-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać13
Cytaty z tagiem "nicosc" [108]
[ + Dodaj cytat]
Uodporniona na zdrowie i na obłęd
Jestem tylko pustyń naczyniem,
Całkowicie do dyspozycji innych.
Jestem wyrzuconą skorupką jajka,
Bez życia w środku, ponieważ jestem
Niedotykalna; niewolnica nicości.
Nic nie czuję, nie mam nic, ponieważ jestem
Przezroczysta dla życia; jestem srebrną
Wstążką uwiązaną do balonika, balonika
Który poleci bardzo daleko bez
Odrobiny tlenu w środku. Nic nie czuję,
Ponieważ jestem niczym, ale mogę
Oglądać świat z bardzo wysoka.
Pierwszą prawdą, poza innymi, które przyszłość odsłoni, jest, że wyobraźnia nasza zachowuje się zgoła po dziecięcemu w kwestii życia i śmierci. Na wszystkich niemal polach wyprzedza rozum, tutaj jednak poprzestaje na dziecięcych igraszkach. Zostając w kręgu marzeń i pożądań barbarzyńskich, żywi dalej obawy i nadzieje człowieka jaskiniowego. Domaga się rzeczy niemożliwych, bowiem zbyt drobnych. Pożąda przywilejów, które w razie uzyskania byłyby straszliwsze od największych klęsk, jakimi nsm zagraża nicość. Zaliż możemy bez drżenia pomyśleć o wieczności zamkniętej w pełni naszej małej obecnej świadomości? W tym wszystkim jesteśmy posłuszni nielogicznym kaprysom naszej wyobraźni. Któż z nas nie zgodziłby się niezwłocznie z takim samym zaufaniem jak na krótki, miły sen każdej nocy, zasnąć na lat sto, mając pewność stwierdzoną naukowo i doświadczalnie, że wstanie w obecnym stanie, z nienaruszonym ciałem, nawet pod warunkiem zatracenia całej pamięci dawnego życia (które to wspomnienie byłoby zresztą bezużyteczne)? Pomiędzy śmiercią prawdziwą a snem stuletnim całą różnice stanowiłoby tylko przebudzenie, równie niezrozumiałe dla tego, który zasnął, jak urodzenie dla dziecka, ktore przyszło na świat po śmierci ojca.
"Przypuścmy - powiada Schopenhauer komuś, kto nie uznaje nieśmiertelności bez wniesienia w nią świadomości - że proponują ci zupełnie bezświadomy sen trzechmiesięczny w celu ochrony przed niemożliwym do zniesienia cierpieniem, gwarantując przebudzenie i nawrót świadomości. Przyjąłbym chętnie tę propozycję - odpowiada zapytany. Gdyby jednak zapomniano o tobie po upływie owych trzech miesięcy i zbudzono cię dopiero po dziesięciu tysiącach lat, cóżbyś na tym stracił? Skoro raz zasnąłeś, czyż nie byłoby ci obojętne, czy sen trwa trzy miesiące, czy wiecznie?".
Niewygodna, choć jakże skromna pozycja, jaką zajmuję we wszechświecie, zostanie mi wkrótce odebrana. Dzisiaj...Już wczoraj. Za rok...Nagle w zeszłym roku. A potem śmierć, zanik języka, wybuch Słońca, jak okiem sięgnąć – nicość. Wszystko prawdziwe, co się źle i szybko kończy.
Nawet najlichszy bóg byłby pociechą, ale nie ma na co liczyć!
Dwa lata temu miałem matkę - teraz nie mam. Moja matka nie żyje. Boże, tak bardzo boli gdy pomyślę, że już jej nie ma.
Miała zrobić Nic, a tymczasem nie zrobiła nic, więc wygrałem. Nic bowiem, mój ty przemądrzały kolego, to nie takie sobie zwyczajne nic, produkt lenistwa i niedziałania, lecz czynna i aktywna Nicość, to jest doskonały, jedyny, wszechobecny i najwyższy Niebyt we własnej nieobecnej osobie!
Ile nam z wolności, kiedy nie mamy niczego, na czym nam zależy? Po co niezależność, gdy należąc do siebie samego, odczuwamy jedynie jeszcze większą pustkę?
Umarli bez wątpienia pozostają poza śmiercią. Śmierć to coś, co noszą przy sobie żywi. Stan strachu niczym jakiś niesamowity przedsmak gorzkiego wspomnienia. Ale umarli nic nie pamiętają, a nicość nie jest przekleństwem. Daleko jej do tego.
Kiedy Cię naprawdę kochałem, wtedy mnie nie było wcale. Miałem potworne chwile. Teraz, kiedy ciągle kłamię (najwyższy sposób: mięszanie prawdy z kłamstwem, to co Ty jeszcze źle robisz), coraz bardziej jestem sam dla siebie, zaczynam istnieć naprawdę.
Nie można było nawet postawić pytania, skąd się to wszystko brało ani dlaczego było tak, że raczej istnieje świat niż nic. To nie miało sensu, świat był wszędzie obecny, z przodu, z tyłu. Nie było nic przed nim. Nic.
Nigdy nie otrząsnąłem się z mojego początkowego zdziwienia wobec świata, zdziwienia i pytań, na które nie ma odpowiedzi. Mówią nam, żebyśmy się uwolnili od tego zdziwienia i przezwyciężyli je. Ale na jakich fundamentach będziemy wtedy mogli oprzeć wiedzę lub moralność? W żadnym wypadku fundamentem tym nie może być niewiedza, a my tkwimy tylko w niewiedzy, jako płaszczyznę wyjściową, jako fundament mamy tylko nicość. Jak budować na nicości?