-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
-
Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Cytaty z tagiem "złośliwość" [46]
[ + Dodaj cytat]Złośliwość to najskuteczniejsza broń rozsądku przeciwko mocom mroków i brzydoty. Złośliwość to duch krytyki, a krytyka rodzi postęp i uświadomienie.
- Widzicie, panie Grieg, w jakiż niezawodny sposób funkcjonuje inkwizytorskie szkolenie - powiedziałem. - Instynktownie, powtórzę to: instynktownie wybrałem natychmiast lokalizację sekretnego wejścia. Rozum mógł jeszcze błądzić po rubieżach podejrzeń i przypuszczeń, intuicja jednakże zadziałała pewnie oraz bez zarzutu.
- No, no, człek nieuprzejmy mógłby nawet powiedzieć, że wasz tyłek przewyższa sprytem waszą głowę.
Lubię złośliwość Luizy. Zaślepiłbym się bez tego, zapadł na kołyskowy paraliż. Ona robi dziurki w mojej puszce, wietrzy mi głowę i kiedy trzeba, daje mi kopa w tyłek.
- (...) Pan Winkle nie rusza się teraz z domu. Ożenił się.
- Ożenił się! – zawołał pan Pott bardzo gwałtownie. Potem umilkł i dodał wolno mściwym głosem: - To mu się należało!
Dawszy upust złośliwości i bezlitosnemu triumfowi nad pokonanym wrogiem pan Pott zapytał, czy pan Pickwick i jego przyjaciele należą do "błękitnych".
Tak, jestem trochę złośliwy, ale na nieszczęście muszę swoją złośliwość marnować na takie błahostki. Przypuszczam, że pan nie jest wrogiem złośliwości, inżynierze? Według mnie jest to najskuteczniejsza broń rozsądku przeciwko mocom mroków i brzydoty. Złośliwość to duch krytyki, a krytyka rodzi postęp i uświadomienie.
...czas musi być człowiekiem, bo żaden inny gatunek nie manifestuje złośliwości tak bezinteresownie.
Metal zgrzytnął, kiedy lew mlasnął językiem. Obrócił gałki oczne w moim kierunku.
- Słucham? - zapytał niechętnie.
- Dzień dobry, ja do diabła Azazela.
Nie miał ochoty mnie wpuszczać. Nie lubiliśmy się. Już parę razy go zirytowałam, a nawet dwukrotnie podstępem nakłoniłam go do otwarcia. Do dzisiaj nie mógł mi tego darować. Niby był tylko metalowymi drzwiami, ale pamięć miał doskonałą.
- A po co? - spytał.
- Chcę go zobaczyć.
- A po co?
- Z dobroci serca chciałam go odwiedzić - odpowiedziałam z westchnieniem.
Za każdym razem, kiedy tu przychodziłam, lew dopytywał się o motywy mojej wizyty. Podejrzewam, że chciał mnie zniechęcić, i robił to całkiem skutecznie. Ze wstydem muszę przyznać, że przez ostatnie dziesięć lat dość rzadko odwiedzałam Azazela.
- Godziny odwiedzin się kończą.
Zerknęłam znacząco na zegarek.
- Mam jeszcze czterdzieści minut - odparłam.
Metalowy lew nie był zbyt inteligentny, więc nie przyszła mu do głowy żadna kąśliwa riposta. Nadal bardzo chciał uniemożliwić mi wejście, ale nie miał pomysłu, jak to zrobić. Regulamin zabraniał wpuszczania gości na siedem minut przed końcem czsu odwiedzin. Sprawdziłam to wcześniej, więc nie zamierzałam dać się teraz spławić.
- No, kotku? - popędziłam go. - Czas leci. Chcę wejść.
- Jam jest drzwiami... - mruknął zrezygnowany bardziej do siebie niż do mnie.
-Wciąż nazywasz mnie brzydulką! Wiesz, jak bardzo tego nie lubię. Dlaczego to robisz?
-Bo jestem złośliwa. Czarodziejki zawsze są złośliwe.