Zadaniem lektury szkolnej nie jest zachęcanie do czytania. Lektura obrazuje jakąś epokę, historię literatury.
I tu leży pies pogrzebany. Takie jak piszesz jest zadanie lektury w klasach starszych, w liceum, ale nie na początku edukacji, a znacząca część obrońców starych lektur rozciąga tę ideę kursu z historii literatury i kultury na całą szkołę, wszystkie jej klasy i każdy wiek ucznia.
Wytłumaczysz mi, dlaczego twórczość Sienkiewicza jest tak ważną, tak wielką i tak trudną epoką w historii literatury, że trzeba ją poznawać za pośrednictwem aż tak wielu obrazów, ile ich mamy na listach lektur szkolnych?
"Janko muzykant"
"W pustyni i w puszczy"
"Sachem"
"Krzyżacy"
"Latarnik"
"Szkice węglem"
"Potop"
"Quo vadis?"
Bo mi się wydaje, że większość tych tytułów nie jest potrzebna do tego, żeby młodzież dogłębnie przestudiowała dzieje literatury w latach 1877 - 1912, ale zostały te pozycje umieszczone na liście lektur dlatego, że dawno temu była to przystępna i atrakcyjna literatura popularna, za pomocą której można było względnie bezboleśnie dzieci wychowywać i jednocześnie oswajać ze słowem pisanym, z literaturą i procesem jej czytania. Obecnie tę funkcję lepiej spełniałyby książki nowsze, względnie współczesne, tak jak tamte były niemal współczesne dla uczniów, dla których na lektury je przeznaczono. Do kursu literatury naprawdę wystarczy pozostawić jeden lub dwa tytuły gdzieś w drugiej połowie drogi do matury, naprawdę nie trzeba dzieci na początku tej drogi uczyć czytania na takich starociach.
No ale lektury nie są dla przyjemności, są Wielką Literaturą, którą trzeba poznawać, bo to nasze Dziedzictwo Narodowe, więc nie można tego odpuścić i zaprzestać wmuszania, nie można zastąpić Tradycji i Klasyki jakąś współczesną literaturą o niewiadomym statusie, która może wcale nie jest wielka i może do klasyki nie przejdzie, bo jak by nasze dzieci były na tej współczesności wychowywane?, to się przecież nie godzi!
No i mamy takiego myślenia opłakane skutki w postaci nieczytającej młodzieży, która czytać nie tylko nie lubi, która w pewnej części czytać nawet nie umie, która nie ma pojęcia o tym, że czytanie może nie boleć i która i tak tej przymusowej Wielkiej Literatury i Dziedzictwa Narodowego nie przyswoiła, bo zanim do niego dotarła, już była przekonana o niestrawności jakiejkolwiek literatury i zwyczajnie odpuściła sobie czytanie, bo przecież i bez tego można zaliczyć i skończyć szkołę.
Czy nie lepiej odpuścić połowę tego Wielkiego Dziedzictwa, zastąpić literaturą przystępną, nauczyć za jej pomocą czytania, a dopiero ucznia czytającego zmuszać do czytania klasyki i dopilnować, żeby jakąś minimalną przewidzianą programem jej dawkę rzeczywiście przyswoił? Nie byłoby to efektywniejsze niż dzisiejszy model "Sienkiewicza nie usuwać i nie ograniczać ilości, bo to wielka klasyka jest i poznać trzeba"?

Zadaniem lektury szkolnej nie jest zachęcanie do czytania. Lektura obrazuje jakąś epokę, historię literatury.
I tu leży pies pogrzebany. Takie jak piszesz jest zadanie lektury w klasach starszych, w liceum, ale nie na początku edukacji, a znacząca część obrońców starych lektur rozciąga tę ideę kursu z historii literatury i kultury na całą szkołę, wszystkie jej klasy i każdy...

Mnie lektury nie zniechęciły do czytania, chociaż starały usilnie się to zrobić. Może dlatego teraz niebyt chętnie sięgam po ambitną literaturę?

Mnie lektury nie zniechęciły do czytania, chociaż starały usilnie się to zrobić. Może dlatego teraz niebyt chętnie sięgam po ambitną literaturę?

Lektura nie zniechęci tego, kto już jest porządnie zachęcony, kto czytanie wyniósł z domu. Ale co z tymi, którzy przed szkołą żadnego pozytywnego kontaktu z literaturą nie mieli? W szkole go nie doświadczą. Nie w tym główny problem, że szkoła do czytania zniechęca, bo to, jak dowodzą tego liczne przykłady tutejszych użytkowników, można przetrwać, ale w tym, że TYLKO zniechęca, że brakuje w niej równoległych do całej tej lekturowej męki jakichkolwiek książkowych doświadczeń pozytywnych. Gdyby pomiędzy lekturowymi starociami trafiało się od czasu do czasu coś lekkiego, zrozumiałego i ciekawego, czyli jakaś popularna literatura współczesna, zwłaszcza na najwcześniejszym etapie nauki czytania, wtedy dziecko mogłoby się nauczyć, że literatura może być ciekawa, przyjemna i przydatna. Wtedy po każdą nową książkę, przymusową czy nie, sięgałoby z nadzieją lub choćby ułamkiem nadziei, że może okaże się książką fajną. I choćby nawet większość lektur była w późniejszym czasie męką, to te nieliczne ciekawe, jeśli tylko by się od czasu do czasu zdarzały, podtrzymywałyby tę iskierkę nadziei i pozwalały pamiętać, że czytanie to nie tylko i nie zawsze męka.
W szkole brakuje tej nadziei i dlatego ludzie nie zaszczepieni nią wcześniej, skutecznie przez szkołę skrzywdzeni, nie próbują już więcej po książki sięgać. Bo nie wiedzą i nie wierzą, że cokolwiek może w nich być innego niż w tych szkolnych. I bardzo trudno jest ich komukolwiek do takiej wiary czy choćby przypuszczenia przekonać. Bardzo trudno jest rozpalić nadzieję tam, gdzie nigdy jej nie było, gdzie nie ma nawet jakiejś niemal zagasłej iskierki do podsycenia, ale trzeba wszystko rozpalać od zera, w całkowitej ciemności.
Tym szkoła krzywdzi najbardziej, brakiem doświadczeń pozytywnych, a nie tylko nadmiarem tych negatywnych.

Lektura nie zniechęci tego, kto już jest porządnie zachęcony, kto czytanie wyniósł z domu. Ale co z tymi, którzy przed szkołą żadnego pozytywnego kontaktu z literaturą nie mieli? W szkole go nie doświadczą. Nie w tym główny problem, że szkoła do czytania zniechęca, bo to, jak dowodzą tego liczne przykłady tutejszych użytkowników, można przetrwać, ale w tym, że TYLKO...

A mogę poprosić o jakieś tytuły do tematu?
O szkole miało być, nie o czytaniu lektur ;)

A mogę poprosić o jakieś tytuły do tematu?
O szkole miało być, nie o czytaniu lektur ;)

@Monika
Ja rozumiem, droga Moniko, że czarny-czarny nick zobowiązuje, ale wydaje mi się, że Twoje czarnowidztwo w spojrzeniu na lektury szkolne jest nieuprawnione.;) Po pierwsze tylko 3 pozycje - Quo vadis i W pustyni i w puszczy i Latarnik - są na liście obowiązkowej (Janko Muzykant i Krzyżacy na dobrowolnej - uzupełniającej). To 5, nie 8, jak podajesz (z jakiego źródła korzystałaś? - ja odwołuję się do https://edukacja.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/459243,lista-lektur-w-szkole-podstawowej-aktualna.html)
Po drugie, gdy patrzę na te listy to jest tu naprawdę sporo nowalijek (2/3 z nich nie znam - to całkiem nowe, współczesne tytuły) - nie tylko rzeczy nowych, ale wręcz rozrywkowych: Mikołajek, Hobbit, Kajko i Kokosz - toż to czysta przyjemność! Ja to czytałem poza szkołą i nie przyszło by mi do głowy, że o tym trzeba rozmawiać w szkole...Bo o czym? Moim zdaniem lektura obowiązkowa nie ma być rozrywkowa, lecz ma albo być podstawą do poznania epoki, historii, kultury kraju w którym dziecko wzrasta, by móc absorbować i rozpoznawać później teksty kultury, które do literatury często się odwołują. Ale równie ważnym elementem jest poznanie tego minionego języka, którym dziś się nie mówi - słów, związków frazeologicznych, przysłów i funkcjonujących do dziś w języku cytatów i idiomów. Jestem przerażony, kiedy widzę, jakie słowa ludzie zaznaczają w książkach jako niezrozumiałe, czy też absurdalnymi pomysłami, by np. Mickiewicza tłumaczyć na "nasze". Właśnie dlatego, by znać swój własny język, który ma potem "wyrazić wszystko, co pomyśli głowa", trzeba czytać rodzimą literaturę z różnych epok, a nie podstawiać za nią jakieś Hobbity itp. - to sobie można dla rozrywki czytać w domu. Nie wyobrażam sobie lekcji na temat Tolkiena. Po co? Wolałbym poczytać o mitach celtyckich, które mogą być obecne w programie lektur (wybrane baśnie europejskie). Moim zdaniem lektury obowiązkowe powinny wskazywać wartościową literaturę rodzimą i wybrane pozycje ze światowej klasyki, które mają znaczenie edukacyjne i wychowawcze. Istniejące listy (obowiązkową i uzupełniającą) rozszerzyłbym co najwyżej o jakąś trzecią, "rozszerzającą" - szeroką listę tytułów chętnie czytanej literatury dla młodzieży, by dzieciaki wiedziały, po co jeszcze można by sięgnąć - tu powinna być właśnie literatura, która przede wszystkim pociąga do czytania.

@Monika
Ja rozumiem, droga Moniko, że czarny-czarny nick zobowiązuje, ale wydaje mi się, że Twoje czarnowidztwo w spojrzeniu na lektury szkolne jest nieuprawnione.;) Po pierwsze tylko 3 pozycje - Quo vadis i W pustyni i w puszczy i Latarnik - są na liście obowiązkowej (Janko Muzykant i Krzyżacy na dobrowolnej - uzupełniającej). To 5, nie 8, jak podajesz (z jakiego źródła...

Jestem takim przykładem.SDla czytanie ma być przyjemnością i rozrywką.

Jestem takim przykładem.SDla czytanie ma być przyjemnością i rozrywką.

Poleciłeś kilka ciekawych książek, zwłaszcza zainteresowały mnie te czeskie.

Poleciłeś kilka ciekawych książek, zwłaszcza zainteresowały mnie te czeskie.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Znam osoby z wyższym wykształceniem, które zachwycają się Mrozem i Mastertonem. Najważniejsze jest czego oczekujemy w danym momencie od czytanej literatury.

Znam osoby z wyższym wykształceniem, które zachwycają się Mrozem i Mastertonem. Najważniejsze jest czego oczekujemy w danym momencie od czytanej literatury.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Moja mama, zawsze czytała.Ksiaxki lekkie,proste .Skąd i ja też.

Moja mama, zawsze czytała.Ksiaxki lekkie,proste .Skąd i ja też.

Popieram @Maciek, najlepszy jest płodozmian. Nie mam nic przeciw Mrozowi, chyba przeczytałam jego z 6 książek, ale zaczął mnie nudzić. Może kiedyś po niego sięgnę. Tak jak od czasu do czasu sięgam po literaturę sensacyjną. Zastanawiałam się nad wypowiedzią @Little_Lotte. Nie za bardzo rozumiem co to jest "literatura ambitna". To jest pojęcie bardzo względna. Zastanawiałam się, czy ktoś mi coś podsuwał, że powinnam to, czy tamto przeczytać. Raczej sobie nie przypominam. Pewnie korzystałam z domowej biblioteki, ale dostawałam książki, które mnie w danym momencie interesowały i które czytałam. Czytałam dużo książek o zwierzętach, przeszłam przez Centkiewiczów, Curwooda, Londona, ale przez całą literaturę młodzieżowa. Później odkryłam Dobraczyńskiego, Cronina, Undset. Nie interesowałam się zbytnio co moja Mama, czy Babcia czyta. Raczej wędrowałam własnymi ścieżkami. Nikt u mnie w domu nie czytał filozofii, psychologii, czy książek popularnonaukowych, to były moje ścieżki. Nigdy też nie posuwałam książek mojej Córce, ani taż nie krytykowałam. Miała okres, gdy czytała same romanse, a więc dostawała romanse. Tak naprawdę nigdy nie zastanawiałam się jaką literaturę czytam, czytam to co sprawia mnie przyjemność i frajdę i lubię odkrywać nowe książki.

Popieram @Maciek, najlepszy jest płodozmian. Nie mam nic przeciw Mrozowi, chyba przeczytałam jego z 6 książek, ale zaczął mnie nudzić. Może kiedyś po niego sięgnę. Tak jak od czasu do czasu sięgam po literaturę sensacyjną. Zastanawiałam się nad wypowiedzią @Little_Lotte. Nie za bardzo rozumiem co to jest "literatura ambitna". To jest pojęcie bardzo względna. Zastanawiałam...

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Renax,a dzięki.Zostane przy tym 💕😊💙

Renax,a dzięki.Zostane przy tym 💕😊💙

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Owszem.

Owszem.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Renax Ty mnie zawsze rozumiesz

Renax Ty mnie zawsze rozumiesz

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Myślę tak jak @Renax, że "Przeminęło z wiatrem" trafiłoby w Twój gust, jak i "Komu bije dzwon" o wojnie w Hiszpanii. Poleciłabym książki Mika Waltari. "Egipcjanin Sinuhe" o przygodach lekarza w starożytnym Egipcie, czy "Saga rodu Forsyte'ów" świetnie się czyta o perypetiach angielskiej rodziny. To są właśnie książki lekkie, proste i ciekawe.

Myślę tak jak @Renax, że "Przeminęło z wiatrem" trafiłoby w Twój gust, jak i "Komu bije dzwon" o wojnie w Hiszpanii. Poleciłabym książki Mika Waltari. "Egipcjanin Sinuhe" o przygodach lekarza w starożytnym Egipcie, czy "Saga rodu Forsyte'ów" świetnie się czyta o perypetiach angielskiej rodziny. To są właśnie książki lekkie, proste i...

Egipcjanin znam.Hemigwaya miałem w podstawówce.

Egipcjanin znam.Hemigwaya miałem w podstawówce.

Jak Ci się podobał Egipcjanin. Podejrzewam,że Hemingway czytałaś"Starego człowieka ....", a to zupełnie coś innego.

Jak Ci się podobał Egipcjanin. Podejrzewam,że Hemingway czytałaś"Starego człowieka ....", a to zupełnie coś innego.

Bardzo ładny był.Stary Człowiek I Morze,lektura w podstawówce.

Bardzo ładny był.Stary Człowiek I Morze,lektura w podstawówce.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Nie wiem,tylko.Ile osób coś z tego zrozumiało.

Nie wiem,tylko.Ile osób coś z tego zrozumiało.

I trochę się nie dziwię. Jest zbyt poważna dla podstawówki. Natomiast "Komu bije dzwon" jest powieścią o wojnie i miłości. Kiedyś uważałam, że w niej jest najlepiej opisana scena seksu. To jest dynamiczna powieść.

I trochę się nie dziwię. Jest zbyt poważna dla podstawówki. Natomiast "Komu bije dzwon" jest powieścią o wojnie i miłości. Kiedyś uważałam, że w niej jest najlepiej opisana scena seksu. To jest dynamiczna powieść.

Ja jako dziecko nie interesowałem się seksem.

Ja jako dziecko nie interesowałem się seksem.

Na pewno nie jest to książka dla dzieci.

Na pewno nie jest to książka dla dzieci.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Renax,ja lubi po prostu czytać.I to jest mój problem.Książki ambitne,trzeba analizować.Ja tego nie umiem.

Renax,ja lubi po prostu czytać.I to jest mój problem.Książki ambitne,trzeba analizować.Ja tego nie umiem.

@czytamcałyczas Nie wiem, co to książki ambitne, a co nie. Są książki napisane dobrze z polotem i czytadła. To, że książka jest dobra, nie jest jednoznaczne z tym, że trzeba ją dogłębnie analizować. Nie bądź taki skromny. Przejrzałam Twoją bibliotekę i naprawdę masz przeczytane wspaniałe książki. Mało kto ma ochotę czytać Umberto Eco, przeraża ich samo nazwisko, tak jak Kazuo Ishigurio, czy autora "Batalisty". Podobają się Ci ksiązki takie jak mnie Niel Gaimana Ursuli K. Le Guin, czy Harakuri Murakami. Znamy się już trochę lat i obserwuję Twoje gust czytelnicze. Jeżeli coś z @Renax proponujemy, to książki nie do analizy, ale takie, które się świetnie czyta.

@czytamcałyczas Nie wiem, co to książki ambitne, a co nie. Są książki napisane dobrze z polotem i czytadła. To, że książka jest dobra, nie jest jednoznaczne z tym, że trzeba ją dogłębnie analizować. Nie bądź taki skromny. Przejrzałam Twoją bibliotekę i naprawdę masz przeczytane wspaniałe książki. Mało kto ma ochotę czytać Umberto Eco, przeraża ich samo nazwisko, tak jak...

A może,o to chodzi.Co rozumiemy ,pod nazwą książki ambitny. CV o to dla innych, jest kiczem.Dla mnie to piękna książki📙

A może,o to chodzi.Co rozumiemy ,pod nazwą książki ambitny. CV o to dla innych, jest kiczem.Dla mnie to piękna książki📙

I bardzo dobrze. Nigdy nikogo nie zdarzyło mi się krytykować za książki, które czyta, ani książek, które czyta. Ja po przeczytaniu danej książki mogę tylko powiedzieć, czy mnie się spodobała. Mogę tylko podpowiedzieć, jeżeli podobają Ci się takie książki, to i ta Ci się spodoba. Tylko tyle.

I bardzo dobrze. Nigdy nikogo nie zdarzyło mi się krytykować za książki, które czyta, ani książek, które czyta. Ja po przeczytaniu danej książki mogę tylko powiedzieć, czy mnie się spodobała. Mogę tylko podpowiedzieć, jeżeli podobają Ci się takie książki, to i ta Ci się spodoba. Tylko tyle.

Ja się nie śmieję,nigdy z gustów literackich.

Ja się nie śmieję,nigdy z gustów literackich.

Ja też nie. Każdy czyta to co mu sprawia frajdę.

Ja też nie. Każdy czyta to co mu sprawia frajdę.

Książki nie czytałam ale dobrze pamiętam film. I to że koleżanki zaczęły wtedy nazywać nasze liceum pensją Motuli.

Książki nie czytałam ale dobrze pamiętam film. I to że koleżanki zaczęły wtedy nazywać nasze liceum pensją Motuli.

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Piękne wspomnienia. Można tylko pozazdrościć.

Piękne wspomnienia. Można tylko pozazdrościć.

O, dziękuję :)

O, dziękuję :)