Czeski mistrz gór. „Adam Ondra. Ciało i dusza wspinacza”

Adam Jastrzębowski Adam Jastrzębowski
02.07.2021

Wielokrotny mistrz świata i Europy w różnych wspinaczkowych konkurencjach, przyszły uczestnik Igrzysk Olimpijskich, w których uważany jest za jednego z faworytów do medalu. A przede wszystkim wspinacz skałkowy, autor wielu nowych dróg wspinaczkowych. Urodzony w czeskim Brnie Adam Ondra jest żywą legendą świata wspinaczki. Dzięki opublikowanej przez wydawnictwo Agora książce „Ciało i dusza wspinacza” możemy tę legendę poznać.

Czeski mistrz gór. „Adam Ondra. Ciało i dusza wspinacza”

Adam Ondra ciało i dusza wspinaczaNie ma drugiego tak różnorodnego sportu na świecie. Niskie bouldery z ciężkimi do pokonania przewieszeniami, speed climbing, wreszcie wspinaczka po wielusetmetrowych skałach. Uprawiana zarówno na sztucznych ścianach w halach, na niskich skałkach Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, jak i w olbrzymich, alpejskich górach. I choć odmian wspinaczki jest tak wiele, to światową gwiazdą wspinaczki, wykraczającą poza swoją dziedzinę sportu, jest Adam Ondra.

Każdy, kto chociaż raz przewiązany liną i we wspinaczkowej uprzęży dotknął palcami chwytów na skale, musiał słyszeć to nazwisko. I bardzo możliwe, że widział również na YouTube jeden z niezliczonych filmów, na których urodzony za naszą południową granicą Ondra, współczesny gigant wspinaczki, niczym kot przemierza kolejne metry pionowych i nachylonych ścian, chwytając się przy tym krawędzi, oblaków, rys, klam i podchwytów w sposób dla zwykłego człowieka nieuchwytnych, układając przy tym stopy na niewidocznych gołym okiem półkach skalnych i skręcając ciało tak mocno, że od samego patrzenia bolą wszystkie mięśnie.Jest również Adam Ondra autorem pierwszej drogi wspinaczkowej, ocenianej na 9c, czyli w momencie jej wytyczania uznanej przez środowisko górskie za najtrudniejszą drogę na świecie. A także autorem przejścia na uznawanej za najtrudniejszą wielowyciągową drogę Dawn Wall - imponującą wytyczoną na ścianie formacji skalnej El Capitan, położoną w amerykańskim parku Yosemite. Lista jego sukcesów, zarówno tych sportowych, na sztucznych ścianach, jak i tych naturalnych, jest imponująca.

Adam Ondra w portaledge

Adam Ondra wspina się od najmłodszych lat. W książce „Ciało i dusza wspinacza” historii z lat młodzieńczych czeskiego wspinacza towarzyszą zdjęcia z młodości. Na fotografiach widzimy paroletniego szkraba, który, ubrudzony magnezją (białym, przypominającym talk proszkiem używanym do wspinaczki – przy. red.), z mozołem przedziera się przez kolejne krasowe skały na Morawach i podczas wyjazdów zagranicznych z rodzicami. Na innych ujęciach prezentuje swoje skarby – puchary zdobywane na kolejnych zawodach wspinaczkowych i kolorowe zeszyty z opisami przebytych przez małego Ondrę dróg wspinaczkowych. Pierwsze rozdziały pokazują niebywałą jak na takiego malca pasję i skupienie na jednym temacie. W końcu, nawet podczas dziecięcych zabaw, Adam bawił się we wspinaczkę. Osobne uprzęże miały jego ulubione pluszaki – świnka i piesek – a „trasy” pokonywane przez nie wzdłuż nóg od stołów, łóżka i półek miały „wspinaczkowe” wyceny. Lepszym wspinaczem okazał się piesek, pokonujący nawet trasę 9c. Tak, jak wiele lat później dorosły już Adam Ondra.

Po drodze szybko okazało się, że jego talent do wspinaczki jest ogromny. Błyskawicznie przeskoczył swoimi umiejętnościami rodziców, którzy zarazili go pasją do tego sportu. Na zawodach zawsze mierzył się ze starszymi grupami wiekowymi, czekając, aż będzie mógł rywalizować z dorosłymi – tak bardzo odstawał od rówieśników. Było oczywiste, że w Brnie rośnie niebywały talent. Gdzie był szczyt jego możliwości?

Szczerze mówiąc, zawody młodzieżowe zupełnie przestały mnie wówczas interesować – po prostu nie miałem żadnej konkurencji. Same zawody nie dawały mi frajdy, ponieważ nie stanowiły większego wyzwania. Czekałem raczej na te tygodnie, w których mogłem wybrać się w skały. Owszem, niektóre zawody wspominam z radością, ale z zupełnie innych powodów – zdarzało się, że w strefie izolacji wariowaliśmy i razem się wygłupialiśmy. Albo czasami pomiędzy kwalifikacjami a finałem jechaliśmy razem z Martinem Stráníkiem rowerami do jego rodzinnej miejscowości Choceň i szliśmy sobie na tamtejsze bouldery. Niewątpliwie to nie był najefektywniejszy sposób, żeby zachować optymalną formę na występ w finale, ale byłem wówczas przekonany, że jestem w stanie wygrać w swojej kategorii nawet przy lekkim zmęczeniu.
[...]
Do trzynastego roku życia jeździłem na zawody, również te międzynarodowe, i w zasadzie nigdy nie przegrywałem. Zawsze było tak samo.

Równolegle do pasji sportowej Ondra pielęgnuje swoją miłość do wspinania się w naturze, w górach. Olbrzymia w tym pomoc rodziców, którzy chętnie jeżdżą w kolejne europejskie rejony wspinaczkowe, by młody Adam mógł poznawać różne rodzaje skał. Pokonuje trasy nie tylko w Czechach, ale również na Słowenii czy we Włoszech. Za przełomowy punkt w swoim wspinaczkowym życiu uważa wyjazd do Szwajcarii i pierwsze pokonanie tzw. drogi wielowyciągowej, czyli składającej się z odcinków nie przekraczających 70 metrów, co jest uwarunkowane długością liny wspinaczkowej. Przy takiej wspinaczce (prowadzonej z tzw. asekuracją dolną), trzeba poczekać, aż przywiązany na drugim końcu liny partner również pokona dany odcinek; dopiero potem można ruszyć ponownie w górę. Taki rodzaj wspinaczki umożliwia również pokonywanie długich i wysokich ścian, których przejście wymaga nocowania na skale, w prowizorycznym obozowisku.
Pierwszą wielowyciągową drogą w życiu Adama Ondry był „Silbergeier”. Pokonał ją w wieku 14 lat. Jak sam wspomina, było to dla niego silne przeżycie, które ukształtowało go jako wspinacza i pokazało wiele nowych możliwości, stojących przed nim.

Zjechaliśmy na linie na dół, a ja byłem więcej niż szczęśliwy. To, co się wydarzyło, było bez wątpienia wielkim osiągnięciem, a także początkiem nowego wyzwania, ciągnęło mnie odtąd na kolejne wielowyciągowe drogi. Zasmakowałem czegoś zupełnie nowego. Fascynowała mnie dotąd zwyczajna wspinaczka sportowa, w której wspina się na drogę z jednym wyciągiem, długą co najwyżej na siedemdziesiąt metrów. Nagle spróbowałem czegoś innego, co wydało mi się bardziej „dorosłe”, a tym samym o wiele bardziej interesujące.

Ukoronowaniem nowych możliwości okazała się wspinaczka na legendarny El Capitan. olbrzymią pionową skałę w parku Yosemite, której pokonanie zapewnia wspinaczom chwałę w środowisku górskim. A nawet nie tylko górskim; po tym, jak Tommy Caldwell i Kevin Jorgeson przeszli w ciągu 19 dni jako pierwsi w historii najtrudniejszą z dróg na „El Capie”, czyli pozbawioną chwytów, niemal gładką Dawn Wall, odebrali gratulacje od samego Baracka Obamy. Ta sama droga stała się jednym z celów Ondry. Do Yosemite, aby wspinać się po wyślizganych granitach El Capitana, udał się 5 lat temu, w wieku 23 lat.

Kilometrowa ściana Dawn Wall podzielona jest na 32 wyciągi – czyli sekcje, po pokonaniu których należy poczekać na swojego partnera. To, jak Ondra opisuje przygotowania do swojego przejścia pokazuje, jak złożonym problemem jest wspinaczka górska w tak trudnych rejonach. Przed samą próbą wspinaczkową wraz ze swoim partnerem Pavlem Blažkiem spędził dwa tygodnie w ścianie, rozpracowując najtrudniejsze fragmenty wyciągów.

Zanim rozpoczęliśmy właściwą wspinaczkę, wspięliśmy się z Pavlem na tę piękną granitową ścianę techniką hakową w cztery dni. Następnie przez dwa tygodnie organizowaliśmy kolejne dwudniowe wyprawy, krążąc nieustannie z góry na dół, abym mógł wszystko porządnie przestudiować, zapamiętać wszystkie chwyty i stopnie, których na tysiącmetrowej drodze jest cała masa. Śledziliśmy prognozy meteorologiczne, które dla tego regionu są bardzo wiarygodne. Zapowiadało się korzystne okno pogodowe: najpierw przez dwa dni miało być upalnie, trzeciego dnia zanosiło się na ochłodzenie, a wreszcie czwartego i piątego spodzie-wana była chłodna i bezdeszczowa pogoda – dokładnie taka, jakiej potrzebo-wałem. Potraktowaliśmy to jak znak. Mój plan zakładał, że w ciągu dwóch dni przejdę trzynaście wyciągów, zrobię dzień odpoczynku, a potem zabiorę się do najtrudniejszych wyciągów – czternastego i piętnastego.

Opis samej wspinaczki jest jednym z najważniejszych rozdziałów książki. Ondra opisuje w nim, jak mierzył się z tym wyzwaniem, rozumianym nie tylko jako samo przejście tej najprawdopodobniej najtrudniejszej drogi wielowyciągowej na świecie (wszak mówimy o jednym z najlepszych wspinaczy w historii tego sportu), ale również jako zmaganie się z pogodą, przeciwnościami losu, koniecznością wspinaczki nocnej, ze względu na panujące na Dawn Wall nasłonecznienie. Ale także z faktem, że mamy XXI wiek i prócz lin, uprzęży i karabinków, Ondra i Blažek mieli ze sobą również telefony komórkowe i łącze internetowe, za pomocą którego relacjonowali swoje postępy i kontaktowali się z mediami i fanami. A co za tym idzie, z narastającą presją. W końcu zmagania na Dawn Wall śledził na żywo cały wspinaczkowy świat.

Poszedłem spać po północy, a w mojej głowie kotłowały się myśli. Próbowałem wmówić głowie i ciału, że nazajutrz nie będę już tak zdenerwowany i że zrelaksuję się w trakcie wspinania – co jest kluczowe. Leżałem w portaledge, myślałem bez przerwy o czekającym mnie wyzwaniu w kółko powtarzałem w wyobraźni najważniejsze ruchy. Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że to nieustanne zastanawianie się również mnie stresuje, lepiej byłoby o niczym nie myśleć, postarać się zasnąć, zapomnieć o minionym dniu i o tym, że jutro czeka mnie kolejna próba. Chciałem spędzić nadchodzące przedpołudnie w spokoju i próbować myśleć pozytywnie.

Ondra, któremu parnertował Blažek, pokonał Dawn Wall w ciągu 8 dni. Było to osiągnięcie aż o 11 dni lepsze, niż duetu Caldwell/Jorgeson, którzy na przejście ściany musieli poświęcić aż 19 dni. Jak sam wspomina, nie umie określić, co jest dla niego większym przeżyciem – wygranie mistrzostw świata przy widowni liczącej 10 tys. osób, czy pokonanie najtrudniejszej ściany wielowyciągowej na świecie. Wejście na El Capa jest pragnieniem każdego wspinacza, choć dla większości z nich na zawsze pozostanie tylko niespełnionym marzeniem.

Adam Ondra i Pavel Belzak

Tak jak niespełnionym marzeniem jest pokonanie najtrudniejszej drogi jednowyciągowej na świecie „Silence”, wycenianej w skali trudności na 9c, znajdującej się w jaskini Hanshelleren w norweskim Flatanger. Drogi, którą wyznaczył i przygotował do wspinaczki oczywiście Ondra, zawierającej wydawałoby się niemożliwe do wykonania skręty ciała i przewieszenia. Przygotowanie do wspinaczki zajęło Ondrze przeszło 4 lata – w 2013 roku znalazł tę drogę, a dopiero w 2017, po latach specjalistycznych treningów, udało mu się ją przejść. Na „Silence” znajduje się miejsce, gdzie Ondra zwisał głową w dół na bolącym palcu, aby następnie obrócić się i wspinać po przewieszonym sklepieniu. Kosmiczne osiągnięcie! Jak można się spodziewać, do tej pory nikt nie powtórzył przejścia Ondry w norweskiej jaskini.

Ogarnęło mnie nieopisane poczucie radości i spełnienia. Zrobiłem coś, co na początku wydawało się niemożliwe. Kiedy wcześniej wyobrażałem sobie
ten moment, wrzeszczałem w marzeniach jak opętany, ale w tamtej chwili okazało się, że to niemożliwe. Nie byłem w stanie wykrzyczeć tej radości całemu światu, zatrzymałem ją gdzieś wewnątrz siebie. I mam ją w sobie do dziś. I właśnie dlatego, że wówczas nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, zmieniłem nazwę całego projektu na Silence. Cisza!

„Ciało i dusza wspinacza” będzie gratką dla wszystkich fanów gór. Oprócz rysu biograficznego samego Ondry książka zawiera opisy jego podróży wspinaczkowych (co ciekawe, Polska pojawia się tam rzadko; jak zauważa w przedmowie do polskiego wydania swojej autobiograficznej książki, w swoim życiu tylko dwa razy miał okazję wspinać się w Polsce: w Jaskini Mamutowej na Wyżynie Olkuskiej, po prelekcji na festiwalu w Krakowie i na Wielkiej Cimie w miejscowości Podzamcze nieopodal Zawiercia), a także opisy przejść wielu dróg i związanych z tym przeżyć. A także porady dotyczące wspinania się, chociaż aby niektóre z nich zastosować, trzeba reprezentować naprawdę wysoki poziom. Dla mniej obeznanych ze światem wspinania przygotowany został słowniczek, w którym opisano cały szpej (tj. sprzęt wspinaczkowy), a także najczęściej używane slangowe określenia.

Adam Ondra

W tym roku wspinaczka sportowa zadebiutuje na Igrzyskach Olimpijskich. Jednym z faworytów do olimpijskiego złota jest oczywiście Ondra – jeden z najlepszych wspinaczy naszych czasów. Czy uda mu się dopisać do swoich osiągnięć medal olimpijski okaże się 6 sierpnia, kiedy to rozegrane zostaną zawody finałowe. Jeśli tak, to biografia „Ciało i dusza wspinacza” będzie wymagała od jej współautora Jarosa Martina solidnej erraty w następnym wydaniu.

Przeczytaj fragment książki „Ciało i dusza wspinacza”

Ciało i dusza wspinacza

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka jest już dostępna w księgarniach online

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Adam Jastrzębowski 02.07.2021 13:32
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post