sianie" są nadętym balonem piekłem twojego ego. Dzwon jest głośny bo pusty w środku. Najpierw krytyka (chociaż lepiej krytykanctwo) bez znajomości tematu, wszak "w zasadzie od 10 lat polska fantastyka wisi i powiewa" ci. Potem "zaglądasz" do wspomnianych ale tylko po to by utwierdzić się w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Sulibrat, po prostu nie masz skilla, pogódź się z tym. A już najmniejszego by cokolwiek symulować w kwestii co by lem powiedział. 

Sulibrat, po prostu nie masz skilla, pogódź się z tym. A już najmniejszego by cokolwiek symulować w kwestii co by lem powiedział. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Twoja opinia nie ma jakiegokolwiek znaczenia ani wartości... jest pusta. Poza tym napisałaś "lem" mała literą. Dlaczego deprecjonujesz Mistrza?

Twoja opinia nie ma jakiegokolwiek znaczenia ani wartości... jest pusta. Poza tym napisałaś "lem" mała literą. Dlaczego deprecjonujesz Mistrza?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Tak, po tym jak się kogucisz i ciągle płaczesz, widzę jak są puste i bez znaczenia 😈 

Tak, po tym jak się kogucisz i ciągle płaczesz, widzę jak są puste i bez znaczenia 😈 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Puste. Zero argumentów, wydmuszka, jajo. Tak, kurko, płaczę... ze śmiechu. Łzy jak grochy kapią mi na koszulę. Bawi mnie gdy pociągam za sznurek a ty podskakujesz. Bo kury nie potrafią latać. Szybują nisko.

Puste. Zero argumentów, wydmuszka, jajo. Tak, kurko, płaczę... ze śmiechu. Łzy jak grochy kapią mi na koszulę. Bawi mnie gdy pociągam za sznurek a ty podskakujesz. Bo kury nie potrafią latać. Szybują nisko.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Lem był wyłącznie megalomańskim niespełnionym pisarzem mainstream owym. Zawsze chciał nim być, a brak Nobla była osobistą skazą na jego ego. Jak sobie przypomnę Bajki Robotów z podstawówki, to mnie mdli, opowiastki które z twardą SF nie mają nic wspólnego. Pewnie dlatego Lem miał anglosaską SF za durnoty, bo pisywał większe. Lem ma status "Chopin wielkim kompozytorem był" I kropka. Wszystko co chciał napisać, napisał w esejach nie SF, i ta literatura nie ma wielu czytelników. Dick miał klasę nawet jak pisał chałtury dla kasy. Od Lema bije na kilometr niedocenionym noblistą głównego nurtu. 

Lem był wyłącznie megalomańskim niespełnionym pisarzem mainstream owym. Zawsze chciał nim być, a brak Nobla była osobistą skazą na jego ego. Jak sobie przypomnę Bajki Robotów z podstawówki, to mnie mdli, opowiastki które z twardą SF nie mają nic wspólnego. Pewnie dlatego Lem miał anglosaską SF za durnoty, bo pisywał większe. Lem ma status "Chopin wielkim kompozytorem był" I...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie pamiętam kto to rzekł: Ekspert to człowiek, który przestał myśleć. On wie.

Nie pamiętam kto to rzekł: Ekspert to człowiek, który przestał myśleć. On wie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post