Ale z fandomami tak to już jest. Bardzo często są to grupy toksyczne. W takim fandomie Star Wars takie dramy to standard. Młodemu aktorowi z Mrocznego Widma grającego Anakina praktycznie zniszczono życie, bo "nie pasował do roli" (i nie chodziło o kolor skóry). Osobiście nie wiem jak można żyć takimi sprawami, ale fandomy chyba przyciągają pewien rodzaj ludzi.

Ale z fandomami tak to już jest. Bardzo często są to grupy toksyczne. W takim fandomie Star Wars takie dramy to standard. Młodemu aktorowi z Mrocznego Widma grającego Anakina praktycznie zniszczono życie, bo "nie pasował do roli" (i nie chodziło o kolor skóry). Osobiście nie wiem jak można żyć takimi sprawami, ale fandomy chyba przyciągają pewien rodzaj ludzi.

@Mac Wiem, jak ludzie w błahych sprawach okopują się na swoich pozycjach, ale tutaj problem jest większy, bo idzie o polityczną poprawność. Gangrenę naszych czasów.

Rozumiem rozgoryczenie, że ktoś, komu rozrysowano jakiś świat i postaci, które przecież sam sobie na podstawie opisów zwizualizował w głowie, czuje oburzenie, gdy mu się to rozwala.

Oczywiście autorom filmu wolno zrobić z materią książki wszystko, ale powinni się liczyć z tym, że jeśli do niej bezpośrednio nawiązują, to fani zgromadzeni wokół niej będą reagować na nieścisłości i kontrowersyjne decyzje. Tak było, jest i będzie. Autorzy robią to więc świadomie, a odpowiedź pisarza jest w moim odczuciu dodatkowo chamska i lekceważąca; na miejscu fana bym mu odpowiedział, żeby się bujał z tymi przemyśleniami. Wyjątkowy bufon.

Nie oczekuję po filmie poruszającym temat wykorzystania niewolników w USA, że niewolników będą tam grali biali, a nadzorców czarni. Ponieważ tak nie było.
Nie oczekuję, że w filmie o Rycerzach Okrągłego Stołu będę widział czarnego, białego i Azjatę na zmianę. I tak dalej. Ponieważ tak nie mogło być.
Nie mogą czarni grać nazistów, a Hitlera Morgan Freeman w filmie o II WŚ, bo Niemcy nie byli czarni.
Lubię klasyczne filmy, w tym westerny i śmieszą mnie pseudoindianie grani przez białych, ucharakteryzowanych aktorów, chociaż ewidentnie zdradzają ich nieindiańskie rysy twarzy. Ale może wtedy mało było rdzennych Amerykanów - aktorów, żeby obsadzić wszystkie role.

Jak pisarz opisał bohaterkę jako białą, to taka musi już być.
 
To, co odwalają pewne kręgi decyzyjnych ludzi, to są zupełnie niepotrzebne działania, które nie budują porozumienia i zamiast zacierać różnice, to właśnie je uwypuklają. Naturalnym jest, że pewne role mogą grać tylko czarni, inne biali, a samuraja sprzed kilku wieków nie zagra Inuita. A jeszcze gdzie indziej to jest bez znaczenia.

Z drugiej strony odpowiednio niewyedukowane społeczeństwo łyknie każdą "prawdę". Wystarczy zakłamać podręczniki historii i nowe pokolenie, a drugie już na pewno, przyjmie każdy szajs, bo głowy dzieci są jak czyste kartki i łatwo napełnić każdą treścią.

Od lat na Zachodzie lansuje się wizję świata, gdzie człowiek nie ma skóry, płci, jest tym, czym mu się wydaje, że na daną chwilę jest. Ostatecznie ląduje na półce z napisem "nikt", a swoim wyglądem i zachowaniem pasuje do cyrkowego namiotu osobliwości. Nikt, NIKT powtarzam, NIGDY nie będzie odpowiednio doreprezentowany i NIGDZIE, bo to jest niemożliwe. 7,5 miliarda reprezentantów różnych opcji mamy na chwilę obecną. A mam wrażenie, że do tego zmierzają niektórzy ludzie, żeby była jedna, słuszna wizja człowieka.

Pod pojęciem tolerancji dla różnorodności tę różnorodność się wykorzenia i unifikuje w człowieka-nikogo. Niemożliwe jest, żeby przy tak wielkiej naturalnej różnorodności poglądów, wyglądów, zachowań, przekonań każdy czuł się odpowiednio reprezentowany w filmie, książce, teatrze, sztuce, na ulicy, w takim czy innym gronie. W zamian więc lewactwo proponuje wielki, wspólny mianownik. Według lewactwa wszyscy jesteśmy gęsiami i mamy gęgać. Nawet jeśli urodziłeś się kaczką. Jak nie będziesz gęgał jak my, to cię wymażemy z rzeczywistości. Nie gęgasz, to cię nie ma. A każde odmienne zdanie uznane jest za atak, zaś użyty język za opresyjny  😀.

I teraz mamy sytuację z czarną dziewczynką, z którą odbywa się rozmowy i upewnia ją, że jest silna. Gdzie ci ludzie, którzy jej to robią, mają wyobraźnię? Wywołują gównoburzę, w jej środek wrzucają dziewczynę i wuj wie, na co liczą.

Bardzo mnie denerwuje, że w imię kretyńskich przekonań na ołtarzu tych lewackich wymysłów poświęca się zupełnie niewinnych ludzi.

Nie akceptuję tej wirtualnej rzeczywistości, bo to droga donikąd i do tego pełna niesprawiedliwości.

Niby drobiazg, obsada w filmie, ale to mały wycinek większej całości.

@Mac Wiem, jak ludzie w błahych sprawach okopują się na swoich pozycjach, ale tutaj problem jest większy, bo idzie o polityczną poprawność. Gangrenę naszych czasów.

Rozumiem rozgoryczenie, że ktoś, komu rozrysowano jakiś świat i postaci, które przecież sam sobie na podstawie opisów zwizualizował w głowie, czuje oburzenie, gdy mu się to rozwala.

Oczywiście autorom filmu...

@Virgo13,
przekonanie, że świat nie jest idealny jest zgodne z prawdą.
Przeświadczenie, że można to naprawić jest niedorzeczne. Psucie sobie nerwów, z powodu błazenady, którą często uprawiają zarówno filmowcy jak i pisarze nie jest rozsądne, aczkolwiek bycie rozsądnym też donikąd prowadzi.
 
poprawka 20:25,
miałam na myśli tylko bycie rozsądnym

@Virgo13,
przekonanie, że świat nie jest idealny jest zgodne z prawdą.
Przeświadczenie, że można to naprawić jest niedorzeczne. Psucie sobie nerwów, z powodu błazenady, którą często uprawiają zarówno filmowcy jak i pisarze nie jest rozsądne, aczkolwiek bycie rozsądnym też donikąd prowadzi.
 
poprawka 20:25,
miałam na myśli tylko bycie rozsądnym

"Pod pojęciem tolerancji dla różnorodności tę różnorodność się wykorzenia i unifikuje"
O tu jest właśnie pies pogrzebany. Wielkie hasła, że w różnorodności siła. Tylko, że różnorodność jest wtedy, gdy jeden sobie stworzy dzieło (w tym przypadku film), gdzie są sami biali, drugi z samymi czarnymi, inny z Azjatami, następny z kobietami, jeszcze inny tylko z hetero, a następny z samymi LGBT (celowo podaję takie skrajne przykłady), a jeszcze inny mieszaninę różnych postaci.

A tymczasem w imię postępowości, tolerancji i inkluzywności wszystko trzeba robić zgodnie z checklistą. Biały - jest, czarny, - jest, Hinduska - jest, osoba biseksualna - nie ma, musimy koniecznie dodać. I tak pojmowana różnorodność tak naprawdę sprawia, że wszystko zlewa się w identyczną, szarą masę i powstaje homogenizowane łajno, któremu brak jakiejkolwiek indywidualności.

"Pod pojęciem tolerancji dla różnorodności tę różnorodność się wykorzenia i unifikuje"
O tu jest właśnie pies pogrzebany. Wielkie hasła, że w różnorodności siła. Tylko, że różnorodność jest wtedy, gdy jeden sobie stworzy dzieło (w tym przypadku film), gdzie są sami biali, drugi z samymi czarnymi, inny z Azjatami, następny z kobietami, jeszcze inny tylko z hetero, a następny...

@Lucy Fair Uważam, że milczenie to przyzwolenie, więc nie pozwalam. Niestety udział nerwów jestem w stanie jedynie ograniczyć, może trzymać na wodzy, ale nie wyeliminować 😌.

@Jerico Otóż to. Jaki będzie wybór, kiedy każdego człowieka wstawi się we wspólny mianownik? To jakby ustanowić jeden gatunek, kierunek, ideę - i wszystkim MUSI się podobać! Bo cię wykasujemy.

ALE... z pewnością taką pozbawioną indywidualności ciemną masą dużo łatwiej się steruje i kontroluje. Wystarczy jeden przekaz, zamiast  mozolnego zjednywania sobie stronników dla poparcia każdej sprawy.

@Lucy Fair Uważam, że milczenie to przyzwolenie, więc nie pozwalam. Niestety udział nerwów jestem w stanie jedynie ograniczyć, może trzymać na wodzy, ale nie wyeliminować 😌.

@Jerico Otóż to. Jaki będzie wybór, kiedy każdego człowieka wstawi się we wspólny mianownik? To jakby ustanowić jeden gatunek, kierunek, ideę - i wszystkim MUSI się podobać! Bo cię wykasujemy.

ALE......

Mnie ciekawi, jak zareagowano by w dzisiejszych czasach na takie dyskusje, jakie jeszcze kilka lat temu działy się np. na Filmwebie na forum ekranizacji ,,Dumy i uprzedzenia", gdzie pojawiało się mnóstwo głosów, że Keira Knightley nie powinna grać Elizabeth, bo jest bardzo szczupła, a w tamtych czasach modniejsze były raczej pełniejsze figury. Też padało bardzo dużo obraźliwych zwrotów.

Mnie ciekawi, jak zareagowano by w dzisiejszych czasach na takie dyskusje, jakie jeszcze kilka lat temu działy się np. na Filmwebie na forum ekranizacji ,,Dumy i uprzedzenia", gdzie pojawiało się mnóstwo głosów, że Keira Knightley nie powinna grać Elizabeth, bo jest bardzo szczupła, a w tamtych czasach modniejsze były raczej pełniejsze figury. Też padało bardzo dużo...

@FannyBrawne W swoim czasie był spory hejt na Keirę, że brzydka, że chuda, że grać nie umie. Dla mnie to piękna kobieta, ale są gusta i guściki. Zresztą na FW ciągle tego typu dyskusje są, jest to straszna wylęgarnia hejterów każdej maści. 

@FannyBrawne W swoim czasie był spory hejt na Keirę, że brzydka, że chuda, że grać nie umie. Dla mnie to piękna kobieta, ale są gusta i guściki. Zresztą na FW ciągle tego typu dyskusje są, jest to straszna wylęgarnia hejterów każdej maści. 

@FannyBrawne @Mac @Lucy Fair
Keira kiepsko wyglądałaby jako modelka Rubensa w ekranizacji jego biografii 😊. Ale to byłaby wina castingu.

Nie jestem fanem, ale lubię ją. Raczej pamiętam ją z filmów kina przygodowego. Najgorzej wspominam ją z "Niebezpiecznej metody", ale cały film mi się nie podobał.

Bardzo ładna kobieta, jak tu koleżanka artystycznie przedstawiła 😍.

@FannyBrawne @Mac @Lucy Fair
Keira kiepsko wyglądałaby jako modelka Rubensa w ekranizacji jego biografii 😊. Ale to byłaby wina castingu.

Nie jestem fanem, ale lubię ją. Raczej pamiętam ją z filmów kina przygodowego. Najgorzej wspominam ją z "Niebezpiecznej metody", ale cały film mi się nie podobał.

Bardzo ładna kobieta, jak tu koleżanka artystycznie przedstawiła 😍.

Kwestię jej urody i zdolności aktorskich odkładam teraz na dalszy plan  😂 Bardziej mnie ciekawi, jak to się ma do powtarzania, że każdy powinien grać każdego bez względu na wszelkie tak zwane ,,warunki" (osobiście podobnie jak w przypadku z artykułu uważam, że można powiedzieć, że jej sylwetka nie pasuje do kanonu z tamtych lat, gorzej kiedy latały określenia typu ,,wieszak", ,,końska twarz" albo że aktorzy podobno wyglądają, jakby ,,wyszli ze szpitala psychiatrycznego"). W ogóle na przykładzie ekranizacji literatury XIX-wiecznej można ciekawie zauważyć, jak się zmieniło podejście, co można pokazać i zmienić w filmie w stosunku do książki, ale to temat na osobną dyskusję, może kiedyś ktoś z grona LC poruszy ten wątek  😂

Kwestię jej urody i zdolności aktorskich odkładam teraz na dalszy plan  😂 Bardziej mnie ciekawi, jak to się ma do powtarzania, że każdy powinien grać każdego bez względu na wszelkie tak zwane ,,warunki" (osobiście podobnie jak w przypadku z artykułu uważam, że można powiedzieć, że jej sylwetka nie pasuje do kanonu z tamtych lat, gorzej kiedy latały określenia typu...

@FannyBrawne Bo ludziom się nie dogodzi. O ile skrajnie zmienią wygląd postaci historycznej, to jestem w stanie zrozumieć pewne oburzenie. Ale fikcyjne? Niby można, ale zachowajmy umiar. Gdy zmieniono Jacka Reachera z Cruisa na Alana Ritchsona, to też znalazły się głosy, że ten drugi za duży albo za głupio wygląda, choć dużo bardziej pasował do roli niż malutki Cruise (który pomimo mikrych rozmiarów uratował rolę aktorstwem). Nie rozumiem też obrażanie aktorów. Jak pisałem, gusta są różne. Keira podoba mi się, ponieważ lubię takie filigranowe chudzinki, z kolei inny będzie wolał krąglejsze panny. Ale żeby wyzywać od "wieszaków" i podobnych, to trzeba być jakimś frustratem z wielkimi kompleksami.
Swoją drogą całkiem niedawno w końcu obejrzałem ekranizację Dumy z Keirą i, choć książkę czytałem lata temu, to główny duet bardzo mi pasował wizualnie, jak i aktorsko. Teraz hejterzy powinni się cieszyć, że postacie były w filmie białe 😅

@FannyBrawne Bo ludziom się nie dogodzi. O ile skrajnie zmienią wygląd postaci historycznej, to jestem w stanie zrozumieć pewne oburzenie. Ale fikcyjne? Niby można, ale zachowajmy umiar. Gdy zmieniono Jacka Reachera z Cruisa na Alana Ritchsona, to też znalazły się głosy, że ten drugi za duży albo za głupio wygląda, choć dużo bardziej pasował do roli niż malutki Cruise...

@Mac Reachera znam z dwóch książek, filmów nie oglądałam i w sumie nie pamiętam, jak on był opisywany  😂Jak pisałam w swoim komentarzu, jestem trochę purystką, jeśli chodzi o castingi, uważam, że skoro jest poświęcone miejsce na opis postaci w książce, to po to, żeby jakoś oddziałać na wyobraźnię czytelnika i chciałabym zobaczyć na ekranie podobną osobę, ale jeśli wygląd nie ma jakiegoś dużego znaczenia dla charakteru i sytuacji postaci (np. nie da się zrobić z Anii z Zielonego Wzgórza blondynki XD), to też nie ma co się oburzać, jeśli aktor dobrze gra. U Austen na szczęście pod tym względem nie powinno być problemu, bo ona opisywała swoje postacie bardzo ogólnikowo i trudno nawet powiedzieć, kto jaki ma kolor włosów  😂

Ja właśnie tę ekranizację oglądałam już daawno, ale nadal pamiętam te ostre dyskusje, jakie się wokół niej toczyły XD Do książek Austen wracam regularnie i jak Darcy'ego zdecydowanie wolę serialowego pod względem wyglądu, jak i gry aktorskiej, tak po namyśle, jako Lizzy (wizualnie) chyba jednak Keira właśnie dlatego, że nie ma ,,klasycznej" dla epoki urody i łatwiej mi sobie wyobrazić, że przy pierwszym spotkaniu nie zostałaby uznana za ładną, ale potem zaprocentowałaby dzięki urokowi osobistemu i wyróżnianiu się z tłumu 😉 Cóż, na ten film spadła też krytyka za to, że w domu jest za dużo okien albo że bohaterki w niektórych scenach w towarzystwie mają rozpuszczone włosy... z tego, co widziałam po zdjęciach, to w jednej z ostatnich ekranizacji Austen, czyli ,,Sanditon" bohaterka radośnie uprawia seks przedmałżeński... co ani nie jest zbyt rozsądne na tle epoki, ani niespecjalnie zgodne z duchem samej Austen  😉

@Mac Reachera znam z dwóch książek, filmów nie oglądałam i w sumie nie pamiętam, jak on był opisywany  😂Jak pisałam w swoim komentarzu, jestem trochę purystką, jeśli chodzi o castingi, uważam, że skoro jest poświęcone miejsce na opis postaci w książce, to po to, żeby jakoś oddziałać na wyobraźnię czytelnika i chciałabym zobaczyć na ekranie podobną osobę, ale jeśli wygląd...

@FannyBrawne Cóż, wychodzi na to, że nawet Austen ma swój fandom :P Wychodzi na to, że każdy zwraca uwagę na coś innego. Ja np. lubię, jak w filmach akcji broń jest realistyczna przedstawiona. Trochę Cię rozumiem, bo pewnych cech nie da się przeskoczyć, jeśli jakaś cecha bohatera go definiuje (np. wspomniane włosy Anii z Zielonego Wzgórza). Z drugiej strony lubię, gdy twórcy bawią się postaciami fikcyjnymi, dlatego chętnie zobaczyłbym czarnego Bonda, ale w wykonaniu Idrisa Elby, który ma tonę charyzmy. Albo Batman w wersji Pattinsona. Niby chudzielec, ale wierzę w tę postać i podoba mi się ta inkarnacja. Wniosek? Zmiany mogą być i dobre, i złe. 
Co do Reachera - w książce był opisany jako prawie dwumetrowy paker (bez siłowni, diety i supli, tylko geny xD). Cruise natomiast ma ledwie 170 cm i atletyczną sylwetkę, więc nie nikt na niego nie zwracał uwagi, gdy gdzieś wchodził, jak to miało miejsce w książce (ponoć, nie skończyłem nawet jednej xD). Serialowy Reacher ma prawie 190 cm i łapę jak Arnold za młodu, więc każdy na niego patrzy, gdy się pojawia. Czasami ten cholerny wygląd jednak ma znaczenie dla postaci.  

@FannyBrawne Cóż, wychodzi na to, że nawet Austen ma swój fandom :P Wychodzi na to, że każdy zwraca uwagę na coś innego. Ja np. lubię, jak w filmach akcji broń jest realistyczna przedstawiona. Trochę Cię rozumiem, bo pewnych cech nie da się przeskoczyć, jeśli jakaś cecha bohatera go definiuje (np. wspomniane włosy Anii z Zielonego Wzgórza). Z drugiej strony lubię, gdy...

"Ja np. lubię, jak w filmach akcji broń jest realistyczna przedstawiona."
O tak, to podstawa.

"Ja np. lubię, jak w filmach akcji broń jest realistyczna przedstawiona."
O tak, to podstawa.

Zawsze są jakieś "większe" problemy. W takim razie po co czytać artykuły na portalu o książkach - przecież tu wszystkie problemy są mało istotne

Zawsze są jakieś "większe" problemy. W takim razie po co czytać artykuły na portalu o książkach - przecież tu wszystkie problemy są mało istotne

Bo problem z Alexandrą Daddario polegał chyba jedynie na tym, że w pierwszym filmie była szatynką, co i tak poprawiono w sequelu.
Osobiście do obsady nic nie mam, ale nie zagłębiam się w tę kontrowersję. To co mi się podoba u Riordana, to jego elastyczność, tj. umie dostosować swoją twórczość do aktualnych trendów i tematów w literaturze młodzieżowej. Jego pierwsza seria, ta o Percym Jacksonie, jest tworem swoich czasów (lat dwutysięcznych). Podejrzewam, że gdyby Riordan chciałby ją napisać teraz, główne trio wyglądałoby dokładnie, tak jak obsada nowej adaptacji.

Bo problem z Alexandrą Daddario polegał chyba jedynie na tym, że w pierwszym filmie była szatynką, co i tak poprawiono w sequelu.
Osobiście do obsady nic nie mam, ale nie zagłębiam się w tę kontrowersję. To co mi się podoba u Riordana, to jego elastyczność, tj. umie dostosować swoją twórczość do aktualnych trendów i tematów w literaturze młodzieżowej. Jego pierwsza seria,...

pamiętam doskonale na czym polegał problem "fanów" z Daddario. nie zmienia to faktu, że otrzymała znacznie większy backlash niż Jeffries obecnie i nie była atakowana w sposób personalny.

pamiętam doskonale na czym polegał problem "fanów" z Daddario. nie zmienia to faktu, że otrzymała znacznie większy backlash niż Jeffries obecnie i nie była atakowana w sposób personalny.