-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Cytaty z tagiem "rak" [77]
[ + Dodaj cytat]Gdyby ona czuła sie lepiej lup Pan gorzej, gwiazdy nie rozgniwałyby się tak okrutnie, ale taka jest natura gwiazd i Szekspir nigdy bardziej się nie mylił niż wtedy, kiedy kazał Kasjuszowi powiedzieć: "To nasza tylko, nie gwiazd naszych wina". Łatwo mówić, gdy jest się rzymskim legatem (albo Szekspirem!), ale nasze gwiazdy mają wiele win na sumieniu.
Gdziekolwiek byś poszedł, czegokolwiek byś tknął, czyha tam rak i syfilis. Wypisany na nieboskłonie, jarzy się i tańczy jak zła wróżba. Wżarł się nam w dusze i jesteśmy tylko martwym przedmiotem, martwym jak księżyc.
Samo skierowanie na onkologię, choćby tylko do przychodni, odbiera ludziom sen.
Wydawała się głównie osobą zawodowo chorą, tak jak ja, co obudziło we mnie obawy, że kiedy umrę, ludzie nie będą umieli o mnie powiedzieć nic prócz tego, że walczyłam bohatersko, jakby moim jedynym życiowym osiągnięciem było chorowanie na raka.
Na tym świecie jest tylko jedna rzecz okropniejsza niż umieranie na raka w wieku szesnastu lat, a jest nią posiadanie dziecka, które na tego raka umiera.
Zapaliła dziesięciocentymetrowego papierosa i zaciągnęła się głęboko. Można było niemal usłyszeć, jak komórki rakowe piszczą z zachwytu.
-Następnego dnia otrzymaliśmy wyniki badań .Wiesz, co zawierały. Oszalałem z rozpaczy. Owładnęło mną przekonanie, że rak, który ją pożerał, był swego rodzajem okupu, jaki musiałem zapłacić, by móc skomponować tę melodię. Zostałem wybrany ...
Jestem matką chorą na raka, która musi zapewnić przyszłość swojemu dziecku na wypadek własnej śmierci. Lęk i smutek wymazują przeszłość i wszystkie inne aspekty życia, gdyż dopuściłam do swojego serca tę najgorszą myśl. A mimo to ludzie mijają mnie jak gdyby nigdy nic. Dźwigają torby z zakupami, wlokąc za sobą małe dzieci, lub wołają na psy. W wiacie autobusowej jakaś gruba baba odrywa gumę do żucia, która jej się przylepiła do podeszwy, a kilku pryszczatych wyrostków przechwala się komórkami. Jak to możliwe? Dlaczego ludzie zachowują się tak, jakby wszystko było normalnie, jakbym nie miała raka i nie mogła umrzeć? Mam ochotę ich zatrzymać, chwycić za kołnierz, krzyczeć: "Pomóżcie mi! Muszę żyć dla mojego dziecka! Zostaw tę gumę, kobieto, i zrób coś, żebym nie umarła!". Ale nikt się za mną nie ogląda. Nikt nie doświadcza tego, co ja. Każdy czuje tylko swój własny ból.