Powtórzę to po raz kolejny Martin się skończył. W poprzednich tomach jakoś wychodziło, a teraz fani chcą czegoś bardziej spektakularnego niż w serialu, nie zanosi się na to i dlatego trzeba raz po raz odgrzewać tego kotleta...

Powtórzę to po raz kolejny Martin się skończył. W poprzednich tomach jakoś wychodziło, a teraz fani chcą czegoś bardziej spektakularnego niż w serialu, nie zanosi się na to i dlatego trzeba raz po raz odgrzewać tego kotleta...

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Martin chyba po prostu nie ma pomysłu na dalszy ciąg. Chociaż ja, jako zagorzała fanka serii, pewnie kupiłabym kolejny tom nawet gdyby napisano mi jasno i wyraźnie, że jest w nim dokładnie to samo co w serialu. Martin to Marin, jego styl i charakter jest niepodważalny.
I oczywiście kupię tego odgrzewanego kotleta :) Chociażby po to tylko żeby znów zleźć się w tym świecie i poczuć jego czar.

Zgadzam się z Tobą całkowicie. Martin chyba po prostu nie ma pomysłu na dalszy ciąg. Chociaż ja, jako zagorzała fanka serii, pewnie kupiłabym kolejny tom nawet gdyby napisano mi jasno i wyraźnie, że jest w nim dokładnie to samo co w serialu. Martin to Marin, jego styl i charakter jest niepodważalny.
I oczywiście kupię tego odgrzewanego kotleta :) Chociażby po to tylko żeby...

Nie wydaje mi się żeby Martin musiał w jakikolwiek sposób konkurować z serialem, szczególnie że scenariusz kilku ostatnich sezonów dosyć mocno odbiega od książkowej fabuły.

A i wiele osób narzeka na fakt że scenarzyści często idą po linii najmniejszego oporu(co często jest prawdą) i zwyczajnie brak im odwagi by wzorem Martina uśmiercić jakieś ważniejsze postacie.

Prędzej skłaniałbym się ku teorii że Martin nie ma zbytnio pomysłu na kontynuację przy milionie otwartych wątków, i woli zająć się czymś prostszym w międzyczasie czekając na natchnienie ;)

Nie wydaje mi się żeby Martin musiał w jakikolwiek sposób konkurować z serialem, szczególnie że scenariusz kilku ostatnich sezonów dosyć mocno odbiega od książkowej fabuły.

A i wiele osób narzeka na fakt że scenarzyści często idą po linii najmniejszego oporu(co często jest prawdą) i zwyczajnie brak im odwagi by wzorem Martina uśmiercić jakieś ważniejsze postacie.

Prędzej...

Ja jednak czekam na finałowy sezon GoT. Jestem ciekawy, czy sprawdzą się moje przewidywania scenariuszowe.

Ja jednak czekam na finałowy sezon GoT. Jestem ciekawy, czy sprawdzą się moje przewidywania scenariuszowe.

Ja również czekam na ostatni sezon i mam nawet pewną teorię co do zakończenia. Ale z pewnością się nie spełni ponieważ scenarzyści zwyczajnie nie mieliby jaj na takie zakończenie serialu o jakim myślę. Jest zdecydowanie bardziej w typie Martina :)

Ja również czekam na ostatni sezon i mam nawet pewną teorię co do zakończenia. Ale z pewnością się nie spełni ponieważ scenarzyści zwyczajnie nie mieliby jaj na takie zakończenie serialu o jakim myślę. Jest zdecydowanie bardziej w typie Martina :)

Zakończenie ma być Martinowskie i bardzo w to chcę wierzyć, chociaż autor pozbywał się bohaterów powieści jeśli nie wiedział jak dalej rozpisywać ich wątki. Podobno na planie serialu wszyscy byli zaskoczeni ujawnieniem zakończenia.

Zakończenie ma być Martinowskie i bardzo w to chcę wierzyć, chociaż autor pozbywał się bohaterów powieści jeśli nie wiedział jak dalej rozpisywać ich wątki. Podobno na planie serialu wszyscy byli zaskoczeni ujawnieniem zakończenia.

Nigdy przenigdy nie powiem, że Martin się skończył, ale jest kilka okoliczności, które spędzają mi sen z powiek w kwestii zakończenia cyklu

1. Martin ma swoje lata. Jest po 70-tce. W jego wieku pisanie powieści nie przychodzi już z taką lekkością. Widać to najlepiej po wydawaniu kolejnych książek z uniwersum Westeros i Essos, które NIE są fabularyzowane. Tego typu kompendia wiedzy to okazja do wyżycia się i spuszczenia z cuglów wyobraźni, a nie wymagają takiego wysiłku jak pisanie powieści z jej dialogami itp. Co do natchnienia i pomysłów nie mam żadnych zmartwień - u Martina w głowie wręcz się kotłuje, o czym świadczy ciągłe poszerzanie już gigantycznej historii świata.

2. Martin musiał przemodelować całą powieść. W liście do wydawcy informował, że planuje zrobić dziesięcioletnią przerwę w akcji po wydarzeniach z Nawałnicy Mieczy. Jednak wplatanie opisu tego, co się działo przez ten okres do fabuły, przerosło go. Wyrzucił to, co napisał i zaczął pisać od początku z tym, że musiał zmienić swoje plany co do fabuły, w sytuacji gdy porzucił swój pierwotny plan. W liście tym pisał zresztą, że Danka miała opłynąć świat i w drodze do Westeros odwiedzić Asshai. Z planu jednak zrezygnował, co pociągnęło za sobą pierwsze opóźnienia.

3. Poza tym Martin angażuje się nie tylko w pisanie. Jeździ po świecie, bierze udział w Comic Conach, uczestniczy obecnie w tworzeniu nowych seriali z uniwersum Pieśni Lodu i Ognia.

4. I to co najbardziej smutne. Martin na swoim blogu skomentował stwierdzenie jednego z czytelników, zwracające mu uwagę, że Tolkien nie byłby tak kultowym pisarzem, gdyby nie skończył Władcy Pierścieni. Odpowiedział, że dla Tolkiena Silmarillion był ważniejszy i dał do zrozumienia, że o wielkości pisarza nie świadczy skończenie książki. Powołał się przy tym na nieukończenie przez Dickensa Tajemnicy Edwina Drooda czy przez Scotta Fizgeralda Ostatniego Magnata.

Nigdy przenigdy nie powiem, że Martin się skończył, ale jest kilka okoliczności, które spędzają mi sen z powiek w kwestii zakończenia cyklu

1. Martin ma swoje lata. Jest po 70-tce. W jego wieku pisanie powieści nie przychodzi już z taką lekkością. Widać to najlepiej po wydawaniu kolejnych książek z uniwersum Westeros i Essos, które NIE są fabularyzowane. Tego typu...