Cytaty z tagiem "narodzenie" [51]
[ + Dodaj cytat]O tej porze roku - ciągnął duch - cierpię najboleśniej. Czemu... o, czemu za życia szedłem pośród bliźnich z oczami spuszczonymi w dół i nigdy nie podniosłem, by spojrzeć na ową błogosławioną gwiazdę, która wskazała mędrcom drogę do ubogiej stajenki? Czyż nie dość było w moim mieście ubogich domów, do których zaprowadziłaby mnie ta gwiazda?

Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata
i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie.
Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie.
Zawsze, ilekroć pozwolisz, by Bóg pokochał innych przez ciebie,
zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie.

Bożonarodzeniowy nastrój panował tutaj już od początku grudnia i wtłaczał człowieka w inną rzeczywistość, w kolorowy bezczas wypełniony śpiewem i zapachem korzennego ciasta.

Poczuła, jak gdzieś w głębi piersi - może w płucach, a może w sercu - narasta od dawna nie zaznane uczucie radości, oczekiwania i nadziei. Tak jakby te pędzące chmury i pachnący śniegiem wiatr miały jej przynieść jakąś wielką radość.

- No, nareszcie! - zawołał radośnie ktoś za drzwiami. Otworzyła im Ida - rozpromieniona gościnnie i zarazem zdenerwowana tak, że żal było patrzeć. Na ich widok przejawiła zawód. - A, to tylko wy - powiedziała.
- Tak, to zaledwie my - rzekł Tomcio. - A co, myślałaś, że przyjdzie sam Archanioł Gabriel?
Na korytarz wyjrzała mama Borejko, bardzo wytworna i także zdenerwowana. Na widok przebierańców odprężyła się widocznie.
- A, to tylko wy - uśmiechnęła się.
- Zaczyna mnie to denerwować - oświadczył Tomcio. - My z Aniołkiem nie przywykliśmy do takiego traktowania, prawda, Aniołku? Już nas ludność rozpieściła. Ludność wznosi, kiedy przyjdziemy, radosne okrzyki, i nawet całuje nas po rękach.
- To daj rękę - mruknęła Ida.

- Witajcie, moje śliczne maleństwa - przemówił głosem jak spiż. - Jak leci ogólnie?
- Pysznie! - kwiknęły obie małe Pyziakówny i zaniosły się chichotem, trącając się przy tym łokciami.
- Nie będę - oświadczył Gwiazdor - odpytywać was z paciorka oraz znajomości kolęd. Wiem albowiem skądinąd, że jesteście pod tym względem prawidłowo wyedukowane. Natomiast... - tu zawiesił głos.
- Taaak? - pisnęły dziewuszki, udając wielki przestrach.
- Natomiast - ponuro rzekł Tomcio - przed rozdaniem wam prezentów, na które, śmiem mieć nadzieję, zasłużyłyście, odpytam was z tabliczki mnożenia!
- Pomysł jest do chrzanu! - wrzasnęła Pyza. - Myśmy tego jeszcze nie przerabiali!
- A ja - zaznaczyła dobitnie jej siostra - jeszcze w ogóle nie wiem, co to jest tabliczka mnożenia!
- To z czego ja mam was odpytać?
- Z łaciny! - odrzekły chórem obie wnuczki Ignacego Borejki.
- O - rzekł skonsternowany Tomcio. - U nas łacina wychodzi z użycia.
- To znaczy gdzie? - spytała Pyza, śmiejąc mu się bezczelnie w nos. - W niebie?

Coś jest w świętach Bożego Narodzenia, co raz po raz każe zajrzeć nam w głąb siebie, w nasze wspomnienia i pragnienia, w naszą dziecięcą duszę. Ona wciąż jeszcze otwiera szeroko oczy ze zdumienia, stojąc przed tajemniczymi drzwiami, za którymi czeka cud.
Szeleszczący papier, szeptane słowa, płonące świece, ozdobione okna, zapach cynamonu i goździków, życzenia napisane na karteczce lub wypowiedziane prosto do nieba, w nadziei, że może się spełnią - Boże Narodzenie, czy się tego chce, czy się nie chce, budzi to wieczne pragnienie cudowności. A cudowność ta nie jest niczym, co można by zdobyć lub zatrzymać, do nikogo nie należy, ale co roku się pojawia, jak coś, co dostaje się w prezencie.

Ja w przeddzień Wigilii płakałem, myśląc o osobach spędzających Boże Narodzenie w samotności. O starszych ludziach czekających w domu opieki na swoje dzieci, które nigdy nie przyjechały. O pacjentach szpitali siedzących w brudnych salach udekorowanych byle jakim łańcuchem. Jako dorosły również płakałem. Płakałem, bo widziałem ludzi idących ulicami z torbami wypełnionymi alkoholem, by zapomnieć. Płakałem na widok dzieci śmiejących się do mężczyzn przebranych za Świętych Mikołajów. Płakałem, bo zapomniałem, jak to jest się tak śmiać.

Ale sam wiesz: kiedy Bóg się rodzi, wokół nas fruwają anioły...

Mamusiu! Zbudź się! - zawołał Muminek przerażony. - Stało się coś strasznego! To się nazywa wigilia!
