Wybieram "jamę Trolla" bez większego namysłu, tam jest inny świat niż mój, mniej metrów kwadratowych co prawda lecz więcej kurzu i bałaganu. Tam z pewnością czułabym się potrzebna, mniej samotna, miałabym zajęcie dla rąk i czarnych myśli które tak często dopadają mnie jesienną porą. Dodatkowo wolę bardziej uprzątać i żyć w cudzym bałaganie niż swoim. Ale od początku: Troll to ksywka jednego z moich znajomych, mieszka w kawalerce (tak zwanej jamie) i jest totalnym bałaganiarzem (jak to Troll). W końcu żyje sam, tak jak chce, bez niczyich rad, bez presji. Robi tylko tyle ile musi, czyli śpi tam (widać to czasem po zmiętej pościeli), coś zdarzy mu się ugotować (bo zawsze zlew zapełniony po brzegi), coś upierze (bo zawsze dba o czyste ubrania: jak nie Troll a jednak :)) i obejrzy serial (musi bo inaczej nie miałby telewizora i byłam świadkiem jak oglądał). Więcej się po tym mieszkaniu nie spodziewam. Ale to miejsce z pewnością byłoby dla mnie odskocznią, totalną zmianą otoczenia. Prawie jak wycieczka na nową odkrytą planetę na której być może nie ma życia, chociaż tutaj mogę się założyć że życie istnieje, wystarczy zajrzeć pod łóżko, czy za szafkę. Chciałabym tam pomieszkać, poczuć ten luz, pożyć chwilę w takim eremie. Być może to by wprowadziło zmiany w hierarchii wartości, w stylu życia, w moim mózgu nawet. Także przyjmuję taką zamianę bez zastanowienia i wprowadzam się od już!

Wybieram "jamę Trolla" bez większego namysłu, tam jest inny świat niż mój, mniej metrów kwadratowych co prawda lecz więcej kurzu i bałaganu. Tam z pewnością czułabym się potrzebna, mniej samotna, miałabym zajęcie dla rąk i czarnych myśli które tak często dopadają mnie jesienną porą. Dodatkowo wolę bardziej uprzątać i żyć w cudzym bałaganie niż swoim. Ale od początku: Troll...

Czy mogę powiedzieć, że Julia Wieniawa jest mi bliska? Chyba nie, choć z drugiej strony wiem o niej tyle, że nie jest mi obca. Wiem też, że ma śliczne mieszkanie w stylu Bali z wielką łazienką. I chętnie oderwałabym się od swojego życia by poczuć egzotyczny luksus w wielkim mieście. Chwila pobycia w świecie fleszy, mieszkania pięknego, doskonale dobranego.

Czy mogę powiedzieć, że Julia Wieniawa jest mi bliska? Chyba nie, choć z drugiej strony wiem o niej tyle, że nie jest mi obca. Wiem też, że ma śliczne mieszkanie w stylu Bali z wielką łazienką. I chętnie oderwałabym się od swojego życia by poczuć egzotyczny luksus w wielkim mieście. Chwila pobycia w świecie fleszy, mieszkania pięknego, doskonale dobranego.

Na mieszkania zamieniłabym się z Bestią z Pięknej i Bestii. To była moja ulubiona bajka kiedy byłam małą dziewczynką. Bella była moją idolką. To dzięki niej zakochałam się w książkach i to właśnie ze względu na bibliotekę w zamku Bestii chciałabym tam zamieszkać. Ta biblioteka mnie woła...

Na mieszkania zamieniłabym się z Bestią z Pięknej i Bestii. To była moja ulubiona bajka kiedy byłam małą dziewczynką. Bella była moją idolką. To dzięki niej zakochałam się w książkach i to właśnie ze względu na bibliotekę w zamku Bestii chciałabym tam zamieszkać. Ta biblioteka mnie woła...

Mieszkam w dużym mieszkaniu na dziewiątym piętrze, w którym na przestrzeni lat uzbierało się bardzo wiele przedmiotów. Gdybym miała zamienić się z kimś na mieszkanie, to wybrałabym kawalerkę mojej siostry. Głównym powodem byłoby to, że jej lokum stanowi przeciwieństwo mojego: jest małe, oszczędne w przedmioty i meble, a widok z okna roztacza się z pierwszego piętra tylko na podwórko za domem. Moja zmiana musiałaby być radykalna aby mogła stanowić jakiś punkt zwrotny. Chciałabym spróbować, czy odnajdę się na niewielkiej przestrzeni otoczona tylko najbardziej potrzebnymi przedmiotami. Dokonać takiej małej ascezy, która uświadomi mi, czego najbardziej potrzebuję do szczęścia.

Mieszkam w dużym mieszkaniu na dziewiątym piętrze, w którym na przestrzeni lat uzbierało się bardzo wiele przedmiotów. Gdybym miała zamienić się z kimś na mieszkanie, to wybrałabym kawalerkę mojej siostry. Głównym powodem byłoby to, że jej lokum stanowi przeciwieństwo mojego: jest małe, oszczędne w przedmioty i meble, a widok z okna roztacza się z pierwszego piętra tylko na...

Moja ulica. Gwarna. Pełna ludzi i rowerów. Klaksony. Nawoływania. Dzwoni tramwaj. Zajeżdża autobus. Wysypują się pasażerowie i pasażerki .Biegną gdzieś. Sprawdzam czy mam zasłonięte okna bo przechodnie bez skrępowania zaglądają mi do pokoju. A tam ja. W szlafroku. W stroju niedbałym. Śpieszę się. Dojadam kanapkę i dopijam kawę. Podsypuję kotu karmy. Szybko się ubieram, porywam torebkę i biegnę do pracy. Tutaj dopiero się dzieje. Ludzie i ich sprawy. Tysiące spraw. Szu Szu . Brzdęk. Wyskakuje nowy numerek. Starszy pan. Niedosłyszy. Denerwuje się. Kolejna osoba. Następna. Następna. Może pani zawołać do pomocy koleżankę? Nie mogę. Nie ma kogo zawołać. Trzeba cierpliwie czekać. Przerwa. Spotykamy się w kąciku. Szu szu. Szemrze głos. O chorej matce. Kłopotach z synem. Mężu co wraca coraz później do domu. Ty to masz dobrze, tylko kot i ty. Ja mam dobrze? Serio? Wracam na stanowisko. Brzdęk. Kolejna osoba. Brzdęk. Następna…… Koniec.Wracam do mieszkania przy ulicy Gwarnej. Och, z jaką chęcią zamieniłabym się na lokum gdzieś na Podlasiu albo Bieszczadach. Cicho. Pusto. A w domu 10, nie, 12 osób. Mama, tata, dzieci i koniecznie babcia. Albo dziadek. Dosiadam do stołu jako 13. Rozmawiamy. Śmiejemy się. Opowiadamy anegdotki. I o tym co się nam wydarzyło w życiu. A potem idę na spacer. Cisza mnie otula. Pies idzie za mną. Pilnuje mnie bo oddaliłam się od stada. Wrócę za godzinę . Dwie. Zresetuję się i wrócę. Jestem realistką. Nikt się nie zamieni ze mną na mieszkanie, ale co mi szkodzi wynająć pokój w agroturystyce i spędzić cały urlop daleko od mojego domu w miejscu, które sobie wymarzyłam? Nie a co planować. Trzeba to zrobić. Może w październiku? Ma być złota jesień. Jutro wypiszę urlop i znajdę miejsce doskonałe…..

Moja ulica. Gwarna. Pełna ludzi i rowerów. Klaksony. Nawoływania. Dzwoni tramwaj. Zajeżdża autobus. Wysypują się pasażerowie i pasażerki .Biegną gdzieś. Sprawdzam czy mam zasłonięte okna bo przechodnie bez skrępowania zaglądają mi do pokoju. A tam ja. W szlafroku. W stroju niedbałym. Śpieszę się. Dojadam kanapkę i dopijam kawę. Podsypuję kotu karmy. Szybko się ubieram,...

Moja ulica. Gwarna. Pełna ludzi i rowerów. Klaksony. Nawoływania. Dzwoni tramwaj. Zajeżdża autobus. Wysypują się pasażerowie i pasażerki .Biegną gdzieś. Sprawdzam czy mam zasłonięte okna bo przechodnie bez skrępowania zaglądają mi do pokoju. A tam ja. W szlafroku. W stroju niedbałym. Śpieszę się. Dojadam kanapkę i dopijam kawę. Podsypuję kotu karmy. Szybko się ubieram, porywam torebkę i biegnę do pracy. Tutaj dopiero się dzieje. Ludzie i ich sprawy. Tysiące spraw. Szu Szu . Brzdęk. Wyskakuje nowy numerek. Starszy pan. Niedosłyszy. Denerwuje się. Kolejna osoba. Następna. Następna. Może pani zawołać do pomocy koleżankę? Nie mogę. Nie ma kogo zawołać. Trzeba cierpliwie czekać. Przerwa. Spotykamy się w kąciku. Szu szu. Szemrze głos. O chorej matce. Kłopotach z synem. Mężu co wraca coraz później do domu. Ty to masz dobrze, tylko kot i ty. Ja mam dobrze? Serio? Wracam na stanowisko. Brzdęk. Kolejna osoba. Brzdęk. Następna…… Koniec.Wracam do mieszkania przy ulicy Gwarnej. Och, z jaką chęcią zamieniłabym się na lokum gdzieś na Podlasiu albo Bieszczadach. Cicho. Pusto. A w domu 10, nie, 12 osób. Mama, tata, dzieci i koniecznie babcia. Albo dziadek. Dosiadam do stołu jako 13. Rozmawiamy. Śmiejemy się. Opowiadamy anegdotki. I o tym co się nam wydarzyło w życiu. A potem idę na spacer. Cisza mnie otula. Pies idzie za mną. Pilnuje mnie bo oddaliłam się od stada. Wrócę za godzinę . Dwie. Zresetuję się i wrócę. Jestem realistką. Nikt się nie zamieni ze mną na mieszkanie, ale co mi szkodzi wynająć pokój w agroturystyce i spędzić cały urlop daleko od mojego domu w miejscu, które sobie wymarzyłam? Nie a co planować. Trzeba to zrobić. Może w październiku? Ma być złota jesień. Jutro wypiszę urlop i znajdę miejsce doskonałe…..

Moja ulica. Gwarna. Pełna ludzi i rowerów. Klaksony. Nawoływania. Dzwoni tramwaj. Zajeżdża autobus. Wysypują się pasażerowie i pasażerki .Biegną gdzieś. Sprawdzam czy mam zasłonięte okna bo przechodnie bez skrępowania zaglądają mi do pokoju. A tam ja. W szlafroku. W stroju niedbałym. Śpieszę się. Dojadam kanapkę i dopijam kawę. Podsypuję kotu karmy. Szybko się ubieram,...

Mój dom jest zawsze otwarty dla mojej przyjaciółki Anety- mieszkanki bloku w centrum miasta. Od progu wpada w zachwyt : jak cudownie jeść śniadanie na tarasie, jaki piękny widok z balkonu, ach ile tu miejsca, może zrobimy grilla na podwórku? Kocham mój dom, uwielbiam w nim przebywać, akceptuję go z wszystkimi zaletami i trudnościami. Jesli mialabym sprawdzić jak odnajdę się w mieszkaniu kogoś innego, innych warunkach i na innych zasadach to chętnie zamienię się właśnie z moją przyjaciółką. Niech i ona na zazna radości ze śniadania na tarasie, przyjemności z opalania na wlasnym podwordku, milego poczucia przestrzen i swobody jaka płynie z mieszkania w domku na przedmieściach. Ja natomiast z przyjemnością ulokuje się w jej mieszkaniu w bloku i nie będę martwic się czy rozpalaniem pieca w celu uzyskania ciepłej wody do kąpieli, koszenie trawnika to już zupełnie nie mój problem, a kiedy będzie mi zimno zamiast kupować ekogroszek i napełniać nim zasobnik po prostu odkręcę mocniej kaloryfer, jeśli chodzi zaś o sprzątanie uwinę się z całą powierzchnia w kilka godzin. I to na błysk! I A największą frajdę sprawi mi to jak bajecznie mała odległość będzie dzielić mnie od świata- pracy, szkoły mojego dziecka, sklepów i dowolnego miejsca w które chciałabym się udać! W ten sposób obydwie zobaczymy że u sąsiada zawsze "trawa jest bardziej zielona",dostrzeżemy wszystkie cienie i blaski mieszkania w tak różnych miejscach oraz- mam nadzieję- nauczymy się lepiej doceniać to co mamy.

Mój dom jest zawsze otwarty dla mojej przyjaciółki Anety- mieszkanki bloku w centrum miasta. Od progu wpada w zachwyt : jak cudownie jeść śniadanie na tarasie, jaki piękny widok z balkonu, ach ile tu miejsca, może zrobimy grilla na podwórku? Kocham mój dom, uwielbiam w nim przebywać, akceptuję go z wszystkimi zaletami i trudnościami. Jesli mialabym sprawdzić jak odnajdę się...

Kojarzycie ten wielki biały dom stojący w Waszyngtonie? Bo jak dla mnie wygląda spoko...

A tak nieco bardziej na poważnie (choć nie do końca): W Bieszczadach na wysokości 1228 m n.p.m. znajduje się najwyżej położone schronisko o poetyckiej nazwie: Chatka Puchatka. Nie ma tam bieżącej wody (co do prądu nie jestem pewien), ale jest dach nad głową, kominek i kuchnia kaflowa, czyli środki wystarczające by przeżyć i naprawdę jeśli gdzieś miałbym popaść w monotonię to właśnie tam.

Kojarzycie ten wielki biały dom stojący w Waszyngtonie? Bo jak dla mnie wygląda spoko...

A tak nieco bardziej na poważnie (choć nie do końca): W Bieszczadach na wysokości 1228 m n.p.m. znajduje się najwyżej położone schronisko o poetyckiej nazwie: Chatka Puchatka. Nie ma tam bieżącej wody (co do prądu nie jestem pewien), ale jest dach nad głową, kominek i kuchnia kaflowa,...

Gdyby przyszło mi wybierać z kim chciałabym się zamienić, jakie miejsce na tą zamianę wybrać, to od razu pomyślałabym o mojej Cioci Helenie i jej pięknym domu w górach na południu Polski. Od dziecka mieszkam w bloku, więc sami rozumiecie, że taka zamiana to byłoby coś! Plusem byłaby przede wszystkim cisza - dla takiego mola książkowego jak ja...,wow po prostu bajka. Musiałabym oczywiście przed tą zamianą zaopatrzyć się w pudło pełne książek, ale to nic. Wyobrażam już sobie ten piękny widok za oknem niezależnie od pory roku, kubek herbaty i wygodną kanape Cioci Heleny. Marzenie.

Gdyby przyszło mi wybierać z kim chciałabym się zamienić, jakie miejsce na tą zamianę wybrać, to od razu pomyślałabym o mojej Cioci Helenie i jej pięknym domu w górach na południu Polski. Od dziecka mieszkam w bloku, więc sami rozumiecie, że taka zamiana to byłoby coś! Plusem byłaby przede wszystkim cisza - dla takiego mola książkowego jak ja...,wow po prostu bajka....

Gdybym mogła zamienić się z kimś na mieszkanie padło by na mojego znajomego który mieszka w małym mieście mimo to ma wszędzie blisko a w domu ma pełno książek a wolałby zwierzęta. Chciałabym mieszkać w takim miejscu jak on a wiem że on chciałby mieszkać tam gdzie ja, gdzie jest dużo miejsca. Niedaleko jest las i łąki oraz pola więc miejsce dla jego zwierząt by się znalazło a ja miałabym w otoczeniu pełno książek z naszych rozmów zawsze wynika że gdybyśmy zamienili się ciałami bylibyśmy bardzo szczęśliwi.

Gdybym mogła zamienić się z kimś na mieszkanie padło by na mojego znajomego który mieszka w małym mieście mimo to ma wszędzie blisko a w domu ma pełno książek a wolałby zwierzęta. Chciałabym mieszkać w takim miejscu jak on a wiem że on chciałby mieszkać tam gdzie ja, gdzie jest dużo miejsca. Niedaleko jest las i łąki oraz pola więc miejsce dla jego zwierząt by się znalazło...