„Dary”. Subiektywna sztuka, siła kobiet, wiktoriańskie tajemnice – wywiad z Liz Hyder

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
30.06.2022

Liz Hyder to brytyjska powieściopisarka, która debiutuje na polskim rynku za sprawą wydawnictwa Słowne. „Dary” to przejmujący obraz walki kobiet – o równość szans, wolność, możliwość decydowania o własnym losie. Powieść osadzona w czasach wiktoriańskich jest powiązana z fantastyką, mitami i legendami. Jakich wartości w literaturze poszukuje Liz Hyder? Co stanowi o sile kobiecości? Czy możliwe są analogie między XIX a XXI wiekiem? Czym są gatunkowe granice? O tym właśnie, między innymi, rozmawialiśmy z autorką książki „Dary”.

„Dary”. Subiektywna sztuka, siła kobiet, wiktoriańskie tajemnice – wywiad z Liz Hyder

Marcin Waincetel: Jesteś pisarką, scenarzystką, specjalistką od marketingu i PR-u. W jaki sposób definiuje cię literatura? Co sprawiło, że chwyciłaś za pióro, aby po raz pierwszy zacząć kształtować literacką rzeczywistość?

Liz HyderTak naprawdę pisałam od zawsze, odkąd tylko mogłam trzymać długopis! Uwielbiam czytać i opowiadać wszelkiego rodzaju historie – filmowe, teatralne, a także naturalnie literackie. I chyba jestem bardziej gawędziarzem niż pisarzem – tak bym siebie określiła. Bo tak naprawdę dla mnie wszystko sprowadza się do tego, aby opowiedzieć historię, uczynić z niej tak wciągającą, kompletną i prawdziwą całość, jak to tylko możliwe.

Twoje najwcześniejsze wspomnienia związane z literaturą? Na pewno musiałaś mieć swoich mistrzów, którzy wyznaczali przed tobą szlaki.

Już jako dziecko pochłaniałam mnóstwo książek – właściwie wszystko, co wpadło mi w ręce z lokalnej biblioteki, i to dosłownie wszystko – od książek traktujących o świecie przyrody po kultowe serie spod znaku fantasy i klasykę. Jako dziecko kochałam Michaela Rosena, Lloyda Alexandra, Paulę Danziger, Sheilę Lavelle, a gdy miałam 15 lat, zaczęłam odwiedzać teatr – wszystko dzięki wspaniałej nauczycielce, Sheili Morrissey. Oglądałam wszystko, na co mogliśmy kupić tanie bilety – i tutaj od Toma Stopparda i Caryla Churchilla aż po mistrzowskie dzieła Szekspira. Oglądałam też wiele filmów i myślę, że wszystko to przekłada się na historie, które chcę opowiedzieć. Potrafiłam godzinami oglądać prawdziwie wartościowe dzieła, łącznie z filmami Kieślowskiego (miałam na ich punkcie totalną obsesję jako nastolatka!), a także doświadczać klasyki literatury – od Alana Garnera, Kate Atkinson, Stacey Halls po Ursulę Le Guin, H.G. Wellsa… właściwie mogłabym tak ciągnąć wyliczankę przez wieki! Literatura daje nam naprawdę niesamowitą sposobność, by poznawać bardzo różne opowieści.

Pamiętaj – niewiedza jest przekleństwem zesłanym przez Boga. Wiedza to skrzydła, na których szybujemy ku niebu. Mary, nie ustawaj w lekturze. Nadal pochłaniaj książki, które tak uwielbiasz...

Liz Hyder, „Dary”

Twoje „Dary” to wiktoriańska powieść dla dorosłych, w której spotykamy cztery zadziorne kobiety zmagające się z ograniczeniami patriarchalnego społeczeństwa. Skąd biorą swoją siłę? Skąd temat, który stanowi motyw przewodni twojej książki? Temat, który jest, dodajmy, niestety wciąż bardzo aktualny.

To ważna i złożona kwestia, która od dawna znajduje się w obszarze moich zainteresowań. I to w kontekście publicystyki, nauki, a także samego pisania. Moja pierwsza książka, „Bearmouth”, była przeznaczona dla czytelników young adult – czyli młodych dorosłych, a ja mocno inspirowałam się wczesnym okresem wiktoriańskim. Dominującą rolę odgrywali w niej mężczyźni z tamtego okresu, dlatego też wiedziałam, że następnie będę chciała napisać coś zupełnie innego – książkę, w której to kobiety będą stanowić absolutne centrum. Kobiety zawsze walczyły – i nadal muszą walczyć – o akceptację, tolerancję, o to, kim są naprawdę, a także o uzyskanie równych szans we współczesnym społeczeństwie. Chciałam opisać dokładnie taką tematykę przez pryzmat historii i pokazać, jakie to było frustrujące – mozolna, codzienna walka o prawo do samostanowienia. Chciałam też przyjrzeć się historiom kobiet, które być może nie były pionierkami, nie walczyły na pierwszej linii frontu, ale pomagały stworzyć obszar do codziennego rozwoju. Tym właśnie są „Dary”. A więc to nie historia o „pierwszej na świecie dziennikarce” czy „pierwszej artystce, która została członkinią Akademii Królewskiej”, ale opowieść o bohaterkach, które pojawiły się wcześniej, których historie są często niedoceniane i nieznane.

Tak naprawdę „Dary” to niezwykłe spojrzenie na historię świata – na kształtowanie się społeczeństwa, w którym kobiecość odgrywa niezwykle istotną rolę.

Chciałam uzyskać taki efekt. Mój stary przyjaciel, Ali Potts, powiedział kiedyś, że „w kobietach tkwi wewnętrzny ogień”, co naprawdę utkwiło mi w pamięci. Myślę, że kobiety zawsze to miały, potrzebowałyśmy takiego ognia, który będzie rozpalać i powodować zmianę! Chciałam spróbować wykorzystać to – ich siłę i odporność, rosnącą świadomość i poczucie niesprawiedliwości, aby uchwycić to w epickim i ambitnym projekcie, jakim są „Dary”. Nigdy wcześniej nie napisałam czegoś takiego, ale bardzo chciałam spróbować – tak jak moje postacie musiały rzucić wyzwanie zarówno sobie, jak i szerszemu społeczeństwu, w którym je umieściłam.

Odkrycie, jak wielką wolność daje mężczyznom ich ubiór, było dla mnie istną rewelacją. Nie miałam żadnego wpływu na to, że urodziłam się kobietą. Nie mam wpływu na to, że zabrania mi się tego i owego tylko dlatego, że jestem takiej, a nie innej płci. Włożyłam męskie ubranie ze względów bezpieczeństwa i cieszę się, że to zrobiłam.

Liz Hyder, „Dary”

Z ramion twoich bohaterek wyrastają skrzydła. Tymczasem plotki o „upadłych aniołach” zaczynają szerzyć się w całym Londynie, chirurg rozpaczliwie pragnący sławy i fortuny znajdzie się w szponach niebezpiecznej obsesji, a kobiety, których szuka – w niebezpieczeństwie… Fantastyka potrafi zyskać bardzo realny i namacalny wymiar, prawda? Nawet jeśli mówimy tutaj o boskich, paranormalnych atrybutach.

Ha! To świetne pytanie! Nie chcę wchodzić w zbyt wiele szczegółów, ponieważ ostatecznie decyzja należy do czytelnika, ale powiem, że tak, skrzydła są zarówno fizyczne, jak i symboliczne. Według mnie służą również jako metafora oświecenia, patrzenia w górę – poza schemat, a także angażowania się w świat. Jednak czytelnicy mogą je interpretować na wiele różnych sposobów. Chciałam bawić się ideą „opiekuńczego anioła domu”, która była tak powszechna w czasach wiktoriańskich, a przy tym ograniczała role kobiety do tych domowych i klasowych oraz utrudniała im ucieczkę z tych ustalonych tożsamości. Wizerunek kobiet ze skrzydłami jest nadal obecny, to jasne nawet teraz, bardzo mocno zaszczepiony w kulturze – to kwestia, nad którą warto się zastanowić. Starałam się to opisać w „Darach”.

„Dary” to nieco baśniowa przypowieść o poszukiwaniu sensu życia i odnajdywaniu go w niezależnej, silnej kobiecości. Każda z bohaterek jest inna – dysponuje odmienną wrażliwością, sposobem myślenia, odczuwania świata i radzenia sobie z problemami. Etta, Natalya, Mary… Czy pisząc o ich przeżyciach, musiałaś wniknąć w ich psychikę?

Och, absolutnie. Jeśli moi bohaterowie nie są dla mnie prawdziwi – w sensie rozumienia ich motywacji, to naprawdę nie wiem, jak mogłabym opisać ich losy. Muszę być w ich butach, w ich gorsetach, w ich sercach i umysłach, kiedy opowiadam ich historie. To niezwykle ważne. Muszę umieć dotykać, wąchać i czuć otaczający ich – ale przecież również mnie – świat. Muszę jechać tym samym rollercoasterem emocji. Ale każdy pisarz jest inny, każdy ma inny sposób pisania, nie do mnie należy rozstrzyganie, jak powinien wyglądać proces pisania u innych ani czym jest dla poszczególnych artystów. Cała sztuka jest bardzo subiektywna i to część radości z niej płynącej.

„Dary” to wciągająca i ambitna powieść opowiedziana kobiecymi głosami i osadzona na tle dziewiętnastowiecznego Londynu. Dlaczego zdecydowałaś się użyć kostiumu historycznego do opowiadania? Czy chciałaś w jakiś sposób skomentować również sytuację kobiet w XXI wieku?

Tak naprawdę nie jestem zbytnio zainteresowana pisaniem o współczesności. Co więcej, myślę, że jest naprawdę wielu pisarzy, którzy już to robią, i robią to znakomicie, ale wolałabym patrzeć na problemy, przed którymi stoimy, przez pryzmat historii. Bardzo trudno jest pisać o dzisiejszym dniu bez dezaktualizacji, nawet gdy piszesz określony rozdział w tym momencie. Chciałam więc opowiedzieć historię o upodmiotowieniu, o walce o akceptację, o to, kim jesteś, o frustracji związanej z niemożnością pełnego wykorzystania swojego potencjału, a także osadzić to we wczesnym i środkowym okresie wiktoriańskim, w czasie wielkich zmian cywilizacyjnych. Myślę, że pod wieloma względami odzwierciedla to nasze nowoczesne społeczeństwo, i to na wiele sposobów. I to było dla mnie bardzo ważne.

W twojej powieści bohaterki odkrywają siłę nieskrępowanej kobiecości – szukają własnego miejsca w świecie. Ale czy od początku jasny był dla ciebie koniec historii? Piękny, niejednoznaczny, zapadający w pamięć. Jaki jest właściwie twój warsztat pracy?

Szczerze przyznam, że od samego początku wiedziałam, jak zakończy się moja historia. Ogólnie rzecz biorąc, wykreślam rzeczy, zanim zacznę pisać, zwłaszcza w przypadku „Darów”, ponieważ znajdziemy w niej bardzo wiele bardzo różnych punktów widzenia, dlatego musiałam wiedzieć, jak wątki będą się przeplatać, zanim ostatecznie dojdzie do spotkania bohaterów. Budowanie świata jest dla mnie bardzo ważne i poświęcam na to dużo czasu – zarówno na badania, research, jak również bazowanie na samej wyobraźni, pracę koncepcyjną. Świat musi być prawdziwy, nawet jeśli jest fikcją. Jedną z moich ulubionych pisarek budujących świat jest Maria Turtschaninoff, fińska pisarka. Jej trylogia „Red Abbey” jest czymś prawdziwie mistrzowskim.

Co było dla ciebie najtrudniejsze, a co najbardziej satysfakcjonujące w czasie pisania „Darów”?

Myślę, że dla mnie osobiście było to wejście w nieznane. Bo też nigdy wcześniej nie napisałam niczego tak wielkiego, jeśli chodzi o format, jak również tak ambitnego, gdy mówimy o wymowie, jak stało się to w przypadku „Darów”. Czasami wydawało mi się to dosyć zniechęcające, ale przecież tak naprawdę to część zabawy – stawianie sobie coraz to nowych wyzwań. I chyba to właśnie motywuje mnie do działania, napędza i wytwarza poczucie satysfakcji. Zawsze chcę wyznaczać sobie coraz to nowe wyzwania. Bo przecież dobrze jest wyjść poza swoją strefę komfortu. To rozwijające. Ale co było taką najbardziej satysfakcjonującą rzeczą? Opublikowanie książki to naprawdę wspaniała sprawa. Gdy przez całe życie jest się molem książkowym, to moment, w którym widzisz swoją książkę na półce księgarskiej – z imieniem i nazwiskiem – wywołuje naprawdę niesamowite uczucie. Świadomość, że stworzyłaś historię, która stała się prawdziwą książką, jest czymś nieopisywalnym. A zobaczyć tłumaczenia swojej pracy – to zupełnie inny poziom ekscytacji! Wiedzieć, że „Dary” wychodzą właśnie w Polsce, to wspaniała rzecz.

Czym jest dla ciebie dobra literatura, a tym samym – dobra opowieść? Jak mogłabyś zdefiniować pierwiastek, którego szukasz w pisarskiej pracy?

Zależy mi na tym, aby tworzone przeze mnie historie były naprawdę pokręcone – wielowątkowe i trzymające w napięciu. Powiedziałabym, że chcę historii, która będzie błyszczeć. A najlepsze książki to takie, których nie mogę odłożyć – takie, do których będę wracać raz za razem. Wreszcie takie, które tkwią w twoim umyśle, w których postacie i cały świat wydają się całkowicie realne, czasami nawet bardziej niż rzeczywisty świat! I to jest właśnie to, czego szukam jako czytelnik, i coś, do czego zawsze aspiruję jako pisarz.

– Skąd wiesz, że obraz jest już ukończony? – spytała go przed laty.

(…) – Moja droga panno Harding – odrzekł serdecznym tonem. – Żadne dzieło sztuki nigdy nie jest ukończone, oto najprostsza odpowiedź na twoje pytanie. Malarz może najwyżej nauczyć się, w którym momencie odejść od płótna.

Liz Hyder, „Dary”

Liz Hyder jest pisarką i animatorką warsztatów kreatywnego pisania. Pochodzi z Londynu, a obecnie mieszka w południowym Shropshire, w małym, otoczonym wzgórzami miasteczku, założonym w czasach średniowiecznych,. Od 2016 roku Hyder bierze udział w programie rozwoju pisarzy Writing West Midlands’s Room 204. Na początku 2018 roku zdobyła nagrodę The Bridge Award/Moniack Mhor Emerging Writer Award. Jej debiutancką powieścią była „Bearmouth”, nominowana w 2019 roku przez „The Times” do nagrody Children's Book of the Year, wyróżniona Waterstones Children's Book for Older Readers 2020 i zwyciężczyni Branford Boase Award 2020. Została również nominowana do nagrody UKLA Awards i do CILIP Carnegie Medal 2021.


Przeczytaj fragment książki:

Dary

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Dary” jest już dostępna w sprzedaży.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Waincetel 30.06.2022 13:30
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post