-
ArtykułyRozdajemy 100 książek i konta premium w aplikacji. Konkurs z okazji Światowego Dnia KsiążkiLubimyCzytać2
-
ArtykułyCi, którzy tworzą HistorięArnika0
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
-
ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant18
Cytaty z tagiem "opisywanie" [4]
[ + Dodaj cytat]Czy można opisać coś dokładnie? Ten problem postawiła nam francuska Nowa Powieść. Odpowiedź, jak tyle innych odpowiedzi na ważne pytania, brzmi i tak, i nie. Zdradliwość słów jest znana. Piszę, iż troszczę się o Mary-Ann, lecz co to znaczy? Nie znaczy nic, bo nie troszczę się o nią przez cały czas ani też nigdy na wszystkie możliwe sposoby. By być dokładną (cel postawiony nam w dobie nauki) (...) mogę powiedzieć, że lubię jej oczy i głos, lecz nie lubię jej ust (za małe) ani rąk (za duże). Mogłabym zapełnić wiele stron takimi "tak" i "nie", lecz ciągle nie dostarczyłabym czytelnikowi prawdziwej wiedzy o tym, co czuję o 19.10, 12 marca. Nie jest możliwe uporządkowanie, w danej chwili, wszystkich odczuć jakiejś osoby na pewien temat. I być może dowodem mądrości jest nie zajmowanie się nikim innym, lecz tylko sobą: zmiennym, lecz wciąż uchwytnym.
Literatura musi teraz zwijać się w wieczystym zwrocie ku sobie, zupełnie jakby treścią dyskursu literackiego miało być wyłącznie wypowiadanie jego własnej formy: literatura zwraca się ku sobie jako pisząca subiektywność bądź próbuje uchwycić – w tym samym ruchu, z którego powstaje – istotę wszelkiej literatury. Tym oto sposobem wszystkie zostawione przez nią ślady prowadzą do najcieńszego z ostrzy – osobliwego, momentalnego, a mimo to absolutnie powszechnego: do czystego aktu pisania. W tej samej chwili, gdy jako rozbrzmiewająca mowa język staje się obiektem poznania, wyłania się też w krańcowo odmiennej postaci: jako ciche i ostrożne składanie słowa na bieli papieru, gdzie nie wydaje dźwięków, gdzie nie posiada rozmówcy, gdzie nie ma do wyrażenia nic poza sobą, nie ma innego zajęcia ponadto, by mienić się blaskiem swego bytu.
Budziłem się w pokoiku na końcu korytarza. Na ostatnim piętrze, na skrajnym tapczanie. Wyraźnie na obrzeżu miejsca, nazwanego monastyrem, na ostatniej jego orbicie. Brodaty mnich przydzielił mi takie lokum, jakby chciał odsunąć przybysza od życia wspólnoty. Nawet łóżko dostałem poślednie, choć był wybór. Ta dyslokacja bardzo mi odpowiadała. Wydawało się to naturalne i byłem wdzięczny, bo żeby obserwować, to jakaś odległość jednak jest potrzebna. Podobnie jak potrzebny jest czas, żeby coś usłyszeć. Dźwięk po prostu musi przeminąć, a obiekt jakoś się oddalić. Żeby nie stworzyć całości z tym, co chce się zobaczyć.
Opisywanie jest jak używanie - niszczy; ścierają się kolory, kanty tracą ostrość, w końcu to, co opisane, zaczyna blaknąć, zanikać. (...) Prawda jest straszna: opisać to zniszczyć.