-
ArtykułyIdziemy do lasu! Przegląd książek dla dzikich rodzinDaria Panek-Płókarz8
-
ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel2
-
ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
-
ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski16
Cytaty z tagiem "rodzina" [1 455]
[ + Dodaj cytat]Życie wśród sióstr jest jak jazda na karuzeli. Ktoś kogoś lubi, a z kimś nie rozmawia, ktoś komuś czegoś nie może wybaczyć za nic w świecie albo czegoś oczekuje, ale o tym nie piśnie ani słowa, niech się małpa sama domyśli! Ktoś komuś zazdrości, ustępuje lub ciągle robi coś za kogoś innego. Ktoś z kimś ma wielkie tajemnice, które ktoś inny próbuje za wszelką cenę wykraść. Relacje zmieniały się dość szybko i nawet w ciągu jednego dnia siostry bywały dla siebie na przemian jak najlepsze przyjaciółki i śmiertelni wrogowie.
Słyszał, że w muzeum wystawiono mercedesa z solidną ludzką kupę w miejscu gwiazdki na masce. Niech i tak będzie. Dla niektórych symbolem statusu są regularne wypróżnienia. Inni potrzebują najdroższego mieszkania, najnowszego samochodu albo największego jachtu, żeby się dobrze czuć. No i są jeszcze tacy (...) którzy pragną mieć absolutnie wszystko: władzę, ale bez poczucia obowiązku. Uznanie i szacunek, lecz przy zachowaniu anonimowości pozwalającej na swobodne ruchy. Rodzinę zapewniającą bezpieczne ramy, dzięki którym przekażą dalej swoje geny, lecz również nieograniczony dostęp do seksu poza czterema ścianami domu. Mieszkanie i samochód. Oraz zdrową kupę.
Rozmyślałam o wielorybach. Mick ostatnio podzielił się ze mną pewną ciekawostką. Humbaki znane są z tego, że wiodą życie rodzinne. Bawią się z młodymi, łączą się na stałe w pary, podążają za jednym silnym przywódcą i bez przerwy śpiewają. Ale na przestrzeni lat wielorybnicy zaobserwowali coś dziwnego. (Mick nie jest w stanie wymówić słowa "wielorybnicy" bez krzywienia się. Sporo o nich wie. Za dużo). Jeśli humbak zostaje trafiony harpunem, jego stado odpływa, opuszcza go. Przez jakiś czas żeglarze byli przekonani, że humbaki są niezdolne do odczuwania przywiązania. Zwierzęta wyczuwały krew w wodzie, słyszały bolesne wrzaski i mimo tego nie pozostawały blisko, by móc służyć ofierze pomocą albo dodawać otuchy.
Prawda jednak była bardziej skomplikowana. Ludzie to stworzenia kierujące się przede wszystkim wzrokiem. Wielorybnicy sądzili, że skoro nie widzą już stada, to znaczy, że ranione zwierzę zostało porzucone na dobre. Ale Mick mówi, że to nieprawda. Wieloryby mają wyczulony dotyk i słuch, są świadome istnienia fal dźwiękowych i magnetycznych. Przebite harpunem zwierzę jest ciągnięte za statkiem, rozsiewa po morzu swoją krew. W miarę jak wyciągają je na płytkie wody, gdzie czeka je najgorszy możliwy los, stado pozostaje w pobliżu - głęboko, poza zasięgiem wzroku marynarzy - i śpiewa do niego. Śpiewa aż do samego końca.
Z Seulu Pjongjang wygląda jak wiszący nad Półwyspem złowieszczy cień, oddalony o dwieście kilometrów, tak bliski, ale niedający się dotknąć. Po dekadach takiej tęsknoty w narodzie budzi się rozgoryczenie. Ludzie wciąż rozpamiętują stratę, jak nieuleczalną chorobę, nieusuwalny zawód i ból. Mogą się tylko zastanawiać, co się stało z życiem, które mieli razem prowadzić.Dla tych z nas wychowanych przez matki i ojców, którzy doświadczyli takiej traumy na własnej skórze, przerwanie tego rozpamiętywania jest niemożliwe.
Dom był bezpieczną przystanią, która to umożliwiała - rodzinną oazą szczerości. Chociaż to brzmi ckliwie, właśnie taką rolę powinna odgrywać rodzina. W domu Thomas nie musiał się martwić, że ktoś zarzuci mu, że się chełpi albo koloryzuje. Mógł mówić swobodnie.
Uświadomienie moich studentów co do rzeczy, które nie mieściły się w reżimowym programie, mogło oznaczać śmierć dla nich i dla ich bliskich. Gdyby mieli się przebudzić i zdać sobie sprawę, że zewnętrzny świat wcale nie wali się w gruzy, że to ich kraj stoi na krawędzi upadku i że wszystko, czego ich uczono o Wielkim Wodzu, to fikcja, czy byliby szczęśliwsi? Jak by dalej żyli? Przebudzenie było luksusem dostępnym tylko ludziom w wolnym świecie.
...wielkość i małość występują wśród ludzi bez względu na pozycję ich rodziców, wysokość posagu czy herbowe tarcze.
Rodzina to zatrzaśnięcie się w windzie z zupełnie obcymi ludźmi na całe życie.
Parę tygodni później siedzieliśmy z rodzicami i ciotką przy obiedzie, pamiętam, że był akurat barszcz małorosyjski, i nagle mama spytała: „Walerianie, widziałam na płocie jakiś dziwny wyraz, «chuj», czy jakoś tak. Co to znaczy? Czy to jakiś skrót? Nazwa jakiejś partii?” Tata spurpurowiał i zakrztusił się barszczem, a zaraz potem zakrztusił się jeszcze bardziej, bo zauważył, że ja też się czerwienię. Ale mama już tak miała; na przykład nigdy nie powiedziałaby „burdel”, ale kiedy widziała bałagan, często mówiła: „Jaki straszny bardak”, bo myślała, że to takie ładne rosyjskie słowo na nieporządek.
Nic nie jest idealne. A każda rodzina ma jakiegoś trupa w szafie.